piątek, 7 maja 2010

41. Refuge

Rozdział nieco krótszy niż zazwyczaj. Jestem chora i jakoś nie mam ochoty na długie smęty :)

Mam jeszcze pytanie (na które mam nadzieję, ktoś odpowie): Woleliście dawny wystrój bloga, ten z japońskimi tatuażami, czerwone tło i tak dalej, czy ten oliwkowy? Bo aktualny mi trochę nie pasuje, a nie wiem na czym wam się lepiej czytało.
To tyle.
Tym razem dedykacja dla Pazurka, która zawsze wie jak poprawić mi humor i jest najbardziej złośliwą osobą jaką znam ;)

Sasuke pchnął drzwi i wszedł do eleganckiej, dużej toalety. Kilkanaście pisuarów ustawionych było po jednej stronie długiej ściany, naprzeciwko wisiało wielkie lustro i umywalki. Na końcu pomieszczenia znajdowały się trzy zabudowane toalety. Światło nie było mocne, co dodawało toalecie nuty tajemniczości, którą potęgowały dodatkowo wspaniałe, niebieskie, prawie granatowe kafelki, przypominające morską głębię.
Uchiha podszedł do umywalki i oparł się na jej porcelanowej, białej powierzchni. Przymknął oczy i splunął w niebyt.
- Cholera! – Syknął cicho i już miał odkręcić wodę, by obmyć sobie twarz, gdy nagle rozległ się trzask zamykanych drzwi.
- Sasuke? – Usłyszał znajomy, kobiecy głos. Spojrzał w stronę zabudowanej toalety, skąd dobiegał głos.
- Karin? Co ty robisz w męskiej toalecie? – Zapytał zdziwiony, chociaż dziewczyna z pewnością była bardziej zdziwiona od niego. Patrzyła na niego wielkimi oczyma.
- Boże! Sasuke co ci się stało? – Kiedy się otrząsnęła, podbiegła do niego szybko i złapała jego zakrwawioną twarz w dłonie, rozmazując świeże jeszcze krople krwi.
- Zabiłem Hiroshiego – mruknął, patrząc jej w oczy, tak, że spłonęła rumieńcem i odwróciła wzrok. Dłoni jednak nie zabrała.
- Kogo? – Zapytała cicho, marszcząc brwi. Odwróciła bruneta w stronę umywalki i odkręciła wodę, zwilżając sobie dłonie, które już po chwili zmywały ślady krwi z twarzy Uchihy. Pod zimnym dotykiem, mężczyzna zamknął z rozkoszą oczy, rozluźniając się nieco.
- To był jakiś nowy, nie wiem. Daj mi spokój… - Chciał się odsunąć, jednak dziewczyna w ostatniej chwili złapała go za podbródek i zmusiła, by na nią spojrzał.
- Czemu go zabiłeś? I tak… przy wszystkich…? – Po jej minie wywnioskował, że już się domyśla odpowiedzi. – Boże… - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszał. Szum wody, płynącej z odkręcającego kranu zagłuszył ciche słowa, odbijał się od pokrytych granatem kafelek. Uchiha czuł się, jakby znajdował się w innej rzeczywistości.
- Jesteś tu?
Odwrócił się, by zobaczyć jak Naruto wchodzi do toalety. Zmierzył Karin od stóp do głów i zmarszczył brwi. Dziewczyna już miała coś powiedzieć, ale Sasuke ją ubiegł.
- Wyjdź – mruknął w jej stronę, jednak rudowłosa najwyraźniej myślała, że było to skierowane do Uzumakiego. – Karin, wyjdź – powtórzył i również zmierzył ją groźnie. Kobieta prychnęła urażona, jednak po długiej chwili ociągania, opuściła w końcu toaletę. Sasuke westchnął ciężko, na powrót opierając się o umywalkę. Wciąż nie odważył się spojrzeć w lustro. Poczuł delikatny dotyk na ramieniu, nie odwrócił się.
- Sasuke… Czemu go zabiłeś? – Uchiha zacisnął mocniej usta. Doskonale wiedział, że będzie musiało paść to pytanie.
- Przecież ci powiedział czemu. – Och, cholera! To było takie proste, odpowiedź była taka oczywista, jednak, kiedy wchodziło w grę przyznanie się do motywu popełnionej zbrodni to…
