wtorek, 22 czerwca 2010

Bom Bom! 4

Cieszę się jednak, że Naruto się wam spodobał :) Teraz pora przekonać się kim tak naprawdę jest Sasuke (chociaż po części mieliście rację, z tym, że jego familia to szychy).
Zapraszam więc ^-^:


- Kiba!
- Oddaj mu lepiej ten aparat. – Neij musiał zainterweniować, żeby jego drogi samochód nie został zniszczony od środka przez wściekłego Uchihe i dobijanego Inuzuke. Westchnął ze zrezygnowaniem, zatrzymując się pod domem Shikamaru. Chłopak mieszkał najbliżej hali sportowej, jednak zażądał odwiezienia pod same drzwi, gdyż jak twierdził spacer był zbyt kłopotliwy. Neij dla świętego spokoju ustąpił.
- Nie! Tam nie ma żadnego zdjęcia, słowo harcerza!
- Przecież słyszałem jak je robisz! Masz mnie za idiotę?
- Ale… ale klisza pękła! – Szatyn przytulił do siebie futerał na cyfrówkę, wyginając usta w podkówkę. – Serio, serio!
- Dawaj to! – Sasuke wychylił się do tyłu, by zabrać aparat kulącemu się na tylnych siedzeniach szatynowi. Sam Uchiha jak zwykle zajął miejsce pasażera.
- To do jutra – Nara wyszedł szybko z samochodu, w porę umykając przed kolejną awanturą.
- Zostaw! – Kiba ostatkiem sił starał się przytrzymać aparat przy sobie.
- Ej! – Syknął Hyuuga, który przez przypadek oberwał usztywnianą sprzączką.
- Ratuj! – Zawył jeszcze Inuzuka, któremu w następnej chwili Sasuke wyrwał z rąk aparat. – Dupek! – Mruknął jeszcze szatyn, jednak ku jego szczęściu Uchiha tego nie usłyszał, zbyt zajęty usuwaniem jak na złość doskonale wyraźnego zdjęcia, na którym bez dwóch zdań każdy rozpoznałby Sasuke i nieznajomego kretyna, z którym się lizał. Nie, wróć. O mało się nie lizał.
- Masz! – Kiedy wykasował kompromitujące dowody jego niefortunnej pomyłki, rzucił cyfrówkę przez ramie, nawet nie patrząc, czy wyląduje na kolanach Kiby, czy nie.
- Jezus! – Najwyraźniej chłopak złapał ją w ostatniej chwili. Zaczął coś jeszcze mruczeć pod nosem, jednak Sasuke zignorował go.
- Ostatni raz brałem udział w tym cholernym zakładzie!
- Oj, nie było tak źle – Neij nie mógł powstrzymać się przed uśmiechem, podobnie zresztą jak i Kiba, chociaż ten miał z pewnością zdecydowanie mniej taktu niż kierowca.
- Przedstawienie, które nam zapewniłeś było warte tych dwóch stów! Haha – zaśmiał się perliście, waląc z całej siły w fotel Sasuke. – Bezcenne po prostu, bezcenne!
Ściskający się za brzuch Kiba, który nie mógł się uspokoić, nawet nie zauważył, kiedy wściekła pięść Uchihy śmignęła tuż obok jego twarzy.
- Co robisz?! – Cud, że nie zatrzymała się na nosie szatyna, Kiba zawdzięczał Neij`emu, który w porę zatrzymał rękę Sasuke. Chłopak odetchnął z ulgą, patrząc z wyrzutem na bruneta.
- To, że jakiś dupek skopał ci w końcu tyłek nie oznacza, że możesz się na nas wyżywać!
- Właśnie! – Poparł go gorliwie Rock, do tej pory siedzący cicho obok Inuzuki.
- To mnie nie wkurwiajcie! – Mruknął Uchiha i odwrócił się do przodu. – Wysadź mnie tutaj – mruknął do Neij`ego, który pokiwał zrezygnowany głową.
- Daj spokój.
- Wysadź!
Hyuuga westchnął głośno i zatrzymał się przy chodniku. Sasuke już otwierał drzwi, gdy długowłosy złapał go jeszcze za rękę.
- To, że ktoś cię walną, to wcale nie koniec świata. Przecież nie możesz we wszystkim być najlepszy. Powinieneś się cieszyć, że masz tylko twarz poobijaną.
Uchiha spojrzał na niego zimno, marszcząc przy tym groźnie brwi. Jego czarne oczy wydawały się jeszcze mroczniejsze niż zazwyczaj.
- Możesz mi wierzyć, że jeśli kiedykolwiek go jeszcze spotkam, nie wyjdzie cało z tego spotkania.
Wyszedł, trzaskając głośno drzwiami.

