sobota, 17 kwietnia 2010

39. Refuge

Sasuke wszedł do kuchni, a następnie przeszedł do pomieszczenia znajdującego się na prawo, tam, gdzie siedziała Karin. Wszedł do jadalni.
Na drewnianym, orzechowym stole leżało kilka książek oprawionych w starą, ciemnobrązową skórę, obok nich znajdowały się równie wiekowe japońskie zwoje. Całość dopełniał widok laptopa i białych papierów.
Karin nie próżnowała – przemknęło przez myśl Sasuke. Kiedy z nią wczoraj rozmawiał, był pewny, że zajmuje się tylko szukaniem informacji o zwojach. Dopiero teraz, wśród papierów, zauważył akta kilku nowo przyjętych do mafii. Zmarszczył brwi i zabrał je ze sobą.
Jadalnia była niewielkim pokojem, który robił jednocześnie za biuro. W nawie – takiej, jakie były w domu jego ojca - znajdowała się mała biblioteka, z której leżało na stole kilka książek. Głównie można było w niej znaleźć informacje o dziełach sztuki. To właśnie w takich pismach Sasuke najszybciej mógł znaleźć coś o płótnach.
Obok okna, tuż na przeciwko biblioteki znajdował się barek, a w nim ulubione trunki młodego Uchihy.
Wyjął z półki dwie kryształowe szklanki i zabrał dwie niewielkie butelki z mocnym alkoholem. Z dokumentami Karin pod pachą, wrócił do Naruto.
Chłopak siedział na kanapie z rozkraczonymi nogami i ręką uniesioną przed siebie, przełączał kanały w telewizji, na żadnym nie zatrzymując się dłużej niż na pięć sekund.
- Co tam masz? – Zapytał, gdy zobaczył jak Sasuke stawia przed nim szklanki i butelki.
- A nie widać? – Uchiha usiadł obok blondyna.
- Mówię o tym papierach. – Naruto wskazał ręką na dokumenty, które Sasuke położył obok trunków.
- Karin coś kombinuje. To akta nowo przyjętych na naszego klanu.
- Moje też? - Chłopak uśmiechnął sie lekko i bez skrępowania sięgnął po butelkę, napełniając od razu całą szklankę. Sasuke widząc to, uśmiechnął się. To był dobry znak. Znak, że przez te pół roku Naruto nie nauczył się pić. Będzie mógł go szybko pozbawić trzeźwości i skończą się niepotrzebne pytania.
- Może – odpowiedział po dłuższej chwili, przyglądając się jak szklanka, odbijając od siebie światło, sięga powoli ust Naruto. Gdy zaróżowione wargi zetknęły się ze złotym płynem, Uchiha mimowolnie oblizał usta.
- To jak to będzie z tą prawdą? – Chłopak wrócił w końcu do dawnego tematu, co Sasuke przyjął z ledwo dostrzegalnym grymasem. Zapadła chwila ciszy, którą upajał się Naruto. Uchiha rozpoznał to po jego uśmiechu satysfakcji i pełnych kpiny iskierkach migoczących w jego błękitnych oczach. Brunet westchnął.
- Nagle zaczęło ci na mnie zależeć?
- Co? – Naruto wydał się na tyle zaskoczony tym pytaniem, że jego ręka zatrzymała się w połowie drogi po kieliszek leżący na stole.
- W parku byłem ci zupełnie obojętny. Mógłbym użyć nawet stwierdzenia, że przez moment mnie nienawidziłeś. – Teraz to on uśmiechnął się z satysfakcją. Naruto zrobił dziwną minę.
- Dobrze wiesz, że to nie tak! – syknął i z furią zabrał ze stołu szklankę, zrobił duży łyk i skrzywił się mocno.
- To niby jak?
- Gdybyś nie był taki uparty, ja nie zacząłbym cię nienawidzić.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – Zmrużył oczy obserwując uważnie Uzumakiego. Jego zwątpienie i niepewność – prawie, że niewinność.
- Mówię o tym, co powiedziałeś o naszym seksie.
Sasuke uniósł brwi ku górze i głupi uśmieszek wpłynął na jego usta automatycznie. Naruto zacisnął mocno usta i nieco głośniej niż dotychczas odstawił szklankę.
- Było nam dobrze. Nie „trochę dobrze”, było nam cholernie dobrze. – Zamilkł na chwilę. Było to trochę jak zaczerpnięcie oddechu, przed wskoczeniem do głębi. Niebezpiecznej, połyskującej szmaragdem i ziejącej chłodem wody. – Sasuke ja wiem.
- Co wiesz?
Już podchodzili do krawędzi. Fale uderzały o brzeg urwiska, na którym stali, pieniące się fale. Potwory z dzieciństwa.
