piątek, 21 stycznia 2011

Bom Bom! 26

Kuroneko,aww cieszę się, że rozdział ci się podobał, nawet nie wiesz, ile Twoje słowa dla mnie znaczą :) Ale i tak @##$$%$^^$%^%$#@ wymiata xD cóż za wzburzenie :D
daimon, no nie wiem czy nie zrobiłabym tobie/jemu czegoś takiego, ze mnie wredna osoba jest ;) Ja tam za prawie za bardzo się nie znam, ale postaram się ukazać proces oskarżenia jak najrzetelniej, może niedokładnie, bo trudniejsze rzeczy będę pomijać, ale mam nadzieję, że nie popełnię jakiejś strasznej gafy :D Cieszę się, że taki ostry Naruto ci pasuje :D Taki właśnie ma być bom bomowy Uzumaki, troszkę brutalny i niebezpieczny - tak wyjęty z kanonu. :)Mam nadzieję, że jeszcze żyjesz, bo pojawił się następny. Nie no może jeszcze wprowadzę Kyuubego? Jako bernardyna, np? xD Podsuwasz mi kolejne pomysły, wiesz? :*
alien, a tyy beboku :D koko+praca co? xD i ty znów z tymi smerfami :D I jak jeszcze raz nazwiesz się ałtorką, to nie wiem, co ci zrobię, jesteś jedną z najlepszych autorek sasunaru i nawet nie waż się zaprzeczać! Koniec i kropka :D
sake, cieszę się, że bb ci się podoba :) i cieszę się, że nie jest za bardzo schematyczne, bo czasami mam wrażenie, że jest trochę jak w amerykańskim filmie :)
glloria-chan, czy to onet, czy google, czy jeszcze coś innego, czasami blogi tak właśnie świrują, ale nie zrażaj się do blogspota, moim zdaniem to najlepszy serwis blogowy z nam dostępnych :) ahaha :D nawet nie wiesz, jak mi pochlebiasz, kochana :D Ja bardzo lubię mieć władzę, jednak nie zawsze ją mam, zwłaszcza w bom bom :) No ale może z czasem będę w tym coraz lepsza, kto wie :> I nie nabawiaj się żadnych kompleksów, ja już piszę chyba z 3 lata i przez ten czas, naprawdę dużo ćwiczyłam, więc nawet idiota by się wyrobił :)
virus ci , no ty powinnaś wiedzieć, że jestem mistrzem w robieniu nastrojów, a raczej wiedziałabyś, jakbyś mnie nie zdradzała, o! :D uwielbiam, wprost ubóstiam sposób, w jaki mówisz o Sakurze, mistrzostwo świata :D Oprócz penisologi, zdecydowanie powinnaś rownież napisać o haruno doktorat.
pazurek, uwielbiam twoja analize bohaterow, jestes w tym naprawde dobra, powinnas ich w tym kierunku, wiesz? :D no ale, zobaczymy jak to będzie w bb ;)o i bardzo fajne spostrzeżenie, czy naruto bedzie chcial wrocic do miejsca, gdzie byl akceptowany? oto jest pytanie :D
KeTo, Koko kochany, nie lubię jak się pisze KoKo :D ale to taka mała uwaga odautorska:D aahaha :D przez bombomową Sakurę ciśnienie ci skoczyło :D jeszcze zostanę oskarżona o wywołanie brutalnego morderstwa :D
Pokryta żałobą fujarka, tak moja droga, jestem Wojtkiem w obleśnej, zabrudzonej koszulce i piszę zboczone opowiadanie o dwóch chłopcach, żeby podniecać 13-latki. Wskoczyłam na nowy poziom pedofilii, a to ci dopiero :D czekam na treny ;)
klaudia, poczatek bezuczuciowy może temu, że nie bylo wprowadzonego nastroju? :) bo w poprzednim rozdziale urwalam w pol zdania, wiec moze dlatego :)
Sanu, bardzo się cieszę, że wyłapujesz ironię. Niektórzy mają z tym duży problem. Sasuke pasowałby odwołujac się do tekstu Alien, na Potter :D o kurde! zapomnialam napisać o poceniu się Hinaty, cholera! xD A jesli chodzi o swiece, coz w koncu lazience przygotowywala Haruno, prawda? :D
ashia, a wiesz moja droga, z rzucaniem urokow przez itrachiego, to bardzo mozliwe, w koncu to magik jest :D
Shiroi, już myslalam, ze cie myszy zjadły :D a wiesz, nie wiem czy zauwazylas, ale jest obiecany gwalt! ;D
mihashin-kun,awww jaki ładny obrazem, az sobie go zapisalam :D i tak sie nawet zaczelam zastanawiam czy do sasuke nie pasowalyby bardziej narty :D hmm...


Jedna rzecz, może i Naruto był trochę zbyt agresywny, jednak człowiek w ekstremalnej sytuacji jest zdolny do wszystkiego, zwłaszcza, jeśli przypomina sobie straszną przeszłość, o której chciał zapomnieć.
Dziękuję za wszystkie komentarze - widzę tyle nowych nicków! :) No i cieszę się bardzo, że was udało mi się was zaskoczyć ;)

rozdział dedykuję Kaliemu, na którą zawsze mogą liczyć i która rozumnie mnie tak jak nikt :)


Tego rozdziału również się boję, ale mniejsza z tym.

