wtorek, 14 grudnia 2010

Bom Bom! 23

AgiiChan, czemu twoje słowa miałyby mnie obrazić, nie rozumiem, nie powiedziałaś nic obraźliwego :P
Cloud, haha ty zawsze masz ochotę na harda :D ale powoli powoli, a do wszystkiego dojdziemy ;)
Daimon hah, kiedy inni mają nawał roboty ja mam urlop :) jak to mówią: głupi ma zawsze szczęście :) Haha, a w jakim kierunku poszła twoja wyobraźnia jeśli chodzi o ten basen cooo? ;> przyznaj się no tu! Tak, Kushina jak najbardziej jest uległą kurą domową, jednak chciałabym zachować jej pierwotny charakter, do którego krok po kroku będę dożyć.
Hibari, nie ma co ukrywać, mam cholerną słabość do wszystkich zawiłości i tajemnic, to mój mały fetysz :) Oczywiście, wszystkie tajemnice co do joty, się oczywiście wyjaśnią. I, o kurde, myślałam, starałam się kreować Sasuke na jak najmniej socjopatyczną osobę xD Ale pewnych rzeczy nie da się wykreślić, nawet różnicy między nim, a społeczeństwem :) Co do Sasuke i tego, czy się dowie kto pobił Naruto, to poczekamy, zobaczymy, jak to mówią ;)
Klaudia, nie w każdym rozdziale musi być akcja. Czasami potrzebne są takie spokojniejsze odcinki, żeby przygotować na wspomnianą "akcję". A Sasuś nie jest wspaniały? xD
shadowstar, a czego to byś się chciała jeszcze dowiedzieć? Jak już krytykujesz, to krytykuj, kochanie, konstruktywnie :) Bardzo chętnie poznałabym twoje zdanie i wskazówki, dzięki którym mogłabym zmienić to, co ci się nie podoba.
Sanu, haha! :D No, nie nie lubię Sakury, jestem stereotypową fanką sasunaru xD tak, starałam się właśnie przedstawić tak Sakurę, jako amerykańską dziewczynę, z takim właśnie filmów. Królową szkoły, która ma wszystko, a nie może zdobyć najprzystojniejszego chłopaka. W ogóle chciałam, żeby Bom Bom! było budowane na schemacie amerykańskich komedii. Bardzo się cieszę, że mały striptiz Naruto ci się podobał :)


Dwie sprawy:
1. Obiecałam kilku osobom, że wznowie pisanie Refuge, jednak ostatecznie postanowiłam, że reaktywacja Refuge nastąpi po skończeniu Bom Boma. Jak na razie nie mam siły na to opowiadanie. Jeden rozdział jest już napisany i chciałabym się was zapytać, czy chcecie, żebym go teraz opublikowała, czy zaczekacie do końca Bom Bom. Decyzja należy do was.
2. Zastanawiam się nad wprowadzeniem trójkąta miłosnego do akcji Bom Bom. To czy on będzie, czy nie, nie zakłóci w żadnym stopniu fabuły. I tutaj drugie pytanie, czy chcielibyście zobaczyć owy trójkąt miłosny (sasuke+naruto+/-ktoś trzeci, żeby nie było wątpliwości, nie chodzi o trójkąt erotyczny)?
3. Miała być jeszcze trzecia sprawa, ale zapomniałam co to było. Najwyżej dopisze w następnym rozdziale.



Rozdział betowany przez Sanu :)



Od pewnego czasu do Sasuke pisała jakaś dziewczyna. Oczywiście nie, żeby to naszą snowboardową gwiazdę jakoś dziwiło. W końcu, co chwila jakaś kobieta chciała z nim porozmawiać.
W pięknej nieznajomej, która dyskretnie atakowała osobę Sasuke od tygodnia, było jednak coś dziwnego – cholerna pewność siebie, znajomy cynizm i specyficzny magnetyzm.
Uchiha nigdy nie zawierał internetowych znajomości i w przypadku swojej nowej wielbicielki miał zrobić to samo, jednak jakiś impuls, najprawdopodobniej intuicja podpowiadała mu, żeby jednak kontynuował rozmowę. I takim właśnie sposobem poznał Ino.
Dziewczyna pochodziła z Miami, miała wygląd statystycznej amerykańskiej nastolatki: piękne, długie blond włosy, błękitne oczy i lekka opalenizna. Jako ekstra dodatek dysponowała pokaźnych rozmiarów biustem oraz smukłą, kobiecą sylwetką. Nie była słodka jak jego aktualna dziewczyna, ale do gorących kotek również się nie zaliczała. Sasuke lubił jednak blondynki i nie miał nic przeciwko zdjęciom, które dziewczyna mu przesłała. Bardzo dobrze mu się również z nią pisało, dlatego od tygodnia pogłębiał znajomość z tą tajemniczą, intrygującą dziewczyną. Wiedział, że skrywa ona jakiś sekret, w końcu nie bez przyczyny do niego napisała. I stopniowa Sasuke zaczął jej nawet ufać.

Naruto uśmiechnął się lekko do Hinaty, która piła właśnie soczek w kartoniku. Momentalnie się nim zakrztusiła i o mało nie połknęła plastikowej słomki. Naruto poklepał ją po plecach, ratując tym samym życie dziewczyny.
Jedli lancz w towarzystwie ciekawskich spojrzeń całej szkoły. Wciąż nie opadło zdziwienie, jakie niosły ze sobą pseudo związki i wszystkim trudno było zaakceptować nowości, dlatego z niedowierzaniem i podejrzliwością obserwowali dwie pary przyszłych kochanków.
Naruto postanowił grać w grę, w jaką od tygodnia zabawiali się ze snowboardową gwiazdą. Szybko zlokalizował Uchihę, który, jakżeby inaczej, obserwował bacznie blondyna, uśmiechając się do niego obezwładniająco. Chłopak nawiązał z nim kontakt wzrokowy i nie czekając na nic, pocałował Hinatę w policzek. Może nie był twardzielem, ale na nic więcej się nie zdobył, żadnej pornografii!
Czarne oczy błysnęły niebezpiecznie, po czym Sasuke pocałował Sakurę w usta. Snowboardowy król również nie był twardzielem. Uchiha oderwał się od swojej dziewczyny tak szybko, że można by mieć wątpliwości, że Haruno naprawdę mu się podoba.
Oprócz zabawy w obłapianie swoich dziewczyn, Uzumaki miał jeszcze inne zajęcie, które niezwykle wpływało na poziom szczęścia u chłopaka.
Naruto był mistrzem, był niekwestionowanym mistrzem, a jego plan awaryjny okazał się jeszcze lepszy niż zabawy z Uchihą. Naruto był szczęśliwy, a to tylko i włącznie zasługa Sasuke.


Sasuke myślał. Myślał na biologi, francuskim, matematyce i historii USA, myślał nawet na zajęciach z wychowania fizycznego. Pan Uchiha miał bowiem problem i musiał się go jak najszybciej pozbyć. Problem Sasuke nazywał się Sakura Haruno, która stała się jego cieniem. Dziewczyna była z nim wszędzie i nie dawała mu żyć, uprzykrzała mu życie na wszystkie możliwe sposoby, a najlepsze było to, że robiła to zupełnie nieświadomie. Sasuke był na treningu, ona mu kibicowała, Sasuke gadał z kumplami, ona mu towarzyszyła, Sasuke wracał do domu, ona lgnęła za nim jak ćma za światłem. Dlatego właśnie nasza snowboardowa gwiazda musi coś zrobić, bo inaczej, brzydko mówiąc, ocipieje i tyle pozostanie z takiego dumnego, przystojnego samca alfa.
Był tylko jeden sposób, by się pozbyć problemu. I nie, moi drodzy, rządni krwi czytelnicy, morderstwo Sakury nie wchodziło w grę. Szczerze powiedziawszy, to zerwanie z dziewczyną również. Uchiha, gdyby pierwszy odpuścił, przegrałby z Uzumakim, a do tego nie można było dopuścić, prawda? Był więc tylko jeden sposób na zminimalizowanie problemu Sasuke: trzeba było znaleźć Haruno jakieś zajęcie. Najlepiej wymagające wyrzeczeń, zabierające czas i energię. Och, najbardziej jak to możliwe wyczerpujące.
Sasuke myślał i myślał, analizował zainteresowania Sakury i możliwości zimowego miasteczka, aż w końcu doszedł do jednego wniosku – najwyższa pora odkurzyć starą pasję jego dziewczyny, łyżwiarstwo figurowe. Trenowała je dopóty, dopóki nie przerzuciła się na pasję swojego księcia z bajki. A że nie była wystarczająco dobra w snowboardingu, w przeciwieństwie do dawnej dyscypliny sportu, którą uprawiała, najwyższa chyba pora, aby księżniczka wróciła na lodowisko. Z pewnością kilka słów Sasuke wystarczy, by dziewczyna znów się zaangażowała, a jeśli słowa nie wystarczą… Pan Uchiha nie jest damskim bokserem, jednak człowiek zdesperowany jest zdolny do wszystkiego. To był jednak najczarniejszy scenariusz, jaki mógł zaistnieć.
Sasuke uśmiechnął się więc do siebie szeroko. Już niedługo jego problem zniknie prawie całkowicie.


