wtorek, 21 września 2010

Bom Bom! 15

Daimon, cieszę się, że mój Naruto tak Ci się podoba. Postaram się nie spieprzyć jego charakteru :) >W końcu wiele lokalnych "zabaw" już zobaczyliśmy, czas teraz na atrakcje z "zagranicy"< xD Zabiłaś mnie tym tekstem :D Haha, jak zwykle zresztą :D 19kisielek95, staram się narracje prowadzić w miarę schludnie, żeby było widać, kto co i kiedy. Zazwyczaj zaczynam od słowa 'Sasuke', lub 'Naruto', no nie wiem, czasami może być więc nieco chaotycznie, jednak wydaje mi się, że nie aż tak, by się pogubić :)Jeśli chodzi o yaoi, cóż na razie nie przewidują, żadnego harda w fabule :) Seks bez uczuć nie jest zły, jednak na chwilę obecną wydaje mi się, że byłby stanowczo nie na miejscu :) Jeśli chodzi o japońską drame, cóż, może kiedyś się skuszę, zobaczymy :)

Sanu, och wiem, że to straszne :D Potop jest straszną lekturą, ale poprawiłaś mi nieco humor. Jak na studiach przeszło streszczenie, to mam nadzieję, że i u mnie powiedzie się bez żadnych pał ;) Haha, ciszę się również, że udało mi się przebić Sienkiewicza ;D Haha, wiem jak bardzo Ty lubisz, gdy Sasuke mówi 'tym' głosem i nie mogę się powstrzymać, żeby tego w rozdziale nie napisać :D Jeśli chodzi o Neji`ego i Naruto - hmm, zobaczymy jak tam z nimi później będzie ;) A jeśli chodzi o rywalizację, nie ukrywam, że jest to mój jeden z ulubionych wątków w ff, jednak jeśli chodzi o snowboard, zdrowej, sportowej rywalizacji jednak nie przewiduję :D A jeśli już o recenzji mowa, cóż nie mam nic przeciwko... ;D

Vann, kochanie, do Hitchocka mi jeszcze duuuużo brakuję, niemniej dziękuję za komplement ;* I ochhh, nie doceniasz Sasuke, moja droga! :D



Imprezy jeszcze nie ma... Znając mój niezwykle irytujący zwyczaj przeciągania (przypominam, że pierwszy dzień trwał 9 rozdziałów), to imprezę pociągnę jeszcze przez jakieś pięć rozdziałów. Ale może nie będzie aż tak źle :)


Rozdział nie betowany, a także pisany podczas stanów depresyjnych, więc może wyjść dziwnie.
Cóż, miłej lektury? :)

Dokładnie siedemnaście lat temu o godzinie piątej dwadzieścia siedem na świat przyszedł Naruto Uzumaki. Jego matka, Kushina rodziła go w bólach ponad szesnaście chyba najdłuższych godzin w jej życiu. Zaraz po porodzie lekarze zawiadomili ją o tym, że wystąpiły jakieś komplikacje. I właśnie wtedy Kushina zrozumiała, że dla swojego pierwszego, nowonarodzonego dziecka jest w stanie oddać życie, byleby tylko Naruto był zdrowy.
O godzinie piątej czterdzieści stwierdzono, że jej dziecku nic nie jest.
Tydzień później Naruto Uzumaki znalazł się w sierocińcu.

Od zawsze człowiek zadaje sobie pytanie, jak wyglądałoby jego życie, gdyby dokonał innego wyboru. Czy byłby w życiu bardziej szczęśliwy? A może bardziej nieszczęśliwi? Niektórzy natomiast przez całe swoje życie zadręczają się wyrzutami sumienia. Doskonale wiedzą, że nie mogliby dokonać innego wyboru, że ich szczęście miałoby bardzo gorzki smak. Błędy przeszłości zaciskają się na sercu, nie dając wytchnienia. Widma dawnych czasów przychodzą, prześladują.
Kushina wiedziała, że to co zrobiła swojemu synowi jest straszne. Ona jest straszna, była potworem a nie matką.
Popełniła wielki błąd… Błąd? Raczej zbrodnię, której nie można było zapomnieć, ani się od niej uwolnić, a już na pewno nie wybaczyć. Jednak los dał jej drugą szansę. Odzyskała syna, którego dawno temu porzuciła.
Miała szansę odkupić swoje winy. Wierzyła, modliła się do Boga o to, by jej dziecko wybaczyło wyrodnej matce. Mogła oczyścić swoje sumienie, odkupić przeszłość i wszystko byłoby naprawdę cudowne, gdyby nie słowa Mikoto Uchihy, które wciąż dźwięczały jej w umyśle, o których nie mogła zapomnieć.
„Przyprowadziłaś go tutaj, by zapełnić pustkę po Minato”
Przerażała ją myśl, że w słowach jej przyjaciółki czuła prawdę. Ta kobieta znała ją jak nikt inny i jako jedyna wiedziała, jaką historię skrywa Kushina, jak bardzo kobieta jest nieszczęśliwa i jak tęskni za miłością swojego życia.
Ale Naruto był jej synem – nie osobą, która może jej zastąpić Minato. Był jej synem i właśnie tak miała o nim myśleć, za to miała go kochać.
To nie kopia Minato. To inny człowiek, lepszy człowiek.