- To co było między nami, to nie był tylko seks… Sasuke ja wiem, że ty mnie ko… - Zanim zdążył dokończyć w twarz Uzumakiego uderzyła poduszka – pierwsza lepsza rzecz, jaką miał pod ręką. Szczęściem dla Uzumakiego, że było to coś miękkiego.
Sasuke pokiwał przecząco głową. Jego oczy płonęły a usta wykrzywiły się w złowrogim uśmiechu. Dłonią odgarnął pasma włosów opadających na czoło.
I skoczyli. Do niebezpiecznej, szmaragdowej, zimnej wody, ze złowrogimi falami i potworami pływającymi w otchłaniach.
- Nigdy więcej nie waż się tego mówić.
- Na dobrą metę nic konkretnego nie powiedziałem. – Naruto niczym niezrażony uśmiechnął się bezczelnie. Nalał sobie więcej alkoholu i podniósł kieliszek w stronę bruneta. – Wypijmy za naszą miłość! – Wykrzyknął i wypił wszystko za jednym razem, skrzywił się mocno. Sasuke po długiej chwili również wzniósł toast.
- Za ciebie! Jedyną osobę, którą kiedykolwiek kochałem – powiedział cicho i opróżnił szklankę, gdy ponownie spojrzał na swojego gościa. Stwierdził w szoku, że niebieskie – przedtem pełne kpiny i pogardy oczy, zaszły łzami. Policzki zaróżowiły się uroczo, a usta rozchyliły w niemym… przerażeniu? Och, nie, to z pewnością nie było przerażenie, to coś innego, coś, czego Sasuke nie mógł zrozumieć.
- Nie mów tak. Sasuke, nigdy tak nie mów! Słyszysz?!
- Czemu? To ty zacząłeś. Chciałeś się bawić, to się zabawiliśmy. Teraz możemy iść do łóżka przypieczętować naszą miłość.
Lepiej być atakującym, niż atakowanym. Lepiej wyzbyć się własnych lęków i obrócić je przeciw przeciwnikowi.
- Zamknij się! – Wrzasnął Naruto i z wściekłością uderzył w stojące na niskim stoliku butelki alkoholu.
Dźwięk tłuczonego szkła, drobinki kryształów i pomarańczowa plama na białym, idealnie białym dywanie. Szkarłatna krew.
- To boli Sasuke. Nie mów tak.
Sasuke milczał. Przyglądał się ranie na dłoni chłopaka. Zapanowała głucha, rozdzierająca cisza. Wiedział, że powinien coś powiedzieć, wykonać jakikolwiek ruch, bo jeśli tego nie zrobi, znaczyć to będzie, że Naruto jest dla niego nikim, niczym.
- Nie tęskniłem za tobą. Nawet mi cię nie brakowało. – Cichy głos Naruto wzbił się w powietrze niczym tuman kurzu. – Sasuke ja…
- Cii – Uchiha podszedł od niego i złapał za zranioną rękę. Wyciągnął odłamek szkła z rany. – Dlaczego się nie goi? – Zapytał go po chwili, gdy krew wciąż płynęła.
- Starzeje się – westchnął w końcu, ze zrezygnowaniem. – Trzeba poczekać dłużej niż pół roku temu. – Uśmiechnął się blado, jego oczy błyszczały nienaturalnie.
Sasuke wstrzymał oddech. Było w tej scenie coś, co przyprawiało go o zawrót głowy. Jakiś magnetyzm, jakaś prawda.
- Kyuubi ma mniej mocy?
- Nie – syknął cicho. Rana powoli, w żółwim tempie zaczęła się zrastać. Dla niego to wciąż było za wolno. – On ma jej aż w nadmiarze.
- To, o co chodzi? Nie chce ci jej dać? – Uchiha pozostawał nieugięty. Prawda jaka się zrodziła była jak głębia - gwarantowała niebezpieczną wiedzę.
- Nieważne, to naprawdę nic.
- Dlaczego mi nie chcesz powiedzieć? Coś jest nie tak Uzumaki, dobrze o tym wiesz.
- Nawet jeśli, to co z tego?!
- Powiedz mi! – Zacisnął mocniej rękę na ranie, tak, że blondyn wydał z siebie głośny jęk.
- Jeśli ci powiem, to co to zmieni? – Wyrwał dłoń z uścisku Uchihy i wstał. – Nic nie zmieni! Nie pomożesz mi. Jesteś bezradny, tak samo jak i ja.
- Więc mam ci współczuć?
- Nawet nie wiesz czego. – Naruto prychnął poirytowany.
- Młocie! Jesteś matołem! – Wykrzyknął w końcu Uchiha i złapał blondyna za łokieć.
- Nie nazywaj mnie tak!
- Choć, musimy to umyć – powiedział już łagodniej. Przyrzekł sobie, że dowie się, o co chodzi. Bo co jest przecież nie tak, że Naruto nie chce mu powiedzieć? Że Uchiha nie jest w stanie mu pomóc? Go… ochronić?
- Ja sam. – Blondyn wyrwał się z uścisku i skierował się w stronę kuchni.

