piątek, 3 czerwca 2011

Bom Bom! 33

Hontaru, pomimo scen narusasu, jakie będą obecne w Bom Bom!, ten blog wciąż pozostaje blogiem bardziej sasunaru, niż narusasu, więc mimo wszystko napisu na belce nie zmienię. To, że Naruto będzie dominował, nie oznacza, że Sasuke stanie się zniewieściałym chłopcem, jakiego kreują niektóre autorki. Sasuke w Bom Bom! będzie taki, jakim go wykreowałam na początku mimo wszystko.
Virus Ci, oczywiście że świetnie piszę wątki komediowe bo wbrew pozorom mam poczucie humoru, które ty negujesz i powinnaś w końcu przełamać dumę i docenić moje docinki dotyczące twojej skromne osoby.
Dżem, haha! fajnie to powiedziałaś: 'No i nie wierze z to ze Naru był tam w Sasku no nie wierze.' xD
Sanu, nie zapominaj, że jesteśmy w Ameryce, a co więcej w szkolnej stołówce, w której mięso ma nieco inną klasę niż u nas ;)Ale oczywiście to miało znaczenie symboliczne znaczenie.
Hiashi, nie będę zamieszczała specjalnych wyjaśnień dla osób, które nie umieją czytać ze zrozumieniem.
Thefunandthefiction, Bom Bom! zostało stworzone na potrzeby tego bloga zupełnie spontanicznie, a nazwa została zaczerpnięta z tytułu piosenki :) jestem pod wrażeniem, że udało ci się przeczytać bb w jeden wieczór, naprawdę :)

Za wykonanie nagłówka specjalne podziękowania dla Wedel.

Uwaga!
W rozdziale występują sceny narusasu. Nie chcesz czytać, nie czytaj. Nie życzę sobie wulgarnych ani obraźliwych komentarzy.

Betowała Kuroneko :)

- Bom Bom! Sasuke, do cholery! – syknął Naruto, mrużąc wściekle oczy i pochylając się w stronę Uchihy.
- Zamknij się, co! – warknął brunet, wyglądając teraz jak chmura gradowa. Jego obłędnie czarne oczy płonęły, zaciskał mocno palce na szklance z grubego szkła i na wdechu wypił jej zawartość. Skrzywił się lekko, czując, jak gorzki płyn pali go od środka. Oblizał wąskie, czerwone usta, nawet nie zdając sobie sprawy, jak ten gest zadziałał na Naruto. Był zbyt wściekły, żeby zauważyć poszerzające się źrenice i lekki rumieniec na opalonych policzkach.
- Następne rozdanie? – Zapytał Naruto cichym, zmysłowym głosem, dolewając sobie alkoholu do szklanki. – Powoli zaczyna ci brakować kasy… - zauważył złośliwie, odchylając się w fotelu i ręką wolno odpinając sobie kilka guzik białej, eleganckiej koszuli zdobiącej jego ramiona.
Sasuke zacisnął mocno zęby, patrząc, jak blondyn odchyla kant materiału ukazując kawałek złotej, gładkiej skóry.
- Gorąco tutaj, nie uważasz? – Zapytał niewinnie, biorąc do ręki talię kart i tasując je płynnymi, niemal zawodowymi ruchami, jak robili to krupierzy w kasynach. Rozdał sprawnie po pięć kart i odłożył resztę na bok stoliku.
Sasuke, rozmasowując sobie skronie spojrzał dyskretnie na swoje karty, ale powstrzymał cisnący się na usta uśmiech satysfakcji. W końcu grali w pokera, a tutaj najważniejsze, to nie dać nic po sobie poznać. Całkowita obojętność, chłód i dystans. Kluczowe rzeczy, aby móc wygrać.
Jak łatwo się domyśleć, Naruto okazał się nad podziw dobry w karciane gry, ogrywając nawet tak wytrawnego i dobrego gracza, jakim był Sasuke. Oczywiście tego można było się po Uzumakim spodziewać, w końcu nie raz już zaskoczył snowboardową gwiazdę swoimi umiejętnościami, ale ta gra była ważniejsza niż wszystkie inne.
- Chciałbyś się tutaj kochać? Mógłbym cię wziąć na tym stole, albo na podłodze, co ty na to? Myślę tylko o tym, jak zerżnę cię leżąc na dywanie przed tym cholernym kominkiem, masz na to ochotę? – Usłyszał cichy, silnie zachrypnięty głos blondyna, na dźwięk którego poruszył się niespokojnie w swoim wygodnym, wielkim fotelu.
Nie odpowiedział nic, poluźniając węzeł w krawacie.
- Uważaj, żebym to ja nie wziął ciebie. Kochałeś się kiedyś w bibliotece? Tutaj musisz zachować ciszę – uśmiechnął się złośliwie, ale nie wywołał nawet cienia zakłopotania na twarzy blondyna. Naruto chyba wiedział, że dzisiejszy wieczór należy do niego. Cały świat będzie leżał u jego stóp, kiedy… Chyba znacie już ten tekst, prawda?
