niedziela, 28 listopada 2010

Bom Bom! 21

Niebieska Suszarko, Sasuke nie złapał zapalniczki, ale byłaś blisko :)Sasuke bronił Naruto podczas gry w mafię, ponieważ chciał, żeby Uzumaki dotrwał do końca, w rozdziale było to napisane. Ach, no i żeby benzyna musiała się zapalić na tym nieszczęsnym asfalcie, najpierw wyje mi się, że trzeba zapalniczkę zapalić, a jakby Naruto ją rzucił, to z pewnością płomienia, by już nie było.

Daimon, jak powiedziała kiedyś Virus, ja już jestem taką męską świnią :D U mnie kobiety nigdy chyba nie będą grały tak dobrej roli, jak mężczyźni :) Haha! Tak, ładnie powiedziane: 'Poza świnią i rakiem, lwica salonowa ;D' Ale najbardziej mnie dobił Twój tekst ze szwagrem :D W sensie, że Itachi się już z przyszłym szwagrem dogadują :D Nic dodać, nic ująć :D Och, kochana, i oglądałam 7 :D Film obowiązkowy :D A twoje skojarzenie pozostawię bez komentarza! :D

pazurek, racja! słusznie, ciekawe, jakby zareagował Sasuke, jakby zobaczył Lee macającego Naruto :) Jednak nigdy się tego nie dowiemy :) haha! i och, nie no, raczej nie jestem godna byś mi ofiarowała swoje wrażenia po przeczytanym rozdziale, prawdę, czuję się cholernie wyróżniona! XD

Cloud, nie no, królową yaoi raczej nie jestem i daleka mi droga do takiego tytułu ^^' niemniej, miło mi :)

KokoFan, no wiesz, Twój nick raczej upoważnia do tego, że masz we mnie wierzyć ;> zawsze i wszędzie, cokolwiek się nie stanie, ot co! :D A jeśli Twoje nastawienie zmieniło się o 360 stopni to podejrzewam, że raczej jesteśmy w punkcie wyjścia ;D

eM, xD haha! Wątpię, żebyś mieszkała tam gdzie ja, bo mieszkam na totalnym zadupiu :3 Llyod była jedną z moich ulubionych blogerek i naprawdę wielka szkoda, że już nie pisze. Naprawdę dużo świetnych blogów zostało zawieszonych lub skasowanych :( Niewiele utrzymuje się teraz na powierzchni xD

shadowstar, no to teraz się dowiesz, co Naruto zrobił. Ale nie licz na wielkie show, czasami naprawdę trzeba uruchomić wyobraźnię, wiesz?

AgiiChan, oj tak, rozgryzłaś mnie, jestem wredna i uwielbiam się znęcać nad innymi ^^' i zdaje sobie sprawę, że to całe przeciąganie, te wszystkie tajemnice dają wam, czytelnikom, w kość, jednak no... taki już mam styl i naprawdę ciężko jest i go zmienić :) haha! Wydaje mi się, że Uchiha refugowski był nieco milszy i sympatycziejszy od tego xD też nie lubię jak Naruto jest przesadzonym uke, dlatego staram się, jak najmniej go w takim świetle pokazywać. Jeśli chodzi o przywiązanie, tudzież miłość Naruto do Sakury, naprawdę bardzo ładnie to ujęłaś i chyba jako jedyna rozumieć Naruto :D I długie komentarze nie są brzydkie, uwielbiam długie komentarze, wiesz? ^-^

Hibari, czy ja wiem, czy Kicz był balansowaniem na granicy tandety i wspaniałości ^^' Dla mnie to było raczej raczkowanie pomiędzy stworzeniem czegoś, co miałoby ręce i nogi i było w miarę krótkie. Awww i nawet nie wiesz jak się cieszę z tego, że podoba ci się Bom Bom! i dostrzegłaś w nim nawet emocje! :D Bardzo, ogromnie mnie wręcz to cieszy :)


Całą imprezę uważam za wielki błąd w tym opowiadaniu. Dużo, oj jak dużo osób krzyczało na mnie, że zbyt ją przeciągam, jednak co już się rozpoczęło, trzeba dokończyć, nie ma innej opcji. Powiedziałam, że cała impreza jest w 20 Bom Bom!, cóż... kłamała. Nie wiem czy będziecie mi jeszcze wierzyć, czy już nie, ale to naprawdę ostatnia część. Następna, między innymi to, co działo się w domu Naruto będzie napisane najprawdopodobniej z retrospekcji, a jeśli nawet nie, będzie to tylko jedna mała scena, więc nie powinniście narzekać. Później już szybko polecimy z akcją i będziemy jak najmniej przeciągać. Na pocieszenie powiem, że rozdział znów dłuższy niż normalnie.

I jeszcze trzy słowa do poprzedniego rozdziału, a raczej problemów żołądkowych Sakury. Jednym odpowiada taki humor, innym nie, nic na to nie poradzę. Bom Bom! jest opowiadaniem komediowym, a humor jaki w nim występuje jest humorem różnego rodzaju i różnego poziomu, taka jest oto specyfika komedii.

Dziękuję za uwagę, zapraszam do lektury:
Rozdział nie betowany.





Naruto odprowadził wzrokiem wielki terenowy wóz Uchihy. Dopiero silny podmuch wiatru przywrócił go do rzeczywistości. Wtulił się w czarną, sportową bluzę, którą miał aktualnie na sobie. Bluza była nowa, firmowa, a przez to naprawdę droga, i przede wszystkim, bluza pachniała w tak niesamowity sposób. Pachniała wiatrem, śniegiem i wolnością, która pana Uzumakiego naprawdę podniecała. Bluza należała do Sasuke Uchiha.
Westchnął cicho i otworzył drzwi wejściowe do domu. Kiedy tylko przekroczył próg, rozpoczęło się piekło, a całe życie, szczególnie dzisiejsza impreza urodzinowa, dosłownie przeleciała mu przed oczyma.


