sobota, 23 lipca 2011

Bom Bom! 38

ikuko, w tym rozdziale będzie ostateczne starcie z Orochimaru, chociaż znów pewnie zrobiłam w jego sprawie jakiś błąd ^-^ Uznajmy jednak, że Orochimaru jest niezwykle szalonym wężem, który jest naprawdę wyjątkowy, więc zasługuje na wyjątkowe traktowanie.
deedwarda, bystre z ciebie stworzenie ;)Ale refleksją o Lee i Sakurze to mnie zabiłaś, to było naprawdę głębokie i takie prawdziwe, wspaniałe!
Revira, to najwyższa kara jaką można dostać za gwałt, a z racji tego, że matka Sakury jest adwokatem, to długość wyroku nasuwa się samoistnie :)
alien, no, jeszcze trochę i BB się skończy, wtedy będzie pod górkę, bo będę musiała kombinować z nowymi opowiadaniami. Szczerze powiedziawszy to mnie też intryguje jak zrobię relacje Sasuke-Naruto, bo ona wciąż ewoluuje :D A Stupid Sakura Project oglądała, czyż ni nie nadaje się do takich artystycznych kreacji? Jego ciało jest do tego niemal przystosowane :D
Muroroa, mój nick to Koko. 'Sasuke "zrób mi loda, Uzumaki" Uchihy' - zabiło mnie to określenie, genialne! :D 'Naruto "sam se zrób loda, Uchiha" Uzumaki'm' brak mi słów no :D
Niebieska suszarka, Kushine i Mikoto mam akurat pod kontrolą, więc spoko :D
Ai, na miłość boską, słucham? Kpisz ze mnie? Jak podoba ci się wizja Sasuke i Naruto jako przyrodnich braci idź poczytać słodkie blogaski, na których autorki z zaangażowaniem piszą o takich relacjach. Bom bom z łaski swojej daj spokój.
shadowstar,jakoś nie jest mi specjalnie przykro, że straciłam w twoich oczach, kiedy Asuma stał się trenerem Sakury, wiesz?
Retsu, bardzo mi miło :)
Sake, o jej, aż mi kolana zmiękły jak zobaczyłam ten obrazek! Piękny! Dziękuję ślicznie ;*
Hibari, twoja analiza wgniotła mnie w ziemię, naprawdę. Aż zabrakło mi słów, nie wiem co powiedzieć, świetna interpretacja serio :D Kiedy pisałam BB nawet nie miałam pojęcia, że tacy chłopcy są, ale zgadzam się z tobą w stu procentach c: Powolny seks na pewno będzie, ale będę musiała tą scenę naprawdę dobrze przemyśleć :)Nie no, cholera! Wydało się!Ale tylko ty to zauważyłaś na szczęścię! Koko spokojnie ukrywa się za łatką męskiej, szowinistycznej świni i bum! Hibari odkrywa jej prawdziwe zamiary, nie może być! ;) Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że przemiana Sakury była zrobiona na złość wszystkim jej przesadnym antyfanką :D


Cieszę się, że większości spodobało się nowe oblicze Sakury, wszystkim pseudofanką Haruno dziękujemy.

Dzisiaj wyjeżdżam, więc spodziewajcie się następnego rozdziału trochę później niż normalnie.
Na forum sasunaru (adres w linkach) opublikowałam też one-shot, więc zainteresowanych serdecznie zapraszam.No to tak w ramach wyjazdu, żebyście mieli co czytać, dzisiejsze BB też nieco dłuższe niż normalnie :)


Wielkie podziękowania dla Kuroneko, która zbetowała rozdział przed moim wyjazdem :)



Jęk, ciche westchnienia i przyśpieszone, podniecone oddechy.
Naruto sapnął, kiedy zdecydowane, chłodne dłonie Uchihy dotknęły jego męskości. Zwinne palce nieśpiesznie gładziły wyprężonego, pulsującego penisa. Cholernie czarne, hipnotyzujące oczy patrzyły na Naruto z wyrazem zimnej satysfakcji, kiedy prężył się pod Uchihą, błagając o dotyk.
- Co chcesz, żebym teraz zrobił? – zapytał cicho Uchiha, wysuwając język z ust i gładząc nim prowokacyjnie swoją górną wargę.
- Weź go do ust – wysapał Naruto jednym tchem, przymykając z rozkoszy oczy. Przygryzł wargę w oczekiwaniu na przyjemność, która nie nadchodziła. Już miał coś powiedzieć, kiedy krzyknął niespodziewanie. – Co robisz, idioto! Nie liż mnie po nodze! – syknął z zaskoczeniem, otwierając oczy i patrząc z wyrzutem na Uchihe. Właśnie wtedy zderzył się z brutalną rzeczywistością. Zamiast snowboardowego mistrza wokół jego nogi zaciskało się bezwzględnie śliskie ciało wielkiego węża, a jego własny pyton stał gotowy do ataku pobudzony erotycznym snem, który właśnie przeżył Uzumaki. Na domiar złego, kiedy sięgał ręką by pozbyć się Orochimaru ze swojej nogi, drzwi otworzyły się gwałtownie a w progu stanął snowboardowy mistrz z wyrazem zimnej furii na twarzy.
- Sasuke! – krzyknął trochę bardziej entuzjastycznie niż wczorajszego wieczoru sobie zamierzył. Cała scena powrotu Uchihy do miasteczka w jego głowie wyglądała zresztą zupełnie inaczej. Naruto miał być wyniosły, ironiczny i nonszalancki, a teraz okazało się, że ponownie potrzebuje pomocy tego nadętego idioty!
Sasuke spojrzał na niego z zaskoczeniem. Kiedy jednak zobaczył Orochimaru owiniętego wokół nogi blondyna, jego minę można podpiąć pod wyraz: bezcenna. Naruto, gdyby sytuacja była nieco inna, na pewno by się teraz uśmiechnął i wspominał ją do końca swoich dni, kpiąc z niej w najlepsze. Ale to on był teraz w gorszym położeniu i kiedy tylko poczuł wzrok bruneta przesuwający się po jego ciele i zatrzymujący się na kolejnym drapieżnym gadzie, poczuł, jak niekontrolowanie oblewa się rumieńcem. Jeansy, których wczoraj nie ściągnął, dziwnym trafem były nieco zsunięte z jego bioder, tak, że jego pytona krępował jedynie delikatny materiał bielizny.
- Coś ty robił? – odezwał się w końcu Uchiha dziwnym, nieswoim głosem. Podszedł do nogi blondyna i dotknął opuszkami palców wyprężonej, lśniącej skóry Orochimaru.
- Zrób coś, do cholery, bo mi zaraz noga odpadnie! – warknął Naruto.
Sasuke westchnął ciężko.
- Jesteś cholernym idiotą, Uzumaki – oznajmił mu zimnym, złowrogim tonem, który nie zwiastował niczego dobrego. Cóż się dziwić, Naruto chyba wystarczająco sobie nagrabił, stąd wściekłość Sasuke. – Mam nadzieję, że się z nim nie zabawiałeś – spojrzał sugestywnie na jego krocze.
- Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to miałem mokry sen z tobą w roli głównej – warknął z frustracją, licząc na to, że może to udobrucha bruneta.
Sasuke prychnął tylko pogardliwie, podchodząc do jednej z szafek.
- Co za zbieg okoliczności – zaczął, grzebiąc w półce w poszukiwaniu czegoś, co jak Naruto miał nadzieję, miało go uratować. – Można powiedzieć, że Orochimaru zamknął ci laptopa.
Naruto przewrócił oczami. Oczywiście, mógł się domyślić, że za ostatni numer Uchiha będzie mścił się przez tysiąc nocy.
- Niestety nie dysponuję teraz pornosami, żeby pozbyć się konsekwencji erotycznych snów. A ty? – uśmiechnął się przebiegle, bezczelnie patrząc na tyłek Uchihy. – Włączyłeś sobie te pornosy, czy zabawiałeś się tradycyjnymi metodami, wyobrażając sobie mnie w bardzo niegrzecznych czynnościach?
Naruto doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego położenie nie zachęca do tego rodzaju żartów. Zdawał sobie sprawę, że takie postępowanie jest niebezpieczne, zwłaszcza, jeśli ma się do czynienia z Uchihą, ale nie mógł odmówić sobie nutki szaleństwa. Zupełnie tak, jakby wąż oplatający jego nogę nie dostarczał mu wyjątkowo dużo adrenaliny – szepnęła jakaś zbłąkana myśl.
Promienie słońca odbiły się od gładkiej, szarej powierzchni, a źrenice Naruto rozszerzyły się w przerażeniu.
Sasuke trzymał w ręku gruby, myśliwski nóż i zmierzał z nim w kierunku blondyna.
- Co robisz?
- A jak myślisz, kretynie? – syknął Uchiha, a para zimnych, czarnych oczu spiorunowała go wzrokiem.
Nie było dobrze, a można powiedzieć, że było wręcz beznadziejnie, cholernie, żałośnie źle. Naruto spiął się, kiedy Sasuke przybliżył nóż do jego skóry.
- Nie domknąłeś terrarium – zauważył, nawet nie patrząc w stronę szklanego pudła, który był domem tego przeklętego węża. Naruto zmarszczył brwi, może kiedy wrzucał kocią karmę do środka rzeczywiście nie zamknął przykrywki? Ale przecież niemożliwe, żeby taki wielki gad ot tak po prostu wypełzł na zewnątrz.
- Boli? – zapytał Uchiha, dotykając zesztywniałej nogi blondyna, która otulona w twarde jeansy była pewnie sina jak cholera.
- Nie, łaskocze! – syknął Naruto, jednak brunet zignorował jego błyskotliwy komentarz. Zamiast tego złapał za łeb Orochimaru i wpił w niego nóż.
- Cholera, co robisz?! – Szalenie niebieskie oczy Naruto zamieniły się teraz w dwa pokaźnej wielkości spodki kosmiczne. Ciemnobrunatna krew trysnęła malowniczo na prześcieradło. Sasuke ignorując przerażone krzyki blondyna, przecinał resztę ciała, skutkiem czego ucisk wielkiego gada zelżał.
Naruto odetchnął głośno.
- Zabiłeś go.
- Powinieneś się cieszyć, że nie owinął się wokół twojej szyi.
Oczywiście, Orochimaru ma skrzywiony system ataku na ofiarę, bo który wąż atakuje najpierw nogę?
Naruto stęknął cicho, podnosząc się do siadu i z obrzydzeniem ściągając rozwalone cielsko gada. Współczuje sprzątaczce, która będzie musiała sprzątać ten syf. Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby Uchiha zajął się tym istnym polem bitwy osobiście.
- Pokaż – brunet podciągnął brudną nogawkę jeansów i skrzywił się lekko.