- Przyznaj, że chciałbyś doprowadzić tych wszystkich emerytów do zawału – oblizał perwersyjnie usta, biorąc do ręki szklankę z alkoholem i maczając w niej usta. Kilka kropel spłynęło po jego brodzie, a Sasuke nagle nabrał cholernej ochoty, żeby zlizać je z gorącej, delikatnej szyi Naruto, po której leniwie sunęły. Dał sobie jednak mentalny policzek, besztając się w myślach za ten objaw słabości. Nie może się rozpraszać, nawet jeśli Naruto prowokuje go do…
Ciche tykanie zegara było w tym momencie najlepszym, na czym mógł skupić swoje rozbiegane, coraz śmielsze myśli.
Do pensjonatu, kilka dni po tym, jak Uzumaki zamieszkał z nim w pokoju, przyjechała grupa sędziwych wiekiem emerytów, którzy – wciąż młodzi duchem – postanowili zrelaksować się na górskich stokach. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, kiedy okazało się, że jeden z poczciwych staruszków był kiedyś, w zamierzchłych latach sześćdziesiątych wielką gwiazdą country i z racji odkopywania swojej młodości, postanowił dać zapierający dech w piersiach występ na scenie pensjonatu. Matka Sasuke kazała im ubrać się w eleganckie, gustowne ciuchy i posadziła tuż przed sceną, mówiąc sędziwemu piosenkarzowi, jak bardzo młode pokolenie chce usłyszeć dawny zew muzyki country. Z racji tego, że emerytów nie było aż tak wielu, Mikoto zaangażowała w akcję dopingowania dawnej gwieździe prawie cały personel. Wszyscy musieli, więc słuchać starych utworów, hitów sprzed półwiecza, i gdy tylko nadarzyła się okazja, chłopcy po prostu zwiali z mini koncertu, lokując się tutaj, w bibliotece pensjonatu, gdzie jak na razie nikt jeszcze nie zaglądnął.
Biblioteka, w której się ukrywali była bardzo przyjemnym miejscem. Mocno zielone ściany i drewniana podłoga nadawały mu charakter starego, amerykańskiego gabinetu. Półki z książkami sięgające niemal sufitu, kilka eleganckich foteli wyścielonych szkarłatnym, aksamitnym materiałem, a co najważniejsze, kominek, w którym płonął ogień. Ciepłe, subtelne światło i mrok za oknem sprawiały, że aż nabierało się ochoty na partyjkę pokera. Żeby ich gra nie była zbyt monotonna, wymyślili zakład.
Sasuke uśmiechnął się i w duchu odetchnął z ulgą, kiedy kolejne rozdanie okazało się dla niego zwycięskie, dzięki czemu zgarnął niewielką pulę, a Naruto był krok dalej od wygrania.
Uchiha czuł się, jak prawdziwy hazardzista. Jeśli przegra, to… Cholera! Nie może przegrać, na pewno nie w taki sposób.
- Co powiesz na to, żeby udoskonalić naszą grę? – Naruto uśmiechnął się do niego zadziornie, bardzo powoli i prowokacyjnie odpinając kolejne guziki swojej koszuli. Sasuke oblizał mimowolnie usta, patrząc, jak ręka chłopaka zakrada się pod biały materiał, drażniącymi ruchami masując swój tors.
- Jak wiele jesteś w stanie odsłonić, co? – Sasuke również uśmiechnął się do chłopaka, przygryzając wargę i pochylając się nad stołem.
- Chciałbyś pozbawić mnie wszystkich ciuchów?
Następne odpinane guziki ukazały umięśniony, twardy brzuch blondyna. Chłopak zamoczył palec w alkoholu, po czym przejechał nim po swojej złotej skórze.
- Graj kretynie – mruknął tylko, przez ściśnięte gardło. Kątem oka spojrzał na kamerę umieszczoną tuż przy drzwiach. Naruto siedział plecami do niej, osłonięty przez oparcie wielkiego fotela, więc jego klata była bezpieczna przed czujnym wzrokiem ochroniarzy, monitorujących pensjonat. Nie można ukrywać, że obaj byli lekko wstawieni, ale Sasuke wciąż miał wszystko pod kontrolą.
- A wiesz, co będzie, jeśli wygram, prawda? – Naruto po raz kolejny sięgnął po butelkę alkoholu i nalał sobie trochę tequili do kieliszka.
- Nikt jeszcze nie powiedział, że wygrałeś – Sasuke zmrużył oczy, patrząc w karty i upijając trochę procentów ze swojej szklanki.
