sobota, 29 stycznia 2011

Bom Bom! 27

Sanu, chłopcy pojechali do szpitala w sąsiednim mieście, zauważ, że wyjeżdżali poza granice zimowego miasteczka :)

Wydaje mi się, że w tym rozdziale Naruto stracił nieco na kanoniczności, jeśli jakąkolwiek w ogóle posiadał w tym opowiadaniu. Rozdział mi nie wyszedł, jednak nie mam już ani czasu, ani sił go w jakikolwiek sposób zmieniać. Mam nadzieję, że akcja nie dzieje się za szybko. Jeśli coś będzie nie tak, powiedźcie mi o tym.

Jeszcze jedna rzecz. To moja strona i mogę na niej robić, co mi się podoba, więc chciałabym wam polecić blog BlueCiel. Nie jest to wprawdzie sasunaru, jednak jeśli ktoś szuka godnej alternatywy lub chce po prostu zakosztować dobrego kawałka tekstu, polecam: http://bad-lullaby.blog.onet.pl/



Do Naruto wszystko dochodziło jakby był w amoku. Kiedy przyjechała policja, rozpętało się prawdziwe piekło, w którym on nie brał bezpośredniego udziału. Policjanci obrażali go i szarpali, jeden uderzył go nawet w twarz, ale to wszystko docierało do niego jakby przez grubą, gęstą mgłę – wszystkie słowa, dotyk oraz ból. Spojrzał ostatni raz na Sasuke, który pchnął właśnie jakiegoś gliniarza, wykłócając się z nim o coś. Szczerze powiedziawszy, to niewiele Naruto obchodziło. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Został oskarżony o gwałt i trafił do więzienia. Co prawda, jak na razie będzie to zwykła cela w komisariacie, jednak to i tak nic nie zmieniało. W tym właśnie momencie została przekreślona cała przyszłość Naruto. Co to znaczyło? To bardzo proste: chłopak z poprawczaka, który brutalnie pobił swoich kolegów, a teraz – kilka lat później – został oskarżony o gwałt , nie będzie miał lekkiego życia, już zawsze będzie traktowany jako kryminalista. Prawda jest właśnie taka – brutalna, okrutna i niesprawiedliwa.
Pomimo nawet tego, że są w Ameryce, ten wysławiony amerykański sen, nie będzie miał życia jak z bajki, takiego, jakie sobie wymarzył. A Ameryce więcej jest przegranych i on teraz oficjalnie zaliczał się do ich grona.
Miał marzenia, ale one teraz zupełnie się nie liczyły, stracił nawet nadzieję.
Naruto Uzumaki się poddał? Poddał się ten zabawny, radosny chłopak, który pomimo strasznej przeszłości potrafił cieszyć się życiem?
Zaraz obok marzeń stoją obawy. Jedną z największych obaw Naruto było więzienie – zamknięcie w małej celi, w której był całkowicie bezbronny.


Sasuke szarpnął się do przodu, uderzając jednego z policjantów w twarz – tego, który uderzył Naruto. Reszta mundurowych zareagowała momentalnie, łapiąc wyrywającego się bruneta i uspokajając go. Tak bardzo zabawna była ich niewiedza. Funkcjonariusze sądzili, że Sasuke zdenerwował się z powodu policyjnej bezradności, że tak długo nie byli w stanie schwytać blondyna i dopiero sportowy mistrz musiał wkroczyć do akcji, żeby dopaść kryminalistę.
Uchiha warknął coś do funkcjonariuszy, którzy puścili go po chwili wahania, widząc, że Sasuke już nie uderzy. Teraz mógł jedynie przyglądać się z pokerową miną, jak Naruto zostaje zakłuty w kajdanki i wyprowadzany z jego pensjonatu, miejsca, gdzie miał być bezpieczny. Chłopak zacisnął dłoń w pięść tak mocno, że jego palce zbielały, a ręka zaczęła trząść się w wyrazie bezsilnego gniewu. Oddychał szybko, nierówno, niemal spazmatycznie i kiedy wyszedł na zewnątrz, kiedy podmuch obezwładniająco zimnego wiatru uderzył w niego, chłód nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Nie spuszczał z oczu Naruto, cały czas analizując sytuację, zastanawiając się, czy chłopak teraz go znienawidzi, i w końcu, czy Sasuke postąpił właściwie? Trzeba przyznać, że nigdy nie był w takiej sytuacji jak teraz, nigdy nie miał problemów, które przerastały go tak bardzo. Coś podpowiadało mu, że nie weźmie udziału w poniedziałkowych, przedsezonowych zawodach. Kakashi będzie miał kolejny, doskonały powód na torturowanie go na treningu.
- Chcę z nim jechać – mruknął w stronę jednego z policjantów, który zapakował właśnie blondyna do radiowozu. Mężczyzna spojrzał na niego w wyrazie głębokiego zaskoczenia.
- Ten chłopak jest niebezpieczny, a zresztą… - zerknął przez ramię na Uzumakiego, którego niebieskie oczy lśniły dziwnym, szaleńczym blaskiem. Uchiha mimowolnie uśmiechnął się do niego lekko, może nawet i pokrzepiająco?
- A zresztą co? – zapytał nieelokwentnego mundurowego, który odchrząknął znacząco, a jego lekko pucołowata twarz zaczerwieniła się w wyrazie zmieszania.
- Możesz mu zrobić krzywdę, Sasuke, przecież to, co zrobił pannie Haruno… Nie zdziwiłbym się, gdybyś miał zamiar go wykastrować. Takim to tylko odciąć jaja i…!
- Zapewniam, że nic mu nie zrobię. Mogę jechać swoim samochodem, jeśli to ułatwi wam zadanie – warknął, przez zaciśnięte zęby, a na jego czole pojawiła się mała, pulsująca żyłka. Policjant kiwnął głową, po czym szybko skierował się do radiowozu, z pewnością chcąc mieć już najgorsze za sobą. Na pewno był zmęczony po całodziennym szukaniu blondyna.