A jak przedstawia się sytuacja w domu Naruto? Cóż, jak to mówią – punkt siedzenia zależy od punktu patrzenia.
W jego wspaniałej, patologicznej rodzinie zaszło kilka diametralnych zmian.
Po pierwsze, ojczym miał wybitego zęba. Zgadnijcie, kto mu go wybił? Tak, moi drodzy, Naruto, kiedy go uderzył tydzień temu. Brawa dla naszego dzielnego bohatera. A pan Uzumaki, gdy tylko się o tym dowiedział, chciał nawet oprawić zęba swojego ojczyma w ramkę, potraktować jak prawdziwe trofeum wojenne, ale jak to w takich przypadkach bywa, ząb został wyrzucony. Naruto aż tak bardzo nie chciał go mieć, żeby przeszukać śmietnik z tygodniowymi odpadkami ich rodziny.
Druga zmiana, jaką można było zaobserwować, zaszła w Kushinie. Matka Naruto z dnia na dzień stawała się coraz pewniejsza siebie. To była dość miła zmiana, bo jej syn zaczął czuć się przy niej coraz pewniej, zaczął jej nawet ufać. Może Iruka miał rację? Naruto powinien zbudować relacje z matką, powinien u niej zamieszkać i stworzyć coś, czego nigdy nie miał? Stworzyć rodzinę? W sumie, to nie był taki zły pomysł, bo jeśli głębiej się nad tym zastanowić, gdyby Naruto nie przyjechał do śnieżnego miasteczka, nigdy nie poznałby Sasuke. A to, bez dwóch zdań, byłaby kolosalna strata.
No cóż, Naruto musiał to przyznać, chociaż się tego wstydził. Burknął więc cichutko, aby nikt nie słyszał:
- Coraz bardziej mi się tutaj podoba.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, które kiwnęło mu głową na te słowa. Trzeba dodać, że jego odbicie było równie zakłopotane i zawstydzone tym wyznaniem, co on.
Ostatnia zmiana, jaka zaszła w ich domu, nie była miła. Jego wstrętna przyrodnia siostra miała chodzić razem z nim na imprezy. Miał ją brać wszędzie tam, gdzie był Uchiha. Och, a mało tego! Naruto na imprezach miał pilnować kochanej córeczki jego ojczyma. Miała stać się oczkiem w głowie Uzumakiego. Krótko mówiąc - do kitu. Ale nie, był jeden malutki plus tej sytuacji. Jeśli ktoś miałby zabrać się za jego siostrę, Naruto z pewnością musiałby mu dopłacić, żeby cokolwiek z nią zrobił. A Uzumaki, choćby znalazł jakiegoś jelenia, nie miałby mu czym wynagrodzić tego ciężkiego doświadczenia.
- Wyglądasz oszałamiająco – zapewniło go jego odbicie i chłopak był w stanie mu uwierzyć.
Pan Uzumaki nie miał żadnych środków na koncie, jego portfel cierpiał na anoreksję, lecz był ktoś, kto mógł go uzupełnić.
Naruto wybierał się właśnie do matki Sasuke, która tydzień temu zaproponowała mu pomocną dłoń i najwyższa pora, by Uzumaki ją w końcu przyjął.
Jego siostra poszła z nim do pensjonatu, w nadziei, że spotka snowboardową gwiazdę.

Zaskoczona Mikoto patrzyła na syna swojej przyjaciółki, który prosił ją o pracę. To było naprawdę dziwne, nie sądziła, że ktoś taki jak Naruto się przełamie i przyjmie od kogoś pomoc. Jego ojciec był inny, matka również, ale ten chłopak… Wciąż nie miała do niego pewności.
Uśmiechnęła się do niego – przyjaźnie, ale i dumnie, z wystudiowaną, uprzejmą wyższością. Mikoto Uchiha była wyjątkowo władczą kobietą, która pomimo całej swojej żądzy dyrygowania ludźmi, wciąż pozostawała przyjazną, ciepłą osobą, doprawdy prawdziwą damą.
- Chodź do kuchni, pokaże ci, co będziesz robił.
Naruto kiwnął głową nieco zawstydzony, jednak to nie zaskoczyło Mikoto. Tydzień temu, gdy jej syn urządzał przyjęcie, i kiedy jego koledzy podtopili Naruto, chłopak wychodząc z pensjonatu był zimnym, rozgniewanym człowiekiem. Nie ma się oczywiście, co dziwić. W końcu nie co dzień ktoś stara się nas utopić, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Mikoto jednak w tamtej właśnie chwili zauważyła w osobie Naruto bardziej niż zwykle pewnego znienawidzonego człowieka, którego nie znosiła całym sercem. Naruto przypominał jej w tamtej chwili jak nigdy wcześniej Minato Namikaze.
Dlaczego postanowiła dać temu chłopakowi szansę? Ponieważ Naruto to nie tylko syn Minato, to również syn Kushiny, a Mikoto zrobiłaby wszystko, żeby mieć cząstkę swojej przyjaciółki jak najbliżej siebie.
- Będziesz kelnerem, ale czasami też będziesz robił desery. Zawsze się znajdzie jakaś praca – wyjaśniła z ciepłym uśmiechem na ustach.
Naruto po raz kolejny skinął głową, rozglądając się z zainteresowaniem po wielkiej, profesjonalnej kuchni. Z nieskrywaną ciekawością patrzył na kolosalne piece, głębokie zlewy i kilkukomorowe lodówki, wszystkie trzy razy masywniejsze i większe niż w normalnej kuchni.
- Nie jesteś jeszcze pełnoletni, więc nie mogę cię zatrudnić na pełny etat. Będzie przychodził do nas po szkole i pracował cztery godziny, w weekendy zobaczymy.
Mikoto po raz kolejny uśmiechnęła się do blondyna, a Naruto po raz kolejny skinął głową. Po chwili między nimi zapanowała nieprzyjemna cisza. Uzumaki zniecierpliwiony spojrzał na drzwi od kuchni, przez które z pewnością chciał już wyjść, a matka Sasuke patrzyła na niego przenikliwie. Zastanawiało ją, czy chłopak wie cokolwiek o Minato. Uśmiechnęła się delikatnie, z sugestią groźby.
- Jesteś niezwykle podobny do swojego ojca, Naruto – zaczęła, jednak na jej słowa syn Kushiny jedynie wzruszył ramionami. – Domyślam się, że nigdy go nie poznałeś, prawda? – Ciągnęła, umiejętnie dążąc do sedna sprawy, stopniowo dawkując swoje słowa. Kiedy Naruto nie odpowiedział, postanowiła zaatakować po raz kolejny. – Wiesz, że gdyby nie on, miałbyś prawdziwą rodzinę? Nigdy nie spotkałby cię taki los…
Naruto popatrzył na nią groźnie, marszcząc swoje jasne brwi.
- Wiesz, gdzie teraz jest twój ojciec? – zapytała, a jej oczy zabłyszczały tak, jak jeszcze nigdy u nikogo.
- Gdzie?
- W więzieniu, Naruto, w więzieniu.



