piątek, 13 listopada 2009

Kicz

Wspominałam, że nie lubię większości bohaterów w Naruto? Tej większej większości oczywiście…
Anju, kochanie to nie była moja margaryna tylko Sanu :)

Kicz mam zamiar zakończyć w listopadzie. W grudniu rozpocznie się druga część Refuge, więc dajcie mi już z nim spokój.

Mits moja strona nie jest tablicą ogłoszeń. Jeśli chcesz spamować rób to z łaski swojej gdzie indziej.


Oj biedactwa, jesteście takie niedouchihowacione (fuck!).

To był strasznie głupie. Głupie i naiwne. Zdziwiłem się, że tak właśnie postąpiłem. Zazwyczaj działałem rozsądnie. Byłem racjonalistą. Musiałem dokładnie przeanalizować nawet najmniej ważny szczegół w moim życiu. Liczyło się każde „za” i „przeciw”.
A teraz stałem i patrzyłem na jakiegoś idiotę, któremu nie powiodło się w życiu.
To było jak odruch bezwarunkowy. Może moja intuicja dostrzegła w nim ukryty potencjał? Może zrobiła na mnie wrażenie metamorfoza Sakury? A może w tym wszystkim nie chciałem być po prostu sam?
Bo kiedy toniesz w bagnie, zawsze lepiej mieć obok siebie kogoś. Kogokolwiek. I to naprawdę nieważne, że wspólnie będziecie się podtapiać. Ciągnąć na dno, żeby choć na sekundę zaczerpnąć oddechu. Ponieważ gdy dosięgnę już tego cholernego dna, nie będę sam.
- I co teraz będzie? – Zapytał, a jego pytanie zawiesiło się w powietrzu jak bombka na choince. Na świecie istnieją różne rodzaje pytać. Są pytania proste, są pytania głupie i są pytania, które pomimo ważnej odpowiedzi powinny zostać pytaniami retorycznymi.
- Chodź – złapałem go za łokieć i pociągnąłem w stronę parku. Przeprowadziłem przez jezdnię, a jeden z samochodów o mało nas nie rozjechał.
- Cholera! Chcesz mnie zabić?! Wiesz, że powinno się przechodzić na pasach?!
- Nie.
I nic więcej nie mówił. Kiedy kupiłem mu lody na patyku i kiedy usiedliśmy na ławce, patrzył na mnie jedynie dziwnymi, niebieskimi oczyma. Słońce odbijało się w jego włosach tworząc niezwykły kolor. Równie jasny co to gówno nad nami. Uśmiechnąłem się lekko.
- Projektowałeś kiedyś ubrania?
- Yym – potrząsnął przecząco głową, zlizując truskawkową polewę.
- Będziesz dobrym projektantem.
- Skąd możesz to wiedzieć? – Chłopak zmarszczył brwi i odstawił na chwilę loda.
- Bo wiem.
I znów nastało milczenie. Naruto wlepiał we mnie wzrok, a ja obserwowałem jakichś ludzi wygłupiających się nad stawem. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki Naruto nie skończył jeść loda. Dopiero wtedy się odezwał.
- Jeśli szukasz jakiegoś barana, którego chcesz oszukać i naciągnąć na bóg wie co, to źle trafiłeś.
- Nie oszukam cię.
- To czemu to akurat mi zaproponowałeś? – Nie wiem czy zdawał sobie sprawę z tego, że z każdym kolejnym słowem, przysuwał się do mnie coraz bardziej. – Jest wiele zdolniejszych ludzi ode mnie. Ja tak naprawdę to jestem nikim.
- Sądziłem, że masz nieco większe mniemanie o sobie – uśmiechnąłem się ironicznie, ale blondyn ku mojemu zdziwieniu również się uśmiechnął.
- Bo mam, ale wiem też co sądzą o mnie inni. Nie oszukujmy się.
W tym co powiedział Naruto kryła się chyba prośba o zaprzeczenie, lub pocieszenie. Ten chłopak musiał być strasznie samotny. Ludzie samotni zazwyczaj są realistami. Wiem coś o tym. Realizm jest strasznie gorzki. Jest jak dobra whisky. Pali od środka. A na zewnątrz jest tak przeraźliwie zimno. I nikt ci nie pomoże jeśli będziesz wśród miliona ludzi.
- Lubisz jedwab?
- Co?
Jedwab jest jak samotność. Jest szlachetny, śliski i zimny. Nie można się przy nim ogrzać. Można jedynie ładnie wyglądać. Jedwab nie jest tkaniną, w którym człowiek czułby się bezpiecznie.
