wtorek, 6 października 2009

29. Refuge

Dla Virus_Ci z okazji urodzin. Żeby wciąż była taka zajebista ;)

Romeo, mało opisuję, bo ja się panicznie boję opisów. Staram się je nadrabiać dialogami. Postaram się pisać ich trochę więcej, jednak nie wiem czy mi wyjdą. I dziękuję za komentarz ^-^

Ankieta zakończy się wraz z publikacją 30 rozdziału. Swoją drogą ja się nie spodziewałam, że aż tyle osób czyta to opowiadanie. Jest mi bardzo miło ^-^


Naruto skupił się na tym, żeby ominąć ciało bruneta. Powalił go na podłogę i wstał. Jednym szybkim ruchem ubrał jeansy. Patrzył oczyma Kyuubiego, jak Gaara chowa się za piaskiem. Kamienny mur natomiast zaczyna się kruszyć, by zaraz potem ściany runęły, jak od wybuchu bomby.

Idź do niego. Zabij Gaare.

Naruto kiwnął głową i zatrzymał ogień. Z jego ciała wciąż unosiła się wściekle czerwona poświata. Widział duszę czerwono-włosego zamazaną przez piasek. Warknął i podszedł do mężczyzny. Goryli, którzy przyszli z zielonookim już nie było. Przymknął oczy i poczuł jak kolejna bariera puszcza. Musi uwolnić w sobie jak największą siłę. Jeśli chce pokonać Gaare, musi użyć największej siły, jaką jest w stanie odblokować.
Powoli jego myśli zostały przyćmione przez umysł Kyuubiego. Czuł zapach krwi. Chciał słyszeć wrzask umierających… świadomość zostawała zastąpiona przez zmysły potwora.
Bo potworem był. Od zawsze.

- Nie zabij cię tylko dlatego, że jesteś mi potrzebny – usłyszał koło ucha głos Gaary. Odwrócił się momentalnie. Piasek układał się w cień mężczyzny. Zmarszczył brwi.
- Za to ja cię zabiję. Na to samo wyjdzie – mruknął i zapachnął się z całej siły. Złote drobinki rozpłynęły się w powietrzu. Już po chwili był przy tarczy zielonookiego. Walczył z ją. Uderzał, palił i miażdżył. Piasek jednak zawsze wracał na swoje miejsce. Naruto warknął i znów uderzył w ścianę.

Musisz być szybszy niż piasek.
Nie jestem szybszy niż piasek debilu!
To musisz stać się jak woda.
Woda…?

Uzumaki zamrugał kilkakrotnie, a później spojrzał na swoje stopy. Drobinki piasku leżące na ziemi owinęły się wokół jego kostek i szły coraz wyżej i wyżej. Blondyn krzyknął coś i spojrzał na zielonookiego. Mężczyzna uśmiechał się lekko. Kiedy piasek doszedł do szyi chłopaka, wyciągnął rękę przed siebie.
- Naruto! – Usłyszał jeszcze krzyk Sasuke. Przełknął ślinę. Gdy Gaara zaciskał pięść, Uzumaki czuł uścisk na sercu powiększający się coraz bardziej. Później nic nie pamiętał.

~~***~~

Sasuke patrzył na twarz blondyna. Szkarłatne tęczówki powoli powracały do swojej naturalnej barwy. Piasek zasłonił wszystko.
Oczy bestii zapędzonej w pułapkę.
- Naruto – szepnął i chciał wstać, ale nagle okazało się, że coś uniemożliwia mu ruch. Spojrzał w dół i krzyknął przeraźliwie. Więzy, które kiedyś więziły Naruto, teraz owijały się wokół ciała bruneta niczym węże.
- Dlaczego tak cię boli? – Nagle przed jego twarzą pojawił się zielonooki. Sasuke spojrzał na niego tym wzrokiem. – Powiedz dlaczego tak cię boli. – Powtórzył. Piasek wirował wokół niego szaleńczo, jednak nie zasłaniał mu oczu. Więc dlaczego…?
Kurwa! Czy wszyscy teraz muszą być odporni na moje spojrzenie?! – pomyślał i uśmiechnął się lekko.
- Czuję jak liny szarpią moimi nerwami. Każdą żywą komórką i wiesz co…? – Uśmiech Sasuke poszerzył się. Zanim Gaara zdążył zareagować w czerwonych tęczówkach pojawił się mały wiatraczek. – Czas rozwiać piasek.

