sobota, 25 czerwca 2011

Bom Bom! 35

deedwarda, stoki narciarskie nie są takie straszne :D Najgorszy pierwszy raz, a później to już tematycznie jak z górki, ale takie rzeczy trza lubić :) Bo ja sieję panikę, kiedy głupia piłka od siatki leci w moją stronę, albo kiedy jestem na głębokiej wodzie :) o tak, ładnie powiedziane, Naruto jest 'chroniony' przez Sasuke, podoba mi się!


Jeszcze jedna sprawa:
Nigdy nie pisałam dla komentarzy, ale jest mi trochę przykro, że mnie olewacie. Chciałabym znać waszą opinię, szczególnie, kiedy w BB coś wam się nie podoba, żebym mogła to zmienić - oczywiście w granicach rozsądku i mojej wizji. Tymczasem z rozdziału na rozdział jest coraz mniej komentarzy, co mnie martwi, bo nie wiem, czy bb się wam już przejadło, nie podoba się wam, czy nie wiem co jeszcze. Ja rozumiem, że niektórzy nie mają czasu, teraz zaczęły się również wakacyjne wyjazdy, ale chciałabym, żebyście docenili moją pracę i trud, jaki wkładam w to opowiadanie.



Betowała niezawodna Kuroneko :)


Początek grudnia niósł za sobą niespodziewane powroty.
Największym zaskoczeniem było pojawienie się w szkole, po prawie miesięcznej rekonwalescencji, Sakury Haruno. Dziewczyna z lekkim, subtelnym niemal uśmiechem, witała się przyjaźnie z każdym uczniem, który do niej podszedł. Wielka diwa zimowego miasteczka, skryła się za skromną dziewczyną w wielkim, wyciągniętym swetrze i parze wytartych jeansów. W żadnym stopniu nie przypominała już księżniczki, którą była przed pamiętnym, halloweenowym wieczorem.
Sasuke obserwował ją uważnie, opierając się od niechcenia o szkolne szafki w jednym z najbardziej ruchliwych szkolnych korytarzy. Tutaj, zasłonięty przez mijających go ludzi, miał doskonały punkt obserwacji. Dopiero co przyszedł do szkoły z wyczerpującego treningu i czekał teraz na Naruto, którego, nie wiedzieć czemu, wciąż nie było.
Zirytowany zamknął oczy, odcinając się od obrazu odrodzonej z popiołów Haruno. Wczorajszego wieczora zaliczyli również inny, równie irytujący powrót. Do zimowego miasteczka zawitał bohater biznesowy, Itachi Uchiha, któremu po miesięcznych staraniach, udało się zaprowadzić pokój w zdegenerowanych europejskich pensjonatach należących do rodziny Uchiha.
Sasuke niemal warknął, kiedy przed oczyma stanęła mu twarz Itachiego. Jego brat plus eks dziewczyna zdecydowanie nie byli dobrym połączeniem. Zaczął się obawiać, że oglądanie dwóch kataklizmów, od których miał miesięczną przerwę, będzie nie lada wyczynem…
- Hej – usłyszał obok siebie zachrypnięty głos Uzumakiego i momentalnie otworzył oczy.
- Co tak długo? – przywitał chłopaka uprzejmie zimnym, zirytowanym tonem, ale mimo wszystko uśmiechnął się lekko. Naruto z pewnością był dobrym katalizatorem nieszczęść płynących od Sodomy – Itachiego i Gomory, symbolizującej Sakurę.
- Zaliczałem francuski.
- I co?
- I nic, nieważne – mruknął niechętnie, po czym rozglądając się po korytarzu, zapytał: - Słyszałeś, że wróciła… - I urwał niespodziewanie, patrząc prosto w zielone oczy szkolnej królowej. Haruno patrzyła na nich z drugiego końca korytarza, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Kurwa – mruknął cicho blondyn, a Sasuke zaśmiał się otwarcie.
- Lepiej bym jej nie nazwał – oświadczył radosnym tonem, również patrząc na dziewczynę. – Zmieniła się – stwierdził, z następnym przypływem satysfakcji zauważając, jak speszona Sakura odwraca wzrok.
- Taa… - mruknął Naruto i odwrócił się na pięcie. – Idziemy do klasy? Zaraz dzwonek
Uchiha jedynie kiwnął głową i nie patrząc już w stronę swojej byłej dziewczyny, skierował się za Naruto na lekcję literatury angielskiej.


