sobota, 2 stycznia 2010

35. Refuge

Wszystkiego najlepszego w 2010.
I witam nową czytelniczkę :)

Naruto zmrużył oczy wpatrując się w bladą twarz Sasuke. W przyciemnionym świetle nabierała dziwnego, prawie upiornego wyrazu. Długie rzęsy padały cieniem na policzki, a czerwone usta sprawiały wrażenie, jakby dopiero co zostały umoczone w krwi. Uzumaki mimowolnie zwilżył językiem swoje wargi. Kilka sekund temu włączył się alarm. W skarbcu był jednak stłumionym dźwiękiem paniki, nad którą Naruto może zapanować. Był tylko strachem. Niczym więcej.
- Sasuke – szepnął, ale jego szept był nad wyraz głośny. Głos miał zachrypnięty i zmęczony. Można było odnieść wrażenie, że dawno nic nie pił. Grał rozbitka na pustyni.
Nastała chwila ciszy. Uzumaki czuł jak kolejne sekundy uderzają w jego ciało. Alarm stawał się coraz wyraźniejszy, panika rosła. Ścisnął mocniej płótno i spojrzał za siebie. Wydawało się, że cienie z sąsiedniego pokoju tańczą jakiś upiorny taniec, coraz bardziej zbliżając się do skarbca.
- Uciekaj – warknął w końcu na Uchihe, który wpatrywał się w niego uporczywie do góry nogami. Naruto miał wrażenie, że oczy mężczyzna były jeszcze mroczniejsze, niż pamiętał. Przełknął ślinę.
- Zabiją cię, jeśli tu zostaniesz – rozległ się jego głos. Naruto mimowolnie wzdrygnął się, a zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. Wciągnął ze świstem powietrze, a jego oczy zapłonęły nieznajomym blaskiem. Nieświadomie jego spojrzenie było tak zagubione i bezradne, jak u małego dziecka. A Naruto nie mógł być już małym dzieckiem. Nie w tym świecie. Przecież już dorósł.
- Mam zabić Sai`a.
Nagle usłyszeli krzyki tuż za rogiem. Niebieskie oczy spojrzały na bladą rękę wyciągniętą w jego stronę. Zobaczył jak czerwone usta poruszają się bezdźwięcznie. Układały się w jego słowo, którego Naruto nie mógł być pewien. Wolał, żeby mu się to wszystko przyśniło.
Chodź.
Wsunął dłoń w silne palce i został pociągnięty ku górze. Po chwili znaleźli się w Sali z bronią. Naruto rozejrzał się uważnie.
- Możesz opuścić to w powrotem? – wskazał ręką na metalowy płat zawieszony na suficie. Brunet skinął jedynie głową i odpiął linkę, do której był przymocowany. Zaraz potem rozległ się trzask opadającego metalu.
- Weź broń – Uchiha rzucił w stronę blondyna karabin z pobliskiej półki. Naruto patrzył jak pod szklaną częścią podłogi przebiegają jacyś ludzie, pędząc prosto do skarbca.
- Musimy uciekać – nie czekając na nic podbiegł do drzwi i otworzył je. Przed nim ukazał się wąski korytarz. Obejrzał się za Sasuke. Mężczyzna skinął głową. Gdy dobiegli do jego końca brunet wyciągnął jakąś kartę magnetyczną, dzięki której następne drzwi otworzyły się. Naruto rzucił na korytarz granat dymny, który miał przygotowany na wszelki wypadek.
- Zabezpieczenia już nie działają – usłyszał szept tuż przy uchu. Spojrzał kątem oka na twarz Uchihy. Teraz owiewała go biała mgła. Jego oczy stały się nieco bardziej czerwone, co dodawało mu tylko drapieżności. Naruto odwrócił głowę. Dym zaczął i jego piec w oczy, które wbrew jego woli zaszły łzami. Tuż przed jego twarzą mignęły czarne, długie kosmyki. Obejrzał się za siebie zdezorientowany, by zobaczyć jeszcze białe oczy wpatrzone w uciekających. Kobieca twarz oddaliła się za kurtynę mgły. Naruto patrzył na nią jeszcze, kiedy niespodziewanie poczuł szarpnięcie z lewej strony. Uchiha wepchnął go do jakiegoś gabinetu, po czym skutecznie zaryglował drzwi. Blondyn zmrużył oczy i wstrzymał oddech.
- Tam była Hinata – powiedział cicho, oddychając coraz szybciej. Sasuke odwrócił się w jego stronę. Bez słowa podszedł do pobliskiego okna i otworzył je. Kiedy ciągnął dolną część ku górze, zawias trzasnął głucho. Dźwięk ten przyćmił nawet szum dobiegający z ulicy. Uzumakiemu zdawało się, że zgrzyt zawiasów przedarł się do jego głowy i miażdżył ją swoim hałasem. Przymknął oczy.
To nie miało tak być. Inaczej wyobrażał sobie ich spotkanie, inaczej je zaplanował. Czuł, że Uchiha się zmienił, jednak po części wciąż był tym Sasuke, którego Naruto pamiętał.
Wciąż jest twoim Sasuke – szepnęła jakaś myśl. W tym momencie trudno mu było ustalić, czy powiedział to Kyuubi, czy jego chory umysł. Przeraził się. Nie chciał wracać do tego co było kiedyś. Nie był już tym, kim był kiedyś.
- Naruto, chodź.
Poszedł. Wydostali się z budynku dzięki lince magnetycznej, którą Uchiha miał przypiętą do paska. Powoli opuścili się ku bocznej uliczce, na której na szczęście nikogo nie było. Gdy Naruto dotknął stopami asfaltu, puścił bruneta. Mężczyzna pomajstrował chwilę przy pasku, po czym z parapetu na pierwszym piętrze opadł ku nim początek linki. Zwinął ją szybko i spojrzał na blondyna, a kiedy ten mruknął, już w następnej chwili zniknął za rogiem budynku.
- Kurwa – Naruto mimowolnie zaśmiał się do siebie, patrząc na miejsce, na którym jeszcze kilka sekund temu stał brunet. Westchnął i powoli wyszedł z zaułka. Znajdował się w rogu banku. Odwrócił się na pięcie i poszedł w przeciwną stronę.

