Kopę lat, co?
Trzy lata temu napisałam, że w sieci nie znajdziecie już nic autorstwa Koko. Później zaczęłam pisać opowiadanie własne, ale rękę dałabym sobie uciąć, że nie wrócę do Naruto. I nie miałabym teraz ręki :)
Czuję ogromny sentyment, pisząc teraz tę notkę, ale też bardzo się cieszę. Pisałam tego bloga od 2009 roku! Aż trudno mi w to uwierzyć! Jak ten czas leci...
Swój powrót do fandomu zawdzięczam pewnej zdolnej bestii, która od lat jest dla mnie wzorem w pisaniu. No i przez odświeżoną wersję Rywali znowu wpadłam do fandomu jak śliwka w kompot. Oczywiście winna jest za to Sanu. Najpierw jej opowiadanie, później kończenie oglądania anime, no i nowy Boruto.
Zakochałam się w relacji Sasuke i Naruto na nowo. Co więcej zakochałam się w kanonie z tymi wszystkimi dziećmi i dwoma znienawidzonymi przez nas bohaterkami serii :D To daje mnóstwo możliwości interpretacji. Właśnie po to powstało to opowiadanie, żebym mogła bawić się faktami z serii i sama coś wpleść do Nowej Generacji.
Z przyjemnością po latach mogę napisać, że betowała Sanu :D
Aż się łezka w oku kręci.
Zapraszam na nowe opowiadanie (które jeszcze nie ma nazwy, ale jest za to tytuł pierwszego rozdziału ;)).
– Jesteś już
zmęczony, Naruto – odezwał się Shikamaru, gdy wszedł do biura
Hokage. Naruto jak zwykle siedział jeszcze nad raportami,
przeglądając sprawozdania z wyprawy do Kraju Miodu. Wysłał jedną
z najlepszych drużyn na tajną misję, żeby sprawdzili, czy plotki,
które krążyły, okazały się prawdziwe. Już rok temu dotarły do
niego informacje o przestępczej organizacji, która tworzyła się
na terenie tamtego państwa, wysłano więc zwiadowców, którzy
jednak nie potwierdzili tych informacji. Dlatego wszyscy Kage,
łącznie z Naruto, zignorowali tamtą sprawę. Dopiero teraz, gdy
plotki się nasiliły, a zniknięcia ninja stały się częstsze,
Naruto postanowił coś z tym zrobić. Reszta Kage wciąż ignorowała
ten niewielki, oddalony od nich kraj, ale coś podpowiadało Hokage,
że nie powinni tak łatwo odpuszczać. Pokój, który udało im się
zaprowadzić, wciąż trwał. Niektórzy twierdzili, że zbyt długo.
– Mhm, jeszcze
tylko trochę i wracam do domu – mruknął Naruto, rzucając
Shikamaru krótkie spojrzenie znad notatek. Uśmiechnął się lekko.
– Ty już idź. Jutro po południu, jak ustaliliśmy, zwołamy
zebranie. Omówimy ostatnie raporty z misji rangi A i S. Przynajmniej
to, co otrzymaliśmy do tej pory.
– Jutro masz
oficjalną kolację z rodzicami Hinaty – przypomniał Shikamaru
łagodnym głosem. Naruto poderwał głowę i na początku jego wzrok
wyrażał zaskoczenie, dopiero później twarz wykrzywił grymas.
– No nie –
jęknął zbolałym tonem i potarł czoło. – Zupełnie o tym
zapomniałem.
Kolacyjka u teściów.
Szczyt marzeń na piątkowy wieczór. Shikamaru uśmiechnął się i
podrapał po brodzie. Ze spiczastą kozią bródką wyglądał
zupełnie jak ojciec i chociaż Naruto śmiał się, gdy jego
przyjaciel męczył się z jej zapuszczeniem, wiedział, dlaczego
próbował upodobnić się do ojca. On nie był wcale podobny do
Minato, przynajmniej tak twierdziła jego żona i Sakura. Starsze
pokolenie, które pamiętało jeszcze jego ojca za życia, z Wielkiej
Wojny, nie zgadzało się z nimi.
– Za niedługo
będziesz na czarnej liście, jeżeli znowu o tym zapomnisz, albo
będziesz udawał, że zapomniałeś.