- Druga połowa wieku szesnastego to rozkwit życia teatralnego w Anglii. Powstało wówczas zarówno wiele zespołów dworskich, jak i wędrownych trup teatralnych, zaś pierwszym gmachem przeznaczonym wyłącznie do…
Sasuke, ze znudzonym wyrazem twarzy, wgapiał się w okno, a słowa Gai`a docierały do niego z opóźnieniem. Nawet nie udawał, że robi notatki, całkowicie pochłonięty swoimi myślami. Analizował właśnie, z detaliczną dokładnością wczorajszy wieczór. Nie mógł zapomnieć o cholernych słowach Itachiego i błysku zrozumienia w oczach Naruto.
- Tyle razy powtarzałem już, że nie mam zamiaru oglądać z tobą głupiego meczu hokeja! – syknął Naruto, kiedy siedzieli w jadalni, jedząc akurat kolację. Sasuke westchnął ciężko, przymykając oczy.
- Ja mam pilot, ja mam władzę, więc, czy chcesz, czy nie, będziesz musiał oglądać ostatni mecz z fazy grupowej o puchar kraju, jasne?!
- Z tego co mi wiadomo, twój pilot ostatniego wieczoru przeżył kolejną śmierć kliniczną i patrząc na siedem ostatnich zgonów, których doświadczył, teraz nie będzie się już nadawał do użytku! – prychnął poirytowany Naruto, z głośnym trzaskiem odstawiając na stół szklankę z sokiem.
- Gdybyś nie wrzucił go do terrarium Orochimaru, z nadzieją, że ten połknie ten cholerny pilot, z pewnością miałby jeszcze kilka dni życia!
- Gdybyś nie oglądał jakichś głupich meczy, pilot miałby przed sobą jeszcze dekady spokojnej egzystencji – warknął Naruto i zaczął widelcem szarpać brutalnie mięso, jakie miał akurat na talerzu.
- Gdybyś ty nie chciał oglądać jakichś debilnych komedii, ten cholerny pilot miałby przed sobą stulecia!
- Och, tak? Gdybyś…
- Gdybym co? – Sasuke spojrzał poirytowany na blondyna, który zamarł z widelcem w połowie drogi do ust. Kawałek mięsa, które przed chwilą bezwzględnie atakował, spadł z powrotem na talerz, jednak Naruto nie zwrócił na to żadnej uwagi. Z bezgranicznym zdziwieniem, wpatrywał się w znajdujące się za plecami Sasuke drzwi. – Co znowu? – warknął Uchiha, odwracając się gwałtownie w tył. Zrobił to tak szybko, że aż coś zatrzeszczało mu w karku. Przeklął głośno, sam nie wiedząc, czy to z powodu bólu, który nagle go zaatakował, czy z powodu niespodziewanej wizyty, nieoczekiwanego gościa.
Do pensjonatu, jak już się domyślacie, wrócił Itachi Uchiha. Największy magik zimowego miasteczka.
Widząc ich, uśmiechnął się lekko i szybkim, zdecydowanym krokiem podszedł w stronę stolika, przy którym siedzieli. Sasuke skrzywił się na jego widok.
- Widzę, że gołąbeczki się zintegrowały – przywitał ich rozbawionym tonem. Naruto uśmiechnął się do niego radośnie, całkowicie lekceważąc tę oburzającą uwagę i odsunął krzesło obok siebie.
- Siadaj.
Sasuke spojrzał brzydko na swojego brata, zaciskając mocno pięści, w nadziei, że żadna z nich go nie zawiedzie i nie zrobi tego, o czym od zawsze marzył. Miał doskonałą świadomość tego, jak jego pięść idealnie pasowałaby do twarzy tego kretyna.
- Syn marnotrawny wraca z kolejnej misji? – zapytał przez zaciśnięte zęby, z jeszcze większym poirytowaniem przyjmując na siebie zaskoczony wzrok Naruto.
- Pamiętaj o tym, że ojciec, swojego syna marnotrawnego zawsze będzie stawiał na pierwszym miejscu.
Sasuke drgnął zaskoczony słowami Itachiego.
- Widzę, że gdy Naruto jest po twojej stronie, nie chodzisz już z poobijaną twarzyczką – dodał, nawiązując do pierwszego spotkania chłopców i ich bójki. Wówczas, Itachi również wrócił z dłuższej podróży. I bardzo chciał się dowiedzieć, kto nabił Sasuke tyle siniaków… Chyba wiedział, że sprawca okaże się jego bratnią duszą.
- Muszę go bronić, żeby znów się w jakiś syf nie wpakował.
- Żebym nie musiał ci przypominać, kto wyciągnął cię z więzienia – mruknął Sasuke, czując, jak zaczyna się w nim gotować. Żyłka na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować, kiedy brał do ręki widelec.
- Słyszałem o twoich bohaterskich poczynaniach, Sasuke – powiedział nagle jego brat, uśmiechając się lekko, tajemniczym, nieprzewidywalnym uśmiechem. Szykował kolejnego asa w rękawie.
- Niby skąd?
- Naruto mi opowiadał, kiedy do niego dzwoniłem – padła odpowiedź, a Sasuke w przypływie furii wygiął trzymany właśnie widelec.
- Dzwoniłeś? – warknął, oddychając ciężko. Przymknął oczy, biorąc kilka głębokich wdechów.
- Nasza gwiazda surfingu ci nie mówiła? – Itachi uniósł brwi, a w jego oczach, to spojrzenie… Jasna cholera! – Byliśmy ze sobą w stałym kontakcie. Nigdy nie dziwiło cię, że Naruto nie pytał o to, gdzie jestem?
- Nie! – syknął, odsuwając gwałtownie krzesło i wstając. – Straciłem apetyt – warknął w stronę zaskoczonego Naruto, który zmarszczył groźnie brwi.
- Czemu ty go tak nienawidzisz? – zapytał Naruto, w momencie, w którym Sasuke już miał odejść od stolika.
- Nienawidziłby jeszcze bardziej, gdyby wiedział – powiedział nagle Itachi, a w niebieskich oczach błysnęło cholerne zrozumienie. – Powiedziałeś mu o Madarze? – zapytał, zupełnie ignorując postać stojącego obok niego Sasuke, jakby w ogóle go nie zauważał.
- Nie, jeszcze nie.
- To dobrze. Masz go chronić, pamiętaj.
- Sasuke – usłyszał po raz kolejny swoje imię i spojrzał na nauczyciela, który stał nad nim niczym średniowieczny kat, w jednej ręce trzymając starą książkę, a w drugiej druciane okulary, które, gdy tylko czytał tekst, ubierał na nos.
- Tak?
- Prosiłem cię, abyś przeczytał fragment rozstania Romeo i Julii – powtórzył serdecznym tonem nauczyciel, nawet nie upominając Sasuke za nieuwagę. – Potrzebna będzie nam jeszcze Piastunka i Julia – mruknął jakby do siebie, z zamyśleniem patrząc w okno i kiedy akurat odwrócił głowę w stronę klasy, niefortunnym zbiegiem okoliczności Kiba rzucił gumką prosto w głowę Naruto.
- Wy! – krzyknął pełnym entuzjazmu głosem, uśmiechając się z mściwą satysfakcją. – Inuzuka będziesz Piastunką, a ty Uzumaki zagrasz tytułową rolę – powiedział z taką ulgą w głosie, jakby rozwiązał właśnie jakiś problem.
- Ja nic nie zrobiłem, to on zaczął we mnie rzucać! – bronił się Naruto, jednak Gai zmarszczył tylko groźnie brwi i zamaszystym ruchem ubrał na nos swoje druciane okulary. Spojrzał w starą książkę i mruknął: - Czytamy.
- Światłość! Z światłością rośnie mrok żałości! – przeczytał Sasuke, nie mogąc jednak powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu, który w jego głosie niewątpliwie było słychać. Spojrzał na siedzącego w pierwszych ławkach Naruto. Chłopak patrzył na niego z nienawiścią w oczach.
- Pani! – zabrzmiał pełen wściekłości głos Kiby.
- Co, nianiu? – odpowiedział mu Naruto przez zaciśnięte zęby.
- Matka się zbliża do twojej komnaty. Wstał ranek. Strzeż się. Panie, uchodź skrycie. – Kiba odetchnął z ulgą, czytając ostatnie słowo. Wypowiedział już swoją ostatnią kwestię podczas tej krótkiej, acz niezwykle treściwej scenki.
- Więc, okno, ranek wpuść, a wypuść życie! – syknął Naruto, jeszcze bardziej wściekły niż na początku.
- Żegnaj! Pocałuj raz! Już trzeba schodzić – Sasuke aż nie wierzył w to, co właśnie przeczytał. Głupi, cholerny Gai!
- O mój kochanku, więc tak pragniesz odejść? Mój przyjacielu, panie mój! Chcę słyszeć o tobie co dnia, a w każdej minucie ileż dni będzie! Gdy tylko liczyć zacznę, będę staruszką, kiedy ujrzę znowu mego Romea! – warknął Naruto takim tonem, jakby zaraz miał wstać i uderzyć nie tylko nauczyciela, ale również i swojego Romeo.
- Bądź zdrowa! Wierz mi, nie stracę żadnej sposobności, aby pozdrowić cię, moja miłości – mruknął Sasuke, kończąc miłosny dialog. Dopiero, kiedy Gai kiwnął potakująco głową i wstał z krzesła, klasa wybuchła śmiechem.
Uchiha westchnął cicho, masując uspokajającymi ruchami skronie. Ekscentryczny nauczyciel już nie raz odstawił podobną scenę, jednak nigdy chyba nie wyszła mu ona tak trafnie – pomyślał Sasuke, uśmiechając się gorzko do swoich myśli. Klasa śmiała się z niewątpliwego komizmu sceny, ale ironia losu była bez porównania lepsza. Zerknął w stronę blondyna akurat w momencie, w którym chłopak odwrócił się w jego kierunku. Uzumaki uśmiechnął się lekko, a jego niebieskie oczy błyszczały radośnie, jakby cała wściekłość już z niego wyparowała. Sasuke również się uśmiechnął, wyciągając z kieszeni swój telefon komórkowy i po kryjomu pisząc sms`a do Uzumakiego.