Naruto z prawdziwym entuzjazmem sfrunął ze schodów i od razu skierował się do kuchni, gdzie czekało już na niego ciepłe, smaczne śniadanie.
Za kilka minut z pewnością zadzwoni do niego Iruka z urodzinowymi życzeniami, jego kumple z poprawczaka przy dobrych wiatrach, może tez przyślą mu jakiegoś e-maila, no i matka powinna mu złożyć gratulacje z okazji ukończenia siedemnastego roku życia.
Szczerze powiedziawszy na więcej nie liczył.
Ale…
No właśnie owe ‘ale’ miało go utwierdzić w przekonaniu, że mało jeszcze widział na tym świecie, a dzisiejszy dzień, wprost pęcznieje od niespodzianek, wielkich, nabrzmiałych i jakże twardych niespodzianek…
Zacznijmy jednak od początku.
Na dzień dobry, gdy tylko przekroczył próg kuchni, przywitały go w karkołomnym uśmiechu twarze wstrętnego ojczyma i dziwnej siostry. Młodszy brat najwyraźniej odpuścił sobie maskaradę, siedząc za stołem i z obrażoną miną jedząc najprawdopodobniej owsiankę. Naruto wywnioskował to z części kleiku na policzkach i ubraniach małego potwora. Kushina stała obok swojej rodziny, patrząc na nich spod byka. Było to z pewnością ostrzeżenie – mieli być dla Naruto mili.
- Jesteś już? – Gdy tylko rudowłosa kobieta zauważyła Uzumakiego w kuchni, od razu się rozpromieniła. – Wszystkiego najlepszego, synku! – Naruto zrobił tylko wielkie oczy na słowo ‘synku’ i dopiero po chwili zorientował się, że znajduje się w objęciach swojej matki. I jak na nieszczęście, zaraz po reprymendzie Kushiny, przestrzeń osobistą blondyna została naruszona przez ukochanego ojczyma oraz głupią siostrę. Najmłodszy członek ich szczęśliwej familii nie kwapił się, ze składaniem życzeń Uzumakiemu. Zamiast tego rzucił w biednego blondyna swoją owsianką. Naruto w tym właśnie momencie był wdzięczny, że horror, mała Apokalipsa, z którą był zmuszony egzystować, nie posiadała jednak dobrego cela, spektakularnie pudłując.
Zaraz po tym niewinnym incydencie rozpętała się mała kłótnia rodzinna. Matka krzyczała na najmłodszego mężczyznę w domu a ojczym z zacięciem bronił swojego syna. Jego zakompleksiona siostra natomiast, podjadała jakieś czekoladowe ciastka, mając wszystko w głębokim poważaniu. Czy mu się tylko zdawało, czy rzeczywiście od przyjazdu Uzumakiego do zimowego miasteczka, nastolatka nabrała trochę ciałka, wyposażając się w oponkę na brzuchu i dodatkowe amortyzatory z tłuszczyku na udach? Naruto nie wiedział.
W między czasie sprawca całego zamieszania tudzież, rodzinnej awantury najzwyklej w świecie się rozpłakał .
A Naruto na zakończenie pierwszej niespodzianki dzisiejszego dnia dostał ubity kubek od przyrodniej siostry , na dnie którego czarna czaszka otoczona była w litery, układające się w następujące słowo – ‘Wal się’. Młodszy, rozwydrzony brat podarował mu laurkę upaćkaną zielonymi glutami, owsianką i jeszcze jakimiś innymi, szkodliwymi środkami chemicznymi.
Na laurce znajdował się tyranozaur, zjadający właśnie jakiegoś nieszczęśnika.
I czemu Naruto nie dziwił fakt, że owy nieszczęśnik miał niebieskie oczy, blond włosy i blizny na policzkach? Krople krwi z odgryzionej ręki, albo nogi, albo czegoś jeszcze innego spadałby na uśmiechniętą, szczęśliwą rodzinkę w składzie małego gnoja, jego nie lepszej siostry, tyranicznego ojca oraz Kushiny. Naruto przeraziła myśl, że ten obrazek ma w sobie ‘to’ coś. Zupełnie jak jego karykatura Uchihy, którą niedawno narysował.
Ostatnim prezentem jaki dostał, była pomarańczowa kurtka zimowa, która wyglądała na naprawdę drogą i wypasioną. Do kompletu były spodnie z nieprzemakalnej membrany, idealnie nadające się na snowboard.
No. Ten prezent się akurat naszemu blond przystojniakowi spodobał.
I Naruto pomyślał sobie, że pierwsza niespodzianka nie jest taka najgorsza. Bez wątpliwości zostawało jednak to, że najlepszy prezent dzisiejszego wieczoru sprawi mu ten snobistyczny dupek.
Uzumaki w wyśmienitym humorze opuścił swoje nieprzyjazne gniazdko rodzinne i skierował się do szkoły.