~~***~~

Sasuke z piskiem opon zatrzymał się koło postaci idącej szybko w tylko sobie znanym kierunku. Blond pasemka opadające na twarz zamigotały, kiedy ich właściciel odwracał się w kierunku Uchihy.
- Wsiadaj – powiedział głosem nieznającym sprzeciwu. W duchu uśmiechnął się, że zabrzmiał właśnie w taki sposób. Niebieskie oczy błysnęły niebezpiecznie, a jasne usta zacisnęły mocniej. Najwyraźniej Naruto nie miał tyle entuzjazmu co brunet. – Wsiadaj mówię! – Krzyknął na niego. Nie miał pojęcia, czy to przekona chłopaka. Zmienił się. Cholernie się zmienił. Sasuke nie mógł uwierzyć, że to on. Ten głupi, rozgadany Naruto, którego znał pół roku temu. Teraz był zupełnie innym człowiekiem. Blizny na policzkach stały się bardziej złowieszczym symbolem, niż słodką karykaturą wąsów. Błękit oczy błyszczał złowrogo, a sam wyraz twarzy powodował dziwne poczucie strachu. Uchiha nie mógł jeszcze odgadnąć jaki strach towarzyszył mu, podczas patrzenia na niebieskookiego.
- Jedź. – Do rzeczywistości przywrócił go cichy, głęboki głos. Uzumaki miał piękną barwę głosu. Zmieniła się od ich ostatniego spotkania, Sasuke mógł być tego pewien. Teraz Naruto stał się prawdziwym mężczyzną.
- Nie pieprz.
Spojrzał zaskoczony na blondyna, który marszczył gniewnie brwi. Zwilżył usta językiem. Nie sądził, że ostatnie zdanie wypowiedział głośno. Uśmiechnął się do siebie z satysfakcją.
- Naruto, Naruto, Naruto – zaśmiał się cicho i zacisnął mocniej palce na kierownicy. W jego samochodzie panowało przyjemne ciepło. Z radio dobiegał ich cichy głos jakiejś operowej śpiewaczki. Mijane ulice pozostawiały smugi światła we włosach Naruto. – Wciąż jesteś taką kurwą, jak byłeś kiedyś? – Zapytał, ale powstrzymał się od uśmiechu. No, może minimalnie jego kąciki ust podniosły się ku górze. Ale tylko minimalnie. Skręcił gwałtownie. Oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. Sam nie wiedział, gdzie jedzie. To był test. Stanął na światłach. Chciał zobaczyć, jak Uzumaki zareaguje, co zrobi. Jego źrenice rozszerzyły się, gdy uderzyła w niego jasność kilku milionów światełek, umieszczonych na drzewach. Park. Powoli wjechał na podjazd i zgasił silnik. Spojrzał na milczącego jak dotąd blondyna.
- Lepiej być kurwą, niż pieprzonym zdrajcą – padła odpowiedź. Uzumaki otworzył drzwi i wysiadł z auta. Sasuke poszedł w jego ślady. Mróz uderzył bruneta w twarz, a kilka płatków śniegu mignęło przed oczyma.
- O niczym nie masz pojęcia – powiedział cicho.
- Bynajmniej.
Uchiha zmrużył oczy.
- Bynajmniej – zapewnił niebieskookiego.
- Jest prawie tak jak kiedyś.
- Czyli?
- Też wszystko spieprzyłeś i musimy uciekać. Kiedy spotykam ciebie, cały czas muszę uciekać.
Zapadła chwila milczenia. Brunet opierał się o dach samochodu i patrzył spod przymkniętych powiek na niebieskookiego.