Sasuke zatrzymał się kilka ulic dalej, gdzieś koło centrum sportowego. Śnieżne miasteczko już spało, jednak on nie czuł się senny. Z ust czarnowłosego przystojniaka nie znikał uśmiech.
Naruto naprawdę jest niesamowity w każdym tego słowa znaczeniu. Sasuke jeszcze nigdy nie spotkał człowieka, który byłby tak szalony, tak nieprzewidywalny i tak głupi jak Naruto.
„Gra jest ciekawa tylko wtedy, gdy jesteś w stanie postawić w niej życie”, przypomniało mu się, co kiedyś Naruto napisał mu o swoim pomyśle.

Pudełko zapałek.
Wielki, straszny plan Uzumakiego mieścił się w miniaturowym, papierowym opakowaniu z draską. Tak po prostu, pudełko zapałek. To równie pokręcone i bezsensowne jak Naruto.
Sasuke spojrzał na tęcze, wymalowaną na parkingu. Benzyna…
- Kurwa! – Przeklął, chowając jednocześnie zapałki w dłoni, żeby ciekawskie oczy Sakury go nie zobaczyły. Dziewczyna uśmiechnęła się tak, jakby właśnie usłyszała komplement.
- Co ci rzucił? – Zapytał Neji, marszcząc jednocześnie brwi. Uchiha spojrzał na wszystkich z dziwnym wyrazem twarzy, na granicy prawdziwego szaleństwa. W jego oczach było coś takiego… coś…
A w powietrzu unosił się drażniący, a jednocześnie tak przyjemny, nieziemsko intensywny zapach benzyny.
Czyli Sasuke sam miał sprawdzić, co też kryły fantazyjne, malownicze plamy, lśniące w słabym świetle parkingowych latarni? Sam miał przekonać się, dokąd prowadzi ta benzynowa tęcza?
- Chodźmy do środka, jest zimno! – Mruknęła Sakura, marszcząc nos i przytulając się do ramienia bruneta. Chłopak westchnął cierpiętniczo, ale, o dziwo, posłuchał swojej dziewczyny. Jasna cholera, jak to brzmi! Sakura jest teraz jego dziewczyną, a Naruto… No właśnie, chłopak wygrał, czy przegrał?
„Gra jest ciekawa tylko wtedy, gdy jesteś w stanie poświęcić w niej życie”. O nie, zapomnij, skurwielu! – Sasuke uśmiechnął się diabolicznie do swoich myśli. Jeśli rzeczywiście miałoby się coś stać, na pewno Uchiha nie będzie brał w tym udziału sam. Przywlecze tutaj Naruto i zmusi go, do zademonstrowania swojego szatańskiego pomysłu. Nawet, jeśli będzie to tak niebezpieczne, jak mówi motto Naruto? Sasuke dopiero teraz uświadomił sobie, jak wiele jest w stanie poświecić dla tego debila. To zabawne, ale i niepokojące, prawda?
Kiedy otuliło Sasuke przyjemne ciepło, gdy już weszli do pensjonatu, chłopak rozejrzał się za blond czupryną. Znalazł ją szybciej niż się spodziewał.
Naruto stał na środku parkietu, otoczony przez masę zaskoczonych ludzi, a w objęciach trzymał… pijaną Hinatę Hyuugę, która wyciskała właśnie na ustach blondyna namiętny i bardzo nieporadny pocałunek.
Sasuke zaśmiał się do siebie, widząc tę istną parodię romantyzmu.
- Ja go, kurwa, zabiję! – Złowieszcze warczenie wydobyło się z jego, na co dzień, spokojnego kolegi Neji`ego Hyuugi. Uchiha spojrzał na swojego przyjaciela z lekkim, złośliwym uśmieszkiem.
- Patrz, jak się napaliła, aż się jej wilgotno pod pachą zrobiło – zakpił, uważnie obserwując, jak chętne usta dziewczyny wpijają się w biednego blondyna, który powoli zaczynał już chyba rozumieć powagę sytuacji. Spanikowany zrobił kilka kroków do tyłu, jednak determinacja brunetki była naprawdę imponująca. Sasuke przez kilka sekund naprawdę współczuł Naruto, jednak to dziwne uczucie litości szybko minęło. Zostało zastąpione czymś, co wywołało śliczny, naprawdę urzekający uśmiech na twarzy naszego snowboardowego przystojniaka.
Satysfakcja.
Och, jakże wielka satysfakcja!
W tym momencie Uchiha naprawdę pokochał Naruto, a dokładniej, jego głęboką, wspaniałą i jakże rozbrajającą głupotę.
Sasuke nie będzie musiał być w tym szambie sam. On chodził ze szkolną królową, jednak Naruto też wkopał się w tak samo pokręcony pseudo związek. I to jest naprawdę wiadomość, która jest w stanie poprawić humor nawet komuś takiemu jak Sasuke Uchiha.
- Wpierdolę temu gnojowi tak, że…!
- Czekaj! – Sasuke złapał swojego kolegę za nadgarstek, w między czasie rejestrując, że Naruto w końcu zakończył ten zabójczy pocałunek ze swoją nową dziewczyną. Kilka osób zaklaskało.
- Co chcesz?! – Wściekły Neji, to Neji mówiący brzydko nawet do Sasuke.
- Nie będziesz się bił w pensjonacie.
- Chyba jednak będę! – Syknął, wyrywając swoją rękę, która za niedługo miała pokazać Naruto, co to znaczy siła. Sasuke nie mógł do tego dopuścić, w końcu Uzumaki naprawdę się dzisiaj spisał.
- Nie będziesz, bo wtedy ja cię zabiję. Uzumaki jest nietykalny, jasne? – Syknął snowboardowy gwiazdor, a jego równie utalentowany kolega zamrugał zaskoczony.
- Czemu jest nietykalny?
- Bo ja tak mówię. – Sasuke prychnął lekceważąco, żeby uzmysłowić swojemu przyjacielowi, że on tutaj rządzi. Ale jak łatwo się domyśleć, Hyuuga nie był osobą, która jest w stanie się podporządkować. Jest na to zbyt dumny, zbyt silny.
- Myślisz, że będę stał bezczynnie, kiedy ten gnój obmacuje Hinatę? – Neji był również inteligentnym człowiekiem, dlatego najpierw chciał negocjować, a nie też ruszyć, niczym wściekły tur, na Uzumakiego. I bardzo dobrze, bo wtedy Sasuke musiałby całkowicie zmienić taktykę. Uchiha uśmiechnął się do niego lekko, niemal złowieszczo. Ten uśmiech z pewnością uspokoił Hyuugę.
- Zemścisz się na nim prędzej czy później, ale nie w pensjonacie. Ojciec mnie zabije, jeśli dojdzie do jakiejś przepychanki, rozumiesz? – Sasuke westchnął ciężko, gdy zobaczył uśmiech Uzumakiego, kiedy ten obejmował w pasie Hinatę. Snowboardowy król momentalnie skopiował ruch blondyna, przyciągając do siebie Haruno. Dziewczyna zachichotał wniebowzięta. Teraz wszyscy, cała szkolna elita, mogła zobaczyć, kto jest nową dziewczyną wielkiego Uchihy. A było się czym pochwalić, nie uważacie?
- Po prostu… Hinata prędzej czy później i tak by mu się wpakowała w spodnie, nie?
Spojrzenie, jakim uraczył go Hyuuga, było naprawdę bezcenne. Najgorsze w tym wszystkim jest jedna to, że Neji jest człowiekiem, który nie cofnie się przed niczym. Może wymknąć się spod kontroli Sasuke i dokonać słodkiej zemsty. A dług, jaki Naruto miał do spłacenia rósł z każdym kolejnym wyskokiem.
Neji odszedł wkurzony, jednak wyglądało na to, że dzisiejszego wieczoru jednak nic nie zrobi Naruto. Kiba już wcześniej gdzieś się ulotnił i takim oto sposobem, Sasuke został sam na sam z Haruno. Dziewczyna prychnęła głośno.
- Ale się dobrali, no nie? – Zagadała do swojego chłopaka, a jej chłopak zacisnął mocno usta w bezsilnej wściekłości. Jednak… co się dziwić? Teraz musi się do czegoś takiego przyzwyczaić. To początek końca jego wspaniałego życia.
Końca?
- Niby kto? – Zapytał w końcu, dla świętego spokoju.
- Uzumaki i Hyuuga, odmieniec i kujonka!
- My też, nie uważasz?
- Król i królowa szkoły – odpowiedziała Sakura, a Sasuke westchnął ze zrezygnowaniem.


