wtorek, 17 sierpnia 2010

Bom Bom! 11

Shiroi, haha xD a furia dzikiej świni to nie była twoja super-zaje/lista moc xD?
Daimon, no muszę powiedzieć, że bardzo dobry pomysł z tym, żeby Naruto zakumplował się z Itachim, z przyjemnością go wykorzystam, jeśli pozwolisz :D Tym porównaniem Sasuke do Jagienki to mnie po prostu zabiłaś :D Zrobiłam po prostu kaput jak Krzyżacy pod Malborkiem ;) (eee.... wygraliśmy z nimi wtedy?^^')Och, tak i trzeba przyznać, że z naszego Uzumakiego twarda sztuka jakich mało :D Jezu, jak ja lubię twoje określenia :D
Pazurek, dupku, ty to zawsze mi musisz wstydu przynieść! :D Ja nie mam bladego tyłka! :D I racja, w końcu dwóch do jednego to niezbyt wyrównany pojedynek :) Haha, no tak Naruto ma już własnego ogiera, ma! :D I dziękuję za poparcie mojego poglądu, no ale teraz już przynajmniej wiesz dlaczego myślę, że ludzie się nigdy nie zmieniają ;)
Vann, no cóż skarbie, cierpliwość jest cnotą ;)
Qeen, no ależ oczywiście, że będzie, oczywiście. Teraz ten pierwszy dzień ciągnął się troszeczkę (troszeczkę! xD) jak flaki z olejem, ale teraz akcja już ruszy.
Wookie, dziękuję bardzo to dla mnie duży komplement :) No cóż, ja też niezbyt przepadam za tymi ukowatymi Narutami :)Jeśli chodzi o moje ulubione blogi, znajdziesz je na moim profilu w obserwowanych :)
Sanu, wątek matek chłopców zostanie w późniejszych rozdziałach rozwinięty, więc nic się nie martw, wszystko zostanie wyjaśnione ;) Jeśli chodzo o Kushinę, cóż, nie znam za bardzo kanonu innych, że się tak wyrażę- mniej znanych postaci, więc musisz mi wybaczyć, ale Kushina to akurat u mnie takie ciepły kluchy. Zresztą nie przepadam za nią za bardzo, toteż nie będzie tutaj grała pierwszych skrzypiec wśród pozytywnych bohaterów. I oczywiście nie gniewam się za brak regularnych komentarzy. Najważniejsze w końcu, że czytasz i blog się podoba :)
Virus Ci, oj wiem, wiem jak to z tą drugą częścią Refuge było ;P och, ależ oczywiście Sasuke i Naruto zawsze są romantyczni :D Nawet jak się leją ;) Mnie też jara deska Sasuke xD. Jeśli chodzi zaś o niewinność Naruto, cóż ja nie przepadam za Uzumakim w mandze i zmieniam go jak mogę ;P
Kaja, mówiąc krótko, jeśli chcesz znaleźć fajne blogi zajrzyj na mój profil. Pod obserwowanymi znajdziesz jedne z najlepszych ;D Z pewnością ci się spodobają.


Wiem, jestem dupkiem, że dodaję rozdział dopiero teraz. Muszę jednak zauważyć, że 11 część zrodziła się w bólach, doceńcie! ;D
Zapewniam, że akcja już teraz ruszy, bo pierwszy dzień ciągnął się niemiłosiernie.
A jeśli chodzi o Hinatę, cóż jak słusznie zauważyła Virus Ci, jestem męską świnią i w moich opowiadaniach nie ma żadnej wartościowej bohaterki :D Więc nie spodziewajcie się po mnie oszczędzania kobiet, co to, to nie! xD

Jest jeszcze jedna sprawa.
Powstaje nowe opowiadanie, jednak nie musicie się martwić o Bom Bom!, dopiero po zakończeniu obecnego, zacznę dodawać jakieś rozdziały. Problem jednak w tym, że za bardzo nie mogę sprecyzować tematyki. Postacie już są i chciałabym tylko zastrzec, że akcja toczyć się będzie w XVIII, XIX wieku :) Tak więc, zainteresowanych zapraszam do wypełnienia ankiety (można wybrać kilka wariantów odpowiedzi):
http://mesko-meskie.blogspot.com/

Tym razem rozdział betowała Qeen :)