~~***~~

Kuchnia urządzona była na zasadzie kontrastu. Czarne kafelki i blaty kuchenne współgrały z jasnym, beżowo-białym drewnem, na które składały się ściany i meble. Na środku stał wielki blat, gdzie małe, migoczące punkty odbijały się na czarnej powierzchni, niczym gwiazdy lśniące w bezchmurną noc. Na blacie znajdował się elektryczny piec, niedaleko, przy oknie, zlew. Nad wszystkim górowała kuchenna półka oraz wentylator, znajdujący się tuż nad piecem. Na środku blatu stały jakieś metalowe, efektownie wyglądające przybory do gotowania (Naruto miał głównie na myśli noże, porozrzucane niedbale obok drewnianego stojaka, przeznaczonego do ich przechowywania). Stalowa misa z owocami znajdowała się na samym środku kuchennego blatu. Było na nim wystarczająco dużo miejsca by gotować i zjeść. Dwa niewielkie krzesła wsunięte były do wnęki pod blatem po przeciwnej stronie zlewu – tam, gdzie znajdowało się wejście do następnego pokoju, czyli jadalni. Naruto zajrzał do środka, przez uchylone drzwi, lecz zaraz je zamknął i wrócił do kuchni. Okrążył blat, aby dojść do zlewu. Przez zwykłą ciekawość wybrał dłuższą drogę, a nie podszedł po prostu od lewej strony do kranu, aby wypłukać ranę.
Przeszedł koło wielkiej czarnej lodówki i innych półek. Kyuubi krew przestała już płynąć z rany, wiec nie musiał się martwić, że zapaskudzi luksusowe mieszkanie bruneta. Kiedy doszedł do umywalki i uprzednio obejrzał wszystko dostatecznie dobrze, by nasycić swoją ciekawość, usłyszał znajomy głos.
- Jesteśmy wścibscy, co? – Uchiha opierał się nonszalancko o futrynę. Z rękami w kieszeni czarnych jeansów i białą koszulą, której guziki odpięte były nieco za dużo – tak, że widać było splot słoneczny – wyglądał naprawdę, naprawdę dobrze.
- Zastanawia mnie, po co ci tak dużo kuchnia.
- Żebym mógł w niej gotować?
- Ty? – Naruto zmarszczył brwi.
- Niech ci będzie, złapałeś mnie. – Uchiha uśmiechnął się szelmowsko. – Moje kobiety.
- Kobiety?
- Kochanki. Lubią tutaj gotować, robić śniadania i takie rzeczy – machnął od niechcenia ręką i podszedł do blatu, by oprzeć się o niego zgrabnym tyłkiem. Stał tuż przy zlewie.
- I ty z nimi… tu? – Uzumaki skrzywił się i zakręcił wodę.
- Oczywiście.
- Fuj! – Odsunął się momentalnie od blatu. – Jak ja tu będę teraz jadł?!
- Żartuję młotku – zaśmiał się cicho, ale Naruto zmrużył podejrzliwie oczy.
- Nie wierzę ci.
- Jak sobie chcesz.
Westchnął. Napięcie już minęło. Najgorsze słowa zostały wypowiedziane. Wszystko się już potoczyło. Sasuke zaczął się czegoś domyślać o nim i o Kyuubi, a Uzumaki nic nie mógł na to poradzić. W końcu kiedyś będzie się musiał dowiedzieć.