Przesunął wszystkie drobniaki, które posiadał w stronę blondyna. Ten spojrzał na niego zaskoczony, ale już po chwili z podstępnym uśmieszkiem na ustach również postawił na to rozdanie wszystkie swoje oszczędności. Na grubszą kasę niestety nie grali, gdyż Naruto, jak twierdził, nie posiadał żadnych banknotów przy sobie. Wszystkie zostawił w skarpecie, schowanej na poddaszu swojego dawnego pokoju, w domu swojej matki. Grali więc na centy, grali o honor mężczyzny.
Który z nich wygrał?


W pustym korytarzu donośny śmiech Naruto zabrzmiał jak wystrzał, burząc idealną ciszę, niemal martwy spokój w tej części pensjonatu. Sasuke syknął cicho, łapiąc blondyna za nadgarstek, co było jednocześnie znakiem, że Uzumaki ma się zamknąć i pohamować swoją radość, przez którą zdradzali swoje położenie.
- Daleko jeszcze? – Zapytał konspiracyjnym szeptem Naruto, uśmiechając się do niego łobuzersko.
- Nie, jeszcze trochę – mruknął, puszczając rękę blondyna, żeby własne dłonie wsunąć w kieszenie spodni. Zacisnął mocno pięści, spoglądając dyskretnie za siebie.
Nikogo nie było za nimi, nikt ich też nie śledził, ani, swoją drogą, nie godził, co było już naprawdę dobrym znakiem. Znajdowali się właśnie w prywatnej części pensjonatu, do której dostęp mieli jedynie członkowie rodziny i co ważniejszy personel. Żeby tutaj wejść potrzebna była elektroniczna karta z czytnikiem. Fugaku uwielbiał czuć się jak VIP, a jeszcze bardziej kochał chronić swoją prywatność, a dokładniej – biuro, w którym znajdowały się wszystkie najważniejsze dokumenty.
- Jeśli mój ojciec się dowie, to cię zabije – mruknął w końcu Sasuke, kiedy byli już naprawdę blisko celu.
- Mnie? A ciebie to niby nie? – prychnął chłopak, oburzony słowami Uchihy.
- Ja… - westchnął cicho brunet, przymykając oczy i biorąc dwa głębsze wdechy. – Zostanę wykastrowany.
Naruto spojrzał na niego zaskoczony, po czym pokiwał ze zrozumieniem głową, w przyjaznym geście pocieszenia przytulając się do Uchihy.
- Skoro ma to być ostatnia noc z twoim cudownym penisem, może pozwolę ci, żeby to on był bohaterem dzisiejszego wieczora?
- Wiedziałem, że zrozumiesz – poklepał blondyna po tyłku, uśmiechając się delikatnie w jego stronę.
- Ale wiesz, Sasuke, zakład to zakład, nie można tego lekceważyć, zwłaszcza, jeśli chodzi o Bom Bom!, nie uważasz? Tak więc z całym szacunkiem dla twojej trąbki, ale to dzisiaj ja będę grał pierwsze skrzypce, a w zasadzie… – Naruto spojrzał z uśmiechem dumy w dół. – Mój smok.
Uchiha westchnął ciężko, przewracając oczyma.
- Już jesteśmy – mruknął nagle, patrząc w błyszczące, obezwładniająco niebieskie oczy tego kretyna, który spojrzał na niego zaskoczony. – To te drzwi – dodał dla jasności i dopiero wtedy na ustach blondyna pojawił się ten szelmowski, bardzo dwuznaczny uśmieszek.
Obaj byli już wstawieni, co po Naruto było widać trochę bardziej, niemniej Sasuke i tak wypił wystarczająco dużo, żeby godzić się na ten szalony pomysł.
Teraz czuł się trochę jak pilot Kamikadze, chwilę przed wejściem do swojego śmiercionośnego, małego odrzutowca-bomby.
Oto stali przed gabinetem wielkiego Fugaku Uchihy z samobójczym planem kochania się na stercie ważnych dokumentów jego ojca.
- Tylko nie mów, że tchórzysz – mruknął Naruto, z drwiącym uśmieszkiem, na co Sasuke prychnął jedynie i wyjął z kieszeni spodni zapasowy klucz do gabinetu, który po przegranym zakładzie dał mu Itachi. Nigdy jednak nie przyszło mu do głowy, że będzie musiał wykorzystać dawną, cenną nagrodę do tak niecnych celów.
Diaboliczny szczęk otwieranego zamka poniósł się po całym korytarzu i Uchiha otwierając drzwi, myślał tylko o tym, co powie jego ojciec, kiedy ich nakryje. Sasuke doskonale wiedział, że za niedługo koncert się skończy, a co za tym idzie wszyscy wrócą tam, gdzie ich miejsca. Emeryci do pokoi odpocząć po pełnym wrażeń dniu, personel na stanowiska, a właściciel pensjonatu do swojego gabinetu, w celu dalszego prowadzenia skomplikowanych interesów rodzinnych.
