piątek, 14 maja 2010

42. Refuge

Kuroneko, awww dziękuję ^^ to bardzo miłe, już czuję się lepiej :) I dziękuję, że jako jedyna odpowiedziałaś na zadane pytanie (wyłączając tu mętną odpowiedź Pazurka ;D).

Pazurkowi też dziękuję, za wszystko :)

Tohma, przykro mi, że II nie spełniła twoich oczekiwań, jednak czasu nie cofnę. Co do tego "racjonalnie myślącego Naruto", cóż w wielu fanfickach spotkałam się właśnie z takim Uzumakim. Co do Sasuke, cóż... trochę zaskoczyło mnie określenie 'zmęczony' ;) I nie sądziłam, że ktoś będzie wiedział, że cytat jest akurat z "Gotowych" ;D Naprawdę zapadł mi w pamięć, szczególnie, że mówiła go do swojego uroczego syna ^^

Sanu, ale ja się naprawdę boję! :D



- Co to za miejsce?
- Zaplecze kasyna – mruknął Sasuke cicho, patrząc na blondyna, który rozglądał się po ponurym wnętrzu z zastanowieniem.
- Stylizowane jak widzę, na jakiś średniowieczny zamek – stwierdził po chwili chłopak i dotknął dłonią chłodnego muru. Uchiha zrobił to samo, czując przyjemne zimno bijące od kamieni.
- Skutek skrzywienia psychicznego mojego ojca.
Zanim Naruto zdążył cokolwiek powiedzieć, na zaplecze wpadł Suigetsu. Jego dziwne oczy błyszczały w dziwnej radości.
- Sasuke! Cholera, ty bestio! Ale załatwiłeś tego młodego! – Zaśmiał się perliście i jakby dla uznania, poklepał bruneta po plecach. Uchiha zmarszczył groźnie brwi.
- Wszyscy już wiedzą? – Zapytał, raczej nie podzielając entuzjazmu kolegi.
- No! – Odpowiedział z wielkim uśmiechem na ustach. – Nikt go tutaj specjalnie nie lubił, straszny cwaniak, stawiał się przy byle okazji. Gdyby nie ten jego wuj, nawet by nie liznął życia w Yakuzie.
- Super – mruknął tylko i poszedł w stronę drzwi. Dopiero, gdy był już na korytarzu, zorientował się, że Uzumaki nie idzie za nim. Warknął z poirytowaniem i wrócił do pokoju, gdzie zobaczył, jak Suigetsu przytrzymuje blondyna za ramiona i mówi do niego po japońsku, by się wynosił, przy okazji szarpiąc chłopakiem i popychając go w stronę wyjścia. Naruto odpowiadał mu po angielsku, że jest od Sasuke, jednak debil Hozuki nie był poliglotą.
- Zostaw go! – Syknął w końcu w stronę białowłosego, który odwrócił się oburzony.
- Kto to jest?!
- Nowy członek klanu. Radziłbym ci mieć do niego większy szacunek, bo możesz skończyć jak Hiroshi – mruknął tylko i skinął Uzumakiemu, by szedł za nim. Gdy się odwracał do drzwi, zobaczył jeszcze jak Naruto zaszczyca Suigetsu perfidnym uśmiechem zwycięstwa. Białowłosy zaklął szpetnie pod nosem.
- Ciekawych masz znajomych – westchnął Naruto, gdy już zrównał się z Uchihą krokiem. Ten tylko pokiwał z dezaprobatą głową.
- Jak widzisz.
- No więc? – Naruto uśmiechnął się do niego lekko, a Sasuke spojrzał na niego uważnie.
- Wolałbym, żeby ta kpina była tylko przywidzeniem – odwzajemnił uśmiech, w którym, pomimo jego słów, krył się sarkazm.