Itachi Uchiha lubił zaskakiwać. Był niczym aktor, magik – doskonały w każdym przedstawieniu. Stawał się artystą idealnym. W końcu tylko prawdziwy mistrz potrafi wywołać aż takie poruszenie, takie emocje na twarzach widowni, prawda?
Najpiękniejsze miny z pewnością należały do ludzi, którzy brali bezpośredni udział w przedstawieniach Itachiego. Niczego nieświadomi, tak rozkosznie uzależnieni od woli Uchihy. Bo tylko on kontrolował sytuację.
Sasuke również nie należał do wyjątków. Oszołomienie, jakie obmalowało się na jego poobijanej twarzy z pewnością byłoby inspiracją dla niejednego malarza.
W końcu czymże jest prawdziwa sztuka, jak nie jedną wielką inspiracją?
- Syn marnotrawny powrócił do domu.
Ktoś kiedyś powiedział, że najlepszą obroną jest atak. Zabawne jest to, jak nieprawdziwe staje się to powiedzenie w konfrontacji z Itachim Uchihą.
- Wróciłbym wcześniej, gdybym wiedział, że mojego małego, bezbronnego braciszka ktoś ośmielił się tak poobijać. Komu aż tak się naraziłeś? – Wyciągnął dłoń o długich, wręcz kobiecych palcach w kierunku twarzy brata. Ten jednak odsunął się, jeszcze bardziej zirytowany.
Był taki przewidywalny.
- Nie twoja sprawa!
- Ależ moja. Gwiazda twojego pokroju nie może mieć siniaków, prawda? Co z twoją reputacją macho? Co, jeśli kobiety ci tego nie wybaczą? – Uśmiechnął się do niego lekko, jednak brat nie wykazał się choćby krztyną dobrego wychowania. Subtelnej aluzji również nie wyczuł, gdyż tylko prychnął niczym rozjuszony kocur.
- Wal się! – syknął w stronę Itachiego, który przygotowany na jakże jawny i brawurowy atak na swoją osobę, zacmokał jedynie z dezaprobatą.
- Doprawdy, Sasuke, nie mogę zrozumieć, jak ty – uderzył palcem w pierś młodszego brata, lekceważąc jego naprawdę mrożące krew w żyłach spojrzenie– I ja – wskazał na siebie – Możemy być braćmi.
Uśmiechnął się z taką przyjemnością, jakby właśnie wzbił się na szczyt rozkoszy.
Mina Sasuke była po prostu kwintesencją wszystkiego, po co żył. Wyrażała czystą, nieodpartą nienawiść, jaką żywił do niego Sasuke. A Itachi skutecznie, metodycznie i z jakże wielką przyjemnością podsycał gorący płomień wściekłości.
- Jak śmiesz…
- Zawsze podejrzewałem, że rodzice znaleźli cię w jakiejś kapuście. Czasami nie mogę zrozumieć, skąd bierze się w tobie tyle ordynarności – powiedział, po czym zrobił nieokreślony ruch ręką w powietrzu. - Jesteś taki nieokrzesany… Masz w sobie tak wiele gniewu… Powiedz – podjął po chwili, widząc, że wielkimi krokami zbliżają się do finału – kto cię tak zlał?
Zapadła chwila pełnej napięcia i oczekiwania ciszy. Itachi już świętował w myślach kolejne zwycięstwo nad młodszym bratem, w duchu śmiejąc się z jego przewidywalności. Już gratulował sobie geniuszu, gdy nagle stało się coś, co zupełnie i bezgranicznie wstrząsnęło starszym Uchihą.
Sasuke po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł. Odszedł tak zwyczajnie, że Itachi nawet nie miał pojęcia, jak głęboki wyraz zaskoczenia obmalował się właśnie na jego posągowej twarzy.
Najwyraźniej nie tylko on potrafił naprawdę zaskoczyć.
W przypływie jakiegoś diabolicznego natchnienia w jego głowie zrodziła się niebezpieczna myśl.
Musi dowiedzieć się, kto urządził tak jego małego, naiwnego braciszka.

Kiedy Sasuke zniknął za najbliższym zakrętem i był pewny, że znajduje się poza zasięgiem wzroku swojego starszego brata, oparł się plecami o ścianę. Przymknął oczy i rozmasował sobie skronie powolnym, uspokajającym ruchem. Z jego ust wydobyło się głębokie westchnienie, pochodzące naprawdę z głębi serca.
Znał Itachiego na tyle dobrze, by wiedzieć, że teraz nie da mu spokoju. Widział przecież minę brata, kiedy się wycofał. Stchórzył tak schematycznie, że sam Itachi zdziwił się jego postępowaniem. A z doświadczenia już wiedział, że brata nie da się przecież tak łatwo zwieść. Jest uparty jak osioł i nigdy, ale to nigdy nie siada na laurach. Jeśli coś naprawdę go zaintryguje, zrobi wszystko, dosłownie wszystko, by tylko poznać prawdę.
- Proszę pana, coś się stało?
Otworzył oczy, by spojrzeć na jedną ze sprzątaczek.
- Towar dla Orochimaru już jest? – wywarczał w jej stronę, a bogu ducha winna kobieta ze skruchą spuściła wzrok w dół, gapiąc się na swoje buty.
- Tak, już czeka w pana pokoju. –Skłoniła się lekko, po czym odeszła pośpiesznie, z pewnością żałując, że w ogóle zagadnęła do młodszego Uchihy. Sasuke uśmiechnął się lekko do siebie. Zawsze uważał, że kobiety są naprawdę zabawne. Wyciągają rękę do bestii, mając nadzieję, że ją zmienią. A przecież jedyne, co mogą dostać, to bolesne ugryzienie.
Jakimś tajemniczym sposobem nie spotkał na swojej drodze ani matki, ani ojca. Z czego oczywiście niezmiernie się cieszył, jednak mrowisko pracowników pensjonatu, których mijał idąc do swojego pokoju, z pewnością nie wróżyło niczego dobrego. Ich oczy zdawały się przewiercać biednego Sasuke na wskroś, a myśli z pewnością krzyczały tylko jedno słowo: „Plotka!”. Nie ma chyba wątpliwości, co do tego, że po całym pensjonacie rozniesie się, iż młody Uchiha ma stanowczo o kilka siniaków więcej niż poprzednim razem. I wszyscy bez wyjątku zaczną zadawać sobie jakże nurtujące pytanie –kto tak urządził nietykalnego Sasuke?
Pan Uchiha w grobowym nastroju otworzył drzwi do swojej twierdzy.
Twierdza mieściła się na końcu korytarza, na drugim piętrze. W jednym z najbardziej wyludnionych skrzydeł pensjonatu. Właśnie tutaj Sasuke mógł odpoczywać, z dala od wścibskich spojrzeń, delektując się po prostu najświętszym spokojem.
Uśmiechnął się do siebie, gdy drzwi zatrzasnęły się cicho za jego plecami.
Kiedy spojrzał w okno, umieszczone tuż naprzeciwko drzwi, zrozumiał, dlaczego ludzie nie chcą wykupywać pokoi w tej części budynku. Oczywiście wyłączając zbliżający się sezon, bo wtedy każde, naprawdę każde miejsce jest na wagę złota. Ale kiedy w zimowym miasteczku nie urzęduje aktualnie Królowa Śniegu, ludzie wolą zarezerwować pokoje z dużo ładniejszym widokiem. W końcu nie po to przyjeżdża się w góry, by podziwiać szarą ulicę, rząd kontenerów na śmieci oraz gromadę psów, ganiających się na zapleczu pensjonatu. I co z tego, że w oddali, gdzieś za dachami pozostałych budynków majaczą piękne, ośnieżone szczyty, jak z bajki?
Czasami zastanawiał się, dlaczego ojciec stworzył po tej stronie pokoje. Przecież dla niego zawsze jakość górowała nad ilością.
Sasuke zaśmiał się nagle cicho, rzucając torbę na łóżko i podchodząc do okna.
Najwidoczniej nawet – a może przede wszystkim – ludzie, których miało się za wzór, lubią bawić się w małych, zmyślnych hipokrytów.