Naruto widział, że najgorsza rozmowa dopiero przed nim. Siedział teraz z małej, śmierdzącej celi, obserwując uważnie dwóch mundurowych, grających w pokera. Uzumaki dziękował w duchu, że jednak nie rozbieranego.
Westchnął ciężko, kładąc się na twardej ławce. W celi nie było zimno, można było nawet zaryzykować stwierdzenie, że była to niesłychanie przyjemna klatka dla przestępców o wyższym, zimowo miasteczkowym standardzie.
Nie miał pojęcia, która jest godzina, jednak podejrzewał, że zbliża się północ. Z samego rana przyjdzie do niego matka, a później będzie miał przesłuchanie. Przyjadą panowie detektywi i w sali z weneckim lustrem będą maglować Uzumakiego. Przynajmniej tak to sobie wyobrażał blondyn. Naprawdę nie miał pojęcia, jak to będzie wyglądać. Policja była mu znana jedynie z filmów, a tam nie zawsze musza mówić prawdę. Tak samo, jak Sakura nie musiała mówić całej prawdy, najprościej w świecie oskarżając Naruto o pozbawienie jej dziewictwa, niewinności i kobiecości. Wyniki badań były już znane, jednak dostęp do nich miał jedynie lekarz, Haruno i jej matka.
Sakura czekała na niego w komisariacie. Do celi odprowadzało go pełnie nienawiści spojrzenie, które miało w sobie coś jeszcze… Właśnie. Kiedy Naruto spojrzał na dziewczynę, zobaczył, że jest słaba, niepewna i wystraszona. Zobaczył również, że brak jej pewności siebie, tej pogardy dla innych, której miała aż w nadmiarze. Może i naprawdę została zgwałcona, może i naprawdę przeżyła straszne chwile, jednak jeśli byłaby pewna tego, że Naruto to zrobił… przecież inaczej by się zachowywała, prawda? Splunęła by na niego, wyklęła, uderzyła – zrobiłaby cokolwiek, aby poniżyć chłopaka. Ta postawa niewinnej, skrzywdzonej dziewczynki z załzawionymi i spuchniętymi od płaczu oczyma do niej po prostu nie pasowało. Coś tu było nie tak, Naruto czuł to, po prostu wiedział. Czyżby wyniki nie wyszły takie, jak oczekiwali? A może okazało się, że dziewczynę zgwałcił ktoś, kogo zupełnie o to nie podejrzewali? Co jeśli nikt jej nie zgwałcił, jednak sprawa zaszła za daleko, żeby teraz się wycofać? Było tyle pytań, tyle spekulacji, w których może któraś była prawidłowa? Musiała być, bądź co bądź, Naruto nie zgwałcił dziewczyny i wyniki na pewno to wykazały, nie mogło być inaczej.
- Dostanę coś do picia? – zapytał najuprzejmiej jak potrafił, wychylając głowę, by spojrzeć ponaglająco na policjantów. Ci spojrzeli na niego dziwnie, po czym, najzwyczajniej w świecie, wybuchli szyderczym, chrapliwym śmiechem. Jeden z nich wstał i podał blondynowi przez kraty kubek.
- Kubek ci możemy dać, ale sam sobie go będziesz musiał czymś napełnić – poruszał jednoznacznie biodrami, dając Uzumakiemu jasno do zrozumienia, jak może rozwiązać swój problem z pragnieniem.
- Do dupy – westchnął, odstawiając kubek na mały stolik i z powrotem kładąc się na ławce. Po chwili uśmiechnął się do siebie lekko.
Sasuke jutro przyniesie mu wszystkie niezbędne rzeczy. Obiecał.
Uzumaki podniósł się gwałtownie z posłania, podchodząc do niewielkiego zakratowanego okna. Dwójka policjantów spojrzała na niego groźnie, jednak blondyn nie zwrócił na nich uwagi. Spojrzał na czarne, pochmurne niebo, na którym było widać jedynie kilka pojedynczych gwiazd. Uśmiechnął się do siebie radośnie. Karabin w jego dłoni był już załadowany i tak naprawdę, Uzumaki mógł podbić cały świat. Jego tyły były kryte przez prawdziwego przyjaciela, o jakim zawsze marzył. Takiego, który nie pozwoli, żeby stało mu się coś złego, który obroni go przez łobuzami. Naruto mógł być pewny, że z tej potyczki nie będzie miał żadnych blizn.