Sasuke dzisiejszego dnia wyjątkowo nie mógł skupić się na porannym treningu. Snowboardowy mistrz dziękował w duchu, że wielki trener Kakashi był czymś cholernie zajęty i prawie w ogóle nie zwracał na swoich podopiecznych uwagi. Uchiha, więc mógł pozwolić sobie na luźniejsze zjazdy.
Naprawdę, po raz pierwszy od dawna jeździł nie po to, by stawać się jeszcze lepszym, by zadziwić wszystkich i poetycko mówiąc przeskoczyć swój cień. Jeździł dla samej przyjemności jeżdżenia, tak po prostu, tak zwyczajnie.
I nawet nie spostrzegł, gdy jego trening dobiegł końca, a on znalazł się pod prysznicem, przyjemnie zmęczony, zdrowo wyczerpany. Ciepła woda spływała po jego idealnie wyrzeźbionym, bladym, cholernie seksownym ciele i ścieżką zagłębiała się w jeszcze lepsze rejony, znajdujące się pod cenzurą wścibskich spojrzeń, zwłaszcza kobiecych.
W tym właśnie słodkim momencie odprężenia Sasuke pomyślał o Naruto. Zaczął się zastanawiać, jak wyglądało życie Uzumakiego zanim tutaj przyjechał.
Chłopak powiedział mu kilka tygodni temu, wtedy na stołówce, że wolałby wrócić do poprawczaka. Z pewnością tęsknił za Los Angeles.
Sasuke uśmiechnął się lekko, rozmasowując dłońmi mięśnie zesztywniałego karku. Przez głowę przeszła mu naprawdę głupia, naprawdę dziwna myśl – „Ciekawe jak ten kalifornijski blond-kretyn masuje?’ I z przerażeniem stwierdził, że chciałby to sprawdzić.
Odchylił głowę, przymykając oczy. Pozwolił, by ciepła, przyjemnie kojąca woda dotknęła jego twarzy, skutecznie odpędzając niebezpieczne myśli. Sasuke nie wiedział jednak, że takie myśli są jak bumerang. Ale już wkrótce miał się o tym przekonać. Doprawdy, rozbudowana wyobraźnia jest naprawdę niebezpieczną bronią.
Naruto z pewnością tęsknił za Los Angeles – za przyjaciółmi, klimatem, może nawet i za dziewczyną. Przede wszystkim tęsknił jednak za swoją pasją.
Mistrz zimowego szaleństwa nigdy nie surfował, nie miał pod pachą dziwnej, wielkiej deski i nie wbiegał do morza w porze malowniczego zachodu słońca. Nigdy również nie łapał fal. A w końcu najważniejsze – nigdy przenigdy jeszcze nie był w oceanie, morzu, czy jakimś innym części wielkiej, ziemskiej hydrosfery.
Czy wszechogarniająca woda mogła być lepsza niż wszechogarniający śnieg?
Sasuke uśmiechnął się niebezpiecznie, jeszcze nie wiedząc, że igra z ogniem. Gdzie znajdował sie owy ogień? Proszę się nie martwić, zagadka już wkrótce zostanie rozwiązana.
Kalifornijski przybłęda, Naruto Uzumaki był matołem, podstępnym kretynem i godnym Sasuke przeciwnikiem. Miał chłopak krzepę, cięty język i zły charakterek, ale jedno trzeba było mu przyznać.
Naruto był cholernie przystojny.
Sasuke zawsze miał słabość do blondynek, jednak Uzumaki miał w sobie ten rodzaj magnetyzmu, że nawet heteroseksualny ogier musiał przyznać, że lubił na niego patrzeć. A nawet więcej moi drodzy, czasami po prostu nie mógł oderwać od niego wzroku.
Kalifornijska uroda – złota skóra, lśniąca w promieniach tutejszego, surowego słońca, niebieskie, nie błękitne, a cholernie niebieskie oczy były czymś niesamowitym, hipnotyzującym. Blond włosy ekstra dodatkiem, który jeszcze bardziej dopełniał obraz przystojnego kretyna. Cienkie blizny na policzkach natomiast dodawały pikanterii.
Och, tak, Naruto był niegrzecznym chłopcem w stu procentach, który na pewno kocha niegrzeczne zabawy.
Sasuke nawet nie zarejestrował, kiedy oblizał swoje wargi. Szum wody stłumił ciche pomruki zadowolenia.
Sasuke lubił swoją wyobraźnię, która zaczęła podsuwać mu coraz śmielsze obrazki, a niebezpieczny ogień w jego ciele rósł i rósł.
Naruto w swoim naturalnym środowisku, na wolności. Naruto w akcji. Dokładniej – łapiąc fale na Oceanie Spokojnym.
Czy ciało tego kretyna była tak samo cholernie seksowne jak i buźka?
Pomimo tego, że blondyn mieszkał juz prawie miesiąc w zimowym miasteczku, Sasuke jeszcze nigdy nie widział go przebierającego się na wf. Zawsze bluzy z kapturem odgradzały go od podziwiania ciała tego kretyna.
A Sasuke był pewien, że było, co podziwiać.
Wyobraźnia podsunęła mu prawie, że pornograficzny obrazek.
Uzumaki stał na brzegu morza ze swoją deską surfingową.
Pff! Co tam deska?!
To ciało… Pozbawione zbędnych części garderoby, w samych, kolorowych spodenkach do pływania. Lśniące w ciepłym blasku słońca, którego mocne promienie toczyły prywatną grę na powierzchni jasnych kosmyków włosów Uzumakiego. Niebieskie oczy pochłaniały bezmiar oceanu.
I ten moment.
Naruto wbiega do wody. Krystaliczne krople zatrzymują się na jego opalonym ciele, mięśnie pracują pod złocistą skórą. Kaloryfer na brzuchu, od którego widoku Sasuke momentalnie robiło się cieplej. Z pewnością w zimowy wieczór rozgrzałby go lepiej, niż niejeden stacjonarny grzejnik z metalu, czy stali nierdzewnej.
Ręka pana Uchihy, kierowana własną świadomością dotknęła brzucha bruneta, by po chwili zsunąć sie nieco w dół, w równie twarde miejsce, co te kaloryfery naszych przystojniaków.
Och…
Ciekawe jakie kokosy skrywa Naruto za tymi swoimi kolorowymi spodenkami do pływania.
Kiedy ręka pana Uchihy, ta mająca własną świadomość, zacisnęła się na bananie swojego właściciela, Sasuke otworzył oczy.
Plaża, ocean i jasnowłose ciacho z idealnym ciałem zniknęło, rozpłynęło się na powierzchni surowych, prawie jasnych kafelek prysznicowych.
Dopiero wtedy nasza sportowa gwiazda zorientowała się, co jest grane.
Ręka straciła własną świadomość i przestała już trzymać świeczkę Uchihy.
Ach, po pierwsze chyba świecę. Świeczkę to może mieć jego brat w gaciach. A po drugie, świeca Sasuke była zapalona i to właśnie stamtąd wydobywał się płomień gorący i niefortunnie ograbiony ze swojej namiętności.
Uchiha swoją zdębiała jaźnią, patrzył na swoją drugą, zesztywniałą tym razem jaźń.
Powoli, kroczek po kroczku wszystko zaczęło do niego docierać.
- No opadaj, cholera! – Syknął na swojego potwora, który prężył się przed nim w całej, wielkiej okazałości.
Jego druga ręka, ta bardziej racjonalna sięgnęła odkręciła zimną wodę.
A świeca pana Uchihy momentalnie zgasła.
No i masz ci jeżdżenie dla samej przyjemności jeżdżenia. Doszłoby jeszcze do tego, że zacząłby sobie obciągać, myśląc o Uzumaki.
Uzumakim w akcji…
Teraz już z zawrotną szybkością odpędził zbędne, niebezpieczne myśli, które i tym razem zapaliłyby płomień.
Gdy zorientował się, że jego prysznic trwa dłużej niż zazwyczaj, postanowił nie przedłużać, przez karcenie swojej wybujałej wyobraźni i wziął się za pucowanie swojego równie cholernie seksownego, idealnego ciała.
Przez te dziwne myśli prawie zapomniał, że nienawidzi Naruto. A dzisiaj organizuje mu przyjęcie urodzinowe. Popadając ze skrajności w skrajność, miał nadzieję, że jednak jego prezent spodoba się naszemu kalifornijskiemu przystojniakowi.
Z niebezpiecznym uśmiechem – tym razem niebezpiecznym dla otoczenia – udał sie do szkoły.