- Kamery cię widziały? – zapytał nagle chłopak, ale nie patrzył na Uchihe. Jego niebieskie oczy utkwione były w koronach drzew. Sasuke widział zachwyt malujący się na twarzy Naruto.
- Widziały tyle co trzeba.
- By? – Jak czarnooki uniósł brwi ku górze, Uzumaki dokończył: - Widziały tyle co trzeba, by…
- By wiedzieć kim jestem.
- Nie mam zamiaru mieszać się w ten burdel ponownie – Naruto błysnął czerwonymi oczyma, a kiedy już się odwracał, Sasuke powiedział:
- Zresetowałem cały system. Nie mają żadnej pamięci, by cokolwiek podejrzewać. A ty? – zapytał nagle, kiedy blondyn odwracał się w jego stronę z ulgą wymalowana na twarzy. – Zachowałeś wszelkie środki ostrożności? – Dokończył.
- Oczywiście, przecież jestem zawodowcem.
Sasuke parsknął śmiechem.
- Chodź do parku. Jest wigilia – powiedział w końcu tonem tak ciepłym, o jaki by się nie podejrzewał nawet w snach. Naruto uśmiechnął się krzywo, słysząc go.
- I co z tego?
- Nie bądź głupi. Porozmawiajmy, przecież nie jestem w stanie ci nic zrobić.
- Byłem głupi, kiedy ci zaufałem pól roku temu.
- Żałujesz?
Skierowali się powoli w stronę mieniących się światełek. Teraz drzewa wyglądały, jakby zostały okrążone przez stado świetlików. Konary pięły się do góry, lub spadały w dół, a delikatne światło mknęło za gałęziami. Podświetlany chodnik ciągnął się w nieskończoność. Ludzie spacerowali spokojnie. Śnieg prószył radośnie, a mróz szczypał w nos. Kiedy Uchiha spojrzał na zaróżowioną twarz blondyna, która nieco złagodniała, przemknęło mu przez głowę jedna myśl. Bardzo naiwna i głupia myśl.
Tutaj, w tym miejscu, o tym czasie, z Uzumakim może być szczęśliwy. Tak po prostu.
- Może żałuje, może nie. Jakie to ma w ogóle znaczenie?
Uchiha nie odpowiedział. Z oddali dobiegł ich dźwięk jakiejś kolędy.
- Dlaczego miałeś zabić Sai`a?
- Polecenie Gaary.
Sasuke zmarszczył brwi i zacisnął mocno szczękę. Krew zagotowała się w nim, a spojrzenie mimowolnie aktywowało.
- Tylko mi nie mów, że jesteś zazdrosny – prychnął Naruto i wbrew swoim słowom przysunął się bliżej Sasuke. Brunet wciągnął głośno powietrze.
- Nadal pachniesz jak dziecko.
- A ty jak tani potwór z horrorów. Pamiętasz? Krew i czekolada – blondyn sugestywnie przesunął językiem po swoich wargach. W półmroku, przy milionie światełek, jego oczy migotały niczym dwie samotne gwiazdy. Brunet westchnął cicho, po czym spojrzał w dal. Korytarz drzew sprawiał wrażenie, jakby się zwężał, a na jego końcu mieściły się wrota do bajecznej krainy. Tam właśnie światło było najmocniejsze. Uchiha chciał tam dotrzeć.
- Co robiłeś przez pół roku?
- To jest już moja sprawa. Twoje wiadomości dotyczące mnie kończąc się w momencie, kiedy zostawiłeś mnie w szpitalu. Wolę, by twoja wiedza nie wykraczała poza ten… incydent – ze złośliwym uśmieszkiem wypowiedział ostatnie słowo. Sasuke zmrużył oczy.