- Lepiej nie. Ostatnio zbyt wiele rzeczy jest dla ciebie iluzją – Naruto uśmiechnął się tajemniczo. – No ale wracając do tematu, po co mnie tutaj przyprowadziłeś?
Sasuke odpowiedział dopiero po dłuższej chwili, gdy wchodzili do głównej sali, gdzie znajdowała się większość gości.
- Chciałem żebyś zobaczył kasyno.
- Po co? – Uzumaki stawał się coraz bardziej podejrzany, spojrzał na grających ludzi z rezerwą i zastanowieniem, jakby analizując, którzy z nich są kryminalistami, a który tylko zwykłymi dłużnikami mafii, uzależnionymi od hazardu.
- Hm. Zobaczysz. – Uśmiechnął się w końcu, z rozbawieniem patrząc na zmrużone gniewnie oczy blondyna.
- Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz.
Sasuke spojrzał z nieskrywanym zaskoczeniem na twarz Uzumakiego, który uśmiechał się z lekką, tym razem TYLKO lekką ironią. Z każdym dniem, coraz bardziej podobał mu się ten nowy, bardziej ostry Naruto.
- Mam nadzieję, że przejdę twoje najśmielsze oczekiwania – Sasuke odwzajemnił uśmiech, nawet nie chcąc sobie wyobrażać, jakie są „oczekiwania” chłopaka. Czuł, że długo nie wytrzymają zachowując ten… przyjacielski dystans.
Podszedł do stolika, przy którym zgromadziło się najwięcej ludzi. Kiedy już się przeciskał, by dojść do stanowiska, poczuł silny chwyt na nadgarstku. Odwrócił się. Naruto patrzył na niego z radosnym błyskiem w oczach i pełnym kpiny, szelmowskim uśmieszkiem, jakby odkrył coś bardzo interesującego.
- Co? – Zapytał ponaglająco, unosząc brwi ku górze.
- Przyznaj się. – Uśmiech chłopaka jeszcze bardziej się poszerzył, odsłaniając białe zęby, przyjemnie kontrastujące z opaloną twarzą. – Zabrałeś mnie tu z sentymentu. W kasynie się poznaliśmy.
Sasuke stał, z jeszcze większym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Cóż… Gdyby głębiej zastanowić się nam słowami chłopaka, może znalazłoby się w jego teorii ziarno jakiejś drażniącej, przewrotnej prawdy. Byłoby to nawet dość możliwe.
- Jasne – prychnął, nic nie dając po sobie poznać. – A później jak kogoś znów zabijemy, Sakura nam się jeszcze napatoczy - mruknął, przypominając sobie ich późniejsze losy.
Naruto momentalnie spoważniał. Puścił nadgarstek bruneta i wyciągnął ręce przed siebie, jakby pokazując, że nie miał złych zamiarów.
- Nawet nie strasz!
Sasuke zaśmiał się i w końcu, ciągnął blondyna za sobą, dotarli do szczytu stołu z rosyjską ruletką. Ludzie wokół przekrzykiwali się, obstawiając kolejne liczby. Uchiha uśmiechnął się cwanie, jego oczy błyszczały. „Podejmiesz wyzwanie?”. Niewypowiedziane zdanie zawisło między nimi.
- Jeśli wygram, to? – Naruto przyjął wyzwanie.
- Nie będziesz musiał spłacać gigantycznego długu za śniadanie.
- A jeśli… - Zamilkł, a Sasuke odniósł wrażenie, że słowo „przegrana” nie może przejść mu przez gardło.
- Podwoimy twój dług.
- A procenty?
- Naliczanie procentów sobie darujemy. Umowa stoi? – Wyciągnął w stronę chłopaka rękę, która po chwili wahania, została uściśnięta.
- Stoi!