„Gra jest ciekawa tylko wtedy, gdy jesteś gotów poświęcić w niej życie”, te słowa były mottem Naruto, odkąd ten tylko pamiętał. Mówiły mu, że dla prawdziwego ryzyka jest się w stanie bardzo wiele poświęcić, jest się w stanie poświęcić wszystko. Uzumaki wierzył w to powiedzenie aż do dzisiejszego wieczoru. Dziesiątego października, grubo po godzinie dwudziestej drugiej stało się coś, co na zawsze zmieniło życie Naruto.
Gra, w którą grał nagle przestała być grą. A może tylko mu się tak wydawało? Bo czasami strach czyni nas zupełnie bezbronnymi, otwiera nam oczy.
Gra, która ma być ciekawa nie jest żadną grą. Gra, w której jesteś w stanie poświęcić swoje życie, jest ciekawa.


Naruto znalazł w tym cholernym pensjonacie miejsce, w którym chociaż przez chwilę mógł poczuć się bezpieczny, osłonięty przed wścibskimi, nienawistnymi spojrzeniami, ukryty przed pijaną Hinatą. Znalazł miejsce, które jako jedyne mogło mu, chociaż przez chwilę, zastąpić dom.
Basen.
Zanurzył palce w zimnej, chlorowanej wodzie. Światła umieszczone na ścianach basenu mrugały do niego radośnie, a błękitne dno rzucało barwny cień na jego twarz, na jego szalenie niebieskie oczy. I kiedy tak patrzył na lazurową wodę, uświadomił sobie właśnie, jak dawno nie pływał, a naprawdę, popływałby z miłą chęcią.
Zanim zdążył sobie przypomnieć, jak to było w Los Angeles, zanim choćby zdążył się do swoich wspomnień uśmiechnął, poczuł szarpnięcie. Kiedy obrócił szybko głowę, już znalazł się pod powierzchnią wody. Z góry zamajaczyły mu dwie znajome twarze, Neji i Kiba.
Zemsta?
Cóż, teraz naprawdę pasuje powiedzenie, że najlepiej smakuje na zimno. Ogarniający chłód wody, Uzumaki czuł ze wszystkich stron. Ale nie podda się. Cokolwiek ten duet chce zrobić, czy go zabić, czy go tylko przestraszyć, nie podda się i pokaże im, że pomimo wszystko, będzie walczył. Chodźby miał utonąć, będzie walczył. Do ostatniego grama powietrza w płucach.
Zebrał w sobie wszystkie siły i wynurzył się na powierzchnię. Zdawać by się mogło, że wszystkie siły są przeciwko niemu. Ciężar ubrań wciąż ciągnął go w dół, alkohol szumiał w głowie i utrudniał racjonalne myślenie, a jakby tego było mało, woda nalała mu się do nosa, przez co jeszcze trudniej było złapać oddech. Wciągnął ze świstem powietrze do płuc sekundę przed tym, jak ręka Neji`ego złapała go za włosy i ponownie wepchnęła pod wodę. Naruto szarpnął się mocno, jednak zaraz poczuł rękę Kiby, który najwyraźniej postanowił dołączyć do zabawy w kata. Kiedy naprawdę zaczynało mu już brakować powietrza, pojawił się bohater.



Na pomoc Naruto przyszedł Itachi, który szczęśliwie przechodził korytarzem i usłyszał krzyki od strony basenu. Impreza momentalnie się skończyła i towarzystwo, chcąc nie chcąc musiało udać się do domów. Oczywiście to, co stało się na basenie było informacją ściśle tajną, dlatego ludzie opuszczali przyjęcie ze słodką nieświadomością. Nie wezwano policji, zjawiła się natomiast Mikoto Uchiha, która zarządziła Sasuke opiekę nad kolegą. Uchiha miał pożyczyć Uzumakiemu swoje ubrania i odwieźć go do domu, żeby Naruto nie nabawił się, nie daj boże, jakiegoś zapalenia płuc. Sama zajęła się dwójką niedoszłych morderców, którzy pijani i wściekli, jeszcze chcieli wyrównać z Uzumakim rachunki.
Naruto był teraz bezpieczny, nieco zdezorientowany i może nawet lekko wystraszony? Był na tyle zagubiony, by speszyła go obecność Uchihy. Spojrzał na niego najgroźniej, jak umiał.
- Co się gapisz?
- Nie wolno mi? – Uchiha, jakby nigdy nic siedział właśnie na łóżku w nonszalanckiej pozie i świdrował spojrzeniem biednego Naruto, który ściągał z siebie przemoczone ubrania. Wzrok snowboardowej gwiazdy był tak przenikliwy, że nie sposób było się pod nim nie zarumienić. Naruto przygryzł ze zdenerwowaniem wargę.
- A co, jak się na mnie rzucisz? Albo zaczniesz się zaspokajać, patrząc na moje wspaniałe ciało i wiedząc, że nigdy nie będzie twoje? Nie warto tak ryzykować, więc zasłoń oczy i nie podglądaj! – Syknął, powolnym ruchem odpinając swoją białą, sportową bluzę. Sasuke zaśmiał się cicho, wciąż patrząc na niego w tak niesamowity sposób. Naruto od razu zrobiło się gorąco.
- Ryzyko było przecież częścią twojego planu Uzumaki. Ryzyko, to coś, co cię podnieca.
Naruto przełknął ślinę. Nie wiedział, czy słowo ‘podnieca’ było odpowiednie w zaistniałej sytuacji. Był pijany, był przestraszony i lekko znerwicowany, a jakby mało tego, Uchiha jakoś dziwnie zaczął na niego oddziaływać. Te męskie usta, ta nonszalancja i ta nieziemska twarz… Oczy, och, cholera, te wspaniałe oczy!
- Gra jest ciekawa tylko wtedy, gdy jesteś gotów poświęcić w niej życie? – Uzumaki uniósł brew w gorę, patrząc ironicznie na postać swojego wroga numer jeden. Brunet skinął głową. – Jeszcze pamiętasz te bazgroły, które ci napisałem?
- W końcu one były kluczem do twojego planu, prawda? – Sasuke uśmiechnął się lekko, kładąc się na łóżku i podpierając jednocześnie na łokciach, by wciąż mógł obserwować swój nowy obiekt badań: ‘Naruto zaraz po próbie zamachu na jego niewinną osobę, Naruto rozbierający się specjalnie dla niego’. Uzumaki warknął cicho.
- Nie zapaliłeś zapałki, prawda?
- Gdybym ją zapalił, teraz naprawdę bym się musiał na ciebie rzucić, żebyś mnie ugasił, nie uważasz?
Naruto spojrzał na niego szeroko otwartymi oczyma i dopiero po chwili dotarł do niego sens słów Uchihy. Nie zaczerwienił się, ani nawet nie uśmiechnął, chociaż miał wielką ochotę.
- Mój plan był lepszy niż twój. Sądziłem, że stać się na coś więcej, niż tylko manipulacja emocjami Haruno – prychnął. Nie miał nawet nadziei, że Uchiha się speszy tym, co powiedział i przyzna mu rację. Naruto podświadomie wiedział, że to chyba Sasuke jednak wygrał.
- Och, Naru, kochanie, słońce ty moje. – Na twarzy bruneta pojawił się pełen miłości i ciepła uśmiech. Uzumaki nie był jednak na tyle pijany, żeby sie na niego nabrać.
- Co?! – Burknął, gdy Sasuke nie kontynuował. Chłopak wstał i podszedł do blondyna blisko. Nie bardzo blisko, tak, jak przedtem, ale wystarczająco blisko, żeby Uzumaki był zadowolony. Znaczy, żeby czuł sie bezpieczny…
- Nie dokończyłeś swojego szatańskiego planu, który miał na celu ponowne sprowadzenie mnie do piekła. Przykro mi, jednak nie rozpaliłeś mnie tak, jak sądziłem, że to zrobisz. A dzięki mojej zabawie, możemy kontynuować tę cholerną grę dłużej. No dalej, powiedz to, przyznaj mi, że jestem geniuszem.
No… teraz to Uchiha był zdecydowanie za blisko Naruto i chłopak powoli zaczął panikować. Gdyby szanse były wyrównane, a Uzumaki byłby w pełni sił, z pewnością nie byłby tak zestresowany, jednak Sasuke postanowił najwyraźniej kopnąć leżącego i w wyjątkowo perfidny sposób zabawić się z naszym biednym blond surferem. Przy Uchiha nawet tsunami stawało się głupim, morskim bałwanem.
- Spadaj! – Prychnął Naruto lekko odpychając od siebie Uchihe. Chłopak pstryknął palcami i palcem wskazującym pokazał na blondyna.
- Odwal ten striptiz i miejmy to już z głowy.
Naruto zaczął się rozbierać.

Sasuke patrzył na ciało blondyna z nieskrywaną fascynacją. Od czasu do czasu rzucał jakieś niewybredne uwagi mające na celu speszenie Uzumakiego, jednak chłopak pomimo wszystko, trzymał się dzielnie. Sasuke nawet nie zarejestrował, kiedy oblizał swoje usta.
- Tylko mi nie mów, że pakujesz! – Prychnął, patrząc na mięśnie blondyna. Delikatne, a jednocześnie tak wyraźne, ukryte pod złotą, delikatną skórą.
Jeszcze chwila, a Uchiha naprawdę pomyśli o zmianie orientacji…
Uzumaki wyprężył się, eksponując swoje wdzięki w całej okazałości.
- Mówiłem ci, że ci stanie, jak mnie tylko zobaczysz! – Naruto puścił do niego oko, stając się coraz pewniejszym siebie. Sasuke nie mógł pozwolić na to, by zakłopotany Uzumaki zniknął całkowicie.
- Ciekawe, czy będziesz tak chojrakował, kiedy ściągniesz gacie.
Naruto uśmiechnął się tylko łobuzersko, dotykając delikatnie swojego wspaniałego brzucha. Jeździł po nim palcami w tak perwersyjny sposób, jakby sam siebie chciał zaspokoić. Ciekawe, czy gdyby blondyn był trzeźwy, zrobiłby tak samo?
Dłonie Uzumakiego dotarły w końcu do spodni. Mokrych jeansów, opinających Naruto w bardzo odpowiednich miejscach. Sasuke uśmiechnął sie do Uzumakiego zachęcająco.
- Boje się, że nabawisz się kompleksów, Uchiha.
- Cieszę się, że się tak o mnie martwisz, kochanie.
- Ale?
- Ale? – Sasuke uniósł brew z rozbawienia, jak zahipnotyzowany patrząc, jak palce Uzumakiego odpinają guzik jeansów. Czemu chciał, by to jednak jego palce odpinały ten cholerny guzik?
- Zawsze jest jakieś ale. – Niech to szlag! Teraz blondyn zabrał się za rozporek, a Sasuke trudno było wydobyć z siebie głos.
- Obawiam się, że moje skromne ego nie wytrzyma widoku tego monumentalnego skarbu w twoich majtkach.
Naruto uśmiechnął się szczęśliwy, nie wyczuwając najwyraźniej ironii w tym barwnym, męskim głosie Sasuke. Zsunął mokre jeansy ze swoich kształtnych, ponętnych bioder, a Sasuke uśmiechnął się tak, jak jeszcze nigdy się nie uśmiechał.
Sielankową atmosferę przerwało pukanie do drzwi.
- Czego? – warknął Sasuke, naprawdę wkurzony.
- Otwórz, do cholery! – Głos, znajomy głos, głos jego cholernego brata. Może być jeszcze gorzej?!
- Idę, kurwa! – Wstał z wyraźnym ociąganiem i kiedy już miał otworzyć wrota do jego małego królestwa, ostatni raz spojrzał na Naruto. – Wciągnij chociaż te gacie – mruknął, a zanim Naruto zdążył zareagować, otworzył drzwi na oścież, odsłaniając zdziwionemu Itachiemu pełen perwersji i niemoralności widok Uzumakiego w samych bokserkach, z jeansami opuszczonymi poniżej kolan i miną, która była naprawdę uroczym, zakłopotanym wyrazem jego kalifornijskiej twarzy.
- Molestujesz naszego biednego Naruto? – Starszy Uchiha wszedł do pokoju, uśmiechając się wyrozumiale do blondyna, który odwzajemnił jego uśmiech.
- Nie, Uzumaki zgłębia tajniki ekshibicjonizmu, a ja jestem jego królikiem doświadczalnym – westchnął Sasuke z udawanym zrezygnowaniem. Spojrzał groźnie na Itachiego, który uśmiechał się niebezpiecznie, tajemniczo i z pewnością znów szykowała coś niedobrego, jakieś kolejne diaboliczne przedstawienie. A Uzumaki mówi, że to Sasuke bawi sie emocjami innych!
- Matka się pytaj, jak się czujesz, a Neji i Kiba mają zakaz zbliżania się do ciebie. – Uśmiechnął się pocieszająco do blondyna, który wzruszył tylko ramionami, szukając jednocześnie spodni, które dał mu Uchiha, a które Uzumaki gdzieś rzucił, zbyt zajęty striptizem dla młodszego Uchihy.
- Nie będę wam już przeszkadzał. – Itachi uśmiechnął się bezczelnie, cofając się do wyjścia. – Naruto uważaj, żebyś się nie przeziębił, a ty, Sasuke, żebyś sobie niczego nie nadwyrężył. Za niedługo zaczyna się sezon i nie chcemy, żebyś miał kontuzję jakiegoś mięśnia, prawda? – Itachi posiadał refleks, dlatego zdążył zamknąć drzwi, zanim uderzyły w nie części garderoby oraz jakaś książka, którą Sasuke miał akurat pod ręką.


Naruto ubrany w czarne jeansy i tak samo ciemną bluzę z kapturem znalazł sie właśnie na dole, gdzie Neji i Kiba stali ze skwaszonymi wyrazami twarzy, chcąc z pewnością przeprosić. Obok nich, jak zwykle dumna i surowa, stała pani Uchiha, która uśmiechnęła się ciepło do Naruto. Wystarczyło zostać napadniętym przez jakichś pijanych zbirów i już zyskiwało sie sympatię pierwszej damy zimowego miasteczka, co? Może rozgłoszenie niemiłego incydentu nie byłoby takim złym pomysłem? Inni wzięliby przykład z Mikoto i również przestali nienawidzić Uzumakiego.
- Naruto, jak się czujesz?
- W porządku – odpowiedział najgrzeczniej, jak umiał, chociaż spojrzenie Mikoto było nie mniej przeszywające jak wzrok jej młodszego syna, który stał za blondynem jak cień. Chłopak czuł nawet jego oddech na karku.
- Sasuke cię odwiezie, żebyś się jakiejś choroby nie nabawił, a twoi koledzy chcieli…
- Mam gdzieś ich przeprosiny! – Prychnął, a całą uprzejmość szlag trafił. Już miał wyjść z pensjonatu, gdy pani Uchiha niespodziewanie do niego podeszła.
- Czekaj, musimy porozmawiać – zaczęła, jednak Naruto się wkurzył. Naprawdę nie chciał teraz z nią rozmawiać i wysłuchiwać tych głupich rzeczy, jakich z pewnością chciała mu nagadać. O moralności, sumieniu, dobrym sercu i innych pierdołach, w które Naruto nie wierzył. Pan Uzumaki nauczył się w poprawczaku, że można wierzyć jedynie w siebie i to, jak na razie, mu w zupełności wystarczało!
- Jestem zmęczony, chcę już wracać do domu i…
- Pomyliłam się, co do ciebie – Mikoto uśmiechnęła się ciepło, tak, że Naruto od razu zmięknął. Spojrzał na matkę Uchihy z niezrozumieniem. – Jeśli kiedyś potrzebowałbyś pomocy, czy pracy, przyjść do mnie.
- Ta, jasne – prychnął Sasuke i zanim jego matka, czy nawet Naruto zdążyli coś odpowiedzieć, brunet wypchnął Uzumakiego na zewnątrz i skierował się w stronę swojego samochodu.
Naruto wciągnął ze świstem powietrze do płuc, okrywając się ramionami. Nie było już wiatru, jak przedtem. Było za to coś innego, coś, co Naruto przyjął z szeroko otwartymi oczyma i brzydkim słowem na dzień dobry.
Był śnieg. Prawdziwy, piękny śnieg. Nie taki puszek, który nieraz można było zobaczyć rano. Śnieg. Wielkie płatki leniwie spadały z nieba, iskrząc się jednocześnie w sztucznym, żółtym świetle parkingowych latarni. Dla Naruto śnieg oznaczał tylko jedno – rozpoczęcie prawdziwej walki z diabolicznym żywiołem. Dopiero teraz pozna, co to znaczy mieszkać w śnieżnym miasteczku.
Jezu…
Naruto mówił już, że nienawidzi śniegu? Jeśli nie, to chyba teraz jest najlepsza do tego okazja.
- Nie krzyw się tak, dopiero za niedługo poznasz, co to znaczy prawdziwe uderzenie zimy – mruknął Sasuke, uśmiechając się lekko do Naruto, tak, że blondyn aż sam musiał się uśmiechnąć.
- Wyglądasz, jakbyś miał łupież – prychnął, patrząc na czarne włosy chłopaka, w których tonęły właśnie kolejne płatki śniegu. Uzumaki mimowolnie wziął rękę i dotknął czupryny Sasuke. Ten odepchnął jego rękę stanowczo.
- Spadaj! – Zmrużył oczy i Naruto naprawdę nie wiedział, czy Uchiha z niego kpi, czy rzeczywiście jest wściekły. Bądź, co bądź to przystojniak numer jeden w śnieżnym miasteczku i musi dbać o swój image, a szczególnie o fryzurę, prawda? Ale ten uśmiech i błysk w oku…
Naruto już miał odpowiedzieć coś błyskotliwego, jednak w końcu doszli do auta Uchihy. Blondyn zamrugał zdezorientowany, a wszystkie zabawne kwestie wyleciały mu z głowy.
- To jest twój samochód? – Wypalił, automatycznie otwierając usta. Przed nimi stało piękne, błyszczące terenowe cudo, z logiem BMW na masce. Samochód Uchihy był biały niczym płatek śniegu, a żeby nie było tak słodko, przyciemnione szyby, dla odmiany, dodawały pikanterii i drapieżności. To była chyba najpiękniejsza maszyna, jaką Naruto kiedykolwiek widział. Jej delikatne kształty, jej wielkość, jej błyszczące felgi, które z pewnością kosztowały majątek… Teraz Naruto pożałował, że nie jest żadną sportową gwiazdą.
- Wsiadasz, czy nadal będziesz się tak gapił na mój wóz, aż ci się jaja zamrożą? – Dobiegło go pytanie Sasuke, który już wsiadał do swojego wielkiego potwora. Naruto momentalnie się opamiętał, wskakując za brunetem.
Och, a wnętrze tak samo piękne… Z błyszczącymi oczyma patrzył na czarną, lakierowaną skórę, na wielką deskę rozdzielczą z wbudowanym małym komputerem i milionem przycisków, które Naruto chciał ponaciskać, jednak spojrzenie bruneta wystarczyło, żeby stracił na to ochotę. Zamiast tego postanowił kontynuować ich przyjacielską pogawędkę.
- Wierzę, że twoje usta z miłą chęcią by mnie rozgrzały, prawda? – Uzumaki poruszył się sugestywnie, jednak kierowca był zbyt daleko, żeby blondyn mógł się o niego otrzeć. Wielka szkoda, cholera!
- Wydaje mi sie, że teraz usta kogoś innego będą mogły cię rozgrzać – powiedział Sasuke, wyjeżdżając jednocześnie z parkingu. Naruto zrobił obrażoną minę. Nie podobało mu się to, co powiedział Uchiha.
- Niby kogo?! – Burknął.
- Usta twojej wspaniałej dziewczyny, Hinaty – Sasuke spojrzał na Uzumakiego uważnie, a Naruto mimowolnie się zaczerwienił. Zmrużył jednak oczy, zacisnął mocno pięść i postanowił nie dać za wygraną.
-A żebyś wiedział, cholera! Hinata…
- Lepiej nie kończ. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co ta krowa będzie ci robiła.
- Nie mów tak o niej! – Zaprotestował, jednak wyszło mu to nad wyraz słabo.
- A jak mam o niej mówić? Przez nią, o mało Neji cie nie utopił, kretynie! – Sasuke zmrużył poirytowany oczy i zacisnął mocniej palce na kierownicy.
- I co z tego! Mam prawo mieć dziewczynę, tak samo jak ty! Po co niby dałeś Sakurze nadzieję, co?! Przecież ty jej nienawidzisz! – Prychnął, czując, że jest w nastroju bojowym, a naprawdę niewiele brakuje, żeby w końcu dał upust wszystkim swoim emocjom, których dzisiejszego dnia było aż w nadmiarze. Sasuke westchnął zrezygnowany.
- To prawda, nienawidzę jej, jednak jest ktoś, kogo nienawidzę jeszcze bardziej, wiesz? – Uśmiechnął się lekko, patrząc kątem oka na Naruto. Blondyn odwzajemnił uśmiech, słysząc pytanie Uchihy. Doskonale wiedział, jaka będzie na niego odpowiedź.
- Mnie.
- Bingo, słonko! – Sasuke był już coraz bliżej domu Uzumakiego. Chłopak wciągnął ze świstem powietrze do płuc. Nie chciał jeszcze kończyć tej rozmowy, nie tak szybko, nie dopóki sobie wszystkiego nie powiedzieli.
- Myślisz, że kocham Sakurę? – Prychnął, mrużąc jednocześnie oczy. Był już naprawdę zmęczony. Alkohol powoli zaczynał tracić na swojej destrukcyjnej mocy, a blondynowi coraz bardziej chciało się spać. Zlekceważył jednak oznaki słabości, ponieważ musiał stanąć oko w oko ze swoim największym przeciwnikiem.
- Myślę, że jesteś w niej fatalnie zauroczony.
- Pff! To się mylisz! – Naruto wykonał jakiś nieokreślony gest ręką, marszcząc jednocześnie brwi. – Kocham Hinatę i to z nią chcę spędzić resztę swojego życia.
- Czemu wstawiłeś się za Sakurą? – To pytanie było na tyle niespodziewane, że Naruto stracił nieco swojego bojowego nastroju.
- Ej! – Naruto nagle olśniło. – Ile ty masz, kurna, promili we krwi! Jesteś pijany i jeszcze mnie, cholera, zabijesz tym swoim kawilakiem! – Krzyknął nagle, uświadamiając sobie, że przecież są po imprezie, że Sasuke jest pijany, a jego matka specjalnie kazała mu odwieźć biednego blondyna do domu, żeby go zabić i upozorować wszystko na wypadek!
Czyli to koniec? szepnęła jakaś zbłąkana myśl.
- Nie dramatyzuj, nie jestem pijany, a ty nie zmieniaj tematu!
- Wysadź mnie tutaj, teraz, zaraz! – Krzyknął, odpinając pas i już mając otworzyć drzwi, gdy Uchiha zatrzymał się nagle. Naruto nie przygotowany na taki obród sprawy, poleciał na deskę rozdzielczą. Po chwili w samochodzie dało się usłyszeć soczyste przekleństwo, kiedy Naruto rozmasowywał sobie obolałe miejsce. Spojrzał spod byka na Uchihe.
- Jesteśmy na miejscu, kretynie – westchnął brunet i kiedy Naruto już sięgał do drzwi, zatrzymał go. – Dlaczego podstawiłeś się pod Sakurę, co? Ona nawet nie będzie ci wdzięczna.
- Nie musi – Naruto uśmiechnął się nagle zupełnie łagodnie, patrząc przenikliwie na Sasuke. – Ważne, że ty jesteś za nią wdzięczny, prawda? Sasuke ja… - zaczerwienił się lekko, spuszczając wzrok. Po chwili podniósł go, będąc nieco bardziej pewniejszym siebie. – Nie skrzywdź jej, Sasuke, ona na to nie zasługuje – powiedział cicho i otworzył drzwi. Nie patrzył teraz na Uchihe. Wiedział, że na jego ustach będzie ten ironiczny uśmieszek wyższości i pogardy dla reszty społeczeństwa. Kiedy już znalazł się na chodniku i miał zamknąć za sobą drzwi, Sasuke odezwał się tym swoim głębokim, męskim hipnotyzującym głosem, który sprawił, że Naruto momentalnie spojrzał na Uchihe. Brunet zmrużył swoje czarne oczy.
- Naruto, czy ty nic, do jasnej cholery, nie rozumiesz? – Nie mówił tego z kpiną czy cynizmem, mówił to tak spokojnie, jak jeszcze nigdy. Bez obojętności, nawet bez wrogości…
- Co mam niby rozumieć? – burknął blondyn, zaskoczony zmianą w zachowaniu Sasuke.
- Ona nie jest ciebie warta – Uchiha pokiwał z niedowierzaniem głową. – Ona nawet w połowie nie jest tak dobra jak ty. Hinata też nie, dlatego przestań zawracać sobie nimi głowę. One nie są tego warte – uśmiechnął się delikatnie do Uzumakiego, a chłopak zaskoczony aż uchylił lekko usta. Nie spodziewał się tych słów, szczególnie od snowboardowej gwiazdy, która go nienawidzi. Zreflektował się szybko i odwzajemnił niepewnie uśmiech bruneta.
- Lepiej zająć się tobą, Sasuke, nie uważasz? Tylko wroga można kochać naprawdę.
- Zgadzam się z tobą w zupełności. – Uchiha puścił mu oczko, po czym dodał coś, co jeszcze bardziej zaskoczyło Uzumakiego. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Naruto.
I były to chyba najszczersze życzenia, jakie pan Uzumaki kiedykolwiek otrzymał. Zamrugał gwałtownie, po czym uśmiechnął się jeszcze do Uchihy na pożegnanie i zamknął drzwi. Skierował sie do swojego przytulnego, ukochanego domu, gdzie miało rozpocząć się prawdziwe piekło.

11 komentarzy:

  1. Och my God! Ekstaza i banan na miejscu!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ojajajajajajajaj jeszcze kilka więcej slow od sasuke i orgazm murowany ahhaha ;D kochaaaaam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie to było naprawdę boskie ja chcę już następny rozdział ale chyba muszę jeszcze poczekać i wytrzymać wytrwale. Gorące pozderki w te zimowe chłodne dni.
    By" Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohohohoho! Coś mi się wydaje, że ich nienawiść przerodzi się w przerażająco wręcz wielką miłość... a przynajmniej jej konsumowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no i uwaga!!! pierwszy raz pisze u cb komentarz:) Bom! Bom! jest cudne. Już dawno nie czytałam czegoś naprawde tak dobrego, więc mam nadzieję że szybko powiawi się następny rozdział.
    A teraz coś do opowiadania...
    Jak to się mówi od nienawiści do miłości krótka droga. Dosłownie cudownie się sprawdza w stosunku do tej dwójki. Zwłaszcza że Sasuke jest taki jakim go lubie... Co jet dobrym pomysłem po czytaniu o sweetaśnym Sasku na niektórych blogach (normalnie słodycz i różowiastość na Sasku można zebrać i cały mój pokój obkleić!) Czekam z niecierpliwością na nexta i życze weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaaaa Kobieta jesteś genialna w każdym calu :P czytałam z wypiekami na twarzy i tak jak serduszko i mózg w reklamie tp nie mogłam się oderwać z przed komputera :P Bajka dosłowna bajka. Ten dreszczyk emocji i dwa ciała z prawa fizyki :D "kiedy jedno ciało reaguje na drugi to drugie działa na pierwsze". cudo raz jeszcze cudo :P czekam na następne emocjonujące notki - mając nadzieję na bliższe relacje psychiczno fizyczne :P


    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  7. =__= Jesteś wredna, serio. Łee~ xD
    Cały początek to już na gg skomentowałam tobie, ale ogólnie mówiąc:
    Podobało mi się związanie Uzumakiego z Hinatą i Sasuke z Sakurą- nie spodziewałam się tego, zastanawiam się jak wyplączą się z tego, a zwłaszcza, że Naru nie chcę, aby Uchiha zranił biedną Haruno- fuj.