Sasuke wrócił w końcu do pensjonatu, w którym czekała na niego niespodzianka. A w zasadzie czekały na niego dwie niezwykle irytujące niespodzianki, jedna lepsza od drugiej.
Kiedy młody Uchiha przekroczył próg swojego domu, poczuł na sobie parę zielonych, wygłodniałych oczu, które zawsze go śledziły. Całe szczęście, nie były to oczy jego dziewczyny . Były to oczy siostry przyrodniej Naruto. Uchiha zdziwił się jej obecnością, ponieważ rudowłosa dziewczyna nigdy nie zapuszczała się aż tak daleko. Bądź co bądź, są pewne granice, których nie wolno przekraczać i nawet największa gwiazda ma prawo do kilku gramów prywatności.
Sasuke szybko jednak dowiedział się, dlaczego siostra Uzumakiego niepokoi go w jego własnym domu. Biedny król snowboardu przeżył niemały szok, gdy kalifornijski surfer, jego uroczy przyjaciel, postanowił go obsłużyć. Ubrany w gustowny i jakże stylowy uniform, z białą ścierką przewieszoną przez ramię i wyposażony w oszałamiający uśmiech, który z pewnością odbierał brunetowi apetyt.
- Co podać? – zapytał Naruto uprzejmym głosem, mrugając do Uchihy zalotnie. Sasuke zrobił zniesmaczoną minę.
- Co to, kurwa, ma być? – Niegrzecznie było odpowiadać pytaniem na pytanie, ale w tym wypadku Sasuke nie czuł się winny.
- Uczę się podawać posiłki. Od środy będę tutaj kelnerem – wyjaśnił, niezrażony nieuprzejmością swojego klienta. Uśmiechnął się jak słoneczko, a Uchiha w tym momencie przypominał istną chmurę gradową. Co się zresztą dziwić? Sasuke z pewnością nie był przygotowany na takie niusy.
- Kto dał ci robotę? – Zapytał podejrzliwie, wciąż nie mogąc uwierzyć w swojego pecha. Nie było jednak mowy o pomyłce, ktoś musiał w końcu ubrać Naruto we wdzianko zawodowego kelnera i nauczyć go obsługiwać gości. A patrząc na klasyczny frak, w który blondyn był przyodziany, można powiedzieć, że właśnie spełniał się jeden z koszmarów Sasuke z Uzumakim w roli głównej. Jak na razie tylko taki rodzaj snów nasza snowboardowa gwiazda miewała o jasnowłosym młodzieńcu.
- Twoja matka, nie pamiętasz? Tydzień temu zaproponowała mi pracę.
Sasuke pamiętał, oczywiście, że pamiętał, ale nie przypuszczał, że jego matka mówi poważnie, sądził, że chce tylko udobruchać Naruto, żeby chłopak nie zadzwonił na policję. No i przede wszystkim, nie przypuszczał, że Uzumaki jednak ukorzy się i przyjmie pomocną dłoń. To było naprawdę dziwne. I… cóż, dlaczego tego nie wykorzystać?
- Co, Naruto? Nie masz pieniędzy, że musisz sobie po godzinach dorabiać? – Sasuke uśmiechnął się do niego nonszalancko, specjalnie mówiąc takim niskim, zmysłowym głosem. Blondyn drgnął niepewnie, a w jego oczach pojawił się ładny błysk, wróżący coś naprawdę ciekawego.
- A żebyś wiedział! W Los Angeles zarabiałem na zawodach surfingowych – mruknął, uśmiechając się z satysfakcją, kiedy tylko Uchiha zamrugał zaskoczony. Brunet szybko jednak odzyskał rezon.
- I z pewnością jeszcze na innych rzeczach – mrugnął do niego prowokacyjnie, wiedząc, że Naruto zrozumie aluzje. Dla pewności spojrzał na swoją szklankę, skłaniając Uzumakiego, żeby podążył za jego wzrokiem. Ręka Sasuke poruszała się powoli po wysokim szkle, przywodzą na myśl bardzo niegrzeczną czynność. Naruto widząc to, prychnął poirytowany i odszedł. Zaraz potem Sasuke dostał talerz ze swoim obiadem. Z ust kelnera wydobyło się ciche i jakże nieuprzejme „smacznego”. Uchiha chyba po raz pierwszy od dawna bał się zaryzykować.
- Skąd mam mieć pewność, że czegoś nie dodałeś do jedzenia? – zapytał podejrzliwie, dyskretnie odsuwając od siebie talerz.
- W rodzaju tabletki gwałtu? Wybacz kochanie, jednak jeśli chciałbym cię zgwałcić, nie potrzebowałbym żadnej tabletki. Oddałbyś się bez żadnych dragów, szczególnie mnie – szepnął Naruto, uśmiechając się do niego zwycięsko. Och, ten mały diabeł, kiedy chciał, również umiał mówić takim niskim, seksownym głosem, że aż…
Sasuke przysunął do siebie talerz, zabierając się powoli za jedzenie. Postanowił zignorować głupie odzywki tego kretyna. W końcu ktoś musi tutaj być mądrzejszy, prawda?
Uzumaki jak na złość nie dawał Sasuke spokoju. Już po chwili zjawił się koło niego z podstępnym uśmieszkiem na swoich ustach.
- A teraz, żeby umilić ci obiad… - Zamachnął się, przywołując swoją przyrodnią siostrę. Dziewczyna podeszła do nich z wielkim, ognistym rumieńcem na swoje lekko pucołowatej twarzy
- Cześć, Sasuke – sapnęła, a z jej czoła prosto na stół spadła wielka kropla potu. Sasuke jedynie dzięki wrodzonemu refleksowi w porę udało się odsunąć talerz. Spiorunował swojego osobistego kelnera wzrokiem, lecz Uzumaki nic sobie z tego nie robił. Uśmiechnął się jedynie jeszcze radośniej.
- To moja pomocnica – mrugnął do niej porozumiewawczo. – Będzie ci podcierała brodę, kiedy uleci ci jedzenie – zapewnił go i chyba chciał jeszcze coś dodać, jednak jego siostra przerwała mu stanowczo.
- Ty kretynie! – krzyknęła, a w jej zielonych oczach pojawiły się łzy. Kiedy tylko jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Uchihy, odwróciła się na pięcie, szybko wybiegając z pensjonatu. Naruto warknął pod nosem.
- Wielkie dzięki – syknął poirytowanym głosem. – Teraz ojciec mnie zabija, jak tylko się dowie, jak ją przed tobą upokorzyłem! – Wyjaśnił i jakby nigdy nic, odsunął sobie krzesło i usiadł koło Uchihy. Sasuke spojrzał na niego oburzony. – Mógłbyś chociaż udawać, że ci się podoba czy coś! – Podsunął mu ten pomysł, na który Sasuke jedynie prychnął.
- Czyli co? To twój ojczym cię wtedy pobił? – zapytał po chwili, uważnie obserwując twarz Uzumakiego. Chłopak drgnął niepewnie, jednak zaraz potem szalenie niebieskie oczy błysnęły groźnie.
- Po pierwsze, to nie twoja sprawa! – syknął ostro, pochylając się jednocześnie nad stolikiem. – A po drugie, już ci powiedziałem, kto to zrobił!
- Kiba?
- Tak, Kiba!
Sasuke uśmiechnął się lekko. Jeszcze nigdy nie widział takiego blondyna. Zimnego, wściekłego, niemal diabolicznego. Oblizał usta, bez dwóch zdań taki Naruto jak najbardziej mu się podobał.
- Niech ci będzie, to twoja sprawa – wyszeptał po długiej chwili, z fascynacją obserwując zmianę na twarzy blondyna. Naruto był niezwykle ciekawym punktem obserwacji.
- I tak wiem, że dalej będziesz się mną interesował!
- Tobą? – Sasuke otworzył szeroko oczy, będąc w głębokim szoku. – Bądź co bądź, jesteś ciekawą wadą genetyczną, ale nie przesadzajmy. Nigdy nie interesowałem się tobą bardziej niż to konieczne.
- Pf! – Blondyn prychnął z pogardą, jednak po chwili uśmiechnął się złośliwie. – Zawsze miałeś słabość do blondynów. Zwłaszcza takich niewinnych jak ja.
- Jasne, kręcą mnie mikroskopijne genitalia – zripostował lakonicznie i puścił do Naruto oko. Uzumaki zmarszczył groźnie brwi, jeszcze bardziej pochylając się nad stołem. Sasuke uśmiechnął się obezwładniająco. – No, co mi chcesz powiedzieć?
- Że pewnie wolisz cycate blondynki, co? Z ciętym językiem i cholernym poczuciem humoru. Taka żeńska wersja mnie – oczy Naruto były rozgniewane, jednak głowa z pewnością w tym momencie nie myślała. Uzumaki przerzucił ją w stan kwarantanny. Sasuke był zbyt inteligentny, żeby nie dostrzec tej aluzji.
Zrozumiał.
Cycata blondyna, która nosiła imię Ino to, tak naprawdę, nikt inny jak Naruto. Sasuke wiedział, że skądś już zna te żałosne teksty, którymi dziewczyna go zasypywała.
I tym razem nic nie odpowiedział, udając, że słowa Naruto cholernie go dotknęły. Burknął jedynie coś urażony, w duchu jednak uśmiechał się diabolicznie. Nie mógł zdradzić, że odkrył tajemnicę Uzumakiego. Skoro już dowiedział się, kim jest Ino, dlaczego nie zabawić się kosztem Naruto? W końcu blondyn chciał to samo zrobić z nim.
Oczy Naruto błysnęły zwycięsko, uśmiechnął się złowrogo i z takim właśnie uśmiechem odszedł, obiecując przynieść specjalny deser.
- Co to jest? - Sasuke zrobił podejrzliwą minę, gdy blondyn w końcu przyniósł mu deser. Naruto stanął za Uchihą, oparł dłonie na jego ramionach i przybliżył usta do jego ucha, pieszcząc je oddechem. Z czułością odgarnął czarne pasmo włosów. Na ten gest Sasuke spiął się w sobie.
- Kochanie – zaczął Uzumaki, z taką pewnością siebie, jakiej brunet jeszcze nigdy u chłopaka nie widział.
- No? – zapytało kochanie Naruto.
- Mam słabość do lodów! – oświadczył, śmiejąc się cicho. – I postanowiłem ci jednego zrobić!
- Z białą polewą? – Sasuke nie wydał się przekonany, z prawdziwą podejrzliwością przyglądał się zawartości kryształowego pucharku. W środku niezidentyfikowana biała substancja przyozdobiona była wiórkami czekolady. Sasuke miał jakoś bardzo jednoznaczne skojarzenia.
- No spróbuj! – zachęcił go Naruto. – Ta polewa jest wyjątkowo słodka, sam się zdziwisz – zapewnił go, po czym dodał: - Dam ci radę, jak facet facetowi, dzięki której zrozumiesz specyfikę tego płynu. Słuchaj uważnie: kiedy jesz ananasy, twoje banany wydają słodsze soki.
Mina Sasuke była śliczna, naprawdę uroczo. W lot pojął słowa swojego koleżeńskiego przyjaciela, wiedząc, że zapamięta je na całe życie.
- Prawdziwe owocowe szaleństwo – mruknął, odsuwając od siebie specjalny deser Naruto.