Naruto obudził się z samego rana. Pomimo tego, że do domu wrócił zaledwie kilka godzin temu, nie czuł zmęczenia – gniew wciąż w nim buzował. Adrenalina rozpierała jego ciało, a czysta, oślepiająca furia powracała za każdym razem, kiedy przypomniał sobie rzeczy, które robił. Teraz żałował, że poszedł do Haruno, bardzo tego żałował. Przegrał sam ze sobą, jednak najgorsze dopiero przed nim. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że po tym, kiedy gniew opadnie, przyjdzie pora na jeszcze gorsze uczucie. Naruto będzie musiał zmierzyć się z goryczą porażki. Dał się ponieść emocjom, a teraz czekają go konsekwencje jego gniewu. Kiedy przypomniał sobie wczorajszy wieczór, nie mógł uwierzyć, że to on jest autorem tych strasznych słów i czynów, że robił takie rzeczy… Przecież to do niego zupełnie niepodobne. Może i Naruto nie zaliczał się do dżentelmenów, ale na bogów! bestialskim kryminalistą z perwersyjnymi skłonnościami również nie był – pomimo nawet tego, że wczorajszego wieczoru rzeczywiście zachowywał się jak potwór. Tak naprawdę, to wciąż ten sam Naruto – wesoły, luzacki surfer z ciętym językiem, fajnym ciałem i nieciekawą przeszłością. Teraz również z mizernymi widokami na przyszłość. Gorycz porażki… Naruto tak naprawdę nie był już tym samem wyluzowanym facetem co kiedyś. Teraz był frajerem ze śnieżnego, górskiego miasteczka. I musi nauczyć się żyć z tą myślą. Nie ma odwrotu.
Była sobota, dzień po imprezie u Haruno. Naruto westchnął ciężko, podnosząc się z łóżka. Podszedł do okna, wyglądając na zewnątrz. Od białych górskich szczytów odbijały się promienie wschodzącego słońca. Według prognoz dzisiejszy dzień miał być najcieplejszy od dawna, co było idealnym rozwiązaniem dla planu Naruto. Chłopak chciał się gdzieś zaszyć i przemyśleć wszystko. Nie wysiedzi dłużej w tym domu, musi zaszyć się w jakimś odludnym miejscu i zastanowić się, co teraz zrobi. Czuł, że jeśli gdzieś dzisiaj nie zniknie, czekają go poważne kłopoty. Zimowe miasteczko będzie domagało się sprawiedliwości, a Naruto nie miał zamiaru się im tak łatwo podstawić. Wróci, jak będzie gotowy.
A może… a może nic się złego nie stanie? Ludzie zapomną, Sasuke zapomni i wszystko będzie jak dawniej?
W ekspresowym tempie ogarnął się do wyjścia i zamian jeszcze wszyscy domownicy nie wstali, już go nie było.


Trzeba przyznać, że Naruto naprawdę miał doskonałą intuicję, perfekcyjnie wiedział, kiedy się wynieść z domu, aby uniknąć najgorszego.
O godzinie dziewiątej piętnaście do drzwi domu jego matki zapukała policja. Naruto został oskarżony o gwałt na swojej koleżance. Kushina słysząc to, zrobiła przerażoną minę, jednak potem pomyślała coś niepodobnego do niej. Po raz pierwszy prawdziwie znienawidziła mężczyznę – znienawidziła swojego syna.

Całe miasteczko zaangażowało się w akcję poszukiwania młodego, nastoletniego gwałciciela. Problem polegał jednak na tym, że nikt nie mógł go znaleźć. Pojawiło się wiele spekulacji – począwszy od domniemanej ucieczki kryminalisty do Meksyku, po przypuszczenia kolejnych gwałtów, dokonywanych właśnie na bezbronnych, niewinnych dziewczynach. Policja rozesłała więc list gończy, nie mając już wątpliwości – Naruto Uzumaki jest winien zarzucanych mu czynów. Były na to trzy dowody: świadkowie, potwierdzający agresywne zachowanie oskarżonego, zarejestrowanie chłopaka przez kamery, znajdujące się przed posiadłością Haruno o późnej, nocnej godzinie, zaraz przed dokonaniem gwałtu oraz najważniejszy, decydujący dowód winy kalifornijskiego surfera – ślady jego spermy mieszczącej się obok pokoju poszkodowanej. Los Naruto był już przesądzony i nic, kompletnie nic nie mogło go uratować. W tym właśnie dniu Naruto z roli łobuza z poprawczaka, stał się pełnoetatowym kryminalistą. Syn podzielił los ojca, w końcu poszedł w jego ślady.