Następne dwie godziny były zlepkiem paniki, przerażenia i niecierpliwości. W szpitalu, do którego Mikoto niezwłocznie zarządziła im się udać, okazało się, że jedynym lekarstwem, na jakie Naruto może liczyć, była tubka łagodzącej maści. Orochimaru, stary drań nie miał już tej samej sprawności co kiedyś.
- Nie jest ci go szkoda? – zapytał w końcu Naruto, kiedy jechali samochodem z powrotem do pensjonatu.
- Kogo? – Sasuke nawet na niego nie spojrzał, co Uzumakiego wcale nie dziwiło. Uchiha postanowił ignorować go na wszystkie możliwe sposoby, jedynie od czasu do czasu racząc go jakimś pogardliwym komentarzem, jawnie manifestując swoją obojętność, która zaczęła się z chwilą minięcia potencjalnego zagrożenia. Z chwilą, w której okazało się, że Uzumaki jest prawie zdrowy jak ryba.
- Orochimaru. Zabiłeś go, żeby mnie ratować – powiedział Naruto, patrząc z zafascynowaniem na ręce Uchihy z wprawą przesuwające się po kierownicy.
- Nie liczę na żadne odznaczenia i honorowe ordery. W końcu zostawiłem przy życiu większego gada niż Orochmiaru.
- Hej! – Naruto zmarszczył groźnie brwi, jednak po chwili zastanowienia uśmiechnął się podstępnie. – Od zawsze wiedziałem, że masz słabość do mojego ogromnego pytona.
Uchiha prychnął, jednak w końcu również się uśmiechnął.
- Twój pyton ma tak samo skrzywiony instynkt jak Orochimaru. Nie licz, że wiesz, jak go używać.
- Czemu skrzywiony? - zapytał wesoło Naruto unosząc brwi. – Bo staje na twój widok?
Sasuke nic na to nie odpowiedział, uśmiechając się jedynie lekko, niezwykle kpiąco jak miał w zwyczaju, ale również niepokojąco i tajemniczo, co momentalnie zaalarmowało Uzumakiego. Ten drań coś kombinował! A raczej coś przed nim ukrywał, bo ta jego głupia uwaga, beznadziejne porównanie jego męskości do cholernego pytona, którego Uchiha hodował w pensjonacie, musiało przecież coś znaczyć.
Zmarszczył groźnie brwi, skoro zagrożenie minęło i jego noga jest już bezpieczna, Naruto może chyba z czystym sumieniem przystąpić do ofensywy. Kryptonim jego arcyważnej misji nosił tytuł: ‘Wracamy do punktu wyjścia, czyli Sasuke pokaż buźkę, zaraz dostaniesz lanie, a no i nie wyobrażaj sobie, że jesteśmy w jakimkolwiek związku’.
Uśmiechnął się groźnie i już miał uraczyć snowboardowego mistrza jakimś wyrafinowanym, niezwykle błyskotliwym komentarzem, kiedy Sasuke spojrzał na niego spod półprzymkniętych powiek w tak niesamowity sposób, że gdyby Naruto stał, na pewno ugięłyby się pod nim kolana, a jeśli nie byłby w bojowych zamiarach, na pewno stanęłoby mu również coś innego.
- No powiedz, kretynie, co ci niby nie pasuje w moim penisie! – syknął poirytowany druzgocącą nonszalancją, jaką wykazywał się każdy pierwiastek niezwykle seksownego ciała tego drania.
- Na pewno chcesz wiedzieć? – czarne oczy błysnęły złośliwie, kiedy na krótki moment, Uchiha spojrzał na Naruto zza kierownicy.
- Tylko nie mów, że nie podobał ci się w sobotni wieczór!
- Możesz mi wierzyć, że w niedzielny było dużo lepiej – mruknął Sasuke znudzonym, szokująco refleksyjnym głosem.
Naruto drgnął. Oczywiście, nie żeby tworzyli z tym draniem jakiś zasrany związek, nie nakładali na tą znajomość żadnego surrealistycznego motywu wierności i ślepego posłuszeństwa, ale pomimo wyzwolonych relacji jakie ich łączyły, Naruto na wyobrażenie Uchihy i wianuszka kobiet wokół niego, poczuł dziwne ukłucie gdzieś koło wyrostka robaczkowego. A przecież nie powinien tam nic czuć, prawda? W końcu sam w niedzielny wieczór zabawiał się równie brawurowo, co jego… kolega.
Warknął cicho, a szczątki jego dobrego humoru zostały zakopane pod grubą warstwą śniegu.
- Dla twojej informacji ja w niedzielę też nie próżnowałem – prychnął, wychodząc z samochodu. Żeby przypieczętować wagę swoich słów postanowił trzasnąć głośno drzwiami, co Sasuke po raz kolejny dzisiejszego dnia potraktował ze stoickim spokojem. Palant!
- Naprawdę? – Uchiha uśmiechnął się lekko, kiedy nieśpiesznie zmierzał w stronę pensjonatu.
- Oczywiście, nawet nie wiesz, jak się świetnie bawiłem! Z pewnością jeszcze nieraz to powtórzę.
- Z pewnością – zgodził się z nim Sasuke.
Naruto warknął cicho pod nosem, nie mogąc pozbyć się narastającego uczucia wściekłości, nieokiełznanej irytacji, która niespodziewanie w nim eksplodowała.