Była sobota. Wspaniały śnieżny dzień, w sam raz na zimowe szaleństwo, jednak Sasuke, snowboardowy król, tym razem nie szlifował swoich umiejętności na Half Pipe czy Big Air. Sasuke tym razem postawił na freeride i wraz ze swoimi kumplami wybrał się w poszukiwaniu dziewiczych szczytów.
Freeride to dyscyplina, która wyznaczyła kierunek snowboardingowi. Tak zwany ‘powrót do korzeni’, poszukiwanie tego, co w snowboardingu jest najważniejsze – wolności i swobody, bezpośredniego kontaktu z naturą.
Razem z kumplami Sasuke wędrował, więc po górskich szlakach, szukając nienaruszonego puchu, by zostawić na nim najlepszy ślad, zjazd idealny, na który było stać jedynie Uchihę.

Sasuke wrócił diabelnie zmęczony, dlatego postanowił umówić się ze swoimi kumplami na późniejszą godzinę. Mieli oglądać mecz towarzyski ich ulubionej drużyny, który był przedsmakiem zbliżającego się sezonu. Czego mecz - zapytacie? Odpowiedź jest prosta i oczywista. Mecz hokeja, który był z pewnością królem sportów zimowych.
Sasuke spokojnie wracał do domu, żeby się wykąpać i coś zjeść. Nie spieszył się, chociaż na pewno powinien. Zwłaszcza, gdyby wiedział, kogo jego kumple spotkali po drodze.


Naruto gapił się na swoje nowe towarzystwo, towarzystwo, niczym stado hien, uśmiechało się do niego złowrogo. Tylko w oczach jednej osoby nie gościła jawna nienawiść. Naruto uśmiechnął się przyjaźnie do Rocka Lee. W końcu to on przyczynił się do zwycięstwa nad tym snobistycznym dupkiem, Sasuke. Gdyby nie chłopak w obcisłym kombinezonie, Naruto nigdy nie znalazłby strony internetowej, na której Uchiha najczęściej siedzi, nie poznałby jego nicku i nie mógłby wprowadzić swojego diabolicznego planu w życie. Sasuke złapał przynętę i Naruto był już w zasadzie na wygranej pozycji. Jego eks, Ino, słodka i rozwiązła przysłużyła mu się nawet po tym, jak już nie są razem.
Jednym słowem wspaniale. A nie, zaraz. Aktualnie nie było wspaniale.
- Mam nadzieję, że nie chowasz do nas urazy za ten incydent z imprezy Uchihy, co? – zaczął Neji poważnym tonem i naprawdę brzmiał jak rasowy prawnik.
Chować, to można węża w spodniach, pomyślał Naruto, jednak nie wypowiedział tego głośno. Zamiast tego zapytał:
- Czemu mnie tu zaprosiliście?
Chłopcy kątem oka śledzili wywiad z jakimś hokeistą przed rozpoczęciem rozgrywki, jednak z pewnością dużo bardziej interesował ich Uzumaki.
- Sasuke zaraz przyjdzie – mruknął od niechcenia Lee, jakby dostrzegając w relacjach Uchihy i Naruto coś dziwnego, niemal zabronionego.
- Sasuke zajmuje się z pewnością Sakurą – odparł Naruto, czując się zaatakowany. Rock słysząc słowa blondyna, drgnął wyraźnie. Uzumaki uśmiechnął się nagle łobuzersko i niebezpiecznie. Wpadł na pomysł, a nad jego jasną łepetyną zapaliła się lampka. Oto kolejny genialny plan z cyklu: „ Jak dokopać Sasuke i zrobić dobry uczynek jednocześnie”. – Ej, Rock? – Zagaił, pozornie obojętnym, zblazowanym tonem. – Jeździsz na łyżwach, nie? – Naruto wiedział, że Lee specjalizuje się w łyżwiarstwie szybkim. Podobno był w tym dość dobry.
- Jeżdżę – odpowiedział mu uprzejmie, nieświadomy zagrożenia.
- A próbowałeś kiedyś łyżwiarstwa figurowego? Twoje wymiary są idealne do tej dyscypliny. – Uzumaki guzik się znał na łyżwiarstwie figurowym, jednak teraz udawał eksperta w tej dziedzinie. – Świetnie wyglądasz w tych obcisłych kostiumach i… o! Mógłbyś partnerować jakiejś łyżwiarce, na przykład Sakurze. – Lee spojrzał na niego z nadzieją, a Naruto zrobiło się naprawdę żal chłopaka. Dopiero teraz, widząc tą minę, zaczął żałować, że zachęcił go do spróbowania poderwania Sakury. Wiadomo było, że Lee nie ma u dziewczyny żadnych szans, nawet Naruto nie miał, więc tym bardziej możliwości, by Haruno zamieniła Uchihę na Rocka były… Naruto mimowolnie uśmiechnął się do swoich myśli. Sakura nie była na tyle głupia, by zamieniać Sasuke na kogokolwiek.
Lee nie umiał dobierać sobie przyjaciół. Neji i Kiba w lot podłapali aluzję Naruto i również zaczęli zachęcać przyjaciela do spróbowania swoich sił w tańcu na lodzie. A jak łatwo się domyślić, łatwowierny Rock we wszystko uwierzył. Naruto westchnął ciężko. Manipulacja ludźmi nie była przecież jego hobby i przerażał go fakt, że coraz bardziej zaczynał upodabniać się do Uchihy. Łudził się, a nawet więcej, miał szczerą nadzieję, że to jednak tylko chwilowe zamroczenie.
- Chcesz zagrać w Bom Bom? – zapytał nagle Kiba, a jego oczy błysnęły groźnie.
- Mafia, runda druga? – Naruto wydał się znudzony. Odchylił się na krześle i zaczął się huśtać, patrząc na wszystkich z pogardliwym uśmieszkiem. Uchiha już się przekonał, że ta dziecinna gierka nie jest wcale taka fajna, najwyższa pora żeby i reszta się o tym dowiedziała.
- W prawdziwe Bom Bom – mruknął Neji takim głosem, że Naruto naprawdę wydał się zaintrygowany.
- Prawdziwe?
- Prawdziwe Bom Bom obejmuje głównie zakłady. Jest jak hazard. Zakładamy się o pieniądze, a kto wygra grę, musi wykonać zadanie, żeby zgarnąć kasę.
Naruto momentalnie przestał huśtać się na krześle.
- Będziemy grać o kasę? – Uśmiechnął się podstępnie, a jego oczy zaświeciły się lekko. Kasa była czymś, czego mu naprawdę brakowało, a jeśli wygrałby ten zakład, wówczas może mógłby zrezygnować z pracy kelnera?
- Jako nowicjusz nie musisz wykładać pieniędzy – mruknął wspaniałomyślnie Neji, a Uzumaki nawet się nie zastanawiał. Kasa była mu potrzebna, więc czemu nie zaryzykować? W końcu co takiego może się stać? Drugi raz topić go raczej nie będą.
- Wchodzę w to! – zadecydował, a jego towarzystwo uśmiechnęło się złowróżbnie.
- Umiesz grać w pokera, Uzumaki?
- Byleby nie rozbieranego – Naruto machnął lekceważąco ręką.