- Co teraz zrobimy? – głos Kushiny był cichy i chrapliwy. Kobieta siedziała w kuchni ze spuszczoną głową i patrzyła tępym wzrokiem na swoje splecione palce. Miała zniszczoną, pożółkłą skórę na dłoniach.
- Kiedy się tutaj pojawi, wydamy go policji – warknął jej mąż, kończący właśnie trzecie piwo. Kiedy był zdenerwowany, czy tak jak teraz: wściekły, zawsze pił. – Pomyśleć, że żył pod naszym dachem tak długo. Dobrze, że nic nie zrobił naszej córce, bo bym go osobiście wykastrował. Śmieć z poprawczaka, czego można było się po nim spodziewać?! – Krzyknął, odstawiając butelkę piwa tak mocno, że głuchy huk poniósł się po całym domu. Kushina podskoczyła wystraszona.
Jej syn był złym, zepsutym człowiekiem. Minato nigdy nie dopuściłby się gwałtu na kobiecie, to coś obrzydliwego. Kushina o tym wiedziała, ponieważ kiedyś, dawno temu została zgwałcona. Ironia losu – teraz jej syn jest gwałcicielem. Uśmiechnęła się do siebie kpiąco, przypominając sobie słowa Mikoto: „Stanie się takim samym skurwielem jak jego ojciec. Zrani cię tak samo jak on!” Zranił ją jeszcze mocniej, a Kushina z minuty na minutę zaczęła żałować coraz bardziej, że odnalazła Naruto. To tak, jak wyrzucić jakąś rzecz do morza, która wraca do nas po kilkunastu latach, jednak już nie jest taka sama. Z zewnątrz ładna, błyszcząca, oszlifowana przez morskie fale – a w środku zniszczona, robaczywa i śmierdząca. Kushina tak właśnie postrzegała swojego syna. Była złą matką? Chyba tak. Ani razu nie przyszło jej do głowy, że jej syn może być niewinny.


Naruto siedział pod drzewem, obserwując białe obłoki, które leniwie przesuwały się po szalenie niebieskim, lazurowym niebie. Znajdował się na obrzeżach zimowego miasteczka, będąc wystarczająco dobrze ukryty, żeby ludzie go nie znaleźli. Przynajmniej taką miął nadzieję, bo na dłuższą metę, kto chciałby go szukać? Kiedy przeanalizował wczorajszy wieczór, doszedł do wniosku, że tak naprawdę nie pójdzie siedzieć przez to, że szarpał Hinatę na oczach wszystkich, albo że groził Sakurze. Może i będzie miał jakieś upomnienie od policji, lub kare, jednak kto normalny wsadza do celi za groźby? Czcze słowa? I tutaj nasuwa się kolejny problem, który nazywa się - jakżeby inaczej - Sasuke Uchiha. Czy snowboardowa gwiazda weźmie stronę Sakury, czy Naruto? Sasuke był świadkiem, jednak jeśli zaprzeczyłby oskarżeniom Haruno, nie byłoby sprawy – Uzumaki nie miałby się czym przejmować. Patrząc na to z perspektywy blondyna i wczorajszych wydarzeń w łazience Sakury, Uchiha miał bardzo duże, albo raczej bardzo twarde powody, żeby nie wydać Naruto. Z drugiej jednak strony, Haruno była jego dziewczyną, co jeśli wyda ich tajemnicę? Uzumaki zachował się wczoraj tak, że tylko prawdziwy kretyn nie zorientował się, co zaszło między nim a Sasuke. Jego groźba była najlepszym tego dowodem. No i postępowanie Naruto, jego wściekłość i gniew… Uchiha mógł przestać widzieć w nim kogoś, kogo widział wcześniej. Co jeśli Sasuke myślał tak samo jak reszta - Naruto jest zwierzęciem, bestią, którą trzeba zamknąć? Wczorajszego wieczoru najlepiej udowodnił wszystkim, że jest niebezpieczny. A Sasuke… co jeśli się najzwyczajniej w świecie przestraszył?
- Nie, na pewno nie! – zaprzeczył gwałtownie Naruto, marszcząc brwi. Uchiha na pewno nie jest kimś, kto się boi. Ale… chłopak nie umiał tego wytłumaczyć, jednak miał dziwną świadomość tego, że Sasuke się od niego odwrócił.
Głośny szelest i trzask łamanych gałęzi przywróciły Naruto do rzeczywistości. Zaraz potem silna pięść uderzyła blondyna w twarz.