- Spokojnie – Sasuke uśmiechnął się, kiedy Uzumaki niespodziewanie przygwoździł go do ściany w wyludnionym korytarzu prowadzącym do pokoju bruneta. Szalenie niebieskie oczy lśniły od ślepej, niepohamowanej furii, którą blondyn aż emanował.
- Jesteś mój – warknął blondyn zachrypniętym, rozemocjonowanym głosem, mocniej napierając na Uchihe swoim ciałem. Zlekceważył całkowicie kamery czające się w rogu korytarza, wcześniej zlekceważył jakiegoś starszego mężczyznę, którego potrącił i nawet nie przeprosił, udało mu się nawet zlekceważyć samego Fugaku Uchihe czekającego w holu na swojego syna z wyrafinowanymi gratulacjami, jakie dla niego szykował. Uzumaki zlekceważył wszystko, żeby teraz przyprzeć Sasuke do muru i udowodnić mu swoją zaborczość, władzę, a przede wszystkim dać wyraz imponującej zazdrości, zazdrości tak wyraźnej, że aż uroczej.
Uchiha przygryzł lekko wargę, powstrzymując jeszcze szerszy uśmiech satysfakcji.
Ten kretyn trzymał go za poły kurtki, więc cała sytuacja z boku wyglądała jak starcie przyjaciół, rozwścieczonych kumpli, którzy muszą wyrównać rachunki.
- Naprawdę wydaje ci się, że jestem twój, idioto? – zapytał cicho, wibrującym, niskim głosem, w którym kryła się odpowiednia dawka jadu, złośliwości i nonszalancji, będąca w stanie wywołać jeszcze większy wybuch wściekłości u Uzumakiego.
Naturalnie się nie mylił. Momentalnie poczuł, jak zaciśnięte do granic możliwości pięści na jego ubraniu drżą przejmująco, a Naruto siłą woli powstrzymuje się przed zadaniem ciosu. Sasuke czując zbliżającą się katastrofę, a raczej mając ją w całej okazałości przed sobą, zaśmiał się prowokacyjnie.
- Jeśli ktokolwiek cię kiedykolwiek dotknie, to go zabiję, rozumiesz – wywarczał wprost w usta Sasuke, który zareagował niemal natychmiast. Odepchnął z całej siły Uzumakiego od siebie, tak, że zatoczył się w tył. Uderzenie Uchihy okazało się na tyle mocne, że chłopak wpadł na sąsiednią ścianę korytarza, zbyt zaskoczony niespodziewanym atakiem, by w porę zareagować.
- Jakiś ty zaborczy – zaczął, łapiąc blondyna za przód grubej bluzy i przyciskając do muru. Pochylił się nad nim, zmniejszając odległość między nimi do niepokojącego rozmiaru. Czuł przyśpieszony, nierówny oddech blondyna na ustach. – Chciałbyś poznać szczegóły niedzielnego wieczoru? – wyszeptał prosto do ucha Naruto, który szarpnął się mocno.
- Równie dobrze ja mógłbym ci opowiedzieć, jak się zabawiałem – usłyszał gniewną odpowiedź, którą zupełnie zignorował.
- Chcesz wiedzieć, jak moje urocze koleżanki mi obciągały? – kontynuował swoją wypowiedź, jeszcze mocniej przypierając Uzumakiego do ściany. – Jakie były ciasne i mokre, kiedy je pieprzyłem?
Wyczuł, jak Naruto przełyka ciężko ślinę, a jego ciało spina się.
- Jak jęczały, kiedy brałem je tak, jak jeszcze nikt inny ich nie wziął? – mruczał do jego ucha, czując, jak Uzumaki wypina biodra w jego stronę, ocierając się sugestywnie o jego rozporek.
- A ty… - wysapał nagle Naruto, łapiąc ze świstem powietrze do płuc. – Chciałbyś zobaczyć, jak dotykam ich miękkich, chętnych ciał? Jak rozkładają przede mną bezwstydnie nogi?
Sasuke poczuł, jak robi mu się gorąco na samo wyobrażenie Naruto w akcji. Odsunął się od niego gwałtownie, patrząc w jego błyszczące, oszałamiająco niebieskie oczy, w tym momencie pełne pragnienia, zaborcze i nieokiełznane. Dzikie.
Byli niecierpliwi i podenerwowani, gdy wpadli do pokoju Uchihy, w którym armia sprzątaczek wciąż usuwała pozostałości porannej batalii. Ostry, duszący zapach chemikaliów uderzył w nich, ostudzając nieco ich zapał, jednak ostatecznym katalizatorem pożądania okazała się postać jego matki, Mikoto, stojącej przy oknie i z chłodnym wyrazem twarzy nadzorującej pracę swoich pracownic. Spojrzała na nich, zaskoczona tak gwałtownym wejściem, jednak już po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny, niemal subtelny uśmiech.
- Witajcie chłopcy, chciałabym z wami porozmawiać.