Sasuke w końcu dotarł na miejsce. Był poważnie wkurzony i lepiej, żeby nikt mu teraz nie stanął na drodze. Mecz trwał w najlepsze, a on dopiero teraz przyjechał do małej kwatery ich ekipy. Głupi Itachi, czemu akurat teraz musiał go zatrzymać! Oczywiście, gdyby nie jego ojciec, mógłby spławić swojego głupiego brata, jednak oni wybrali sobie najlepszą porę na pogawędki o interesach i przedstawienie Sasuke jakiegoś głupiego, wpływowego salcesonu, który mógłby zostać sponsorem Uchihy.
Brunet kopnął w jakiś papierowy karton i szybko wbiegł po schodkach, prowadzących do ich małej kwatery. Kiedy tylko wszedł do środka, momentalnie napotkał gęby swoich kumpli śmiejących się do rozpuku, nie wiadomo z czego. Ich zespół przegrywał aż pięcioma punktami.
- Jestem – poinformował towarzyszy oziębłym tonem, na który momentalnie przestali się śmiać, zamierając w pół ruchu. Sasuke spojrzał na nich zaskoczony, co jak co, ale nie takiej reakcji się spodziewał. Wiedział, że budzi respekt, no ale bez przesady…
- Przyszedłeś? – Neji wydał się głęboko zdumiony tym faktem.
- To takie dziwne?
- Nie, ale… - Kiba zachichotał niespodziewanie, zakrywając usta dłonią, jak jakąś nastolatka. Jego oczy błyszczały nienaturalnie.
- Co braliście? – Uchiha westchnął zrezygnowany, jednak jego przyjaciele wzruszyli jedynie ramionami, zapewniając, że są czyści. Sasuke zmrużył poirytowany oczy, stanowczo nie był w nastroju do żartów, szczególnie bandy tych idiotów.
- No to, kurwa, o co chodzi? – Usiadł na fotelu, biorąc do rąk puszkę piwa.
- Graliśmy w Bom Bom – mruknął Rock złowrogim głosem.
Lee był spokojnym, kompromisowym człowiekiem, ale istniało kilka rzeczy, które wyprowadzały go z równowagi. Sasuke w zupełnie okrutny i niehumanitarny sposób odebrał krzaczastobrwistemu koledze miłość jego życia. Nie ma się więc co dziwić, że Rock żywi do niego urazę. Lee nie jest człowiekiem, który się mści, jednak Sasuke musi uważać.
- Baliście się porażki, że nie zaczekaliście na mnie? – Uchiha uśmiechnął się z ironią, patrząc na zebranych. I wtedy Rock zaatakował, zemścił się, chociaż nie był człowiekiem mściwym.
- Graliśmy z Uzumakiem – padła odpowiedź, która sprawiła, że Sasuke opluł się pitym właśnie piwem. Teraz naprawdę przydałaby mu się siostra przyrodnia tego kretyna, żeby wytarła mu brodę. A już najbardziej, przydałby mu się sam Uzumaki. Jakoś miał złe przeczucia.
- Wygrał zakład, prawda?
- Sto dolarów, mała nagroda w zamian za zemszczenie się na tym skurwysynu – wyjaśnił Kiba, którego duma aż unosiła nad ziemią. Z pewnością liczył na pochwałę od Uchihy.
- Zbierało mu się już od samego początku! – prychnął Neji, który mówił z takim samym chorym zadowoleniem. – Za to, że kiedyś wkopał nas w te cholerne roboty na rzecz szkoły, za moją kuzynkę, którą bezkarnie obmacuje i…
- I za to, że ogólnie istnieje – dokończył z radością Kiba, wznosząc toast. Sasuke zmarszczył brwi.
- Gdzie go wysłaliście tym razem? – Zapytał z prawie niedostrzegalnym niepokojem. Jego niepokój nie został wyłapany przez Kibę, Neji`ego ale zauważył go Lee. Chłopak zmrużył swoje idealnie okrągłe, wyłupiaste oczy, przez co wyglądał naprawdę przerażająco.
- Na czarny stok – poinformował go uprzejmie Rock.
- I niby wierzycie, że wykona zadania? – Sasuke odetchnął z wyraźną ulgą. Uzumaki jest sprytny, wystarczająco sprytny, żeby nie dać się nabrać.
- Wsadziliśmy go w kolejkę, nie ma już odwrotu.
- Ach, te znajomości! – Kiba mrugnął wesoło. – Się zna operatorów kolejki, którzy mają u mnie dług wdzięczności, się ma Uzumakiego na czarnym stoku!
- Daliśmy mu deskę Kiby – poinformował Rock.
- Co go nie zabije, to go tylko wzmocni – dodał Neji z podstępnym uśmieszkiem.
Sasuke słysząc to poderwał się momentalnie, z wyrazem zimnej furii wymalowanej na twarzy. Hyuuga i Inuzuka spojrzeli na niego zaskoczeni i tylko oczy Lee błysnęły zrozumieniem.
- Co wy, do kurwy nędzy, zrobiliście?! – syknął, przypierając Kibę do fotela. Chłopak krzyknął zaskoczony, ale i wystraszony. – Jeśli w coś przywali, dostaniecie dożywocie, a ja już o to osobiście zadbam – zagroził, szybko wychodząc z ich małej, przytulnej klitki.


Naruto rozglądał się zdezorientowany po pustym stoku. Wywlekł się z kolejki, która momentalnie się zatrzymała, kiedy dotarł na miejsce, odcinając mu bezpieczną drogę powrotu na dół. Patrzył w dół, na miasteczko i widząc odległość, jaką ma do pokonania, uznał, że chyba dał się wrobić.
- Cholera! – Mruknął w przestrzeń, nie wierząc w swoją głupotę. Zwykła stówa wystarczyła, żeby zamroczyć blondyna. A jeszcze Neji i Kiba… przecież to było oczywiste, że chcą dokonać zemsty, której tydzień temu nie udało im się zrealizować! To było takie oczywiste… - To wszystko wina tego cholernego Uchihy! - zapewnił siebie. Gdyby nie to, że głupi kumple tego snobistycznego kretyna nie zapewniali go, że za niedługo Sasuke przyjdzie, z pewnością Naruto nigdy by się nie zgodził na ten chory zakład. Pewnie Uchiha sam to wszystko zaplanował! I pomyśleć, że dzięki jego obecności Naruto czuł się bezpiecznie. Przecież to są jakieś kpiny!


Sasuke w końcu stanął na szczycie stoku. Siłą zmusił kumpla Inuzuki, do uruchomienia tej cholernej kolejki. Na wszelki wypadek zabrał ze sobą snowboard, gdyby ten kretyn jednak odważył się zjechać i Sasuke był zmuszony szukać go dalej, niż przewidywał.
Rozejrzał się wokoło. Powoli zaczynało robić się już naprawdę ciemno, a to zły znak. Z tej części gór rozciągał się piękny widok na śnieżne miasteczko, chociaż Sasuke doskonale wiedział, że wyżej jest jeszcze ładniej. Całe szczęście, że jednak nie zaszedł wyżej, pomyślał, patrząc na szczyt najbardziej stromej góry. To od niej zaczynał się czarny stok, jednak oczywistym było to, że Uzumaki i tak zabije się na najłagodniejszym odcinku szlaku, który dostał mu się w zakładzie. Bądź co bądź, nawet doświadczony snowboardzista musiał uważać u podnóża czarnego stoku.
Sasuke spojrzał na ciemne, złowrogie drzewa, które rzucały potężne cienie na biały śnieg. Ciemnoniebieskie niebo, na którym powoli można było dostrzec pojedyncze gwiazdy i cisza, wszechogarniająca wszystko cisza. A potem Sasuke dostrzegł ślady. Niezbyt wyraźne, jednak widać było, dokąd skierował się ten kretyn. Uśmiechnął się do siebie, teraz będzie mu dużo łatwiej znaleźć blondyna. Nie zwlekając, podążył wzdłuż śladów, w duchu przysięgając, że kiedy tylko znajdzie tego naiwnego idiotę, pozera, osobiście ukręci mu kark.