- Zabiłeś go, bo nazwał mnie suką? – Zerknął kątem oka na blondyna i zobaczył na jego twarzy cień uśmiechu. A może mu się zdawało? Zapewne to tylko gra świateł.
- Musiałem bronić dobrego imienia mojej rodziny. Ojciec nie interweniował właśnie dlatego. – W każdym innym wypadku powstrzymałby mnie – tego Sasuke już nie powiedział głośno.
- Hm. – Naruto odwrócił powoli Sasuke w swoją stronę. W jego oczach była taka nieopisana emocja. Emocja, która rozgrzeszała. Momentalnie zrobiło się Sasuke lżej na sercu. Zmrużył oczy, rozkoszując się spokojem, jaki przepływał przez niego, po dotyku Naruto. Uzumaki najwyraźniej wszystko zrozumiał. Nic nie trzeba było mówić głośno. Dzięki niemu, niesamowity wystrój łazienki stał się jeszcze bardziej magiczny. Można by się wręcz utopić w jego morskim, tajemniczym klimacie. Dłoń Sasuke mimowolnie powędrowała do (dop. Autor. Wy świntuchy! Wiem o czym pomyśleliście :D) kranu, odkręcając go.
- Co robisz? – Naruto spojrzał na niego, jak na wariata.
- Podkręcam klimat – uśmiechnął się krzywo, tym razem dotykając kosmyka włosów Uzumakiego, który opadał mu na oczy. Odgarnął pasmo delikatnie.
- Pff… - Chłopak prychnął i przybliżył się jeszcze bardziej do bruneta. – Z kawałkami mózgu na koszuli jesteś jeszcze bardziej seksowny, niż nagi.
- Nie wiedziałem, że teraz podniecają cię takie rzeczy – odgryzł się, z obrzydzeniem na twarzy spoglądając w dół. – Cholera… - jęknął i już w następnej sekundzie wycierał pośpiesznie białą koszulę. Naruto uśmiechnął się lekko, widząc minę Uchihy.
- Czemu nie zrobiłeś tego oczyma? Byłby mniejszy syf.
Sasuke spojrzał na niego zaskoczony. Zastanowił się chwilę.
- Po pierwsze nie chciałem, by wszyscy widzieli moją moc – przewrócił oczyma, szorując plamę krwi. Wydawało mu się, że przysychający szkarłat, powiększa się z każdą chwilą, a części mózgu rozmnażają się i… przysysają do skory, niczym pijawki. Aż się wzdrygnął, przerażony własnymi wizjami.
- A po drugie? – Naruto zabrał papierowy ręcznik z przymocowanego do ściany pudła, zwilżył go i pomóc Sasuke ścierać plamy.
- A po drugie… Sam nie wiem. Uznałem, że nie zasłużył na Sharingana – mruknął w końcu, oddając się całkowicie w ręce Uzumakiego, któremu lepiej szło czyszczenie.
- Sharingana?
- Spojrzenie, „ten” wzrok. – wyjaśnił, uśmiechając się, gdy napotkał zaskoczone spojrzenie.
- Sharingana mówisz. – Chłopak wydął usta, kończąc wycieranie koszuli. – Więcej się nie da – wyjaśnił, wskazując na koszulę.
- Wracamy do domu?
- A ojciec?
- Myślisz, że jak tam znów wejdę, to wrócę bez szwanku? – Mruknął i pierwszy raz spojrzał na siebie w lustrze. Światło jeszcze bardziej uwydatniało jego bladą cerę, a czarne oczy błyszczały jak w gorączce. Czerwone – teraz już nieco wyblakłe - plamy bardziej przypominały pozostałości obiadu, niż wnętrza człowieka, jednak, co bardziej pomysłowi z pewnością zobaczyliby krew. Sasuke zapiął czarną marynarkę, na której na szczęście, nie było zbytnio widać pozostałości jego wyczynu.
- Przecież, kiedy go zabijałeś, prawie nikt nie zareagował.
- Lepiej zostawić ich, by ochłonęli. Uwierz mi.
- Och, zapomniałem ci powiedzieć. – Naruto zatrzymał go, gdy już otwierał drzwi. Wspiął się na palce, by dosięgnąć ucha Sasuke. Musnął je ciepłym oddechem. – Jesteś prawdziwym szaleńcem. – Przez moment Uchiha czuł jego usta na skórze, jednak była to tak krótka chwila, że mogło mu się to tylko wydawać.
- Czyli się dobrze rozumiemy. – Uśmiechnął się i skierował do wyjścia.

