sobota, 13 listopada 2010

Bom Bom! 20

Nie wiem, czy będziecie mi wierzyć, czy nie, jednak zakończyłam już imprezę w tym rozdziale :) Jeszcze kilka informacji w kolejnych i już naprawdę wszystko będziecie wiedzieć. Rozdział jest naprawdę długi, z 5 stron, które zazwyczaj pisze, 20BB ma 12, to dla mnie rekord, więc mam nadzieję, że docenicie to docenicie. Może być w nim dużo błędów, nie jest betowany.
I moja dobra rada: naprawdę, nie jedźcie nic, ani nie pijcie, czytając go.

Z dedykacją dla Pazurka, która miała duży wkład w powstawanie 20.



Naruto stanął przed drzwiami do domu i westchnął cicho. Impreza skończona, a jej finał? No cóż, nie podejrzewał, że jego płomienny entuzjazm zostanie, tak spektakularnie ugaszony.
Wygrał, czy przegrał? Oto jest pytanie!
Uzumaki odwrócił się ostatni raz w stronę drogi, gdzie wciąż stał drogi, wielki i wypasiony terenowy wóz, należący do… Sasuke Uchiha. Tak właśnie, snowboardowa gwiazda osobiście go odwiozła do domu.
Naruto zarumienił się lekko, gdy kierowca na niego spojrzał, jednak już po chwili niepewności, blondyn odpowiedział mu swoim naturalnym, łobuzerskim uśmiechem. Tak… ten uśmiech na pewno nie należał do przegranego. Ale Sasuke też się uśmiechnął – złośliwie, z satysfakcją, jaką znają jedynie geniusze zbrodni.
Więc… który z nich w końcu wygrał?


Kilka godzin wcześniej…
Sakura szła w stronę blondyna, mocno kołysząc swoimi ponętnymi, chociaż trochę zbyt wąskimi, biodrami. Stawiała drobne kroki, specjalnie chcąc skupić uwagę wszystkich wygłodniałych samców. Wiedziała, że najważniejsze, głęboko czarne, olśniewająco tajemnicze oczy są za nią. Sakura, co prawda, nie czuła rozpalonego spojrzenia Uchihy na swoich pośladkach, jednak uznała, że ten niesamowity przystojniak prowadzi z nią grę, w której Sakura musiała udowodnić, jak seksowna może być. Dopiero wtedy Sasuke pokaże, jak bardzo jej pragnie.
Nagle Sakura coś poczuła. W jej brzuchu mocno zabulgotało i gdyby nie refleks, jakim dysponowała, z pewnością puściłaby brzydkiego, śmierdzącego bąka. Spięła mocno pośladki i z zaciętym wyrazem twarzy ruszyła przed siebie.
Była już coraz bliżej swojego celu. Wciąż mocno zaciskała mięśnie siedzenia, starała się wyglądać jak najbardziej korzystnie, więc oblizała kusząco usta i zmrużyła swoje wielkie, zielone oczy.
Jest tutaj jedyną kocicą i zaraz sprawi, że ptaszek Naruto zaćwierka, jak mu Sakura zagra!


Naruto roześmiał się z jakiegoś mało śmiesznego żartu, który właśnie opowiedziała mu Hinata. Szczerze powiedziawszy był w świetnym, po prostu wyśmienitym humorze, a wiedział, że może być jeszcze lepiej i to w dodatku już niedługo.
Pstryknął na Hinatę i wskazał na swój kieliszek, w którym niestety pozostały jedynie pojedyncze krople z jakiegoś mocnego, diabelnie dobrego alkoholu, jaki załatwiła mu jego wspaniała koleżanka, a w zasadzie jej jeszcze wspanialszy dekolt.
Lekko przygłupawy barman, który nie chciał wydawać procentowych napojów, był tak zaczarowany dekoltem Hinaty, że najchętniej oddałby jej chyba wszystkie butelki z alkoholami, jakimi dysponował, byleby tylko przez dłuższą chwilę móc podziwiać pierś Hyuugi. A już w ogóle odpływał, gdy brunetka pochylała się nad blatem i…
Naruto zarechotał uszczęśliwiony, gdy spróbował właśnie nowego drinka, sporządzonego na specjalną prośbę Hinaty. Najzabawniejsze w zaistniałej sytuacji było natomiast to, że samą gwiazdę dzisiejszego wieczoru jarało to, że wszyscy faceci gapią się na jej cycki. Zniknął ognisty rumieniec z jej lica, a nieśmiała dziewczyna uciekła do toalety, żeby się chyba spalić ze wstydu. Oczywiście owa urocza młoda dama zawsze wracała, gdy chodziło o Naruto. Pocąca się świnia i czerwieniejąca się, jak rak Hinata znów siała postrach w sercu blondyna, gdy ten tylko przeprowadzał z nią konwersację.
Kolejny uśmiech Naruto utonął w drinku. Pan Uzumaki przypomniał sobie właśnie inną, niezwykle ciekawą rozmowę, którą odbył zaledwie kilka minut temu
Rock Lee był zbyt pijany, żeby zobaczyć w Naruto zwykłego, młodego i radosnego surfera. Zamiast przystojniaka z kalifornijskich plaż, kumpel Sasuke dostrzegał w Uzumakim cień gwiazdy porno, ulubienicy Rock`a przodującej w różowym biznesie. I nie wiedzieć czemu, Lee wypatrzył w biednym chłopaka właśnie ową aktorkę.
Naruto od początku jego znajomości z kampanią Uchihy uważał, że Lee jest zabawnym kolesiem, który i owszem, był frajerem, jednak, gdy trzymał się z księciem śnieżnego miasteczka, nic mu nie groziło.
W głowie Naruto od pewnego czasu zaczął również kiełkować pewien pomysł. A gdy tylko Rock Lee zjawił się obok niego, zagadał i traktował, nie jak wroga Uchihy, a jak… no cóż, gwiazdę porno, to Naruto miał jedyną okazję, by zdobyć pewne cenne informacje, niezbędne do jego nowego, szatańskiego planu, który już od pewnego czasu kiełkował w jego głowie. Teraz najwyższa pora by rozwinął skrzydła.
A jak powszechnie wiadomo, jeśli chce się czegoś naprawdę dowiedzieć, trzeba za to zapłacić pewną cenę. Naruto poświecił się dla wyższego dobra. Pozwolił zmacać się chętnym dłonią Rock`a. Chłopak chciał pomacać tego sławnego biustu, którego jakimś dziwnym trafem nie mógł dostrzec pod koszulką Naruto. A nasz uroczy blondyn, bojąc się, że gdy Rock dowie się prawdy, nie pozna potrzebnych informacji, przystanął na prośbę chłopaka. Okrągłe, czarne jak dwa robaki oczy, błyszczały coraz bardziej, gdy dłonie Lee błądziły po ciele Naruto. A Uzumaki nie zdążył powstrzymać rąk chłopaka, gdy te doszły do jego krocza. Tak, Lee poznał prawdę, jednak ku ogromnemu zdziwieniu Naruto, nie odwrócił się od chłopaka. Spełniły się wcześniejsze przypuszczenia - kolega Sasuke okazał się człowiekiem niezwykle otwartym i gotowym na współpracę, nawet wtedy, gdy rozmawiał z Naruto, a niej z gwiazdą porno.
I taki właśnie sposobem nasz tajny agent, Naruto Uzumaki, dowiedział się, na jakiej stronie internetowej można najczęściej spotkać snowboardowego diabła, jaki ma nick na forum i o czym najlepiej z nim rozmawiać. Chłopak zdobył wszystkie potrzebne informacje na temat swojego kolejnego planu.
Plan był genialny w swojej prostocie. Można go było wciąż za plan awaryjny, jednak żadne dzisiejsze niepowodzenie nie wchodziło w grę. Dla Naruto był to kolejny krok do unicestwienia tego dupka.
Uśmiechnął się do siebie błogo, gdy nagle stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał.
Oto jego miłość, najpiękniejsza dziewczyna w tym pensjonacie, Sakura Haruno, stanęła obok niego i zatrzepotała zalotnie rzęsami.
Niech mnie wszystkie diabli! Sakura mnie podrywa, na bank! – pomyślał, a jego teza była tak dziwna, że aż nienaturalna.
- Cześć Naruto – jej słodki, delikatny głos był muzyką w uszach Uzumakiego.
Naruto spojrzał na nią maślanymi oczyma, tak rozanielony zaistniała sytuacją, że nawet nie zauważył, jak dziewczyna coś do niego mówi.
Jakby mało było niespodzianek, Sakura postanowiła przejść dzisiejszego wieczoru samą siebie. Z dziwnym błyskiem w oku pocałowała go w policzek, a jej lepkie, trochę śmierdzące błyszczykiem usta, dotknęły na kilka sekund jego skóry. Kiedy sie od niego oderwała, wyszeptała cienkim, słodkim głosikiem słowa:
- Wszystkiego najlepszego, Naruto, z okazji urodzin.
I Naruto miał wrażenie, że zaraz się rozpłynie. W przypływie niespodziewanej pewności siebie, złapał za pośladek Haruno i ścisnął mocno.
- Rozluźnij się – zamruczał z satysfakcją, że nie został odepchnięty i z jeszcze większą rozkoszą ścisnął za jej tyłek.
Nagle oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak dwa talerze. Przygryzła swoje błyszczące usta, tak mocno, że stały się równie białe, co jej twarz. Odepchnęła gwałtownie Naruto, stękając przy tym gardłowo. A ręce zdezorientowanego Uzumakiego zawisły w powietrzu, jak dwa bezradne patyki.
- Ja… - dało się usłyszeć cichy głos. – Jezu! Łazienka!
Z prędkością światła Sakura pobiegła w kierunku toalet. Ostatnim, co Naruto wyczuł, był dziwny, niepokojący zapach, który zaczął się unosić wokoło. Naruto zmarszczył brwi w geście skupienia. W sumie, po tych wszystkich ekscesach, najwyższa pora się chyba odlać. Nie ma co, ciśnienie w spodniach rośnie coraz bardziej! Podjąwszy męską decyzję, podniósł się z wysokiego, barowego krzesła i właśnie wtedy napotkał wściekłe spojrzenie Hinaty, która tak bardzo nadymała policzki, że niechybnie zaraz eksploduje. Teraz z kolei przypominała dynię, albo nie! wielkiego, czerwonego pomidora, który jest tak napęczniały od skrywanej wściekłości, że w końcu pęknie. Dopiero po chwili dotarło do Naruto, że przecież Hyuuga cały czas siedziała koło niego, gdy chłopak rozmawiał z Haruno. Uzumaki przełknął ślinę i najszybciej jak się dało, ulotnił się w stronę toalet.