Naruto rozejrzał się po pustym korytarzu, po czym wszedł do męskiej toalety, zamykając za sobą cicho drzwi.
- Udzielił ci się szekspirowski nastrój? – zapytał cichym, niemal znudzonym głosem, kiedy Uchiha przyparł go do muru, składając na jego szyi niecierpliwe, gorące pocałunki.
- Zwłaszcza po twoich poetyckich sms-ach – warknął Sasuke, odpinając jego bluzę i liżąc drażniąco językiem gorącą skórę.
- Nie chcę ci przypominać, ale ty też nie wykazałeś się specjalną wstydliwością– pociągnął Uchihe w stronę jednej z kabin, jednocześnie majstrując przy pasku jego spodni.
- Nikt nie zauważył, jak tutaj szedłeś?
- Nie – westchnął cicho, kiedy Sasuke pocałował go mocno, przyciskając do ściany całym swoim ciałem.
- Masz teraz socjologię? – Uchiha kontynuował przesłuchanie, ustami powoli przemieszczając się po szyi blondyna.
- Mhm – przełknął ciężko ślinę, kiedy Sasuke dotknął jego penisa przez spodnie. Oblizał usta, czując, jak zaczyna robić mu się gorąco.
W powietrzu unosił się jedynie zapach środków czyszczących, świadczących o tym, że niedawno w toalecie było przeprowadzone poważne chędożenie. Koniec końców, oni również mieli zamiar się w niej trochę pochędożyć.
Naruto uśmiechnął się perwersyjnie do swoich myśli, rozpinając sportową bluzę Uchihy i dotykając jego rozpalonej skóry przez koszulkę. Pod palcami czuł twarde sutki bruneta, co podniecało go jeszcze bardziej, kiedy ich dotykał i ściskał drażniąco, a Sasuke zacisnął mocno usta, oddychając coraz ciężej.
Uchiha napierał na niego biodrami, ocierając się o blondyna powoli. Uwielbiali to - balansowanie na krawędzi obłędu, kiedy byli do granic możliwości podnieceni, kiedy żądza wirowała w nich, byli twardzi i gotowani na wszystko, a pomimo to, tak nieśpiesznie sprawiali sobie przyjemność. Hamowali się coraz częściej, a ich zmysły coraz bardziej szalały.
- Pragnę cię – wychrypiał Naruto, zaciskając mocno powieki i przełykając z trudem ślinę. Po chwili zastanowienia postanowił polizać Uchihe po szyi. Ciche mruczenie, które wydobywało się z gardła Sasuke za każdym razem, kiedy gorący, wilgotny język przejechał po wrażliwych punktach erogennych na jego ciele, wywoływał w Naruto dreszcz obezwładniającego podniecenia.
Wciągnął ze świstem powietrze do płuc, kiedy Sasuke odpiął zamek jego jeanców i zsunął je z jego bioder razem z bokserkami. Poczuł na pośladkach dotyk zimnych kafelek, a zaraz potem ciepłe, duże dłonie obejmujące jego tyłek i chroniące go przed chłodem ściany.
- Jesteś taki twardy – wyszeptał mu do ucha Uchiha głębokim, hipnotyzującym głosem. Naruto uśmiechnął się lekko w lśniącą od jego skóry bladą szyję bruneta, po czym podniósł się, patrząc na czerwone, wąskie wargi Sasuke.
Pocałował go mocno, niemal brutalnie walcząc z językiem Uchihy. Zderzali się zębami, gryźli się wzajemnie, co jeszcze bardziej ich pobudzało.
Naruto westchnął gardłowo, kiedy ręka Sasuke złapała jego twardego, sterczącego penisa i subtelnie, prawie niewinnie zaczęła go dotykać. Spojrzał w dół, w momencie, kiedy palce Uchihy zaczęły masować jego podbrzusze.
- Ty cholerny draniu – wychrypiał Uzumaki, uśmiechając się mimowolnie. – Drażnisz się ze mną? – przygryzł wargi, patrząc w błyszczące pożądaniem oczy Uchihy, pojedyncze krople potu na jego skroniach i wyczuwając na swojej rozpalonej, pragnącej dotyku skórze jego przyśpieszony, płytki oddech.
Ręce Naruto zakradły się do spodni bruneta, które już odpięte, czekały jedynie na zsunięcie z wąskich, seksownych bioder tego drania i Uzumaki, nie chcąc przedłużać ich toaletowej schadzki, ściągnął je, uwalniając penisa Sasuke.
- Pamiętasz, jak ocierałem nasze fiuty o siebie? – zapytał cicho, z fascynacją patrząc na postawne przyrodzenie Uchihy.
- Jakżebym mógł zapomnieć? – Sasuke uśmiechnął się lekko, patrząc mu wyzywająco w oczy.
I Naruto to zrobił. Elektryzujący dreszcz przeszedł po jego plecach, kiedy jego penis dotknął gorącego, gładkiego prącia Uchihy.
Odchylił głowę w tył, oddychając szybko, kiedy Sasuke zaczął poruszać biodrami, stymulując ich obu.
Och, boże, jak dobrze… Jak cholernie, kurewsko dobrze…
Naruto oddychał szybko, patrząc co jakiś czas na twarz Uchihy. Westchnął głośno, czując, jak jego mięśnie napinają się, a skóra pali żywym ogniem… Wystrzelił prosto we wciąż twardego, niezaspokojonego penisa Uchihy.