Poznać przeznaczenie.
Tak, właśnie tak.
Poświęciłeś go, dlatego zasługuje na prawdę. Musi się jej dowiedzieć jak najszybciej, wiesz o tym.
Ale jeszcze nie teraz.
Boisz się, że cię znienawidzi?
Taa…
Odwrotnością miłości nie jest nienawiść, lecz obojętność. Jeśli mnie nienawidzisz, to znaczy, że nadal coś czujesz. Jesteśmy ze sobą połączeni, a ja nadal mam szansę cię uratować.
Yondaime. Słowa Yondaime.
Dowiedz się, jaka jest tajemnica jego zemsty. Ty masz swoją własną – musisz pomścić Yondaime. Połączcie wasze nienawiści.
Staniemy się wtedy potworami.
- Naruto!
- Hm? – Uzumaki spojrzał zamglonym wzrokiem na białą twarz znajdującą się tuż na przeciwko jego własnej.
- Rozmawiałeś z nim. Z Kyuubi. – Bardziej stwierdził niż zapytał, przecież znał odpowiedź. Nie trzeba było pytań.
- Wciąż chcę od ciebie prawdy.
Sasuke zacmokał z dezaprobatą. Zmrużył zaczepnie oczy i już zapewne wiedział, że wygrał.
- Nie.
Naruto na przekór wszystkiego uśmiechnął się i przymknął oczy.
- Jesteś niemożliwy. Wiesz o tym, prawda?
- Wydaje mi sie, że mam tego nikłą świadomość.
- Wydaje ci się? – Naruto uchylił powieki i zobaczył czarne, ciepłe oczy wpatrujące się w niego uważnie. Tak samo jak kiedyś. – Jesteśmy zdrowo popierdoleni.
- Czemu? – długie palce musnęły blizny na policzku Uzumakiego.
- W ciągu jednego dnia zrobiliśmy przeskok od wroga do przyjaciela.
- Nikt nie powiedział, że jesteś dla mnie przyjacielem. – Sasuke przechylił głowę, tak, że czarne pasma włosów opadły mu na oczy.
- Nikt nie powiedział, że jesteśmy też wrogami, co?
- Po prostu uczę się od nowa tolerować ciebie – uśmiechnął się arogancko, odsłaniając białe zęby.
- Marnie ci idzie.
- Uwierz mi, niektóre rzeczy są ponad moje siły – westchnął i skierował się w stronę salonu. Naruto poszedł za nim.
- Ha! Czyli przyznajesz, że jestem od ciebie silniejszy. Skoro nie możesz sobie ze mną poradzić to…
- Cii… Zamknij się już. – Delikatny, prawie zalotny i uwodzicielski uśmiech wpłynął na usta Uchihy. – Jutro jedziesz do posiadłości ojca. Czeka cię ważne zadanie, musisz się wyspać.
- Jutro to będę miał kaca – Naruto skrzywił się patrząc na prawie opróżnione butelki z alkoholem, stojące na niewielkim stoliku.
- Więc najwyższa pora, żebyś poszedł spać.
Naruto spojrzał na mężczyznę, po czym kiwnął tylko głową i skierował się w stronę sypialni bruneta.
- E,e,e – Uchiha pokiwał palcem. – Ty śpisz tutaj. – Ruchem głowy wskazał skórzaną leżankę mieszczącą się w salonie.
- No co ty pierdolisz!