Sasuke stał z wielkim mieczem w ręku. Patrzył na czerwno-włosego, który upadł właśnie na kolana i zaczął krztusić się krwią. Przejechał ostrzem po odsłoniętej szyi.
- Jesteś małą, zepsutą zabawką. Przestarzałym robocikiem. Opuszczonym i zapomnianym. Trzeba cię wymienić na lepszy model. Jak w tej piosence.
- Nie znam żadnej takiej piosenki… - wychrypiał mężczyzna i uniósł głowę. W jego spojrzeniu krył się obłęd. Sasuke doskonale znał tą psychoze. Taki sam wzrok miał Orochimaru. Sasuke wie jak zniszczyć wariactwo.
Wariactwo można zniszczyć jedynie szaleństwem.
To jednak z najważniejszych lekcji jakich nauczył się w swoim życiu. Lek na czarne, paranoiczne charaktery.
- Hm… Jest jeszcze jedna o wymianie tylko części. Ja jeśli miałbym wybierać wybrałbym wymianę całego robota. A ty? – Zapytał najuprzejmiej jak umiał. Kiedy nie dostał odpowiedzi gestem dłoni uniósł ciało zielonookiego w powietrze i wbił mu nóż w serce. Mężczyzna zawył przeraźliwie.
- Pu…ś… e…tto… - kolejne jego słowa utonęły w ciszy.
- Powiesz, jeśli pozwolę ci mówić.
Kolejny cios. Sasuke odepchnął od siebie Gaare, a gdy ten uderzył o niewidzialną ścianę i upadł, Uchiha podszedł do niego powoli. – Wiesz, że Naruto mówił o tobie jak o naprawdę potężnym przeciwniku? Ja jednak jakoś nie umiałem mu uwierzyć – przykucnął przy poobijanym i zakrwawionym ciele. – Jesteś cieniem samego siebie. Utonąłeś w swojej nienawiści.
- Żyję… i… i – Sasuke uniósł brwi ku górze i pozwolił mu mówić – i… zabijam tylko dla… siebie.
- A ja mam cel, wiesz? – Odgarnął włosy w czoła z taką przesadną, chorą czułością. Jakby Gaara naprawdę był dla niego kimś ważnym. – Jestem herosem, który musi uratować świat. Będę walczył ze złem, żeby pokonać wszystkich tych, którzy chcą zniszczyć świat. I wiesz co…? – Wstał i spojrzał na niego z góry. W jego rękach nagle pojawiła się broń. – Zacznę od ciebie – powiedział i strzelił w głowę Gaarze. Mężczyzna upadł i krzyczał przeraźliwie.
A tak bardzo chciał umrzeć.

~~***~~

Naruto oddychał ciężko i patrzył na Sasuke. Jego nowe spojrzenie, które otrzymał gdy tylko dotknął klucza.

Dlaczego?
Tego nie jestem ci w stanie powiedzieć.
Kłamiesz!
Nie.