Naruto siedział właśnie na auli, gdzie Tsunade - znana wszystkim doskonale - dyrektorka ich placówki edukacyjnej prowadziła właśnie wykład o systemie politycznym w USA. Był to niezwykle porywający, niezwykle ciekawy przedmiot o tym, że Ameryka jest mega mocarstwem, a żyjący w niej ludzie mają sie najlepiej na świecie. Naruto jednak miał umiejętność przenikliwego patrzenia na wiele spraw, no i czytania między wierszami. Jego wnioski po kolejnych godzinach słuchania wykładów Tsunade były następujące: Ameryka jest super-hiper-państwem, które zostanie wykończone przez kryzys, gwiazdy Hollywood uciekną do Bollywood, a pozostałe społeczeństwo będzie grube, brzydkie i nieszczęśliwe.
Uzumaki westchnął ciężko, patrząc na niższe rzędy. Z tej perspektywy nie miał dojścia do dekoltu Sakury, siedzącej kilka rzędów niżej. Dziewczyna z każdym kolejnym dniem przechodziła samą siebie pod względem doboru strojów i Naruto był pewny, że na dzisiejszą imprezę założy coś ekstra.
Postanowił, że w swoje urodziny ją poderwie. I żadna sportowa gwiazdka w postaci zadufanego, egoistycznego i złośliwego dupka mu w tym nie przeszkodzi.
Błogi uśmiech wpłynął na jego usta.
Sakura jeszcze będzie jego, a on pokaże Uchiha kto tu rządzi.
Będąc w krainie marzeń o przejmowaniu piekielnego królestwa tego cholernego drania, nawet nie zauważył, że na jego kolanach wylądowała idealnie biała, równo złożona na pół kartka papieru. Dopiero po kilku długich minutach, gdy już zapędził się myślami zdecydowanie za daleko, postanowił sięgnąć po skrawek spoczywający na jego kolanach.
Bądź co bądź, wizja wrzucenia Sasuke Uchiha do więzienia pod wspaniałym, wyimaginowanym pałacem należącym do Naruto, była wspaniałym pomysłem, jednak gdy tylko wyobraził sobie Uchihe w kajdanach, półnagiego i…
Nie.
Pokiwał energicznie głową, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak podobne myśli dzisiejszego poranka miał na jego temat Książę Piekielny. Z pewnością było to spowodowane rosnącym napięcie.
Och, tak.
Stres, niecierpliwość, ekscytacja i te sprawy.
W końcu za niedługą każdy z nich ma pokazać swoją prawdziwą siłę. Na co naprawdę go stać.
Naruto z szelmowskim uśmieszkiem rozchylił brzegi białej kartki papieru, a jego radosny uśmiech przeniósł się na twarz kogoś innego.
„Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie”.
Tuż za biednym, nieświadomym Uzumakim, siedział Książę Piekielny we własnej osobie. Seksowny brunet przejął zawadiacki uśmiech naszego blond rodzynka, naturalnie.