– Ostatnim razem
naprawdę zapomniałem! – Naruto spróbował się obronić, ale
przyjaciel znał go zbyt dobrze, żeby się na to nabrać. Zrobił
znudzoną minę i pokręcił głową.
– Ciesz się, że
Hinata nie ma charakteru Temari, ona by ci tego nie podarowała.
– Sakura też. –
Naruto roześmiał się i podrapał po głowie. – Właśnie dlatego
Sasuke z nią jest. Drań lubi się męczyć!
Shikamaru rzucił
krótkie spojrzenie za Naruto, na okna jego gabinetu, i uśmiechnął
się lekko.
– Dobra, ja już lecę. Jutro z samego rana ustalimy wszystko. I będę ci przypominał o kolacji.
Naruto skrzywił się, ale wiedział, że jego przyjaciel chciał dobrze. Powinien w końcu zjawić się u swoich teściów, bo przez ostatnie dwa miesiące unikał ich jak ognia. Po tym, jak zaczęli naciskać na kolejnego wnuka, Naruto nie za bardzo chciał wracać do ich rezydencji. Hiashi Hyuuga i tak był na niego zły za to, że zabrał dziedziczkę klanu i jego wnuków do innego domu. Szczerze, Naruto nie wyobrażał sobie mieszkać z teściami. Na samą myśl przechodził go nieprzyjemny dreszcz.
– Dobra, ja już lecę. Jutro z samego rana ustalimy wszystko. I będę ci przypominał o kolacji.
Naruto skrzywił się, ale wiedział, że jego przyjaciel chciał dobrze. Powinien w końcu zjawić się u swoich teściów, bo przez ostatnie dwa miesiące unikał ich jak ognia. Po tym, jak zaczęli naciskać na kolejnego wnuka, Naruto nie za bardzo chciał wracać do ich rezydencji. Hiashi Hyuuga i tak był na niego zły za to, że zabrał dziedziczkę klanu i jego wnuków do innego domu. Szczerze, Naruto nie wyobrażał sobie mieszkać z teściami. Na samą myśl przechodził go nieprzyjemny dreszcz.
– Nie chcesz iść
na kolację do Hyuugów? – usłyszał przy uchu znajomy głos i
krzyknął przestraszony, o mało nie spadając z krzesła.
– Sasuke, draniu,
zwariowałeś?! – Zaczerwienił się lekko. Nawet nie wyczuł chakry przyjaciela, musiał ją ukryć, a on chyba rzeczywiście był zbyt zmęczony, żeby coś przykuło jego uwagę. Sasuke opierał jedną rękę o fotel, drugą o biurko i pochylał
się w stronę Naruto.
– Znowu siedzisz do
późna.
– Mam trochę
papierów. – Naruto szybko doprowadził się do porządku.
Wyprostował się i spojrzał hardo w oczy Uchihy. – Wróciłeś
już?
– Chyba widzisz. –
Na ustach Sasuke pojawił się delikatny uśmiech.
– Kiedy? –
zapytał Naruto, nie ustępując.
Sasuke tylko prychnął
cicho i wyprostował się. Wyciągnął zza płaszcza teczkę i
położył ją przed Naruto.
– Raport.
– I jak poszło? –
Naruto obserwował uważnie przyjaciela, który podszedł do okna.
Patrzył na Konohę nieruchomym wzrokiem, a jego twarz odbijała się
w ciemnej szybie.
– Dobrze. W
raporcie jest wszystko napisane. Głównie moje wnioski o Kraju
Miodu. Twoje oddziały ANBU już wróciły?
Naruto odetchnął i
otworzył teczkę, ale szybko stracił nią zainteresowanie i znowu
zwrócił wzrok na Sasuke.
– Jeszcze nie.
Jutro zwołuję zebranie, chcesz przyjść? Może...
– Naruto –
przerwał mu i pokręcił głową.
Hokage odetchnął
cicho, bo już kiedyś to przerabiali.
– Byłeś już w
domu? – zapytał, zmieniając temat.
Sasuke przez chwilę
nie odpowiadał, chociaż można było dostrzec w odbiciu w szyby jego delikatny uśmiech.
– Kiedy kończysz
pracę? – Zbył go znowu. Zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi
na to, co Uzumaki próbował z niego wyciągnąć. A doskonale
wiedział, o co mu chodziło.