~~***~~

Pomimo późnej pory nie pojechali do mieszkania Uchihy. Naruto siedział w samochodzie i przyglądał się z lekkim uśmiechem na ustach, prowadzącemu samochód Sasuke. Na tle mijanych świateł jego profil nabierał bardziej drapieżnego wyrazu. Teraz brunet przypominał rasowego Yakuze. Na wspomnienie japońskiej mafii, Naruto przypomniał sobie coś.
- Sasuke?
- Hm? – Mruknął mężczyzna, nie odrywając wzroku z jezdni.
- Masz tatuaż?
Uchiha spojrzał na niego zaskoczony, by po chwili uśmiechnąć się lekko. Naruto przygryzł wargę i przeczesał ręką włosy, poruszając się nerwowo na fotelu.
- A co, nie widziałeś?
- No… - Naruto widział wczoraj tatuaż, gdy kładł się w nocy spać, do jego łóżka. W zasadzie widział tylko jego zarys. Całość zobaczyć dopiero rano. Wzór na skórze mężczyzny zrobił na nim naprawdę duże wrażenie. – A masz go na całych plecach? – Zapytał dla pewności. Rano nie chciał zbyt dużo oglądać Sasuke, obawiając się, że brunet obudzi się, a w końcu miał do zrealizowania podstępny plan ze śniadaniem.
- I na ręce.
- Hm… - Naruto uśmiechnął się, mrużąc zabawnie oczy. Podobał mu się ten Sasuke w tatuażach, wyglądał dużo ostrzej. Aż przebiegł go dreszcz, na wspomnienie jego nagich pleców. – A ten wzór, lis, Kyuubi?
- Kitsune.
- Kitsune? – Naruto przygryzł palec, zastanawiając się. Wyglądało znajomo, brzmiało znajomo, gdzieś już to widział. Intuicja podpowiadała mu, że nie był to jednak zwykły symbol, jakich wiele.
- Chytry lis, w czasie Drugiej Wojny Światowej wierzono, że zwiódł on naród japoński, prowadząc go po katastrofy.
Uzumaki spojrzał na kierowcę dziwnie.
- I? Sam sobie go wybrałeś? Ten wzór? Bardziej do ciebie pasowałby, no nie wiem, jakiś smok może, albo tygrys?
- A co, nie podoba ci się? – Sasuke uśmiechnął się i zgasił silnik. Dopiero teraz Naruto zorientował się, że znajdują się na niewielkim podziemnym parkingu. Przed nimi mieściły się wielkie stalowe drzwi.
- Ale… nie uważasz, że to dziwne? Ja mam w sobie Kyuubiego, a ty…
- Kyuubi jest lisem?
- No, tak. – Naruto pokiwał twierdząco głową. Och, oczywiście, przecież nie powiedział o tym Sasuke. Kiedy zobaczył po raz pierwszy postać demona, był w szpitalu, wtedy, gdy Uchiha go zostawił. A to znaczyło, że…
- Wybrano mi go. Stwierdzono, że najlepiej ukazuje mój charakter, moje przeznaczenie… - Sasuke przewrócił teatralnie oczyma i westchnął cierpiętniczo.
- Przeznaczenie. – Naruto zadumał się chwilę. Uchiha na szczęście nie ponaglał go, najwidoczniej chciał dokończyć ten temat, w spokoju, bez jakichkolwiek świadków.
- Kyuubi jakoś nigdy nie kojarzył mi się z lisem.
- Ja dowiedziałem się pół roku temu, jaką naprawdę ma postać. – Chciał się uśmiechnąć, jednak za bardzo mu to nie wyszło. Och, jak on nienawidził szpitali. Sama myśl o tamtym zdarzeniu powodowała, delikatnie mówiąc, nieprzyjemny skurcz w żołądku. .
- Ale to w świątyni… nie czcili go?
Naruto prychnął i w końcu udało mu się uśmiechnąć.
- Oczywiście, że nie. To w końcu demon. Był przeklęty, nikt już nie pamiętam jak wygląda. Ale pamiętali o nim. Po to wyruszyłem po klucz. Był zamknięty w podziemiach. Zagrażał…
- Światu? – Sasuke wyszedł w końcu z samochodu. Skinieniem głowy, ponaglił blondyna.
- Taa… - Chłopak skrzywił się lekko. Niech to szlag! Jego długi język. Zerknął na Uchihe, jednak ten uznał, że to chyba nie jest tak ważne. Mężczyzna jakby nigdy nic, uśmiechnął się do niego i skierował sie w stronę dużych, stalowych drzwi. Naruto odetchnął z ulgą, w duchu wznosząc ręce i głowę ku niebu, by podziękować wszystkim bogom próżnującym w niebie, że Sasuke czasami nie jest tak mądry jak mogłoby się zdawać.
Poszedł pośpiesznie za brunetem, który już go zaczął wołać.