- Ten incydent musiał wpłynąć bardzo mocno na twoją psychikę. Wydajesz się jakby bardziej rozchwiany emocjonalnie. Kiedyś taki nie byłeś.
- Kiedyś byłem tylko zwykłą kurwą, pamiętasz? Teraz w pełni wykorzystuję dary, które mi ofiarowano.
- Shaolin nie jest już twoim domem. – Bardziej stwierdził, niż zapytał. Naruto kiwnął głową. - Dawno jesteś w Japonii? – Pytanie, które zadawał Sasuke było tak zwyczajne, że aż sam zdziwił się, że nie ukrył pod nim jakiejś ironii.
- Od wczoraj. Piękny kraj ta twoja ojczyzna, wiesz Sasuke? Zawsze chciałeś tutaj wrócić i dopełnić zemsty.
- Zemsta jest słowem, którego nigdy nie zrozumiesz.
- Och, wręcz przeciwnie mój drogi. – Naruto niespodziewanie dotknął zimną dłonią policzka bruneta. Mężczyzna wzdrygnął się i nagle zrobiło mu się strasznie gorąco.
- Zemsta to pomszczenie kogoś, na kim nam zależało. Zdrada to sprzymierzenie się ze swoimi wrogami. Mój tok myślenia jest bardzo prosty, ale uniwersalny. – Palcem przejechał po czerwonym ustach czarnookiego. Rozchylił je lekko. – Są wartości dobre i złe, są ludzie silniejszy i słabszy, a w końcu – są błędy większe i mniejsze. Napraw swoje, kiedy jesteś jeszcze wystarczająco silny. Zabij tych, którzy stoją ci na drodze.
- A jeśli to ty mi stoisz na drodze? – Brunet czuł, jak jego serce wali coraz mocniej. Kiedy delikatny dotyk zniknął z jego twarzy, puls zwiększył się chyba dziesięciokrotnie. Sasuke z zaskoczeniem patrzył jak Uzumaki odsuwa się przed nim, ustępując mu drogę. Zamrugał z zaskoczenia.
- Sam powiedziałeś, że mam zabić tych, którzy stoją mi na drodze – wyszeptał. Bał się, że jeśli przemówi głośniej, coś z jego głosem będzie nie tak.
- Ja aktualnie nie stoję ci na drodze. Wciąż jesteś tak zaślepiony nienawiścią?
- Nigdy nie byłem zaślepiony nienawiścią – zaprzeczył momentalnie. Znów zaczęli iść powoli przed siebie. – Nie, kiedy byłem z tobą.
- Zawsze miałeś w sobie więcej nienawiści niż życia – Uzumaki niespodziewanie przytulił się do bruneta. Ten objął go automatycznie. Zanurzył twarz w jego mokrych włosach, które miały przyjemny zapach bazylii, albo tymianku? Sasuke nie znał się na przyprawach. Czuł jednak, że od samego wąchania napływała ślina do ust. Boże… Jak bardzo chciałby go znów skosztować.
Pocałował go w czoło.
- Pozwól mi zapomnieć. Ja naprawdę umiem bez ciebie żyć. Nie chcę znów czuć. Po prostu odejdź, tak będzie najlepiej. Tylko przez chwilę mieliśmy do siebie prawo. – Naruto stanowczo odsunął od siebie Sasuke, który patrzył na niego z zimną obojętnością. Uchiha skinął głową.
- Masz rację. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie, niż pieprzenie cię. To była przygoda.
- Przyjemna przygoda.
- Trochę – mruknął i odwrócił się. – Nie jesteś już frajerem. Mam nadzieję, że cię jeszcze spotkam. Wtedy pokaże ci prawdę.
- Nie chcę jej od ciebie.
Sasuke skierował się w stronę swojego samochodu.