Młody Uchiha patrzył na całą szopkę z nieskrywanym entuzjazmem. Trzeba przyznać, że Naruto był niesamowity. Sasuke mógł godzinami siedzieć i patrzeć na miny, gesty, uśmiechy, jakie serwował mu blondyn, a wciąż nie miał dość!
W jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk, gdy Sakura uciekła do toalety i Uzumaki został sam. Wybornie, po prostu wyśmienicie. Cały jego plan - genialny, diabelny pomysł, szedł jak z płatka. Sakura była idealna w swej kreacji, Naruto tak rozkosznie zakochany, nieświadomy, a Sasuke?… Sasuke tylko czekał, jak przyczajony drapieżnik. Wiedział, kiedy zaatakuje. Dokładnie sobie wszystko zaplanował i nie było mowy o żadnej pomyłce. Teraz nakładał tylko kolejne części układanki na siebie. Nie mógł doczekać się końca tej rozkosznej intrygi.
Już miał wstać i podejść do Naruto, kiedy niespodziewanie zauważył pewien znajomy cień, który dosłownie mignął po przeciwnej stronie sali. W tej właśnie chwili, w oczach naszej młodej, wspaniałej snowboardowej gwiazdy pojawiła się zupełnie inna emocja, zupełnie inny błysk. Sasuke był wściekły. To zabawne, że dosłownie z sekundy na sekundę, jego świetny nastrój prysnął, zastąpiony czystą, okrutną wściekłością.
Itachi.
To jedno słowo, jedno głupie imię jego cholernego brata otworzyło Sasuke oczy.
Itachi miał to do siebie, że jako ulubieniec ojca, jego pomocnik, można by wręcz powiedzieć wiceprezes wielkiej sieci pensjonatów, często wyjeżdżał – w sprawach biznesowych, by doglądać interesu, ect.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest znowu to, że Sasuke o nim zapomniał. Zapomniał chyba o najniebezpieczniejszym przeciwniku, jaki mógł mu przerwać to przedstawienie.
O ironio! Jakby tego było mało, młodszy Uchiha miał przecież do czynienia z arcymistrzem kreowania show. Czy domyślił się, co też Sasuke planuje? Nie, to jest raczej mało prawdopodobne. Jednak nawet bez tego, Itachi stawał się cholernie niebezpieczny. Jego starszy brat mógł zrobić cokolwiek, by misterna intryga nie doczekała finału. Jeden mały, nic nieznaczący ruch, mógł przekreślić diabelski plan Sasuke.
‘Ktoś, kto zna wszystkie twoje tajemnice’ – rozkosznie zachrypnięty, cichy głos Uzumakiego znów rozbrzmiał w głowie Uchihy, który w końcu zrozumiał.
To Itachi wpuścił Naruto do pokoju bruneta i to on zdradził mu jakąś tajemnicę. Teraz był już pewny, że blondyn jednak nie blefował.
Tajemnica…
Sasuke zmrużył oczy. Itachi był mistrzem. Młodszy Uchiha wciąż nie miał pojęcia, nawet nie mógł podejrzewać, co też jego Itachi powierzył blondynowi w sekrecie.
Zaklął szpetnie pod nosem i wstał z wygodnego, skórzanego fotela.
Najwyższa pora poznać prawdę.


Naruto dotarł w końcu do toalet. Westchnął cicho, patrząc na całującą się parę, nieopodal okna, która coraz śmielej sobie poczynała, jednak, co się dziwić? Na korytarzu, oprócz nich i Uzumakiego, prawie nikogo nie było, jedynie paczka znajomych znajdujących się przy wejściu do wielkiej sali, śmiała się głośno, w ogóle nie zwracając uwagi na parę przyszłych kochanków.
Naruto wciągnął ze świstem powietrze, czując nagle nieprzyjemny zapach, wydobywający się z jednej z toalet. Chłopak zmarszczył zabawnie nos, nie mogąc oprzeć się dziwnemu wrażeniu, że zielone ściany korytarza w połączeniu z żółtym światłem, tworzą mieszankę wybuchową, jaka właśnie, najprawdopodobniej, wytwarza się w toalecie. Spojrzał na znaczki umieszczony na parze drzwi, obok których stał. Kółeczko i trójkącik. Które z nich wybrać? Wstyd się przyznać, jednak już dawno nie spotkał się z takim oznakowaniem. Duży wpływ na jego dylemat miały również procenty, radośnie szalejące w jego krwi. Nie był pijany, jednak wystarczająco wstawiony, żeby zastanawiać się nad wyborem kibla, w którym mógł się spokojnie odlać. W którymś z nich ukrywała się również Sakura. Za jednymi drzwiami, ktoś urządzał maraton na sedesie, drugie były czyste. Naruto miał doskonały węch i tego małego, acz istotnego szczegółu mógł być pewien.
- Raz kozie śmierć – mruknął do siebie i nacisnął klamkę drzwi, na których umieszczony był znak kółeczka. Uderzył w niego brzydki zapach.
Pudło, panie Uzumaki!
Naruto na swoje nieszczęście wybrał tę pechową, śmierdzącą toaletę, w której ktoś naprawdę ciężko pracuje, żeby wycisnąć z siebie wszystko. Och, tak. Naruto skrzywił się z niesmakiem, kiedy jednak przekroczył próg toalety, a drzwi same się za nim zamknęły! Doprawdy, prawie jak w jakimś horrorze.
Wstrzymał oddech, postanawiając być dzielnym. Rozejrzał się po wnętrzu, zauważając, że to damska toaleta. Czyli to trójkącik jest dla panów. Zapamiętać raz a porządnie, żeby nie było następnych takich sytuacji.
Już miał się odwracać, gdyż uznał, że nie może przebywać w tak śmierdzącym pomieszczeniu, gdy drzwi do jednej z kabin otworzyły się nagle i kogo zobaczył?
Sakure Haruno, która dyszała tak głośno i ciężko, jakby właśnie walczyła w tej kabinie o własne życie z kiblem, który chciał ją wciągnąć, do kanału. Naruto zmarszczył brwi, ponieważ nieprzyjemny zapach przybrał na sile.
- Wszystko w porządku? – Zapytał, teraz jeszcze bardziej ochrypłym głosem. Zakręciło mu się w głowie.
- Nie… - sapnęła dziewczyna i podeszła chwiejnym krokiem do umywalki. Naruto zobaczył, że ciągnie się za nią długie pasmo papieru toaletowego, który niefortunnie przyczepił się do jej obcisłych spodni. Sakura spojrzała na swoje odbicie w lustrze i ze zrezygnowaniem przemyła ręce. – Co ty tutaj robisz? – Zapytała po dłuższej chwili, gdy w końcu się ogarnęła i doszła do siebie.
- Pomyliłem toalety. – Naruto zmarszczył brwi, a jego wzrodzone wyczucie, nie zadziałało, gdy wymsknęło mu się z ust pytanie: - Czemu tak śmierdzi?
Sakura spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby właśnie oznajmił jej, że Sasuke Uchiha jest gejem.
- Ja…
- Masz biegunkę?
Teraz dziewczyna zrobiła taką minę, jakby właśnie usłyszała od Naruto, że mało tego. Jej książę z bajki nie tylko jest pedałem, najzwyklej w świecie leci na Uzumakiego.
- Co, ty?!
- Rzygałaś?
Naruto jeszcze nigdy nie czuł tak brzydkiego, obezwładniającego zapachu i naprawdę nie wiedział, która ze stron Sakury, góra czy dół, stworzyła coś tak upiornego.
- Nie! – Syknęła, a na jej wysokim, gładkim czole wyskoczyło kilka niebiesko-zielonych żyłek, pulsujących tak, że nawet Naruto dokładnie widział, jak ciężko pracują.
- To… może masz wzdęcia? – Zaczął i mimowolnie skulił się w sobie, widząc wzrok Haruno.
- Mam – zaczęła, z wściekłym wyrazem twarzy, coraz bardziej zbliżając się do blondyna. – Problemy z żołądkiem, jasne?! – Wykrzyknęła, a Naruto pokiwał stanowczo głową. Zgodziłby się na wszystko, byleby dziewczyna sobie poszła. Nie był idiotą, więc nie przypomniał jej o perfumach. Trzask drzwi przywrócił go do rzeczywistości. Sakura wyszła i… no cóż, może po drodze przypomni sobie o skropieniu się jakimś ładnym zapachem?
Naruto też juz miał wyjść, gdy coś go tknęło. Z wahaniem, powolnym, dramatycznym wręcz krokiem podszedł do kabiny, z której wyszła Sakura. Zatkał nos, z przerażeniem wychylając głowę, by dojrzeć zawartość toalety.
Och…
Kiedy odwrócił się gwałtownie, a jego żołądek zaczął kurczyć się nieprzyjemnie. Drzwi nagle się otworzyły a w nich stanęła jakąś dziewczyna. Ona też poczuła ten zapach.