- Sasuke…? – Uzumaki podszedł do mężczyzny i szturchnął go w ramię. Uchiha momentalnie spojrzał w jego stronę. – Co mu zrobiłeś?
- Strzeliłem mu w głowę – zakomunikował, a oczy Naruto rozszerzyły się i spojrzał na Gaare. Ten oddychał ciężko i klęczał na podłodze.
- I… co?
- Nic – Sasuke wzruszył ramionami i wstał. Uśmiechnął się lekko do blondyna. – Chodź matole .
Uchiha ruszył w stronę wyjścia. Kiedy Naruto chciał zrobić krok poczuł jak coś zaciska mu się wokół kostki. Spojrzał w dół. Piasek. Odwrócił się momentalnie. Gaara stał kilka centymetrów przed nim. Teraz mógł czuć jego gorący oddech na twarzy. Widział doskonale oczy pełne nienawiści. Uśmiech przepełniony goryczą.
- Dostaniesz to po co tutaj przyszedłeś – wyszeptał. Naruto już czuł oddech Sasuke na karku. Nie odwrócił się, a brunetowi dał sygnał ręką, żeby nic nie robił.
Czy… naprawdę Gaara mu to da? Uchiha aż tak bardzo go zniszczył? Przecież Gaara był zawsze silny. Shaolin ostrzegał go przed nim. Bał się go, a teraz okazał się kimś tak słabym. To przecież… niemożliwe.
- To prezent od Boga Śmierci – wyszeptał, a oczy Uzumakiego rozszerzyły się nagle. Patrzył jak czarne liny pojawiają się nagle na jego ciele. Powoli zaczynają wsiąkać w skórę. Krzyknął i opadł na kolana. Ledwo łapał oddech. Kyuubi starał się coś zrobić. Uderzał ogniem i starał się wydostać na zewnątrz, ale był bezsilny. Czuł jak szpony demona zaciskają się panicznie wokół jego serce. Z trudem łapał oddech.
- Naruto! – Krzyk Sasuke wydawał się taki nierealny… taki zwodniczy. Jakby zapewniał go, że wciąż żyje.
Naprawdę?
Ale… to tak… bardzo boli.
Liny całkowicie wchłonęły się już w ciało. Teraz przypominały skomplikowane tatuaże. Misterne wzory. Skóra piekła tak niemiłosiernie. Tak strasznie. Jakby jakąś trucizna paraliżowała całe ciało. Ktoś nacinał jego skórę, a potem podpalał rany ogniem.
Tak strasznie… niewyobrażalnie… i… i dlaczego ktoś… rozrywa jego ciało?
Obraz rozmazywał mu się. Widział sylwetkę Uchihy. Trzymał jakąś niebieską kulę w ręku uderzał nią w piasek. Bariera zawsze jednak wracała na swoje miejsce. Z nieludzkim trudem odwrócił głowę i spojrzał na stojącym nad nim zielonookiego. Mężczyzna uśmiechnął się lekko.
- Teraz już wiesz dlaczego udało nam się zniewolić tak wielką siłę?
- Bóg Śmierci…?
- Tak. Właśnie tak – Gaara zmrużył oczy i nachylił się nad chłopakiem. – Dał nam, ale nie chciał, żebyście wy uwolnili swoją moc.
- Może się jej bał – Naruto uśmiechnął się lekko. Ból stał się nagle wspomnieniem. Była tylko próżnia. Jakby jego umysłu wcale nie było, a…

A ty się łudzisz, że kiedykolwiek był?
Nawet jeśli miałem orzecha, to już go nie ma!
Miałeś orzecha, a orzech był zgniły w środku.

- Spójrz Naruto. Zapamiętaj każdy mój ruch. Każdy dźwięk – Gaara podniósł się nagle i spojrzał na Uchihe. Brunet stał nieruchomo z głową wysoko uniesioną ku górze. Naruto zmrużył oczy i dopiero wtedy do zobaczył. Jedna z lin zaciskała się wokół szyi mężczyzny. Gaara wystawił rękę przed siebie i zaczął powoli zaciskać pięść. Piasek zawirował wokół bruneta, a potem niczym sztylety wbił się jego skórę. Uchiha syknął głośno i zagryzł wargę. Przy kolejnym ataku piasek oplótł jego rękę i zacisnął się na niej mocno. Gaara zaśmiał się słysząc krzyk czarnookiego.
Naruto chciał wstać, jednak przy każdym ruchu liny zaczynały parzyć jego ciało. Mój jedynie leżeć i patrzeć na Sasuke.
- Zostaw go! – Wrzasnął, a Gaara odwrócił się w jego stronę. Jego żółte źrenice świeciły nienaturalnym blaskiem. – ZOSTAW POWIEDZIAŁEM! – Wrzasnął, gdy piasek po raz kolejny zacisnął się na ręce bruneta.
- Możesz tylko patrzeć – syknął zielonooki i na moment odwrócił się w jego stronę. Naruto zmrużył oczy.
- Nigdy nie widziałem osoby, która miałaby w sobie tyle nienawiści.
- Gniew nas określa.
- Ga…ara – Naruto spojrzał na bruneta, który uśmiechnął się do niego lekko. Na ustach miał strużkę krwi. – Nienawiść jest niczym w porównaniu z pogardą – wyszeptał w ironicznym głodnym tonie. Tak bardzo lekceważącym i obojętnym, że aż groteskowym na tę sytuację.
- Idioto! – Oczy blondyna zaszkliły się, gdy lina mocniej zacisnęła się wokół szyi mężczyzny. W oczach Uzumakiego mimowolnie pojawiły się łzy. – Jesteś strasznie samotny Gaara.
- Wystarczy mi własne towarzystwo.
- Jesteś opuszczony – Oczy Naruto rozszerzyły się, gdy piasek uderzył go w brzuch.
- Jak śmiesz…
- Chcesz zobaczyć jak to jest mieć przyjaciela? – Blondyn uśmiechnął się lekko. Zielonooki milczał. – Nie pozwolę ci spaść na dno. Uratuję cię. Gaara… pozwól mi cię dotknąć…