Naruto szedł niepewnie za swoją siostrą, już uśmiechającą się pełnym nienawiści i złośliwości uśmiechem. Nie było wątpliwości, że widziała bójkę, albo raczej spektakularny pojedynek. Jeśli jakimś cudem ta niekłamana przyjemność by ją ominęła, z pewnością musiała słyszeć soczyste sprawozdania z zaistniałego wydarzenia sezonu. W końcu wszyscy o tym mówili i trzeba powiedzieć, że Naruto czuł coś w rodzaju satysfakcji. Z pewnością wywołał niemałe poruszenie, dokopując sportowej gwieździe. Wnioskował, że nikt wcześniej dobrowolnie i bez procentów we krwi nie podjął się równie śmiercionośnego zadania. A mu się udało.
Ale dumny będzie dopiero wtedy, gdy przeżyje konfrontacje pierwszego stopnia ze swoim ojczymem. Coś mu mówiło, że szczęścia do tego zadania może mu zabraknąć.


Sasuke z lekkim, złowieszczym uśmieszkiem otworzył wielkie szkolne drzwi. Wkroczył pewnym krokiem do środka z zadowoleniem zauważając, że na korytarzu nie ma żywej duszy. Sprzątaczki z pewnością są zbyt zajęte plotkami w swojej małej klitce, woźny baraszkuje z panią kucharką w… Sasuke od zawsze miał nadzieję, że jednak nie w kuchni. Reszta towarzystwa natomiast przyjemnie spędza czas na zajęciach.
Och, tak. Dziesiąta punkt trzy.
Sasuke Uchiha przychodzi do szkoły.
Dlaczego zapytacie?
Pierwszy trening naszej wspaniałej gwiazdy sportowej zaczyna się o siódmej rano. W końcu tytuł jednego z najlepszych snowboardzistów na świecie do czegoś zobowiązuje, prawda? Pierwsze starcie z deską kończy się po dwóch godzinach ostrej, pozbawionej wszelkich zahamować jazdy. Zazwyczaj na lodowcu, czyli na najwyżej położonych stokach, gdzie zawsze można znaleźć wielką ilość śniegu. Tam również Sasuke ćwiczy – tak na rozgrzewkę – zjazdy po Bir Air – wielkiej skoczni, będącej przedsmakiem Halfpipe. I po późniejszym krótkim odpoczynku, odświeżeniu się po naprawdę wyczerpującym treningu, pan Uchiha idzie do szkoły.
I oto jest.
Sam jeden w wyludnionym korytarzu, zmierzający właśnie do swojej szafki, która, jak łatwo się domyśleć, znajdowała się w uroczym ślepym zaułku, gdzie rzadko kto się zapuszczał. Półka w takim miejscu gwarantowała mu odseparowanie od nadmiernego tłumu i przede wszystkim od nadpobudliwych nastolatek oraz pewnego…
Do jasnej cholery, co to ma być?!
Tuż obok jego szafki stał…
Jak myślicie, kto?

Drugi dzień w tym zasranym miasteczku, a on już nienawidzi go całym swoim sercem, wątrobą i wszystkim, dosłownie wszystkim, co składało się na skromną i jakże nieszczęśliwą osobę pana Uzumakiego. Wczoraj, kiedy wrócił do domu nie wiedział, czy to on zrobił wejście smoka, czy sam przyszedł do bestii, która po nieco chaotycznej opowieści jego siostry, o mało go nie zabiła. Jednym słowem miał po prostu przejebane. Zdrowo, radośnie i przede wszystkim na całej długiej i szerokiej linii.
Przerażała go myśl, że po piekle, jakie urządził mu ojczym, nie będzie mógł podnieść ręki na nadętego dupka, ani na jego równie zrypanego kolegę. Szczerze powiedziawszy, kierując się słowami nowego tatusia: „nie może pozwolić, by nawet włos im z głowy spadł”, bo inaczej ojciec… i w tym momencie następuje cenzura ze względu na zbyt soczyste epitety, jakimi wczorajszego wieczoru Naruto został nakarmiony.
A pomyśleć, że teraz mógłby surfować beztrosko na plaży, bez strasznego widma zimowego miasteczka.
Nagle wyczuł czyjąś obecność za sobą. Korytarz był całkowicie wyludniony, ze względu na odbywające się właśnie lekcje, a on za zezwoleniem dyrektorki mógł wypakować wszystkie swoje rupiecie do nowej szafki.
Odwrócił się momentalnie, by spojrzeć na Uchihe, na którego poobijanej twarzy gościło równie wielkie zdziwienie, co na jego nie mniej poharatanym obliczu. Zamrugał kilka razy, łudząc się, że może to jakaś fatamorgana. Ale nieraz się już przekonał, a raczej życie udowodniło mu, iż nadzieja jest matką głupich.
Westchnął cierpiętniczo w myślach klnąc na swojego pecha.
Czy może być jeszcze gorzej?!
- Co robisz, matole? – Sasuke zmrużył swoje niesamowicie czarne oczy, przeszywając Naruto intensywnym spojrzeniem. Jednak Uzumaki się nie dał! Spojrzał na tego nadętego dupka równie hardo.
- A nie widzisz?! – syknął przez zaciśnięte zęby, uświadamiając sobie dopiero teraz, że nie czuje się zbyt bezpiecznie w towarzystwie Uchihy. W końcu jedyna obrona, jaka mu pozostała, to cięte riposty.
I na domiar złego Sasuke, jakby odgadując myśli blondyna, podszedł do niego niebezpiecznie blisko. Naruto przełknął głośno ślinę, niemal wciskając się do swojej otwartej, wąskiej szafki, która była tylko trochę wyższa od niego. Miał jedynie nadzieję, że Uchiha nie wpadnie na iście genialny pomysł zamknięcia go w niej. A może to Naruto powinien uprzedzić fakty i zrobić to z Sasuke? Znaczy…eee… Jezu, jak to zabrzmiało.
- Co się tak czerwienisz? – Usłyszał tuż przy uchu cichy, chyba jeszcze bardziej hipnotyzujący głos niż wczoraj. Niemal zamruczał z rozkoszy, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Dzięki Bogu!
- Znów chcesz się do mnie dobrać?! – Burknął z niechęcią wyczuwając, że ten cholerny, przeklęty dupek używa jakichś niesamowicie dobrych perfum, od których Naruto aż zakręciło się w głowie.
Uchiha zaśmiał się tylko cicho jeszcze bardziej napierając na biednego Uzumakiego swoim ciałem.
- Pamiętaj… - szepnął z pewnością doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak teraz brzmi – …że mam prawo do twojego tyłka. W końcu wczoraj go uratowałem, prawda?
A jednak może być jeszcze gorzej…
Naruto wstrzymał oddech, przypominając sobie ostrzeżenie Uchihy; „jutro odpowiednio zajmę się tym, co uratowałem”.
Niech to szlag…
Czy nie ma już dla Naruto Uzumakiego nadziei? To koniec? Koniec w ramionach Uchihy-Nadętego-Dupka?
I nagle przyszedł cud. Zupełnie niespodziewanie Naruto doznał olśnienia. Niczym grom z jasnego nieba wpadła mu do głowy pewna myśl, wspomnienia ze wspaniałych czasów w poprawczaku.
Najlepszą obroną jest atak.
Hasło przewodnie zdegenerowanej młodzieży.
Jeszcze nie przegrał, jeszcze ma szansę.