Całe szczęście jego wątpliwości znikły, gdy tylko weszli do gabinetu.
Naruto nie czekając na nic przyparł Uchihe do ściany, atakując jednocześnie jego usta. Całował go mocno i brutalnie, na granicy bólu, przypierając do muru całym ciałem, tym samym nie pozwalając się ruszyć. Zmysłowo ocierał się o jego biodra, a jego język poruszał się szybko w wilgotnych ustach bruneta. Naruto nie pozwolił przejąć mu inicjatywy, co Sasuke skwitował cichym, niezbyt ambitnym jękiem protestu. Spod półprzymkniętych powiek obserwował pełną determinacji i pasji twarz Uzumakiego, który zatracał się w rozkoszy. Zamruczał z aprobatą, kiedy dłonie Sasuke dotarły do jego tyłka, zaczynając go wolno masować. Uchiha uśmiechnął się lekko, przygryzając język blondyna i zasysając go lekko, co zostało skwitowane kolejnym westchnieniem. Sasuke był już niemal nieprzytomny od pożądania, którym Naruto smakował i dopiero kiedy się od siebie oderwali Uchiha zobaczył strugę światła wpadającą do gabinetu.
Całowali się przy otwartych drzwiach… Ktoś w każdej chwili mógł przechodzić, mógł się zainteresować…
Odsunął od siebie blondyna i zamknął szybko drzwi, a gdy już miał sięgać po klucz, chłopak powstrzymał go stanowczo.
- Tak będzie zabawniej – uśmiechnął się nonszalancko, ponownie popychając bruneta na ścianę. – W każdej chwili ktoś będzie mógł wejść i zobaczyć, jak cię pieprzę – wyszeptał, ustami z każdym słowem liżąc ucho Sasuke. – Wtedy każdy będzie wiedział, jak ci dobrze…
Uchiha zmrużył oczy, pozostawiając tę uwagę bez komentarza. Znów złapał za twardy tyłek tego kalifornijskiego kretyna, masując go mocnymi i zdecydowanymi ruchami, rozporkiem napierając na przód spodni chłopaka. Pocałował Naruto mocno, zdecydowanie wsuwając język w usta chłopaka. Zaczęli całować się coraz szybciej, coraz bardziej chaotycznie, czując, jak pożądanie rozpiera ich rozgrzane ciała. Obaj pachnieli żądzą, niecierpliwą potrzebą bliskości i dotyku.
Sasuke zacisnął mocniej zęby na języku Uzumakiego, który jęknął głucho, ale zaraz potem odwdzięczył się brunetowi tą samą drapieżnością. Uchiha uśmiechnął się lekko, nie przestając całować tych chętnych, gorących ust.
W tym momencie myślał tylko o tym, jak ten cholerny, kalifornijski surfer go podnieca. Jak potrafi przejąć nad nim zupełnie naturalnie dominację, jaki jest silny i pewny siebie.
Otarł się mocno przodem spodni o Naruto, czując, jaki sam jest już twardy.
Uzumaki przepełniony był dzikim, niemal zwierzęcym pożądaniem. Jego ruchy były niecierpliwe, chaotyczne i gwałtowne, gorączkowe. Czuł, jaki Naruto jest rozpalony, jak go pragnie…
To już nie był pierwszy raz, kiedy poznawali swoje ciało, kiedy chcieli zapewnić temu drugiemu jak najwięcej przyjemności. Teraz liczyła się tylko żądza, dzikie pragnienie, które musieli zaspokoić.
Sasuke przymknął oczy, czując, jak gorąco ogarnia całe jego ciało.
Będzie na dole. Ten Uchiha, ten snowboardowy mistrz da się pieprzyć innemu facetowi, odda się mu i najbardziej przerażające w tym wszystkim było to, że pragnął tego bardziej niż czegokolwiek. Wstrzymał oddech na wyobrażenie twardego, gorącego fiuta Uzumakiego, który zatapia się w jego wnętrzu, porusza się w nim, wypełnia go…

Naruto oderwał się niespodziewanie od Uchihy, dysząc ciężko i opierając ręce po obu stronach głowy bruneta. Sasuke patrzył na niego wyzywająco, a jego nabrzmiałe od pocałunku usta łapały nieśpiesznie powietrze, jakby chłopak niczym się nie zmęczył.
Naruto uśmiechnął się lekko, pewny siebie i do granic możliwości nonszalancki, po czym odwrócił się przodem do pokoju, chcąc lepiej przyjrzeć się jego wnętrzu.
Gabinet ojca Uchihy urządzony był w staromodnym stylu wyszukanych lat czterdziestych.