- Itachi! – Wściekły głos rozdarł powietrze w przytulnej sali z wielkim kominkiem, gdzie aktualnie przebywał Itachi i rozmawiał z jakimiś ludźmi, zaliczającymi się do szkolnej elity. Na jego twarzy gościła tradycyjna maska obojętności, a na ustach błąkał się uśmieszek, w którym można było się zakochać. Chociaż dla Sasuke był to najbardziej irytujący uśmiech, jaki kiedykolwiek u kogokolwiek widział. Uśmiech chłodnej uprzejmości, subtelnie i jakże inteligentnie mówiący: nie zasługujesz nawet na kopa w dupę, debilu. A jednak ludzie kochali go za ten uśmiech. Może dlatego, że chociaż Itachi bardzo chciał, nigdy jeszcze nikogo w dupę nie kopnął? Tak, wciąż zachowywał pozory swojej normalności. A normalnym oczywiście nie był. Pieprzony manipulator!
- Sasuke! – Jego starszy brat uśmiechnął się teraz zupełnie inaczej. Tak, właśnie tym uśmiechem, który był przeznaczony specjalnie dla młodszego Uchihy. – Wspaniała balanga! – Wykrzyknął i jakby na potwierdzenie swoich słów, uniósł kieliszek z alkoholem do góry. Kilka dziewczyn zachichotała bezmyślnie, a reszta towarzystwa spojrzała ciekawym wzrokiem na Sasuke. W pokoju zapanowała głucha cisza. Tłum było naprawdę spragniony show. Och! Jakże wspaniale. Oczywiście, że je dostaną, jednak nie teraz. W końcu po to tutaj wszyscy jesteśmy prawda?! – pomyślał z jakąś dziwną goryczą Sasuke i szybkim krokiem podszedł do starszego Uchihy.
- Naruto cię pozdrawia – mruknął do niego, a Itachi, jak na złość uśmiechnął się do niego promiennie.
- Ja go również! Świetny gość, naprawdę. Nie dziwię się, że tak cię załatwił kilka tygodni temu. W końcu trafił ci się porządny przeciwnik, co? Twoja pozycja może być przez niego zagrożona – ostatnie zdanie wypowiedział wystarczająco cicho, by nie usłyszała ich reszta ferajny.
- Co mu powiedziałeś?! – Syknął, lekceważąc entuzjazm brata. Itachi spoważniał nagle, wyprostował się i zmarszczył brwi. Tym razem na jego ustach nie było już uśmiechu. W czarnych oczach pojawiła się emocja, której Sasuke nigdy wcześniej nie widział. Coś było nie tak, coś było cholernie nie tak!
- Uzumaki to mądry gość. On, jako jedyny jest ci w stanie pomóc. Nie lekceważ go, Sasuke, i nie odpychaj od siebie.
- Niby, w czym mi pomoże, do kurwy nędzy?! – Sasuke był człowiekiem wyjątkowo cierpliwym oraz niesamowicie opanowanym i tylko takie nieliczne momenty w jego życiu świadczyły o tym, że jednak da się go wyprowadzić z równowagi.
Och, wkurzony Sasuke był wyjątkowo seksowny, o czym mogą wam powiedzieć wszystkie dziewczyny, znajdujące się aktualnie w małym pokoju z dużym kominkiem.
- Wkrótce się przekonasz, mój mały, naiwny braciszku. – Ten uśmiech Itachiego, można zaliczyć z pewnością do jego najlepszych uśmiechów. Po prostu zwalał z nóg, a Sasuke naprawdę powinien zacząć się bać.
- Ej! Nie uwierzycie! – Do sali wbiegł Kiba z takim wyrazem twarzy, jakby zobaczył właśnie ducha, a tym duchem był jego najgorszy wróg, czyli Naruto, krótko mówiąc.
Sasuke zgromił Inuzuke spojrzeniem i odwrócił się do Itachiego plecami. Brunet zauważył, że w międzyczasie do pokoju weszła również wystraszona Sakura.
- No, co? – Zapytał ktoś, jak zwykle spragniony sensacji. I ją dostał, oczywiście. Odpowiedź Kiby wgniatała w ziemię.
- Uzumaki zesrał się w twoim kiblu, Sasuke! Widziała go jakaś trzecioklasistka i wszyscy gadają teraz tylko o tym! – Chłopak złapał się za brzuch, ledwo łapiąc oddech ze śmiechu. Za jego śladem poszła reszta towarzystwa, która również z trudem oddychała, śmiejąc się głośniej, niż to było wskazane.
Jedynie na ustach trzech osób nie gościł nawet cień uśmiechu. Nie śmiał się Sasuke, nie śmiał się Itachi i nie śmiała się Sakura. A Sakura była osobą formatu Kiby, która potrafiła się wyśmiać dosłownie ze wszystkiego. Młodszy Uchiha zmarszczył brwi, podchodząc do dziewczyny, która po raz pierwszy od ich wieloletniej znajomości spojrzała na niego z nieskrywanym strachem. Była upokorzona i nawet nie starała się tego przed Sasuke ukryć.
- Gdzie Naruto? – Zapytał, a odpowiedź dostał szybciej, niż się spodziewał.
- Tutaj.
Stał tam. Jak zwykle z łobuzerskim błyskiem w oku, z lekkim uśmieszkiem na ustach, jakby to nie z niego się śmiali. Blond kosmyki opadały mu na te nieziemsko niebieskie oczy i Sasuke miał przez chwilę niesamowitą ochotę podejść i po prostu dać temu idiocie w pysk. Za to, że musi być taki czarujący i zaczepny, za to, że zawsze się wkręci w jakieś kłopoty. Za to, że Sasuke coraz bardziej zaczynał się od niego uzależniać, a to już nie było dobre.
- Kibla już nie całujesz?! – Ryknął Inuzuka z wojowniczym błyskiem w oku. Chciał sprowokować blondyna, chciał się z nim bić? Bardzo możliwe, jednak najbardziej na świecie chciał chyba dogryźć Naruto, zwyczajnie go upokorzyć, wdeptać w ziemię.
- Jak widać nie. – Uzumaki mógł posłużyć się najprostszą ripostą, Sasuke przecież wiedział, że chłopak ma wyjątkowo cięty język i nie musiał się nawet wysilać, żeby sypnąć jakimś tekstem, któryby zmiażdżył głupiego Inuzuke. Dlaczego tego nie zrobił?
- Przez ciebie cały pensjonat będzie śmierdział! Coś jadł, że masz taką srakę!
- Sasuke – powiedział nagle blondyn, patrząc na niego jakoś dziwnie, zmarszczył brwi i przygryzł w zdenerwowaniu wargę. A może Naruto był zażenowany całą sytuacją? Sasuke wiedział jednak, że to przecież nie Naruto zrobił takie ‘Bom’ w jego toalecie. – Przepraszam, za to… - mruknął w końcu niewyraźnie, nie chcąc z pewnością, żeby ludzie usłyszeli jak dobrowolnie poddaje się Sasuke. – Ja… Mam problemy z żołądkiem. – tym razem powiedział to głośno i wyraźnie. Nie było mowy, żeby ktoś nie dosłyszał. Naruto spojrzał na Sakurę, która jakimś dziwnym trafem była czerwona jak burak.
- Następnym razem, zatkaj sobie dupę korkiem, a nie go przepraszaj! – Warknął Kiba, jednak Uchiha go zupełnie zignorował. Uśmiechnął się do siebie, wszystko rozumiejąc.
Naruto mu zaimponował. Naprawdę mu zaimponował, ma prawdziwą klasę, jakiej w tym miasteczku brakuje i…
Och, Sakura jest naprawdę beznadziejna. Spojrzał na nią z wyższością i pogardą. Zrobiło mu się żal siebie. Tak, tego wspaniałego Sasuke Uchiha, który zdał sobie właśnie sprawę, że chociaż jego pomysł jest fenomenalny, to jednak najbardziej on będzie cierpiał po jego realizacji…
Ale czego się nie robi dla ukochanego wroga, prawda?
Entuzjazm wrócił do Sasuke tak szybko, jak tylko spojrzał na twarz blondyna. Uzumaki jest w stanie zawsze i wszędzie poprawić mu humor.
- Nieważne – prychnął w końcu, czym całą salę, bez wątpienia, wprowadził w zdziwienie. Jedynie na ustach Itachiego błąkał się lekki uśmieszek.
Och, mój starszy, naiwny braciszku, ten jeden raz się akurat mylisz, pomyślał Sasuke z satysfakcją i po prostu wyszedł z małego pokoju, w którym był duży, rozkoszny kominek i zgraja zszokowanych ludzi.