Naruto spojrzał na
stertę papierów i raport Sasuke. Zastanawiał się przez chwilę,
przygryzając sfrustrowany wargę, aż w końcu westchnął ciężko
i wstał zza biurka. Dzisiaj i tak już nie będzie miał głowy do
tych papierów. Zresztą, sam Shikamaru przyznał, że powinien
częściej robić sobie wolne. Powrót Sasuke do wioski był więc
najlepszym na to sposobem. Tak rzadko miał przyjaciela przy sobie,
że musiał korzystać z tych krótkich chwil ile się dało.
– Masz ochotę na
kolację?
Sasuke odwrócił się
do niego i pokręcił głową. Czyli już wiedzieli, gdzie pójdą.
Przynajmniej tak się Naruto wydawało. Uchiha wyciągnął rękę,
żeby ich przenieść i gdy już się teleportowali, okazało się,
że wcale nie znaleźli się w starej kawalerce Naruto.
– Dolina Końca? –
zdziwił się, rozglądając się po miejscu, w którym kiedyś
walczyli. Po ich ostatecznym pojedynku byli tutaj tylko raz, ale
Naruto często sam tu przychodził. Zwłaszcza wtedy, gdy brakowało
mu Sasuke i wiedział, że prędko się z nim nie zobaczy. Siadał
wtedy na skraju szczytu i potrafił tak spędzić dobre kilka godzin,
pogrążając się we wspomnieniach i myślach o przyjacielu. Od
czasu ich pierwszego starcia tutaj, kiedy mieli jeszcze po dwanaście
lat, zmieniło się tak wiele. Już nie byli słabymi, samotnymi
dzieciakami, które żyły marzeniami. Sasuke wyszedł z mroku, a
Naruto oswoił się z blaskiem, jaki dawało stanowisko Hokage.
Zmienili się, świat się zmienił, ale wciąż, mimo upływu lat,
byli przy sobie. Nie tak często, jakby Naruto chciał, ale z każdym
rokiem ich więź stawała się coraz silniejsza. Już kilka lat temu
doszedł do wniosku, że nic nie potrafiłoby jej zerwać. To ta więź
pozwoliła teraz Sasuke otoczyć go ramieniem. Poczuł jego ciepły,
pachnący miętą oddech na karku i zaraz potem miękkie usta,
muskające skórę tuż przy linii, przy której zaczynały się
włosy. Naruto rozluźnił się pod tym dotykiem, czując, jak całe
napięcie nagromadzone w nim przez ostatnie miesiące ucieka.
Uśmiechnął się lekko, pozwalając Sasuke całować wolno swoją
szyję. Stali na szczycie doliny, wsłuchując się w ciche podmuchy
wiatru. Byli zupełnie sami, w odległości kilku kilometrów Naruto
nie wyczuwał żadnej chakry.
– Czemu mnie tu
zabrałeś? – szepnął i w końcu odchylił głowę, żeby
spojrzeć na Sasuke. Jego przyjaciel uśmiechał się lekko.
– Wiesz, jaki
dzisiaj jest dzień?
Naruto zmarszczył
brwi, próbując sobie przypomnieć datę i najwyraźniej jakieś
wydarzenie, które się z nią wiązało.
– Zawsze miałeś
słabą pamięć – rzucił Sasuke drwiąco. – Aż się dziwię,
że zdałeś egzamin na jounina.
– Ile razy jeszcze
będziesz mi zarzucał, że na nim ściągałem? – Naruto odskoczył
od Sasuke i o mało nie spadł z klifu. W ostatniej chwili złapał
równowagę. Mimo upływu lat niektóre jego zachowania wciąż się
nie zmieniły. Mógł stać się najsilniejszym Hokage w historii
wioski, mógł posiadać w sobie chakrę wszystkich ogoniastych
bestii i moc Mędrca Sześciu Ścieżek, a mimo to być tak samo
niezdarnym, jak najgorszy uczeń z Akademii. Sasuke wiedział, że
powinien już się do tego przyzwyczaić, niektóre rzeczy nie mogą
zmienić się nigdy. Na przykład niezdarność Naruto. I złośliwość
Sasuke względem tej niezdarności.
– Mam wrażenie, że
im starszy jesteś, tym gorszą masz koordynację. Jeszcze trochę i
będziesz musiał przejść na emeryturę. – Uśmiechnął się
lekko, trochę wyzywająco.