17 komentarzy:

  1. Nie no zaczyna się coraz bardziej i coraz bardziej mnie to wciąga już się nie mogę doczekać imprezy i hardu o tak brak mi hardzika xD. Pozdrawiam =*=*=*=*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem pod wrażeniem, na każdy rozdział warto czekać <3 są niesamowite :o
    dziękuję, i czekam na więcej :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, wygrałaś zakład XD Przypomnij mi jeszcze, o co się zakładałyśmy, o przekonanie?
    Rozłożyłaś mnie na łopatki tym rozdziałem XD Podobał mi się w całości! Od ciepłej rodzinnej (rodzinnej? XD) sceny przy śniadaniu, przez pełen ciekawych wyobrażeń prysznic demona snowboardu, po wątki poboczne, czy raczej ławkowe porywającego wykładu Tsunade XD
    I w którym miejscu ten rozdział był depresyjny? Mnie podniósł humor co najmniej o cztery poziomy ;*
    Zaczęłaś od czegoś, czego dotychczas u ciebie nie widziałam - przemyśleń Kushiny. Mile się nimi zaskoczyłam :) Naprawdę dobrze ci wyszło oddanie jej uczuć i powodów, dla których chciała umilić synowi dzień urodzin. Poza tym, ta sekwencja zdań:
    "Zaraz po porodzie lekarze zawiadomili ją o tym, że wystąpiły jakieś komplikacje. I właśnie wtedy Kushina zrozumiała, że dla swojego pierwszego, nowonarodzonego dziecka jest w stanie oddać życie, byleby tylko Naruto był zdrowy.
    O godzinie piątej czterdzieści stwierdzono, że jej dziecku nic nie jest.
    Tydzień później Naruto Uzumaki znalazł się w sierocińcu."
    ...miotnęła mną o podłogę. Bardzo dobre podsumowanie ludzkiej natury, egoistycznej i plugawej, niezmiennej od zamierzchłych czasów.
    Jedźmy dalej. Rodzinna celebracja urodzin --> XD Te prezenty, które dostał Naruto od rodzeństwa... skąd ty takie pomysły bierzesz? XD Laurka przednia XD Trochę mnie też ciekawi siostra Naruto - rozwiniesz może tę postać? Szkoda mi jej. Aha, wyłazi twój charakter przy jej opisie:
    "nastolatka nabrała trochę ciałka, wyposażając się w oponkę na brzuchu i dodatkowe amortyzatory z tłuszczyku na udach?"
    Amortyzatory rządzą! XDD W końcu takie coś jest ważne u trenujących sport, w którym co chwila ląduje się na ziemi. Sasuke też powinien sobie takie wyhodować XDD No, ale on się już pewnie nie przewraca na stoku, więc mu niepotrzebne.
    Scena pod prysznicem... nie wiem, jak skomentować XDD Usmiechałam się jak głupia czytając o wodzie, która zagłębiała się w najlepsze rejony ciała pana Uchiha, te znajdujące się poza cenzurą wścibskich spojrzeń XD Ale prawdziwy zgon ze śmiechu zaliczyłam przy:
    "- No opadaj, cholera! "
    XD Czy ja naprawdę muszę ci mówić, ze genialnie to wyszło?
    Na wykładzie już niewiele się działo, wyjąwszy postanowienie Naruto, żeby poderwać Sakurę, no i końcową wymianę obiecujących uśmieszków między chłopcami :P
    Czekam na następny rozdział, nieważne czy impreza się zacznie czy nie, bo przekonałam się już, że nieważne o czym piszesz, i tak jest ciekawie :D
    A, no i moje stanowisko w kwestii erotyki znasz. Dla mnie może nie być jej wcale XD Bo liczy się klimat. Ale znając ciebie to jednak będzie, i też dobrze! Cholernie dobrze :P
    Twoja alien.

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek powalający, poród, zapewnienia, tydzień i trach. Poczułam się jakby ktoś wylał mi wiadro zimnej wody na łeb o_O Wyobrażam sobie, że Kushina chce zrekompensować 'synkowi' stracone lata, uciszyć sumienie, ale nie jest to niestety proste. Dziecko, w ogóle osoba raz porzucona nie ma zaufania do otoczenia. Tym bardziej w takim przypadku. No ma się Naruto z nową rodzinką, oj ma. O ile od Kushiny życzenia można nazwać szczerymi, to reszta, hm brrr, koszmar. A prezenty? Bardzo wymowne. Kubek hehe, niezły pomysł, też taki chce... komuś dać ;) A laurka? Powiało horrorem, przysięgam. No i kurteczka, tradycyjne, narutowe kolory. Też taką chce!
    I dochodzimy do przemyśleń Sasuke. W zasadzie to jestem bardzo zdziwiona, że taki macho nie ma problemu z tym, że podoba mu się facet. Chociaż takie rzeczy to chyba jeszcze egzystują w jego podświadomości. Na razie jest wersja: nienawidzimy się, a gdzieś na dnie mózgu wersja: ślinimy się i odpalamy race. Wracając do opisu Naruto śmigającego w falach, z błyskiem słońca tu i ówdzie, no ma nasza droga gwiazdeczka wyobraźnię ;) A efekty, tejże wyobraźni? Hm, dość jasno świecące. "No opadaj, cholera!" - zabiłaś mnie ;D A jak przeczytałam o piecyku rozgrzewającym, to od razu przypomniała mi się piosenka kabaretu Po żarcie, "Ogrzej mnie". Świetna parodia Bajora:

    "Ogrzej mnie,
    Piecyku pełen cudowności,
    Proszę, ogrzej moje kości,
    Ogrzej, ogrzej mnie,
    Rozżarz mnie,
    Wlej w ciało wraz z ciepłem nadzieję,
    Niech ślina mi w gębie stopnieje!
    Rozżarz, rozżarz mnie!"
    Kocham tę piosenkę :D