Jego matka zawsze piła krótko parzoną, miętową herbatę, kiedy była zdenerwowana, lub miała jakiś problem, z którym nie mogła zwrócić się do Fugaku. Wyciągała wtedy chińską, porcelanową zastawę, którą dostała w prezencie ślubnym od jakiegoś wuja. Sasuke nigdy nie interesowało od kogo dokładnie, ale teraz w gąszczu tajemnic o zagadkowym Madarze, naszła go myśl, że to mógł być prezent od niego.
- Nigdy nie byłam za hodowlą dzikich zwierząt – zaczęła w końcu, po długiej chwili milczenia. Patrzyła z dziwnym, niespotykanym wyrazem twarzy w wielkie okno, wychodzące na szczyty najwyższych gór otaczających zimowe miasteczko. Siedząc sztywno wyprostowana w wielkim fotelu wyglądała jak prawdziwa dama, idealnie pasując do eleganckiego wnętrza saloniku.
Kiedy usłyszał ciche chrupanie, spojrzał w bok, na siedzącego obok niego blondyna. Chłopak wpychał sobie właśnie kolejne ciastko do buzi, nie zważając na żadną z możliwych zasad dobrego wychowania. Okruszki sypały się radośnie na podłogę w parodii śniegu. Uzumaki pasował do scenerii arystokratycznych klimatów jak pięść do nosa.
- No co? – zapytał z pełnymi ustami, zaskoczony groźnym wzrokiem Uchihy. – Nie jadłem śniadania!
Sasuke westchnął ciężko, zdając sobie sprawę, że on sam w sportowej bluzie i spranych jeansach również nie zlewa się z tym wyrafinowanym tłem.
Mikoto spojrzała na blondyna z ciepłym, przyjaznym uśmiechem, po czym delikatnie odstawiła swoją filiżankę herbaty na niski stolik.
- Dlaczego spałeś w łóżku Sasuke?


Naruto poczuł, jak pyszne ciastko dosłownie staje mu w gardle. Zakrztusił się, z trudem łapiąc powietrze. Jego załzawione oczy z przerażeniem spojrzały na Uchihe, który uderzył go w plecy na tyle mocno, że ciastko o mało nie wyleciało z ust blondyna, ponownie na tacę ze słodkościami. Zabrał herbatę bruneta i upił kilka większych łyków. Sam niestety zdążył już obalić całą filiżankę miętowej herbaty.
- Ponieważ byłem na zawodach? – Sasuke sprytna bestia, odpowiedział pytaniem na pytanie, zupełnie opanowany i spokojny, nic nie podejrzewając. Oczywiście, jak miał niby podejrzewać, skoro Naruto nic mu jeszcze nie powiedział o rozmowie ich matek i dziwnej tajemnicy, jaką skrywają, a także o swoich domysłach. Och, cholera! A co, jeśli coś znalazła? W końcu w weekend dał się ponieść, naprawdę zaszalał, zwłaszcza w niedzielny wieczór, co jeśli się wygadał? Nie, oczywiście to absurdalne. Gdyby tak było, nie zaliczyłby namiętnego numerku z uroczymi turystkami, prawda?
Mikoto spojrzała na Naruto tak, że chłopak mimowolnie się speszył. Czuł się tak, jakby kobieta miała w oczach erotyczny rentgen i prześwietlała ciało Uzumakiego dowiadując się o wszystkich niegrzecznych przygodach, jakie Naruto przeżył, a w dużej mierze, których głównym bohaterem był jej syn.
- Musicie bardziej uważać – powiedziała w końcu cichym głosem.
- Na co?
- Jesteście nieuważni – uśmiechnęła się lekko, mrużąc oczy. – Wąż mógł zabić Naruto. A zresztą – przymknęła oczy, łapiąc za swój złoty wisiorek zdobiący jej szyję. – Ciesz się, Sasuke, że ta informacja nie przeciekła do mediów. Co by powiedzieli dziennikarze, gdyby wyszło na jaw, że wąż zaatakował przyjaciela śpiącego w twoim łóżku? A później dziennikarze dowiedzieliby się również o tym, że Naruto mieszka w twoim pokoju? Myślisz, że uwierzyliby w to, że śpi tylko na kanapie?
Mikoto odstawiła swoją porcelanową filiżankę na stolik, ukradła jedno ciastko z tacy i zostawiła chłopców z wyrazem dogłębnego zaskoczenia na twarzy.

Chociaż minęło już kilka dni od spektakularnego powrotu Sasuke z zawodów i jeszcze bardziej widowiskowego powitania snowboardowego króla w zimowym miasteczku nie tylko przez Uzumakiego, ale również jego rodzicielkę, Uchiha do teraz nie mógł uwierzyć, że jego matka wie.
Mikoto była zbyt bystrą i inteligentną kobietą, żeby powiedzieć coś takiego zupełnie nieświadomie, przecież nie zapraszałaby ich wtedy na prywatną herbatkę, prawda? Ona wiedziała, doskonale wiedziała co się dzieje między nim a Uzumakim, ale najbardziej szokujące było to, że ona pozwalała na istnienie tej więzi. Spokojnie ją zaakceptowała, przystała na nią tak, jakby to było coś zupełnie naturalnego, jakby zawsze się tego spodziewała.
Sasuke zaczął się już poważnie zastanawiać nad tym, czy jako mały chłopiec nie wykazywał jakichś skłonności, które mogły nakierować jego matkę na błędny trop. Bo w końcu nie był homoseksualistą, jakimś pieprzonym gejem, do cholery! Już to przerabiał, kiedy po raz pierwszy pieprzył się z Uzumakim. Naruto to Naruto, reszta ciot to zupełnie inna bajka.
Ale może…
Och, cholera! Przecież jako mały chłopiec nie przebierał się w kobiece ciuszki, ani nie bawił lalkami, nie udawał dziewczynki, ani nie oglądał się za chłopcami! Ona nie mogła wiedzieć ot tak! Może rzeczywiście byli nieuważni? Może kiedyś usłyszała, jak się kochają? Albo widziała ich obściskujących się gdzieś w kącie? A jeśli wiedziała, co wydarzyło się w gabinecie Fugaku?
Sasuke nie mógł przestać się zastanawiać, gdzie popełnili błąd. I nie wiedzieć czemu najbardziej niepokoiło go to, że Mikoto zareagowała tak łagodnie. Naprawdę czułby się dużo spokojniej, gdyby jego matka przeklęła go i posłała do diabła, gdzieś w okolice czeluści piekieł. Bo to byłaby naturalna reakcja. Chyba.
- Nie myśl już tyle – usłyszał znajomy głos, a zaraz potem poczuł miękkie wargi całujące go w nieogolony jeszcze policzek. Aktualnie siedział nad książkami, przygotowując się do semestralnego sprawdzianu z matematyki, który musiał zdać przed kolejnymi zawodami.
- Ty w ogóle nie myślisz – mruknął ponuro, nawiązując do fatalnych, naprawdę żenujących ocen Uzumakiego. Chłopak najgorszej radził sobie z francuskim, ale w ogóle zdawał się nie dostrzegać powagi sytuacji.
- Jakoś mi to nie przeszkadza – wzruszył tylko ramionami, uśmiechając się radośnie. – Tobie też nie. Zwłaszcza, kiedy myślę o twoim penisie, kiedy mnie pieprzysz – mruknął mu do ucha zachrypniętym, niskim i niezwykle seksownym głosem, po czym jego bezczelne dłonie zakradły się na krocze Uchihy, zaczynając je masować powolnymi ruchami.
- Odwal się, jestem zajęty – mruknął, z bólem serca odpychając zwinne dłonie Uzumakiego.
- Sasuke? – usłyszał ponownie seksowny głos i zacisnął z determinacją usta. Zaczął usilnie myśleć o zasadach algebraicznych i skomplikowanych porządkowych. – Postawił ci ktoś kiedyś pałę z matematyki? – ponownie poczuł ciepłe, duże dłonie gładzące tym razem jego brzuch i bezwstydnie zakradające się pod koszulkę. Kiedy paznokcie Uzumakiego zahaczyły o sutki, usilnie starał się przypomnieć wszystkie wzory geometryczne jakie znał. – Weź mnie na tym cholernym podręczniku od francuskiego. To będzie najlepsze zaliczenie w moim życiu – nie mogąc przypomnieć sobie wzoru na pole trójkąta, który kojarzył mu się bardzo jednoznacznie, postanowił w akcie prawdziwej desperacji przećwiczyć w pamięci tabliczkę mnożenia.