- Naruto! – Usłyszał nad sobą krzyk. Znał też głos aż nazbyt dobrze, dlatego na jego usta wpłynął błogi uśmiech. Ocalony.
Było mu zimno, było mu tak cholernie zimno, iż podejrzewał, że zaraz zamarznie. Leżał na przeszywająco chłodnym śniegu z rozłożonymi rękami i nogami, cały poobijany. Całe ciało bolało go tak bardzo, że nawet nie mógł się ruszyć. Spadł ze skarpy i ledwo przeżył. Jakimś cudem nie udało mu się nic złamać. Stok okazał się cholernie trudny, pełen wyboistości, kamieni, drzew i leśnych zwierzątek, które dodatkowo rozpraszały go swoją obecnością. Jakby tego było mało, alkohol szumiał mu w głowie. Kumple Uchihy napoili go przed wyprawą jakimś dopalaczem, no i teraz ma! Nawet nie było mu ciepło przez te cholerne procenty!
- Kurwa, Naruto! – Nad nim pojawiła się twarz Sasuke. Blondyn wyciągnął bezwiednie dłoń, dotykając zziębniętymi, zesztywniałymi palcami gorącego policzka Uchihy.
- Uratowałeś mnie! – wyszeptał z trudem, gardło bolało go tak bardzo, że Naruto myślał, że również zamieniło się w wielki, zimny sopel lodu. Wtulił się w Sasuke, który podniósł do w trudem z ziemi, odpinając snowboard z nóg blondyna. – Zimno! – Poskarżył się, chowając nos w zagłębieniu szyi Sasuke. Teraz znów czuł się bezpiecznie, nawet pomimo tego, że jeszcze kilka godzin temu złorzeczył na snowboardową gwiazdę.
- Jesteś matołem, kretynie – obraził go Uchiha, jednak Naruto był tak szczęśliwy, że tylko uśmiechnął się na przytyk bruneta. Objął go mocniej, a alkohol rozwiązał mu nieco język.
- Jesteś moim księciem z bajki, wiesz? – zapewnił go, jednak jego książę z bajki prychnął jedynie z irytacją.
- Jeszcze czymś cię opili, zajebiście – mruknął z wściekłością.
- Ale ty mnie uratowałeś – zażartował, chociaż tak naprawdę, to nie był żart, a cała prawda. Sasuke naprawdę go uratował.
- Jeszcze słowo, a zacznę tego żałować – ostrzegł go Uchiha zimnym, władczym głosem, który Naruto się naprawdę podobał.
Bardzo powoli i ostrożnie zaczęli schodzić w dół, uważając, żeby się nie poślizgnąć czy ujechać. Było już ciemno, jednak na korzyść dla nich, dzisiejszej nocy była pełnia, która oświetlała im drogę. Sasuke niósł snowboard Naruto, swój mając zaczepiony na plecaku.
- Och, draniu, nie mógłbyś mnie nie uratować. Pamiętasz, przecież jestem twoim słoneczkiem?
Sasuke zerknął kątem oka na blondyna, uśmiechając się lekko pod nosem, a Uzumaki wtulił się mocniej w swojego ukochanego wroga, myśląc, że ten naprawdę ładnie pachnie.
Schodzili więc, radośni i szczęśliwi, gdy Naruto niespodziewanie ujechał na śliskim śniegu, ciągnąc jednocześnie za sobą Uchihe. Brunet wypuścił snowboard Naruto z ręki, lecąc w dół z naszym uroczym kalifornijskim surferem.
Niestety, Uzumakiemu nie udało się utworzyć wielkiej śnieżnej kuli, turlając się w dół, jak to często bywa w kreskówkach. Zamiast tego zatrzymał się kilka metrów niżej, a na nim wylądował Uchiha, którego oczy naprawdę ładnie błyszczały z czystej, niepohamowanej wściekłości. Naruto momentalnie poczuł, jak robi mu się gorąco. Uśmiechnął się do Sasuke przepraszająco, jednocześnie czując, jak jego pewność siebie pokoziołkowała w dół, zostawiając go sam na sam z pewnym przystojnym, złośliwym i niebezpiecznie seksownym brunetem. Naruto spiął się w sobie, czując ciało Uchihy na sobie, jego niesamowity, wręcz uzależniający zapach, świeży i męski.
- Sasuke – mruknął całkowicie tracąc nad sobą panowanie. Chciał zrobić coś, czego by później na pewno żałował, coś naprawdę niegrzecznego, wręcz zabronionego. Usta bruneta tak kusiły… zwłaszcza, gdy Uchiha uśmiechał się w ten niesamowity sposób. Blondyn prowokacyjnie oblizał wargi, z satysfakcją zauważając, że Sasuke również nie pozostaje obojętny na widok Uzumakiego. W końcu, co się dziwić? Naruto był naprawdę przystojnym, seksownym i niezwykle pociągającym ciachem, które Sasuke mógł w każdej chwili schrupać…
Już, jeszcze chwila, a…
Snowboard Naruto uderzył w nich mocno, wywołując dwa barwne przekleństwa. Naruto zaczerwienił się mocno, kiedy Uchiha odwrócił głowę w bok, co oznaczało, że dzisiaj jednak nie będzie miziania. I dobrze! pomyślał Uzumaki z jakąś gorzką wściekłością. Odepchnął od siebie bruneta i nie odzywając się już do niego ani słowem, uważnie zaczął schodzić na dół. Przed nimi rozciągał się poważny kawałek do przejścia.

Półtora tygodnia później Sakura organizowała ekskluzywny halloween w swoim domu. Zaprosiła wszystkich, oprócz Naruto, jednak chłopak otrzymał specjalne zaproszenie od Uchihy, więc nie mógł odmówić, prawda?

27 komentarzy:

  1. glupi snowboard!!!!! a juz myslalam, ze w koncu zblizy sie ta chwila!! bo to juz 23 rozdział, a tak naprawde prawdziwego calowania i macanka .. i seksu tez nie bylo!!!! a ja cierpie przez to T_T. czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a tu było fajnie. Niestety nie pamiętam o co chodziło mi w poprzedniej notce ale jak sobie przypomnę to napiszę ^ ^'

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  3. nie chcę żadnego trójkąta czy coś. Wole żeby było tylko SasuNaru. A już myślałam że chociaż się pocałują och jak już się nie mogę tego doczekać. Pozderki.
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam nie lubię trójkątów... Nie twórz takowych... Poza tym twoje opowiadanie zaczyna coraz bardziej przypominać artykuł. Czy tylko ja mam takie wrażenie? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. A z refuge możesz poczekać do końca bom bom. No I mogli by die chociaż pocałować w końcu, to już 23 rozdział... Najwyższy czas.

    Kisielek

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie.. trójkąta nie rób.. nie przepadam za takowym. Jeny ale wystawili Naruciaka.. biedaczek, jeszcze go dopalaczem napoili.. masakra. A Sasek się martwił xD Szkoda, że się nie pocałowali... no cóż czekam na następną część..
    Pozdrawiam i życzę weny
    Bye

    OdpowiedzUsuń
  6. pff. tak słodko było, a ta durna deska musiała w nich walnąć -.- . coś czuję, że na imprezie bd się działo ;p
    ~ Oriss

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko i córko! W głowie mi się kręci z braku tlenu! Jak dostałam deską snowboardową to wypuszczając powietrze, zorientowałam się, że je wstrzymywałam ;) No żeby zepsuć tak romantyczną chwilę. Ech, ciężkie mają chłopcy życie u Ciebie ;)
    Aleś nam zaserwowała rozdział. Pięknie moja droga, pięknie.
    Zaczynając od końca, no bo nie da się wszelako inaczej.
    Koledzy Sasuke. Coś chyba nie do końca zdawali sobie sprawę, cóż to może się stać, gdy puszczą Naruto samego na taki zjazd. No ale książę na bia… znaczy na snowboardzie przybył i wybrankę swoich, nieuświadomionych jeszcze serca i jaźni uratował. Tfu, wybranka. No widzisz, tlen jeszcze nie doszedł w odpowiednie miejsca. Świetna scena od: „- Co wy, do kurwy nędzy, zrobiliście?! – syknął, przypierając Kibę do fotela. (…) – Jeśli w coś przywali, dostaniecie dożywocie, a ja już o to osobiście zadbam – zagroził…” Och jak ja lubię takiego Sasuke ;> Aż po: „Już, jeszcze chwila, a…” I tu może powinnam stracić przytomność z braku tego tlenu i mieć jakieś wizje astralne ;) hehe Nie ma tak dobrze! Trzeźwość umysłu ważna rzecz! Stała czujność! A zaraz, to nie ta bajka ;)
    Wbrew wszystkim innym i moim wizjom astralnym ;) bardzo się cieszę, że ta deska zjechała. To nie ten czas, nie to miejsce moje drogie. Bardzo lubię ich podchody, w tym cała zabawa. A napięcie rośnie, jak wybuchnie, to bez butli z wiatrem obok kompa się nie obejdzie ;D
    Przejdźmy zatem dalej, znaczy wcześniej, wyżej? Na samą górę. O!
    Pierwotny charakter, znaczy Kushina jest kanoniczna, dobrze zrozumiałam? No to ładnie, jeśli tak jest. Lubię jej charakter. Mam nadzieję, że się wkurzy i sama przywali szanownemu małżonkowi :D Widać synek obudził w niej wolę walki i dobrze. Powinni się razem trzymać, powinna być oparciem dla niego. W końcu. Najwyższy czas.
    Plan B. HA! No na to nie wpadłam, że tak się Uzumaki zabawi kosztem naszej Gwiazdy. Hehe. No i byłoby nadal zabawnie, gdyby dupek jeden nie wygadał się. I nawet jeszcze tego nie zauważył (wali głową w stół). Taki materiał zmarnować…
    Ściganie się chłopaków w obłapianiu swoich dziewczyn, wygląda jak rywalizacja dzieci w piaskownicy, kto postawi lepszą babkę ;D Jakby nie spojrzeć zawsze o te baby chodzi, chciałoby się rzec, ale my wiemy, że jednak nie, na szczęście.
    Praca. Rozmowa z Mikoto. Proszę, proszę tatuś siedzi. Ciekawe co zbroił ten fistaszek kręcony ;) I ta cząstka przyjaciółki jak najbliżej? Czyżby coś umknęło mej uwadze? O.o No nic muszę wrócić do wcześniejszych rozdziałów. Ale wróćmy do pracy. Scena serwowania obiadku i deseru! Cudo, powiadam! Rozmowy przy tym bardzo… owocne. Jak już wcześniej pisałam, niektóre za bardzo. A paskudna siostra znowu polazła z rykiem do domu, ciekawe czy to jakoś odbiło się na naszym blondasku. Chociaż myślę, że ojczym już wie, że trafiła kosa na kamień, a raczej pięść na ząb :D A Sasuke? Swoje już wie w tym temacie. Ciekawe co myśli…
    Ale się rozpisałam. Musiałam się wyklikać ;)
    Czekam teraz z niecierpliwością na kolejną imprezę. Niezłe organizujesz ;) Sakurę szlag jasny trafi jak zobaczy Naruto i to jeszcze z ogonem. Będzie wesoło ;>
    Niech wen będzie z Tobą. Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  8. Musiałam na raty ;)