~~***~~

Jesteś bystry i mądry.
Nie pieprz Kyuubi. Po prostu nie pieprz. Nie zabiłem Sai`a. Gaara już pewnie się dowiedział. Nie mogę z nim nic zrobić, nawet jeśli będzie chciał mnie zabić. Jest przecież zbyt ważny, w całej tej pieprzonej układance.
Dobrze zrobiłeś. Tak będzie dla wszystkich najlepiej.

Naruto westchnął cicho i zmrużył oczy. Czuł się dobrze w tym parku. Zazwyczaj czujemy się dobrze wśród pięknych rzeczy. Ale tylko zazwyczaj. Odwrócił się i zerknął za siebie. Po Sasuke nie pozostał nawet cień. Jego ślady na śniegu zostały zatarte przez wiatr, który zerwał się niespodziewanie, burząc w swój specyficzny sposób sielankę bajkowych i radosnych świąt.
Sasuke jest jak wiatr – pomyślał Naruto i uśmiechnął się do siebie krzywo. To porównanie było tak bezsensowne, a jednocześnie tak prawdziwe, że ledwo w mnie uwierzył. Mógłby się znienawidzić za tą myśl.
Uzumaki zawsze chciał być wiatrem. Nieuchwytnym, samotnym i tajemniczym wiatrem. Wiatr był potężny, dawał siłę. Mógł kierować wodą i przenosić ogień. Jedynie ziemia go zatrzymywała. Naruto był ziemią?
Zanim się obejrzał wyszedł już na ulicę. Ruch zwiększył się bardzo od momentu, kiedy jechał z brunetem. Tłum ludzi podążał do sklepów, lub budynków rozrywkowych. Nikt nie zauważył blondyna, stojącego niego z boku i z kpiącym uśmieszkiem na ustach, przyglądającemu się zabieganemu Tokio.

Gdzieś tutaj musi być nasz hotel. Myślisz, ze powinniśmy tam wrócić?
W końcu masz tam część swoich rzeczy. Gaara prędzej czy później i tak cię znajdzie.
Nie wiem, czy nie wolałbym, by mnie znalazł później.
Z każdą kolejną godziną jego gniew będzie coraz większy.

Uzumaki pokiwał głową, przyznając racje demonowi i ruszył w kierunku ulicy, gdzie mieściły się największe hotele. A przynajmniej taką miał Naruto nadzieję. Postanowił zapytać o drogę dopiero, kiedy się zgubi.