Jeszcze nie słyszałem tak kiczowatego tekstu.

A jak podziała to co?
To powiem, że zamiast orzecha masz ziarenko ryżu.
Ej! Ryż jest mniejszy.
Ale za to nie jest pusty w środku.

Gaara patrzył na niego chwilę, po czym poszedł do Uchihy i zamachnął się. Uderzył go tak, że stracił przytomność.
- Będziesz miał długą drogę przed sobą, Naruto Uzumaki.
- Najwyżej pobiegnę – westchnął i poczuł jak czerwono-włosy podnosi go z ziemi. – A co z Sasuke?
- Zostanie przeniesiony do innej celi.

~~***~~

Kiedy Sasuke się obudził bolało go wszystko. Od głowy, po ręce, nogi, brzuch i na tyłku skończywszy. Teraz już z pełną świadomością mógł powiedzieć, że wie jak cierpi Uzumaki po seksie. Nieprzyjemne uczucie.
Z cichym syknięciem podniósł się do pozycji horyzontalnej i rozejrzał po pomieszczeniu. Było w nim znacznie ciemniej niż w celi, w której znajdował się ostatnio. Westchnął cierpiętniczo i przymknął oczy – może dzięki nim coś więcej zobaczy. Nie jest jakimś cholernym kotem, czy coś, że widzi w ciemnościach, ale spróbować nie zaszkodzi.
Zmierzył celę wzdłuż i wszerz, jednak nie zauważył nic nadzwyczajnego. W koncie odkrył tylko łóżko. Wstał i podszedł do niego.
- Kurwa – zaklął i wymacał materac. Kiedy usiadł, poczuł ciepło po lewej. Spojrzał w tamtą stronę.
- Um… cześć – wielkie białe oczy patrzyły na niego z lekkim strachem. Zamrugał kilkakrotnie. – Kim jesteś?
- Nieważne – mruknął i oparł głowę o ścianę.
Naruto nigdzie nie było. Brunet miał tylko nadzieję, że ten psychol mu nic nie zrobi. Gdyby był bardziej brutalny może udałoby im się uciec. Szlag!
Z całej siły uderzył w ścianę po prawej. Jego nowy towarzysz pisnął cicho. Zerknął na niego kątem oka.
- Dawno tutaj jesteś?
- Miesiąc.
- Jesteś dziewczyną? – Zdziwił się. Dopiero teraz zauważył, że głos jest delikatny, cichy i jak najbardziej kobiecy. Przeklął w myślach. Jeszcze mu tu zasranej baby brakuje! Dobrze, że go nie widzi i nie wie jak wygląda.
- Tak. Hinata Hyuuga.
- Hyuuga? Ta z…
- Triady. Mój klan jest jednym z najpotężniejszych.
- I Suna cię porwała? Dlaczego?
- Um… no… ja… miałam się stać głową jednej z rodzin.
- I?
- I zagrażałam Drepung.
- Czemu zagrażałaś?
- Klasztorowi Gaary. Chyba wiesz kto to, prawda?
- Taa – westchnął i spojrzał kątem oka na dziewczynę. Widział jedynie jej białe oczy i trochę twarzy. – Są dwa materace?
- Nie.
Uniósł brwi ku górze. Niech nie liczy, że będzie spał na podłodze. Nie jest jakimś cholernym dżentelmenem, który ustępuję niewiastą.
- Mam nadzieję, że się zmieścimy.
I teraz jeszcze brakuje mu kogoś, kto będzie ględził nad uchem. Chociaż tyle dobrze, że nie ma w planach wysłanie go na ziemię.
- Miesiąc siedzisz w takich ciemnościach?
- Była lampa, ale żarówka się spaliła.