Ostatecznie jednak tabliczkę mnożenia trafił szlag, kiedy Naruto wziął się ambitnie za stawianie Sasuke pały. I koniec końców przygotowania do testu z matematyki skończyły się gorącym, namiętnym seksem na biurku zawalonym książkami.
Chociaż nie myślcie, że chłopcy znów wrócili do dawnej relacji przypominającej pseudo-małżeństwo. Od powrotu Sasuke zaczęli odbudowywać dawną więź opierającą się na czystej złośliwości, niemal wrogości względem siebie. Dwa razy mocnej pracowali nad tym, żeby sobie dopiec, udowodnić temu drugiemu, że jest się od niego lepszym. Osiągnęli nieprzyzwoicie wysoki poziom w robieniu sobie na złość, a ich kreatywność pod tym względem stała się w zimowym miasteczku niemal legendarna. Dzięki temu spektakularnemu zachowaniu „wróg na celowniku”, mogli również odwrócić uwagę od swojego namiętnego romansu, który swoją drogą stał się jeszcze bardziej ognisty niż wcześniej.
Sasuke trzy razy mocniej kopał w łóżko śpiącego Naruto, budząc go tym samym z jeszcze większą finezyjną brutalnością. Uzumaki oczywiście nie pozostawał dłuższy, bezwzględnie wykorzystując przeciwko Sasuke krępujące informacje z dzieciństwa, jakie zdobywał od swojego tajnego źródła informacji – cholernego Itachiego, który nie dość, że pomagał Naruto w zrobieniu Sasuke na złość, to jeszcze go w tym dopingował! Ale niech nikt nie pomyśli, że snowboardowy mistrz pozostawał pod tym względem daleko w tyle. To on był w końcu królem zimowego miasteczka. Bezwzględnie wykorzystywał do dręczenia Naruto nie tylko Kibę, ale również Lee. Rock stał się ostatnio doskonałym materiałem wybuchowym, który idealnie rujnował stoicki spokój Uzumakiego.

- Zejdź mi z drogi! – krzyknął Kiba wyniosłym głosem, odpychając Naruto na szkolne szafki. Blondyn spojrzał na niego zszokowany, jednak nie trzeba było długo czekać na jego reakcję. W jednej chwili powalił Inuzukę na ziemię i kolejny raz w ciągu ostatnich dni wyperswadował szatynowi za pomocą pięści to, że komuś takiemu jak Naruto Uzumaki nie można kazać zejść z drogi. Jednak bez względu na to, ile razy blondyn starał się w dosłownym znaczeniu tego słowa wybić z jego głowy te poglądy, Inuzuka jeszcze bardziej się do nich przekonywał i niczym chrześcijanie w starożytnym Rzymie zawzięcie walczył o słuszność swoich idei. Do ruchu oporu mającego zniszczyć postać Uzumakiego zaliczał się również Lee, który z zaangażowaniem i niezłomnością, ile sił w jego wątłych ramionach, starał się pokazać Uzumakiemu gdzie raki zimują. Niestety biorąc pod uwagę gabaryty Naruto i chłopięcą sylwetkę Lee wynik tej batalii był powszechnie znany. Znała go również Tsunade, która interweniowała za każdym razem i dziwnym trafem to ‘Zwolennicy świata bez Uzumakiego’ dostawali największe manto. Dzięki temu Naruto za każdym razem wychodził niemal bez szwanku.
- Myślisz, że nie wiem, że to twoja sprawka? – mruknął któregoś razu, kiedy ponownie wrócił z gabinetu Tsunade. Sasuke spojrzał na niego z wyrazem największego zaskoczenia, na jakie było go stać.
- Nie wiem, o czym mówisz – skłamał gładko, siłą woli powstrzymując się od złośliwego uśmiechu, widząc czerwoną plamę z soku wiśniowego na idealnie białej bluzie blondyna.
- Ten cholerny Inuzuka mnie jeszcze popamięta – ściszył złowrogo głos, pochylając się w stronę Uchihy. – I chcę, żebyś wiedział, że kiedy mu coś zrobię, to ty będziesz miał go na sumieniu.
- Grozisz mi? – Sasuke uniósł z niedowierzaniem brwi. – Proszę cię, Naruto.
- Przygotuj się na kontruderzenie – wywarczał z bojowym błyskiem w oku, nie zwracając uwagi na kpiący uśmieszek Uchihy. – Itachi już wymyślił coś niesamowitego – ostrzegł go.
- Więc czekam na to z niecierpliwością – Sasuke uśmiechnął się czarująco, a jego dłoń musnęła rękę blondyna, tylko po to, żeby pięć minut później, zamknięci w męskiej toalecie, zaczęli obmacywać się szaleńczo. Opuścili ostatnią lekcję, darując sobie tym samym fascynujący wykład z biologii o życiu drapieżników na sawannie. W końcu każdego dnia przekonywali się, jak trudno jest żyć z dzikim, wielkim i nieprzewidywalnym kotem.