~~***~~

- Cholera – warknął, kiedy stanął na kolejnych światłach. – Niech to szlak! – Uderzył dłonią w kierownicę i spojrzał przez szybę. Aktualnie okrążał park i szukał tego matoła. Z piskiem opon ruszył do przodu, kiedy tylko światło zmieniło się na zielone. Przy tym idiocie kompletnie zapomniał o tym, co jest najważniejsze! Przecież to Naruto miał płótno. Bez płótna natomiast nie może pokazać się u ojca. Dlatego chcąc czy nie, musi wrócić do Uzumakiego i jakoś przekonać go, żeby z nim pojechał, bo blondyn po dobroci raczej nie odda swojego znaleziska. – Jest! – Uśmiechnął się do siebie i zatrzymał, przy samotnie idącej postaci. Otworzył okno od strony pasażera.
- Uchiha – rozległ się nieco zaskoczony głos blondyna. Zaraz po tym na usta chłopaka wpłynął ironiczny uśmieszek. – Stęskniłeś się?
- Chodź ze mną, musimy pogadać.
- Gadaliśmy w parku – Naruto zerknął w bok, słysząc jak stojące za Uchihą samochody zaczęły trąbić. Sasuke zignorował to.
- To ważne, pr…
- Prosisz? - Uzumaki zbliżył się do samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera. – Skoro prosisz, to nie mogę ci przecież odmówić – powiedział, gdy siedział już w aucie, obok bruneta. Uśmiechnął się do niego bardzo, bardzo zaczepnie, jakby mówił: „no dalej, zrób coś, żeby nie być taką ciotą, za jaką cię teraz mam. Ty przecież nigdy nie prosisz. Ty masz wszystko, czego chcesz”.
Sasuke odwrócił wzrok na jezdnię.
- Więc?
- Po co ci to płótno? – Zapytał jakby nigdy nic Sasuke. Naruto zwilżył językiem wargi.
- To? – Wskazał na skrawek pergaminu wystający z kurtki. Czarnooki kiwnął głową, a Uzumaki uśmiechnął się i pogłaskał miejsce, gdzie schowany był skarb. – Chciałem wiedzieć, dlaczego twój brat, tak bardzo odradzał Sai`owi zostawianie tego w skarbcu.
- Itachi rozmawiał z Sai`em na temat płótna?
- Mówił, że chce, abyś popełnił błąd. Sai wytknął mu, że nie zabił cię wtedy, kiedy byłeś mały.
Sasuke słysząc to zmrużył oczy.
- Nie ufasz mu, prawda? To na nim masz się zemścić?
- Tak.
Zapadła chwila milczenia. Uzumaki poruszył się w swoim fotelu niepewnie i odchylił głowę na zagłówek. Westchnął cicho.
– Naruto? – Podjął po chwili Sasuke, kiedy blondyn mruknął ponaglająco, powiedział: - Wiesz ile warte jest to płótno?
- Pewnie dużo.
- Rozpoczął się wyścig o dziewięć takich płócien. Muszę je zdobyć przed tymi, którzy chcą je zniszczyć.
- Myślisz, że tak łatwo ci je oddam? Gdybyś był sprytniejszy nie powiedziałbyś mi, jaką ma wartość. Teraz z łatwością mogę iść do Sai`a i mu je oddać, a przy okazji także go zabiję.
- Gdybyś był mądrzejszy wiedziałbyś, że te płótna są sposobem na odnalezienie kluczy. Właśnie takich, jak ty szukałeś – dodał, widząc niezrozumienie na twarzy blondyna.
- Jeden klucz mi do szczęścia wystarczy.
- Ale może nie otworzyć tego, co chcesz.
Po raz kolejne zapadło milczenie. Jechali w ciszy, aż Sasuke nie zatrzymał się pod jakąś wieżowcem. Jego szklane ściany odbijały od siebie światło miasta i kiedy patrzyło się na szyby z dołu, widziało się, jak śnieg odbija się od powierzchni, tworząc drugi świat za zwierciadłem. Uchiha zobaczył, jak delikatny wpływa na usta Naruto.
- To twój dom?
- Taa – westchnął brunet i pociągnął chłopaka za sobą.
- Ej! Nie powiedziałem, że się zgadzam.
- Zgadzasz się – warknął na niego i nawet nie spojrzał na uśmiechającą się do nich recepcjonistkę.
- A jednak wciąż jesteś takim samym draniem jak kiedyś. – Jak już byli w windzie, Naruto wyszczerzył się do niego.
- Większym matole, większym. – Sasuke odwzajemnił uśmiech.