    P.S 1
    Trójkąt, hm. Jakoś chyba mi tu nie pasuje. Między nimi tak już iskrzy, że trzecia osoba spłonęłaby od samego patrzenia na nich ;) Chyba, że mówimy o trójkącie, który sprawi prawdziwą zazdrość. Nie takiej udawanej grze jak w przypadku Sakury i Hinaty. To jest zabawa. Ale jeśli pojawiłoby się prawdziwe zagrożenie… Cóż… Jakaś turystka i to najlepiej wpatrzona w Naruto, bo przecież w Sasuke i tak już są wszystkie wpatrzone, więc co to za atrakcja. A taka przyjezdna, nie wiedząca kto jest kim… I ta piana na ustach Sasuke… No taaak ale Hinaaata jest. Hm… O! Może zachorować na świnkę! Wiemy, że to paskudna choroba i nie pozwala wyjść długo z domu ;> sesese Hinata chora, Sakura na łyżwy, turystka na Naruto, Sasuke w ramach pokręconej zazdrości na turystkę i TADAM! Mamy przekładaniec zwany trójkątem :D (zabierzcie ją stąd!!!)
    No dobra… już idę… sama. Nie trzeba zaraz wyrzucać. No chyba się trochę rozszalałam z wyobraźnią ;) hehehe

    P.S. 2
    A basen? Tyle może się wydarzyć… ;)

    :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  9. tak! tak! tak! Ja sie zgadzam z Daimonkiem!!!! ;* jakaś turystka dla Naruto (najlepiej niska, ciemnowłosa, drobna i wredna dla Saska) *nie żeby opisywała siebie* Khem. A deska skutecznie ostudziła nasze gołąbeczki ;D
    Ino byłą dziewczyną Naruto?! *dostała zawału* _-_ Za\bijasz mnie kobieto =="

    OdpowiedzUsuń
  10. jeeeeeeeeee jesteś GENIALNA :* rozdział świętny, ja po prostu uwielbiam Twoje poczucie humoru - jest genialne :P a to jak ospisujesz sceny "małego miziania" (mam nadzieje, że narazie :P) doprowadza mnie do szału :P. A dzisiejszym punktem zapamiętania są owoce :P od jakiegoś czasu jedząc banana mysle o Sasuke, a teraz do gorna owoców dołączyłaś jeszcze ananas :D, proszę tylko o zostawienie mi chociaż brzoskwini bez skojarzeń :P

    Co do Refuge to jak dla mnie lepszym rozwiązaniem było by po Bom Bom, gdyż teraz musiałąbym sobie wszystko przypomnieć, a tak z tym opowiadaniem jestem na bieżąco - skonczysz te i nie będą mi sie mylić scenariusze:P


    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do rozdziału Refuge. Jak chcesz, możesz opublikować, lub nie :)
    Co do trójkącika, podejrzewam, że chodzi tutaj o to, że dwóch gości będzie uderzać do Naru i on będzie musiał zdecydować się później kogo woli bardziej... Jeżeli o to chodzi, to zajebiście ^^ Mi tam pasuję ten pomysł :)

    Ino... Miał świetny pomysł. Był przy piłce, na prowadzeniu, aż zgubił go długi, kuszący język. Nie ładnie tak :)

    Ząb jako trofeum, nieźle. Też chciałabym taką pamiątkę po takim zdarzeniu :)

    Rock Lee jest mądrzejszy niż myślałam. Mam nadzieję, że łatwo da się go zbyć- przecież to Lee, nie? Jest zbyt ufny, wystarczy dobry bajer i po sprawie, albo wystarczy fakt, że Sasuke nie będzie z ukochaną i najwspanialszą panią Sakurą i przestanie tak zwracać uwagę na bruneta... nie? :)

    Furia Sasuke, nie chciałabym tego doznać :) Poszukiwania, odnalezienie zguby ( radość, przytulasek... zajebiste), powrót. Świetne, ciekawe co czeka nas w dalszych rozdziałach. A! Prawie zapomniałam, chłopcy chyba zaczynają rozumieć czym tak naprawdę jest ten "magnez", który ciągle ich przyciąga do siebie.


    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  12. Cytat za Pazurek: "Co do trójkącika, podejrzewam, że chodzi tutaj o to, że dwóch gości będzie uderzać do Naru i on będzie musiał zdecydować się później kogo woli bardziej... Jeżeli o to chodzi, to zajebiście ^^"
    o! o! o!
    To może być dobre! Konkurent dla Saska? Bez dwóch zdań:
    Gaara *________*

    OdpowiedzUsuń
  13. Taaak o turyście też myślałam, tyle że Sasuke, testosteronowa bomba zimowego królestwa nie mogłaby jawnie uderzać do faceta. Nie licuje to z jego imagem i nie mamy wtedy trójkąta. Chyba, że z jednym bokiem otwartym ;D Z babą łatwiej. Ale fakt faktem, że Sasuke miałby chyba jeszcze większą pianę muahahaha.
    :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurcza zapomniałam :) Teraz kilka rzeczy przyszło mi do głowy :) Mogę z niektórymi sprawami powtórzyć się, ale mówi się trudno :)
    Co do charakteru Kushiny. Powierzchownie oceniłam ją, za bardzo, uważałam, że będzie płytką postacią, na którą nie będzie trzeba zwracać uwagi, a tu nagle wyskakuje kocur z wora. Z brzydkiego kaczątka zaczyna robić się łabędź ( z niezłym charakterkiem).
    Wydaję mi się, że matka Naruto "utraciła swoje ja", przez fakt, że ukochany poszedł do kicia, a syna nie miała. Wraz z odzyskaniem syna zaczyna powracać, odżyła, można nawet rzec, że odradza się. Powraca jej pewność i kto wie, może większość cech charakteru będzie miał po matce, np. wyszczekany pyszczek, temperament... xD Podoba mi się, że powoli i to naprawdę powoli przekonuje się Uzumaki do matki, a ona zaś żółwim tempie zaczyna odzyskiwać swój temperament.
    Wydaję mi się, że Naru będzie oczkiem w głowie u mamusiu, pierwsze dziecko i to tak uderzająco podobny do ojca, którego nadal kocha pomimo tego co się wydarzyło. Ciekawe co zaszło... Hmm.

    Wiesz dobrze, że jestem zboczeńcem i w ogóle okropna, ale przyznam się, że podoba mi się twoja gra. Nie robisz, że od razu wskakują sobie do łóżka i heja! Wszystko u ciebie jest takie naturalne od fascynacji, wrogości,.., po przyjaźń i..? ^^

    Praca u Uchihy zapewne dużo da zysku Uzumakiemu, potrzebuje zastrzyku gotówki :) Zapewne będzie dostawać duże napiwki i różne propozycje... popularny będzie wśród gości^^ Oj, ciekawie będzie i to jak! Haha.