Po godzinie milczenia w końcu Sasuke się odezwał.
- Masz zamiar tutaj tak siedzieć do końca życia?
- Nie. Miałam plan.
- I co z tym planem?
- Sama jestem za słaba, by go wykonać.
Sasuke zerknął na nią. Uśmiechnął się lekko.
- Jak to jest w triadzie?
- Ciężko. Triada jest trochę jak wojsko. Jeśli jesteś za słaby wylatujesz.
- Ty byłaś za słaba? – Bardziej stwierdził niż zapytał. Dziewczyna zaśmiała się.
- Tak i byłam spadkobiercą. Reszta rodziny mnie nienawidziła, ale takie jest prawo. Byłam najstarszym dzieckiem mojego ojca. Nie można zmieniać reguł.
- Mafia nie ma żadnych reguł. Teraz gangsterzy stali się zupełnie inni. Chcą tylko rozgłosu. Wzorują się na filmach. Pieprzone Hollywood.
- W Ameryce jest inaczej. W Chinach też jest inaczej.
- Kiedyś też byłem gangsterem. Pracowałem dla mafii, która okazała się organizacją rządzącą Ameryką – zaśmiał się cicho. Hinata nie odpowiedziała. Siedziała po turecku, opierając się plecami o ścianę. Od czasu do czasu patrzyła tylko na bruneta. Tak można było pomyśleć, że umarła. Albo jak kto woli w bardziej poetycki sposób: zamieniła się w marmurowy posąg.
- I co dalej?
- Chcieli mnie zabić, ale jakoś mi się udało. Naruto mi… - Sasuke zmarszczył brwi i odwrócił się w stronę białookiej. – Byłaś kiedyś w Shaolin? Może go znasz? Taki jeden blond-włosy przykurcz.
- Nie.
- A może znasz Uchiha? – Zapytał z ironicznym uśmiechem. Jak już wywlekać całą swoją historię, to wywlec ją do końca. Nawet z najbardziej śmierdzącymi jej fragmentami.
- To jeden z głównych klanów w Yakuzie. Mój ojciec często z nimi handlował.
- Mówisz? – Brunet zaśmiał się, jednak gdy zobaczył powagę w oczach dziewczyny zamilkł. – Uchiha to… mafia?
- Są naprawdę silni, chociaż w ich układach ciężko się połapać. Mój ojciec mówił, że są do nas podobni.
- W jakim sensie?
- Mają moc, o której się innym nie śniło. Głównie dlatego znaleźli się na szczycie.
- A… a wiesz coś o jakiejś przeszkodzie? Musieli wyeliminować kogoś, jednak im się nie udało.
- Nie. Czemu pytasz?
- Hm… - Sasuke przeczesał ręką włosy. – To moja rodzina. Przysięgłem sobie i mojej matce, że pomszczę tych, którzy zniszczyli nam życie. A wszystko wskazuje na mojego ojca.
- Och… przykro mi, ale jeśli chcesz go zabić nie wiem czy ci się to uda. Fugaku otacza się maszynami do zabijania. Nawet mój ojciec nie posiadał wokół siebie tylu wojowników.
- Ja mam broń, o której ci się nawet nie śniło.