W stołówce było dzisiejszego dnia głośniej niż zwykle. Ludzie rozmawiali o wielkim powrocie Sakury Haruno do szkoły, o tym jak się zmieniła, wspominali pełne napięcia chwile, kiedy to dziewczyna oskarżyła Naruto o gwałt, przez co Uzumaki trafił do aresztu, o późniejszym oczyszczeniu go z win i złapaniu przestępcy. Ludzie w swoich słowach byli bezlitośni – szydzili, osądzali i zarzucali, wytykali nawet najmniejszy błąd, najmniejszą skazę.
Sasuke ze spokojnym uśmiechem patrzył na wszystko z boku, jedząc nieśpiesznie lunch z Naruto i swoimi kumplami. I pomimo wrogiej atmosfery przy ich stoliku, jadło im się naprawdę przyjemnie. Nawet pomimo tego, że Kiba, w przypływie diabolicznej zemsty, rzucił w Naruto hamburgerem. Blondyn wykazał się nie lada refleksem i uchylił się w momencie, w którym akurat na linii rzutu znalazł się pośladek Hinaty Hyuugi. Sasuke aż uśmiechnął się do siebie na wspomnienie miny dziewczyny, myślącej, że kawał tłustego mięsa znalazł się na jej tyłku za sprawą Naruto. Mina Uzumakiego również była warta grzechu.
- Masz dzisiaj trening na dole? – zapytał Naruto z pełnymi ustami jedzenia.
- Tylko mi nie mówcie, że ćwiczycie na paradę równości! – zaśmiał się głośno Kiba. – Sasuke, stary, nie sądziłem, że dasz się zrzucić na dół – Inuzuka aż się odchylił, nie mogąc się uspokoić, niewątpliwie przekonany, że jego żart był przezabawny. Naruto już otwierał usta, żeby powalić go jakąś ciętą ripostą, jednak nieoczekiwanie szatyn zaczął się krztusić. I już wydawało się, że Kiba naprawdę straci oddech, będąc cały czerwony na twarzy, jednak Neji uratował go diabelnie mocnym uderzeniem w plecy. Na szczęście z ust Inuzuki nic nie wypadło. Chłopak jedynie z załzawionymi oczyma sięgnął szybko po wodę Uchihy i wypił ją na wdechu.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że od dzisiaj masz zdrowo…
- Sakura! – krzyknął nagle Lee, zagłuszając ciche, spokojne słowa Uchihy.
- Jakoś ci to wynagrodzę Sasuke, obiecuję – mruknął Kiba, wykorzystując ostatnie sekundy uwagi Uchihy. Uśmiechnął się przepraszająco i skulił w sobie, jednak brunet nie patrzył na niego, zbyt zaskoczony niespodziewanym pojawieniem się obok ich stolika Haruno.
- Cześć Lee – przywitała się z Rockiem przesłodzonym, cienkim głosem, mrugając jednocześnie rzęsami.
- Sakura, chodź, usiądź obok nas! – Lee odsunął z sąsiedniego stolika krzesło i przysunął je w ich stronę.
- Nie, lepiej nie – Haruno zaczerwieniła się lekko, patrząc speszona na Sasuke. Jej zielone oczy usilnie starały się ominąć siedzącego obok niego Uzumakiego. – Chciałam ci tylko przypomnieć, że o szesnastej zaczyna się nasz trening. Bądź trochę wcześniej, bo mój trener chce sprawdzić twoje umiejętności – powiedziała i uśmiechnęła się na pożegnanie. Zanim Lee zdążył zareagować, oczarowany dziewczyną, Sakura już kierowała się w stronę wyjścia ze stołówki, przyciągając do siebie spojrzenia reszty szkoły.
- Wasz trening? – wysyczał Sasuke, patrząc na Lee z niebezpiecznym, mrożącym krew w żyłach błyskiem w oku. Chłopak w pierwszym przypływie paniki skulił się w sobie, ale po chwili zastanowienia zmarszczył groźnie brwi i uniósł podbródek wysoko do góry.
- Będę z Sakurą trenował łyżwiarstwo, coś ci nie pasuje?! – krzyknął, podnosząc się nieco z krzesła i pochylając nad stołem. Jego czarne oczy zapłonęły z determinacją.
- Łyżwiarstwo szybkie? – Neji włączył się niespodziewanie do rozmowy.
- Nie - Lee zaczerwienił się mocno. – Figurowe. Zawsze o tym marzyłem, żeby trenować w duecie z Sakurą. Chcemy zakwalifikować się do mistrzostw juniorów! – zawołał entuzjastycznie, ale jego uśmiech nieco zbladł, kiedy spojrzał na Uchihe.
- Bawicie się teraz w sportowców, co? – Sasuke zmrużył oczy, wykrzywiając usta w złowieszczym uśmiechu. Kątem oka zobaczył, jak Naruto przygryza wargę, żeby się nie roześmiać. Przy ich stoliku zapanowała nieprzyjemna cisza. Lee nie zdobył się już na odwagę, aby odpyskować Sasuke. – Będziesz wspierał duchowo Haruno, żeby dobrać się do jej majtek i dokończyć to, co…
- Zamknij się! – krzyk Lee przedarł się przez ogólny gwar rozmów, śmiechów i krzyków, które nagle ucichły. Na stołówce zapanowała bezgraniczna cisza, przerwana jedynie przez siorbanie napojów z kartoników. Uczniowie patrzyli na nich z mieszaniną zaskoczenia, szoku, częściowego przerażenia i satysfakcji, że ktoś w końcu pokazał Sasuke, że się go nie boi.
Ale to był błąd. Wielka, fatalna pomyłka, której właśnie dopuścił się Rock Lee.
- Nie masz prawa tak o niej mówić! Nawet nie wiesz, co ona przeżyła! – krzyknął Lee i poderwał się z krzesła, które upadło z głośnym trzaskiem. Niewyobrażalnie gęste brwi chłopaka zmarszczyły się złowieszczo, a w okrągłych oczach zapłonęła determinacja. - Nie masz prawa jej obrażać, nie masz prawa…!
- Mam się nad nią litować? – Ciche, spokojne słowa Sasuke zabrzmiały jak wystrzał. Nikt nie ośmielił się odezwać, wszyscy byli zbyt poruszeni. Dzisiejszego dnia, chcieli się dowiedzieć prawdy, która części osób do tej pory mogła umknąć. A ich stolik znał ją przecież najlepiej. Tymi informacjami żyła cała szkoła i każdy bez wyjątku był spragniony sensacji.
- Ona zasługuje na współczucie!
- Przez swoje cholerne oskarżenia ta szmata o mało nie zniszczyła komuś życia! – syknął, również się podnosząc. Nie musiał dopowiadać, kogo Haruno o mało nie posłała do więzienia – wszyscy to doskonale wiedzieli.
- Gdybyś ją chronił, nie doszłoby do tego! Nie doszłoby do niczego złego i teraz Sakura nie musiałaby żyć z tym piętnem! – krzyknął Rock rozemocjonowanym, pełnym wściekłości głosem. Zacisnął mocno pięści i uderzył nimi z całej siły w stół. – Nie ochroniłeś jej, a to było twoje zadanie jako jej chłopaka! – Lee dysząc ciężko patrzył na niego nienawistnie.
- Chroniłem kogoś innego.
- Uzumakiego? – Jego usta wygięły się w złośliwym, niemal pogardliwym uśmiechu.
Sasuke nie pamiętał, żeby Lee kiedykolwiek był taki jak teraz, zachowywał się zupełnie nienaturalnie. To nie był Rock, którego on znał – rozwrzeszczany, nieco głupi, ale prosty i poczciwy chłopak, który podkochiwał się w szkolnej królowej, którego największą pasją były łyżwy i nie zamieniłby ich na najdoskonalszy snowboard czy narty. Teraz stał przed Sasuke ktoś dziwny – gniewny, pełen nienawiści, wrogości do ludzi, którzy byli jego przyjaciółmi.
– Myślisz, że nie wiem, co on z tobą zrobił? Stałeś się teraz taki jak on! – wskazał oskarżycielsko palcem na Naruto, który zacisnął mocno usta. Uchiha widział, jak się powstrzymuje, żeby nie zrobić czegoś, co kiedyś zrobiłby już dawno, co kiedyś nie miało żadnego znaczenia – jednak teraz, gdy nie był już z blondynem w relacji wróg na celowniku, musiał się powstrzymać.
Tak po prostu, Naruto nie mógł wpierniczyć Lee, bo nie chciał zaczynać kolejnej wojny z kumplami Uchihy, bo musiał żyć w tym miasteczku i zrobić wszystko, żeby ono go zaakceptowało. Chociaż to nie zmienia faktu, że Sasuke doskonale wiedział, jak bardzo Uzumaki chciał pokazać Lee, że się myli – wykorzystując argument siły oczywiście.
- On już dostał swoją szansę i ją zmarnował! Miał wybór, miał cholerny wybór, ale sam wybrał sobie tę ścieżkę! Pobił swoich kolegów i trafił do poprawczaka, on nie był ofiarą, tak jak Sakura!
- Zamknij gębę, bo inaczej ja to zrobię! – syknął niespodziewanie Naruto, również podnosząc się nieco z krzesła.
Sasuke czuł, jak stołówka wstrzymuje oddech na taki obrót spraw. Na razie żadnego nauczyciela nie było w pobliżu, aby mógł zainterweniować, konflikt musieli rozwiązać sami i chyba po raz pierwszy tego żałował.
- Naruto! – syknął Sasuke, w ostatniej chwili powstrzymując rękę Uzumakiego, który już miał uderzyć Lee.
- On nie ma, kurwa, żadnego pojęcia o moim życiu! – warknął chłopak, wyrywając się z uścisku Uchihy.
- Wystarczy – powiedział spokojnie Sasuke, patrząc na blondyna na jego wściekłość i gniew, płonący w niebieskich oczach.
- A jakie ty miałeś pojęcie o życiu Sakury?! Twoje pojawienie się w miasteczku zniszczyło jej świat! To przez ciebie jest teraz…
- Idziemy – szepnął Uchiha i odsunął się od stołu.
- Przypieprzę mu, wtedy zniszczę i jego cholerny świat, będzie spokój – warknął Naruto, jednak kiedy tylko Sasuke złapał go za łokieć i pociągnął za sobą, skapitulował.
- Od tej chwili radziłbym uważać, Rock – mruknął na odchodnym Sasuke, wprost do ucha wściekłego, wzburzonego Lee. Zanim chłopak zdążył zareagować, chłopcy kierowali się już ku wyjściu na stołówkę.
Czy wychodzili jak bohaterowie?
Trudno powiedzieć, zwłaszcza, kiedy zobaczyli stojącą w jednym z wyjść ze stołówki Sakurę Haruno, przysłuchującą się z nieodgadniętym wyrazem twarzy całej przyjacielskiej wymianie zdań.