- Jaki jest twój ulubiony materiał? – Zapytałem świdrując sylwetkę blondyna. Czułem, że drgnął pod moim spojrzeniem.
- Lubię moher.
Och… rzeczywiście! Moher jest chyba jeszcze bardziej filozoficznym materiałem niż jedwab…
- Będziemy się musieli zapożyczyć – powiedziałem niespodziewanie.
- Czemu? Przecież masz kasę.
- Mój ojciec ma. Jeśli się dowie o moich planach to mnie wydziedziczy, albo zabije.
- To chyba lepsza już śmierć – Naruto zmarszczył nos i zaśmiał się cicho. – No ale skoro cię wydziedziczy, to tak czy siak będziemy musieli wziąć kredyt. Na jedno wychodzi.
- Z niektórymi sprawami lepiej poczekać.
Lepiej później niż prędzej Fugaku Uchiha dowie się, że jego syn będzie projektował ubrania.
- Sasuke? - Głos Naruto wydał mi się dziwnie niepewny. Spojrzałem na niego uważnie. – Bo mnie wylali z pracy i…
- Wiem. Zamieszkasz w moim mieszkaniu.
Kiedy to powiedziałem jego źrenice stały się większe. Najwyraźniej zaskoczyły go moje słowa. Chociaż ja nic nadzwyczajnego w nich nie widziałem. To chyba logiczne biorąc pod uwagę sytuację Naruto.
Milczał przez dłuższą chwilę. Znudziło mi się wgapianie w jego twarz. Odchyliłem głowę do tyłu i zapatrzyłem się w niebo. Słońce górowało nad horyzontem. Jego promienie przedzierały się przez korony drzew. Dawały złudne poczucie ciepła. Było chłodno. Czułem muśnięcia wiatru na skórze. Jakby bał się dmuchnąć mocniej.
Przymknąłem oczy. Gdyby nie śmiechy i rozmowy ludzi, byłoby idealnie.
Cisza była moim ulubionym dźwiękiem. Większość rzeczy powinna się dziać w milczeniu. Powinno cicho się kochać, umierać i cierpieć.
- Nie znamy się.
- Nie znamy się – poparłem Naruto, ale na niego nie spojrzałem.
- Nie boisz się mnie przyprowadzać do swojego mieszkania? A co jeśli cię oszukam, okradnę, lub zamorduję podczas snu? – Słysząc to roześmiałem się. Odpowiedziało mi kilka śmiechów znajdujących się gdzieś niedaleko. Ich echo poniosło się po parku.
- Nikt nie zaproponuje ci lepszego startu. Jeśli mnie oszukasz będziesz głupszy niż myślałem. I znowu zostaniesz sam – ostatnie zdanie wyszeptałem prosto do jego ucha. Drgnął, a ja uśmiechnąłem się lekko i odgarnąłem jego niesforne włosy z czoła. Odsunąłem się. Nie wiem jak odczytał mój uśmiech. Trudno mi również powiedzieć jaki wyraz miała moja twarz, kiedy na niego patrzyłem. Zobaczyłem tylko jak jego źrenice rozszerzają się, a usta rozchylają lekko w zdziwieniu. Zaraz potem przygryzł wargę bardzo mocno. Zmarszczył brwi.
- Nic o mnie nie wiesz – powiedział, a jego głos drżał od złości. Nie odpowiedziałem. Powoli wstałem i spojrzałem na Naruto. Wyciągnąłem w jego stronę dłoń, tak jak robią to w filmach. Złapał ją po chwili. Pomogłem mu wstać. Blondyn westchnął cicho i dotknął mojego policzka. Zaskoczyło mnie to.
- A co jeśli się nam nie uda?
- Podobno jesteś strasznym optymistą.
- Chcę sobie po prostu przygotować plan B w razie, gdyby coś zawiodło.
- Wiele razy się już w życiu zawiodłeś, co? – Uśmiechnąłem się cynicznie. Zaczęliśmy iść w stronę mojego mieszkania.
- No – odpowiedział tak zwyczajnie. Pierwszy raz w życiu zrobiło mi się głupio. – Ty chyba miałeś wszystko co sobie zażyczyłeś, co? – Zerknąłem na niego kątem oka. Również uśmiechał się złośliwie, jak ja.
- Może.
- Uda się nam?
- Może.
- Może.
Naruto był dziwną, nieobliczalną osobą. Nie spotkałem w swoim życiu jeszcze takiej osoby. Był magiczny jak Harry Potter, dziecinny jak smerfy i kiczowaty jak Paris Hilton. Polubiłem go.