Eleganckie, potężne meble z ciemnego drewna, ciemnoczerwona tapeta na ścianie i lśniąca czekoladowo-czarna podłoga i zdobiący ją wielki perski dywan, świadczyły o wyszukanym guście Fugaku. Najważniejszą rzeczą w pokoju było jednak ogromne, mocno zabudowane biurko, na blacie którego znajdował się zestaw drogich, błyszczących długopisów, sterta ważnych papierów i kilka dalekowschodnich figurek przedstawiających chińskie smoki i Buddę.
Idealne miejsce – pomyślał Naruto, mimowolnie przygryzając wargę i wyobrażając sobie siebie w skórzanym fotelu znajdującym się obok biurka i ujeżdżającego go na nim Sasuke.
Uchiha niespodziewanie przyciągnął go do siebie, przez co Naruto o mało nie stracił równowagi. Stał teraz plecami opierając się o tors Uchihy, który obejmował go w pasie, a jego gorący oddech parzył szyję blondyna.
- Jeszcze lustro, a mielibyśmy powtórkę z rozrywki z Halloween – mruknął cichym, hipnotyzującym głosem, na dźwięk którego Naruto przeszedł dreszcz. Patrzyli w wielkie okno, które odbijało ich sylwetki. Dłonie Uchihy zakradły się pod koszulę blondyna i zaczęły gładzić twardy, umięśniony brzuch.
- Zapomniałeś jeszcze o Sakurze – poprawił go Naruto, jednak w nagrodę został skwitowany jedynie drwiącym prychnięciem. Uzumaki odwrócił się do niego i złapał zdecydowanie za poły koszuli, pchnął go w stronę pokoju, z zazdrością i nutą zaskoczenia w oczach patrząc, jak ten drań momentalnie łapie równowagę. – Rozdziewiczę cię na biurku twojego ojca – wychrypiał, a Sasuke odpowiedział mu na to jedynie kpiącym, prowokacyjnym uśmiechem.
Naruto poczuł, jak pocą mu się ręce. Zaraz będzie miał kogoś takiego jak Uchiha…
Zanim jednak zdążył wprowadzić w życie swój plan rozdziewiczenia tyłka Sasuke, ten drań pchnął go na biurko, przejmując inicjatywę.

Sasuke uśmiechnął się do siebie, unieruchamiając ręce Naruto i pochylając się nad nim. Chłopak oblizał prowokacyjnie usta, rozchylając nogi, aby Sasuke mógł znaleźć się jeszcze bliżej. Blondyn był do granic możliwości rozpalony, a przede wszystkim podniecony. Wił się i wzdychał pod dotykiem wilgotnego języka Uchihy sunącego po jego szyi.
- Jeśli nadal będziesz mnie krępował, to jak mnie rozbierzesz, ogierze?
- Najwyraźniej twoim przeznaczeniem jest konać z nigdy niezaspokojonego pragnienia – odpowiedział, ale pomimo swoich słów, zabrał dłonie i powoli zaczął odpinać koszulę Naruto. Uzumaki złapał bruneta za tyłek, przyciskając mocno do swojego krocza. Ciężki, urywany oddech Naruto wypełniał pokój, kiedy Sasuke zaczął całować powoli klatkę piersiową, a gdy dotarł do sutków zassał je mocno, wywołując zduszony jęk.
- Jesteś taki seksowny – usłyszał zachrypnięty, zmysłowy głos Uzumakiego, kiedy ten nerwowo zaczął rozpinać guziki jego koszuli. Zsunął ją wolno z jego ramion, z fascynacją patrząc na umięśniony tors.
- Chcesz wiedzieć, jak mnie podniecasz? – Zapytał Sasuke, nie mogąc się powstrzymać, kiedy Naruto zaczął odpinać pasek jego spodni.
- Tak.
Sasuke zabrał jego dłoń i przyłożył jego palce do swojego krocza.
- Chcesz zrobić mi loda?
Naruto zamrugał gwałtownie, ale już po chwili odzyskał rezon, oblizując perwersyjnie usta.
- Może…
Podstępny, niebezpieczny uśmiech wpłynął na usta blondyna, a Sasuke nawet się nie zorientował, kiedy leżał na biurku, przygwożdżony przez ciało Naruto. Westchnął cicho, odchylając głowę w tył i prężąc się pod Uzumakim.
Mimowolnie pomyślał o niezamkniętych drzwiach do gabinetu jego ojca. Kiedy ktoś ich nakryje?
Rozważania związane z niechybnym ujawnieniem ich sekretu, prowadzącego do zawału jego ojca, zostały zastąpione przez o wiele przyjemniejsze doznania. Zgrzyt odpinanego zamka jeansów sprowadził go na ziemię, prawie do raju. Ręce blondyna, kiedy zsuwał z jego bioder spodnie, były sprawne, przyjemnie, ciepłe i duże. Męskie. Naruto uśmiechnął się do niego, dotykając twardej męskości Uchihy przez materiał obcisłych bokserek. Bawełna drażniła jego rozpalonego członka, a Sasuke przymykając oczy zaczął wyobrażać sobie, jak Naruto bierze jego penisa do buzi. Jak ma go w ustach, jak liże go, dotyka, a w końcu, jak cały czas patrząc mu w oczy, ssie mocno, poruszając szybko głową.