Naruto zamrugał zdezorientowany. Co jest? Ten cały Sasuke był jakimś księciem z Miodowego Królestwa, czy jak?
- Wiedziałem, że będą z tobą problemy! Już od samego początku! – Ojczym uderzył pięścią w stół. Zaklął szpetnie rozmasowując sobie dłoń, a Naruto uśmiechnął się dyskretnie.
- Przestań – syknęła speszona Kushina, zerkając nerwowo w stronę drzwi, jakby obawiała się, że któreś z jej dzieci podsłucha kłótnię.
- Doskonale wiesz, że jeśli Uchiha wytoczą nam proces będziemy skończeni! A jeśli mu coś złamał? Będę musiał całe życie harować, żeby ich spłacić!
- Naruto – matka pochyliła się nad Uzumakim, by spojrzeć mu w oczy. – Powiedz, tylko szczerze, zrobiłeś coś Sasuke? – W jej głosie słychać było napięcie. Zabrzmiało to trochę tak, jak gdyby od odpowiedzi blondyna miała zależeć dalsza przyszłość jego nowej rodziny. Naruto wzruszył ramionami.
- Dostał w twarz, po za tym nic nie powinno mu być.
- Nie powinno? – Huknął jego ojczym, podchodząc szybko do chłopaka i łapiąc go za poły bluzy. – Zdajesz sobie gówniarzu sprawę z tego, co zrobiłeś?! Wiedziałem, że gdy tylko wyjdziesz, wrócisz z kłopotami na karku!
- To on mnie zaatakował pierwszy! Ja się tylko broniłem – Uzumaki starał się wyrwać, jednak ojczym trzymał go zbyt mocno. – Co jest kurw… - Jego elokwentną, ubarwioną ciekawymi epitetami wypowiedź przerwała wielka pięść, która uderzyła go w szczękę. Uderzenie było tak mocno, że jęknął głośno, automatycznie łapiąc się za obolałe miejsce.
- Zostaw go! – Zawołała Kushina, dopiero po chwili odciągając swojego męża od blondyna. – Jak mogłeś go uderzyć?
- Żaden gówniarz z poprawczaka nie będzie krzyczał na mnie i klął w mojej obecności! To mój dom i to ja ustalam zasady, jasne?! – Wyszarpał się z uścisku żony i wyszedł z kuchni. Naruto był pewny, że gdyby tutaj został z pewnością nie tylko jego twarz byłaby rozwalona. Westchnął ciężko, masując szczękę. Wspaniały, po prostu wymarzony początek, nie ma co. Zerknął na matkę, która odgarnęła trzęsącą się ręką swoje płomienne włosy. Starała się uśmiechnąć do swojego syna, jednak na jej twarzy pojawił się jedynie nieprzyjemny grymas.
- Przepraszam cię za niego. Mój mąż jest… nieco nerwowy.
Naruto nic nie odpowiedział, odwracając wzrok i wgapiając się w jakiś punkt za oknem. Chciał dać jej tym zachowaniem do zrozumienia, że ma ją głęboko. Ją, jej zasranego męża i bachory, z którymi teraz będzie musiał utrzymywać kontakt na zasadzie brat, siostra. A już najbardziej miał w dupie tego całego Sasuke, którego traktowali tutaj jak sułtańskiego maharadżę.
Naruto zmarszczył brwi.
- Kim on jest?
- Kto? – Jego matka spojrzała na niego zamyślona, chowając apteczkę. Jej myśli raczej nie krążyły wokół chłopaka, którego pobił. Szczerze powiedziawszy to nie przejęła się tym tak bardzo jak mąż. Uzumaki obstawiał, że to właśnie o nim myślała. Mieli kryzys małżeński? Może wywołany przez niego? Mniejsza.
- Ten cały Sasuke. Kim on jest, że… że ojczym – z trudem wypowiedział to słowo, ale jednak mu się udało. To najważniejsze. – Że ojczym tak zareagował?
Kushina milczała dłuższą chwilę i dopiero, kiedy uporządkowała wszystkie rzeczy, usiadła przy stole i westchnęła ciężko.
- Sasuke Uchiha jest sportową gwiazdą. W przyszłym roku wyjeżdża na olimpiadę i gdybyś mu tylko coś zrobił, to nie tylko jego rodzina by nas, no… zabiła? – Uśmiechnęła się krzywo. – Wytoczyliby nam taki proces, że byśmy się nawet nie pozbierali. On jest jednym z najlepiej zapowiadających się zawodników, więc sam rozumiesz. Nadzieja i duma.
Uzumaki spojrzał na nią dziwnie. Ten dupek ma być niby jakąś gwiazdą sportową? Jeśli tak, to Naruto chyba zostanie następcą Eltona Johna. Oj, nie, zły przykład. Jakiegoś innego znanego piosenkarza, który nie gustował w chłopcach. O! Na przykład 50 Centa, którego był wielkim fanem. Że też od razu o nim nie pomyślał. Taki gość, to z pewnością nie był gejem. I by zmiażdżył jakąś tam gwiazdkę sportową.
Naruto prychnął pogardliwie, całkowicie zapominając o obecności matki, która spojrzała na niego zaskoczona.
- Co? – Burknął w jej stronę, wstając od stołu. – Idę na górę. Jestem zmęczony.
Kobieta kiwnęła jedynie głową, uśmiechając się do niego sympatycznie.
- Pamiętaj, że jutro pierwszy dzień w szkole.
- Kurw…cze – Zreflektował się w ostatniej chwili, jednak Kushina nie dostrzegła chyba jego złych intencji.
- Na pewno sobie poradzisz. Nie przejmuj się, a i gdyby Sasuke coś ci mówił, zawsze możesz przyjść do mnie.
- Jasne. – Naruto przewrócił oczyma, już sobie wyobrażając, jak to poleci do swojej ukochanej mamusi na skargę. Mamusi, na którą zawsze mógł liczyć i która nie zostawiłaby go do zasranej śmierci, cholera. Skierował się do swojego nowego pokoju i miał nadzieję, że chociaż tam będzie miał chwilę spokoju.