W naszej górskiej mieścinie zima rozszalała się na całego. Naruto po raz pierwszy w życiu widział takie ilości śniegu, po raz pierwszy również doświadczył tak zatrważająco niskich temperatur, dlatego Sasuke, chcąc nie chcąc, musiał go częściej rozpalać na bardzo różne sposoby. Czasami, jak już wiecie, było to zwykłe podnoszenie ciśnienia jakąś sympatyczną, niezwykle wyrafinowaną złośliwością, a innym razem chłopcy zabawiali się w bardziej przyjemny sposób. Ani jeden, ani drugi nie narzekał w tej kwestii i z niesłabnącym entuzjazmem podejmowali nowe próby ogrzania zziębniętego ciała Naruto. Sasuke bywał o wiele bardziej pomocny niż zazwyczaj, wykazując się niemal nadgorliwością.
Wielkie kopy świeżego puchu zachęcały nie tylko do namiętnego baraszkowania w pościeli. Były też doskonałą możliwością na kolejną dawkę śmiercionośnego ‘Uzumakiego na desce’. Stoki stały przed chłopcami otworem i Naruto znów mógł uczyć się od mistrza. Oczywiście kilka lekcji u Uchihy wystarczyło, żeby móc jeździć na zadowalającym poziomie, nie stanowiąc już niebezpieczeństwa na stoku, no przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce Naruto wciąż pozostawał kamikadze zimowego królestwa – szalonym, nieokiełznanym i tylko czasami nie potrafiącym złapać krawędzi deski, skutkiem czego zaliczał spektakularne upadki.
- Ja nie rozumiem, jak mogłeś dać mu tę deskę! – krzyknął za którymś razem Kiba, patrząc z niesmakiem na uroczą wywrotkę Naruto. – Ona jest snowboardową relikwią! Ludzie zabiliby się dla niej, a ten skończony idiota ją bezcześci!
Naruto leżąc na śniegu, odchylił głowę w tył, żeby zobaczyć stojącą nieco wyżej bandę Uchihy. Sasuke z wyrazem chłodnej obojętności obserwował poczynania blondyna.
- Zamknij się Kiba – mruknął jedynie znudzonym głosem, który Naruto ledwo dosłyszał w zgiełku panującym na stoku.
- Ja również nie mogę zrozumieć, jak mogłeś dać mu deskę, na której wygrałeś pierwsze zawody i zostałeś okrzyknięty największą nadzieją Ameryki. Ta deska, jest jak trofeum – wtrącił się spokojnie Neji, uśmiechając się lekko w stronę blondyna. Naruto z zaskoczeniem spojrzał na Hyuugę. W uśmiechu tego drania nie było ani złośliwości, ani kpiny. Było w nim za to niepokojąco duże stężenie przyjaznych emocji, które niemal wgniotły Naruto w śnieg.
Neji coś kombinował, planował coś naprawdę szatańskiego. Może jest w trakcie opracowywania jakiegoś genialnego planu, który ominie ochronę Uchihy i w końcu Hyuudze uda się dokonać zamachu na życie Naruto? Przecież ten stary drań zawsze o tym marzył, prawda?
Naruto westchnął ciężko, przymykając oczy. Nigdy nie będzie chyba mógł spokojnie odpocząć w tej górskiej mieścinie. Wciąż jest atakowany ze wszystkich stron i ciągle musi stawiać czoła niebezpieczeństwu. Czuł się jak bohater filmów sensacyjnych. Z jednej strony musiał ratować skórę przed wściekłym, zbzikowanym gadem chcącym udusić jego nogę tylko po to, żeby stawić czoła diabolicznemu przyjacielowi Sasuke, który ukrywał swoje mordercze zamiary pod przyjaznym, serdecznym uśmiechem.
- Naprawdę dałeś mi deskę z twoich pierwszych zawodów? – zapytał w końcu Uchihę, kiedy zostali sami. Reszta ferajny nie mogąc już patrzeć na wygibasy Uzumakiego postanowiła zjechać na dół i nie czekać na nich przy kolejnym wyjeżdżaniu pod górę. Dlatego też chłopcy mieli dobre dwadzieścia minut prywatności.
- Mniejszej nie miałem, konusie – obraził go Uchiha, złośliwie naciągając mu czapkę na oczy.
- Jesteśmy prawie tego samego wzrostu – mruknął gniewanie Naruto, odpychając od siebie bruneta.
- Na innych deskach byś sobie nie poradził, możesz mi wierzyć.
Naruto prychnął jedynie w odpowiedzi, jednak mimowolnie uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Poczekaj, aż ja zacznę cię uczyć surfingu – mruknął, przytulając się lekko do pleców tego drania. – To będzie cholernie dobre – uśmiechnął się lekko w szyję Uchihy, kompletnie ignorując fakt, że z boku ta pozycja może wyglądać naprawdę dziwnie. – Chciałbym zobaczyć cię w oceanie, wiesz? – mruknął, uśmiechając się lekko do obrazu Uchihy wynurzającego się niczym Afrodyta z wodnej piany. Nie miał wątpliwości, że byłby to niesamowicie seksowny widok. – Nauczyłbym cię łapać fale, pokazałbym, na czym polega prawdziwy sport. A wiesz, co byłoby najlepsze? To, że nie umiałbyś złapać równowagi na tej desce, bo ten cholerny snowboard nawet nie umywa się do surfingu. Ale pokochałbyś to, mówię ci.
- Po moim trupie – Sasuke najwyraźniej nie podzielał wizji blondyna. Co jak co, ale snowboardowemu mistrzowi nie przystoi chyba pluskanie się w wodzie, prawda? W końcu on jest królem gór, Naruto może się tam bawić w małą syrenkę, ale on nie zamierzał nawet udawać, że ma na to jakąkolwiek ochotę.
- Nawet, jeśli później moglibyśmy się kochać w oceanie?
No dobrze, Sasuke poświęci się dla wyższego dobra.

Grudzień niósł za sobą niespodziewane powroty. Wróciła Sakura z rekonwalescencji, wrócił Itachi z europejskiej delegacji, wrócił nawet Sasuke z zawodów, co również było punktem zwrotnym w relacjach chłopców.
Najważniejszy jednak powrót dopiero ich czekał. Nikt nie mógł go również przewidzieć.
W zimowym miasteczku zjawił się ktoś, kogo nikt się nie spodziewał. Przyszedł wraz z duchem nadchodzących świąt, tydzień przed Wigilią Bożego Narodzenia.

Głośny, irytujący dźwięk dzwonka rozdarł nocną ciszę, budząc zaspanych domowników. Pani domu zwlekła się z łóżka i z niepokojem pobiegła otworzyć drzwi, martwiąc się, że stało się coś niedobrego. I oczywiście miała rację.
Kiedy je otworzyła, zobaczyła wysokiego, jasnowłosego, a przede wszystkim niezwykle przystojnego mężczyznę, o pociągłej, szczupłej twarzy, szalenie niebieskich, urzekających oczach i wąskich, męskich ustach.
Kobieta krzyknęła z przerażenia, niegrzecznie eksponując swój strach i zszokowanie względem wizyty niespodziewanego gościa.
W progu drzwi stał Minato Namikaze.

12 komentarzy:

  1. Kocham Cię, kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wszystkich bohaterów przedstawienie mamy już na scenie! XDD No, Minaś się pojawiiiił, ciekawe co to teraz będzie, chyba zacznę się bać, serio. XDD No i przypomniałam sobie, o czym nie napisałam ostatnio! A propos matek Uchihy i Naruto. Nie wiem jak jest, ale ja kurna czuje w tym jakiś romans, hahahah! XDD W każdym razie ja od samego początku miałam głupie odczucie, ze między tymi dwoma paniami coś było i za cholerę nie chciało mnie to opuścić. Pani Uchiha ewidentnie nie znosi Minato, może wlazł z buciorami między nimi? Może pani Kushina wybrała jego, nie ją? A cholera to wie. A po tej rozmowie Mikoto z chłopcami... To było moje pierwsze skojarzenie - na wie, bo zna to z autopsji... Serio, ja naprawdę nie wiem co ty tam wymyśliłaś i z pewnością się mylę, no ale nic nie poradzę, ze mi się fajowo tak buja w obłokach. XDD O jeny, jeny, a jakby podobny scenariusz miał spotkać Saskacza i Naruta? Och nooooł!Oby nie. XDD
    "- Po moim trupie.
    - Nawet, jeśli później moglibyśmy się kochać w oceanie?
    No dobrze, Sasuke poświęci się dla wyższego dobra."
    Zdechłam przy tym. Po prostu umarłam *rechocze* Ja ich kocham, i to poświęcanie dla wyższego dobra, hahahaha! I też mam ochotę na Uchihe-surfera. *.* pewnie radziłby sobie lepiej niż Naruto z deską, no ale wiadomo, geniuszem nie można być we wszystkim i ta jego chmurna mina gdy wyląduje pod wodą jest bezcenna. XDD Noooo, wizja ich dwóch na jakiejś słonecznej plaży... *mruczy* Tak, musisz ich wysłać na wycieczkę, zdecydowanie. XD
    No i Orochimaru... Bogowie, umarłabym, gdyby jakiś pyton zaplątał się koło mnie. Nawet jakiś spaczony egzemplarz, który zamiast dusić za szyje, upodobał sobie nogi, bogowie, ciekawe co go w nich pociąga. Tyyy! A możne on chciał się zakolegować z pytonem Uzumakiego? *rechocze jak głupek* O borze najzieleńszy *dusi się ze śmiechu* I mam wrażenie, że zaczęłam komentować od dupy strony. XDD No ale trudno. XDD
    A tam analiza, chciałaś wiedzieć, o co mi chodziło, więc oględne wytłumaczyłam. ^^ I taaak, wolny seks musisz przemyśleć. Mnie się wydaje, że on będzie chyba za długo, jak nie wiem, ich "znajomość" trochę jeszcze ewoluuje? I kiedy by to miało być, oto jest pytanie? Gdy wydarzy się coś... bo ja wiem... dramatycznego? *porusza brwiami chichocząc jak głupek* Ale poważnie, coś bardziej nastawione na wzajemne wsparcie takie emocjonalne, potrzeba bliskości? *przekrzywia głowę* to będzie mistrzostwo, wydobyć wszystko to, co jest jakieś takie... delikatne, gdzieś na granicy tych największych uczuć? Chociaż to dziwnie brzmi w odniesieniu do tak ognistych charakterów jakimi są. No, to zdecydowanie będzie genialne. Cokolwiek byś wymyśliła.
    No, to wypoczywaj na wakacjach, naweniaj się i pisz, bom szalenie ciekawa coś wymyśliła dalej, żeby jeszcze bardziej utrudnić życie Uzumakiego. XDD On nie dość, że musi walczyć o życie ze śniegiem, całą wiochą, Uchihą, spiskującym Nejim planującym morderstwo stulecia, to jeszcze na na głowie Ciebie, hahaha. XDD No, to nie wyżywaj się an nim z bardzo. XDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  3. AAA!!! Minato! Nawet nie wiesz jak czekałam, aż go pokażesz. To kiedy wracasz z tych wakacji? Boru! Już nie mogę się doczekać spotkania ojca z synem.
    Taaak, coraz bardziej wygląda na to, że nasze królowe matki coś łączyło. Od ich pierwszego spotkania w tym fiku, atmosfera między nimi była gęsta. Teraz coraz bardziej się utwierdzam, patrząc na jej reakcję, na relacje chłopaków. Kobieta wymiata! Bardzo podobała mi się jej dwuznaczna wypowiedź :D A jeśli okaże się, że panie faktycznie coś łączyło, to widać, że jabłko nie pada daleko od jabłoni ^^ Może przez sentyment potraktowała tak wyrozumiale chłopców?
    Coś zgubiłam początek, ale Minato mnie powalił na łopatki. HA! Ciekawe co powie mężuś Kushiny i sama Kushina. Ależ się porobiło.
    Pobudkę miał Uzumaki świetną :D Ja bym zeszła na zawał ;) Byłam w szoku jak Sasuke zabił Oro O.o ŁAŁ! Poświęcił zwierza, żeby ratować Naruto. Ale cóż, z Naruto ma więcej atrakcji. W końcu musiał kogoś wybrać ;)
    Co do ich relacji, widać, że żaden nie chce przyznać się do więzi i starają się zniszczyć nawzajem, co nie przeszkadza oczywiście urozmaicać sobie życia przyjemnościami. Zaliczanie francuskiego bezcenne. No kto by się oparł takim zdolnym dłoniom *ma fioła na punkcie dłoni*.
    Neji, cholera, cały czas jest tajemniczy i ja cały czas uważam, że on WIE! Ale jak zdemaskuje Naruto, to wkopie kumpla, hm. Bardzo to intrygujące.
    A wizja Naruto i Sasuke w oceanie... mmmm smakowita. I ta nauka, mam nadzieję, że Sasuke nie będzie znowu geniuszem i jednak nie poradzi sobie tak łatwo w tym przypadku. Gdzieś musi mieć słabszy punkt, a z kolei Uzumaki musi mieć, silny. Bardzo jestem ciekawa, jaką Ty masz wizję tego zdarzenia. Po dzisiejszym filmie "Na fali" jeszcze bardziej się na to nakręciłam ^^
    Wiesz, ulżyło mi jak napisałaś, że Sakura się zmieniła. Ja już podejrzewałam jakieś niecne plany, rodzące się pod jej różowymi włosami, a tu grzeczne dziewczę wyszło. Uff ;) Absolutnie mi nie przeszkadza przyjazna Sakura. Dobrze, że zrozumiała i się zmieniła. Niech sobie żyje spokojnie z Lee przy boku ;D
    Świetny rozdział :D Mam nadzieję, że udało mi się w komentarzu zawrzeć wszystko, co mi łaziło po głowie.
    Tym razem udało mi się zostawić komentarz :D Baw się dobrze i życzę ładnej pogody.
    Ściskam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie żeby zakończyć w takim momencie? Nie no ja nie wytrzymam. Czekam na następny rozdział. Pozdro.
    Cloud

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah przepraaaszam, że się czepiałam węża, to przez mój cholernie pedantyczny umysł, ktory nienawidzi niedociągnięć : < pseplasam. W każdym razie rozdział bardzo baaaardzo mi się podobał :) kocham tą chemię między chłopcami i te dogryzania, scena zazdrosci na szostkę plus :) Chciałabym jednak kiedys zobaczyc chociaz milimetr uczuć między nimi, przecież każdy twardziel od czasu do czasu zamienia się w romantyka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Minato wrócił? No to żeś zwaliła mnie z nóg (a właściwie z łóżka, ale kto dba o szczegóły). Jesteś sadystką! Jak można kończyć rozdział w takim momencie i z nonszalancją mówić o tym, że kolejny pojawi się dużo później niż normalnie? Z drugiej strony, ja chyba jestem masochistką. Bo wiem, że tak czy siak będę czekała z wielką niecierpliwością na ciąg dalszy, nie ważne ile miałoby to trwać.
    Wiesz, w tym rozdziale było coś takie, coś szalenie sympatycznego, co sprawiło, że pomyślałam "to jeden najlepszych rozdziałów tego opowiadania". Szczerze nie wiem, co to sprawiło. Przyjazny uśmiech Neji'ego (ukrywający mrożący krew w żyłach plan zgładzenia biednej małej syrenki), rozmowa pseudo-małżeństwa z przyszłą teściową Uzumaki'ego, czy może jeszcze coś innego. Pojęcia nie mam.
    Ok, nie będę przedłużać.
    Pozdrowienia znad morza (szkoda, że w okolicy nie kręci się nikt pokroju Uchihy T.T).