    Potem myśli Uzumakiego, jakieś bardziej sadomasochistyczne. Hm. Nieźle, nieźle. Rokuje to dobrze na przyszłość ;)
    I końcowe życzenia „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie”, pełne szczerości, oddania i miłości. Mam wrażenie, że to chyba najszczersze życzenia w tym dniu ;) Kto jak kto ale Uchiha na pewno życzy Naruto wszystkiego dobrego. Pięknie, wszystko :D Nie mogę teraz napisać, że czytałam z bananem na twarzy, bo po tym rozdziale zabrzmi to dwuznacznie, a nawet jednoznacznie ;D Powiedzmy, że czytałam z nieschodzącym uśmiechem. Jak zawsze.

    "(przypominam, że pierwszy dzień trwał 9 rozdziałów), to imprezę pociągnę jeszcze przez jakieś pięć rozdziałów."
    Hm, co ja mogę na to odpowiedzieć. Jak śpiewała Irena Kwiatkowska u Starszych Panów:

    "Katuj!
    Tratuj!
    Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.
    Męcz mnie!
    Dręcz mnie
    Ręcznie!
    Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!
    Ech, butem,
    Knutem,
    Znęcaj się nad ciałem mem zepsutem!
    Za cię,
    Dla cię
    W szmacie
    Ja
    pójdę na kraj świata,
    Kacie mój!"

    TYLKO PISZ... co chcesz ;D
    Nie zacieram zatem rąk na imprezę w przyszłym rozdziale. Jeszcze w szkole mamy przystawkę ;)
    Ściskam i życzę wena.
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę jeszcze dopisać. Odwieczne rozmowy o wyższości morza nad górami i odwrotnie.
    "Mistrz zimowego szaleństwa nigdy nie surfował, nie miał pod pachą dziwnej, wielkiej deski i nie wbiegał do morza w porze malowniczego zachodu słońca. Nigdy również nie łapał fal. A w końcu najważniejsze – nigdy przenigdy jeszcze nie był w oceanie, morzu, czy jakimś innym części wielkiej, ziemskiej hydrosfery.
    Czy wszechogarniająca woda mogła być lepsza niż wszechogarniający śnieg?"
    Taaak, woda zdecydowanie :D Musiałam zacytować cały fragment, bo strasznie mi się podoba. Opisuje ogrom i bezmiar wielkiej wody i "Naruto w swoim naturalnym środowisku, na wolności." W tej kwestii całkowicie zgadzam się z Uzumakim. Morze, wielka przestrzeń, fale. To też mój żywioł :D A oglądania -w moim przypadku- wschodu słońca nad morzem, siedząc na plaży około piątej rano, nie da się niczym zastąpić. Nie mówiąc już o wzburzonym morzu podczas sztormów. Ale wszystko przed nimi ;)
    No to już koniec, tak od rana mnie naszło ;)
    Ściskam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie, mogłabym chwalić godzinami, ale z braku czasu tego nie zrobię. :)
    Tak trzymaj, ja tymczasem po kolejnej dawce świetnej lektury, jaką są twoje opowiadania, uciekam w świat.

    O.

    OdpowiedzUsuń
  7. o kuźwa :D masakra nie ma to jak wybujała wyobraźnia i podświadomość panująca swoimi iracjonalnymi prawami :). Czytałam ten rozdział dopiero dziś rano, gdyż ostanio jestem bardzo grzecznym "dzieckiem", które prawie po dobranocce idzie spać :P. Przez to moje "grzeczne dziecko" spóźniłam się do pracy, gdyż jak już odkryłam, że jest wpis to czemu go nie przeczytać :P No i właśnie ta moja grzeczna postawa runeła :P Bosh co za rozdział (oczywiście musiało wyjść kiedyś na jaw, że uwialbiam notki, kiedy są sceny erotyczne choćby light, ale zawsze :P), poprostu masakra, nie umiałam przestać czytać. Moja własna wybujała wyobraźnia (czasem aż za duża :P), zaczeła wszystko prezentować w mojej główce i jestem pod wilkim wrażeniem "ŚWIECY" pana Uchichy :P. Samymi określeniami poprostu mnie rozbrajałaś. Taki np. banan niby niepozorny erotyczny owoc (mój ulubiony :P), w tym przypadku nabrał zupełnie nowego znaczenia :P niby dalej to samo, a jednak nie będe mogła już zjeść spokojnie banaka nie wspominając Sasuke pod prysznicem :P - trauma życiowa. Jeśli masz zamiar takimi rozdziałami przeciągać wielką imprezę nie ma sprawy jestem "za", a nawet przeciw :P Czytało się poprostu bajecznie, w poprzednim wpisie no niestety, ale chciało mi się przeczytać już notkę o imprezie,a nie taki se dzień jak codzień :P Zaś tutaj nie, serio jak tak to będzie to te wielkie wydarzenie może nastąpić nie za 5, a za 10 rozdziałów :D (dobra nie przesadzajmy tyle też nie wytrzymam, albo oszaleje :P) A (nie zaczyna się zdania od "a" :P) ten koniec poprostu nie umiałam "kochanie" poprostu było zwięczeniem całego rozdziału (tak jak czub czy gwiazda na choince :P). Po przeczytaniu tego i niektórych momentów 2 razy moja wybraźnia przestała działać, a włączyła się świadomość każąca popatrzeć na zegarek - 7.30 (zazwyczaj wyjeżdzam o tej godzinie), a ja jeszcze w pidżamie,bez makijażu i włosami na których były widoczne skutki tornada. Pobiłam swój rekord co i tak nie uratowało mnie przed skurczonymi oczkami szefa :P
    Czekam na ciąg dalszy - naprawdę super rozdział :)