8 komentarzy:

  1. Eee...nie mócie mi że jestem pierwsza? O_o no ale bynajmiej, notka była wspaniała i bardzo mi się podobała i już się nie mogędoczekać sienastpnej. Pozderki :*:*:*:* i błagam o Harda SasuNaru usycham.

    By: Clouc

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka wspaniała nic ująsi, ale za to dodawac ^^
    Prosze cię o jedno o SasuNaru...
    Po prostu brak mi sil jak nie ma Ostrych scen.
    Nie moge sie doczekac next'a.
    Pozdrowionka!!!

    Mitsuke

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde chyba będę jedyną osobą z taką opinią ... No to zaczynamy.
    Uwielbiam twoje opowiadanie, to jak przekazujesz, jak układasz dialogi jest niesamowite, ALE tym razem zabrakło mi ciebie w tej notce.
    Sasuke wydał mi się zupełnie inny- odniosłam wrażenie, że pomyliłam postacie i musiałam aż TRZY razy czytać, aby upewnić się, że "ta" postać to Sasu- była tak inna...
    Naruto hmm chyba okej był :]
    Dialogi były też takie dziwne- chodzi mi tu bardziej o pogawędkę Hinaty z Uchihą- jejku była taka drętwa -__- Oczywiście nie spodziewałam się nie wiadomo czego, ale Sasu tak dziwnie otwarcie z nią gadał- znaczy się oczywiście to normalne, że tak gada bo przecież on nie należy do osób, które boją się mordkę otworzyć, ale jakoś to nie pasowało do niego...

    Wydaję mi się, że zawsze musi być moment nudniejszy przed akcją- zapewne teraz będzie się dziać, hihi :3
    Co do scen- Ej Wy zboki wyżej !!! Wam tylko jedno w głowie !!
    No mi też, ale musi być trochę akcji ! xD

    Sorki jeżeli coś cię uraziło, ale naprawdę nie chcę robić ci przykrości d'.'b I tak kocham twojego bloga :*



    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek muszę się do jednej rzeczy przyczepić. "Sasuke podniósł się do pozycji horyzontalnej" - pozycja horyzontalna to pozycja leżąca.Ale przechodząc do notki. Jak już mówiłam, nie lubię opisów walki, ale zdaję sobie sprawy, że w tym fanfiku są one niezbędne. I tak opisujesz je znacznie lepiej, niż większość autorek. Hmm tak szczerze mówiąc w innych fikach zwykle omijam takie opisy , a u ciebie jednak czytam. Wcześniej czytałam tylko te u Viatora, no i na początku fika Elbereth - na reszcie blogów odpuszczałam. trochę się pogubiłam się tylko w pewnym momencie w tym, jak Gaara, którego Sasuke potraktował słynną techniką, tak nagle stał się ich oprawcą.
    Naruto ma nauczyć Gaarę jak to jest mieć przyjaciela? Hmm mam nadzieję, że rudzielec nic munie zrobi, a Naru nie wczuje się za bardzo. Jeżeli chodzi o Sasuke, to też zdziwiła mnie jego bezpośredniość w stosunku do Hinaty (ostatnio pojawiają się nowe postaci, Hyuuga to ciekawy omysł). Do Uchihy bardziej pasowałoby mi: Prześpię się na podłodze. Choć w sumie, blondyn już go zmienił, więc kto wie co tam mu siedzi w głowie.
    A tak z innej beczki, chyba przyzwyczaiłaś ludzi do rozdziałów z opisami seksu, bo jak widzę w komentarzach, proszą o "harda" i to koniec opinii. Pozwolę sobie więc na refleksję, że ci komentujący chyba nie potrafią docenić opowiadania, które naprawdę ma FABUŁĘ, tylko czytają coś dla opisów seksu. To nie za dobrze świadczy... (dobra, lepiej nie będę kończyć tego zdania).
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Było pięknie, cudnie, przezajebiście ;__;
    Kooocham ciem <3 ;* pisz więcej ! Prosze, proszeprosze <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ kobieto moja droga, ty się opisów nie bój, gdzyż ponieważ azliż one wcale a wcale nie gryzą, serio, słyszłaś kiedyś o jakimś brutalnym zabójstwie przez opisy? Nie? Ja też nie, więc sama widzisz. xDDD
    A tak powiażnie, to naprawde nie masz się co bac opisów. Jeżeli nie dajesz sobie z nimi rady zbyt dobrze, to nie muszisz od razu wyjeżdżac z opisami na pięcdziesiąt stron (tak potrafi tylko Tolkien. xD), ale stopniowo sobie je powiększac, aż wejdą w krew, czytaj sobie na głos to, co napisałaś, żeby zobaczyc, czy wszystko ma sens i jest zrozumiałe, ja sobie do tej pory czasem tak robię, wierz mi, to pomaga. ^^
    Co do samego rozdziału... Cóż, wyjaśniło się co nieco o Sasie. To ostanie jego zdanie było takie asz, asz! *.* "Ja mam broń, o której ci się nawet nie śniło".
    W każdym razie już wiemy w czym ma mu pomóc Naruto. Daleeeej... Dalej to muszę powiedziec, że z tym kluczem, to ja się trochę pogubiłam. == Mam tendencję do gubiena się w czymś... *wali głową w stół* I w ogóle, to dobrze by było, jakbyś nie wiem, jakoś tak częściej informowała co kto mówi, bo czasami nie wiadomo i trza się domyślac. Albo to ja jak zwyklę nie łapię. ^^"
    No, co eszcze? Podoba mi się, czkeam na kolejny rodział, czyli jak zawsze. ^^