Naruto prychnął i
poprawił swój płaszcz. Miał teraz krótkie włosy, które nie
mogły przysłonić mu oczu. To był plus, bo Sasuke mógł widzieć
jego reakcje. Czasami jednak brakowało mu tych dłuższych,
stojących na wszystkie strony jasnych kosmyków. Chciał wsunąć w
nie rękę i przyciągnąć Naruto bliżej.
– A ty im jesteś
starszy, to robisz się coraz bardziej zgryźliwy – odpowiedział
Naruto, krzywiąc się. – Aż boję się pomyśleć, co będzie za
dziesięć lat.
Uchiha nie mógł
powstrzymać uśmiechu, kiedy to usłyszał, bo od razu nasunęła mu
się wizja ich dwóch, stojących tutaj dokładnie za dziesięć lat.
Chciał tego, to moment, na który będzie czekał.
– Przypomniałeś
już sobie, jaka jest dzisiaj data? – Sasuke ponownie wrócił do
swojego pytania, ale niestety Naruto nie znał na nie odpowiedzi. –
Młotek – stwierdził tylko i znowu się do niego przybliżył.
Uzumaki pozwolił mu się objąć, z czego oczywiście skorzystał.
Wsłuchiwał się w ciszę panująca wokół i rozkoszował ciepłem
drugiego ciała. Uwielbiał takie momenty, bo właśnie wtedy mógł
się rozluźnić. Całe napięcie z niego opadało.
– Zapomniałem o
czymś ważnym, no nie? – szepnął Naruto, muskając ustami jego
ucho. – Powiedz mi.
Sasuke pocałował
jego szyję. Naruto pachniał wodą kolońską i perfumami, które
kupowała mu Hinata. Nie znosił ich. Na szczęście ten zapach
szybko znikał, gdy zaczynali...
*
Siedzieli na szczycie
klifu. Na ich blade, nagie ciała spadały białe promienie
księżycowego światła. Naruto już nie był tak opalony jak
kiedyś. Teraz większość czasu spędzał w biurze, więc nic
dziwnego, że jego ciało się zmieniło. Mimo wszystko jednak
zachowywał kondycję. Miał twarde mięśnie, wyrzeźbione przez
lata ćwiczeń, ręce zdarte od walki i blizny, których z
jakiegoś powodu Kurama nie zagoił. Ciało Sasuke zdobiło na pewno
więcej skaz. Niektóre były głębokie, inne nie, ale przypominały
mu o wszystkich latach, podczas których zdobywał siłę. Palili
papierosy, a szary dym unosił się ku niebu. Było leniwie i
spokojnie, jak zawsze, gdy już zaspokoili pierwszy głód, pierwszą
potrzebę kontaktu. Nie rozstaną się tak łatwo, chociaż w końcu
Naruto będzie musiał wrócić do domu. Taka była ich zasada –
żeby Hinata nie nabrała podejrzeń.
– Już wiem, co się
tego dnia stało – odezwał się nagle. Sasuke spojrzał na niego
kątem oka. – Odszedłeś z wioski. Dwadzieścia lat temu
walczyliśmy tutaj i... Czasami mam wrażenie, że to było w innym
życiu. To zdarzyło się tak dawno temu – prychnął cicho i
pokręcił głową. Oni sprzed dwudziestu lat... Zagubieni, słabi i
tak potwornie samotni.
– Świat zmienił
się od tego czasu. Ty go zmieniłeś – stwierdził nagle Sasuke.
Naruto już chciał
powiedzieć, że nie udałoby mu się to bez Uchihy, ale powstrzymał
się.
– Byłeś już w
domu, po powrocie do wioski? – zapytał zamiast tego.
– Mhm. – Sasuke
położył się na skale i spojrzał w górę. Jego oczy wydawały
się być jeszcze ciemniejsze od nieba, bo na nim znajdowało się
mnóstwo gwiazd. Jakby nie patrzeć, Dolina Końca oddalona była
kawałek drogi od miasta. Naruto przełknął ciężko ślinę i też
wpatrzył się w nieboskłon. Milczeli przez chwilę, ale w końcu
nie wytrzymał i zapytał znowu.
– Co słychać u
Sakury? Dawno jej nie widziałem. Teraz się rozmijamy, ona w
szpitalu, ja ciągle mam jakieś sprawy i... Z Kakashim widzę się
częściej. Sakura pewnie się cieszy, że wróciłeś, co?
Zwłaszcza, że zostajesz do poniedziałku.