- Weź go w końcu – warknął, czując, jak Uzumaki bawi się z nim, ustami i gorącym językiem drażniąc go przez materiał. Chłopak zaśmiał się cicho i bez zbędnych ceregieli ściągnął z Sasuke bieliznę.
- Jaki jesteś twardy – zamruczał, przygryzając wargę i zaczynając dwoma palcami gładzić główkę jego penisa. Uchiha wciągnął ze świstem powietrze, czując przyjemny dreszcz przebiegający mu po plecach.
Jak dobrze… Mocniej Naruto, mocniej…
- Wiesz co, kochanie? – usłyszał nagle zwyczajny, lekko zachrypnięty głos blondyna i już wiedział, że jego fantazje erotyczne się nie spełnią. Przeklął w duchu, otwierając oczy i patrząc pytająco na Naruto, który stał przed jego rozchylonymi nogami, wciąż mając na biodrach spodnie, a co gorsza, wciąż pieszcząc jego penisa. Sasuke nie był pewny, czy kiedy chłopak zabierze ręce, będzie w stanie normalnie oddychać.
- Co? – wychrypiał przez ściśnięte gardło.
- Jak bardzo byś chciał, żebym wziął go teraz do ust? – Sasuke nie odpowiedział, zaciskając mocno szczękę w bezsilnej wściekłości. – Ale mój penis też by chciał trochę twojej uwagi – powiedział i z szelmowskim uśmiechem zaczął odpinać sobie zamek od spodni. Uchiha zareagował momentalnie, odciągając ręce blondyna od jego krocza i przewalając zadowolonego i dumnego jak paw Naruto z powrotem na biurko. Spojrzał na niego z góry władczym spojrzeniem.
- Ja to zrobię – powiedział wyniośle, odpinając guzik dżinsów.
Uzumaki zamruczał z aprobatą, ale zanim jeszcze Sasuke zdążył ściągnąć z niego spodnie, zaczął się niespokojnie wiercić.
- Leż spokojnie – syknął brunet, łapiąc mocno za biodra Naruto. Niebieskie oczy spojrzały na niego z przekorą.
- Nie lubisz ruchomych celów? – zapytał, oblizując szybko usta.
- To nie ja będę zaraz strzelał z karabinu – mruknął i całą swoją uwagę poświęcił już dolnej części ciała blondyna. Kątem oka zobaczył, jak umięśniony tors Uzumakiego unosi się i opada pod płytkim oddechem. Niebieskie oczy śledziły ruch dłoni Sasuke, który ściągał bardzo powoli jeansy z wąskich bioder blondyna.
- Drażnisz się ze mną? – warknął, ze złością zauważając podstępny uśmiech na ustach bruneta.
- Przejmuję twoje sposoby walki.
- Spadaj – prychnął Naruto, ale wbrew swoim słowom, rozkładając szerzej nogi, kiedy Uchiha pozbawił go ostatniej części garderoby - czerwonych bokserek.
- Naprawdę chcesz, żebym spadał? – Sasuke uśmiechnął się złośliwie, dotykając wewnętrznej strony ud Naruto i przejeżdżając po wrażliwej skórze paznokciami. Blondyn wygiął się, wzdychając głośno, kiedy dłoń bruneta dotarła do wyprężonej męskości. Jeden z palców przejechał po pulsującej żyłce na prąciu. Zerknął znad grzywki na Naruto, który przygryzając mocno wargę, oddychał ciężko. Sasuke pochylił się powoli nad twardą, stojącą męskością Uzumakiego, wciąż nie tracąc kontaktu wzrokowego z Uzumakim dmuchnął na najwrażliwszą część, po czym leniwie polizał sam czubek, co zostało nagrodzone cichym westchnieniem.
- Lubisz tak?
- Sasuke… Och, Boże… - odpowiedział mu Naruto i po chwili dodał do swojej wypowiedzi głośne jęknięcie, kiedy w końcu usta Uchihy pochłonęły go całego.
Po siedmiu minutach w raju przyszła jednak pora, żeby ostatecznie zrobić to, po co przyszli do tego gabinetu…


Naruto dysząc ciężko, brutalnie powalił na biurko, śmiejącego się drwiąco Uchihe.
- Jesteś mój – wychrypiał, pochylając się nad nim i liżąc obrzmiałe od wcześniejszych pocałunków usta. Czuł twardą, gorącą męskość bruneta na swoim brzuchu, co podniecało go jeszcze bardziej. Jego własny penis ocierał się o jądra Uchihy, będąc coraz bliżej ciasnego wejścia.
Odsunął się od Sasuke na wyciągnięcie ramion, żeby spojrzeć na niego uważnie.