~~***~~

- Naruto? – Zapytał Uchiha z udawaną troską, ręką odgarniając kosmyk blond włosów. Uzumaki prychnął wściekle i odepchnął jego dłoń.
Siedzieli w prywatnym pokoju Sasuke, oddzieleni od hałasem kasyna grubymi, dźwiękoszczelnymi ścianami. Przyciemnione światło nadawało przyjemny klimat. Pomieszczenie przeznaczone było bardziej do relaksu, niż do prowadzenia interesów. Biura znajdowały się piętro niżej. To właśnie tam przyjmowano najważniejszych gości. Natomiast bardziej „kłopotliwymi” klientami, jaki ich Sasuke określił, zajmowano się w piwnicach kasyna. Na piętrze niżej, koło gabinetów, znajdowały się pokoje, przeznaczone jedynie dla „podejrzanych”.
- Naruto, kochanie, drink ci nie smakuje? Co jesteś taki nie w sosie? – Uchiha uśmiechnął się do niego zachęcająco, wykładając jednocześnie nogi na podnóżek. Obniżył się tak, że prawie leżał na kanapie.
Prywatny pokój Sasuke miał surowy charakter. Jego właściciel nie włożył w niego finezji, wyposażając go jedynie w niezbędne meble. W przeciwieństwie jednak do ogólnego, średniowiecznego wystroju, pokój miał nowoczesny, ale równie mroczny charakter.
- Dobrze wiesz, że to był sabotaż! – Syknął w końcu rozzłoszczony Naruto, z pasją gryząc krawędź kieliszka, gdzie znajdowała się sól, niczym szron, cienkim paskiem pokrywająca szkło.
- Nie wiem, co masz na myśli.
- Tą cholerną grę! Widziałem, jak ta kobieta, co przyjmowała zakłady, na ciebie patrzyła. Dobrze cię znała i z pewnością zrobiła tak, żebyś wygrał!
- Nie możesz zaakceptować swojej klęski. – Sasuke zaśmiał się cicho.
- Dobrze wiesz, że mam rację. Oszukiwałeś!
- W rosyjskiej ruletce ciężko jest cokolwiek oszukać. – Brunet wciąż pozostawał w szampańskim nastroju.
- Ale ty zawsze dasz radę! – Uzumaki aż wstał. – Jesteś w stanie oszukać każdego. Przecież twoje życie opiera się na jednym wielkim kłamstwie.
Sasuke również się podniósł. Stojąc teraz dokładnie na przeciwko blondyna. Zanim chłopak zdążył cokolwiek zrobić, Uchiha przyciągnął go do siebie, obejmując jedną ręką w pasie. W drugiej trzymał drinka. Uzumaki był tak zaskoczony tym gestem, że nawet nie zaprotestował. Jego ręce bezwiednie powędrowały na kark Uchihy. Przez tę bliskość złość Naruto momentalnie odpłynęła. Zrobiło mu się przyjemnie gorąco, a po plecach zaczęły przebiegać podniecające dreszcze. Przygryzł wargę, po czym bardzo powoli wysunął język, by nieśpiesznie oblizać górną wargę. Twarz Sasuke była na tyle blisko, że doskonale czuł, jak mężczyzna wstrzymuje oddech, spinając się jednocześnie w sobie. Blondyn przechylił lekko głowę, czekając na to, co zrobi Uchiha.