– Nie wie jeszcze,
że wróciłem – mruknął Sasuke spokojnie, znudzonym głosem.
– Co? Jak to nie
wie, przecież mówiłeś...
– Że wróciłem
prosto do domu. – Sasuke odwrócił głowę i skupił wzrok na
Naruto. Jego twarz była nieodgadniona, ale w oczach kryło się
jakieś dziwne ciepło. – No i wróciłem.
Moją opinię na temat rozdziału już znasz, a ja znam go prawie na pamięć, ale komentarz musi być:) I dzięki jeszcze raz za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńTak więc, obiecałam sobie, że jak ta wiekopomna chwila nastąpi i w końcu opublikujesz ten ff, to ci coś przypomnę. A konkretnie to, że jeszcze niedawno powiedziałaś, że jak przeze mnie na nowo zakochasz się w Sasunaru, to mnie zabijesz :D No popatrz, nadal żyję i mam się dobrze :P
A tak serio, no jest sentyment. Jak sobie przypomnę tamte czasy i różne historie związane z naszymi blogami, to masz rację, łezka się w oku kręci. Tyle lat. Ja też pisałam od 2009 roku. Jak dokończę Rywali, to można będzie powiedzieć, że pisałam jednego fanfika 7 lat. Trochę długo :D
Co do treści. Jak wiesz, Boruto to ja już oglądałam kilka razy i o ile Sasuke będą trzymać z daleka od Sakury (w sensie nie pokażą jakiegokolwiek uczucia między nimi – bo go nie ma!) to będę czytać mangę. Naruto z Hinatą jeszcze zniosę, ale Sasuke z Sakurą – nie. Ale manga mangą, ja chciałam fanfik w tym klimacie. I w końcu mam:) I jestem z niego naprawdę zadowolona.
Póki co wprowadzenie, niewiele się dzieje, ale wiadomo, że Sasuke i Naruto mają potajemny romans. Mam nadzieję, że napiszesz, jak to się zaczęło, w jaki sposób i kiedy. To mnie cholernie interesuje. Przypuszczam, że padnie na ten dzień, kiedy żegnali się i Naruto oddawał mu opaskę, ale równie dobrze może to być jakiś inny moment. I czy dowiemy się, jaka była reakcja ich obu na ślub tego drugiego. Zaczynam już trochę wybiegać w przyszłość, ale to przez to, że w moim fiku, który planuje (dobra, dopiero zastanawiam się nad nim) w realiach Boruto, myślę, jak to by zrobić, żeby wyszło logicznie. I jakie elementy sama będę chciała wprowadzić.
Jeżeli chodzi o twoje postaci, no póki co nic za bardzo nie można powiedzieć, za szybko, żeby coś pisać, ale na pewno nie odstają od kanonu. Shikamaru, mądry doradca, który myśli o wszystkim. Dokładnie, jak to powiedział w anime, Naruto nie ma mądrego brata, który by mu doradzał, więc on będzie to robił. Sasuke, jak to Sasuke. Złośliwy, ale też, jak to już widać w Boruto, ma do Naruto szacunek, mimo że nadal nazywa go usuratonkachi :) Naruto – fragment z tym, że Sasuke ciągle mu zarzuca ściąganie na egzaminie na jounina mnie rozwalał za każdym razem, jak go czytałam. Cały Naruto. I ta jego kiepska pamięć. Powinien pamiętać dzień, gdzie jego „przyjaciel” omal go nie cmoknął. No ok, wiem, był wtedy nieprzytomny. Ciekawa jestem kreacji naszych pań. I jak to wszystko przedstawiasz. Wiem, że jesteś małpa i mi nie powiesz, ale no może jakiś mały spoilerek?
Na koniec coś, co mi się spodobało strasznie.
– Byłeś już w domu, po powrocie do wioski? – zapytał zamiast tego.
– Mhm.
(…)
– Co słychać u Sakury?
(…)
– Nie wie jeszcze, że wróciłem – mruknął Sasuke spokojnie, znudzonym głosem.
– Co? Jak to nie wie, przecież mówiłeś...
– Że wróciłem prosto do domu. – Sasuke odwrócił głowę i skupił wzrok na Naruto. Jego twarz była nieodgadniona, ale w oczach kryło się jakieś dziwne ciepło. – No i wróciłem.