Sasuke uśmiechał się z satysfakcją, wyczuwając u Uzumakiego pewną niepewność. Teraz jakby powstrzymywał swoje ruchu, starał się uspokoić. Podejrzewał, że wczoraj matka lub jej tyraniczny mąż urządził mu awanturę. Wcale by się nie zdziwił, gdyby teraz chłopak miał nawet kilka siniaków więcej.
I jakimś dziwnym sposobem zasmucił go fakt, że teraz jego wróg numer jeden ma jakby związane ręce.
Postanowił, że dzięki subtelnej prowokacji, Uzumaki pozbędzie się moralnych kajdan, znów gotowy się z nim zabawić…
- Z pewnością rozdziewiczałeś już niejednego, co Uchiha? – Ku jego zaskoczeniu kajdany pękł szybciej niż się spodziewał. A może tak mu się tylko zdawało? Może wciąż tam były, a ten kretyn znalazł jakiś inny – bardziej bezpieczniejszy sposób – na konfrontację z Sasuke?
- Obawiam się, że jeśli chodzi o ciebie, nie kopnie mnie zaszczyt pozbawienia cię dziewictwa. Bo prawiczkiem z pewnością jeszcze jesteś. – Zmrużył zaczepnie oczy uśmiechając się przy tym iście radośnie. Naruto zacisnął mocniej usta i Sasuke z uśmiechem stwierdził, że pięści blondyna miażdżą przód jego sportowej, czarnej bluzy.
Och, czyż nie tam było ich miejsce? - Ulży ci, jeśli ci wsadzę? – dodał.
- Jeśli będę w stanie chociaż poczuć twoje mizerne klejnoty…
- Zapewniam cię, że przez miesiąc nie usiądziesz na tyłku, tak będziesz je wspominał – warknął w jego stronę i już miał przedstawić blondynowi plan wykorzystania jego czterech liter, jednak właśnie tą ważną chwilę przerwał dzwonek, obwieszczający koniec trzeciej lekcji.
- Bom Bom! Uzumaki. – Niestety musiał ograniczyć się jedynie do tych trzech słów, których Naruto oczywiście nie zrozumiał.
A jego mina, kiedy w końcu pojmie ich znaczenie, będzie z pewnością bezcenna.

16 komentarzy:

  1. Jest, jest! :D
    Kurczę, mogłaś na nas wrzasnąć głośno i kopnąć zdrowo do tego betowania, chociaż jak widzę, nie było aż tak potrzebne ;)
    Itasiek jako wredny straszy brat? Mrau! :D Nie mam nic przeciwko jego wesołej wersji, ale zdecydowanie wolę cynika, lub takiego jak w mandze.
    Co to za towar dla Orochimaru? O_o Zaskakujesz mnie. Co ty tam wymysliłaś? XD
    Bardzo dobrze wybrnęłaś z opisu szafki :D
    No i teraz gwóźdź programu, czyli rozmowa naszych ulubieńców. Muszę to napisać: nareszcie!!! XD Już cie miałam kopać na gg i przypominać, że Bom Bom to nie shounen ai i przydałoby się wreszcie coś konkretnego (odezwała się ta w której opowiadaniu przez 11 rozdziałów nawet się nie pocałowali XD), ale jak widzę, to ci już niepotrzebne :D Sasuke jak zawsze trzyma kontrolę (czyli tak, jak lubię), a Naruto... oooj tak, to uwielbiam: Naruto nie daje się sprowadzić do roli podnóżka i chłopca do molestowania. Ciekawi mnie też bardzo nawiązanie przez Saska do gry. Co zamierza? XD
    Bardzo lubię twój sposób narracji. Lubię też to, że wtrącasz do opowiadania z pozoru nic nie znaczące wstawki, takie jak: "A pomyśleć, że teraz mógłby surfować beztrosko na plaży, bez strasznego widma zimowego miasteczka." To dodaje opowiadaniu smaczku i świadczy o twoim doswiadczeniu i umiejętnosciach pisarskich, poza tym w tym akurat przypadku można się dowiedzieć, że Naruto dalej tęskni za LA ^^
    A może by tak jakiś weekend Saska z Naruto w LA? :P Może wycieczka szkolna? XD Gdyby tak Sasek miał okazję zobaczyć Naruto śmigającego po falach... oooooj XDDDD Znalazłyśmy z Kuroneko kilka stosownych artów XD Jakieś bara-bara na plaży też bvy mogło być... XDD Bo w śniegu się raczej nie da.
    Pozdrawiam :*
    Jestem już u siebie (porwalam Kuroneko) więc jakby co to jestem dostępna pod swoim numerem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co ja wczoraj robiłam, ale widzę kilka błędów. O.o Chyba jednak wczorajsza godzina mi nie służyła. Gome za te 4 bezsensowne przecinki, które zauważyłam dzisiaj, a pominęłam je wczoraj. ^^" Następnym razem bardziej się skupię. :D