11 komentarzy:

  1. To był¦o cudowne, ah to było takie piękne tak miło mi sie to czytało że nawet nie wiem kiedy był koniec notki. Czekam już na następną notkę. Pozderki :*:*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  2. Yo~
    Fajny rozdzialik. Podoba mi się nowe "ja" naruto. Było dobrze dopóki tak łatwo nie zgodził się na pomoc Sasuke.. chociaż to płótno nie ma dla niego zbyt dużej wartości, ale jakoś to nie pasuję do obecnego charakteru blondaska. Musi mieć jakąś korzyść z tego hmm, może adrenalina, znaczy się, dreszcz niebezpieczeństwa, albo umowa, że pomoże mu Uchiha zabić Sai'a w jakiś sposób, chociaż Uzumaki już nie ufa mu, więc ma w dupie pomoc Czarnookiego. Co zaliczam na plus xD

    Hihi, jednak Sasuke nadal coś czuję do Naru ;3 Ojj, będzie się dziać w tym jego domu ^^.

    Ciekawe jak Gaara zareaguję na to wszystko xD I do jakiej układanki jest potrzebny, hmmm ;3

    Ogólnie mówiąc rozdział fajny, przyjemnie mi się go czytało.



    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy te powitanie było dla mnie?Hmm...bo jeżeli tak to bardzo mi miło :) A jeżeli nie to trudno :p
    Notka zaskakująca i zmuszająca do głębszych refleksji.Naruto już nie jest tak wpatrzony w Sasuke i vice versa...Ogólnie podobało mi się.Nie wiem co jeszcze pisać,bo nie jestem zbyt dobra w rozpisywaniu się więc pozdrawiam Cię i życzę tak jak ostatnio dużo weny :) Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. YeeY! Naruto zaczyna mięknąc przy Sasuke -.-
    Ale nic, mam nadzieje, ze nie bedzie na tyle naiwny, zeby sie z nim przespac! Wtedy na pewno Uchiha podwędzi mu ten świstek i zostawi!! *o* Błagam! nie słuchaj mnie! Nie chce, zeby doszło do czegos takiego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może zacznę od tego, że jest mi trochę głupio. Nie pisałam komentarzy już pod kilkoma rozdziałami, ale to nie znaczy, że ich nie czytałam. Po prostu ciężko było mi się zebrać i coś naskrobać, bo raczej nie czytuję opowiadań z takimi zawrotami akcji jak u Ciebie. Ale przełamałam się i piszę :)
    Zacznę od tego, że ten rozdział jest moim ulubionym jeśli chodzi o nową serię Refuge. Naprawdę nie mogłam się doczekać, kiedy Naruto i Sasuke się spotkają. Miałaś dobry pomysł, żeby zetknęli się podczas takiej akcji ^^
    No i widać, że bohaterowie się zmienili. Naruto nie jest już takim chłopakiem, którym można rządzić i pomiatać, podoba mi się jego nowa odsłona :)
    A Sasukę jakby trochę.. zmiękł. Czasami sprawia wrażenie, jakby jednak zależało mu na blondynie. Wciąż jednak czuć od niego ten chłód i wyniosłość, i to właśnie jest fajne, że potrafisz tak idealnie przedstawić, jak ludzie potrafią się zmieniać w zależności od sytuacji. :)
    Trochę pokomplikowałaś chłopakom życie, ale przecież bez tego byłoby nudno, nikt nie lubi jak cały czas jest różowo :)
    Naprawdę czekam na dalszy rozwój opowiadania, teraz postaram się komentować każdą notkę :)
    Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie chcę być w skórze narusia, gdy ten spotka się z gaarą. ładnie, ładnie. muszę przyznać, że ta część mnie urzeka.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W ogóle inaczej wyobrażałam sobie ich spotkanie. Bardziej huczne, zwierzęce (wiesz o co mi chodzi, nie? ;) ). A tu psikus, bo zachowywali się oboje dojrzale. Jakby taka sytuacja była z pół roku temu, to moim zdaniem już zabawialiby się na tylnim siedzeniu. Ale nie, poczekają aż dojdą do hotelu :) Żartuję, żartuję. Mnie się rozdział podobał. Lubię, gdy nasze gołąbki są razem, nawet jeżeli się kłócą czy do siebie nie odzywają czy obojętne co. Aby tylko obok siebie byli.