Wedle swoich wcześniejszych przypuszczeń długo nie potrafił zasnąć. Przewracał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Było mu zimno, nieprzyjemna atmosfera unosiła się w powietrzu, a mroczny cień gór zaciskał się na nim niczym łańcuch ze stali. Przynajmniej tak to sobie Naruto wyobrażał.
Uchylił lekko powieki, by spojrzeć na blade światło księżyca wpadające do jego pokoju na poddaszu. Biała poświata zatrzymywała się na puchatym dywanie. Nie widział nieba, jednak przypuszczał, że musi być nieskazitelnie czyste, bezchmurne. Każda gwiazda jest na nim doskonale widoczna. Zdawał sobie sprawę, że widok z pewnością jest bajeczny, ale cały urok miejsca wyparowywał, gdy tylko Naruto pomyślał o jutrzejszym dniu.
Pierwszy dzień w szkole, gdzie chyba wszyscy się znają, tuż po rozpoczęciu roku szkolnego, z nowo zdobytym wrogiem w postaci gwiazdy miasteczka. Och, z pewnością Sasuke świecił jaśniej niż niejedna gwiazda na niebie – przemknęło przez myśl Naruto, który uśmiechnął się do siebie złośliwie.
Dopiero od jutrzejszego dnia zaczyna się prawdziwy koszmar. Czeka go parodia życia, nie ma co. Jęknął głośno, przewracając się na bok, twarzą do ściany.
Nawał myśli skutecznie odpędzał sen i Uzumaki doskonale zdawał sobie sprawę, że jutro będzie wyglądał jeszcze gorzej, niż gdy wrócił do domu po bójce.