Impreza trwała już w najlepsze. Ludzie bawili się, śmiali, pili, jeszcze raz śmiali, głównie z Naruto, i ogólnie było naprawdę fajnie. Już nie wyśmienicie, jednak…
Naruto westchnął ciężko. Podjął decyzję. Bez względu na to, co zrobi Uchiha, on nie wprowadzi swojego planu w życie. Bez względu na to, co zrobi Uchiha…
Westchnął ciężko, przymykając jednocześnie oczy. Znów siedział przy barze, Hinata od czasu do czasu wracała, po coś do picia, zupełnie go olewając, co było do niej przecież niepodobne. Ale w sumie, co się dziwić? Teraz miała branie jeszcze lepsze od Haruno, która po wcześniejszym incydencie już nie była taka pewna siebie jak na początku.
Naruto z ciężkim sercem oparł się łokciami o blat stołu, po czym schował twarz w dłoniach. Jego życie jest porypane, jednak…
Nie może urzeczywistnić swojego szatańskiego planu! Po prostu nie może. On… a co, jeśli komuś stałaby się krzywda? To przecież cholernie niebezpieczne. W Los Angeles tylko kilka razy coś takiego zrobili i jeden z jego kumpeli będzie, z pewnością, odczuwał skutki tej zabawy do końca życia.
Tym razem jęknął głucho z bezradności. Naprawdę, sam już nie wiedział, co ma robić. Nie chciał odpuścić, nie chciał, by Sasuke wygrał. I tak wystarczająco się już upokorzył dzisiejszego dnia. A może… nagle do głowy Naruto wpadła pewna myśl. Nie. Ona była tam już od samego początku, od chwili, kiedy powiedział te cholerne słowa ‘przepraszam Sasuke’, ona tam siedziała w jego podświadomości i dopiero teraz postanowiła się ujawnić. Naruto przyjął ją ze zmarszczonymi brwiami.
Nie upokorzył się przez Uchihą. Upokorzył się przed całą resztą, jednak nie przed nim. On zorientował się jakimś cudem jak to było, wywnioskował to chyba po minie Sakury, w końcu dobrze ją znał. Był inteligentnym, przenikliwym człowiekiem, który potrafił widzieć ponad stereotypami. I dostrzegł prawdę.
- Jesteś gwiazdą wieczoru, nawet bez mojego wkładu – usłyszał obok siebie znajomy, głęboki i tak cholernie hipnotyzujący głos, że o mało nie westchnął jeszcze raz. Spojrzał pochmurnie na króla śnieżnego miasteczka, na ustach którego błąkał się lekki, drapieżny wręcz uśmieszek. Naruto wyczuł w nim coś naprawdę niebezpiecznego. Obietnicę, jednak czego? O tym, Naruto dowie się już niebawem.
- Prawdziwy talent obroni się sam.
Sasuke zaśmiał się cicho i bez pozwolenia przysiadł się do blondyna. Uzumaki darował sobie uwagę o dobrych manierach snowboardowej gwiazdy, których niewątpliwie brakowało.
- Wiem, że to nie ty zbombardowałeś kibel.
Tym razem to Naruto się uśmiechnął. I był to tak delikatny, wręcz nieśmiały uśmiech, że aż niepodobny do blondyna.
- No to niby, kto? – Uzumaki wzruszył ramionami, jednak wciąż nie potrafił przestać się uśmiechać. Ten cholerny drań był… To w taki sposób patrzył na Naruto, naprawdę przyprawiało o dreszcze.
- Sakura.
Naruto nie był w stanie powstrzymać śmiechu. Naprawdę się starał, jednak nie wyszło. Popatrzył wesoło na Uchihe. Tak, w niebieskich oczach momentalnie pojawiły się radosne błyski, które wcześniej gdzieś się po drodze zgubiły. Najprawdopodobniej Uzumaki zostawił je w toalecie.
- Nieprawda. – Udało mu się jeszcze słabo zaprotestować, ale Sasuke się nie nabrał. A Naruto nawet nie starał się, żeby Uchiha uwierzył!
- Zależy ci na niej, prawda? – Tym razem z wąskich, męskich ust bruneta zniknął uśmiech. Snowboardowa gwiazda spojrzała na Naruto przenikliwie, tak jak rzadko, tak, jakby chciała poznać go całego, od początku do końca, dotknąć duszy Uzumakiego. Blondyn drgnął niespokojnie pod tym spojrzeniem.
- Może.
- Widziałem, jak ona na ciebie patrzy. Podobasz się jej, a teraz oszczędziłeś jej jeszcze takiego wstydu… - Uchiha zacmokał z dezaprobatą, odwrócił się w stronę sali, patrząc na bawiących się ludzi. Naruto obserwował go kątem oka, tak jak się obserwuje drapieżnika, w każdej chwili zdolnego do ataku. To paradoksalne, jednak Uzumaki w towarzystwie tego jadowitego węża czuł się dobrze. Podniecała go ta nuta niebezpieczeństwa, nieprzewidywalności, jaką zawsze serwował mu Uchiha. To było naprawdę fajne. – Patrz, tam siedzi! – Kiwnął od niechcenia, na schowaną w kącie Haruno, a dziewczyna momentalnie się podniosła, jakby była zdalnie sterowana przez tego drania. Naruto zaczerwienił się lekko i szarpnął bruneta za rękaw jego eleganckiej, czarnej koszuli. Na ustach Uchihy błąkał się nonszalancki uśmieszek.
- Co robisz, kretynie?! – Syknął na niego cicho Naruto, jednak Sasuke go zignorował.
- Sakura! - Kiedy dziewczyna w końcu znalazła się przy barze, wstał ze stołka i podszedł do niej pewnym krokiem. – Stanął tuż za nią i pochylił się nad jej szyją. Przez jego twarz przebiegł cień obrzydzenia, jednak szybko go zamaskował. Naruto uśmiechnął się lekko, widząc ten obrazek. – Uzumaki mi właśnie opowiadał, o twojej przygodzie w toalecie.
- Co?! – Och, cóż za synchronizacja. Sakura i Naruto krzyknęli jednocześnie w geście niedowierzania. Zaraz potem Haruno stała się niezdrowo zielona na twarzy.
- Naruto podstawił się pod ciebie… Naprawdę mu na tobie zależy, jednak… - w tym momencie Uchiha zrobił efektowną pauzę, w międzyczasie jeżdżąc dłonią po brzuchu Haruno, który był ukryty za obcisłą bluzką. Naruto zgrzytnął zębami.
- Tak? – Sakura zamrugała, a w jej głosie słychać było nadzieję, Uzumaki prychnął cicho.
- Mi też zależy… - wymruczał z uśmiechem, wciąż nie spuszczając wzroku z Naruto. Chłopak przełknął ślinę.
- Na kim? – Wychrypiał ostatkiem sił, jednak ten wzrok, Uchiha ani razu nie spojrzał na Haruno.
- Chcesz zobaczyć, na czym naprawdę polega Bom Bom? – Sasuke był niegrzeczny, odpowiedział pytaniem na pytanie, a Naruto od tego pytania zrobiło się gorąco. Uśmiechnął się jednak i wstał z wysokiego, barowego krzesła. Jego odpowiedź brzmiała następująco:
- Chcę.