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, zapomniałam się podpisać.

    Romeo

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, kretyn jestem i tyle. Miałam skomentować już dawno, a wyszło jak zawsze. =__= Szkoła odmóżdża jednym słowem. >__>
    Więc wybacz, że komentuję dopiero teraz. I w sumie, to nie wiem, czy dam radę teraz oddać wysoko, co chciałam. == Ale dobra, niech będzie.
    Na początku tylko wspomnę, że było trochę błędów, literówek i kilka zdań było niepoprawnych, ale wybacz, w tym momencie nie wiem gdzie są, a jestem na kompie tylko na chwilkę, poszukam ich najwyżej potem i ci wyślę, które to, bo kilka było dosyć takich rażących. Ale dup! Mniejsza o to, treść ważniejsza, a treść była zajebista. Na różne sposoby wyobrażałam sobie to spotkanie, że pod koniec to już w ogóle zgłupiałam. xP Ale napisałaś je świetnie, przyjemniej moim zdaniem, to mi właśnie odpowiada i jak dla mnie jest takie odpowiednie, pasujące. Coś mi tam tylko dziwne się wydało, nie pamiętam, jak do dokładnie leciało coś tam, że jest całym jego życiem… dziwne mi się to wydało, takie… melodramatyczne, ale ogólnie jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana całością. Czytając, przezywałam skoki ciśnienie! Najpierw wysokie, potem trochę opadło, potem znowu mi skoczyło, gdy się rozeszli i taki zawód normalnie „ja-się-nie-zgadzam!”, a potem znowu skok, gdy się spotkali znowu, a ta końcówka, to już było jak powrót do domu, normalnie, takie swojskie, jak wcześniej, gdy Sas był wrednym draniem, a Naruto kochanym głupkiem.
    „- A jednak wciąż jesteś takim samym draniem jak kiedyś. – Jak już byli w windzie, Naruto wyszczerzył się do niego.
    - Większym matole, większym. – Sasuke odwzajemnił uśmiech.”
    Kocham cię normalnie za to, kobieto! Aż mi się micha zaczęła cieszyć na myśl „oto wróciliśmy do domu”. xDDD
    W każdym razie straszliwie bardzo jestem ciekawa części kolejnej i mam straszną ochotę na jakiego hardcoraaaaa… *____* Asz, asz, asz, nie mogę się doczekać! *___*

    To tyle z mojej strony, gomen za błędy, ale spieszyłam się straszliwie.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny i czasu. ^^

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  10. Huh. Na początku przepraszam z całego serducha, że mi się nie chciało komentować. Sorry. -,-

    Poza tym: opowiadanie świetne, pisane bardzo przyjemnie, ciekawa akcja. I masz bardzo fajny styl, tak swoją drogą. ^^

    Ale mi szkoda Naruto. Bo znowu przyszedł Sasu i mu popsuł. Ale nie wylądują od razu w łóżku, co?

    Sasuke mnie trochę wkurza. Nie wiem, czemu, ale zawsze tak mam. -,- nie lubię gościa, no.

    A... te klucze. Powiem szczerze, intrygująca sprawa. No, ale nic.

    Mam nadzieję, że uda Ci się w jakiś fajny sposób opisać sytuację. XD
    I jeszcze: biedny Gaara. >.>

    Weny życzę i pisz szybko.

    Vann.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.