Ten fragment jest najlepszy. W wybitny sposób pokazuje uczucia Sasuke. Bez żadnych wzniosłych słów czy innych pierdół. I Nawet Naruto to zrozumie. W końcu „Ninja powinien patrzeć na spód tego co zakryte”, jakoś tak to szło:D
A, i ten kolejny wnuk. Hiashi Hyuuga nawet nie podejrzewa, z kim jego zięć woli się… No… :D Co prawda z tego dzieci nigdy nie będzie, ale co tam:P
Teraz zabieraj się do pisania następnej części :)
Czytając Twój komentarz, przypomniałam sobie, jak fajnie było kiedyś dostawać tak rozbudowane opinie :D
UsuńNo niestety, zabicie Ciebie mi się po prostu nie opłaca, bo kto będzie pisał Rywali i Loversów? :D
No niestety, (PRZEZ CIEBIE!) też będę czytała mangę i dalej śledziła ten narutowski świat (w którym Sasuke i Naruto teraz mają taką cudowną więź <3. Niech tylko spróbują uśmiercić naszego blondynka, to im tego nei daruję! ;))
Wszystko mam plan opisać, w mniej lub bardziej chronologiczny sposób, ale mega podoba mi się to, że mamy różne wizje Boruto i żadna w zasadzie się nie wyklucza.
Po mojej walce z kanonem z BB i reszty fików, to duży komplement, że w końcu zaczęłam pisać kanonicznie. Kanon jest, bo w końcu pokochałam tych bohaterów. Wszystkich.
Shikamaru jest emga kochany i dokładnie stał się tym, kim mówił w anime - wiernym doradcom i przyjacielem. Bo teoretycznie Sasuke też idealnie nadawałby się do tej roli, ale niestety (bardziej stety) - awansował.
Mam nadzieję, że moja wersja Hinaty i Sakury nie zawiodą, ale ze mnie małpa, racja. Nie lubię spoilerować :D
Taaak, też uwielbiam ten fragment. Jest taki ciepły i taki ich właśnie. Bo dom to Naruto, miałam takie wrażenie nawet oglądając Boruto. Nie Sakura i Sanada, bo tam nie było czuć domu. Dom to Naruto, bo kto jak nie on tak długo walczył o Uchihę? Alleee dobra, rozpisywać się będę w fiku, a nie tutaj :D
Dzięki za komentarz i zabieram się za pisanie, ofc ;)
O.O No to mnie zaskoczyłaś. A jeszcze nie tak dawno myślałam o tym blogu i chciałam sobie go poczytać te stare opowiadania. A tu coś nowego.
OdpowiedzUsuńBoruto nie oglądałam, nie chcę nawet patrzeć na te szczęśliwe rodzinki zrobione na siłę. Dlatego boję się w ogóle ruszyć tego filmu i zostać zaatakowana jakimiś scenami miłości Naruto i Hinaty, Sasuke i Sakury. Ale to opowiadanie poczytam, skoro to ma być sasunaru to tak:)
Mam nadzieję że checi do tego paringu wróciły na długo, bo w sieci jest coraz mniej blogów z Naruto.
Kamila
Cieszę się, że mogłam zaskoczyć :D Sama siebie zaskoczyłam, szczerze powiedziawszy.
UsuńDo filmu Boruto naprawdę zachęcam. Relacji SasuSaku i NaruHina jest tam bardzo mało, większość to relacja Sasuke-Naruto no i oczywiście Boruto.
Nie ma co ukrywać, że fandom Naruto już umiera, ale dla przyjemności i relaksu na pewno będę pisała to opowiadanie :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Dokładnie te rodzinki są zrobione na siłę i tylko pewnie dla kasy i dla niczego więcej taka jest smutna prawda i to bardzo boli jak zna się tę prawdę. :)
UsuńNormalnie dostałam najlepszy prezent przed świętami. Przyznaję się bez bicia, że wpadam od czasu do czasu i czytam Twoje fiki, wciąż na nowo zakochując się w wykreowanych bohaterach. Kocham Twojego aroganckiego Uchihę oraz wojowniczego Uzumakiego. Są jedyni w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńA teraz na dodatek nowe opowiadanie! Jeju... znowu zacznie się sezon na codzienne zaglądanie do Ciebie z wypiekami czy już coś jest czy jeszcze nie.
W każdym razie, życzę Ci masy weny, czasu, determinacji i oby sasunaru zbyt szybko Ci się nie przejadło. Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały :"D.