- Widzisz Naruto – zaczął niskim, seksownym głosem. Jego imię wypowiedział w tak niezwykle zmysłowy sposób, że Uzumaki aż westchnął cicho. Zapatrzył się na poruszające się czerwone usta, by już po chwili przejść spojrzeniem na szalenie czarne oczy. Gdy ich wzrok się skrzyżował, sugestywnie zjechał znów na doskonale wykrojone wargi. Mmm… namiętne usta. Doskonale pamiętał, co one potrafią. Wsunął jedną dłoń we włosy Sasuke. Zaczął masować nieśpiesznie jego skórę głowy, od czasu do czasu ciągnąc za hebanowe pasma. Uchiha zjechał ręką po plecach chłopaka, zatrzymując się na pasku jego spodni. Nie pytając nawet o zgodę właściciela, wsunął do środka dłoń. Palcami zaczął bawić się gumką od bokserek. Naruto uśmiechnął się w odpowiedzi nieprzytomnie, wysuwając biodra do przodu. Gdy dotknął przez materiał spodni sztywniejącego penisa bruneta, zrobiło mu się – o ile to możliwe – jeszcze bardziej gorąco. Czuł, jak powietrze wręcz zamiera od nadmiaru emocji, a przede wszystkim od podniecenia – tak gęstego, że aż można by go było kroić nożem, zaspokajając rządzę samą myślą, o tym, co może się zaraz stać.
- Widzisz Naruto – powiedział w końcu, chcąc dokończyć wcześniejszą myśl. – Moje życie jest jednym wielki kłamstwem, które… - zrobił efektowną pauzę. – Jedynie ty zdołałeś rozpracować. Ciebie nigdy nie będę w stanie okłamać.
- Więc nigdy mnie nie okłamuj – wyszeptał Naruto. Był hipokrytą? I co z tego? W tym momencie w ogóle się to nie liczyło. Ważny był jedynie Sasuke, jego usta, oczy, ciało, no i ewentualnie dłoń w spodniach Uzumakiego.
Mężczyzna uśmiechnął się tak, że aż się na niego zapatrzył z wrażenia, dopiero po chwili orientując się, że Uchiha chce go pocałować. Rozchylił więc zapraszająco usta, ale brunet nie zdążył ich nawet dotknąć, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Naruto przymknął poirytowany oczy, chcąc skupić się tylko na Sasuke. Miał surrealistyczną nadzieję, że to tylko przywidzenie, jakie na przykład doznaje Uchiha. Jednak ku wielkiemu bólowi Naruto, brutalna rzeczywistość znów zapukała do prywatnego pokoju bruneta, tym razem ze zdwojoną siłą. Uzumaki skrzywił się, a Sasuke przeklął barwnie pod nosem.
No i całe podniecenia szlag trafił! – Przemknęło mu przez myśl, a może to był Kyuubi, śmiejący się z niego złośliwie?
Uchiha nie odrywając się nawet centymetr od blondyna, krzyknął coś wściekłym głosem. Naruto zgadywał, że mogło to być coś w stylu „co zaś kurwa?!”, ale równie dobrze mogło oznaczać „spierdalać mi stąd!”. I chociaż doskonale znał bruneta, nie mógł jednoznacznie stwierdzić, które z przemiłych zwrotów użył do swoich współpracowników.
Zza drzwi rozległy się nieco niepewne, lecz głośne słowa. Sasuke warknął wyraźnie rozzłoszczony, po czym odpowiedział coś. Po chwili dało się słyszeć tupanie. Intruz odszedł, jednak Naruto nie czuł, że niebezpieczeństwo jest zażegnane. Ku potwierdzeniu jego czarnych myśli, Uchiha puścił go, kładąc drinka na stolik pod ścianą. Naruto przeklął w duchu. Podszedł do Uchihy.
- Pamiętasz jak mówiłem, że mam dla ciebie coś specjalnego? – Zaczął mężczyzna cicho, jednak było słychać, że ostatkiem sił powstrzymuje się, by czegoś nie rozwalić. Naruto kiwnął jedynie głową równie zły. Doskonale wiedział, co teraz czuje brunet. – Pora więc to zobaczyć. – Uchiha westchnął cicho.