Zaczynało już świtać, gdy udało mu się zapaść w niespokojny, płytki sen, w którym to otoczony ze wszystkich stron przez wielkie choinki czekał na przybycie króla piekła. Ku zgrozie królem piekła okazał się nie kto inny, jak Sasuke Uchiha i już wyciągał do Naruto swoje szpony, jednak ktoś go chyba wyprzedził.
- Ej! – Mocne uderzenie w twarz rozmazało obraz diabolicznego monarchy i sprowadziło Uzumakiego z powrotem do szarej rzeczywistości. Chłopak spojrzał nieprzytomnie na stojącą nad nim siostrę przyrodnią, która już szykowała się do następnego ciosu. W ostatniej chwili powstrzymał jej rękę. Miała dziewczyna krzepę, po ojcu chyba – pomyślał i skrzywił się kwaśno.
- Czego chcesz? – Warknął na wpół zły, że ktoś obudził go w taki sposób, a na wpół wdzięczny, że został wybawiony od konfrontacji z Uchihą.
- Mama kazała mi cię obudzić. Masz pięć minut, żeby się zebrać.
- Nie mogłaś mnie wcześniej obudzić? – Mruknął, zbierając się z trudem z łóżka.
- Zapomniałam – odpowiedziała dziewczyna, ze słodkim uśmieszkiem i kiedy Naruto miał w nią czymś rzucił i zedrzeć ten cholerny wyraz z jej różowej gęby, nastolatka ulotniła się szybko. Warknął cicho i wstając z łóżka, przez przypadek zawadził głową o niski, pochyły sufit. Zaklął szpetnie, masując obolałe miejsce na głowie.
Jego nowy pokój, tak jak wcześniej jego matka powiedziała, mieścił się na samej górze, na poddaszu. Chociaż ciężko to było Naruto przyznać, rzeczywiście - z dwóch dość dużych okien, znajdujących się przy łóżku, rozciągał się naprawdę zapierający dech w piersi widok.
Zarówno ściany jak i podłoga pokryte były drewnem w przyjemnym, ciepłym odcieniu orzecha. Pokój nie był duży, łóżko wciśnięte w jeden kąt, stary fotel, wsunięty w drugi i przedzielające go dwa okna. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowała się komoda na ubrania i niewielki stolik do odrabiania lekcji. Najbardziej jednak podobał mu się chyba wielki, puchaty dywan, znajdujący się na środku, na którym wczoraj niczym kałuża rozlane było światło księżyca.
Niechętnie musiał przyznać, że jego nowy pokój jest naprawdę fajny, a jeszcze fajniejszy – chociaż Naruto w głębi duszy uważał to za zdradę – jest widok z okna, krajobraz gór. Oczywiście pewien komfort przynosiła świadomość, że chociaż tutaj będzie miał chwilę spokoju, ale wciąż myślał o swoim domu – Los Angeles, o przyjaciołach, Iruce, morzu i desce do surfowania, która leżała teraz niczym zepsuta zabawka pod ścianą w jego pokoju.
To było takie dołujące. Westchnął ciężko, kiedy usłyszał skrzekliwy głos swojej siostry, że ma jeszcze trzy minuty, dwadzieścia cztery sekundy.
- Banda idiotów – mruknął do siebie, podchodząc do uchylonej klapy w podłodze, gdzie mieściło się wejście do jego podniebnego królestwa. Strome schody z tej perspektywy z pewnością przerażały jeszcze bardziej, niż z dołu, kiedy miał wchodzić na poddasze.
Naruto nie miał leku wysokości, jednak przy takim zejściu, chwila nieuwagi gwarantowała bolesne, choć z pewnością efektowne wyrżnięcie na drewnianych stopniach.
Nie chwaląc się, ku odrobinie umiejętności, niczym tajny agent znalazł się na dole. W jednym kawałku. Teraz pewnie, każdego dnia będzie musiał zamieniać się w Jamesa Bonda, by kursować między jego pokojem, a światem. Nie była to jednak budująca myśl. Czuł, że najgorsze dopiero przed nim, wielka fala tęsknoty, niczym tsunami, powoli zbliżała się do śnieżnego miasteczka. I wtedy nawet gadżety agenta Jej Królewskiej mości nie pomogą.
- Masz minutę, dziewięćdziesiąt dziewięć sekund – poinformowała go uprzejmie siostra, która niczym zmora pojawiła się nagle na schodach. Naruto spojrzał na nią dziwnie. Uświadomić jej, że minuta ma tylko sześćdziesiąt sekund? Nie, lepiej nie. Dzięki jej głupocie zyska przynajmniej na czasie.
Kiedy wchodził do łazienki, mieszczącej się tuż obok schodów, zerknął na nią czujnie, czy aby nie robi sobie z niego jaj. Może liczyła na to, że Naruto zwróci jej uwagę, a ona odgryzie się jakąś ciętą ripostą? Albo wpadła na jakiś inny genialny pomysł.
Kiedy jednak spojrzał w jej oczy, zwątpił.
- Pora do szkoły, dzieci! – Dało się jeszcze słyszeć krzyk jego matki, zanim Naruto nie trzasnął głośno drzwiami do łazienki.