    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  8. o kuźwa :D masakra nie ma to jak wybujała wyobraźnia i podświadomość panująca swoimi iracjonalnymi prawami :). Czytałam ten rozdział dopiero dziś rano, gdyż ostanio jestem bardzo grzecznym "dzieckiem", które prawie po dobranocce idzie spać :P. Przez to moje "grzeczne dziecko" spóźniłam się do pracy, gdyż jak już odkryłam, że jest wpis to czemu go nie przeczytać :P No i właśnie ta moja grzeczna postawa runeła :P Bosh co za rozdział (oczywiście musiało wyjść kiedyś na jaw, że uwialbiam notki, kiedy są sceny erotyczne choćby light, ale zawsze :P), poprostu masakra, nie umiałam przestać czytać. Moja własna wybujała wyobraźnia (czasem aż za duża :P), zaczeła wszystko prezentować w mojej główce i jestem pod wilkim wrażeniem "ŚWIECY" pana Uchichy :P. Samymi określeniami poprostu mnie rozbrajałaś. Taki np. banan niby niepozorny erotyczny owoc (mój ulubiony :P), w tym przypadku nabrał zupełnie nowego znaczenia :P niby dalej to samo, a jednak nie będe mogła już zjeść spokojnie banaka nie wspominając Sasuke pod prysznicem :P - trauma życiowa. Jeśli masz zamiar takimi rozdziałami przeciągać wielką imprezę nie ma sprawy jestem "za", a nawet przeciw :P Czytało się poprostu bajecznie, w poprzednim wpisie no niestety, ale chciało mi się przeczytać już notkę o imprezie,a nie taki se dzień jak codzień :P Zaś tutaj nie, serio jak tak to będzie to te wielkie wydarzenie może nastąpić nie za 5, a za 10 rozdziałów :D (dobra nie przesadzajmy tyle też nie wytrzymam, albo oszaleje :P) A (nie zaczyna się zdania od "a" :P) ten koniec poprostu nie umiałam "kochanie" poprostu było zwięczeniem całego rozdziału (tak jak czub czy gwiazda na choince :P). Po przeczytaniu tego i niektórych momentów 2 razy moja wybraźnia przestała działać, a włączyła się świadomość każąca popatrzeć na zegarek - 7.30 (zazwyczaj wyjeżdzam o tej godzinie), a ja jeszcze w pidżamie,bez makijażu i włosami na których były widoczne skutki tornada. Pobiłam swój rekord co i tak nie uratowało mnie przed skurczonymi oczkami szefa :P
    Czekam na ciąg dalszy - naprawdę super rozdział :)

    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  9. o kuźwa dwa :P sorki wystąpił mi błąd - ale rozdział naprawdę super

    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  10. dobra to już pod spam podchodzi, ale nie mogę się opanować - prawie jak żyjąca swoją świadomością ręka "Piekielnego Księcia" :) Czytał przed chwilą po raz kolejny i rozdział naprwdę the best, przez to wszystko zapomniałam wspomnieć o podziwie dla poranka, kiedy to rodzinka składa życzenia i w ogóle o pięknym wstępie. Ale kobiety już tak mają, zmieniają decyzję w ciągu kilku sekund i popadają ze skrajności w skrajność :D. Zaś taki kubek sama chicałbym mieć, laurki może nie, ale KUBEK oryginalny pomysł na prezent urodzinowy, nie powtórze go, gdyż boje się sparwy sądowej o plagiat :P, ale gratuluję. Dobra teraz to już serio ostatni(mam nadzieję, że potem mi nie odwali znowu) mąż przyszedł i chce obiad, a obiad w lesie i trza po niego iść :P Jeszcze raz super rozdział aaaaa i jeszcze jedno po przeczytaniu doszło do mnie, że to nie wielką imprezę chcesz oddalić tylko opisać ją w 5 rozdziałach :P hehehe czasem warto przeczytac raz jeszcze :P Dobra idem

    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  11. Eh... A ja się tak bardzo nie mogłam doczekać tej imprezy!
    Cóż, współczuje Naruto; posiadanie takiego brata i siostry to już istne katusze :/
    Sasuke niemal dogadzał sobie, myśląc o Naruto - cóż, można to nazwać maluczkim krokiem ku wielkiej miłości iście wyciągniętej z telenoweli indyjskiej :D
    Nie mogę doczekać się newsa...

    OdpowiedzUsuń
  12. Od 22:22 aż do teraz pozwoliłem przeczytać sobie notki Twego opowiadania, mimo iż muszę wstać o ósmej rano. Kiedyś tutaj byłem czytając Refuge jednak muszę przyznać, że nie doczytałem tamtego opo z bliżej nieokreślonego powodu. W ogólnym zarysie Bom Bom czyta się bardzo przyjemnie... hmm co ja gadam; wprost rewelacyjnie! Nadajesz tej historii niepowtarzalnych elementów. Ten realizm, humor który sprawia, że się uśmiecham jak głupi przed monitorem, ta nutka ciekawości z każdym zakończeniem notki, sposób w jaki piszesz zdania. To wszystko składa się na to iż śmiało możesz zabrać się za napisanie książki, która przyniesie Ci wielką sławę.
    Nie będę jednak rozpisywał się w nieskończoność na temat Twojego talentu i niecodziennej kreatywności, bo za długo by to mi zajęło. Mam nadzieję, że wystarczy Ci moje: Dziękuję. Za całokształt tego opowiadania i wyrazy podziwu w kierunku Twojej osoby.