    No ale tak. Itaś to mhroczna osóbka. xD Jakieś tu intrygi planuje, skubany. Natomiast Sasuke wykazał pewien symptom emo. "Stchórzył tak schematycznie, że sam Itachi zdziwił się jego postępowaniem". Jery. Itachi był zdumiony jego opanowaniem, a ten myślał, że stchórzył. Co się stało z panem Jestem-Najlepszy? Czyżby przy Łasicy, nasz wielki pan Uchiha wymiękał? No, no, no. Robi się coraz ciekawiej. xD
    "- Pamiętaj… - szepnął z pewnością doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak teraz brzmi – …że mam prawo do twojego tyłka." O matko moja kochana nieskalana! Szczerzyłam zęby przy tym fragmencie, jak głupia. Boski. ♥

    Naruś jest cudowny. *___* Chociaż ma zbereźne myśli. Haha. Kochany... xD Nienawidzę jego ojczyma. Co za gnój cholerny. >.< Tylko dlaczego Naruciak mu się nie postawi? Bo póki co, to wygląda na to, że pozwala się lać i obrażać.

    "- Bom Bom! Uzumaki. – Niestety musiał ograniczyć się jedynie do tych trzech słów, których Naruto oczywiście nie zrozumiał.
    A jego mina, kiedy w końcu pojmie ich znaczenie, będzie z pewnością bezcenna." Jeeeeeeeeeeeee! Jest Bom Bom! I o to chodzi, bejbe. XD Jestem diablo ciekawa, co będzie musiał zrobić, bądź w co będzie wplątany. Mogę się założyć, że to będzie coś zajebistego. XD
    Wena, wyobraźni, natchnienia z wszystkiego co masz wokół i w ogóle, by rozdział był jak najszybciej. ;* xD

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko sałatko, jak ja dawno nic u Ciebie nie komentowała, że aż wstyd normalnie, biorąc pod uwagę, że czytam wszystkie rozdziały! Ale chyba podświadomie czekałam na tę część. xDD Bo wiesz co? Uwielbiam Twojego Itacza, już wiem, że szalenie go lubię. *_____* Sposób w jaki go przedsawiłaś był naprawdę niesamowity, to, że jest nie mniej wredny niż Sasuke, to, że lubi się znęcać nad brataem, osz, cały jest świeeetnyyy! xD Artysta idealny! xP
    Ponad to, niby dużo się nie dzieje, ale ja uwielbiam ten rozdział, sposób narracji, jaki w nim zastosowałaś jest powalajacy. W ogóle uwielbiam ten ironiczno-przyśmiewczy i taki bezpardonowy sposób w jaki piszesz to opowiadanie. A wiesz, co mnie zabiło? Toooo! xDDD
    "(...) woźny baraszkuje z panią kucharką w… Sasuke od zawsze miał nadzieję, że jednak nie w kuchni."
    Myślałam, że padnę. xDD I niesamowicie intruguje mnie ta końcówka, co też Uchiha miał na myśli, ja chce więęęęceeeeeeeej... @____@ I w ogóle to nie znosze Kushiny, wybacz, ale jej nie trawię. Siostrę Naruto jeszcze potrafię znieś, ale nie jego matkę. ^^" Po pierwsze jest okropna, pod drugie działa mi na nerwy, po trzecie jest straszną sierotą i ofiarą... Ugh... No, nie lubię jej i już. ^___^
    W każdym razie mam nadzieję, że wena będzie Ci dopisywać i niedługo pojawi się kolejna część po jakże intrygującym zakończeniu konfrontacji Sasuke-Naruto. xD
    Pozdrawiam serdecznie

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  4. *dusi się ze śmiechu* Wiesz, właśnie oglądam sobie Shaman King, może kiedyś oglądałaś i tam jest taki Trey, który jeździ na desce i Yoh się z niego śmiał, że jeździ na desce do prasowanie do kuchni i z powrotem... *śmieje się jak wariat* I nie wiedzieć czemu od razu skojarzyło mi się z Sasuke... xDDDDDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, no to jesteś moją męską świnią! : )
    Wejście Itachiego było zajebiste. Wykreowałaś go na dokładnie takiego bohatera jakiego uwielbiam :) Opanowanego złośliwca, który za główny cel swojego życia obiera sobie dokuczenie „głupiutkiemu” , małemu braciszkowi. Zresztą wydaję mi się : ), że na dobrą sprawę Itachi może się naprawdę troszczyć/martwić się o Sasuke i w efekcie końcowym mu pomoże/doradzi, a nie zaszkodzi. Ale to oczywiście tylko moje :) zdanie.
    Też mnie zaciekawił „towar dla Orochimaru” i tak się zastanawiam w jakie gówno : ) nasz młody Uchiha wdepnął. Bo cukierków mu tam chyba nie wysyła : ).
    ^Nie wiem czemu, ale pierwsze co mi przyszło na myśl to erotyczne zabawki :) i tak jakoś zachciało mi się śmiać, gdy wyobraziłam sobie śmiejącego się złowrogo Sasuke, który wyciąga z pudełka różowe, puchate kajdanki. Sic!
    Ojczym Naruto jest totalnie gównianą postacią : ( Niech Uchiha go zniszczy, tylko on może bić swojego młotka, przecież : ).
    Ah, ostry seks wisi w powietrzu : )^ widzę, że między Naruto, a Sasuke zaczyna coś (: bardzo konkretnego się dziać. W ogóle mówiłam Ci, że kocham Twoje dialogi między tą dwójką? : )
    ^W dzisiejszym rozdziale też dałaś niezły popis : ) „mizerne klejnoty” mnie totalnie rozjebały i mam fazę do teraz : )
    Czekam na następny rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  6. No żeż kurfa! Ja miałam być pierwsza, to ja zobaczyłam tą notkę po 41sek dodaniu, ale wielkiej mamusi, która jest straszniejsza niż nowy ojciec Uzumakiego, zachciało się iść po książki i nie przeczytałam ;c Wiem, że masz na mnie czity i stąd wiesz, iż furia dzikiej świni to moja zaje/ista moc. No ten tego. i muszę Cię zabić za to, że tak długo notki nie była, a ja się o Ciebie martwiłam, o. Serio się martwiłam. I zabić Cię muszę jeszcze za to, że mój kochany i wspaniały gwałt ucieka. Ale kocham Ci za to, że tatuś Narusia jest tyranem. I za to, że rozdział jest boski, i za to, że Saseś ma ochotę na dupcię Narusia, i za to, że nie ma tu Czajnatałny(Hinaty). No, kocham Cię.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaję mi się, że wyjdę na idiotkę, jak poproszę Cię jeszcze raz o wytłumaczenie zasad gry Bom Bom! prawda? Chodzi o to, że jakoś nie moja mózgownica cholernie broni się przed przyjęciem tej informacji, i w rezultacie niczego, co jest z tą grą związane, nie kumam :( Co do notki. Itachi mnie zaintrygował. Nie jestem w stanie na razie odgadnąć, jaką rolę będzie miał w tym opowiadaniu, ale już widać, że Sasuke raczej nie pała do niego miłością. Taa... Uzumaki już powoli zaczyna reagować na bliskość Uchihy. Jeszcze raz proszę o wytłumaczenie zasady Bom Bom! :) to moje gg, 22512973, więc napisz jak będziesz miała wolną chwilkę. Z góry dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacznę od końca, w końcu nie patrzy się po ludziach, jak zaczynają, tylko jak kończą...
    Jeśli moja logika dobrze mi podpowiada, to Uchiha właśnie wyzwał Uzumakiego do gry, w której teraz nieświadomie będzie brał udział...Swoją drogą BARDZO ładna końcówka. Podoba mi się...Pełna podtekstów. Przez końcówkę mam na myśli ostatnie zdanie, gdyż wcześniejsze słowa są raczej jednoznaczne :)