    Pozdrawiam
    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam, że nadrobię??
    Tak więc dotarłam w końcu na Twojego bloga i z pewnością był to jeden z rozdziałów, które czytało mi się przyjemniej od poprzednich.
    Kobieto, nie bój Ty się opisów, bo to nic strasznego. Zawsze możesz je zmienić. Jednakże one są niesamowicie potrzebne, zwłaszcza gdy opisujesz walki.
    Bardzo łatwo jest się pogubić i tak, jak ciekawie ujmujesz sceny walk, tak zamotałam się w nich ze trzy razy. Dlatego przełam swój lęk do opisów, przynajmniej w tych sytuacjach.
    Widzę, że Uchiha został oddelegowany do innego, niesamowicie przytulnego, lokum. No cóż, Gaara nie zna litości dla bruneta. Ale na towarzystwo nie może narzekać.
    Twoja wersja Hinaty bardzo przypadła mi do gustu. Ostatnio miałam do niej mały uraz, ale mi przeszło, tym bardziej po przeczytaniu o Hyuudze w Twoim fanficku.
    Naruto łapie się każdej deski ratunku. Wygląda jakby grał w rosyjską ruletkę. Ryzyk fizyk i stawianie na szczęśliwy traf. W takich chwilach ma raczej "orzecha" zamiast mózgu. Mimo wszystko stara się coś zrobić, niż nie robić nic. To się chwali, nawet jeżeli ceną jest życie. A może szczególnie wtedy?
    Ciekawe jak pójdzie mu misja nawracania Gaary, bo mam nadzieję, że sprowadzi go na dobrą drogę.
    Czytając ten rozdział, przeniosłam się na chwilę do samego anime. Właśnie do walki z Gaarą i natchnęło mnie na obejrzenie sobie owych odcinków.
    No ale jak widać, godzina późna i nie będę budzić rodziny. Kto wymyślił takie ograniczenie?
    Mam nadzieję, że Uchiha naprawdę posiada niezwykłą moc. Nie ten co w mandze, którego wszyscy po kolei ratują...pfff
    Do napisania przy kolejnym rozdziale.
    Pozdrawiam & Cya...:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Whoa. Nowy epizod^
    Już jak wzrokiem przeleciałam po notce i komentarzach to walka się szykuje. Coś tam było jeszcze o Shinigami[kręci mnie to *q*].
    Ostatnie słowa też zachęcające.
    Przepraszam, że piszę tak od czapy, ale obawiam się, że nie będę mogła kiedyindziej skomentować.
    Kocham Refuge poprostu x3
    Whatever.
    Zapraszam w swoje skromne progi na Rozgardiasz-no13 :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.