Naruto leżał na śniegu, wgapiając się w niebo. Było cholernie zimno, ale podczas czteromiesięcznego pobytu w zimowym miasteczku zdążył się już do tego przyzwyczaić.
Płatki śniegu spadały leniwie na jego policzki, topiąc się momentalnie. Białe, tłuste chmury ciągnęły się od wschodniego, aż po zachodni kraniec nieba. Tylko w niektórych, bezchmurnych fragmentach nieboskłonu można było zobaczyć odcień głębokiego, jasnego błękitu. Te dziury na zachmurzonym niebie skłoniły go do głębokich refleksji.
Naruto wyobraził sobie, że to zasrane niebo jest w tym momencie jego życiem. Że wszystkie luki w chmurach to szczęśliwe chwile, a wielkie, białe obłoki, to reszta jego zrypanej egzystencji. I tutaj nasuwa się kluczowe pytanie, czy jeśli pokierowałby swoim życiem inaczej, miałby więcej niebieskich fragmentów? Jego niebo byłoby bardziej błękitne?
Lubił swoje życie, jakkolwiek dziwne i pokręcone by ono nie było. Nie chciałby go zmienić. Ale może powinien? Może powinien zrobić coś dobrego dla ludzkości, żeby odkupić swoje winy? Zapewnić sobie cholerne rozgrzeszenie?
Kiedy zaczynał już myśleć o zostaniu misjonarzem, przyjęciu święceń kapłańskich, albo oddaniu nerki, obraz nieba – a w tym momencie również i jego życia, przysłoniła głowa Sasuke.
- Tyłek ci jeszcze odmarznie – powiedział z kpiącym uśmiechem na ustach.
Znajdowali się właśnie na stoku. Sasuke w przypływie łaskawości postanowił dać naszemu blondynowi kolejną lekcję. A w zasadzie to Uzumaki musiał ćwiczyć to, czego już dowiedział się od snowboardowego mistrza. A ten, bezwzględnie wypominał mu każdy, najmniejszy błąd, jakiego blondyn dopuścił się na desce.
Naruto uśmiechnął się do niego lekko i westchnął ciężko. Sasuke dopiero teraz do niego dojechał, czekając na szczycie po to, aby zobaczyć, jak Uzumaki sam radzi sobie na snowboardzie. Tym razem nie byli na czarnym stoku, co nie zmienia faktu, że deska wciąż była dla Naruto sporym wyzwaniem.
- Nie mam całego dnia, rusz tyłek i zjeżdżamy w dół – powiedział Sasuke i spojrzał na blondyna ponaglająco. Naruto zawsze jeździł przodem nie tylko dlatego, żeby Uchiha mógł obserwować umiejętności i postępy blondyna na snowboardzie, ale również temu, że w razie groźnego upadku Uzumakiego, brunet zawsze mógł szybko zjechać na dół.
- Sasuke? – zapytał niepewnie, przygryzając wargę. Musiał zapytać o to Uchihe, pogadać z nim, cokolwiek.
- Co?
- Naprawdę myślisz, że Lee nie ma racji?
- W związku z Haruno?
- No – skinął głową, ze zdenerwowaniem majstrując przy zapięciu snowboardowych wiązań. – Ona została zgwałcona, ja sam, z własnej woli spieprzyłem sobie życie, to chyba niesprawiedliwe. Sasuke uśmiechnął się krzywo.
- Chyba?
- Nieważne, co było kiedyś, jej należy się współczucie, ona naprawdę jest ofiarą.
- I co z tego? – Sasuke prychnął poirytowany i Naruto wyczuł, jak jego słowa rozzłościły bruneta. – Zapomniałeś, jak ta szmata o mało nie posłała cię do więzienia?
- Na jej miejscu, też bym się wysłał do paki – westchnął i przymknął lekko oczy. – Nie pamiętasz, jak ją potraktowałem, kiedy nakryła nas w jej kiblu? To było przecież oczywiste, że byłem pierwszym podejrzanym.
- Skoro tak ci przykro idź ją pocieszyć w ciężkich chwilach! – syknął Uchiha i już miał odjechać, gdy Naruto niespodziewanie złapał go za rękę. Zacisnął mocno palce otulone w ciepłej rękawicy na kurtce Sasuke.
- Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? – zapytał powoli Naruto, marszcząc brwi, ale jednocześnie na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. – Przez ten miesiąc ani razu nie pomyślałem o Sakurze. Kiedy wychodziłem z aresztu byłem tak szczęśliwy, że nie docierało do mnie nawet, co się naprawdę stało. Ja… - zawahał się, patrząc w zamyśleniu na Sasuke. – Ona była mi całkowicie obojętna, a ta sprawa dotyczyła mnie przecież bardziej niż kogokolwiek. I wczoraj w stołówce… - westchnął ciężko, przymykając oczy. – W jej oczach było coś takiego… - Naruto skrzywił się lekko.
- Stajesz się ckliwym pedałem – zawyrokował nagle Sasuke, a Naruto zamrugał zdezorientowany na te słowa.
- Co? – w przypływie szoku patrzył, jak Sasuke wyrywa swoją rękę z jego uścisku – Sakura od zawsze miała cholernie idealne życia, szczęśliwe dzieciństwo, kupę kasy i wszystko, o czym tylko zapragnęła. W łyżwiarstwie figurowym była prawie tak dobra jak ja w snowboardingu, wiedziałeś o tym? – zmrużył kpiąco oczy, na widok zaskoczonego wyrazu twarzy blondyna. – Nie była przystosowana do życia i teraz przynajmniej przejrzała na oczy.
- Miała wszystko, ale nie miała ciebie – Naruto uśmiechnął się lekko, jednak Uchiha zignorował jego uwagę.
- Na świecie jest masa strasznych tragedii. Ludzie głodują, cierpią, umierają na pieprzonych wojnach, tracą wszystko… Ona wciąż ma swoje cholerne życie. – Sasuke zacisnął mocno usta, odwracając wzrok.
- Mówisz, jakbyś wiedział.
- O czym?
- O Madarze. – Naruto przygryzł w zdenerwowaniu wargę, patrząc na obłędnie czarne oczy Uchihy.
- Skąd możesz mieć pewność, że nie wiem? – Chłopak uśmiechnął się lekko i pchnął przód deski w dół stoku, pozostawiając oniemiałego Uzumakiego samego.
- Kurwa – syknął tylko blondyn, podnosząc się szybko i zjeżdżając za Sasuke.

22 komentarze:

  1. Przyznaje się do winy.
    Czytam twojego bloga już od dawna, ale do komentowania mi nieprędko.
    Po prostu zazwyczaj nie umiem przekazać tego co myślę i nie jestem zadowolona z jakości mojej wypowiedzi :P
    Mobilizuję się od dzisiaj, mam nadzieję że w jakimś stopniu zachęci Cie to i pomoże w dalszym pisaniu :D
    Muszę Ci pogratulować, bo jesteś naprawdę świetna w tym co robisz (jesteś w pierwszej trójce moich ulubionych autorów). Tworzysz realistyczne opisy i naturalne, pełne humoru dialogi. Postaci są dobrze wykreowanie pod względem charakteru jaki i zachowań. Uwielbiam to że zarówno Naruto jaki i Sasuke są dominującymi, niewyżytymi samcami. ;]
    Jedyne malutkie zastrzeżenie jakie mam do tej pory jest to że, podczas zbliżenia, kiedy Sasuke był pasywny nie oddałaś do końca jego przeżyć. Ogólnie było dobrze ale po przeczytaniu czułam takie nienasycenie. Byłam bardzo ciekawa jak to przedstawiasz, ten akt oddania się Sasuke i uważam, że nie było to 100% twoich możliwości (oczywiście jest to tylko moje marudzenie i możesz uznać, że się czepiam :P).
    Podsumowując piszesz na bardzo wysokim poziomie, jak dla mnie cud, miód i orzeszki :D
    Nie zbyt wiele Takich osób jest w sieci, które do tego dodawałyby notki regularnie, a więc chylę przed Tobą czoło ^^
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na ciąg dalszy opowiadania o Twoich śnieżnych diabłach.
    Eve949