    ~KokoFan

    OdpowiedzUsuń
  13. Spóźniona, ale zadowolona z rozdziału, nareszcie mam czas na mój wywód:)
    Pierwsza konkluzja: to tak wygląda tekst pisany podczas stanów depresyjnych? Myślałam, że powieje dekadencją, a tu... Ciekawe, bardzo ciekawe... Może powinnaś w takim razie prowadzić terapię dla osób z depresją, bo rozdział był, jak to zawsze u ciebie, świetny:)
    Rozwalił mnie opis narodzin Naruto. Kushina chyba miała jakieś zaburzenia emocjonalne. Choć, nie, po jej zachowaniu wnioskuję, że nadal je ma:D
    Naruto dostał dres! Pomarańczowy dres:) I laurkę, na której pożera go dinozaur. To było dobre. Zresztą jak i całe pseudo rodzinne śniadanie.
    No i teraz czas na pana Uchihę. Zjeżdżanie dla przyjemności kończy się próbą masturbacji pod prysznicem. No no. Po raz pierwszy (no chyba, że o czymś zapomniałam) pokazałaś jak te podchody chłopaków zaczynają działać na wyobraźnię Sasuke.
    "Uzumaki stał na brzegu morza ze swoją deską surfingową.
    Pff! Co tam deska?!" Hahaha, no tak, po co tam deska, bruneta interesuje coś innego:D
    Ukoronowaniem sceny pod prysznicem, było wg mnie: - No opadaj, cholera!. Padłam ze śmiechu. Tym bardziej, że przypomniał mi się, oglądany dawno temu głupi film: "Jak to się robi z dziewczynami". I tam główny bohater, który ma odwrotny problem, mówi: Cholerny wacku, rozkazuję ci, stój!.
    Oh, udało ci się idealnie uchwycić cechę mangowego Naruto, kiedy próbował zaglądać w dekolt Saukry:D U ciebie Uzumaki jest "tym" Uzumakim, choć w twoim własnym niepowtarzalnym wydaniu. A Sasuke jest znacznie lepszy niż w mandze, bo choć nie brakuje mu Uchihowego charakteru, to ma jeszcze tą manię wyższości, przerośnięte w zabawny sposób ego.
    „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie”. - idealne podsumowanie całego rozdziału. Już nie mogę się doczekać imprezy:D
    Jeszcze jedno na koniec, choć nie wiem, czy tego już kiedyś nie pisałam. Mi również nie przeszkadza brak scen erotycznych. Co więcej, wolę takie opisy jak teraz. Są takie... elektryzujące? Ostatnio zresztą ogarnia mnie jakaś niechęć co do scen yaoi, co chyba nawet dobitnie było widać w Rywalach.
    Ok, ale już nie zanudzam. Wracam do pracy.
    P.s. Jak ty to robisz, że każdy twój rozdział poprawia mi humor?:D
    Pisz szybko (powiedziała Sanu, która nie napisała nic od dłuższego czasu):D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uhm, wybacz nie komentowanie, ale dopiero pierwszy raz od kilu tygodni usiadłam na kompa. No, rozdziały, pomimo, że imprezy nie ma, są boskie. Nie mogę się doczekać imprezy, i jestem ciekawa czy gwałt będzie, bo nawet jeśli to będzie pół-gwałt to będzie słit, super i zajebiście. Fajne fantazje miał Sasuke, i fajne złożył życzenia Nrusiowi.

    PS: Nazwisko Uchiha się nie wymienia na Uchisze?

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Słońce :*
    Wybacz za takie opóźnienie z komentowaniem.
    Skomentuję 14 i 15 rozdział :]
    Oj, Naru "przez przypadek" potrącił Sasu ^^ Złość Uchihy jest komiczna :] Ale muszę przyznać mu rację, uczniowie to bydło, a zwłaszcza pierwszaki :/ Zabiłabym ich wszystkich...
    Uśmiech i śmiech Uzumakiego- bezcenne. Uwielbiam go. Staję się Blondynem przed przyjazdu- 100%pewności~

    Szkoda mi Naruto, był gwiazdą w Los Angeles, a teraz jest nikim, chociaż w końcu dziewczęta zaczęły go zauważać ^^ I MACIE GUST! XD ( Sasuke też ma, ah ten prysznic, mrr)

    Proszę nie mów mi, że Blondyn będzie w pomarańczowym "kombinezonie" chodził. Zaraz umrę xP
    "Kiedy ręka pana Uchihy, ta mająca własną świadomość, zacisnęła się na bananie swojego właściciela,.." Umarłam, banan?! Rozbroiłaś mnie :]

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoje opowiadanie jest świetne,dawno takiego nie czytałam,z niecierpliwością czekam na kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  17. -> Shiroi
    No jak dla mnie to odmiana na 'Uchisze' brzmi jakoś dziwnie. Ale zawsze zdanie 'Sakura jeszcze będzie jego, a on pokaże Uchiha kto tu rządzi.' można napisać 'Sakura jeszcze będzie jego, a Uchiha zobaczy kto tu rządzi.' I wilk syty, i owca cała ;D
    Buziaki Daimon

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.