Jestem ciekawa, co powiesz na nową (chyba nieco bardziej kanoniczną wersję Sasuke i Naruto), bo przez te ostatnie lata zmienił się mój styl, moje postrzeganie świata, podejście do życia, itd. Po prostu dorosłam i gdy teraz czytam stare fiki, aż się dziwię ile było w nich humoru (który wciąż do mnie trafia, zwłaszcza ten z Cum).
UsuńBardzo miło mi czytać, że po pierwsze sprawiłam przedświąteczny prezent, a po drugie będzie ci sę chciało codziennie tutaj wchodzić :D
Na razie nic nie wskazuje na to, że sn mi się przeje, więc jestem dobrej myśli :D
Dziękuję za komentarzi również pozdrawiam ;)
Fajnie, że wróciłaś. Po przeczytaniu Rywali postanowiłam ponownie tutaj zawędrować i miłe zaskoczenie mnie spotkało jak zobaczyłam, że piszesz SasuNaru. Cieszę się, że to nie będzie "łatwa" miłość, ponieważ bohaterowie mają rodziny, obowiązki itd. Ciekawi mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie cierpię dzieci w Boruto a zwłaszcza imiennika tej serii. Zaciekawiło mnie bardzo fakt, że Sasuke pomimo, że ma córkę to jednak przed nią stawia Naruto. Miło, że bohaterowie nadal są ninja i nie są ciepłymi kluskami, które uganiają się za dziećmi i żonami, czy wiodą nudne życie... nadal są twardzi i nie w głowie im wychowywać dzieci, siedzieć z żonkami, lecz wolą zaspokojac swoje potrzeby w walce lub seksualne. Tak naprawdę obaj są egoistyczni pod względem uczuciowym.
Z przyjemnością będę czytać kolejne rozdziały i snuć plany jak potoczą się ich losy :)
Przepraszam za beznadziejny komentarz. Chciałam, żebyś wiedziała, że cieszę się z Twojego powrotu :)
Pozdrawiam Kokoszka
Chyba jeszcze nigdy nie skomentowałam twojego tekstu, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Ale to opowiadanie (a przynajmniej pierwszy rozdział) sprawiło, że chcę tylko więcej. Gdyby to był oneshot to pewnie czytałabym go jakieś tysiąc razy, teraz pozostaje czekać na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńVerry ciesze się, że wróciłaś i tworzysz nowe opowiadania, twoja współpraca z Idirą również przypadła mi do gustu. Może banalnie to zabrzmi, ale dzięki wam ja na nowo zakochałam się w relacji Sasuke i Naruto.
Chylę czoła i czekam na więcej.
Po prostu nie wierzę... Wrocilas! a ja tak z sentymentu zajrzałam na tego bloga z malutką jak zwykle nadzieją, że może coś się zmieni i...jest! Powrót do fandomu!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że ja wychowałam się na Naruto i pomimo tylu lat nadal i piszę i czytam fanfiki na ten temat, oczywiście mam na myśli pairing sasunaru.
Jak zobaczyłam Boruto i nową generację naprawdę się załamałam. Kreska była okropna, a do tego te nieszczęsne rodzinki. Nigdy nie uwierzę, że Sakura mogła się zakochać w Sasuke ponownie, po tym jak prawie ją zabił i do tego Hinata i Naruto... O ile wiem Hinata w bitwie z Painem wyznała swoje uczucia blondynowi, a ten nawet nic nie powiedział, jakby całego zajścia nie było. Wkurza mnie też w tym wszystkim to, że Masashi Kishimoto zrobił z Naruto wrednego ojca... I jak już wspomniałam kreska - prawie łysy Naruto i Sasuke, którego nawet nie skomentuję.
Niemniej chodzi o to, że zarzekałam się, że nigdy nie tknę opowiadań o sasunaru w którym obaj są już dorośli i mają rodziny. Ale... To Ty to piszesz, więc skusilam się i powiem, że... nie żałuję! kocham Twój styl, każde opisy, napięcie pomiędzy bohaterami...
Słowem - wszystko! Nie będę przedłużać, bo się już i tak rozpisalam.
Pozdrawiam
Witam,
OdpowiedzUsuńpięknie, ta końcówka, żadne wzniosłe wyznania nie padły, a jednak tak wiele pokazały...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia