sobota, 4 grudnia 2010

Bom Bom! 22

agii-chan, kochanie, nie chodzi o to, żeby czytelnicy mi komplementowali, to wcale nie jest ważne. Najważniejsze jest, żeby mówili swoje zdanie, to co im się podoba, a co im się nie podoba, jakie błędy robię, jak mogę je poprawić. W blogowaniu chodzi o to, żeby się rozwijać przez pokazanie światu swojej twórczości :) Jeśli chodzi o plan Naruto, nie znam się na tym za bardzo, ale benzyna jest łatwopalna, dlatego można ją podpalić ^^'' nie umiem ci tego inaczej wytłumaczyć. No ale nie widziałaś tego na filmach? Jak np. wybuchają stacje benzynowe? A to, co będzie się działo w domu Naruto przekonasz się już teraz.


Zapraszam na nowy blog, link macie tam na górze, fajnie by było, jakby dużo osób zagłosowało na nim. Dziękuję również tym, którzy już zagłosowali.

I to chyba tyle. W następnym rozdziale będzie nieco więcej akcji :) Teraz będę już pilnowała, żeby się nie rozwlekało.



Naruto obudziły krzyki dobiegające z piętra. Nie miał pojęcia, kto krzyczy, i tak naprawdę, niewiele go to obchodziło. Zależało mu tylko na jednym – żeby ta cholerna, patologiczna rodzina się w końcu zamknęła i dała mu spokój. Zwłaszcza, że należał mu się szczególny odpoczynek po wczorajszej gehennie. Bolało go wszystko, począwszy od głowy, przez wielką i barwną śliwę pod okiem – prezent od ojczyma, a skończywszy na kopniętej dumie Uzumakiego, która wczorajszego wieczoru poważnie ucierpiała.
- Niech to szlag – syknął, przecierając zaspane oczy. Krzyki z dołu były coraz głośniejsze, dlatego Naruto skapitulował i zwlekł się z łóżka z ciężkim sercem. Z okna uderzyła w niego biel zimowego miasteczka, otulonego miękkim, puszystym śniegiem. Podszedł do oszronionej szyby, mrużąc oczy. Był jedenasty października, a w tym cholernym miasteczku już spadł śnieg. Naruto nie wiedział, czy to normalne, nigdy nie interesował sie jakimiś górskimi kurortami, więc skąd miał niby wiedzieć, czy nie ma aktualnie jakichś anomalii pogodowych, skutkiem których, za kilka chwil będzie się można spodziewać jakiejś lawiny. A lawina będzie tak duża, że przykryje całe miasteczko! Albo przyjdą wielkie mrozy i będzie jak w epoce lodowcowej. Albo…
Naruto westchnął ciężko, głowa rozbolała go jeszcze bardziej od tych wszystkich apokaliptycznych myśli. Spojrzał na ubrania Uchihy, rzucone w kąt. Gdzieś tam, w gąszczu czarnych, pożyczonych gaci i za dużych, sportowych bluz, ukrywał się jego telefon komórkowy, który niestety nie przeżył wczorajszego zamachu na osobę Naruto. Ale blondyn jakoś mało przejął się tym faktem. Przecież, kto miałby dzwonić do Uzumakiego? Iruka, kiedy nie dodzwoni się na prywatny telefon chłopaka, zawsze może zadzwonić do jego matki. Hinata, z pewnością będzie leczyła gigantycznego kaca po wczorajszych szaleństwach, a reszta zainteresowanych nie miała jego numeru. Czym się więc, przejmować? Naruto zmarszczył nagle brwi. W sumie jest jedna osoba, która z pewnością chciałaby do niego zadzwonić. Sasuke? nie, raczej Itachi. Uzumaki dawał mu swój numer, jednak w sumie, brat snowboardowej gwiazdy będzie miał zbyt dużo rzeczy na głowie, żeby przejmować się jakimś wyrostkiem.
Naruto po raz kolejny westchnął. Mimowolnie przypomniał sobie wczorajszą imprezę. To był chyba najdziwniejszy dzień w jego życiu. Zagrał w to słynne Bom Bom!, poznał pewną mroczną tajemnicę, uchronił Haruno przed kompromitacją, o mało nie został utopiony, no i przeżył pełne uniesień chwile z Uchihą. A na koniec dostał w pysk od swojego zbzikowanego ojczyma. Żyć, nie umierać!
Och, za co dostał w pysk od ojczyma zapytacie?
Jego mała, wstrętna, zakompleksiona siostra przyrodnia poskarżyła się, że Naruto nazwał ją pucołowatą ropuchą. Z pewnością dodała jeszcze kilka barwnych epitetów i proszę! Mamy wściekłego ojczyma, który pała chęcią zemsty i rozhisteryzowaną matkę, która jest rozdarta między swoimi dziećmi. A na deser mamy prawy sierpowy pana domu. Czego chcieć więcej? Idealne zwieńczenie siedemnastych urodzin Naruto.
Naruto westchnął ciężko po raz trzeci, odpędzając od siebie wizję wczorajszego dnia i rozglądając się po pokoju. Kiedy jego wzrok natrafił na stary komputer na biurku, uśmiechnął się po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Jego uśmiech był niebywale przebiegły i oznaczał tylko jedno: Naruto miał plan. Plan awaryjny dla ścisłości, który był planem zemszczenia się na Sasuke. Miał nadzieję, że ten gruchot go nie zawiedzie i jednak będzie mógł wprowadzić w życie swoje diaboliczne pomysły. Już miał zabierać się do realizacji niecnych zamiarów, jednak knowania przerwało mu głośne burczenie w żołądku, dlatego też, chcąc nie chcąc, musiał zejść na śniadanie. A trzeba dodać, że bardzo nie chciał schodzić na nieodzowne spotkania z jego pseudo rodziną.

W domu panowała ciężka atmosfera. Kushina nie odzywała się do swojego męża, pan domu chodził dumny jak paw, a dzieci kłóciły się z matką o to, że trzyma stronę Naruto. Całe szczęście, że blondyn wstał grubo po oficjalnym śniadaniu, dlatego też nie musiał siedzieć przy stole z tymi burakami, których z dnia na dzień coraz bardziej nienawidził. Jego matka była jeszcze bardziej wypłoszona, niż kiedy ją poznał i teraz nawet najmniejszy szelest wprowadzał ją w panikę; myślała, że jej mąż się zbliża. Co było jednak najdziwniejsze to to, że Kushina nie rozmawiała z Naruto. Nie traktowała go jak powietrza, jednak od wczorajszego dnia nie uraczyła go, chociaż burknięciem ze swojej strony. Panu Uzumakiemu naturalnie to nie przeszkadzało, jednak zaistniała sytuacja coraz bardziej zaczynała go irytować. Nikt z domowników nie wiedział o tym, że Naruto wczoraj o mało nie został małą syrenką, topiony przez zbzikowanych nastolatków, nikt też nie wiedział, że był bohaterem, który uratował honor Sakury Haruno. No i, że blondyn wiedział coś, co było naprawdę straszną tajemnicą. Naruto w domu jego matki traktowany był po prostu jak intruz, pasożyt, którego nikt nie chce tutaj oglądać. Dlatego też chłopak postanowił, że swój genialny plan odłoży na wieczór. Bądź, co bądź, jeszcze za wcześnie na jego realizacje, Sasuke mógłby się coś podejrzewać, a nawet mógłby domyśleć się całej prawdy. Naruto nie mógł na to pozwolić. Nie zrealizował swojego szatańskiego planu numer jeden, jednak to nie znaczyło, że w ogóle zrezygnuje z możliwości zemszczenia się na tym snobistycznym draniu. W sumie nie musi się spieszyć, a skoro już śnieg postanowił zawitać do górskiego miasteczka, czemu nie wykorzystać sposobności poćwiczenia na tym cholernym snowboardzie? Lepsze to niż nic, prawda?
Już miał wychodzić, przebrany w swój najnowszy zimowy strój, gdy niespodziewanie go ktoś zatrzymał. Kto? Naturalnie pan domu, ojczym we własnej, złowrogiej osobie.
- Nie pozwoliłem ci wychodzić! – Warknął w stronę Naruto, który zrobił najbardziej niewinną i zaskoczoną minę, na jaką było go stać. Po chwili zwątpił jednak w dobre serce swojego ojczyma i uśmiechnął się złośliwie.
- Nie potrzebuję twojego pozwolenia – warknął niezbyt uprzejmie, chociaż wiedział, że to nie szczyt jego możliwości, jeśli chodzi o umiejętności pyskowania. Gdzież by znowu! Cięty język Naruto nie zna granic.
- Coś ty powiedział, gówniarzu! – W jednej chwili Naruto uderzył plecami o ścianę, a nad nim, niczym rozjuszony byk stał ojczym, trzymając go za poły jego pięknej, nowej, pomarańczowej kurtki. Naruto odepchnął go najmocniej, jak umiał.
Wczorajszej nocy, gdy wrócił do domu, ojczym zaatakował go z zaskoczenia. Kiedy tylko blondyn przekroczył próg domu, facet rzucił się na niego i spektakularny prawy sierpowy zatrzymał się na twarzy Uzumakiego. Chłopak był zbyt pijany, zbyt zdezorientowany i zaskoczony, by móc odpowiednio zareagować. Dostał drugi raz, tym razem w brzuch.
Najzabawniejsze jest to, że w salonie była cała rodzina. Matka stała koło kominka z wystraszonym wyrazem twarzy, przyrodnia zapłakana siostra uśmiechała się teraz zawistnie, a mała apokalipsa, kilkuletni brat, spał na kanapie, jednak, gdy tylko jego ojciec stanął do walki, momentalne się obudził. Dlatego też cała familia z uwagą śledziła ten nierówny pojedynek.
Naruto udało się jeden raz uderzyć ojczyma, na tyle mocno, by ten przerwał walkę i zatoczył się niebezpiecznie do tyłu. Z ust popłynęła mu trochę krwi, którą szybko wytarł. A później Naruto dostał ostatni raz w brzuch, na tyle mocno, żeby upaść na kolana.
Wtedy, kiedy straszny pan domu poszedł spać, razem ze swoimi uradowanymi dziećmi, Kushina pomogła swojemu pierworodnemu dojść do pokoju na poddaszu. Wtedy właśnie, Uzumaki przyrzekł sobie, że ten stary pryk już nigdy, ale to przenigdy, nie podniesie na niego ręki.
Właśnie dlatego Naruto postanowił skorzystać z okazji, którą podsunął mu los.
- Odwal się ode mnie ty stary kutasie! – I nie czekając na reakcję swoje ojczyma, uderzył go z całej siły w szczękę.


Sasuke nie był dzisiaj w najlepszym nastroju, co odbiło się adekwatnie na jego treningu. Nie to, żeby wielkiego pana Uchihe męczył kac, z którym nie potrafił sobie poradzić. Kac był aktualnie najmniejszym problemem bruneta.
- Co jest, kurwa?! – Kakashi stał przy wielkiej skoczni - Big Air, i z niedowierzaniem patrzył na Sasuke, który po nieudanym skoku wspinał się na górę, by go powtórzyć. Chłopak zignorował uwagę mężczyzny, postanawiając, że teraz pokaże wszystko, na co go stać. Niestety Kakashi nie czytał w myślał snowboardowej gwiazdy i zatrzymał go agresywnie.
- Tak, trenerze? – Warknął Sasuke, z doświadczenia wiedząc, że teraz nie będzie miło. Wściekły Hatake był wyjątkowo twardym zawodnikiem, z którym nawet Sasuke nie mógł sobie poradzić. Cóż… pewnie dlatego też trenował Uchihe.
- Co to, kurwa, ma być, wytłumacz mi, do jasnej cholery! – Krzyknął poważnie wkurzony, jednak na pewno nie oczekiwał od Sasuke wyjaśnień. – Nie będę marnował czasu na takie gówno. Zjeżdżaj na dół i trenuj na rampie. Może na Half Pipe się w końcu obudzisz, a jeśli nie… - Zbliżył się do bruneta z niebezpiecznym błyskiem w oku. – Nie dożyjesz jutra, jasne? Za niedługo zaczyna się sezon i masz na nim wypaść bezbłędnie. Każdy twój konkurs będzie brany pod uwagę, podczas wybierania kadry na olimpiadę, rozumiesz?
- Tak jest, trenerze – burknął urażony Sasuke, w myślach złorzecząc Uzumakiemu. Bo to głównie przez niego nie mógł się skupić. Wciąż i wciąż analizował wczorajszy wieczór, z najdrobniejszymi nawet szczegółami przypominając sobie gesty, miny, słowa blondyna. Naruto po prostu nie mógł wyjść mu z głowy i to właśnie najbardziej irytowało naszą snowboardową gwiazdę. Dlaczego zapytanie? Sasuke zawsze był skupiony, skoncentrowany bardziej, niż ktokolwiek, perfekcyjny w każdym calu, a teraz jeździł jak najzwyklejszy nowicjusz. Podświadomie wiedział jednak, że w dzisiejszym dniu nic z niego nie będzie. Nie odzywając się już wcale, ubrał snowboard i postanowił zapewnić sobie zjazd z lodowca, wśród świeżego puchu.

Sasuke nie lubił sobót przede wszystkim dlatego, że do centrum sportowego złaziło się całe miasteczko - wszystkie dzieciaki, słodkie nastolatki i mięśniacy, którzy chcieli z nim konkurować. Całe, wielkie mrowisko, wśród którego Sasuke musiał trenować. Zwykle Uchiha weekendy spędzał na lodowcu, z dala od natrętnego tłumu, dlatego też Kakashi nie mógł sobie wymyśleć lepszej kary, niż zesłanie snowboardowej gwiazdy do pospólstwa, wśród którego był zmuszony ćwiczyć.
Sasuke stał u podnóża stoku, uważnie obserwując ludzi. Opierał się o jakiś kontener, który nie był seksowny, jednak Uchiha w tym momencie wyglądał jak najbardziej pociągająco. Ciemne włosy opadające pasmami na czoło, czarne, przenikliwe oczy – obrazek, który każda fanka Uchihy miała zapisany głęboko w sercu, teraz był wzbogacony o jego deskę snowboardową znajdującą się obok chłopaka, która udowadniała, że nie mają do czynienia z byle kim. To prawdziwy, autentyczny król zimowego szaleństwa. Szkoda tylko, że ten król wolał podpierać kontener, zamiast pokazać tej zgrai idiotów, jak sie jeździ.
- To prawda?
Sasuke spojrzał w bok, gdzie stała słodka i niewinna dziewczyna Uzumakiego, Hinata Hyuuga. Rzucił jej wrogie spojrzenie, dzięki czemu brunetka speszyła się nieco. Na jej bladych policzkach pojawił się znak firmowy – ognisty rumieniec. Sasuke uśmiechnął się kpiąco.
- Co? – Mruknął, jednak w jego głosie nie było już wrogości. Była w nim druga potężna broń, jaką Uchiha dysponował – była obojętność. Och, i to nawet bardziej działało na młodą Hyuugę, niż potencjalna nienawiść.
- To… Neji i Kiba, czy to prawda? – Zapytała w końcu, tuląc jednocześnie parę swoich nart.
- A jakbyś wolała?
- Wolałabym, żeby to nie była prawda – odpowiedziała zdecydowanym tonem, marszcząc jednocześnie brwi. Sasuke oderwał sie od podpieranego kontenera i zabrał snowboard. Odszedł kilka kroków, całkowicie ignorując dziewczynę, gdy ta niespodziewanie krzyknęła za brunetem. Chłopak westchnął ciężko i w końcu spojrzał na młodą Hyuugę przez ramię.
- Masz pecha – powiedział tylko, po czym skierował się na stok. W końcu namierzył Uzumakiego.


Naruto z siłą pocisku przekoziołkował przez połowę stoku, potrącając w między czasie zgraję jakichś dzieciaków. Śnieg, który wzbił się w powietrze przed jego spektakularną wywrotkę, opadł powoli na ziemię. Blondyn oddychał ciężko, ignorując krzyki rodziców, którzy pobiegli ratować swoje staranowane pociechy.
- Jestem w tym coraz lepszy! – Zaśmiał się do siebie, jednak już po chwili krzywił się, łapiąc za brzuch. Za każdym razem, gdy się śmiał, lub gdy wykonywał jakiś gwałtowny ruch, odzywały się siniaki autorstwa jego kochanego ojczyma. Wiedział z doświadczenia, że jeszcze kilka dobrych dni będzie musiał zmagać się z pozostałościami wczorajszej konfrontacji z tym capem. A najgorsze w tym wszystkim było to, że za niedługo zaczną się niewygodne pytania. Hinata już go dorwała, jednak jej łatwo można było wcisnąć jakiś kit. Dużo gorzej będzie z Uchihą. On na pewno nie nabierze się na byle kłamstwo.
- Dzień dobry – rozległ się spokojny, głęboki i jakże hipnotyzujący głos tuż nad leżącym Naruto. Chłopak poderwał się momentalnie do siadu i skrzywił po raz wtórny. Kiedy zobaczył, z kim ma teraz do czynienia, ponownie położył się na śniegu, zakrywając jednocześnie przedramieniem oczy.
Dlatego akurat teraz musiał spotkać tego cholernego dupka? Życie naprawdę jest niesprawiedliwe!
- Jak się czujemy? – Zapytał go Sasuke i jak na ironię pochylił się nad leżącym blondynem. Naruto burknął coś niezrozumiale. W głosie tego drania słychać było nutkę, może nawet i dwie, ironii, czystej złośliwości, z którą Uzumaki będzie się musiał teraz zmierzyć. Chłopak nie wiedział, czy znajdzie w sobie na to siły. Wszystkie pokłady jego energii zostały wypompowane wczorajszego wieczoru.
- Gorzej, kiedy ty pojawiłeś się na horyzoncie! – Syknął, po czym, w przypływie diabolicznego natchnienia dodał. – Odwal się ode mnie, okej?
- Przyszedłem porozmawiać – padła odpowiedź, której Naruto sie zupełnie nie spodziewał. Zabrał rękę sprzed twarzy, żeby móc spojrzeć na Sasuke. Uchiha uśmiechnął się do niego niebezpiecznie, och, jakże cholernie niebezpiecznie. I właśnie wtedy czarne oczy dostrzegły barwną, kolorową i soczystą śliwę na twarzy blondyna. Sasuke zmarszczył brwi i teraz wyglądał naprawdę groźnie. - Rusz dupę, idziemy! – Syknął po chwili głębokiej konsternacji i odszedł kilka kroków, jednak gdy zorientował się, że Naruto wciąż siedzi na tyłku, nie mogąc się podnieść, podszedł do chłopaka i pomógł mu.
Naruto wyczuł, że Uchiha był inny, że jego dotyk był inny. Coś się między nimi zmieniło po wczorajszej rozmowie, jednak to coś niekoniecznie musiało być dobre. Oczywiście nie, żeby Uzumaki zabiegał o sympatię tej snobistycznej sportowej gwiazdy, ale…
Naruto przymknął oczy, naprawdę już nie wiedząc, co ma o tym wszystkim myśleć. Relacje, jakie łączyły Sasuke i jego były naprawdę skomplikowane.


- No więc? – Naruto zmrużył podejrzliwie oczy i pozwolił sobie usiąść na jednym z foteli. Sasuke westchnął ciężko i zajął miejsce obok Uzumakiego. Znajdowali się w jednym z przytulnych pokoi z kominkiem, gdzie ogień trzaskał radośnie i atmosfera była naprawdę sielankowa. Znajdowali się w bibliotece, do której rzadko kto zaglądał.
- Skąd to masz? – Ruchem głowy wskazał sińca na twarzy Uzumakiego. Cały czas obserwował uważnie chłopaka i najzabawniejsze w tym wszystkim był to, że Naruto również go obserwował. W tym momencie przypominali dwa drapieżniki, które chociaż chcąc się zaatakować, tak naprawdę nie wiedzą jak to zrobić, może nawet się boją.
- To prezent od Kiby – padła odpowiedź, na którą Sasuke zaśmiał się bezgłośnie. Teraz, tak naprawdę toczyła sie prawdziwa walka między nimi. Bez żadnych planów, bez żadnych tarcz, byli tylko oni. Mogli być jakkolwiek okrutni, jakkolwiek podstępni.
- Nie wierzę ci, mały diable.
- Mały? – Brew Naruto uniosła się w górę. Wyglądał zabawnie z wyrazem cynizmu na twarzy, na której jednocześnie gościła barwy siniec, bynajmniej niedodający mu powagi.
- Chcesz coś do picia? – Zapytał nagle Sasuke, uśmiechając się lekko. Wstał i podszedł do małego, okrągłego stolika, gdzie znajdowały się dwie butelki. Słońce odbijało się w ich zielonym szkle. Naruto jak zaczarowany obserwował ruchy bruneta, który powoli nalał alkoholu do dwóch kieliszków.
Ta biblioteka przeznaczona była dla najważniejszych gości, elitę nad elity, dlatego też nie powinien dziwić taki drobiazg jak alkohol na stoliku.
- Mam nadzieję, że nie dosypiesz mi czegoś do niego – mruknął Naruto, kiedy Sasuke już podawał mu szklankę z whisky. Uchiha nigdy nie lubił tego rodzaju alkoholu, jednak każdy napój procentowy jest dobry na rozluźnienie atmosfery, prawda?
- Tylko tabletkę gwałtu – odpowiedział i ponownie zajął swoje miejsce. Wypił łyk złotego napoju, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z Naruto. Chłopak westchnął ciężko.
- Skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, chociaż daj mi jakieś pierniki, żebym mógł sobie zagryzać.
- Ależ chcę z tobą rozmawiać. Czekam tylko, aż tabletka gwałtu zacznie działać – uśmiechnął się zniewalająco, na co Naruto zmrużył tylko wściekle oczy. Blondyn prychnął cicho pod nosem.
- Chcesz się dowiedzieć, jaką znam tajemnicę, mam rację?
- Poniekąd. Chcę jeszcze wiedzieć, na czym polegał twój plan. Chciałeś podpalić ludzi?
Naruto słysząc to pytanie zadławił się, pitym właśnie alkoholem. Jego szalenie niebieskie oczy zaszły łzami. Blondyn kaszlał głośno i dopiero po chwili doszedł do siebie. Uchiha nie dał mu jednak ani chwili wytchnienia, po raz kolejny atakując:
– Jesteś piromanem?
Na szczęście, tym razem Naruto już nic nie pił. Spiorunował tylko Sasuke spojrzeniem, co miało z pewnością znaczyć, że blondyn jednak nie ma chorobliwej skłonności do zabawy z ogniem.
- Jezu, Uchiha! – Warknął w końcu, stanowczo odkładając szklankę z alkoholem i mierząc bruneta groźnym spojrzeniem. – Gdybym był piromanem, pierwszym, co bym podpalił, byłbyś z pewnością ty.
- Jestem tak gorący, że nie można mnie już zapalić – Sasuke uśmiechnął się triumfująco, jednak czekało go zdziwienie.
- Gdyby nie ja, byłbyś zimny jak sopel lodu, więc sobie nie pochlebiaj.
- Chyba wolałem, jak się dławiłeś – mruknął po dłuższej chwili, gdy w małym, przytulnym pokoiku zapanowała nieprzyjemna cisza. Ale potrzeba było również kilku minut, żeby i Naruto się odezwał.
- To taka gra. Benzyna wyznaczała ścieżkę, pewnego rodzaju znak. Wygrywał ten, który najdłużej utrzymał się wewnątrz kręgu.
Sasuke zamrugał kilkakrotnie i nawet zapomniał o oddychaniu. To, co mówił ten kretyn było… No cóż, Bom Bom! przy kalifornijskim surferze na pewno wymięka.
- Jesteś porypany, Naruto – skwitował cały plan Naruto z uśmiechem na ustach. – Ale nie wygrałeś.
- Niby dlaczego?! – oburzył się Uzumaki.
- Trzeba było rzucić tę zapałką i wszystkich popalić – Sasuke wzruszył ramionami, jakby nigdy nic. - Wtedy byś wygrał, a tak… - Uchiha pochylił się lekko, patrząc przenikliwie na Naruto, który cały czas mrużył rozkosznie oczy i… Nie! Stop! – A teraz, powiedz mi, co wiesz od Itachiego! – Warknął zupełnie innym tonem. Uzumaki spojrzał na bruneta zaskoczony.
- Niby dlaczego miałbym ci to powiedzieć?
Sasuke zacisnął mocno usta, w cienką linię i wstał. Naruto instynktownie wbił się głębiej w fotel.
- Bo nie masz innego wyboru – pochylił się nad chłopakiem, opierając dłonie o łokietniki. Jego twarz dzieliły dosłownie centymetry od poobijanego oblicza Naruto. Chłopak przełknął głośno ślinę.
- Nie mogę ci tego powiedzieć, obiecałem komuś, że nie powiem – wzruszył nonszalancko ramionami, jednak było widać, że się denerwuje.
- Obiecałeś Itachiemu! – Syknął Sasuke, coraz bardziej wściekły.
- Skąd niby wiesz? - W niebieskich oczach czaił się strach, przez który Uchiha uśmiechnął się lekko.
- Powiedział mi.
Zapadła chwila ciszy. Naruto przybliżył się o centymetr do Sasuke.
Byli tak blisko, tak blisko…
- Pamiętasz Madare?


Kiedy tylko Sasuke i Naruto wrócili do szkoły, rozpoczął się cyrk, ciąg dalszy pseudo związków, w których Sasuke obejmował swoją dziewczynę tylko wtedy, gdy był w pobliżu Naruto. Pan Uzumaki zachowywał się nieco lepiej w stosunku do Hinaty, jednak wciąż był dla niej nad wyraz oschły. Publicznie pozwalał sobie na dużo więcej, niż gdy byli z młodą Hyuugą sam na sam. Jej kuzyn oraz jego zbzikowany kolega nawet jednym słowem nie obrazili Naruto, z czego chłopak bardzo się cieszył. A Naruto… no właśnie. Naruto wprowadził swój plan awaryjny w życie.

10 komentarzy:

  1. Coraz bardziej nie cierpię ojczyma Naruto. Sama nie chciałabym znać takiego gościa. Mam nadzieję, że spotka go coś złego >< btw niech któryś z nich określi w końcu co jest pomiędzy Sasuke a Naruto XD a już się boję co chce stworzyć Naruto za pomącą neta o_O Pisz szybko^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Na początku chciałabym przeprosić, jeżeli moje wcześniejsze słowa jakoś Ciebie zraniły/dotknęły :P Wiem dobrze o tym, co napisałaś XD Co więcej jestem tego samego zdania :) A co do mojego problemu : Przepraszam! Nie chciałam się narzucać XD" Teraz już wszystko jasne ^^"
    Ale powracając do tematu: czyli komentowania notki...
    Ojczym Naruto jest straszny!! A jeszcze gorsza jest jego rodzina! Ale uwielbiam takie "psycho-dramy" *o* No i TEN Naruto, pobity ale z resztkami dumy, nie pozwalający sobą pomiatać!! Ah Ah!!
    To takie miłe, że Sasuke się przejmuje się Naruto <3 Ale szkoda, ze ta cała troska skończyła się w 1 zdaniu XD" Ale to w końcu Sasuke...
    Mam dziwne wrażenie, że TERAZ w domu Uzumakiego będzie tylko tłuczenie siebie nawzajem ^^"
    A co do planu Naruto hmm jak mam zgadywac? XD" Czekam tylko z nadzieją, że nasz Blondyn zrobi sobie zbitę z Sasuke ogłaszając go gejem ^>^""
    Pozdrawiam gorąco!!
    i Przepraszam raz jeszcze :3
    Love,
    AgiiChan

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie cierpię tego ojczyma od Naru kurwa co za debil. A teraz powiem tak...miałam nadzieję na harda matko jak ja już się na niego napalam xD> Pozderki
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. noo ładnie ten beznadziejny ojczym traktuje Naruto;/ mam nadzieje ze to sie skonczy xd a reszta rodziny patrzy i nic sobie z tego nie robi i nawet sie usmiecha, to nie jest normalne xd i w ogole na miejscu Naruto tez by mi sie w takim domu nie chcialo siedziec;p
    Sasuke to jednak zrobi wszystko zeby zdobyc to co chce ;d
    a najbardziej podobala mi sie wymiana zdan:
    - Jestem tak gorący, że nie można mnie już zapalić
    - Gdyby nie ja, byłbyś zimny jak sopel lodu, więc sobie nie pochlebiaj.
    :D:D
    czekam na nastepny bo ten skonczyl sie w polowie konwersacji i przekazywania waznych informacji i mnie zżera ciekawosc ;p

    Agu

    OdpowiedzUsuń
  5. Faaaaaaajne :D Szkoda, ze wciaz nic powazniejszego nie dzieje sie miedzy chlopakami, ale mam nadzieje, ze niedlugo to sie zmieni ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. No! Teraz tu. Ależ się uwinęłaś z kolejnym rozdziałem. Nie zdążyłam ogarnąć poprzedniego. Nawał pracy, brak czasu na przyjemności bleee. No ale już jestem i nadrabiam.
    To przelecę zatem 21 rozdział. Bardzo byłam ciekawa, co tam było na tym asfalcie ale już teraz wiem z rozdziału 22. Ciekawe co by to było, gdyby Naruto odpalił draskę. Jak rozlałby się ogień, kto by uciekał z piskiem. Ale możemy sobie tylko pogdybać, Uzumaki oddał narzędzie zbrodni. I poszedł... obśliniać się z Hinatą. Ten to ma gust, ech. Chociaż nie wiemy jak wygląda reszta niewiast w zimowym królestwie. I wkopali się chłopcy w związki.
    Dalej mamy basen. Nooo, jak już zobaczyłam ten basen, to moja wyobraźnia zadziałała. Ale tylko moja, Twoja poszła w inną stronę ;) No żeby tak mi tu Naruto topić! Dupki jedne!
    I need a hero
    Zaśpiewałby Naruto gdyby był w stanie myśleć o czymś innym niż łapanie oddechu. Ale Itaś z odsieczą przybył, chociaż myślałam, że to Sasuke go uratuje. Jednak jak przeczytałam dalszy ciąg, to nie pasował chwilowo do tej roli ;)
    I w końcu Sasuke mógł spełnić swoje ciche pragnienia i ujrzeć cóż to Naruto ma pod ubraniem. Hm. Zaślinił nam się troszkę. I... oj ten Itachi znowu mu zepsuł atmosferę hiehie: "Naruto uważaj, żebyś się nie przeziębił, a ty, Sasuke, żebyś sobie niczego nie nadwyrężył. Za niedługo zaczyna się sezon i nie chcemy, żebyś miał kontuzję jakiegoś mięśnia, prawda?" Leże i kwicze :D
    A jak Mikoto się przejęła, proszę, proszę. Źle ocieniła hm, hm ,hm. Ale jakby nie patrzeć wsparcie jakieś ma, trzeba mieć nadzieję, że szczere i że się przyda. A podróż samochodem? Rozmowa? Chyba najszczersza od poznania się. No i tak jak w którymś komentarzu pisałam, że życzenia od Sasuke najszczersze :D
    Teraz 22.
    Grrrrr, no co za @#$%&% jeden. Uch, ależ się wkurzyłam. Myślę, że lepiej już w domu dziecka, niż z takim idiotą pod dachem. Ale Naruto nie w ciemię bity, nie da sobą pomiatać jakiemuś palantowi mianującemu się ojczymem. A Kushina? Cóż, wydaje się raczej zdominowana w tym małżeństwie i raczej nie ma wiele do powiedzenia. Mam nadzieję, że te wojny pomiędzy Naruto i ojczymem doprowadzą do jakiegoś spacyfikowania typa. W końcu ktoś mu się postawił. O!
    Dalej mamy rozkojarzonego Sasuke, hehe. Jeden Uzumaki na wioskę a jakie tsunami rozpętał ;) A potem rozmowa. Cudo! Ciekawe, co by powiedział Uchiha jakby dowiedział się skąd blondas ma fife pod okiem. Cóż, kiedyś pewnie wyjdzie charakterek ojczyma.
    A tekst: "- Jestem tak gorący, że nie można mnie już zapalić – Sasuke uśmiechnął się triumfująco, jednak czekało go zdziwienie.
    - Gdyby nie ja, byłbyś zimny jak sopel lodu, więc sobie nie pochlebiaj.
    - Chyba wolałem, jak się dławiłeś" to mistrzostwo świata i święta prawda! haha No i teraz znowu zadałaś na bobu z Madarą. Co to za straszna tajemnica z nim związana. I cóż to za plan B Uzumaki ma w zanadrzu. Tyle tajemnic znowu do rozwiązania. Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że wen nadal będzie szalał.
    Ech, kończę ten chaotyczny komentarz. Już nawet nie pamiętam co na początku napisałam ;)
    Wena moja droga i czasu, ku naszej radości.
    Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko, kobieto, ty masz jakieś normlanie zboczenie do tajemnic! *chichocze*
    W Refuge tyle ich było i tutaj też aż się od nich roi! Ale dobrze, tajemnice są fajne, tylko mam nadzieję, że wszystko sie będzie wyjaśniać, bo jestem szalenie ciekawa, tak, jak byłam nieziemsko wprost ciekawa, o co chodziło z planem Naruto, a tu proszę... trafnie zauważył Sasuke - ich BmBom wysiada przy kalifornijskich pomysłach na nudę. xDDD
    I bogowie, rozkojarzony Uchiha jest taki uroczy a zarazem taki mrrrr, że ło matko! Mnie się szalenie podoba kreacja twojego świata,na przykład ukazanie tego kontrastu między Sasuke a całą resztą społeczeństwa, to wszystko nadaje niesamowitego realizmu. I szalenie podbało mi się, jak Narut zaliczajac kolejną glebę, mówi do siebie "Jestem w tym coraz lepszy!", to jest takie iście narutowe, naprawdę. xDDD A potem to spokojne "dzień dobry" Sasuke, mrau! xDDD Nieziemnsko byłam ciekawa właśnie, jak Uchiha zareaguje widząc limo pod okiem Naruto. I w ogóle, to odnoszę wrażenie, ba, ja jestem wręcz o tym przekonana, że oni nieświadomie już są tak od siebie uzależnieni, tak są ze sobą związani, już nawet nie tyle zafascynowani, co po prostu związani... tylko jeszcze nie do końca o tym wiedzą.
    W każdym razie uwielbiam to, jak opisujesz relacje między mimi, aż czuć przeskakujące iskry, ba! je to już nawet widać. xDD Uwielbiam Uchihe i jego tabletkę gwałtu i to, że jest tak gorący, że już nie da się go podpalić i Uzumakiego, bez którego Uciecha nie były taki rozpalony, miodzio. xDDD I szalenie ciekawi mnie, co to za tajemnicę związaną z Madarą zna Uzumaki, osz, osz, normlanie trzymasz w niesamowitym napięciu no!
    Co jeszcze... naprawdę zastanawia mnie, jak będą dalej wyglądac realacje Naruto z rozdziną, wiesz, z jednej strony jak tak się zastanowię, to dobrze, ze Naruto po tej imprezie na nie natłuk ojczymowi, to było by takie mało realne, a tak bardzo dobrze było odzwierciedlone to jego totalne zaskoczenie, zamroczenie alkoholem. Nastepnego dnia, już na trzeźwo spoko. W każdym razie... no, ciekawą rozdzinę ma, trudno zaprzeczyć. Ciekawa jestem, czy Uchiha będzie naciskał i dociekał, co się stało Naruo? *myśli*
    No, więc pisz, pisz, jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju akcji, nich wen będzie z Tobą. ^^ xDDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  8. ahh... popadłam w zachwyt:) szkoda tylko że takie krótkie i szczerze to z powodu małej ilości akcji troche nudne... ale w twoim wykonaniu mozna sie wszystkim zachwycać:) nie no pierwszy raz od pewnego czasu mówie prawde... ciągniesz mnie na złą droge^^"
    Jedyne o co błagam to to żebyś dawała duuuuuuuuuuuużo więcej akcji:P i przy okazji naruś jest wspaniały, boski i (no a jakżeby inaczej)cudowny w każdym calu!!!
    życze weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic się prawie nie wyjaśnia. I ta rozmowa w bibliotece jakaś niedopracowana. docinki jak zwykle świetne tylko strasznie rwiesz te notki. duży + dla Mikoto

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  10. Od razu na wstępie powiem, że trudno mi skomentować teraz te rozdziały, których nie komentowałam wcześniej tak szczegółowo jak zawsze. Ale postaram się napisać coś konstruktywnego.
    Ależ ty nie lubisz Sakury. Akcja z kiblem dobra. We wstępie napisałaś, żeby raczej nie jeść przy tym rozdziale, więc byłam ciekawa o co takiego może chodzić. A tu problemy z żołądkiem Sakury:D Naruto naprawdę musi mieć dobre serce, że się przyznał. Bo taki wstyd dla „królowej” szkoły. Tak w ogóle postać Sakury ogólnie mi się tu kojarzy z amerykańskimi komediami, gdzie zwykle najpopularniejsza dziewczyna szkoły zostaje skompromitowana, a główny bohater zakochuje się w „kopciuszku” itp.
    Itachi to jedna z twoich najlepszych kreacji. Niby cały czas kpi z Sasuke, ale potrafi być też poważny. Chodzi mi o to, kiedy powiedział bratu, że Uzumaki może mu pomóc. Albo kiedy jawi się niby rycerz i ratuje biedne Naruciątko z łap „niedoszłych morderców” którzy chcieli go utopić. Ale i tak najlepsza scena z jego udziałem była wg mnie wtedy, kiedy zastał blondyna w pokoju Sasuke z opuszczonymi spodniami:D
    A właśnie zapomniałam napisać, że scena w jeszcze wcześniejszym rozdziale – kiedy omal do czegoś nie doszło pomiędzy Sasuke i Naruto, była świetna. Choć dobrze, że tego nie skończyli. Lepiej żeby nadal było między nimi to napięcie:)
    Nie do końca zrozumiałam o co chodziło z grą w Mafię, ale odp Naruto na pytanie: co robiłeś w nocy? - Zabawiałem się z prowadzącym, była dobra:)
    A co do ich zakładu. Oj, jak oni obaj musieli się męczyć: Uchiha obściskując Sakurę a Uzumaki Hinatę:D Już sobie to wyobrażam.
    No i kolejna świetna scena, kiedy rycerski Itachi wyciągnął blondyna z baseni i Naruto przebierał się w ciuchy Sasuke. Każdy taka scena w twoim wykonaniu jest rewelacyjna, uwielbiam czytać coś takiego – niby nic, a jednak.
    I najlepszy moim zdaniem moment w całym ff. Nie wiem dlaczego właśnie on, ale strasznie mi się spodobał.

    Lepiej zająć się tobą, Sasuke, nie uważasz? Tylko wroga można kochać naprawdę.
    - Zgadzam się z tobą w zupełności. – Uchiha puścił mu oczko, po czym dodał coś, co jeszcze bardziej zaskoczyło Uzumakiego. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Naruto.

    To było takie... fajne:)

    Ok przyszła szefowa, więc zostawiam urwany komentarz. Rozdział powyżej skomentuję później:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.