Sasuke kierował się na ostatnie piętro, a Naruto posłusznie podążał za nim. Trzeba przyznać, że był coraz bardziej ciekaw, co też Uchiha chce mu pokazać. Zainteresowanie chłopaka rosło jeszcze bardziej, gdy patrzył na pogrążonego w myślach przyjaciela. Chociaż wypytywał go o cel ich przerwanego zbliżenia, mężczyzna zbywał go jedynie półsłówkami. Naruto czuł, że Sasuke już znajduje się za wielkimi drzwiami, przed którymi właśnie stanęli. Uchiha zanim je otworzył odwrócił się jeszcze do blondyna, jakby chciał mu coś jeszcze powiedzieć, może ostrzec, lecz gdy spojrzał w niebieskie oczy Naruto, uśmiechnął się pochmurnie i odwrócił się, by wejść do środka.
Pomieszczenie, w którym się znaleźli, miało okrągły kształt. Uzumakiemu zdawało się, że w tym pokoju kamienne ściany są przepełnione dziwnego rodzaju strachem – lękiem schwytanego zwierzęcia.
Wielki żyrandol zawieszony na środku, dodawał otuchy.
Z lewej strony rozległ się czyjś męski głos. Naruto momentalnie popatrzył w tamtym kierunku. Postawny blondyn w dresie podszedł do nich pewnym krokiem. Jego twarz, jak i ubranie poplamione było czerwonymi plamami. Kyuubi mruknął cicho, że lepiej dla Uzumakiego, by była to zupa pomidorowa. Naruto podzielał poglądy demona.
Sasuke powiedział coś do mężczyzny, a blondyn mimowolnie powędrował wzrokiem na nieokreślony, czarny kształt pod ścianą, który w połowie zasłaniała postawna sylwetka kolegi Sasuke. Nagle Uchiha zwrócił się do niego:
- Naruto, to jest Jugo – powiedział po angielsku. Naruto zmierzył go już jawnie podejrzliwym spojrzeniem, po czym skinął sztywno głową, ignorując wyciągniętą do niego rękę blondyna.
- Cieszę się, że mogłem cię poznać – powiedział Jugo nieco kulawo.
- Chodź. – Sasuke pociągnął Naruto za łokieć. Wyminął swojego kolegę i ku przypuszczeniom Naruto, stanęli przed nieokreślonym kształtem. Dopiero z bliska zobaczył, że nieokreślony czarny kształt ma ręce, nogi i rozbitą głowę, że jest ubrany na czarno, że jest człowiekiem. W gwoli ścisłości – mężczyzną, z ludzkim, naturalnym strachem wymalowanym na poobijanej twarzy.
- Co to ma być? – Zapytał cicho Naruto, mrużąc jednocześnie oczy, kiedy wzrok nieznajomego spotkał się z jego lekko zagubionym spojrzeniem.
- Szukamy pewnego człowieka, który oszukał nasze kasyno na dość… - Tu zrobił przerwę, szukając odpowiedniego słowa. – Znaczącą sumę – dokończył w końcu i bez skrępowania kopnął ciało leżącego. Mężczyzna zajęczał głośno.
- Ile?
- Prawie dwa miliony.
- Jenów? – Zapytał Uzumaki dla pewności.
- Dolarów.
Naruto aż zacmokał z wrażenia, kiwając z uznaniem głową.
- A dokładnie w jaki sposób?
- Włamał się do systemu. Stworzył nową grę, w którą rzekomo mieli grać klienci i przelewał pieniądze do czasu, aż wyłączył się system.
- Zorientowaliście się? Dlatego go odłączyliście? – Naruto uśmiechnął się lekko.
- Nie, to on wyłączył prąd w całym budynku. Później, gdy uruchomiliśmy zasilanie, w całych komputerach znajdował się wirus, który dziesięciokrotnie spowalniał cały sprzęt.
- Zostawił jakąś wiadomość?
Sasuke słysząc to, prychnął poirytowany.
- Taa… „To było takie upierdliwe”. – Przewrócił oczyma, jakby cytował właśnie wypowiedź jakiegoś małego, leniwego dziecka. Naruto wybuchnął głośnym, niepohamowanym śmiechem. - Wiesz coś o tym? – Sasuke spiorunował go wzrokiem.
- Nie, ale gość naprawdę was wykołował. To prawdziwa hańba dla klanu Uchiha. Pewnie teraz jesteście pośmiewiskiem całego Tokyo. – Naruto uśmiechnął się wrednie. – Co teraz z nim zrobicie? – Tym razem jego uśmiech przeznaczony był specjalnie dla leżącego. Naruto miał naprawdę promienny wyraz twarzy, jakby wcale nie mówił o jego życiu.
- To nie on.
- Nie? – Zdziwił się. – To po co wam? – Kiwnął na leżącego.
- Myśleliśmy, że to on, ale facet wciąż nam się wymyka. W tym problem. – W głosie Uchihy słychać było słabą – ale zawszę – nutę upokorzenia. To było naprawdę zadziwiające.
- I sądzicie, że ja go znajdę?
- Podejrzewamy, że może to być ktoś od nas. Chciałem ci to pokazać, żebyś przyjrzał się naszym ludziom.
Zapadła chwila ciszy. Uzumaki przełknął ślinę.
- Więc?
- Jest jeszcze jeden powód - chcę zobaczyć, czego nauczyłeś się przez te pół roku.
Naruto spojrzał na niego szeroko otwartymi oczyma. Czyli ma go…
- Zabić?
- Tak – odpowiedział u Sasuke, z ciepłym uśmiechem wymalowanym na twarzy.