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedzę na balkonie, o trzeciej rano, w samej koszulce i jest mi tak cholernie zimo, ale musiałam skończyć ten rozdział do końca :) Tak bardzo nie chciałam przerywać czytania, że stwierdziłam, że przeżyję :) Nie kumam fragmentów z Madarą, ale mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni, jak najbardziej podobała mi się łazienkowa scena, no i kłótnia na stołówce wywołała u mnie wyobrażeniowy orgazm :) Czekam na neeeeeeext :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się co z Sakurą i jej różowym związkiem z Sasuke. Jakoś zniknęła i wszystko ucichło. Ale czekałam cierpliwie, bo stwierdziłam, że kiedyś w końcu powiesz nam, co z nią ;) No i przywróciłaś ją na łono zimowego królestwa. Wróciło, skromne teraz dziewczę, które dostało od życia po głowie. Współczułabym jej, gdyby nie to, że mam jakieś dziwne wrażenie, że zaczyna coś mieszać, pinda jedna :/ Wygląda jakby buntowała Lee, jakby chciała teraz odegrać się na naszych chłopcach. Myślę sobie, że po takich traumatycznych doświadczeniach może się w końcu domyślać, co zaszło w jej łazience i cóż to kłuło ją, gdy Uchiha ją przytulał i co najważniejsze, z czyjego powodu taka szpila ożyła.
    "Czy wychodzili jak bohaterowie?"
    Dobre pytanie. Obawiam się, że Sasuke zacznie bardziej tracić, niż Naruto zyskiwać.
    To ile tych rozdziałów? Około 50? To mamy jeszcze 15. Borze zielony! Jeszcze tyle może się wydarzyć! Zapewne jakiś kryzys nastąpi, bo coś za dobrze im idzie. Na pewno ktoś w końcu odkryje ich schadzki. Ja za każdym razem, jak się migdalą po kątach mam ochotę się rozejrzeć. Cholera, dupki jedne kiedyś wpadną i będzie bigos :/
    AAA!!! Wszyscy wiedza o Madarze a my nie! ;) Ciekawa jestem co na niego masz.
    I oczywiście Itachi :D Och, jak ja go uwielbiam u Ciebie. Cieszę się, że wpada do nas co jakiś czas :D
    Pozostaje czekać na kolejne Twoje pomysły.
    Jeszcze słowo do sceny w biurze. Muszę zgodzić się z Eve, też czuję trochę niedosytu. Ale może nam jeszcze pokażesz 'odkrytego' Sasuke, w końcu tyle jeszcze przed nimi/nami ;)
    Wena moja kochana, oby pomysły spływały do Twojej głowy nieprzerwanym strumieniem :D
    Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! Nie napisałam o Szekspirze! To było świetne :D Uśmiali mnie chłopcy i potem romantyczna schadzka w łazience, w czasie lekcji socjologii. Myślę, że przedmiot nie został wybrany przez Ciebie przez przypadek ^^ Za tak dogłębne badania więzi międzyludzkich, powinni zaliczyć przedmiot na piątkę ;)
    I cholera na serio miałam lęki, że ktoś wejdzie. Oni mnie wykończą, jak tak dalej będą robić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością...:)Chociaż nie zawsze pisze komentarze.:( Postaram się to zmienić ^^. Życzę weny... Czekam na next!
    By:karo

    OdpowiedzUsuń
  6. twoje opa zawsze mi się podobały i podobać będą. Scenka w łazience było cudna oby więcej takich. Sakurze życzę śmierci a panu rock lee życzę obitej gęby przez naruto. Czekam z niecierpliwością na następną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział a to w ubikacji bardzo mi się podobało albo to na stołówce jak Sasuke zaczął bronić Naruto wspaniale bardzo podobają mi się takie sceny. Fajnie też by było gdyby na serio grali rolę romeo i Julię i Sasuke był by romeo a Naruto Julią i na sam koniec pocałowali się w tym przedstawieniu przed ludźmi xD. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  8. Noo doobra. Przepraszam. Wiesz, co jest śmieszne? Najczęściej zostawiam sobie kartę z Twoim blogiem z zamiarem skomentowania "za jakiś czas". I nagle pojawia się nowy rozdział. Dzięki za mobilizację.
    Zacznę może od czegoś, dzięki czemu powinien zagościć uśmiech na twej twarzy :D No, więc co jakiś czas dodaję sobie ulubione cytaty z Bom Bom. Z Refuge tez trochę jest, ale na pewno nie tyle co z BB. Ach, właśnie, Refuge! Miałam poruszyć sprawę tego opowiadania dawno temu. Kiedy znowu wróciło mi SN, zabrałam się czytanie. Zachęciła mnie pozytywna opinia Sanu. Chcesz znać moją? O wiele bardziej podoba mi się druga część. Przykro mi to mówić, ale w pierwszej jest wiele błędów oraz... absurdów. Totalnie mnie to rozwalało. Nie wskażę mojego ulubionego. Muszę też powiedzieć, że ledwo skończyłam pierwszą część. Na początku czytałam non-stop, potem... chyba się przejadłam. Po prostu ostatnia akcja w Brazylii mnie wykończyła. SRSLY. A miejsca, w których rozgrywały się sceny erotyczne... Haha. Powiem Ci, co było najlepsze podczas czytania: zadawanie sobie pytania "Gdzie tym razem Ssk i Nrt będą uprawiać seks!?". Dzięki, nie zawiodłam się. Sceny w konfesjonale i w dżungli nie zapomnę baaardzo długo. Well, to było dziwne!
    No i chciałabym, abyś kiedyś to kontynuowała. Jak już skończysz BB, oczywiście. MASZ SKOŃCZYĆ.
    Przechodzimy do części o Bom Bom. Bardziej aktualnie.
    Jestem olbrzymią maniaczką poprawnej interpunkcji, więc musze sobie pogadać - niektóre przecinki były niepotrzebne lub ich nie było I powiem ci, co mi się podoba - że scena NS nie była bardzo szczegółowa XD Dzięki! Czekam na kolejne dziwne miejsce? *haha, stok*
    No, więc czekam na kolejny fajny rozdział. Chcę, żeby się coś zaczęło dziać! Jakaś drama! Ach, i ten wątek z surfingiem. Totalnie go pragnę :D

    btw. były kutasy, fiuty, fallusy... a gdzie chuje!?

    LOVE
    Sake

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. COŚ URYWA MI KOMENTARZ, CO MNIE MEGA WKURZA. WYBACZ ZA TO KASOWANIE. PODZIELĘ GO NA DWA ><

    Przechodzimy do części o Bom Bom. Bardziej aktualnie.
    Jestem olbrzymią maniaczką poprawnej interpunkcji, więc musze sobie pogadać - niektóre przecinki były niepotrzebne lub ich nie było </3 Kocham stawiać przecinki i chętnie bym poprawiła wszystkie części Refuge XD! A pani Kuroneko - może być. Nie narzekam poza tym na korektę.