- Masz ładne mieszkanie.
- Wiem.
Zdawało mi się, że głowa Naruto obraca się o 360 stopni, a oczy ma nawet w dupie. Wszystko, każdy szczegół obserwował bardzo dokładnie. Aktualnie przebywaliśmy w kuchni. Jego wzrok cały czas wędrował w stronę lodówki. Można wręcz powiedzieć, że rozbierał ją wzrokiem. Westchnąłem cicho.
- Jeśli chcesz możesz ją otworzyć.
- Co?
Podszedłem i uchyliłem drzwi lodówki. Promienie sztucznego światła oświetliły twarz blondyna.
- A masz ramen?
- Nie.
- To mogę wziąć lody? – Zanim zdążyłem odpowiedzieć, już je wyjął.
- Lepiej byś wciął jakiś jogurt. Roztyjesz się jeszcze jak reszta Amerykanów.
- Trudno.
Zaprowadziłem go do jego nowego pokoju. Spodobał mu się. Kiedy wylądował na łóżku, zaśmiał się i poklepał miejsce obok siebie. Nie skorzystałem z okazji i nie usiadłem.
- W kuchni powiedziałeś tak, jakbyś nie był Amerykanem – wziął z nocnej szafki lody, które odłożył przed skokiem.
- Bo nie jestem. Mój ojciec i matka pochodzą z Japonii.
- A co robi twoja rodzina?
- Produkuje motory – Naruto uśmiechnął się uśmiechem, którego nie zdążyłem jeszcze rozpracować.
- A dostanę jakiś w prezencie?
- Nie.
Chłopak zbytnio się tym nie przejął. Wziął poduszkę i rzucił ją we mnie. Na jego nieszczęście trafił mnie prosto w twarz. Zaczął się głupio śmiać, a ja podszedłem do niego i zacząłem okładać ową poduszką blondyna. Lekki uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy. Pierwszy raz biłem się z kimś poduszkami.

Pokazałem Naruto całe mieszkanie. Na koniec zostawiłem pracownię, w której tworzyłem ubrania. Pracownia mieściła się na poddaszu. Prowadziły do niej wysuwane z sufitu schody. Do tej pory nikt ich nie odkrył i mam nadzieję, że tak pozostanie. Dałem Naruto książki, które miał za zadanie przeczytać. Pokazałem swoje szkice i chyba od tego momentu rozpoczęła się nasza współpraca.

- Jutro lecę z Itachim do Londynu. Zajmij się firmą.
- Dobrze.
Mój ojciec siedział w wielkim fotelu, w swoim wielkim gabinecie, w swoim wielkim wieżowcu i wypisywał wiele czeków. Ostatnio nic innego nie robił.
- Wczoraj dzwoniła do ciebie matka. Dlaczego nie odebrałeś?
Fugaku Uchiha był człowiekiem biznesu. Był człowiekiem, który nie nadawał się na ojca. Przynajmniej dla mnie. Uczucie nienawiści było tak silne, że nie mogłem go znienawidzić. Nie mogłem go zawieść, chociaż wiedziałem, że i tak nigdy go nie zadowolę.
- Byłem zajęty.
- Czym?
Zamilkłem. Ojciec uśmiechnął się lekko, jakby coś podejrzewał. Tak naprawdę nic jednak nie podejrzewał. Kiedy byłem mały zawsze bałem się tego uśmiechu. Teraz był mi po prostu obojętny. Bo miałem kogoś z kim będę mógł utonąć.
- Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej udowadniasz, że nie nadajesz się do tej pracy.
- Wiem – powiedziałem i ojciec podniósł na mnie głowę. W jego oczach było coś dziwnego. Blask, jaki czasami widzę u Itachiego.
Itachi jest moim bratem. Kiedyś go kochałem. Później nienawidziłem, a teraz jest mi już obojętny.
Obojętność jest wspaniałym uczuciem. Jest jak gwiazdy. Gwiazdy zawsze są obojętne. Piękne, dumne i mające nas całkowicie w dupie. To takie poetyckie.
- Nie możesz się nawet równać z Itachim.
Nie odpowiedziałem. Spojrzałem na ojca jedynie zimnym, cynicznym wzrokiem. Czułem jak moje usta wyginają się w kpiącym uśmieszku, a na język pchają się słowa, których już nie będzie można cofnąć.
Poszedłem za radą Naruto. Ojciec, Itachi i cała ta zasrana firma nie jest mi już do szczęścia potrzebna. Teraz mogliby tylko przeszkadzać w osiągnięciu celu.
Muszę jednak przyznać, że to zabawne. Kiedyś oddałbym nawet życie za te cholerne motory. Byleby tylko ojciec mnie zauważył i docenił, żeby Itachi przyznał, że mogę mu zagrozić w pozycji do objęcia stołka ojca. Bo to on był prawowitym dziedzicem, kurwa. To on zawsze był tym prawowitym.
Ja nie miałem w sobie tyle silnej woli, by pokonać brata i udowodnić ojcu, że jestem lepszy od niego. Mój upór zbudził się gdzieś w szufladzie między szkicami rysunków, a skrawkami materiałów. I nic nie mogłem na to poradzić. Może głównie dlatego, że całe przedstawienie znudziło mi się już dawno temu.

- Wydaje mi się, że dobrze zrobiłeś – Naruto nachylił się nade mną i poklepał po głowie.
- Nie rób – warknąłem i odepchnąłem jego dłoń. Nie byłem w nastroju, na jego wygłupy. Wstałem od stołu, na którym blondyn bazgrał swoje rysunki i podszedłem do ekspresu, żeby zrobić sobie mocną kawę. Siedzieliśmy w kuchni, kiedy wymyślaliśmy nasza pierwszą kolejkę. Naruto powiedział, że najlepiej tworzy mu się w kuchni, więc chcąc czy nie, musiałem się przenieść do kuchni, ponieważ mi, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu najlepiej rysowało się przy nim. Było kiczowacie. On był kiczowaty. A głównie jego pomysły. Jest styl okazał się dziwnie niegustowny i dziecinny. Tworzył wspaniałe wzory, których nigdy wcześniej nie widziałem. Miał wyobraźnie, której brakowało mi. Ponieważ wiem, że moje ubrania były bezpieczne. Nie były banalne. Zawsze jednak bałem zaryzykować się tyle, by nie uznano kreacji za kicz. Kicz jest bardzo zły.
- Dodaj pięć łyżeczek cukru i jedną soli.
- Co? – Spojrzałem na Naruto zaskoczony. Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko.
- Jeśli robisz kawę, zrób i mi.
- Sam sobie zrób.
- Jesteś niemiły – zauważył.
- No jestem – poparłem go.
Nastała cisza. Blondyn wrócił do rysowania jakiejś sukni. Z sąsiedniego pokoju dobiegał nas cichy dźwięk telewizora. Była druga w nocy. Westchnąłem i zapatrzyłem kawę. Usiadłem z powrotem przy stole.
- Myślisz, że skończymy ją do końca tygodnia? Musimy jeszcze znaleźć materiał i krawca. Jeśli nam się uda to będzie z górki.
- Najtrudniejsze są początki. Podaj mi różowy – rzuciłem w stronę niebieskookiego różą kredkę.
- Jak to możliwe, że ubrałeś Sakurę tak gustownie, a teraz rysujesz takie tandetne rzeczy?
- To źle?
- Nie. Chyba nie – powiedziałem, jednak Naruto wyczuł moje wahanie. Podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu.
- Podobają mi się te ubrania. Chciałem stworzyć coś prawdziwego. Nie wiem, czy będę mógł narysować coś innego.
- Mój styl łagodzi twój styl.
- Mój styl ożywia twój styl, Sasuke.
- Jesteś beznadziejny – uśmiechnąłem się gorzko, jakbym zjadł kilogram cytryn. Naruto uśmiechnął się, jakby zjadł kilogram czekolady. Albo sera.
- Spadaj do lumpeksu! – Zaśmiał się.
Czasami dobrze mieć takiego idiotę przy sobie.

- Widziałem już gdzieś te szkice.
- Kiedyś projektowałem sam. Moje prace ukazywały się głównie w sieci.
Byliśmy właśnie u organizatora konkursu dla młodych talentów. Wygrana w nim gwarantowała nam pozycję w branży. Lepszej szansy chyba już nie dostaniemy.
- Jesteś Mścicielem Kiczu?
Kopnąłem Naruto, który parsknąć śmiechem słysząc mój dawny pseudonim. Nie wybierałem go. Wybrali go internauci i nic już nie mogłem zrobić. Za bardzo im się spodobał.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek się ujawnisz.
- A jednak.
Facet uśmiechnął się do nas.
- Życzę powodzenia.
- Dziękujemy.

Staliśmy za kulisami i patrzyliśmy jak ludzie klaszczą, kiedy kolejne modelki wychodziły na wybieg. Chyba się nad udało. Tak. Na pewno nam się udało.
Mimowolnie uśmiechnąłem się, mocniej ściskając ramiona Naruto, który stał przede mną i zagryzał palce.
- Podoba się im? Podoba? A jak to nie nasza kolekcja?
- Zamknij się młotku.
Zaprojektowaliśmy jesienną kolekcję. Królowały w niej Japońskie wzory. Były kimona i nowocześniejsze wersje tradycyjnych strojów i czarne barwy mieszające się z neonami. Było dużo zebry, gepardzich centków, oraz krowich łat. Wyzywające kreacje przeplatały się w dziecinnymi krojami. Byliśmy prawdziwym objawieniem tego wybiegu.
- Udało się nam? – Wyszeptałem do ucha Naruto, który odwrócił się z wielkim bananem na gębie.
- No.
Udało się nam. Stanęliśmy na schodach do sukcesu. Nasza kolekcja się spodobała.
I dziennikarze byli pod wrażeniem, i organizatorzy i goście pokazu.
Udało się nam.

- No to za naszą firmę!
- A jak ją nazwiecie? – Zapytał ktoś z boku, kiedy Naruto wznosił kolejny toast.
- Jak ją nazwiemy?
- Nie wiem? Sasuke jak ją nazwiemy?
- Sasunaru.
- Wspaniale! – Wykrzyknął i poklepał mnie po plecach.
- Sasunaru podbije świat!

15 komentarzy:

  1. Pomysł nazwe firmy był genialny xD. Notka była wspaniałabardzo mi się podobałai już się nie mogę doczekać sie następnej. Pozderki :*:*:*:*:*

    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah, zaśmiałam się przy nazwie ^^ Nie spodziewałam się tego. Jeśli chodzi o opowiadanie, to pomysł bardzo mi się podoba i nie ważne dla mnie, czy piszesz Kicz, czy Refuge, twój styl pisania mi się podoba tak czy siak ^^ Czekam na następne x3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz. Wystarczyło pierwsze zdanie. Nie musisz być taka... a z resztą mniejsza o to. Jeśli to, cię uraziło czy nie wiem co - przepraszam.
    Ważne jest tylko to, że przyjemnie mi się czyta to co piszesz. Rozdział jest naprawdę udany. Naruto jest przynajmniej tymczasowo ustawiony, Sasuke ma towarzysza.. i można powiedzieć, że życie jest piękne... chwilowo oczywiście.
    Czekam z niecierpliwością na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka boska....
    Nazwa firmy genialna, a ogulnie slodka XD
    A mi to obojetne czy piszesz Refuge, czy piszesz Kicz twoj styl pisania jest po prostu wspanialy...
    Tak jak mowilam noteczka boskaaaa... ^^ Bede z niecierpliwoscia czekac na kolejna czesc Kiczu.
    Pozdrawiam i weny duzo !!!

    Mitsuke

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz świetnie, lubię twoje SasuNaru, jak mam być szczera?

    Śledzę twoje super opowiadania, od...... Powstania bloga(Chyba:)).)i podziwiam zawszę twój styl pisania.

    Co do "Refuge" - Strasznie mi się to podobało, chociaż ostatnia notka była nieco pokręcona, ale mi się właśnie takie podobają najbardziej:).

    Co do "Kicz'u" - Ale będą jaja. Na razie nic więcej ci nie powiem ;).
    Kochał Itachi'ego, ale w jakim sensie? O.o , żeby nie coś miała do Itachi'ego(Bo kocham Itachi'ego i paring ItaSasu.), ale ja jestem strasznie dociekliwa >D.. Co do firmy*śmierć*, ze śmiechu:)



    Kushina w Yakuzie..

    Proszę o powiadamianie mnie na: http://marzenia-sa-zle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Sasunaru mnie zabiło :D Pomysł świetny, choć dziwne, że Uzumaki (jak to Uzumaki) nie zaczął się awanturować, że imię Uchihy jest pierwsze.

    Ooo, perspektywa Uchihy dziś? W sumie, w tamtym ficku też była, ale sądziłam, że będzie tylko Naru.

    Ogółem, to mi się podobało, choć akcja strasznie szybko leci. W tamtym rozdziale dopiero się poznali, a w tym już wygrali konkurs. Ale trzeba przyznać - nie jest nudno ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojjj, nie podpisałam się. Z przyzwyczajenie już tak mam, że zawsze już jest mój nick w rubryce z podpisem. A więc...

    Romeo

    OdpowiedzUsuń
  8. O Jeee XD Sasunaru już podbiło świat! Świetny pomysł!
    Ale martwi mnie to, że tak szybko będziesz to 'ciąć' :< Widać pośpiech w twoich pracach, jak i to, ze robisz co w twojej mocy, by kolejna notka była dziełem :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam!

    OdpowiedzUsuń
  9. genialny pomysł to po pierwsze na twoim blogu zawsze są orginalne pomysły a poza tym masz talent do składania tych pomysłów w opowiadanie
    twoje notki to po prostu dzieła sztuki pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde, jak zaczęłaś pisać "Kicz", to tęskniłam ze "Refuge", a nowe opowiadanie raczej średnio mi się podobało. Ale teraz po prostu jestem w szoku. Ten rozdział jest świetny! Kocham twojego Sasuke, i Naruto zresztą też. xD
    Naprawdę fajnie wychodzi ci pisanie w pierwszej osobie.
    Z twoim blogiem mam tak, że nieważne które z opowiadań czytam, i tak sprawia mi to ogromną radość. Dzisiaj normalnie uśmiechałam się sama do siebie, a wszyscy się mnie pytali czy mi się przypadkiem nic nie stało xD
    A ten tekst o obojętności porównanej do gwiazd był świetny, po prostu mnie powalił xD

    Tak szczerze mówiąc, to trochę szkoda, że "Kicz" skończy się tak szybko, bo naprawdę mi się to podoba ^^
    Pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział ;]
    No i oczywiście życzę ci tak wspaniałej weny jak do tej pory i dużo wolnego czasu, bo bez tego to i wena się nie przyda ^^

    Pozdrawiam serdecznie,
    Arisa-chan ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. hihi.
    trzeba powiedzieć, że twój styl zachwyca. historia jest banalna, taka prosta, a jednak nierealna. genialna zarazem, bo piszesz tak, że och! ;>
    życzę wena.

    OdpowiedzUsuń
  12. To musiało być stare wydarzenie, bo SasuNaru już DAWNO podbiło świat ;]
    Bardzo podobają mi się porównania w różnych opach. Sama je stosuję. Pozwalają na łatwiejsze zobrazowanie tego, czego nie da się wyrazić poprzez jedno słowo. Może zabrzmi to trochę poetycko, ale zaryzykuję.
    Jeśli powiesz '' Była niedostępna'', ludzie szybko przesuną wzrokiem po druku, bez żadnego głębszego przemyślenia. Lecz jeśli napiszesz '' Była niedostępna, jak latarnia morska na wyspie, zewsząd otoczona skałami i hukiem rozbijających się o nie fal'', odruchowo przywołasz ten obraz w myślach czytelnika, powodując u niego skojarzenia i (co najważniejsze) refleksje.

    Tak też stało się z tą notką. Nie chcę Cię obrazić, a wręcz przeciwnie, więc nie czuj się urażona, kiedy powiem, że po twoim zobrazowaniu dochodzę do wniosku, że twój styl właśnie tak. Zmyślne połączenie kiczu (który może szokować czytelnika, lub powodować chwilowy niesmak) i poezji, porównań i metafor.
    Nie wiem, czy to tylko moje subiektywne odczucie, czy może inni też to widzą, ale moim zdaniem stopniowo ewoluujesz, polepszasz soją sztukę, nadając jej jednocześnie wyrazistości, humoru, ale i głębi.
    Może Ci się zdawać, że gadam jak połamana, ale tak to odczuwam. Żebyś jednak nie poczuła się jak podczas pisania rozprawki dodam kolokwialnie, że rozwaliło mnie wspomnienie o moherze, jako ulubionym materiale Naruto. Zaraz wyobraziłam go sobie dziergającego berety dla ojca Dyrektora ( pewnie zamówiłby dla swoich wyznawców jeszcze mundury i czapeczki - taka Moherowa Armia xD)
    Cytatem tej notki okazał się być zwrot:
    '' Był magiczny jak Harry Potter, dziecinny jak smerfy i kiczowaty jak Paris Hilton. ''
    Samo nawiązanie do Hilton wzbudza kontrowersj. Tak samo jak HP, czy nasze ukochane z dzieciństwa ''Smurfy''
    Jest kilka literówek, czy złych odmian, ale ogólnie notka świetna.

    Pozdrawiam, Sasame ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Yyyy.. jestem leniem xP
    No dobra trzeba coś skrobnąć od siebie, nie? xD
    Notkę przyjemnie mi się czytało. Podoba mi się, że bohaterowie nieświadomie uzależnili się od siebie xD.
    Najbardziej podobało mi się hmm.. "Jesteś Mścicielem Kiczu? " Hahaha. Bezcenne.
    Pozdr ;3
    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybacz moją gafę, coś podejrzewałam, że to było coś innego. U Ciebie był "Harry Potter", już wiem; ) (albo znów coś pokręciłam) Zbyt dużo chłonę książek i opowiadań, miesza mi się wszytko. Ajć. To niedobrze.

    Tak, byłam 'niedouchihowaciona'. Ale już nie jestem.
    Rozdział pisany z jego perspektywy jest zupełnie, nooo... inny. Wiem, że odkrywcze, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa, a bawić się w słowotwórstwo nie lubię: D W każdym razie, podobało mi się.
    Potrafisz się wcielić w jego postać. Gdy to czytałam, naprawdę miałam wrażenie, że to prawdziwy Uchiha opowiada. Te wszystkie wtrącenia poetyckie, o jedwabiu, gwiazdach, tak idealnie do niego pasowały.
    Jednak mimo wszystko stwierdzam, że i tak najbardziej lubię, gdy piszesz w trzeciej osobie.^ ^

    Co do samej treści; Mi się podoba, że akcja leci tak szybko, są przeskoki czasowe. Lubię ten zabieg, bo pozwala ominąć zbędne wydarzenia, a że stosujesz go właściwie, nic nie ucieka i tworzy sensowną całość.
    I ciekawi mnie, jak rozwinie się to dalej. Przyzwyczaili się do siebie, zgrali, współpracują, jednak nie wykazują oznak, jakby między nimi miało być coś więcej. Podteksty może i się znajdą, ale ogólnie tego nie ma, i to mnie cholernie intryguje. Naprawdę jestem ciekawa, jak to dalej będzie: >

    "Był magiczny jak Harry Potter, dziecinny jak smerfy i kiczowaty jak Paris Hilton." - zabiłaś mnie tym zdaniem. Bo prostu padłam: D
    (przypomniała mi się moja gafa, gdy referowałam pracę na polskim; ) "oficer padł leżąc we krwi" - bo pani profesor potrafi wyłapać tak drobne potknięcia-.-")

    i "Sasunaru podbije świat!" - dobry pomysł z tą nazwą. Bo SasuNaru już podbiło świat, więc wiadomo, że odnieść sukces muszą; D

    Pozdrawiam!
    (a, i zawsze zapominałam wyrazić swoją miłość do modeli z nagłówka, szczególnie pana S. - tak, ten nagłówek jest świetny; ) )

    OdpowiedzUsuń
  15. Też pierwsze moje skojarzenie po przeczytaniu rozdziału było: Sasunaru już podbiło świat.
    Myślałam, że będziesz opisywać tylko z punktu widzenia Naruto, a tu niespodzianka. No i dobrze, teraz przynajmniej wiadomo co siedzi w głowie Sasuke. Musze też stwierdzić, że z punktu widzenia Uchihy opisujesz inaczej niż ze strony Naruto. Ciekawie to wychodzi, już w samym sposobie opisywania widać różnicę ich charakterów.
    Bardzo podobała mi się wizyta Sasuke u ojca. Szef firmy produkującej motory, starszy syn jako oczko w głowie tatusia, młodszy niedoceniany. Tak kanonicznie i ciekawie. Za to reakcja młodego Uchihy i jego domniemane ostre słowa zaskoczyły mnie, choć pozytywnie. Nie lubię w Sasuke tego włażenia ojcu w tyłek, na szczęście u ciebie jest przeciwieństwem takiego zachowania.
    Naruto i jego reakcja na mieszkanie, no tak, to dla niego jak pałac. Rozbawił mnie tym: Masz ramem? :)No i jego kiczowaty styl - zupełnie jak pomarańczowy oczojebny dres w anime. Kolekcja połączona z tak dwóch odmiennych stylów musiała być naprawdę zjawiskiem:D Krowie łaty? Litości:)
    Teraz ciekawi mnie reakcja rodziny Uchiha na sukces Sasuke w takiej branży, jak projektowanie łaszków (swoją drogą Mściciel Kiczu - ciekawa nazwa). Ciekawe, czy będą próbowali mu zaszkodzić. No i zastanawia mnie postać Sakury. Skoro Uchiha projektował po kryjomu i nikt o tym nie wiedział, to co go łączy z pseudomodelką.
    No ale poczekamy, zobaczymy.
    Aha i jeszcze jedno. Ten fik spodobał mi się nawet bardziej niż Refuge. A jak pamiętasz, Refuge też mi się podobało:) Tak czy inaczej, jeszcze raz brawo za oryginalny pomysł i świetne wykonanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.