Snowboardowa gwiazda leżała właśnie na biurku, całkowicie odsłonięta. Zagryzł wargę, oddychając ciężej. Podniecała go myśl o tym, że Sasuke już za chwile mu się odda, że zerżnie kogoś takiego jak Uchiha, przejmie nad nim kontrolę. Gdyby ktoś wiedział o tym, co tutaj robią…
Przymknął oczy, biorąc głębszy wdech i starając się odprężyć. Starym sposobem zaczął myśleć o czymś zimnym…
Trudno się dziwić, że jego pierwszym skojarzeniem był śnieg, a w śniegu…
- Co tak poczerwieniałeś? – Usłyszał kpiący głos Sasuke, który nie domyślał się nawet, jakie zbereźne myśli krążą teraz po głowie Naruto.
- Nie mamy żadnego nawilżacza - mruknął przez ściśnięte gardło, czując jednocześnie, jak kropelki potu powoli spływają wzdłuż jego pleców.
- Wytrzymam.
- Wytrzymasz… - uśmiechnął się do niego lekko, przystawiając jeden palec do ust Uchihy. Widział przez chwilę jego zaskoczone, niemal wstydliwe spojrzenie, przez które zaczął się zastanawiać, czy to aby naprawdę dzieje się naprawdę? Może wypił za dużo i teraz…
Och.
Sasuke polizał jego palec, by po chwili włożyć go do ust. Zasysał go mocno i zdecydowanie, tak jakby to on miał zaraz zrobić Uzumakiemu palcówkę. Ssał go tak, jak penis blondyna kilka chwil temu… Dłoń Naruto mimowolnie zawędrowała do twardego fiuta bruneta i zacisnęła się na nim delikatnie.
- Gorący – wymruczał, zabierając dłoń i wilgotnym palcem zaczynając powoli obrysowywać swoje uchylone wargi, po czym wsunął go do swoim ust, poruszając nim powoli.
Sasuke wpatrywał się w niego rozpalonym spojrzeniem, a jego blada klatka piersiowa lśniąca od potu, poruszała się szybko w górę i w dół.
- Jesteś mój – wychrypiał Naruto zdecydowanie, wilgotnym palcem dotykając dziurki Uchihy. Zaczął naciskać na nią miarowo, wywołując ciche, hamowane westchnienia. – Jakiś ty ciasny – powiedział w końcu, kiedy wsunął palec w jego gładkie, do granic możliwości gorące wnętrze, powoli go rozciągając. Zakręciło mu się w głowie, kiedy pomyślał o tym, że zaraz w niego wejdzie, zerżnie go, będzie pieprzył Sasuke… Cholera, będzie go pieprzył.…
- Mocniej – usłyszał niski, męski głos Uchihy, na dźwięk którego wstrzymał oddech. Wsunął palce głębiej, z zafascynowaniem patrząc, jak Sasuke wygina się pod jego dotykiem, dysząc cicho. Jego usta zaciśnięte były w wąską linię, a uwydatnione jabłko Adama na odchylonej w tył szyi, poruszało się lekko, kiedy Sasuke przełykał ślinę. Naruto pochylił się, całując go w to miejsce. Zaczął powoli lizać rozpaloną skórę, zginając delikatnie palec we wnętrzu Uchihy.
- Zrób to, kretynie – usłyszał nagle głos bruneta, który poruszył się ponaglająco, udem ocierając się o wyprężonego penisa Naruto. Blondyn z wrażenia przygryzł wargę, wyjmując posłusznie palce. Wyprostował się, patrząc z góry na leżącego na biurku Uchihe. Na ustach blondyna błąkał się delikatny, nonszalancki i niebezpieczny uśmiech. Rozszerzył nieco bardziej nogi Sasuke, złośliwie gładząc najwrażliwszą część ciała bruneta.
- Jesteś taki twardy – zamruczał, oblizując perwersyjnie usta i ściskając mocno w dłoni gorącego penisa. – Odwróć się – rozkazał nagle, a kiedy Sasuke nie wykonał żadnego ruchu, złapał go boleśnie za ramiona i brutalnie szarpnął. Wzrok Uchihy był jednoznaczny – chłopak droczył się z nim, testował siłę i upór blondyna, chciał zobaczyć, jak bardzo potrafi być dominujący… Skoro tak, Naruto pokaże mu na co go stać.
Szarpnął go mocno, siłą obracając na brzuch. Sasuke syknął głośno, jednak Naruto skwitował to jedynie wrednym uśmieszkiem.
- Tak bardzo chcesz zobaczyć, jaki jestem ostry? – Zapytał cichym, zmysłowym głosem, powolnymi, drażniącymi ruchami zaczynając gładzić plecy Uchihy. – Jesteś taki seksowny, gdy ulegasz – mruknął, zjeżdżając dłońmi na tyłek Sasuke. Byli już tak blisko, zaraz go weźmie…
Już miał to zrobić, gdy niespodziewanie Sasuke odwrócił głowę w jego stronę, patrząc na niego przez ramię z drwiącym uśmiechem wymalowanym na ustach. Jego oczy lśniły drapieżnie, jak jeszcze nigdy.