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc tak. Byłam lekko w szoku początkiem iż gdyż nie spodziewałam się, że to tylko sen ;d Z drugiej strony nie spodziewałam się również ze Sasek zabije Oro. Podwójny szok^^ Czyżby Mikoto naprawdę wiedziała? szczerze to ja tez bym wolała jakby się na niego wydarła niż takie cuś bo nie wiem, czy ona wie, nie wie, czy może się domyśla ;d;d;d No i Zazdrosny Naruto ;) Szczerze mi tam nie przeszkadza ich związkowy styl w jaki popadli. Bo czasami mam wrażenie, że pieprzą się jak króliki tylko dlatego, że im tak dobrze. Wiesz chodzi, że poza pędem seksu nic a nic ich do siebie nie ciągnie. Ale ta zaborczość Naru pokazała, że jednak coś musi być. Tyle, że bardziej spodziewałam się takiej reakcji u Uchihy. Myślałam ze jak się dowie, że balował z dziewuchami to dostanie mu się. A tu łoł. ;d No bo w sumie oni nie wyglądają na parę, ani na to, że coś do siebie czują poza ich seksualnością w stosunku do siebie. Nie wiem czemu ale ciągle mi coś w Sasuke brakuje tzn nie ciągle tak ostatnio. Nie wiem czy ja coś od niego wymagam czy jak O_o
    No i zrobiłaś krok w stronę uwolnienia tej tajemnicy o ojcu Naruto Bo uwaga (fanfary) Minato come back! yeahhhh :p łoł i wow i ogólnie jessst! No to teraz kochana pisz! Uwaga do miasta wrócił Namiakze>.< ;d;d;d;d;d
    Czekam na kolejny rozdział ;) Buzka

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawi mnie czy ojciec Sasuke też nie wie. Może udaję, że nic nie widzi i nie chcę o niczym wiedzieć? A matka jak się dowiedziała?

    Biedny Naru, zauważyłam, że coraz bardziej ciągnie go do LA. Czy dobrze zauważyłam, czy wyolbrzymiam?

    Powrót ojca, ciekawe jak zareaguję na to Uzumaki. Ich spotkanie będzie świetne i zapewne widowiskowe. Tylko kretyn nie zauważyłby podobieństwa i chyba wszyscy znają przeszłość pana Namikaze, nie? Więc będzie gorąco.

    Czyżby przyszedł do Kushiny bo niema gdzie się podziać? Na jak długo? A może przyszedł poznać syna? Ciekawe jaka reakcja będzie, zwłaszcza po usłyszeniu o przeszłości Naruto. Wygląd też ma ciekawy, po tatusiu oraz blizny są dość ciekawe :)

    Wypocznij i baw się dobrze:*

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez prawie cały rozdział myślałam, że "...Sasuke pokaż buźkę..." było najcudowniejsze, ale jak przeczytałam ostatni akapit... Apokalipsa 2012 się zbliża!X) A surfing na horyzoncie... Chciałabym 'zobaczyć' spektakularną wywrotkę Uchihy.xD
    I co ja jeszcze powiem? Rozdział chyba najlepszy z całego opowiadania. Bardzo dużo się działo - chwali, się chwali. ;)
    Uchiha naprawdę jest zimnym draniem. Zabić swoje zwierzątko?! Szkoda mi strasznie tego węża. Rozumiem, że raczej miał marny wybór, ale... będzie nowy nie? O! Albo pająka! Albo może coś przywiozą z nad oceanu? Hm?x3 Dobry pomysł? Anemic

    OdpowiedzUsuń
  10. W kościach czułam, że prędzej czy później wyślesz tam Minato. HA! To teraz Kushina będzie miała jazdę^^
    Swoją drogą Naru także.
    Ale może sobie pogadają, wyjaśnią co nieco...tylko trochę mi się to nie widzi. Dobra zobaczę jak wykreujesz pana Namikaze.
    Sasuke ubił Orochimaru. Widać dzięki temu, że Naru coś dla niego znaczy. Oj tam, oj tam, że tak niby wypadało bo inaczej z nogą Uzumakiego byłoby źle i tak postąpić należało. Wcale nie należało. Można było....w zasadzie to nie wiem co robi się z wężem jak się opatuli twoją nogą. Hmmm pewnie są jakieś sposoby na zaniechanie przygotowywania sobie posiłku przez takiego. Nie wiem, na wężach też się nie znam.
    Koniec końców - zależy Sasuke. O!
    Matka Uchihowska mnie zaskoczyła. Już tego to ja po niej się nie spodziewałam. Ale to dobrze. Po raz, że dobrze dla nich a po dwa, że taki element zaskoczenia w opowiadaniu. No i masz, znowu chwalota się włącza. No ale co? Ja wiem, że chcesz by Ci wytykać błędy i tak dalej...jak coś się mi nie spodoba to rzeknę.
    Wracając do Pani Uchihy. Każdy tak snuje, że ją i Kushinę coś łączyło...może i łączyło, kto tam ich wie. A może po prostu CZYTA YOICE?! Stąd taka reakcja. Biedna kobietka pewnie czytała, czytała, wzdychała jakie to piękne historie i szkoda, że w realu takiego czegoś nie ma, gdzie mogłaby powspierać, pokibicować, służyć dobrą radą. No i w końcu BOOOOOM i ma we własnym gnieździe yaoica. A może cichaczem pisze też własne opowiadania. Dobra wyobraźnia mnie ponosi więc się już zamykam, w tej kwestii.
    No dobra ale jak tak złapała ciastko i poszła, zostawiając ich w dogłębnym szoku to jak nic za ich plecami musiała odtańczyć dziki taniec radości, że tak ich wprawiła w osłupienie.
    Przy Naruto to Sasuke zbyt dużo się nie pouczy...ale taki geniusz to i zapewne jak się opuści w nauce to z sześć na sześć mniej.
    A jednak deska była ważna tak bardzo, że ekipa Sasuke gotowa była niemal wynosić ją na ołtarze.
    Neji coś podejrzewa....prawda?
    (może on też yaoi czyta?^^)
    Dobra bo zaraz tak się zagalopuję, że wyniknie, iż wszyscy tam tylko yaoi żyją. Co nie byłoby takie złe.
    No i ten Minato.....wróciłaś już z wojaży*stara się zajrzeć na drugą stronę monitora*...bo CIEKAWIĘ SIĘ jak zareaguje Kushina. Może omdleje? Albo pozostanie jej wytrzeszcz po kres jej dni...i jak Naru się dowie o wizycie ojca. A może Minato właśnie przyjechał po to by poznać syna bo się o nim dowiedział?
    Jejuuuuu....nooo....chcę już wiedzieć.
    Pozdrawiam i weny xDDD

    OdpowiedzUsuń
  11. O.O ...WOW
    No to teraz bedzie jazda bez trzymanki.
    Ta historia ze Minato siedzi w wiezieniu to prawda czy kolejna kretynska plotka? Niefajnie by bylo gdyby okazal sie swinia. Mimo wszystko uwazam ze Naruto nalezy sie choc jedna sympatyczna I szczera osoba. Tak dla odmiany.
    Nie wiedzial, prawda?

    Shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  12. omfg xD to opowiadanie... emanuje zajebistością :D już nie mogę się doczekać ciągu dalszego :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.