    Niemal czuję ten ból Uzumakiego...Sama kiedyś musiałam się poddać, bo i tak miałam tyły u belfrów, a mieliśmy mieć lekcje z największą kosą w budzie...a miałam taką piękną okazję władować pewnej 'Miss miasta' kopa w żołądek...eh! I jeszcze żeby nie wylecieć, to musiałam się podłożyć i wyszło, że niby ONA, paniusia, wygrała, bo jak ją złapałam za kostkę po tym jak mnie popchnęła, to jej but zahaczył mi przypadkiem o policzek! ...
    Demokracja Szkolna( czyt. rządzi bezmózga, wspierająca się wzajemnie większość, ale i tak Belfer ma zawsze rację nawet jak jej nie ma) jest do bani. No ale dosyć o mnie ;p

    Jak mówiłam, zanim opowiedziałam swoją uroczą historię, która i tak nikogo zbytnio nie obchodzi(;p), rozumiem po trosze Uzumakiego i łączę się z nim w bólu...Jakkolwiek Uchiha, jak na 'nie homo' strasznie dwuznaczny, ale takim go lubimy.

    Twojego Itachiego też lubię...Sama mam ciąg do nienawiści, a on zdaje się być głęboką i zawiłą jednostką PSYCHOlogiczną...

    Szkoda, że nie było rozwinięcia jaki towar...Chyba nasza szkolna Gwiazda nie zajmuje się czymś( tadadadaaaaaa - mrochna przygrywka;p) NIELEGALNYM?!

    PS. Następnym razem poinformuj, że coś masz to zbetuję, bo z tego co widzę, to praktycznie nie bytujesz na GGdulcu ;p ;p