5 komentarzy:

  1. O tak to było cudowne, bardzo ale to bardzo mi się podobało i już się nie mogę doczekać ciągu dalszego. Pozdrawiam =*=*=*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko!!! A jednak!!! Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę kolejny rozdział :) Dziekuje, dziekuje, dziekuje ;*
    Końcówka wywołała u mnie salwę niepohamowanego śmiechu xD Genialni są :) Oby tak dalej, życzę weny oczywiście :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musisz pilnować się z odmianą "Kyuubi". Ogólnie zaskoczył mnie rozdział. Był świetny!
    Sasuke, ciągnie do blondyna, a tego też, ale podoba mi się, że jednak nadal jest nowym Naruto, który jest arogancki i ma w nosie Bruneta.

    Podoba mi się, że w końcu konkretnie pokazałaś nam jakie panują uczucia. Wiemy na czym stoimy i zaczyna się pomalutku wyjaśniać wszystko.

    Sasuke jest taki seksowny i to jego walenie prosto z mostu, buhahha.
    Naruto zawzięty i ma problemy z emocjami oraz mocą, hmm...

    Zakończenie mnie rozbroiło^^
    No to bai! Do następnej notki~~





    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo tego, o czym informowałaś w poprzednich notkach, rozdział zdecydowanie nie wygląda, jakby był pisany na siłę lub od niechcenia. Wręcz przeciwnie, bardzo mi się podobał, tym bardziej, że w całości dotyczył relacji między Sasuke i Naruto (swoją drogą, niezłe mieszkanie ma Uchiha).
    Podobał mi się Naruto, który interesował się szczegółami wystroju i jego reakcja na słowa Sasuke, że w kuchni robiły mu śniadanie kochanki. Ciekawi mnie, czy skierowałsię do sypialni bruneta, bo myślał, że tamten mu ja odstąpi czy miał zamiar spać z nim. Tak czy inaczej dostał leżankę:D
    No i w tym rozdziale w końcu prosto z mostu zostało powiedziane to, co czuli. I cieszę się, że w taki sposób, a nie jakieś wyznania. Takie by do nich nie pasowały.
    W tym rozdziale zauważyłam też, że Naruto mimo, że się zmienił, czasami ma przejawy dawnego młotkowego zachowania - choć może tylko mi się wydaje? Ale to jego zaglądanie wszędzie i foch - że sam sobie opłucze ranę - tak jakoś mi się skojarzyły z dawnym nim.
    Mam nadzieję, że napiszesz tego fanfika do końca, bo naprawdę byłoby szkoda, gdybyś go zostawiła.
    Życzę weny i chęci do pisania
    Sanu

    OdpowiedzUsuń
  5. http://recenzje-sanu.blogspot.com
    Jednak założyłam ten blog z recenzjami, więc jako że byłaś zainteresowana - zapraszam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.