    Jeszcze raz poruszę temat z trójkącikiem, wydaję mi się, że to będzie niezły pomysł. Coś nowego i zaskakującego xD A! Chyba wiem kto byłby tą trzecią osobą, ale zastanawia mnie czy ta osoba uwiodłaby naszego blondyna, by jego braciszek oprzytomniał i zrozumiał, że to coś głębszego i trzeba Uzumakiego rozpieszczać... i że trzeba dać coś od siebie, a nie tylko brać.... Wydaję mi się, że dumny pan Sasuke nigdy nie przyzna się i nie wypowie "kocham cię", o nie! To nawet nie przejdzie mu przez myśl :) A wracając do drugiej możliwości, to ta osoba może po prostu odegrać kolejne przestawienie, dla zabawy, albo dla czegoś innego...
    Gaara, Itachi... Kto może jeszcze być? xD Haku? O! oO Prawie jak laska! Czyli Daimon byłaby szczęśliwa, ja, Kuroneko xD Wszystkie jesteśmy szczęśliwe ^^

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  15. OH TAAK! Jak zwykle wyszło cudownie!
    Ale muszę przyznac, że ten rozdział był bardzo smakowicie przedstawiony :) Ulubiona scena? Chyba jak zmarznięty i poobijany Naruto "czekał" na księcia.
    Widac, że coś się dzieje...Tylko czemu "COŚ" wpływa na Naruto? XD Ja żądam, żeby Sasuke w końcu ruszył dupcie i obejrzał się za siebie, zabrał klocki i wyniósł do Naruto...
    A tak w ogóle to mam cichutką nadzieję, że koło 30 notki się złączą :P I oczekuję akcji: Idę z kolegami, ale kiedy nie patrzą zaciągnę cię za szafki i zrobię miały "oral test". XD Przepraszam, ta godzina źle na mnie sprzyja XD"
    Zrymowało się Oo" Nieważne ...
    A tak w ogóle specjalnie opuściłaś watek "a w mojej patologicznej rodzinie to mnie tatuś po dupce leje", czy Sasuke naprawdę tego nie skumał? ...
    Co do pytania: YEA REFUGE!! XD Ale wg. mojego skromnego zdania, to wolałabym, żebyś skończyła BoomBoom :) Znając twój cudowny styl, przerwiesz w takim momencie, że aż będzie ssało XD
    Punkt numer 2...chodzi o chłopaka czy o dziewczynę? oO Hmm ja bym wolała chłopaka XD Może jakiegoś uhuh? znaczy nowego XD" Ja się nie wypowiadam, bo oprócz kombinacji z Naruto i Sasuke, kocham wwali między nich jeszcze Kibę...ale zważając na to co się działo Xd"...

    Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NASTĘPNĄ PUBLIKACJĘ!!
    Love,
    AgiiChan

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, mamy 4:3 na trójkąt ;) sesese zaciera łapki. A jeśli chodzi o płeć, to zostawiam to Autorce. Już ona tak wymyśli, że NA PEWNO będzie fantastycznie :D
    Kiedyś już zacytowałam u Alien piosenkę "El Tango de Roxanne" z Moulin Rouge. Tutaj też świetnie się nadaje ;>

    Jealousy.
    Yes, jealousy...
    Will drive you!
    Will drive you!
    Will drive you!
    MAD!

    :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  17. odpowiedzi na pytania:
    1. Wolalabym zebys najpierw skonczyla Bom Bom bo uwielbiam to opowiadanie i nie chce zeby inne notki je przerywaly;p
    2. jesli nie erotyczny to jak najbardziej:):D
    co do rozdzialu:
    BYL SWIETNY!
    i wyjatkowo dlugi co jest baardzo milym zaskoczniem:)
    oczywiscie scena na stoku najlepsza, juz mialam nadzieje ze cos cos bedzie a tu.. deska;d
    ale nie, ciesze sie ze syluacja w domu Naruto sie poprawila i zab no coz:d
    a to przymilanie ze strony Kiby i Nejego to mi sie od poczatku podejrzane wydawalo;p
    noo i koncowka: szykuje sie nastepny super rozdzial!:D nic dodac nic ujac;p uwielbiam:*
    Agu

    OdpowiedzUsuń
  18. Policzcie głosy trójkątowe jeszcze raz, bo ja jestem przeciwna :3 Powiem tak: nie w tym opowiadaniu. Gdybyś pisała opowiadanie od zera, od początku, to absolutnie nie miałabym nic przeciwko. Więcej, uważam,że na pewno byś sobie poradziła i w ten sposób poćwiczyła warsztat pisarski. Ale w Bom Bom...? Relacje bohaterów są tak dynamiczne, wybuchowe wręcz, że nie wyobrażam sobie jeszcze kogoś trzeciego w tym wszystkim. Gdyby to na dodatek był ktoś startujący do Saska, to... grrrrrrr X) Odnośnie Refuge: tez wolę przeczytać końcowe rozdziały po zakończeniu BB :) Smaczny posiłek trzeba podawać naraz ;D
    A rozdział 23... powalił mnie na kolana X) Tak wygląda Koko w pełni sił pisarskich (albo w przypływie weny :D). Rozdział przyjemnie długi, intrygująco twardy...eeee, sorry, nie ta bajka X) Ale jakie ja mam mieć skojarzenia po tym, co zaserwowałaś w końcówce? Innych nie mam XD
    Ale po kolei. Sasuke lubi blondynki. Hmmmm :> Bez komentarza ;D Samcem alfa rozłożyłaś mnie na łopatki XD Uwielbiam takie smaczki w twoim wykonaniu XD A za to:
    "- I z pewnością jeszcze na innych rzeczach – mrugnął do niego prowokacyjnie, wiedząc, że Naruto zrozumie aluzje. Dla pewności spojrzał na swoją szklankę, skłaniając Uzumakiego, żeby podążył za jego wzrokiem. Ręka Sasuke poruszała się powoli po wysokim szkle, przywodzą na myśl bardzo niegrzeczną czynność."
    ... to cię normalnie ubóstwiam XD Ale dobra, koniec tych ochów i achów, czas zająć się szybciutko tym, co najważniejsze, czyli samą grą Bom Bom. I tym, co było potem... :> Nie ma co, jesteś liderką w tworzeniu TAKIEJ atmosfery. Też chcę tak umieć XDDD I tylko ten snowboard przygruchnął ciut w niewłaściwym momencie, bo było już tak romantycznie... biały puch, Sasuke na górze, Naruto na dole... :> aj aj *uśmiech od ucha do ucha*
    Acha, jeszcze jedno. Muszę to powiedzieć, choć nie wiem, czy to zasługa bety, weny, czy twoja własna ;> Ten rozdział jest napisany bardzo dobrze. Zdania sa płynne, opisy celne, wszystko zgrane w estetyczną całość. Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej. Nie mówę tylko o poprawności gramatycznej, także o fabule i tych wszystkich porównaniach i metaforach. Do tego często stosowany sarkazm i humorystyczne komentarze - cud miód i orzeszki.
    Dlatego pisałam,ze wprowadzenie trójkąta dałoby ci nowe mozliwości, szansę rozwoju (ale nie w BB T_T).
    No, tyle.
    to pisałam ja, alienek śnieżny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oh My God, Już myslałem ze się spuszczę jak przeczytałem ten fragment o całowaniu. Udusić cię można!~CHolera naprawdę!
    Nie nawidzę desek!
    Wywalam wszystkie z domu nawet te do prasowania.
    Refuge czy jakoś mu tam muszę przeczytać więc na razie nie dodawaj rozdziałów przy boom boom bo wszystko się pomiesza.

    Co do trójkątów to jestem na : Nie.
    Już między chłopczykami jest ten wybuchowy nastrój , nie ma sensu go niszczyć. Jest takie silne napięcie , że aż no wiesz co... odziałuje to na mnie

    OdpowiedzUsuń
  20. Oczywiście super teskt.
    Co do trójkąta, to bez dwóch zdań:
    Sasuke+Naruto+Gaara!
    Jesteś cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  21. końcówka cudowna ahh < 3
    czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde, takie emocje, że aż musiałam coś napisać.. Trójkącik? Nie w Bom Bom. Jak juz ktoś napisał postacie są bardzo dynamiczne i z 3 osobą to ja bym już chyba wybuchła :D Refuge? Poproszę po zakończeniu tego ff. Co do treści: kobieto, ja nie oddycham przez Ciebie! Cały czas wstrzymuję powietrze podczas ważnych momentów (czyli cały czas), a Ty je tak gładko rozwalasz (np. deską).. A ja już taka napalona na JAKIEKOLWIEK mizianie jestem, help!

    Pozdrawiam, eM.

    OdpowiedzUsuń
  23. ale masło maślane napisałam -.- no sama widzisz jak na mnie działasz! XD

    eM.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mogłabyś nam dać nowy rozdział od mikołaja... Przydałby się zwłaśzcza, że za dużo nie dostałam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Och, Ach , Ech jesteś tak utalentowaną pisarką , że twój styl pisania sprawił , że przed chwilę odleciałam! Naprawdę! Wogóle nie kontaktowałam z rzeczywistością. Byłam tam w twoim świecie. Było to piękne! Chcę więcej!
    Nikomu to się jeszcze nie udało po za akame - jest naprawdę genialna ale ty jesteś na równi z nią. Uwielbiam cię , uwielbiam!

    Co do trójkątów to jestem troszkę na nie , bo widzisz... W pewien sposób zaburzyło by to całość opowiadania. Ta więź , ta atmosfera była by już inna , wprowadzając trzecią osobę zabijesz ten nastrój , tą nerwowość itp.
    Refuge proponuję po Boom Boom bo to teraz będzie masło maślane. Wszystko sie pomiesza.

    OdpowiedzUsuń
  26. No nie! Kolejny rozdział i seksu nie ma!

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.