Sasuke zjeżdżał szybko w dół, pozostawiając za sobą łańcuch śnieżnego puchu. Skoczył ze skarpy, lecąc kilkanaście metrów w dół.
Był już zmęczony, dzisiaj miał wyjątkowo ciężko trening, ponieważ za kilka dni czekają go pierwsze przedsezonowe zawody. Był zmęczony i zły – Kakashi najwyraźniej za punkt honoru obrał sobie dręczenie Uchihy, z pewnością mścił się za wcześniejsze odwołane, czy nieudane treningi. Teraz można powiedzieć, że Sasuke dał z siebie wszystko, a to też nie tylko zasługa jego trenera. Nie tylko Uzumaki musiał wyładować swoją złość. A Uchiha może się wyładować jedynie na snowabordzie.
W ostatniej chwili wyminął niebezpieczny konar drzewa, który jak na złość niebezpiecznie wystawał ze śniegu i spektakularnie wyhamował tuż przed polaną. Stok góry, po którym właśnie zjechał był jego ulubioną, wyludnioną trasą, gdzie mógł do woli oddawać się urokom snowboardingu nie przejmując się nikim, ani niczym. Chociaż był zdecydowanie za łatwy, żeby można było na nim uprawiać freeriding, to i tak należał do jednej z ulubionych tras Sasuke, z jednej prostej przyczyny: niewiele osób wiedziało o tym szlaku. Znajdował się koło kopalni, tam, gdzie nie sięgają już ani wyciągi narciarskie, ani specjaliści, którzy mogą przygotować trasę do zjazdów – natura w czystej formie. Sasuke już pochylał się, żeby odpiąć snowboard, gdy nagle, między drzewami, mignął mu znajomy cień. Momentalnie się wyprostował i zmrużył oczy, patrząc w tamtą stronę. Tajemniczy osobnik cofnął się, chyba również go zauważając. Blond czupryna odwróciła się jeszcze kilkakrotnie za siebie, jakby obawiając się, że ktoś ją złapie, po czym szybko pomknęła przed siebie, uciekając przed Sasuke. Brunet zamrugał kilkakrotnie, zdziwiony, jednak nie czekając na nic w błyskawicznym tempie odpiął zapięcia snowboardu i klnąc w myślach na chłopaka, pomknął za nim. Był diabelnie zmęczony po treningu, jednak jak widać, nie tylko on. Uzumaki dał się złapać szybciej niż myślał, dysząc ciężko i nie mogąc złapać oddechu.
- Naruto! – krzyknął Sasuke, powalając w końcu blondyna na ziemię i przygniatając go swoim ciałem. Chłopak oddychał szybko, nierównomiernie, ledwo łapiąc oddech. Uchiha spojrzał na niego zdziwiony, a jego źrenice rozszerzyły się w przerażeniu. Dłonią, na której znajdowała się czarna rękawiczka, dotknął zakrwawionej twarzy blondyna.
- Złaź ze mnie! – wystękał Naruto, ostatkiem sił spychając z siebie Uchihe. Snowboardzista zamrugał zaskoczony.
- Co ci się, do jasnej cholery, stało?
Naruto prychnął zirytowany, jednak zaraz potem spojrzał zdziwiony na Sasuke, robiąc wielkie oczy. Jego złość przeszła momentalnie, zastąpiona przez dogłębne zaskoczenie.
- To… to ty nie wiesz? – zapytał, z wrażenia nawet otwierając lekko usta. A Uchiha poczuł się tak, jakby zimowe miasteczko zaatakowali właśnie kosmici, chcąc jego deski snowboardowej, jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, to ukazywała mina Uzumakiego.
- O czym, kurwa, mam wiedzieć?! – Syknął, łapiąc chłopaka za poły kurtki i unosząc go lekko w górę. Naruto zakrztusił się i zasłaniając usta ręką, zaczął kaszleć mocno. Uchiha puścił go, uważnie obserwując chłopaka. Jeszcze bardziej się zaniepokoił, kiedy zobaczył na ustach Naruto krew. – Co ci się stało? – Zadał ostatni raz pytanie, przysięgając, że jeśli Uzumaki teraz na nie nie odpowie, zrobi mu coś niehumanitarnego.
Naruto spojrzał na niego z niepewnością, wzdychając ciężko.
- Wszyscy myślą, że zgwałciłem Sakurę. Całe miasteczko mnie szuka, a banda jakichś goryli mnie pobiła i właśnie za mną leci.
Uchiha momentalnie spojrzał w stronę, z której przyszedł Naruto i przeklął mocno, widząc watahę mięśniaków pędzącą w ich stronę, byli jednak wystarczająco daleko, żeby mogli rozpoznać Sasuke.
- Zbieraj się, idziemy – warknął w stronę Uzumakiego, podnosząc swój snowboard i pomagając wstać chłopakowi. Blondyn spojrzał na niego ze strachem i wyrwał się z uścisku.
- Wydasz mnie policji?
- Nie! – Uchiha zaczynał tracić cierpliwość. Był cholernie zmęczony, a teraz już wiedział, że nie będzie miał czasu na odpoczynek.
- To po co mam z tobą iść? Co chcesz zrobić?
- Chce ci pomóc, kretynie! – Sasuke złapał mocno za nadgarstek blondyna i nie czekając na nic, pociągnął go za sobą.
- Ej! Uchiha, do cholery! – Naruto po raz kolejny wyszarpał się z uścisku silnej dłoni i stanął w końcu na nogach. Widać było, że nie ma już sił na dalszy bieg.
- Wierzysz, że nie zgwałciłem Haruno? To przecież twoja dziewczyna i…
- I co…? – Sasuke również się zatrzymał. – Chciałeś udowodnić, że jednak nie jesteś pedałem? Chciałeś pokazać, jaki jesteś męski?
- To dość logiczne argumenty, nie uważasz? – Naruto zmrużył oczy, przybliżając się do bruneta. Sasuke nie odpowiedział, po raz kolejny pociągając chłopaka za rękę i zmusił go do biegu. Jego samochód znajdował się niedaleko ostatniego wyciągu, a kiedy tylko do niego dotrą, będą bezpieczni.