11 komentarzy:

  1. Ah, nie mogę się doczekac jego spotkania z Sasuke w szkole. Bo mam nadzieję, że się spotkaja :) Licze na to, że następna notka pojawi się szybko :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hello :D
    Dzięki takiej jednej dziewoi co się Kuroneko zwie zagościł na twym blogu alien, czyli ja. Muszę ci powiedzieć że przeczytałam wszystkie twoje opowiadania bardzo szybko i wprost nie mogę się doczekać ich dalszego ciągu. Budujesz świetny klimat. Na początku Refuge zdarzały ci się jeszcze zdania-potworki ale gdzieś tak od grudnia ich już nie widzę. Twój styl poprawia się cały czas z dobrego na fantastyczny.
    Przy okazji czytania Bom Bom! zauważyłam, że więcej miejsca poświęcasz też opisom miejsc i z pozoru nieistotnych szczegółów jak na przykład, wyobrażenia postaci. To nadaje opowiadaniom smaczku, daje szersze pole dla głównego wątku. Jestem na tak! :)
    Cieszę się też, że nie skupiasz się aż tak bardzo na wątku męsko-męskim. Wiem ze co dla jednego zaletą, dla innego wadą jest, ale czasem serdecznie mam dość opowiadań, w których w kazdej notce musi być szczegółowy opis seksu. Jakieś nawiązanie do relacji pomiędzy bohaterami - tak, czemu nie, ale nie pykanie we wrażliwy punkcik na okrągło. Dlatego tak bardzo polubiłam twoje opowiadania. Zawierają dużo więcej niż przeciętniaki z tej kategorii.
    Pozdrawiam cię serdecznie i zapewniam o swojej przyszłej częstej bytności na blogu ;)

    alien

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde..fajne to ^^
    nienawidzę początków..jak się dopiero wszystko rozkręca, nic nadzwyczajnego się nie dzieje..
    ale ta ich bójka..super ;) naprawdę super.
    mam nadzieję, że kolejny rozdział też szybko pojawi się na blogu :)
    pozdrawiam i życzę duużo weny i czasu ;)
    Tarquin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie *__* Naprawdę, pierwszy raz mi się aż tak bardzo jakieś spodobało! Na dodatek jestem niesamowicie ciekawa jak będzą się układac relacje między Sasuke i Naruto. I ciekawa czy będą się buc w szkole xD
    Świetne!