    OdpowiedzUsuń
  12. PART II

    Hmm, nigdy nie rozpisuję się nad fabułą, ale spróbuję jakoś ustosunkować się do tego, co teraz się dzieje. Kocham Twojego Sasuke, co być może wspominałam jakiś czas temu. Jest taki, jaki być powinien. Ju noł jaki. Nie będę się rozpisywać. Ach, och. A Naruto - z nim jest naprawdę różnie. Wiem, że tworzysz swoje własne ooc, które Cię zadowala. Bez Jezusowania. Podoba mi się, co mówił o Sakurze. Co daje mu trochę kanoniczności, bo nie jest takim skurwysynem. Nrt to wytonowana postać - nie może być zbyt ciotowaty ani zbyt męski. Taka jest moja opinia.
    Powiem ci coś jeszcze - po tylu latach nadal nie mogę się przekonać do pasywnego Ssk. Dla jednych to niewielka różnica, ale po prostu nie. Nie mam nic przeciwko, jeśli jest tylko co jakiś czas. Sry, tyłek Nrt też musi mieć trochę odpoczynku ;> I powiem ci, co mi się podoba - że scena NS nie była bardzo szczegółowa XD Dzięki! Czekam na kolejne dziwne miejsce? *haha, stok*
    No, więc czekam na kolejny rozdział. Chcę, żeby się coś zaczęło dziać! Jakaś drama! Ach, i ten wątek z surfingiem. Totalnie go pragnę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wybacz Koko, padło na Ciebie. W ten piękny dzień w którym naszła mnie wielka ochota na danie upustu moim myślom w słowie pisanym.
    Ale żeby nie było to za bardzo, że tak powiem, zaśmiecające to postaram się aby było na temat nowego rozdziału.
    Mówisz, że stoki narciarskie nie są straszne? Powiem Ci, że są...jak się stoi w nieodpowiednim miejscu i sunie na Ciebie zgraja narciarzy a Ty nie masz gdzie uciec.
    Ja podnoszę lament jak piłka od siatki NIE leci w moją stronę. Uwielbiam grać w siatkówkę^^ Najlepiej jeden na jednego wtedy piłka zawsze jest moja xDD Jakie to egoistyczne ale cóż poradzić.
    Głęboka woda mnie przeraża więc tam nie idę...i gryzę gdy ktoś ośmieli się mnie do niej wlec.
    Powrót Sakury do szkoły był nieunikniony więc Sasuke nie powinien się tak irytować jej obecnością.
    Mi jej troszkę szkoda, jaka by nie była to nie zasłużyła na to co ją spotkało. Niemniej jej postępowanie, oskarżanie Naruto pozostawia wiele do życzenia.
    Gai i jego pomysły...konałam ze śmiechu dzisiejszej nocy czytając część poświęconą czytaniu Szekspira. Aż się dziwiłam, że nie obudziłam nikogo tym śmiechem.
    Wyobraziłam sobie Naruto jako Julię na balkonie w zwiewnej kiecce i Sasuke chowającego się za krzaczorem pod owym balkonem. Jeszcze Kiba jako niańka...rola w sam raz dla człowieka z mordem wypisanym na twarzy ilekroć widzi Uzumakiego.
    Madara...? Madara, Madara, Madara...co z nim? * ciekawi się, oj bardzo się ciekawi*
    Itachi, jest fajny aczkolwiek mam mieszane uczucia względem jego osoby. Coś mi się też w nim nie podoba. Ale jest fajny.
    Te ich chędożenia...jejuuuu ja Bom Bom w postaci serialu poproszę!I niech będzie, że jestem zboczona bo jestem. Jednak myślę, że sama bym nie oglądała bo na bank chętni by się znaleźli.
    A Lee - nabrałam szacunku do człowieka. Głupi to głupi, że się rzuca jak żaba o ścianę nie do tych co trzeba ale za sam fakt, że się postawił należy mu się szacunek.
    Lee, zakochany chłopak, nie widzi świata poza Sakurą i pod wpływem emocji nie zdołał przemyśleć swoich słów. A może doszedł do takich wniosków już dawno tylko siedział cicho a jak lawina ruszyła to nie można jej było zatrzymać.
    Taki cichy, niepozorny a tu proszę...wyszła i z niego bestia. Ciekawe jak teraz Sakura go potraktuje i jak na niego spojrzy. Łaskawszym okiem? A może wcale się nie zmieniła i wkrótce zacznie snuć intrygi.
    Sasuke jest taki uroczy jak się focha, złości i ma perfidnie podłe i zbreźne myśli.
    Ten Madara mnie ciekawi, ciekawi ale to już wiesz.
    I co dalej z Sakurą bo myślę, że ona jeszcze zamiesza ale mogę się mylić.
    Miałam tu sobie się rozpisać ale upłynęło kilka godzin od rozpoczęcia tego komentarza i mi milion razy się zmieniały chęci...
    może nie chęci a raczej wen komentarzowy. Kuzyn weny twórczej jaką posiadacie pisząc opowiadania.
    ....lepiej skończę bo chyba zaczynam na nowo się nakręcać...a wtedy nie będzie Ci się chciało rolować strony...o czytaniu tego nie wspominając...
    Pamiętam, pozdrawiam, życzę matki weny.
    xD

    OdpowiedzUsuń
  14. wiesz, nie musisz się tak przejmować brakiem komentarzy to na pewno nie dlatego ze nie fajnie piszesz bo wręcz przeciwnie!!!!! piszesz najlepiej a uwierz ze przeczytałam już setki blogów yaoi oby tak dalej jesteś znakomita i z niecierpliwością czekamy na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jestem typem oddanego komentatora, więc nie obiecuję następnych komentarzy, ale za to jestem bardzo oddaną czytelniczką i zapewniam cię, że naprawdę lubię twoje opowiadanie i wszystko czytam ;) Podoba mi się nawet bardziej niż Refuge (tam doczytałam do 20-któregoś rozdziału, a potem zobaczyłam Bom Bom! i nie umiem wrócić^^)
    Rozdział jak zwykle fajny. Sasuke jest bezlitosny - eufemistycznie mówiąc. Chwilowo troszkę mi szkoda Haruno, ale do następnego rozdziału na pewno mi przejdzie.;) Strasznie mi się spodobała scena na stołówce. Czekam na tą słoneczną Kalifornię i mam nadzieje, że poświęcisz kiedyś jedną scenkę występowi Rocka i Sakury. :) Anemic