- Dokąd mnie wieziesz? – zapytał Naruto, który był tak zmęczony, że ledwo kontaktował. Bolało go wszystko i, trzeba przyznać, jeszcze nigdy nie dostał takiego lania. Miał wrażenie, że wszystkie jego żebra są połamane, a ciało tak poprzecinane, że za kilka minut się wykrwawi. Jego skóra piekła, szczypała, swędziała i rwała tępym, destrukcyjnym bólem.
- Do szpitala, zobacz kretynie, w jakim jesteś stanie! – Syknął Uchiha, jadąc szybciej, niż przewidziały to przepisy. Naruto uśmiechnął się do niego lekko.
- Dlaczego mi uwierzyłeś? – Zapytał niespodziewanie, mrużąc oczy i patrząc na bruneta przenikliwie. Sasuke drgnął lekko i zerknął kątem oka na chłopaka.
- A dlaczego nie miałbym ci wierzyć?
- Całe miasteczko mnie ściga, mają na mnie nawet jakieś dowody – Naruto wzruszył ramionami, jakby nie mówił o niczym ważnym. Po chwili zaśmiał się złośliwie. – Będziesz miał problemy, że mi pomagasz.
- Byłeś wczoraj u Haruno, prawda? – Głos Uchihy był dziwnie płaski, „drewniany”. Sasuke brzmiał trochę jak adwokat, który wiedział o winie swojego klienta, jednak postanowił go za wszelką cenę uniewinnić - z pewnością dostanie za to wysoką rekompensatę.
- Byłem – Naruto przyznał się do winy i czekał na reakcję bruneta. Ten prychnął poirytowany, zatrzymując nagle swój samochód. Pisk opon rozdarł powietrze, burząc spokojną, niemal nastrojową atmosferę. Uchiha syknął rozgniewany, uderzając dłońmi w kierownicę. Spojrzał wściekły na Naruto.
- Jesteś największym matołem, jakiego znam – warknął, nie pozwalając dojść Uzumakiemu do słowa. Blondyn oczywiście chciał zaprzeczyć, ale jedno spojrzenie wystarczyło, aby go uciszyć. – Sam wkopałeś się w to bagno, bo zachciało ci się straszyć Haruno! Myślałeś, że co? Że uwierzy w to, że byliśmy razem?
- Miała minę, jakby wiedziała, co się świeci! – mruknął na swoje usprawiedliwienie Naruto. Był obrażony na Sasuke. Nie dość, że dzięki niemu nikt się nie dowiedział o ich tajemnicy, to jeszcze Uchiha ma czelność go obrażać i wyzywać. Naruto był zdania, że to on tu jest bohaterem i Sasuke powinien mu dziękować. Bardzo wylewnie, trzeba dodać.
- Jakie mają dowody? – zapytał po chwili Uchiha, przybliżając się niebezpiecznie do blondyna. Naruto westchnął, przymykając oczy. Paradoksalnie miał cholerną ochotę, żeby zabawić się z Uchihą. Oblizał prowokacyjnie usta.
- Skąd mam wiedzieć? – mruknął, wzruszając ramionami. - Jak te goryle mnie dopadły, nie powiedzieli mi nawet, że mam prawo zachować milczenie. Krzyczeli tylko coś o brutalnym gwałcie, kastracji i niepodważalnych dowodach winy. Mówili, że policja i całe miasteczko mnie ściga .
- Kurwa – warknął Uchiha, odpalając silnik.
- No przecież jej nie zgwałciłem, nic mi nie mogą zrobić, nie? – Naruto uśmiechnął się z zadziwiającą pewnością siebie, jak na zaistniałą sytuację, na co Sasuke prychnął drwiąco, kiwając przecząco głową.
- Będę zeznawać, że byłeś w tym czasie u mnie. Sakura może i jest idiotką, jednak jej matka jest prawnikiem, więc można powiedzieć, że już jest po tobie, jeśli nikt ci nie pomoże.
Naruto drgnął nerwowo. Nie został przecież sam na polu walki. Jego matka na pewno będzie go bronić, prawda? Nie będzie chciała, żeby jej syn poszedł w ślady ojca i trafił do więzienia. Jakby co Iruka też pomoże, dzięki poprawczakowi ma na pewno jakieś prawne znajomości. Uchiha niech nie myśli, że tylko on jest w stanie mu pomóc.
- Poradzę sobie nawet bez twojej łaski. Nie musisz się nade mną litować i naginać prawo, sam doskonale dam sobie radę, możesz być tego pewny! – Krzyknął, teraz jeszcze bardziej wkurzony. Sasuke był cholernym, zadufanym w sobie snobem, który myślał, że wszystko może kontrolować! Naruto nie jest sam i mu to dobitnie udowodni.
- Zawieź mnie do matki, ona zezna, że byłem w domu – zażądał, patrząc groźnie na Uchihe. Chłopak nawet nie drgnął, prowadząc pewnie samochód. – Powiedziałem, że nie chce twojej pomocy! – syknął, uderzając otwartą dłonią o maskę rozdzielczą.
- Zamknij się w końcu i zrozum, że ona ci już nie pomoże! Nawet nie wiesz, w jakie gówno wdepnąłeś.