    Poza tym, też zaczęłam pisac ff.
    I chciałabym usłyszec twoją opinie.
    http://nasanaru.blogspot.com
    Przepraszam, za ten mały spamik i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajowy rozdział już się nie mogę doczekać się następnego. Gorące pozderki =*=*=*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, zapewne mnie nie pamiętasz, ale kiedyś komentowałam twój blog. Potem przestałam, bo jakoś nie potrafiłam się zebrać... za co oczywiście bardzo przepraszam i obiecuję się poprawić :D
    Co do twojego nowego opowiadania, to powiem szczerze, że na początku podchodziłam do niego nieco sceptycznie. Już na starcie myślałam, że dostanę pier*dolca, poznając ojczyma Naruto. Kushiny szczerze mówiąc w twoim wydaniu też nie trawię. Taka zastraszona kobieta. Ehh... nie lubię słabych kobiet. A już o rodzeństwie nie wspomnę, wziąć i o ścianę rozwalić. Za to Naruto i Sasuke mi się podobają. Lubię postaci z silnymi charakterami, a te widocznie takie mają. Rozwaliła mnie ta akcja z pocałunkiem :) Myślałam, że Naruto szału dostanie... hmm... w sumie to on dostał szału :) Jestem bardzo ciekawa, czy się pozabijają w pierwszym dniu w szkolę, bo zapewne będą razem chodzić do tej samej. No nic. Czekam na kolejną notkę i przy okazji zapraszam Cię do siebie. Oczywiście już od dawna figurujesz w moich linkach :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Juhu, w końcu notka.Naruciak pobił wielkiego, mrocznego, sławnego, emosowatego, pięknego, bladego Sasuke i on za to go zgwałci :3 Nie, to tylko moja chora wyobraźnia :c Zajebisty,za przeproszeniem, rozdział i ojciec Naruto też * -- *
    Pozdrawiam i życzę weny, Shiroi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna notka ohoho... już nie mogę się doczekać następnej ^.^ Naruto i Sasuke razem w tej samej klasie hmmm... no przecież oni się pozabijają^.^

    Pozdrawiam gorąco, czekam na next no i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, ojczym pokazał swoją ciemną stronę. Oj, babki z koła dziergaczy wełny się dowiedzą, oj tak. xD Z drugiej strony, Naruciakowi mówi o przekleństwach w jego domu, za to jego dzieciaczki to nie używają niewybrednych słów. W ogóle te potworki to wzory do naśladowania...
    Blee!
    Ale dzięki temu stworzyłaś w tym domu idealny nastrój. Z miejsca, gdzie było Uzumakiemu dobrze, został przeniesiony do "nowej, kochającej rodziny", która tak naprawdę jest jedną wielką patologią. Ah, wczuj się w klimat, bejbe. ;D
    Poza tym, zero zastrzeżeń. :D Twoje teksty są teraz naprawdę świetne. Więc czekam. Na dalsze części. ;)
    Pozdraiwam, Qeen

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojj mordko, zapowiada się ciekawy dzień w nowej budzie. Współczuje mu, ale znając naruto znajdzie swoją "ekipe". Przecież takie ciacho nie może być samotne! No nie? ;3

    Rozdział ukazał nam stosunki miedzy rodzicami blondyna i zapowiada się ciekawię, zapewne ojczulek pokaże na co go stać. A matka.. ciota, widać, że jest rozdarta między mężem,a synem.

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się... Podoba... ;) Dobrze, że Naruto nie jest ciotą, jak zazwyczaj w yaoi ;D Dzięki ci za to!

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.