7 komentarzy:

  1. Mrau! ;D I wcale o "tym" nie pomyślałam! Myślałam raczej, że odgarnął kosmyk włosów z czoła Naruto ;P Mmmm a już miałam nadzieję, że w tej łazience coś jednak między nimi będzie no! Ale, ale! nie będę psioczyć, bo moment, w którym Naruto szepce do ucha Sasuke wynagrodził mi wszystko z nawiązką! ];>
    Tak, mam wybujałą wyobraźnię.
    Tak. Jestem zboczona.
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia! Przesyłam pozytywną energię i przytulańca *hug*
    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurde zapomniałam >.> Hmm jeżeli chodzi o Twoje pytanie na początku, to ja preferuję jednak pierwszą wersję ;)
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź! Co sobie ludzie pomyślą?1 Haha, szczerze mówiąc nie ważny jest szablon, jaki ustawisz taki będzie xD Jestem ciekawa od kiedy pytasz się ludzi jaki pasuję im?! Kiedyś powiedziałam ci, że jakiś jest za jasny to mi odpowiedziałaś? Pamiętasz? Mam sobie w wordzie czytać skoro nie pasuję mi, pf! A teraz udaję milutką! Ludzie nie wierzcie jej! To diablica z erotyką pod pachą ^^.

    Co do 40 rozdziału, wybacz, że dopiero teraz.. Zaskakujący, strasznie, a to strasznie zakończenie mi się podobało. Nie spodziewałam się tego.

    41 rozd.
    Z tym kranem to zaszalałaś! Haha.
    Jejku! Ile ty człowieka napalisz na akcje! Byłam pewna, że jakaś szykuję się ze sto razy! rrr!

    Wracaj szybko do zdrowia ^__*

    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podobało a ja już liczyłam że się chociaż pocałują i może bara bara xD. Okej no nic czekam już na następną noteczkę. Gorące pozdrowienia =*=*=*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo i nareszcie przebiłem się przez wszystkie rozdziały ^^. Dawno nie czytałem tak wspaniałego FF o tej tematyce. A Przynajmniej myślałem tak, do rozpoczęcia II części, która troszkę zmieniła moją opinię :).
    Zdecydowanie za dużo tajemnic. Źle mi się robi, kiedy widzę myślącego racjonalnie Naruto. A jeszcze gorzej, jak widzę tak zmiękczonego Sasuke.
    Ehh, za dużo tajemnic.
    I część to było To. Odnajdywałem się w niej doskonale, fabuła była po prostu... no... idealna. Bohaterowie? Mimo że pisałaś, że nie obejrzałaś jeszcze wtedy żadnego odcinka shippudena, to byli oni doskonali i prawdziwi. Wiem, że zrezygnowałaś z kanonu, i bardzo rozpaczałem, no ale pogodziłem się z tą myślą po kilku rozdziałach.
    Czytam już raczej mechanicznie < przeciera zmęczone oczy > niż z przyjemności, ale na dalsze komentarze możesz jak najbardziej liczyć. Może uda mi się nawet wykrzesać jakąś konstruktywną krytykę, no na razie to tylko czcze gadanie.
    Tohma
    PS Rozbawiło mnie, gdy w poprzednim rozdziale przeczytałem cytat wyciągnięty z Gotowych na Wszystko, a ty przypisałaś go ojcu Naruto xDD. Biedna Bree xD.
    T.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tylko napisze, że jestem w trakcie oceny twojego bloga (boj się) wiec nie czytam na bieżąco, żeby się nie mieszało.
    Z tym "boj się" żart ofc:)

    Sanu

    OdpowiedzUsuń
  7. Good fill someone in on and this post helped me alot in my college assignement. Thanks you as your information.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.