Sasuke przymknął oczy, patrząc dziwnie miękkim wzrokiem na Naruto. Niedawno wrócili ze szpitala, gdzie, jak się okazało, Uzumaki był tylko mocno poobijany, to wszystko. Teraz miał kilka plastrów na twarzy i bandaż pod bluzą i na szczęście w konfrontacji z mieszkańcami zimowego miasteczka nie odniósł większych kontuzji.
- No, więc co robimy? – Blondyn siedział przy kuchennym blacie i obserwował Sasuke, który robił właśnie kanapki. Uśmiechał się do niego delikatnym, zmęczonym uśmiechem. Jego bojowy nastrój przeszedł, jak ręką odjął, kiedy tylko zadzwonił do swojej matki. Kushina nie uwierzyła w niewinność Naruto i znów byli w punkcie wyjście – aktualnie tylko Sasuke był w stanie mu pomóc.
Znajdowali się w wielkiej kuchni w pensjonacie, który ku ich zdziwieniu był wyludniony. Po holu kręciło się jedynie kilku pracowników, którzy byli tak zajęci swoimi zajęciami, że nawet nie zwrócili uwagi na chłopców. Z pewnością nie wiedzieli o dzisiejszych mrożących krew w żyłach nowinach. Teraz byli bezpieczni, jednak Sasuke nie mógł przewidzieć na jak długo. Mieli poważny problem do rozwiązania.
- Jeśli uciekniesz, będzie jeszcze gorzej – westchnął, podając Uzumakiemu talerz z kanapkami i herbatę. Otaczało ich ciepłe światło jednej małej lampki, otaczała ich również przyjemna, kojąca cisza, która została zakłócona śmiechem Naruto.
- To zabawne, że jeszcze kilka tygodni temu biliśmy się, a teraz ty robisz mi kolację.
- A jeszcze wczoraj się obmacywaliśmy – zauważył Uchiha, pochylając się nad blatem i kradnąc z talerza blondyna jedną kanapkę. Uzumaki prychnął głośno.
- Musimy coś wymyślić, Uchiha.
Wiedzieli teraz już dużo więcej. Sasuke zadbał o to, żeby dowiedzieć się wszystkiego, co wie, lub przypuszcza policja, jakie ma dowody i czy rzeczywiście to prawda. Razem z Naruto zaczęli się zastanawiać, czy Sakura sobie wszystkiego nie ubzdurała. Jak się okazało – nie, a lekarze już ją badają, żeby dostarczyć bezpośredni dowód winy Naruto.
- Jest tylko jeden sposób, żeby oczyścić cię z zarzutów – Sasuke odchrząknął, po czym dokończył swoją genialną myśl. – Musisz strawić się na policję. Kiedy będziesz uciekał, oni będą cię gonić. Naruto, im szybciej pójdziesz na komisariat, tym szybciej stamtąd wyjdziesz. Jesteś niewinny, na pewno się uda.
- Przestań pieprzyć, wtedy mnie zamkną! – warknął Naruto, odstawiając z głuchym trzaskiem kubek herbaty na kuchenną ladę. Kończył właśnie ostatnią kanapkę i kiedy zobaczył, że Uchiha wyciąga komórkę, zamarł, z przerażeniem domyślając się, co chłopak chce zrobić. Z trudem przełknął kęs, po czym w ostatniej chwili rzucił się na chłopaka, przyciągając go na kuchenny blat. Herbata rozlała się, a kubek upadł na podłogę i stuk się.
- Nie możesz tego zrobić! – wywarczał blondyn, siłując się jednocześnie z brunetem, żeby wyrwać mu telefon z ręki.
- Uzumaki, kurwa! – Sasuke z całej siły odepchnął od siebie Naruto, po czym wykręcił numer policji. Blondyn patrzył na niego z niedowierzaniem. Jego klatka piersiowa unosiła się w szaleńczym tempie, a jego wyrażały coś, czego Sasuke nigdy nie chciał widzieć. Ale patrzył w szalenie niebieskie oczy chłopaka, kiedy mówił im, gdzie Naruto przebywa. Ten tylko stał i zaciskał bardzo mocno pięść, jakby chciał uderzyć Sasuke. Nie uderzył go jednak. Cierpliwie czekał dziesięć minut aż przyjechała po niego policja i zabrała go na komisariat.

18 komentarzy:

  1. ajajaj, aleś skomplikowała :3
    bumbum

    OdpowiedzUsuń
  2. No przecież, jak matka jest prawnikiem i mają kasę to podpłacą lekarza i tyle! Ustawią sobie badania jak będą chcieli. Do tego dowody. No że też się tak rozchlapał po tej łazience. Nie było czasu do końca się ubrać a co dopiero posprzątać. Ech. Na szczęście ma wsparcie w Sasuke, chociaż on jeden w niego wierzy. Ale jakoś będą musieli wyjaśnić skąd ta sperma w łazience. Zejdę na zawał, ani chybi.
    A Kushina? grrr Nawet się nie zastanowiła, od razu go skreśliła, pinda jedna :/ Ależ zdenerwowałam się na nią. Wracając do Sasuke, no ma rację, że uciekanie nic nie da. Najlepiej zgłosić się dobrowolnie i bronić. Qrka, dobrego prawnika potrzebuje. Bardzo dobrego. Ma całe miasteczko przeciwko sobie. Jak widać z mojej wypowiedzi, ja również wierzę w mojego Naruto. O! Nie wiem co Ci tam po głowie chodzi ale to co kazałaś mu powiedzieć brzmi szczerze ;) O matko i córko! Wykończysz mnie.
    Pisałam w poprzednim komentarzu, że Naruto będzie chciał zaprzestać 'gry', cóż, chyba się pomyliłam ;) Nawet pobity i z oskarżeniami na karku chce się zabawiać, hehe. A ostatnia scena, świetna. Nie wiem czemu ale podoba mi się. Telefon na policję i ten skrzyżowany wzrok chłopaków. Jestem ciekawa jakim spojrzeniem Naruto potraktował Sasuke: nienawiść, żal, rozczarowanie, maksymalna wściekłość. Ale w końcu zaufał tej jednej osobie, która w niego wierzy, nie uciekł. No bo niby gdzie? Mam nadzieję, że Sasuke pomoże mu. No znowu mam chaos w głowie i muszę jakoś dożyć do kolejnego rozdziału.
    Niech wen Cię trzyma moja kochana i do następnego. Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  3. No coraz bardziej nienawidze Sakury ;/ Nadrobiłam cała hisorie czytajac wszystie rozdziały, a teraz jestem w głębokiej trosce o kochanego blondyna mojego! Sasuś nie ma wyjścia musi sie przyznac, że molestował mojego kochanego Naru i niech zamkna tego Uchihe! :D
    Albo wpadne tam na białym koniu i uratuje Uzumkiego rozwalając kopytem wieziene :p
    :) Robi się coraz bardziej interesująco i naprawde zaczynam nie lubic Kushiny! Mam do niej wstręt. A Minato i tak kocham ponad wszystko. nawet jak siedzi :P
    A teraz wpada gang fanek Uzumakiego i ratuje go przed wiezieniem XD
    Kobieto potrafisz budowac napiecie, terazm mam w głowie tysiąc plnaów jak go odbic z komisariatu ;x
    Pozdrawiam ;*
    Czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, myszy mnie nie zjadły, ale jak już je kupię to mnie zjedzą :3
    Zauważyłam gwałt, ale myślałam, że to Sasek zgwałci Narusia :< Chociaż i tak jest zajebiście :D A co do rozdziału to: Aaaaaaaaaaaaaa! Kocham Cię! *______* Mam nadzieję, że Naruś nie zgnije w pierdlu, a Sas był w tym rozdziale słodki :D jare, jare, co się dzieje z Kushiną? Nienawidzę tej dziewuchy, nie zasługuje na rude włosy! Rude włosy są fajne, a ona nie. Wybacz moje gadanie od rzeczy :3
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Noooo! Co to za matka, ktora nie wierzy w niewinnosc syna !? no nie moge. Sasuke juz moglby byc jego matką ! xD
    .. niie.
    Mam nadzieje ze on znajdzie jakis sposob na uniewinnienie blondasa bo normalnie nie wytrzymam x_X
    sakura smierdzi. xD erotomanka jakas. nie wyzyta seksualnie XD no nic.
    Czekam na następną część of kors i na wyjaśnienie sprawy!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To zdrowo przesrane... Dobrze przynajmniej że Naruto szybko biega. No, i że Uchiha jest po jego stronie. Ale przecież udowodnienie gwałtu po badaniu nie jest żadnym problemem. Musiałaby się sama poranić a coś wątpię żeby się do tego posunęła (ONA!. no, i jakieś ślady walki by pewnie były.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie no teraz to mi aż jest szkoda narusia... a sakury wprost nienawidze... utłuc ją tylko. Te powody są głupie.
    Ale za to w tym rozdziale było aż gęsto od uczuć nie zawsze tych pozytywnych, ale zawsze coś. Szkoda tylko że tak krótko. i jeszcze na koniec pytanie: CZEMU TAK KRÓTKO?? dobra, dobra czekam na następny rozdział, choć nie wiem czy szybko tu wejde bo potwór zwany potocznie rodzicami zabrał mi monitor od kompa. (dlatego też dziś nie psze wiecej, bo zaraz ze sklepu wrócą...)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zainteresował mnie twoj blog;) z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. a tymczasem dodaje cie do linkow;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie małe miasteczko każdy każdego zna, jeżeli okazałoby się, że Haruno kłamię. Ona i jej rodzice mieliby przesrane. Lekarz za kasę, lub "bo tak trzeba", stwierdzi, że Sakura była ruszona.

    Teraz jak Naru będzie siedział i czekał na wynik badań, będzie miał czas na rozmyślenia. Sam, jedynie Sasuke. Nikt za nim. Jak nóż w plecy. Pomimo wszystkiego zapewne czuję żal wewnętrzny, który zostanie.
    Co z tego, że miał taką, a nie inną przeszłość?! Matka. Chociaż, co to za matka, która nie wierzy w swoje dziecko. Żadna. To ona wyrządziła mu krzywdę, to nie jego wina, że był w takich, a nie innych warunkach chowany i tak, a nie inaczej potoczyło się jego życie. Oczywiście wspaniała pani domu nie pomyślała, że jeżeli coś takiego się stało, to wyłącznie jej wina.

    Biedny Naruto. Skończony jest. Nawet jeżeli zostanie uniewinniony to i tak miasteczko już nie będzie dla niego. Tacy ludzie są parszywi i pamiętliwi, jeżeli chodzi o takie sprawy.

    Hm, co do pomocy. Sasuke nie jest jedyną osobą, która stanie po stronie blondyna. Itachi? Przygotuję jakieś przestawienie na tą okazje? Chyba nie zawiedzie nas, prawda? :)
    A Iruka? Nie zostawi tak Naruto. On zapewne nawet na chwilę nie zwątpi w chłopaka.