Naruto stał jak debil i gapił się na ludzi, którzy z kolei gapili się na niego. Na jego ustach błąkał się groźny uśmieszek, a w oczach zaczęły igrać ognie. Och, tak! Właśnie ognie. Tak niewiele dzieliło go od urzeczywistnienia zabawy z Miasta Aniołów.
Byli na tyłach budynku, gdzie mieściło się wejście do kuchni, parking dla pracowników, kilka wielkich kontenerów na śmieci. Z tej strony pensjonat Uchihów nie wydawał się już tak wspaniały. Naruto był tutaj już wcześniej, przed rozpoczęciem się imprezy, razem z Itachim. Wszystko przygotowali. Wystarczył teraz tylko jeden malutki płomyk odwagi i… ‘Bom Bom!’, jak to Sasuke mówi? Wielki płomień radości wybuchnie.
- Miasto zasypia, mafia się budzi – rozległ się głęboki, hipnotyzujący głos prowadzącego zabawę, którym był nie kto inny, jak Sasuke Uchiha we własnej osobie. Naruto otworzył oczy, stojąc w kręgu wszystkich innych ludzi. Sasuke wyłapując jego spojrzenie, uśmiechnął się do niego promiennie. – A teraz mafia zabija niewinnych obywateli.
Naruto gdyby mógł, westchnąłby cicho. Jednak ze względu na to, że był złym bandziorem, nie chciał się ujawniać, no i nie mógł przecież okazywać jakichś głębszych uczuć. Kto widział gangstera, który wzdycha, podczas zabijania ludzi? Naruto uniósł rękę i palcem wskazującym udał, że strzela do Uchihy.
- Przypominam jeszcze, że mnie nie można zabić. Jestem tutaj bogiem!
Tak, nie mylicie się, śnieżna elita, z samą gwiazdą snowboardingu na czele, grała właśnie w Bom Bom! Uchiha osobiście objaśnił naszemu uroczemu surferowi zasady owej wysłowionej gry, ale mało tego! pozwolił nawet wybrać to, o co będą się zakładać. A Naruto wspaniałomyślnie wybrał, że zwycięzca będzie mógł spędzić ‘siedem minut w niebie’ z wybraną przez siebie osobą. I Uzumaki udał, że nie widział dziwnego błysku w czarnych oczach Sasuke, kiedy powiedział mu o swoim pomyśle. Nie, na pewno się tylko Naruto zdawało, chociaż… Kto tam wie, co taki dupek, jak Uchiha może myśleć?
- Mafia zasypia, budzi się policja – powiedział Sasuke, po czym dodał: - Uzumaki, kretynie, nie podglądaj!

Naruto prychnął. Ten dupek ewidentnie go wkopuje i chce, żeby Naruto przegrał! Ale Naruto mu zaraz pokaże!
Gra, w którą grali nosiła nazwę ‘Mafia’. Jej zasady były ogólnie znane: było miasto, była policja, no i byli, oczywiście, wspaniali gangsterzy. Sasuke, jak już wcześniej błyskotliwie zauważył, był prowadzącym, górnolotnie mówiąc – bogiem, i to on wszystko nadzorował. Wybrał nawet tych dobrych i tych złych. A cała zabawa polegała na tym, że gdy miasto zasypiało, mafia kogoś zabijała, gdy mafia zasypiała – nawet gangsterzy muszą spać, bądźmy realistami – budziła się policja, która przeprowadzała śledztwo i zastanawiała się, kto też może być w mafii. A gdy psy szły do budy, posługując sie ładnymi przenośniami, budziło się pospólstwo oraz dwie zwaśnione strony białych i czarnych charakterów. Wszyscy dowiadywali się, kto kopnął w kalendarz, a raczej kogo do tego kopnięcia zmusiła mafia. Sasuke opowiadał o tym, jak przebiegało morderstwo, a reszta wznosiła kieliszek czystej za poległych. Później podejrzani, których policja wskazała Sasuke, musieli wymyśleć jakieś alibi, co też robili w nocy.
Jak nietrudno się domyśleć, Naruto był bossem mafii. Tym razem lufa jego karabinu maszynowego padła na Hinatę.
- Policja, po raz kolejny, podejrzewa naszego wspaniałego, cudownego Naruto. Co tym razem robiłeś w nocy, kwiatuszku? Jakie masz wytłumaczenie?
- Zabawiałem się z prowadzącym.
- Jasne, a ja podglądałem was z Angeliną Jolie – prychnął Kiba, który na pewno był policjantem. Tak samo zresztą, jak Neij, Shikamaru oraz Lee. A tak w tajemnicy, Rock był niewątpliwie najgorszym gliną, jaką świat widział. Ale Naruto ich wyeliminuje, wszystkich po kolei.
- Potwierdzam – mruknął Uchiha, czym wzbudził jęk rezygnacji.
- Znowu?
- Tak, znowu. Nie moja wina, że Uzumaki wciąż nie ma dość. – Sasuke puścił do Naruto oko, a Naruto miał ochotę rozpalił płomień. Tym razem między nim, a Uchihą. Nie zrobił tego jednak, ponieważ kolejna kolejka czystej przetoczyła się przez krąg, w tym momencie odgrywający ich miasteczko. Ale z miasteczka jak widać, niewiele osób pozostało. Naruto, nie chwaląc się, kropnął większość ludzi ze swojej klasy, dużą część elity, zabił nawet księdza(oczywiście fikcyjnego)! Pozostała, cóż, sama śmietanka… I teraz, krótko mówiąc, będzie jatka.
W mafii była między innymi Sakura i… trzy inne osoby, których niestety Naruto nie znał. Ale najważniejszym wśród gangsterów, był niewątpliwie Uzumaki, mafijny król numer jeden.
- Następnym razem przygotuj sobie Biblię – mruknął Naruto do Sasuke, który polewał mu akurat wódki.
- Nie chcę, żebyś ją pogryzł, mały Lucyferze.
- Pieprz się, Uchiha! – Prychnął Naruto, jednak pomimo wszystko uśmiechnął się i wypił za… Och, sam nie wierzył, że za to wypił. Wypił za Sasuke. Ale, ale! był chyba wystarczająco pijany, żeby można to było zwalić na alkohol. Tak, zdecydowanie.


Sasuke patrzył z uśmiechem na Naruto, który wciąż się trzymał na powierzchni. Większość ferajny odpadła i wróciła do pensjonatu, uznając, że i tak nie ma tutaj więcej nic do roboty. Sasuke dziwił się , że Uzumaki nie narzeka jeszcze na niską temperaturę, jednak widać, procenty rozgrzewają naszego kalifornijskiego chłoptasia. A przyłapując blondyna na kukaniu w stronę Uchihy, z pewnością nie tylko tequila działała pobudzająco na Naruto.
- Policja się budzi – mruknął, zauważając, że już naprawdę ostatnia garstka wytrwałych uchowała się przy życiu. Został Kiba, został Neji, została jakaś nastolatka z dziwnym, ślimaczym wzrokiem oraz Sakura i Naruto. Teraz Sasuke musiał dokonać wyboru, za kim stanie, za Haruno czy za swoim ukochanym wrogiem, gdy jego kumple wytypują jednego z wymienionych cukiereczków.
- Miasto się budzi.
Sasuke podjął już decyzję i gdy Sakura odchodząc, spojrzała na niego jeszcze jakimś dziwnie nienawistnym wzrokiem, już wiedział, że naprawdę zaszedł bardzo daleko i…
O cholera! Tak, jak chciał. Naruto wygrał.
Czyli, teraz pora na finałową część przedstawienia. W końcu!