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  9. Co z twoją reputacją macho? Co, jeśli kobiety ci tego nie wybaczą? - To jak rozumiem odniesienie do: "Jestem macho i niech kobiety mi wybaczą":D Ehhh, Itachi jest rewelacyjny, już go tu uwielbiam. Poczucie humoru, inteligencja, trafne riposty - heheh faktycznie jak on i Sasuke mogą by brami:D Rodzice znaleźli go w kapuście, heheheeh. Nie no kolejny tekst na początku rozdziału, który zwala mnie z nóg. Niby tak banalne stwierdzenie, ale w tym kontekście i z ust Itachiego pasuje idealnie.
    Sasuke ma przerośnięte ego:) Jak to Sasuke. Tak z niego bestia? Zobaczymy, zobaczymy jak dojdzie do TEGO typu konfrontacji z Naruto. Oj, już się nie mogę doczeka, kiedy pan niedotykalski sam będzie prosił o więcej:D (przynajmniej mam na to nadzieję:).
    Ach, strasznie podoba mi się narracja. Taka lekko ironiczna: pan Uchiha trenuje, odpoczywa, przychodzi do szkoły. Ta da dam! I oto jest.
    Scena pod szafką najlepsza. Biedny Uzumaki ma jedynie riposty do obrony, a tu Sasuke informuje go o prawa do jego własnego narutowego tyłka. Cho biorąc pod uwagę to, jak reaguje na głos bruneta i jego zapach, chyba niedługo nie będzie miał nic przeciwko. I ten koniec w ramionach Uchihy nawet go ucieszy.
    Ciekawe, Bom Bom z tego co pamiętam, polega na tym, że dadzą mu zadanie do wykonania. No to zobaczymy:)
    Aha, rodzinka Naruto jest gorzej pierdol... niż rodzina fajfusów w Refuge. Jego ojczym to psychol.
    A ja już czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo na ten naprawdę nie mogłam się doczekac. Codziennie tu zaglądałam, mimo że teoretycznie mój blog sam mnie informuje o nowościach. Uwielbiam twoich bohaterów, nie wiem jak ty to robisz, ale nawet kiedy opisujesz te ich wredne zagrywki, "czuć chemię w powietrzu". Czy jak to się tam mówi.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ pozwalam :D Bierz co chcesz, wszystko, może uda mi się kiedyś jeszcze wstrzelić z jakimś pomysłem w Twój gust ;) Cieszę się bardzo, że się spodobał i już nie mogę się doczekać efektów. Naruto będzie miał w końcu kogoś normalnego po swojej stronie, bo Hinatka... Cóż.
    Przejdźmy dalej, niestety pod Malborkiem nie daliśmy rady, bronili się skubańcy i Władek Jagiełło musiał spasować. Zamek odzyskaliśmy dopiero po 56 latach. No, to koniec historii ;)
    Teraz rozdział. Aż nie wiem od czego zacząć :D No to może od początku. Itaś "Gwiazda twojego pokroju nie może mieć siniaków, prawda? Co z twoją reputacją macho? Co, jeśli kobiety ci tego nie wybaczą?" no już go kocham! Co do znalezienia w kapuście, to moja starsza siostra też mi zawsze powtarzała, że mnie zabrali z domu dziecka, stałam taka samotna na końcu to się ulitowali ;) Nie, nie jestem taka jak Sasuke, wręcz przeciwnie, energia mnie rozpiera i wariatka ze mnie i nie może się nadziwić skąd się wzięłam w tej rodzinie ;) No popatrz Sasame ile to można w opowiadaniu znaleźć historii z życia własnego wziętych.
    Ojczym, grrrr, wyobrażam sobie bezsilność Naruto. Ciekawe czy mu się kiedyś przeleje i odda kretynowi. O matko, pewnie by go zabił za to. Kushina chyba też niewiele może, widać, że "tatuś" rządzi w domu ciężką ręką.
    I jakby mało było problemów to jeszcze dostał szafkę w tym samym fyrtlu. No ale gdyby nie to, nie byłoby akcji ^^ A akcja nam się rozwija. Oj taaak ;D Chłopcy sobie „dogadzają”, póki co słownie. Kto, komu, co i gdzie wsadzi. Mistrzostwo świata :D I na końcu Bom Bom! Zaciera łapki ;> Naruś, nie daj się!
    Aha i jeszcze chciałam skomentować mój komentarz (masło maślane ;) ) dotyczący kombinacji eee, że się tak wyrażę intymnej. Kiedyś napisałam, że nie wyobrażam sobie narusasu. Cóż, przeczytałam od tamtego czasu takie kombinacje i powiem, że wygląda interesująco. I im bardziej zagłębiam się w Twój tekst, tym bardziej chciałabym zobaczyć, jak Naruto uciera nosa Sasuke w łóżku ;>
    I również jestem za tym, żeby kieeedyś pojechali do L.A., a wtedy Uzumaki pokazałby, jak się tańczy na falach. O! :D
    Niech wen będzie z Tobą ku naszej radości :*
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  11. Super to było wspaniałe już czekam na następny rozdział. Gorące pozdrki i życzę dużo weny =*=*=*=*=*=*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  12. Wrauuu :D Cieszę się bardzo z nowego rozdziału ];> Nie powiem, robi się coraz ciekawiej. Tak jak Alien, czekałam na coś konkretnego i już miałam Ci jakoś dać do zrozumienia, że ja tu głodna scen jestem, bo hmm jednak mi tego w Bom Bom brakuje. No, ale widzę, że wsio idzie w jak najlepszym kierunku i już wprost nie mogę się doczekać kiedy Sasek dobierze się do tyłka Naruto. Dosłownie się dobierze ];> Albo Naruto do tyłka Saska, bo nawiązując do komentarza Daimona NaruSasu również może się smakowicie prezentować.(zabawne, że właśnie teraz kiedy jestem u Alienka yaoicujemy się, że tak powiem NaruSasu, wszak przyda się czasem jakieś urozmaicenie. No i co tu dużo gadać taki układ też byłby jak najbardziej mrau, biorąc pod uwagę naszego angsty uke ];> Coby pokazać, że nie każdy musi być słodki i piskliwy o zgrozo).
    Itachi dogryzający Saskowi jak najbardziej mi odpowiada i przychylam się do pomysłu Itaśka jako sprzymierzeńca Naruto ^^ To moze być naprawdę ciekawe.
    Wspólna szafka to jest to ];> Oojjj taaak ];> Zawsze mogą przy niej zrobić coś niegrzecznego ];> Od dawna już mi się pałęta po głowie pomysł na takiego one-shota oj taaak ;D "Jednym słowem miał po prostu przejebane. Zdrowo, radośnie i przede wszystkim na całej długiej i szerokiej linii." Genialne XD Perfumy Saska mrrrr <3 A z tego: "Ulży ci, jeśli ci wsadzę? – dodał.
    - Jeśli będę w stanie chociaż poczuć twoje mizerne klejnoty…
    - Zapewniam cię, że przez miesiąc nie usiądziesz na tyłku, tak będziesz je będziesz wspominał" po prostu padłam na twarz XD Co tu będę pisać, przekomarzanki słowne między tą dwójką są po prostu mistrzostwem świata. Stylistycznie jak zawsze w porządku, no i czekam czekam, bo kurde kto się z kim i o co założy? O tyłek blondyna czy raczej o to, kto w tym związku będzie grał pierwsze skrzypce? ];> Jak dla mnie mogą się wymieniać ];> Oj chcę już zobaczyć tę bezcenną minę Naruto :D Weny życzę weny oczywiście. Już nie mogę się doczekać ^_^

    OdpowiedzUsuń
  13. Pff! Wiem o tym kocie, że uwielbiasz moje komentarze :P
    Niesamowicie wyszedł ci ten rozd!!! Sasuke uciekający przed bratem. Ciekawość Itachiego... Uzumaki, ah te jego riposty, boskie.
    Ty wiesz co lubię xP
    Mizerne klejnoty... Oj, Naru chcę zobaczyć twoją minę, kiedy przekonasz się, że pan Uchiha ukrywa arbuzy xD
    Do następnej notki, bai bai :*
    By Pazurek ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział!!!!! Już nie mogłam się doczekać. Ale jest! Czytam od dawna, i bardzo mi się podoba.
    Uwielbiam opowiadania rozgrywające się w szkole. I jeszcze na dodatek, gdy bohaterowie uprawiają jakiś sport.
    A ostatnio mam jedno marzenie. To dlatego, że na moich ulubionych blogach (tym tez) notki pojawiają się za rzadko.
    Fajnie by było, gdyby wszystkie najlepsze autorki sasunaru założyły jeszcze jeden blog i pisały go razem. To znaczy każda po kolei dodawała rozdział nawet krótki. Ale była by radocha dla fanów. No ale wiem wiem, ja sobie mogę chcieć.
    Chociaż... Może rozpatrzysz mój pomysł?
    Mikoto

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, że dopiero teraz. Niestety, będąc na wyjeździe nie miałam możliwości przeczytać jak zakładałam, dlatego taki poślizg. I cholera, znowu przegapiłam dwa rozdziały: o Nie, nie, nie, muszę być na bieżąco. To się musi zmienić.