    Aaa! A co do ostatniej sceny. Z telefonem. Czy ty lubisz krzywdzić bohaterów w najgorszy sposób? Osoba, której zaufałeś i czujesz do niej coś... Wyciąga telefon, aby zdradzić ciebie... To tak jakby wyciągnąć pistolet i strzelić. Kula trafia, ale nie zabija od razu, czuję ból, gorycz...
    Okropna jesteś :)

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  10. Grrr!! Wstrętna Kushina! Jak ona mogła tak od razu skreślić swojego syna?!! Ona jest zUa matka. Nie zasługuje na niego. A Sakura to wstrętna krowa, pewnie dała jakiemuś i teraz mówi, że to gwałt!
    Sasuke...jak on mógł wydać Naruto...ehh, jestem w dołku depresyjnym ;(
    Ratuj mojego blondyna!!
    Czekam na kolejną część
    Pozdrawiam
    kauru

    OdpowiedzUsuń
  11. Do końca miałam nadzieję, że go jednak chociaż przytuli... Ale cóż, Sasuke taki już chyba jest. W każdym razie - świetnie. Ostatnio byłam zła, bo myślałam, że Naruto po prostu zamkną i po opowiadaniu, ale widzę, że Sasuke nie jest takim fi... Aż taki beznadziejny.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to się dzieje. Czekam na następny rozdział.
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  13. Na początku myślałam, że Uzumaki na serio ją zgwałcił, ale to pewnie Ty znowu użyłaś swojej władzy.^^ Potem, kiedy wspomniane było o dowodach, szybko skojarzyłam fakty. A więc Uchiha też po części jest w to zamieszany? Jedno jest pewne - będzie bardzo interesująco. Ciekawi mnie, co Haruno chciała przez to kłamstwo osiągnąć. Może nie jest taka głupia, na jaką wygląda. W końcu Uchiha nie wziąłby sobie za dziewczynę jakieś takie... Wiesz, chyba jednak wziął. Jednak nie mogę odbierać Twojej Haruno pozytywnie. Ewidentnie przeszkadza chłopakom, ale muszę przyznać, że jej postać jest dobrze wykreowana. Ma na celu nas trochę podenerwować i tak właśnie robi. A jeśli chodzi o Uchihę, to myślałam, że będzie troszeczkę milszy dla naszego blondyna i być może uciekną gdzieś na koniec świata, a on musiał całą moją wizję popsuć i zadzwonić na policję.. Ale to w końcu Uchiha i za to się go kocha <3

    Kochana, dzięki Tobie zaczynam się przekonywać do blogspota. Masz rację, z pewnością jest najlepszym serwisem blogowym. To już mój trzeci komentarz na tym portalu i mam nadzieję, że uda mi się go wstawić i nie pojawi się takie coś, jak za pierwszy razem, co wspominałam Tobie wcześniej. Gdyby coś takiego wystąpiło kiedyś, to z góry przepraszam.:) Widzisz, jakby nie Ty, to być może nigdy nie odważyłabym się znowu zamieścić komentarz na takim portalu, ale jak przeczytałam Twoje opowiadanie, to po prostu musiałam coś powiedzieć. Moze moje zdanie nie ma dużego znaczenia, bo z pewnością wiele osób powtarza Ci, jak to wspaniale piszesz, ale mimo to chciałam to powtórzyć.:) Kto wie, może za jakiś czas ja także przeniosę się na blogspota, ale teraz za bardzo nie mam czasu na takie zamieszanie. Jednak coraz bardziej mi się ta wizja podoba.^^

    Mam nadzieję, że pomysły nigdy Ci się nie skończą, bo szkoda by było takiej genialnej pisarki.Trzymaj się kochana <3

    Glloria-chan

    OdpowiedzUsuń
  14. a juz zapowiadalo sie tak rozowo. no trudno, czasem komplikacje sa potrzebne :) czekam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Grr jak Sakura moze być taką suką?
    Nienawidzę jej;/
    Co ta Kushina sobie wyobraża? Jak może tak po prostu skreślić Naruto?
    O masakra mam mętlik w głowie.
    Sasuś przynajmniej wierzy Naruciakowi wiec jest dobrze.
    Mam nadzieje , że jednak wszystko sie ułoży.
    Musze przyznac , że masz wielki talent do pisania. Jestem fanką twoich opowiadań. Normalnie jesteś wielka.

    Sol

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże, ale im życie skomplikowałaś. Kushina głupia szmata nie wierzy synowi, co to za matka, żadna ;/ prosze szybko daj następny... bo ja tu umrę, a chyba nie chcesz miec mnie na sumieniu ? ;p
    Ashia ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Sasuke, bohater na białym ko... eee desce snowbordowej, ratuje blond mistrza pakowania się w kłopoty. Ach, jak romantycznie...
    Żartuję oczywiście, jakbym w Bom Bom zobaczyła romantyczną scenę, pomyślałabym, że to jakaś podróba:)
    Więc tak na serio, rozdział mi się podobał. Zwłaszcza to, że Sasuke postanowił pomóc. W przeciwieństwie do niektórych osób komentujących, nie uważam, że zdradził Naruto tym telefonem na policję. To było chyba jedyne logiczne rozwiązanie, więc Sasuke zrobił to tak naprawdę w interesie blondyna.
    Kushina jest żałosna. Taka chorągiewka, można nią łatwo manipulować, a sama nie posiada żadnej osobowości. Lubi oceniać po pozorach. A to Naruto ma lepsze powody, żeby ją znienawidzić. Tyle lat się nie interesowała nim.
    Już myślałam, że Uzumaki się uprze i naprawdę odrzuci pomoc Sasuke i wróci do domu. Na szczęście tak się nie stało.
    Ciekawi mnie, czy Sakurę faktycznie ktoś zgwałcił, czy to mistyfikacja.
    Aha, jeszcze jedna rzecz. Naruto był ścigany przez pół miasteczka, a w szpitalu nikt ich nie zatrzymał? to mnie trochę dziwi.

    No ale mniejsza o to. Zobaczymy, jak Naruto się z tego wyplącze (o ile się wyplącze).

    Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.