Zielone oczy Kushiny patrzyły z nienawiścią na swojego syna, który siedział przed nią w dziwnie nonszalanckiej pozie. Na jego nadgarstkach wisiały metalowe kajdanki, jednak on zdawał się w ogóle tym faktem nie przejmować. Był nienaturalnie pewny siebie, a Kushina zaczęła czuć coraz większą wrogość do swojego syna. Naruto był potworem, niezdającym sobie sprawy z tego, co zrobił swojej biednej koleżance.
- Dzwoniłam do twojego opiekuna. Powiedział, że przyjedzie najszybciej, jak to możliwe – powiedziała sztucznym, drętwym głosem. Ręce drżały jej lekko, więc schowała je pod stół, żeby Naruto nie widział jej załamania.
Patrząc na twarz swojego syna, widziała twarz gwałciciela, który skrzywdził ją kilkanaście lat temu. Mimowolnie jej wyobraźnia nasuwała kolejne wspomnienia, które nakładały się z wyobrażeniem wieczoru, w którym Naruto zgwałcił swoją koleżankę.
- Iruka na pewno mi wierzy – chłopak zmarszczył brwi, a jego niebieskie oczy pociemniały. - Nie zrobiłem tego, a kiedy stąd wyjdę…
Nie dokończył, jednak Kushina doskonale wiedziała, co chciał jej powiedzieć. „Kiedy stąd wyjdę, nie wybaczę ci tego”.
- Jesteś zepsutym chłopcem, Naruto – zaczęła niepewnie, chcąc powiedzieć mu w końcu coś, czego powinien się dowiedzieć już dawno. Może to zmieni jego postępowanie? Może da się go jeszcze uratować?
Jej syn odwrócił głowę, wzdychając ciężko. Jego niebieskie oczy lśniły podejrzanie. Słowa jego matki go zabolały. I bardzo dobrze, miały zaboleć.
- Wiesz, gdzie jest teraz twój ojciec?
- Siedzi, tak jak ja – mruknął, wzruszając ramionami. Kushina odchrząknęła, po czym wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić.
- Twój ojciec nazywa się Minato Namikaze. Poznał mnie, kiedy…
- Kiedy? – Naruto uniósł brwi, widząc, jak jego matka jąka się, nie mogąc dokończyć.
- Kiedy zostałam zgwałcona – dokończyła z trudem, jednak satysfakcję przyniósł jej wyraz zaskoczenia pomieszanego z przerażeniem, jaki dostrzegła na twarzy swojego syna. – Pomógł mi przejść przez najgorsze i o wszystkim zapomnieć. A później… po prostu odszedł. Odszedł, kiedy cię urodziłam – dodała, z niepokojącą nutą w głosie. – Trafił do więzienia , po nieudanej próbie napadnięcia na bank. Minato był wielkim człowiekiem, naprawdę wielkim! A ja przyszłam tutaj, żeby powiedzieć ci, że po tym co zrobiłeś, nigdy mu nie dorównasz. Myślałam, że będziesz wyjątkowy, jako jego syn będziesz idealną kopią swojego ojca. A jesteś… tylko rozpuszczonym, zepsutym i złym gówniarzem – dokończyła silnym, pewnym siebie głosem i nie czekając na reakcję swojego syna, po prostu wstała i uśmiechając się do niego lekko, pożegnała się z nim. Zrobiła to tak naturalnie, zwyczajnie i spokojnie, jakby właśnie zakończyła miłą pogawędkę przy popołudniowej kawie, a nie wyładowała wszystkie uczucia, myśli i spostrzeżenia, które siedziały w niej i niszczyły jej osobę. Właśnie przekazała emocjonalnego wirusa swojemu synowi. Czy on także, jak jego matka, nie będzie sobie mógł z nim poradzić?


Była środa, a Naruto wciąż nie wyszedł z aresztu. Jak dowiedział się w poniedziałek, dziwnym trafem udało mu się zgwałcić Sakurę – wyniki wyszły pozytywne, i chłopak naprawdę zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście jest taki niewinny, jak mu się na początku wydawało. Oczywiście bardzo prawdopodobnym było sfałszowanie badań, jednak Naruto w końcu trochę wypił na hallowenowej imprezie, był rozgniewany, furia wręcz z niego kipiała. Co jeśli naprawdę ją zgwałcił?
Westchnął ciężko, przecierając mocno skronie. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym dłużej zaczęło mu się wydawać, że naprawdę to zrobił. W końcu był facetem, może chciał sobie udowodnić, że nie jest ciotą? Ta sytuacja w łazience…
Schował twarz w dłoniach, czując gorąco na policzkach. Wziął kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić. To wszystko było bez sensu, całe jego życie było zdrowo porypane, a on musi coś z nim w końcu zrobić. Nie mógł przecież zgwałcić Sakury, kiedy Uchiha go tak podniecał, prawda?
Spojrzał na swoje krocze, wzdychając cicho.
- Kogo wolisz, bestio? – zapytał swojego penisa w ostatnim akcie desperacji. Odpowiedź na to pytanie przerwała nagła seria przekleństw, jakie wymruczał policjant, idący w jego stronę z groźną miną. Naruto spojrzał na niego ze zdziwieniem, które powiększyło się, kiedy zobaczył, jak drzwi jego celi, zostały właśnie otwarte.
- Jesteś wolny, znaleźli gwałciciela – brzmiała jego odpowiedź. Uzumaki spojrzał radośnie na przód swoich spodni, uśmiechając się szeroko.
- Wiedziałem – mruknął, podnosząc się entuzjastycznie i idąc dumnym, pewnym siebie krokiem w stronę wyjścia. Kiedy przechodził obok policjanta, spojrzał na niego z wyższością. – Teraz to sam sobie możesz napełnić ten kubek, co mi ostatnio dałeś – powiedział, po czym nie czekając na reakcję mężczyzny, ulotnił się szybko z komisariatu. Otwierając drzwi na zewnątrz jego serce zabiło radośnie. W końcu był wolny. A co czekało na końcu drogi jego wolności?
- Witaj Naruto – przed posterunkiem policji czekał, uśmiechający się zabójczo pewien niezwykle przystojny mistrz snowboardingu.