    W każdym razie, odnosząc się do poprzednich rozdziałów, cieszę się, że chcesz wprowadzić dziewczynę Naruto. Niezmiernie mnie ciekawi, kim się ona okaże: D Ja jak najbardziej jestem zwolenniczką tego pomysłu. Co do słów Naruto o matce Sasuke - masz rację; ) Faktycznie atak na któregoś z rodziców, szczególnie matkę, jest ciosem poniżej pasa i wkurza najbardziej.

    Ha! A ja podejrzewałam, że jednak nie będzie mu szło tak dobrze: D To by było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Znam to po sobie - na snowboardzie sobie radzę, a surfing nie jest dla mnie, choć próbowała tylko windsurfing, jednak co za różnica xD Woda i śnieg to dwie różne bajki, bo stan skupienia to wielka różnica, o!

    Haha. Rozbawiła mnie ta sytuacja na stoku. Fajnie to wszystko przedstawiasz - uwielbiam Twój styl. Taki lekki i ironiczny, cud, miód: D Fanklub Naruto - nie ma to jak uczyć, nie umiejąc nic. Ale że jego przyrodnia siostra potrafi jeździć? No tego się nie spodziewałam!
    Gdy pojawił się czarny snowboard i 'sex' wstrzymałam normalnie powietrze, oczekując ich starcia. Jest, jest, nie zawiodłam się, cudne <3 Szczególnie to, że tym razem to Naruto ma problem z aż nazbyt chętnymi rękami i reaguje na bliskość Uchihy: >

    Dwa do trzech dla Sasuke, yeah ! Chociaż sama nie wiem, komu kibicuję xD cieszę się prowadzeniem każdego, o!

    Trzy trzy, jak nic! O cholera, idą łeb w łeb! Desperacki pomysł Naruto - mistrzostwo <3 Dialog poprowadzony idealnie, ah te aluzję! Lubię wznosić toasty ku ich chwale ; )

    Podoba mi się, że skupiłaś się na takich szczegółach, by opowiadanie nabrało realizmu. Chodzi mi o Halfpipe, Big Air i takie tam profesjonalne nazwy. To naprawdę dodało swoistego klimatu, że nie potraktowałaś tego z góry, tylko wyszukałaś informację i w ogóle. Duży plus.

    Sasuke zazdrosny, yeah <3 ale o Hinatę? Lubię ją, nie lubiąc zarazem, a określenie, że poci się jak świnia i każda wzmianka na ten temat, wywoływała uśmiech na mej twarzy. Z tym się jeszcze nie spotkałam i nie mam nic przeciwko: D

    Haha! Padłam, gdy Naruto wskoczył na ręce Sasuke, mrau<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie opisana walka i furia blondyna.

    "- Odwal się! – wyprostował się, patrząc z wściekłością w czarne oczy Sasuke. Tym razem bez nawet grama kpiny, ironii, czy jakiejś innej oznaki wyższości nad społeczeństwem. Było w nich bowiem coś dużo gorszego.
    I Naruto nie mógł się nawet spodziewać tego, jak bardzo mylił się w swoich domysłach.
    W czarnych oczach Sasuke przez chwilę zobaczył litość."
    Nie wiem czemu, ale ten fragment bardzo mi się podoba. No cholera, nie powiem Ci czemu. Po prostu. Perełka. Jest w nim coś takiego, no, no, jest w nim to "coś". Tyle.

    I uwielbiam Kakashi'ego <3 Pasuję do trenera jak nic. Z resztą, w wielu opowiadaniach (nawet moim xD) jest trenerem i nie narzekam, bo ten motyw, mimo że oklepany, według mnie posiada swój urok.

    Już teraz przepraszam za chaos w komentarzu. Nie chcę nic pominąć. A w ankiecie na drugim blogu już zagłosowałam ; )

    "Co z twoją reputacją macho? Co, jeśli kobiety ci tego nie wybaczą?" - padłam. Od razu w głowie zabrzmiała mi ta piosenka, szczególnie, że będąc nad morzem na karaoke, akurat ktoś ją śpiewał, więc ją sobie przypomniałam xD

    Uwielbiam Twojego Itachi'ego <3

    "woźny baraszkuje z panią kucharką w… Sasuke od zawsze miał nadzieję, że jednak nie w kuchni." - zabijasz mnie. Śmiechem, rzecz jasna xD

    Dialog prowadzony pod szafką - znowu, znowu, znowu! Coś, co mi się podoba, oczywiście. Ja chcę więcej, więcej. Uwielbiam aluzje, docinki, riposty, szczególnie w ich wykonaniu, a że była tam wzmianka o klejnotach, wsadzaniu i tyłku, to już po prostu cudo. Nie jestem zboczona, co to to nie xD

    "Bom Bom! Uzumaki." - to się zacznie, oj zacznie: >

    Ah, i przepraszam, poprzednio pisałam "Boom Boom", sama nie wiem czemu: o to chyba przez pewną piosenkę, czy coś. W każdym razie już zapamiętam, że przez jedno 'o' ; )

    Emm ... coś jeszcze chciałam. W każdym razie, jednak zakończę. I tak trochę przynudzałam ^ ^"

    Pozdrawiam!

    P.S. Znowu musiałam dzielić komentarz xD

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.