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadszedł więc czas na mnie. Przyznaję, grzeszyłam przez długi długi czas - po przeczytaniu pierwszych kilku rozdziałów BB odstawiłam na "odwyk" (zeby nie czekać tyle na rozdziały po prostu odstawiam dopóki się ich trochę nie nazbiera xD) i nie wróciłam aż do wczoraj. Zawsze albo nie było czasu, albo miałam masę spraw do zrobienia... A teraz BB wykończyłam w jeden wieczór, siedziałam do trzeciej przy komputerze i czytałam, czytałam, czytałam... Boże, Koko, twoje opowiadania uzależniają. Może źle zrobiłam że się za nie zabrałam? Chyba lepiej by było poczekać do końca, bo teraz nie wytrzymam czekając na kolejne notki. Ale może od początku.
    Fabuła na początku, kiedy dopiero czytałam we wstępie mnie nie przyciągała. Jest masa, masa, masa blogów, gdzie tematyką jest szkoła i sport i pewnie gdybym nie czytała wcześniej Refuge to bym zostwiła... "To w końcu Koko, co jak co, ale nudno nie będzie." I się nie pomyliłam.
    Relacje Uzumaki-Uchiha są mistrzowskie. Naprawdę świetne, genialne, mogę zachwalać godzinami - chyba lepiej nie można było tego przedstawić. Nienawiść, ale jednak coś jeszcze, trochę aluzji, erotyzmu, już od samego początku... Naprawdę, nie potrafię sobie wyobrazić lepszego przedstawienia tej więzi w ff. Jest naprawdę świetnie i z całego serca ci gratuluję, bo to chyba najważniejszy element w ff yaoi. Relacje. Charaktery...
    Bardzo podoba mi się Sasuke. Jest kanoniczny, ma w sobie ten magnetyzm, cynizm, wszystko, co według mnie powinien posiadać Uchiha. Uwielbiam go, jest naprawdę dobry - prawdziwy facet, nie klucha, niby normalny, a jednak tak złożony, że sama nie wiem, czego się po nim spodziewać.
    Uzumakiego pokochałam od pierwszej chwili nawet jeśli czasami kanon idzie się kochać. Nie przypomina mi mangowego Naruto, ale jednak jest w nim ta cząstka z pierwowzoru. Taki... niegrzeczny chłopiec, mężczyzna, niebezpieczny, a jednak... Uzumaki.
    Szczerze mówiąc, trochę mnie martwi to wyidealizowanie postaci - ani Uchiha, ani Uzumaki nie mają wad. Idealne ciało pod każdym względem, twarz, wyposażenie... khem, z charakteru również doskonali - zawsze wiedzą co powiedzieć, mają klasę, wiedzą kiedy się wycofać i w ten sposób nabierają lekkiej otoczki bogów. Delikatny powiew marysuizmu, że tak to ujmę, ale nawet jesli... to ja i tak ich uwielbiam. Fikcyjnie. W prawdziwym życiu za nic nie chciałabym ich spotkać.
    Sceny erotyczne na najwyższym poziomie, pozbawione hamulców (chociaż nie tak jak w Refuge ;]), a jednocześnie elektryzujące, z tą otoczką tajemniczości... Taak, to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
    Bohaterowie drugoplanowi też mnie przekonują. Szczególnie Kiba, polubiłam go i jego relacje z Uzumakim. I te jego żarty! Ogółem, podoba mi się - jest Inuzuka z kanonu i jednocześnie sprawdza się w BB. Charakter idealny.
    Neji i Rock też do mnie trafiają, chociaż chyba Lee bardziej. Oh, to jego bronienie Sakury <3 Świetne.
    A propo Sakury... Boże, ona jest naprawdę genialnie wykreowana. Idealnie. Można było odpuścić tę tapetę, bo to mi jednak podchodzi pod lekkie przegięcie - jeszcze w życiu nie spotkałam się z kimś kto miałby pomarańczowo na twarzy od podkładu, pomijając osławione zdjecia internetowe - ale poza tym... *cmoka z aprobatą*. Jest naprawdę super, sama nie umiem sprecyzować czemu. Strasznie kojarzy mi się z tą mangową, to jakby Sakurę od Kishiego wsadzić w nasz świat. Mam wrażenie, że wtedy dokładnie tak by wyglądała. Mistrzostwo ^__^
    Hinata mnie denerwowała, no, ale jak to Hinata. "Poci się jak świnia" mnie rozwaliło:) I to, że jednak potrafi sie obudzić i zacząć podrywać czy nawet być nachalna.
    Itachi! Intryguje mnie ten twój magik. Sama mam wrażenie, że skrywa jakąś tajemnice, i to jego spiskowanie... *aż by sie chciało ItaNaru, no ale to nie w tym opowiadaniu.*
    Jeśli chodzi o charaktery, to jestem naprawdę pod wrażeniem. Każdy się wyróżnia, jest inny, barwny, żywy. Trójwymiar...

    OdpowiedzUsuń
  17. ...Cała fabuła mi się bardzo spodobała, znowu mi udowodniono, że nawet z banalnego tematu można zrobić perełkę. Lubię ojczyma i rodzeństwo Uzumakiego, nawet Kushina ujdzie, chociaż mnie denerwuje. I Iruka. Nowe postacie nie przeszkadzają, ba, dodają smaczku.
    Błędów trochę było - mam na myśli kwiatki ortograficzne od czasu do czasu, literówki, braki kropek, przecinki... Ale czego beta i autor nie widzi tego sercu nie żal, więc mozna przymknać na to oko.
    Wiesz, jak tak widzę te wtrącenia narratorskie, w rozdziale czasem takie coś się pojawiało i nie wiem jak to nazwać to kojarzą mi się od razu z "Gotowe na wszystko" XD Dawno nie oglądałam, ale pamiętam, że tam narratorka wtrącała coś takiego bodajże na początku albo końcu. Fajny element, urozmaicenie.
    Styl wydaje mi się trochę dojrzalszy niż w Refuge, mniej chaotyczny, a jednak nadal posiadający w sobie coś drapieżnego. Taki twój osobisty pazur, po którym rozpoznałabym twoje opowiadanie wśród sterty innych.
    Uwielbiam to, jak podkręcasz temperaturę. Już na początku mocne uderzenie przez ten pocałunek, a potem powoli, powoli... Ah, kolejny mistrzowski element. I te tajemnice...
    Humor. Rozpływam się. Pobudziłam pół domu głośnymi napadami śmiechu ale jedno co mnie najbardziej rozbawiło - te wyobrażenia Sasuke na temat Naruto pod prysznicem i epicki tekst "No, opadaj!" Matko, myślałam że spadnę z krzesła, tak się śmiałam XD Zresztą, przy Bom Bom! cały czas miałam ogromny uśmiech na twarzy.
    Aha, jedno co mnie denerwowało - to, że na początku ciągle się lali (no dosłownie co chwilę), a po tych 35 rozdzialach miałam już dość wyrażenia "oblizał usta" xD Odnoszę wrażenie, że prawie w każdym to występowało, ale może być mylne. Dla mnie tego po prostu było ciutkę za dużo.
    I może mało istotne ale podoba mi się, że Orochimaru występuje jako wąż xD
    Podsumowując, to chyba postawię ci jakiś ołtarz albo pomnik xD Naprawdę, mistrzowsko operujesz słowem, sprawiasz, że postaci wychodzą z monitora. Dałaś im nowe, osobne życie. Cholernie się cieszę że w tym całym internetowym śmietniku znalazlam coś takiego jak Bom Bom! Jest jeszcze nadzieja dla polskiego yaoi, no, i nie tylko :D
    No to pozostaje mi z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały i życzyć ci wena, dużo wena. I czasu.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Twój blog mi się bardzo podoba..i złamałam swoja zasadę nie komentowania blogów, dla ciebie..(żart)
    Jestem tylko ciekawa, czy napiszesz kolejne części Kiczu i Refuge, spodobała mi się ta odmienna tematyka i wypłaczę sobie chyba oczy jak tego nie dokończysz. To tyle i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział, jak zresztą każdy, wyszedł perfekcyjnie... Czytam to opowiadanie od pewnego czasu i z niecierpliwością czekam na każdą nową notkę... Co do komentarzy... Po prostu nie czuję się na siłach, żeby komentować coś tak dobrego, każdy mój komentarz będzie mierny... Pozdrawiam Autorkę...

    OdpowiedzUsuń
  20. Haha ten fragment na lekci z Romeo i Julią mnie rozwalił haha KoKo czy to jest jakaś sugestia że może naruto już bedzie raczej tą bierną stroną w tym pokręconym zwiazku ^^??
    No i MY też chcemy wiedzieć coś o Madarce ;p !

    A całe BB już przerosło mnie swoją perfekcją wiec co mogę napisać świetnie piszesz czy to jest Zajebis*e xD? Po prostu ja chce więcej twojego opo a ty jesteś moją boginią ;p haha!!! Wenki przez te wakacje, a właśnie jak teraz bedą wyglądały publikacje? Co tydzień może xD ^^ ;p?

    OdpowiedzUsuń
  21. Słowem wstępu, strasznie nie lubię, kiedy coś co mi się podoba ma się skończyć..czy to za dwa dni czy dwa miesiące.. niewątpliwą wadą Twojego opowiadanie jest, że też się NIESTETY kiedyś skończy..ech, smutny dzień..
    A jeśli chodzi o notkę, bardzo fajna, z resztą jak każda, nie zawiodłam się ani trochę, przeciwnie - znów żałowałam, że tak szybko przeczytałam rozdział.. akcja się bardzo fajnie rozkręca, tylko czekam na moment, kiedy Naruto zaskoczy wszystkich i wykorzysta lekcje snowboardingu i naprawdę zaimponuje tym wszystkim, którzy go na początku skreślili. :)
    Na koniec jeszcze tylko gorące 'przepraszam' za zaniedbanie komentowania i życzę weny :)
    Nana

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.