Naruto cholernie kusiło, żeby wsunąć rękę do kieszeni i wyjąć z niej małą, niewielką paczkę. Jeden ruch i już byłoby po planie. A mina Sasuke, och, na bogów! z pewnością bezcenna. Zerknął na asfalt pokryty w niektórych miejscach cieniutką warstwą śniegu. Jak na ironię wszyscy poustawiani byli na swoim miejscach. Naruto doskonale widział lśniące pasy na asfalcie.
‘To będzie prawdziwe przedstawienie, show, jakiego mój brat jeszcze nie widział. Zrób to, po prostu to zrób i nie myśl o niczym więcej. Pokażesz mu, jaki ognisty z ciebie chłopiec’. Przypomniał sobie słowa Itachiego, gdy mężczyzna pomagał mu przygotować scenę. Nie wierzycie, że brzydki, szary asfalt, parking dla pracowników, może stanowić estradę, dla tak wybitnego arcydzieła, jakiego autorem będzie Uzumaki? A co, jeśli powiem wam, że jeden ruch Naruto wystarczy, by wzniecić wielki płomień, który może opatulić kogoś tak zimnego i obojętnego, jak Sasuke? Tylko jednym ruchem Naruto może tego dokonać!
- Wygrałeś, Uzumaki, więc teraz pora na twoje siedem minut w raju. – Naruto zamrugał gwałtownie, dopiero teraz orientując się, że Uchiha, stoi niebezpiecznie blisko naszego gorącego surfera. Och, tak! Prawie tak blisko, jak wtedy, w pokoju snowboardowej gwiazdy… - Kto dzisiaj będzie tym szczęściarzem i zakosztuje rozkoszy w twych wspaniałych ramionach? – Sasuke mówił to z takim błyskiem w oku, że Naruto o mało, co nie powiedział: ‘ty Sasuke’. Opamiętał się jednak w ostatniej chwili. I bardzo dobrze nawiasem mówiąc, gdyż zaraz potem, na usta tego dupka wpłynął kpiący uśmieszek. Naruto prychnął głośno.
- Sakura! – Padła odpowiedź, a owa szczęściara, która stała obok i słuchała całej konwersacji, zrobiła minę, jakby znów miała dostać biegunki. Uzumaki spiorunował ją wzrokiem mówiącym:’ jeśli tego nie zrobisz, wszyscy poznają twoją śmierdzącą prawdę!’. Dziewczyna podeszła, więc do chłopców i uśmiechnęła się niezwykle blado.
I wtedy Sasuke zrobił coś, do czego cały czas dążył.


- Chodź tutaj! – Uchiha złapał dziewczynę za rękę i stanowczym, władczym ruchem przyciągnął ją w swoją stronę. Z ust Sakury wydobył się najwyższy pisk, jaki kiedykolwiek brunet usłyszał, jednak już po chwili Haruno zamruczała głośno, łasząc się do snowboardowej gwiazdy. Wydawało się jej, że Sasuke jest zazdrosny, co? Jednak jej księcia z bajki bardziej interesowała reakcja Uzumakiego, niż samej szczęściary, och, teraz już z pewnością szczęściary. – Jeśli nie chcesz, nie musisz z nim iść – wymruczał i odwrócił ją do siebie plecami. Cóż, było lepiej, gdy nie musiał patrzeć na jej twarzy. A w takiej pozycji mógł doskonale skupić się na Uzumakim.
Naruto był niesamowity. Jego mina, jego niedowierzający wzrok, jego usta, na których niestety nie było już uśmiechu. Och, dla tego widoku warto żyć i się poświęcić. Uzumaki i jego reakcja była kwintesencją wszystkiego. Blondyn był niewątpliwie bystrym chłopakiem i szybko zaczął kojarzyć fakty. A podstawowym faktem było to, że oto właśnie Sasuke sprzątnął mu najgorętszą laskę w ty miasteczku, dosłownie sprzed nosa! Uchiha oblizał prowokacyjnie usta.
- A nasz zakład, kurwa? – Naruto zacisnął swoje wspaniałe usta tak mocno, że widać było tylko cienką linię. To czyniło blondyna jeszcze bardziej seksownym… I te błyski w jego oko, i rumieniec na twarzy, i zaciśnięte bardzo mocno pięści. Sasuke zaczęło przyjemnie szumieć w głowie, a ten szum przyprowadził pewnie brudne, naprawdę niegrzeczne myśli dotyczące Uzumakiego. Snowboardowy król postanowił je jednak szybko od siebie odpędzić.
- Nasz zakład? – Sasuke przejechał powoli, drażniąco dłońmi po ramionach Sakury, która westchnęła gardłowo. Jego kumple, dotąd przyglądający się wszystkiemu bez interwencji, zaśmiali się głośno, przypominając naszemu rozkosznemu trójkącikowi o swojej obecności. – Chyba nie chcesz wziąć siłą naszej pięknej, wspaniałej, nieziemsko pachnącej Sakury? Nie chcesz jej chyba zgwałcić, co?
Naruto prychnął głośno, po czym zrobił niebezpieczny krok w ich stronę. Sakura momentalnie przylgnęła do bruneta. Pewnie już miała wilgotno, gdy czuła za sobą to wysportowane, twarde ciało, prawda?
- Sakura, nie chcesz być moją… dziewczyną? – Zapytał, a mina Uzumakiego była więcej niż powalająca. Chciał powiedzieć ‘kobietą’, jednak gdy tylko sobie pomyślał, że musiałby rozdziewiczyć tę… kobietę, zbierało mu się na mdłości. Tak, moi drodzy, Sasuke robił to tylko dla Naruto.
- Chcę… Och, boże, Sasuke! Oczywiście, że chcę! Nawet nie pytaj! – Odwróciła się i rzuciła brunetowi na szyję, jednak dzięki wrodzonemu refleksowy, Uchiha zdołał uciec przed jej chętnymi ustami.
I wtedy Naruto zrobił coś, do czego dążył.


Blondyn zacisnął mocno szczękę i sięgnął do kieszeni. Wyjął ze spodni to cholerne, małe pudełko i po prostu rzucił je w stronę bruneta. Uchiha bezbłędnie złapał jedną ręką. Drugą przytrzymywał w pasie Haruno.
- Co to, kurwa, jest?! – Syknął, jednak Naruto odwrócił się na pięcie i wszedł z powrotem do pensjonatu.

Naprawdę, moi drodzy, trudno, och, jakże trudno jest wybrać, kto zrobił lepszą minę dzisiejszego wieczoru. Kto wygrał zakład? Sasuke czy Naruto? Który z nich jest przegranym?

18 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ale dalej nie mam pojęcia co zrobił Naruto xD Coś z tym pudełkiem ale co?? No a ta Sakura, poprostu bosssskie xD xD Tak do niej idealnie pasuje rola śmierdziela ^.^
    Zabawny rozdzialik i ciekawy, czekam na więcej, zapraszam do siebie, życzę weny.
    Pozdrawiam
    Bye

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha umarłam!!! No tak nie masz litości dla Sakury ;) Proponuję , żeby częściej ćwiczyła swoje zwieracze. Ale zachowanie Naruto mi zaimponowało mimo , że sakura zrobiła Bom , bom do kibla to dalej go podnieca?? Sasukeeee ty draniu! Jak tak mogłeś... Według mnie Naruto wygrał nie Sasuke. Uchiha był chamski w cholerę no może nie do końca.. Mafia mnie rozbawiła Sasuke broniący Naruto , że razem myszkowali - zaskoczyło mnie to. Tylko jednego nie rozumiem w końcu te napisy na asfalcie - chyba tak? zapłonęły czy nie? Rzucił w niego zapalniczką? Sasuke złapał więc nie zapaliły się nie?



    Niebieska Suszarka

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha umarłam!!! No tak nie masz litości dla Sakury ;) Proponuję , żeby częściej ćwiczyła swoje zwieracze. Ale zachowanie Naruto mi zaimponowało mimo , że sakura zrobiła Bom , bom do kibla to dalej go podnieca?? Sasukeeee ty draniu! Jak tak mogłeś... Według mnie Naruto wygrał nie Sasuke. Uchiha był chamski w cholerę no może nie do końca.. Mafia mnie rozbawiła Sasuke broniący Naruto , że razem myszkowali - zaskoczyło mnie to. Tylko jednego nie rozumiem w końcu te napisy na asfalcie - chyba tak? zapłonęły czy nie? Rzucił w niego zapalniczką? Sasuke złapał więc nie zapaliły się nie?