6 komentarzy:

  1. Rozdział był naprawdę super. A wygląd jest teraz lepszy bloga. Już było tak blisko harda ty piszesz takie cudowne hardy najlepsze jakie czytałam. Mam nadzieję że hard SasuNaru szybko się pojawi. Czekam na niusa. Gorące pozderki =*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrauuuu :D To lubię! Tylko dlaczego akurat ktoś musiał zapukać ;/ Zawsze tak jest. A już to widziałam oczami mojej chorej wyobraźni *_______* *ślini się* No, no robi się bardzo ciekawie :) Nawet nie myślałam, że już się pojawi nowy rozdział. Oby więcej takich przyjemnych niespodzianek!
    Pozdrawiam ciepło.
    SasuxNaru - Refuge RULEZ \o/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow...aż mi słów brakło...Niekiedy gubię się w tej fabule...Ale i tak lubię twojego bloga :) Ehh...że musieli im przerwać w takim momencie :( Ciekawe czy Naruto zabiję tego gościa? Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;) Dodałam Cię do linków

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej zostawię temat szablonu bo zaraz na gg zaczniesz mi zrzędzić- jak stary moher....
    Podoba mi się, że zrobiłaś nas "w bambuko" już akcja i w ogóle.. a tu klops! Prysło.
    Jestem ciekawa co Naruto wykombinuję no bo z Shikamaru są przyjaciółmi, chyba będzie ściemniać, zapewnie będzie utrudniał "poszukiwania".

    Zabiję, nie zabiję? Oto pytanie xD
    Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałej weny ^^

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz... jeszcze nie czytałam tak dobrego SasuNaru jak Refuge.
    Postaci w Twoim wykonaniu są ciekawe, nieszablonowe. Bardzo podoba mi się,
    jak w drugiej części wykreowałaś Naruto. Męczy mnie, jak autorzy
    robią z niego niewinnego aniołka, typowe uke.
    Duży plus także za błyskotliwe dialogi, ciekawą narrację i naprawdę niezłe pomysły.
    Z zasady nie piszę komentarzy do opowiadań, ale Twoje jest wyjątkowe.
    Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, ze moje ulubione FF z Naruto :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam czytać twojego bloga i kiedy skończyły mi się notki do czytania stwierdziłam, że przeczytam Refuge! Boże, to jest niesamowite!
    Możliwe iż widać, że to dawno pisałaś ( twój styl się odrobinkę zmienił ), ale kocham to!
    Złamałaś mi serce pisząc, że nie będziesz tego kontynuowała ( aktualnie płacze XD )
    No cóż, jakoś to przeboleje, choć uważam, że jednak powinnaś dokończyć Refuge!

    Twoja fanka! XD

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.