28 komentarzy:

  1. Dziwne to. nie wiadomo, kim jest gwałciciel, nie wiadomo jak do tego wszystkiego doszło... mam nadzieję, że wyjaśnisz to wszystko w następnym rozdziale.
    Podobało mi się nawet i... odpowiada mi takie trochę szybsze tępo, jak teraz. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;]
    Kisielek

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrauuu końcówka jest najlepsza. I to pytanie Naruto: "Kogo wolisz bestio?" *padła* Rozdział nie jest zły, jest nadzwyczaj "lekki" może trochę za bardzo jak na sceny w nim opisywane. Z drugiej strony ta cała lekkość i płynność to moim zdaniem jedne z największych atutów Bom Bom. Ach *przeciąga się rozkosznie* To teraz można iść coś do jedzenia złapać. Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Jak mnie ten rozdział wciągnął! Powinnam teraz upaść na kolana i cię wychwalać za to, że oderwałaś mnie od Pana Tadka. Teraz czuję się zaspokojona. Ten rozdział jest pełen zagadek. Otóż.. czy Sakura naprawdę została zgwałcona? I kim jest ten gwałciciel? A może zamiast spermy Naruto pobrali spermę Sasuke? Zastanawiam się, czy Sasuke przyszedł go odebrać czy właśnie zamiast niego, pójść do pudła?
    Wtedy Sakura zrobiłaby wszystko, by uwolnić Uchihę. A Kushina? Właśnie przestałam ją lubić. Niech się wypcha. Ja na miejscu Naruto, po prostu bym odeszła z tego chorego domu. Albo miałabym taki uraz, że nie rozmawiałabym z całą rodzinką. Mam nadzieję, że wszystko skończy się w miarę dobrze. Lubię nutkę dramatu w opowiadaniu. Znalazłam jeden błąd:
    "Był środa" - Była środa.
    Nadal jestem nabuzowana, wściekła na Kushinę. Ciekawe, co kochana mamusia teraz zrobi? Przecież jej syn to gwałciciel!
    Rozdział pełen emocji. Nie wiem, co ci się w nim nie podoba :)

    Zgred-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko już się skończyło? Cholera, tak się zawsze wciągam, że mi szybko przelatuje. Dobre rzeczy szybko się kończą, hehe ;)
    "Wydaje mi się, że w tym rozdziale Naruto stracił nieco na kanoniczności, jeśli jakąkolwiek w ogóle posiadał w tym opowiadaniu."
    Naruto nic nie jest, nie masz się co go czepiać. O! No właśnie, zostaw mojego Naruto w spokoju. Jeszcze Ty się go czepiasz? Mało to już ludzi ma karku? ;) Poza tym każdy ma prawo do chwili słabości. ;)
    A tak serio, to nic nie stracił, wszystko pięknie. Świetnie opisałaś moment aresztowania, to przytłumienie umysłu, spowodowane szokiem i wydawałoby się nieodwracalnością zdarzeń. Moment poddania się i rezygnacji. Na szczęście chwilowy. Och Boże i Sasuke, jak dzielnie walczył, szkoda tylko, że durni gliniarze nie wiedzieli z jakiego powodu. Strasznie mnie rozdrażniło, że jeszcze wina nie została udowodniona a już go prawie pozbawili najważniejszej w życiu rzeczy. No ale takie jest życie w małej społeczności. Prawie samosąd. W zasadzie to mógłby podać ich do sądu za złe potraktowanie podczas aresztowania. O! Zgłosił się dobrowolnie, nie stawiał oporu a oni na niego z łapami i wyzwiskami.
    Teraz jesteśmy za kratami. Kushina GRRR! Co za @%#$@#$ a już ją zaczynałam lubić. Ciekawe jak teraz spojrzy mu w oczy. O ile on ją będzie chciał oglądać. Ale zaraz, jak ona nie będzie chciała się nim znowu zająć, to Iruka będzie chciał go zabrać? eee, chwylunia. No dobra, nie panikujmy. Może się pokaja, jeśli znalazł się prawdziwy oprawca i przeprosi syna. No właśnie prawdziwy oprawca. Ja tu podejrzewam któregoś kumpla Sasuke. Jakoś Kibą mi tu zalatuje. Może chciał się zemścić na Naruto, zaszantażował czymś Haruno, żeby skłamała. No ale czym ją mógł zaszantażować? I czy by się posunął aż do takich czynów? Dobra, koniec, bo mi mózg wyparuje. Ważne, że się znalazł i mój Naruto jest wolny, chociaż ta chwila jego zwątpienia, postawiła mi włoski na karku. Ale co tam, na szczęście nie musiał długo o tym myśleć, bo przyszło wybawienie i książę podjechał karetą, żeby zabrać swoją księżniczkę do domu :D Poza tym policjant przerwał bardzo ciekawą konwersację ;D
    "Jego tyły były kryte przez prawdziwego przyjaciela, o jakim zawsze marzył. Takiego, który nie pozwoli, żeby stało mu się coś złego, który obroni go przez łobuzami." Ech i co to się porobiło. Do dwóch zażartych wrogów dodaj trochę namiętności i mamy przyjaźń (miłość?) po grób ;)
    Och moja kochana Koko. Co ja tu biedny, mały, szary człowiek mogę. Wielbić, kochać, czytać, zalewać słowotokiem dziękczynnym co też z wielką przyjemnością czynię. Znowu masz dużo czytania ;>
    Niech wen będzie z Tobą.
    Ściskam Cię mocno :* Bez Was, moje kochane Autorki, życie byłoby nudne :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiba i oczywiście Neji! Przecież Naruto wychodząc zbluzgał Hinatę. Mieli powód do odegrania się na Naruto. Do tego zaszłości. Sakury nigdy nie lubili ale czy byliby zdolni do gwałtu? hm. Wykończysz mnie ;)
    Ściskam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny i już nie mogę się doczekać kolejnego. Bardzo jestem ciekawa kto zgwałcił Hinatę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Drogi Anonimie, Sakurę nie Hinatę ;) Ale wiem, że z tych emocji to wszystko się chrzani ;)
    A ja to jeszcze/znowu chciałam napisać. Wydaje mi się, że jakąś rolę i to może dużą w odszukaniu gwałciciela mógł odegrać Sasuke. Tak sobie myślę, że tylko jemu zależało na uratowaniu Naruto i przycisnął Sakurę. No ale to tylko moje dywagacje, nie słuchaj mnie ;)
    Podoba mi się, że napisałaś ten rozdział od strony Naruto. Siedzi za kratami, nikt mu nic nie mówi, nie wie na czym stoi, wszyscy nim pomiatają. Co za tym idzie, my też nic nie wiemy. No ale teraz myślę, że się trochę wyjaśni.
    No dobra już idę ;)
    :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, wiesz czytam Twojego bloga z banannem na gebie, który jakoś nie może zejść... Hehe to troche kłopotliwe, ale bardzo mi się to podoba ;) Skoro wszyscy rzucają pomysłami mogę strzelić , że Sasuke przyznał się, że to on zgwałcił Sakure, by Naruto był wolny... No cóż tylko mój pomysł.
    Anonimowy zawsze zostanie Anonimowym. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam , że jest niewinny , w końcu to Naruto więc co się dziwić.
    Tylko ciekawe kim jest ten gwałciciel?
    A może w ogóle nie było gwałciciela , może Sakura sama się do czyjegoś łóżka wpakowała , a potem powiedziała , że ją zgwałcili?
    W koncu Haruno to pusta dziwka.
    Ja pierdole co jest z tą Kushiną?
    Rozum jej odebrało czy jak?
    Jak może mówić takie rzeczy swojemu synowi?
    Przecież to chore.
    Niech Uzumaki jak najszybciej zostawi tą chorą rodzinę bo oni go zniszczą.
    Genialna notke i czekam na kolejną.
    Życze weny

    Sol

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie się podobało.
    Podobał mi się tekst "kogo wolisz bestio?" *___________*
    Nie wiem co dalej napisać, nie wiem czemu rozdział CI się nie podobał, bo według mnie był dobry.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  11. :D!!!
    Suuper... Kushinie ktoś powinien wreszcie porządnie przypieprzyć. Głupia szmata. Wszystkich oskarża a sama nie jest lepsza. Zgubiłam gdzieś w tym wszystkim winę Minato.
    A co z Iruką?

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  12. "Naprawdę nie miał pojęcia, jak to będzie wyglądać. Policja była mu znana jedynie z filmów, a tam nie zawsze musza mówić prawdę."
    Skoro trafił do poprawczaka, to miał styczność z policją. I sprawę także musiał mieć w sądzie, więc jest doinformowany jak to wszystko przebiega.

    "Jak dowiedział się w poniedziałek, dziwnym trafem udało mu się zgwałcić Sakurę – wyniki wyszły pozytywne,"
    Dobra gwałcona, ale chyba ślady powinny być no wiesz w niej. Skoro stwierdzono, że została zgwałcona i jeżeli nic nie było w niej, a tylko w toalecie obok, to Naru powinien mieć przesrane na całej linii, a ja tego nie odczułam. Miał kłopot i tyle. Jakby bączka puścił, takie ulotne. Chwilę poczujesz, a zaraz już nie ma po tym śladu.
    Ciekawi mnie jakim sposobem znaleźli prawdziwego gwałciciela. Przecież mieli w celi owego.
    Może nagle Sakura- dzięki Sasuke- powiedziała prawdę kim była ta osoba? Może pamiętała, lecz chciała zemścić się? Albo co jest także prawdopodobne - na filmach, to widziałam- po prostu jej mózg wymazał to i była pewna, że to Uzumaki, przez zdarzenia wcześniejsze.

    Co do matki Naru, najzwyczajniej w świecie przesrane ma u syna. Rany! Zabiłabym ją! Jak mnie ona wpieniła! Ciekawe co jej Iruka powie, mam nadzieje, że nagada jej, że jest do dupy matką skoro nie uwierzyła synowi! I w ogóle! Yh!

    "tylko rozpuszczonym, zepsutym i złym gówniarzem – dokończyła silnym, pewnym siebie głosem"
    Niby gdzie miałby zostać rozpuszczony? Wśród patologii? Wkurzyła mnie :)

    Ciekawi mnie jak teraz miasteczko będzie patrzeć na Uzumakiego i co teraz matka jego zrobi. Mam nadzieję, że blondyn nie będzie głupi i zapamięta, to sobie.

    Iruka zainteresował mnie. Sasuke po odebraniu Naruto :) I najlepsze Sakurcia! Nasza gwiazdeczka, przeprosi? Hihi, ciekawe.
    I kto jest gwałcicielem?

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapomniałam pochwalić za początek z aresztowaniem, złością Sasuke! Świetne!

    Podobało mi się, że Uzumaki zwątpił we wszystko na początku, troszkę załamania, później rozmowa z matką, także ładnie ukazane.

    To na tyle :)



    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak mnie teraz olśniło jak zobaczyłam jeszcze raz...

    Minato i napad na bank? *unosi brew*

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi się podobało tylko szkoda że nocia była taka krótka cóż lepszy rydz niż nic xD. Czekam już na następny rozdział, pozdrawiam.
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja pierdziule jesteś nie możliwa(sorki jeśli za bardzo się spoufalam) za kazdym razem, gdy piszesz, ze notka ci nie pasuję ja na końcu jestem cała w skowronkach. Tak zresztą było i tym razem, ale mozliwe, ze to przez to iż uwielbiam jak wszystko w końcu się układ i uczuć wiaterek, który szepcze, że nie długo będzie wielkie love story.
    Nami
    Agrh jestem ciekawa jak ułożą się stosunki między naruto a jego mamą no i oczywiście jakim cudem sasuke(bo to musiał być on, bo kto inny?) znalazł prawdziwego gwałciciela.
    Wiesz powinnaś chyba przerzucić się na pisanie zawodowe i zacząc od stworzenia jakiegoś kryminału bo jak nikt inny umiesz wprowadzić tyle zawiłości, nie żeby mi to aż tak bardzo przeszkadzało:] W każdym bądź razie życze weny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uchu, jakaś niezła afera z tym gwałtem... W tym wyjaśnieniu sprawy na pewno Sasuś maczał paluszki... =3

    OdpowiedzUsuń
  18. A, to i ja dorzucę swój komentarz :D Wiele rzeczy ciśnie mi się na mysl, spróbuję je po kolei wyłuszczyc.
    Po pierwsze, rozdział jest bardzo dobry. Wzbudza dużo emocji, a głównym ich źródłem jest tu niepewność. Czytając rozdział, nie mozemy być pewni niczego: czy Sasuke uda się coś zdziałać, czy Sakura rzeczywiscie została zgwałcona, czy Naruto to zrobił (w pewnym momencie zastanawiał się nad tym, świetna scena popadającego w obłęd chłopaka), jak potoczy się dalej relacja matka - syn i na koniec, gdy jedna z zagadek została rozwiązana - jaka tak naprawdę jest historia Sakury i jaki udział ma we wszystkim Sasuke? Ta niepewność i pytania przykuwają czytelnika do tekstu, nie pozwalają odejść.
    Po drugie: przemyślenia Naruto, zdania wtrącone (jak z tym amerykanskim snem), zahaczające o psychologię opisy Sakury czy Kushiny - cały warsztat Twojej pracy, jako autorki, przydaje rozdziałowi tego smaczku i wrażenia obcowania z czymś z wyższej półki :) To lubię i myślę, ze nie tylko ja.
    Po trzecie: piszesz o tym, ze rozdział Ci nie wyszedł i nie masz już do niego sił. Ja to widzę inaczej. Mnogosć wątków w opowiadaniu, zwłaszcza publikowanym na bieżąco, ma to do siebie, że straszliwie męczy autora. A już zwłaszcza, gdy rozdział musi objąć kilka z nich. W tym rozdziale właśnie tak jest, mamy tu oprócz głównego wątku watek relacji Kushina - Naruto, sam motyw gwałtu, nienawiść miasteczka do Naruto (widoczną w zachowaniu policjantów i stróżów), trochę miejsca poświęcone jest postaci Kushiny, Sakury i Minato. Chcę przez to Ci powiedzieć, ze rozdział nie jest zły - to nagromadzenie wątków sprawia, że czujesz się wykończona i zniechęcona. Z kolei mnogość wątków podoba się czytelnikom ;) Więc, jesli uda Ci się udźwignąć ich cięzar (a co w tym się zawiera, odpowiednio je ukształtować i ustawić na właściwych miejscach w hierarchii), to opowiadanie ma szansę stać się czymś wyjątkowym, a ja Ci będe bić pokłony po wsze czasy ;)
    To tyle. Dopowiem jeszcze, że mnie bardzo podoba się postać Kushiny i rozumiem ją w zupełności. Mam nadzieję, ze jej własny syn też będzie od teraz inaczej patrzył na matkę ;D
    Życzę weny i wytrwałosci :*

    OdpowiedzUsuń
  19. „ Gra jest ciekawa tylko wtedy, gdy jesteś gotów postawić w niej życie” sama wymyśliłaś czy skądś wzięłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. To było świetne Wojtku w obleśnej koszuli!!!

    Trzymasz w napięciu już przez te 4 rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie myślałam, że to się tak potoczy. Naprawdę sama bym na to nie wpadła. W tym nagłym uwolnieniu coś mi tu śmierdzi Uchihą. Czyżby macał w tym palce? Pewnie przestraszył się(to się wytnie, bo pan Uchiha niczego się nie boi), że jego młotek może spędzić resztę życia za kratami i pojechał do Haruno, której nieźle przetrzepał głowę, strasząc ją arabskimi terrorystami, globalnym ociepleniem i zalaniem kontynentu. Ta, czując, że to ostatnie dni jej życia, chciał spędzić ten czas z Sasuke i musiała sprawić, aby ten był szczęśliwy, czyli uniewinnić młotka. I kiedy to się stało, Uchiha czmychnął i o dziwo, znalazł się tam, gdzie Uzumaki.(załóżmy, że przypadkowo, aby nie urazić jego dumy) i... I no właśnie nie wiem, co było dalej, bo to tylko od Ciebie zależy. Jestem przekonana, że na pewno będzie ciekawie.^^

    Swoją drogą ciekawe kto tak naprawdę zgwałcić Haruno. Szczerze mówiąc tego się nie spodziewałam. Myślałam, ze dowody są sfałszowane i prędzej czy później to wyjdzie na jaw, a tu takie zaskoczenie..

    Chciałam się jeszcze odnieść do postawy Kushiny. Miałam wielką ochotę wyciągnąć ją z tego opowiadanie wprost do mojego pokoju, nastukać, nastukać, pokopać, zakopać, spalić i wrzucić ją z powrotem. Może wtedy by zmądrzała, a tak serio to nie zasługuje na miano matki Naruto. Współczuję mu.

    I jeszcze ciekawi mnie czy w opowiadaniu pojawi się Minato. Szczerze mówiąc taki wątek byłby bardzo interesujący. Ciekawi mnie reakcja Naruto na tę postać i przede wszystkim na pojawianie się w jego życiu. Chciałabym zobaczyć, jakby to odebrał i najważniejsze, co by powiedział sam pan Minato swojemu synowi. Chociaż tu podobnie jak w przypadku matki, nie wiem, czy blondynek chciałby mieć takiego ojca. W końcu zostawił Kushinę, zostawiając również jego.

    Już nie zanudzam Ciebie dłużej. Pisz kochana szybko następny rozdział. Będę czekać z utęsknieniem. <3

    Glloria-chan

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham Cie ^ ^ ale będzie głupio Kushinie ;] a teraz zaczyna się gorący romans naszego blond słoneczko z czarnowłosym snowboardzistą ^ ^
    Cieszę się, że jego sprawa tak szybko się rozwikłała, bez zbędnych spraw sądowych itp, bo po co to ciągnąć? Nastraszyłaś nas dodałaś dreszczyku emocji, ale nie można tego przecież ciągnąć w nieskończoność, fajnie z tego wybrnęłaś. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny chapter.
    Ashia ^ ^
    P.S Jak mogłaś skończyć w takim momencie ;(

    OdpowiedzUsuń
  23. męczyłam się (w pozytywnym znaczeniu tych słów <3) kilka dni z twoimi opowiadaniami. Refuje powalił mnie, ponieważ bardzo lubię gangsterskie klimaty. mam nadzieję, że do niego wrócisz. Nawet duża ilość seksu w nim nie była jakaś … dziwna. zauważyłam że w twoich opowiadaniach nie ma jasno określonych uczuć i to jest bardzo dobre. nie lubię romansideł, chyba że mam na nie ochotę. czytałam twoje ff z chęcią. Kicz… Kicz jest skończony? Jak tak to… dziwnie, widać lubisz zostawiać czytelnika samemu sobie i niech się męczy z dołem, którego złapie w trakcie czytania. Mówię to z autopsji, więc nie każdy musi tak mieć. Ale strasznie go skończyłaś, osobiście wole żeby było jakieś konkretne zakończenie, a nie jego brak. Bo tutaj do nie było. Kicz skończyłam wczoraj czytać i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. a wzięłam się za czytania go na poprawę humoru, a jeszcze bardziej mi się zepsuł ;/ Bom bom! to moje ulubione z twoich opowiadań, najbardziej do mnie przemawia. Tutaj Naruto nie jest … kanoniczny więc ja zachwyt. *_____* osobiście nie lubię Naruto w anime, strasznie mnie irytuje, i chociaż bardzo chcę nie skończę tego anime, a to paradoks bo czytam jedynie yaoi z Naruto i Sasuke jako głównych bohaterów. I tylko ten paring uwielbiam <3 lubię tak jak jest w twoich ff, że Sasu i Naru nie są gejami, tylko szukają w swoich osobach przyjaźni, miłości. Wolę jak są hetero, a homo tylko jeden dla drugiego. Nie wiem jak trafiłam na twojego bloga, ale miło poczytać coś tak dobrego. życzę weny i czasu byś pisała więcej. Jeju jaki monolog pociągnęłam XD

    OdpowiedzUsuń
  24. męczyłam się (w pozytywnym znaczeniu tych słów <3) kilka dni z twoimi opowiadaniami. Refuje powalił mnie, ponieważ bardzo lubię gangsterskie klimaty. mam nadzieję, że do niego wrócisz. Nawet duża ilość seksu w nim nie była jakaś … dziwna. zauważyłam że w twoich opowiadaniach nie ma jasno określonych uczuć i to jest bardzo dobre. nie lubię romansideł, chyba że mam na nie ochotę. czytałam twoje ff z chęcią. Kicz… Kicz jest skończony? Jak tak to… dziwnie, widać lubisz zostawiać czytelnika samemu sobie i niech się męczy z dołem, którego złapie w trakcie czytania. Mówię to z autopsji, więc nie każdy musi tak mieć. Ale strasznie go skończyłaś, osobiście wole żeby było jakieś konkretne zakończenie, a nie jego brak. Bo tutaj do nie było. Kicz skończyłam wczoraj czytać i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. a wzięłam się za czytania go na poprawę humoru, a jeszcze bardziej mi się zepsuł ;/ Bom bom! to moje ulubione z twoich opowiadań, najbardziej do mnie przemawia. Tutaj Naruto nie jest … kanoniczny więc ja zachwyt. *_____* osobiście nie lubię Naruto w anime, strasznie mnie irytuje, i chociaż bardzo chcę nie skończę tego anime, a to paradoks bo czytam jedynie yaoi z Naruto i Sasuke jako głównych bohaterów. I tylko ten paring uwielbiam <3 lubię tak jak jest w twoich ff, że Sasu i Naru nie są gejami, tylko szukają w swoich osobach przyjaźni, miłości. Wolę jak są hetero, a homo tylko jeden dla drugiego. Nie wiem jak trafiłam na twojego bloga, ale miło poczytać coś tak dobrego. życzę weny i czasu byś pisała więcej. Jeju jaki monolog pociągnęłam XD

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytam Twoje opowiadanie już od zamierzchłych czasów, czyli daty publikacji tych pierwszych rozdziałów Refuge, kiedy to Naruto był jeszcze niewinnym (powiedzmy) chłopcem, a czytelnicy nie byli świadomi, że Sakura jest 'nim', a nie 'nią'. Nigdy nie komentowałam bo to da mnie wielki ból w tyłku (możesz zgadnąć, że mam charakterek iście shikamarski ), ale tym razem zrobię wyjątek (no i w przyszłości postaram się też częściej komentować Twoje arcydzieła, bo odkąd sama zaczęłam na blogu bazgrolić, przekonałam się, że liczne komentarze nieźle wpływają na przypływ weny). Jesteś amatorką, jeśli chodzi o pisarstwo, ale pośród wszystkich amatorek wznosisz się na sam szczy i górujesz nad innymi znanymi mi twórcami sasunarowskich historii. Absolutnie nie chcę abyś przez mój komentarz popadła w samozachwyt (chociaż jak popadniesz to też się chyba nic złego nie stanie), ale szczerze uwielbiam Twój styl, Twoje pomysły, w skrócie - Twoją twórczość. Lubiłam Refuge, ale Bom Bom! jest moim skromnym zdaniem zdecydowanie lepsze. Głównie dlatego, że choć Refuge potrafiło mnie rozbawić, to nic poza tym u mnie nie wywoływało. Bom Bom! natomiast gra na moich emocjach jak wyszkolona prostytutka na czyimś skarbie swoimi umalowanymi szkarłatną pomadką ustami. Innymi słowy, Bom Bom! rządzi. No i skłamałabym mówiąc, że nie lubię Bom Bom również za przedstawioną w nim przez Ciebie rzeczywistość.

    Ok, dość tych ogólników, przejdźmy do konkretów. Pozwolę sobie darować analizę wszystkich poprzednich 26 rozdziałów bieżącego opowiadania, w innym wypadku mój komentarz wyszedłby zbyt długi. W zamian za to wypowiem się na temat najnowszej notki.

    Rozdział 27 był napisany w sposób tak prosty i lekki, że czytało się go zadziwiająco szybko. Bynajmniej jednak nie był napisany niedbale, czy nieciekawie. Podobał mi się fragment, w którym po raz kolejny występuje wzmianka o karabinie, a jeszcze bardziej podobała mi się ta pewność Naruto, odnośnie tego, iż posiada wreszcie godnego zaufania przyjaciela, którym okazał się Sasuke. Jak to się mówi: wczorajszy wróg może okazać się dzisiejszym przyjacielem (a ja bym dodała: jutrzejszym kochankiem). Fragment, gdzie przewija się rozmowa Kushiny ze swoim synkiem, również była interesująca. Nigdy nie pałałam jakąś szczególną sympatią do tej postaci, ale również nigdy nie potrafiłam jakoś szczególnie jej znielubić. Nawet teraz, gdy mnie nieco zirytowała swoim zachowaniem, brakiem wiary w niewinność swojego syna, oraz wypowiedzianymi słowami, nie mogę zmusić się do tego, by jej nienawidzić. Może dlatego, że w jakimś maleńkim stopniu jestem wstanie zrozumieć, że miała prawo do takiej reakcji, jako kobieta, która w przeszłości została bardzo skrzywdzona, a teraz na dodatek przyduszona ciężarem powracających złych wspomnień. Jestem ciekawa, czy poczuje się winna, gdy Naruto wróci do domu oczyszczony z zarzutów, a ona będzie zmuszona przed samą sobą przyznać, że po raz kolejny popełniła wielki błąd, jako matka. Samo zaś zakończenie rozdziału, chociaż absolutnie mnie urzekło (no i ten zniewalający uśmiech Uchihy!), to jakoś bardzo przypominało mi dobrze znane sceny z zakończeń filmów sensacyjnych, których w swoim czasie sporo się na oglądałam.

    To chyba wszystko, co chciałam Ci przekazać, więc będę kończyła.

    Pozdrawiam i z niecierpliwością oczekuje kolejnego (mam nadzieję równie powalającego) rozdziału.

    Revira

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedy nowa? T^T

    OdpowiedzUsuń
  27. o nową błagam ;C

    OdpowiedzUsuń
  28. Panno Koko, panna śpi?

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.