    Niebieska Suszarka

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha umarłam!!! No tak nie masz litości dla Sakury ;) Proponuję , żeby częściej ćwiczyła swoje zwieracze. Ale zachowanie Naruto mi zaimponowało mimo , że sakura zrobiła Bom , bom do kibla to dalej go podnieca?? Sasukeeee ty draniu! Jak tak mogłeś... Według mnie Naruto wygrał nie Sasuke. Uchiha był chamski w cholerę no może nie do końca.. Mafia mnie rozbawiła Sasuke broniący Naruto , że razem myszkowali - zaskoczyło mnie to. Tylko jednego nie rozumiem w końcu te napisy na asfalcie - chyba tak? zapłonęły czy nie? Rzucił w niego zapalniczką? Sasuke złapał więc nie zapaliły się nie?



    Niebieska Suszarka

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, skończyła imprezę. I co? Nadal nic nie wiemy ;) Znaczy troszkę niby wiemy. Ofiar, jakich obawiał się Naruto, chyba nie było, bo Sasuke go ODWIÓZŁ! ŁAŁ! I się uśmiechali! Dobry znak. Chyba. A kto jest największym przegranym? Z tego widać, że Sakura. I po trosze Sasuke. Cóż, zrobił sobie niedźwiedzią przysługę, z tą "dziewczyną" ;) Ale sprytny chłopak, na pewno łatwo pozbył się balastu. Jednak trochę szkoda mi Sakury. Jaka by nie była, została potraktowana przedmiotowo.
    No ale co było w tym pudełku? Co Uzumaki z Itachim tak przygotowywali przed imprezą? Nieee, ona chce mnie wykończyć! No dobra, nie ma co jęczeć i tak trzeba czekać do następnego.
    A teraz dalej, a raczej wcześniej. Sakura i kibel. Dzięki za ostrzeżenie z niejedzeniem, bo puściłabym pawia ani chybi ;) I zapluła ze śmiechu. Ale Naruto dzielny rycerz, wziął śmierdzącą sprawę na swą opaloną klatę. Sakurka, no trochę wdzięczności dla bohatera! "Słuchaj, dzieweczko! - Ona nie słucha -", cytując Mistrza Adama ;)
    Hinata, haha. Proszę bardzo, cóż to można uzyskać machając cyckiem przed facetem ;) No niestety wielu facetom to wystarcza, żeby się zaślinić. Przepraszam panów, jeśli to czytają, ale taka prawda. Może z autopsji nie znam, bo nie mam czym machać ;) Ale z innych źródeł znam i owszem. Wiele da się załatwić głębokim dekoltem ;) Wracając do Hi-Hinatki. No jaki zwierz się obudził... i pół warzywaniaka! Poza świnią i rakiem, lwica salonowa ;D
    A Lee rozwalił mnie na łopatki :D
    I jeszcze Itachi! Jak zawsze w trosce o swojego ototo. I z przyszłym szwagrem już się dogaduje dobrze ;) Jedna, wielka, szczęśliwa rodzinka :D Cóż, chyba poza rodzicami, nie będą zachwyceni. Zapewne.
    No dobra koniec porannych... ok, ok południowych roztrząsań Twojego tekstu. Cudo! Jak zawsze. Przeczytałam już wczoraj w nocy, ale o 3 nie byłam w stanie myśleć nad komentarzem. Musiałam przetrawić temat. Od rana jeszcze raz lektura i o to wynik.
    Kochana moja, wena, wena i jeszcze raz wena. I czasu. I czekam! Co było w tym pudełku!
    Ściskam mocno *
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  6. Wkleiłam komentarz, przeczytałam go jeszcze raz i zdanie: "Co było w tym pudełku!", że tak sama się zacytuję, skojarzyło mi się z "Siedem". Oglądał ktoś? Dziesięcioletni już film, ale takie się nie starzeją. Wiem, że tamto pudełko było większe, adekwatne do zawartości, ale tak jakoś mi się właśnie skojarzyło. Moja chora wyobraźnia szaleje ;>
    :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby boski Uchiha chciał wrobić Uzumakiego w gwałt? To byłoby takie...Przewidywalne z jego strony...Pomijając fakt, że myślałam, że po tym, jak Naruto wyczuł(dosłownie) do czego Sakura jest zdolna, pomijając, że z tego co widać, jednak zapomniała o perfumie...Więc jak to możliwe, że Naruto nie cofa teraz na sam jej WIDOK?! To mi trochę nie pasuje...

    No i jeszcze jedno...czyżby Itachi miał się stać 'stróżem' blondaska? Hmm...Ciekawe. Naruto w więzieniu, Itachi mu pomaga się wydostać, a Sasuke dostaje apopleksji...Haha.

    Swoją drogą to wierzę w szybkie 'zerwanie', bo Sasuke sam wyprodukuje w pensjonatowym kiblu coś lepszego niż Sakura, jak Ta go pocałuje...BLEEEEE!

    Tatami

    OdpowiedzUsuń
  8. Szlag. Wiesz co? Ja to Cię kocham i nienawidzę zarazem. Normalnie mnie go grubu wpędzisz.
    O ile uwielbiałam Refuge za ten komizm, za te iskierki, za twój talent komediowy, o ile lubiłam Kicz, za to prefekcyjne wprost lawirowanie na granicy tandety i wspaniałości, o tyle BomBom... to jest szaleństwo, to jest masakra jakaś totalnie, z precyzją spajpera kładziesz na łopatki. To, co robisz w tym opowiadaniu, to przekracza w ogóle granice pojamowania mojego. xD To już nawet nie jest tylko komizm, to jest nie tylko balansowanie na granicy, tam są jeszcze emocje i to tak różnego kalbiru, że szaleństwo. Tam jest wibrujący głos Uchihy, błyski w oczach Naruto, tam jest spocona Hinata i srająca bogini różu i jest, cholera, Itacz, powalający, czarujący manipulator, mistrz. I jest gra i jest BomBom! I Zwycięzca i brak zwycięzcy i do cholery, co dalej?! Kocham cię za to wszystko, kocham nawet za to, że nie wiem, co dalej, że znowu zakończyłaś w takim momencie, znowu muszę czekać, że tak dawkujesz doznania, że umre. i nienawidzę cię zarazem za to, no! xDDDD Umrę przez ciebie, jak nic umrę. xP Mam nadzieję, że wen ci będzie dopisywał i w niedługim czasie pojawi się kolejna część, bo ja jestem szalenie ciekawa. Ciekawi mnie, co dał Sasuke, ciekawi mnie, co będzie dalej. Szlag, pisz i juz. xDDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach! jak cudownie długa notka... Tylko co z tym pudełkiem? Błagam - niech to będzie petarda albo coś innego co zrobi bum! Wiem, że nie można uszkodzić Drania, ale to by było takie cudowneeeee... *u*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za dedykacje:* Postanowiłam, że będę komentować co fragment, bo pod koniec zapomnę kompletnie co chciałam napisać, więc tekst może być trochę chaotyczny, ale wydaję mi się, że mniej niż jakbym miała po przeczytaniu napisać ^^
    Widzisz, niepotrzebnie mi stękałaś, że długi rozdział i bla bla, wszyscy są zadowoleni ^^

    Ciekawi mnie jakby zareagował Sasuke, gdyby gruba dupa Sakury nie zasłoniła mu widoku zmacania przez Lee skarbu Naruto. Czy poczułby się zazdrosny? Wkurzyłby się, a jak tak to, na którego bardziej? Początek rozd., genialny.
    Hinata, o matko! Ta to dopiero ma silną wole. Z jednej wstydzi się jak diabli itd., a z drugiej strony poddaję się torturą i łazi za Uzumakim. Masochistka? Na miejscu Naru rozważyłabym wykorzystywanie jej częściej. Świetny pomysł miał z tymi drinkami.
    Plan „tajnego agenta”, już to widzę, jak będę „wymieniać” kulturalnie swoje poglądy i z czasem zaprzyjaźnią się. Zawsze tak jest, każdy uwielbia dyskutować, lecz brakuję dobrej osoby do przeprowadzenia małej wymiany poglądów^^
    „Niech mnie wszystkie diabli! Sakura mnie podrywa, na bank! – pomyślał, a jego teza była tak dziwna, że aż nienaturalna.” W Refuge miałaś więcej takich „wprowadzeń”. Dopiero teraz to zauważyłam. W pierwszej osobie wyrażanie się i to w twoim stylu powala mnie. Naruto to baran, niech mu się oczy otworzą!
    „- Cześć Naruto – jej słodki, delikatny głos był muzyką w uszach Uzumakiego.” Dla mnie to jakby koty darli… Ble. Najchętniej zagłuszyłabym ją jakimś mocnym brzemieniem, tak, aby nie usłyszeć jej nigdzie xD Nie mogłam powstrzymać się od skomentowania tego, a tak w ogóle zasłużyłaś sobie na długi komentarz:
    1) Nie skomentowałam poprzedniej notki.
    2) Napisałaś długą notkę, dostajesz zamian moje wrażenia, taki bonus :P
    „Naruto na swoje nieszczęście wybrał tę pechową, śmierdzącą toaletę, w której ktoś naprawdę ciężko pracuje, żeby wycisnąć z siebie wszystko.” Oj, naprawdę ciężko Sakurcia napracowała się^^ Normalnie chodząca bomba w dosłownym znaczeniu :P