    Najbardziej podobało mi się w rozdziale rozmowa Sasuke z Naru w pokoju ( striptiz, genialne!) oraz w samochodzie, ale tu akurat podobało mi się, że Uchiha otwarcie powiedział do Naru- znaczy prawie otwarcie, zapewne Blondyn i tak nie do końca rozumie wagi słów. Jestem przekonana, że do wielu rzeczy przyczynił się alkohol, lecz w aucie na pewno nie on zadecydował o słowach, które padły! Uchiha nie mógł być pijany przecież, prowadził- przynajmniej musiał mieć jasny umysł, prawda?

    Ciało Uzumakiego, mrr, szkoda, że bardziej tego nie zrobiłaś intymnego i perwersyjnego xD No, ale nie można mieć wszystkiego xD

    Itachi, już cię kocham! Skubany wie kiedy przyjść xD

    Matka Sasu, coś mi się wydaję, że jej pomocna dłoń, która teraz została wyciągnięta przyda się w przyszłości, zwłaszcza, że przeczuwam kłopoty w domu Uzumakiego, duże kłopoty, lecz zdaję mi się, że "piekło" mogło oznaczać atmosferę i nie tylko kłótnie, bijatykę itd., tylko fakt, w którym wie, że jest nienawidzony przez wszystkich w domu i musi uważać na każdym kroku... Więc co to piekło będzie oznaczało? xD

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaa! swietny rozdzial! nie moge sie nacieszyc:D na poczatku jak itachi wszedl do pokoju to pomyslalam zesz tesz ktos musial przeszkodzic ale ostatek zdecydowanie to wynagrodzil:d po prostu idealnie i widze ze juz powoli zaczynaja sobie wszystko wyjasniac
    Agu

    OdpowiedzUsuń
  9. hehe... obraz "kochających się wrogów" coraz bardziej mi się podoba ;) tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobało mi się :) Naprawdę, bardzo mi się podobało. Coś się zmienia, uczucia zwracają się w innym kierunku. Nie ma jeszcze pewności, ale już jest ciche porozumienie.
    Lubię BB :)

    alien

    OdpowiedzUsuń
  11. WITAM! To znowu ja! XD Ach widzę już ten uśmiech na Twojej twarzy ^^
    Więc tak, na początku zaznaczę, że nie będę wychwalała pod niebiosa twojej twórczości, stylu itp, itd...To robi każdy z nas, a w moim mniemaniu wychodzi to na odwal troszkę :/ (przynajmniej to moje spostrzeżenia! Nie bijcie!). Tak więc - wiesz, że jesteś świetna w tym co robisz - tak więc nie przedłużając...
    Mówiłaś, że wszystko zrozumiemy w tej notce...Ale ja potrzebuje jakiś lekcji wyrównawczych! T>T Nie wiem w ogóle o co chodziło Naruto z tą benzyną i Sasuke z tym jego "lękiem". To znaczy, że co? Blondyn chciał ich obojgu zabic i z wesołym śmiechem patrzec jak każda jego tkanka się gotuje? Czy może Sasuke boi się ognia, z jakis dziwnych, nieprzedstawionych jeszcze wspomniej? Albo Naruto po prostu chciał, żeby Uchiha naoglądawszy się ognia, po prostu zsikał się do łóżka?...Opcji jest wiele...XD" Albo to tylko mój mózg.
    Inny wątek - Topielce o.O Nie, to pozostawię bez komentarza i przejdę to elementu, który podpisuje się pod hasłem" To, co Misie-Yaoistki lubią najbardziej" :3
    Jestem naprawdę dumna, że już chłopcy zaczynają dojrzewać XD Autoro! Więcej takich świetnych, gorących scenek! Kto by pomyślał, że trochę ubrań, uparcie przyklejonych do umięśnionego ciała może sprawić, że naszej małej Śnieżynce aż dech zabiera w piersiach...? Najlepszy jest moment, kiedy to niedostępny i zły Naruto, nieświadomie po słowach "striptiz" zaczyna igrac z biernym Sasuke. Brakowało mi tylko jednego elementu! XD Mianowicie: opisu męskości Uchiha podczas tej nietypowej atrakcji. Nie wiń mnie, tylko moją smarkatą naturę :p
    Akcja w samochodzie nie wiem dlaczego, skojarzyła mi się z pewna słodką telenowelą...Ale rzeczywiście Naruto po CZYMŚ TAKIM musiał -chociaż nieświadomie- bardziej przybliżyć się do Sasuke, zaufać troszkę bardziej. W końcu Mroczny książę pierwszy raz ukazał mu swoją maskę "Wyrozumiały i zmartwiony". Zastanawiam się, jak mocno musiały świecić Jego oczy, kiedy próbował odwieść Naruto od złej decyzji...
    Spodobało mi się dziwne, ponowne wkroczenie pani U. Ciekawa jestem, czy jej smukła dłoń będzie pomocna, kiedy okaże się, że jej najdroższy mały syneczek nie sprawi jej potomka...No ale poczekamy, zobaczymy ^^
    Kolejnym - już ostatnim spokojnie XD -elementem niezrozumiałym (ale normalnym) dla mnie jest to, co się dzieje w domu Uzumakiego?
    Ew. jego siostra wyskoczy na niego z ślinotokiem, mama zaatakuje z pytaniem "żyjesz?! Mikoto mi wszystko powiedziała!!" lub "to im nie ujdzie na sucho! mój kochany syneczku!"...XD Albo..no nie wiem..Albo...oO"

    Mam nadzieję, że i tym razem nie nakrzyczysz na mnie, za dłuuuugi komentarz XD Uwielbiam wyrażać swoje zdanie o świetnych rzeczach, a w szczególności o takiej słodkiej, specjalnej pralince jak twój blog ^o^
    Pozostaje nadzieja, że teraz w końcu zdobędę trochę czasu na komentowanie, czego niestety nie mogłam uczynić podczas Refuge ;(

    Pozdrawiam!
    Love,
    AgiiChan

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.