    Itachi, dobrze kombinuję. Cholera, świetny jest! Już go lubię i jego uśmiech, pozwolę sobie zacytować „nie zasługujesz nawet na kopa w dupę, debilu.” O tak! To jest to co lubię :*
    „Sasuke wyłapując jego spojrzenie, uśmiechnął się do niego promiennie.” Skojarzyło mi się to z Justinem z QaF’a :] On się zawsze tak słodko cieszył ;)

    Rozmowy naszych uroczych łobuzów są świetne, za każdym razem nie mogę się nadziwić, że potrafią umieścić w najzwyklejszym słowie, czynności tyle podtekstów… Świetne.
    Naruto i jego plan. To musi być coś DUŻEGO, ale co to takiego?! Coś tak niebezpiecznego? Ośmieszającego? ….Pudełko, pudełko, hm, niebezpieczne pudełko? He? Już pogubiłam się xD CO TAM JEST!? xD
    Rozdział strasznie podobał mi się :] Tyle się w nim działo. Udało ci się mnie zadowolić ;)
    PS: Daimon , wybacz, ale nie oglądałam tego filmu :]
    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział, cholernie mi się podobało a ja już tak liczyłam na harda okej. Jeszcze się powstrzymam ale nie moja wina że ty tak cudownie opisujesz hardy i całe opowiadanie. Jesteś królową YAOI. Pozdrawiam
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem od czego by tu zacząć. Hmm pewnie Cię najpierw przeproszę. Za co? A za to, że zwątpiłem w Twój niemały geniusz:P Z góry niepotrzebnie założyłem, że nie uda Ci się opisać całej imprezy w jednym rozdziale (mimo, że obszernym) i że będzie tak nie ciekawie, nijako, przepełnienie, chaos, itp. Jednak po przeczytaniu rozdziału do końca, moje nastawienie zmieniło się o 360 stopni. Bardzo fajnie to wszystko opisałaś. Zero jakiegoś zbędnego naciągania i dywagacji. Pomysł odnośnie Sakury? Genialny! Normalnie cały czas witał na mojej twarzy uśmiech ;D Gra w mafię? Także niczego sobie; był ten klimat który lubię i nie wiem dlaczego, ale czytając to przypomniała mi się scena z filmu "podziemny krąg"... Hinata, pijany Lee, Itachi, kurczę dużo by wymieniać zalet, ale wad jako takich nie widzę. Literówek bardzo mało jak na tak długi tekst. A ostatnia scena, to kwintesencja wprowadzenia czytelnika w stan, który ja osobiście lubię, mianowicie: niedosyt podsycany niecierpliwością. ;]
    Czekam na kolejne...

    KokoFan

    OdpowiedzUsuń
  13. Możliwe, że otrzymałaś już dużo takich komentarzy, ale ja naprawdę czytam wszystkie Twoje opowiadania z zapartym tchem. Moim faworytem przez długi czas była Lloyd i nikt nie umiał jej przebić, ale teraz Ty zajmujesz u mnie pierwsze miejsce. Naprawdę czasami kilkanaście razy dziennie wchodzę na bloga, by sprawdzić, czy może czasem nie dodałaś czegoś nowego. A jak mocno zatęsknię za następnym odcinkiem, to czytam poprzednie rozdziały. Jestem już chyba uzależniona ;) co do Bom Bom- jesteś genialna! Nigdzie indziej nie spotkałam się z tak fajnymi pomysłami i z talentem autorki. Wiesz, mam nadzieję, że nie mieszkasz blisko mnie, bo bym Cię chyba nachodziła i ogólnie prześladowała o.O a sceny zbliżenia między Sasuke i Naruto, jezu, jak mi serce zawsze przy tym wali! KOCHAM CIĘ, KOBIETO!

    eM.

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm teraz będzie troszeczkę gorzkiej szczerości. Jeżeli chodzi o kreacje bohaterów to nie mam Ci oczywiście nic do zarzucenia, postawa Naruto wobec Sakury i owszem zaimponowała mi, ale nadal nie potrafię zrozumieć jak może być taki tępy i mimo wszystko ciągle się do niej ślinić. No, ale to jeszcze przełknę. Natomiast sprawa z kibelkiem... ==" wydała mi się szczerze powiedziawszy żenująca i płytka, już nie wspominając nawet o wykrzykującym Inuzuce, że Uzumaki zesrał się Uchiszce do kibla. >.> Cała ta scena wywołała we mnie tylko i wyłącznie niesmak. Nie wiem, może już się robię za stara na te opowiadania.
    Ściskam mocno mimo wszystko ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyno przeszłaś samą siebie :P Cudowne cudowne raz jeszcze cudowne :P Tylko proszę Cię zdradź w następnym rozdziale co byłó w tym pudełeczku !!! Ja długo nie wytrzymam od wczoraj pół paznokcia wpieprzyłam myśląc co będzie dalej - ratój moje paznokcie i dodaj szybko rozdział :P !!! (z tymi paznokciami żart, ale moje zdrowie psychiczne ogólne też jest już na wyczerapniu XD )
    Z całości to faktycznie biedny Sasuke, boshe z Sakurą - jeszcze z Sakurą i jej problemami żołądkowymi :P bleeee. Rozdział boski - proszę jak zywkle o wiecej :P

    Pozdrawiam
    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  16. No bez jaj... TO co Naruto zrobił? Bo na razie jakoś mało widowiskowo

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  17. No nie nie nie!!! Mówił już Tobie ktoś, że jesteś straszną osobą? Uwielbiasz wręcz się znęcać nad nami, biednymi czytelnikami!!
    Podziwiam Cię, od kiedy zaczęłaś pisać Refuge. Twój styl jest świetny!Chociaż irytuje mnie to zawiłe, wręcz narkotyczne omijanie sedna XD Czytając twoje notki naprawdę mogę wyobrazić sobie dane zdarzenia! Oczywiście ten fakt jest równoznaczny z kolejnym punktem, z długiej listy "dlaczego Ciebie podziwiam?".
    Pierwszy raz w twoim opowiadaniu polubiłam Sasuke, który jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią! Nie wspominając o moim Naruto! Ubóstwiam blogi, w których autorzy rezygnują z życiorysu biednego, wesołego chłopca-popychadła z lizakiem w rączce. Jego zadziorność strasznie pobudza! (i chyba nie tylko mnie XD)
    Ale powracając do naszej 20 notki, która okazała się - jak zwykle - jeszcze lepsza od pozostałych!
    Naprawdę zrobiło mi się żal Sakury ... no dobra tylko na chwilkę XD" Ale podziwiam "miłość" blondyna do tej różowej panienki...(dlaczego "miłość"? Bo z utęsknieniem i bólem czekam na 2. już akcję SasuNaru!! = Chociaż wiem, że im dłużej się zwleka tym więcej radości z efektu :)..)
    Ja nigdy nie obroniłabym w taki sposób mojego ukochanego!! No ale z drugiej strony Uzumaki to twardy gość i ma w dupie co o nim myślą. No poza 2 osobami, których imiona zaczynają się na "S" :PP.
    Nie no ale chamstwo! On jej imponuje,a Sasuke tak perfidnie robi mu na złość!!
    Nie za bardzo rozumiem, ale skoro obiecałaś, że w następnym rozdziale będzie wyjaśnione wszystko - czekam!
    No ale pomimo wszystko - Naruto miał plan...NO MIAŁ!! Ale ja nie wiem jaki...Na serio XD" Mi trzeba prosto z mostu! On tak zrobił, a On tak i wyszło TO...i to nie jest wcale schemat Yaoi XD""
    No nic.
    Zabrałam i tak za dużo miejsca w komentarzach...ach brzydko, brzydko.
    No na koniec trzeba tylko jeszcze zbić Autora za brak czasu na tworzenie tych małych, słodkich (chyba pomijając scenę toaletową XD") ciasteczek z posypką!
    Podziwiam! Prawdziwa poezja dla fanów i fanek Yaoi :)

    Love,
    AgiiChan

    OdpowiedzUsuń
  18. no nie moge:D po prostu meega! Sakura mnie rozwalila z tymi 'problemami zoladkowymi' xd a gra w mafie-super;p ale Sasuke niezle pojechal na koncu, ciekawe czym Naruto dowalil;p sie nei moge doczekac:d:d lov u;*
    Agu

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.