- Nie dasz rady – usłyszał cichy, hipnotyzujący głos Uchihy i nie wytrzymał. Nakierował swojego penisa na wejście tego drania i wszedł w niego jednym szybkim i brutalnym pchnięciem. Jęknął głośno, przymykając z rozkoszy oczy.
Och, Boże… Jak ciasno, gorąco… Uchiha cały pulsował, otaczał go…
Poruszył się w nim chaotycznie, łapiąc mocno za biodra bruneta i wykonując kolejne pchnięcia.
Tak cholernie dobrze…
- Sasuke? – Stęknął ciężko, kiedy Uchiha obrócił się powoli na plecy, jednocześnie patrząc mu prosto w oczy. Naruto wciąż poruszając się w jego wnętrzu, pochylił się lekko w jego stronę, żeby być bliżej tych cudownych, gorących ust, żeby czuć rozpalony oddech Uchihy na policzku…
Sasuke obserwował go uważnie, oddychając szybko i mrużąc z rozkoszy oczy, nic więcej. Naruto zacisnął zęby z wściekłości. Chciał doprowadzić go do jęku, do krzyku…
- Jesteś taki ciasny – mruknął, z zamiarem sprowokowania go. – Mógłbym rżnąć cię w nieskończoność…
Uchiha zaśmiał się tylko cicho, ale nic nie powiedział, wyprężając się pod Naruto i ocierając o niego swoim gorącym, wilgotnym ciałem. Czuł jego twardy, pobudzony penis na brzuchu, przez co zamruczał cicho, powoli wysuwając się z Sasuke.
- Co robisz? – usłyszał cichy, pełen wściekłości syk, kiedy odsunął się od rozpalonego ciała bruneta.
- Wydaje mi się, że nasza zabawa, nie przypadła ci do gustu.
- To źle ci się wydaje – warknął, siadając gwałtownie na biurku i przyciągając Naruto ponownie do siebie. – Jeszcze pomyślę, że nie dasz rady – uśmiechnął się złośliwie, jednak Uzumaki nie dał się sprowokować. Chłopak zrobił zdecydowany krok w tył, rozglądając się znużony po gabinecie, jakby czegoś szukał.
- Jeszcze nikt nas nie nakrył, nie wydaje ci się to dziwne?


Sasuke warknął wściekle, wstając z biurka i podchodząc do tego kretyna. Pieprzyć zakład, pieprzyć Bom Bom!, a przede wszystkim, w tym właśnie momencie, pieprzyć Uzumakiego.
Jak pomyślał, tak też zrobił.
Pchnął nieświadomego zagrożenia Naruto na oszkloną półkę i napadł na niego całym sobą.
- Chyba nie byłeś aż tak dobry, jak ci się wydawało, co? – Wymruczał, z uśmiechem niepohamowanej radości całując szyję blondyna. – Tak bardzo chciałeś doprowadzić mnie do jęku, że…
Głębokie westchnienie wyrwało się niespodziewanie z jego ust, kiedy gorący, twardy penis Uzumakiego otarł się o jego własną, pulsującą męskość, a palce Naruto ponownie zatopiły się w jego wnętrzu. Chłopak okazał się szybszy, uwiódł Sasuke, zanim ten zdążył się zorientować.
Wielki król snowboardu ponownie leżał na stole, dysząc ciężko i z coraz to głośniejszymi jękami, przyjmując poruszającego się w nim Uzumakiego.

11 komentarzy:

  1. o kurde to było niesamowite jak ktoś może być tak utalentowany , żeby napisać takie cudo. Naruto rżnie Sasuke , kto by pomyślał.
    Że też udało mu się tak zdominować snowboardową gwiazdę.
    Notka genialna , nie było aż tak dużo błędów , ale jeżeli chcesz to mogę się tym zająć.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejna notkę.
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  2. Czego można chcieć więcej... Niesamowity rozdział. Nigdy bym nie pomyślała, że aż tak może mi przypaść do gustu Naruto pieprzący Uchihe oO Najlepsze jest to, że mimo, iż Sasuke został zdominowany przez Uzumakiego to nadal jest tym Sasuke, którego znamy i kochamy, czego po Tobie można było się spodziewać tym bardziej, że zapewniałaś, iż tak właśnie będzie ^^
    Twoje opowiadanie jest tak różne od innych i przy tym tak... zajebiste (przepraszam za wulgaryzmy), że aż brak mi słów...
    Reasumując: czy Ty musisz pisać to tak cholernie dobrze (za co Cię wielbię rzecz jasna)? Dopiero co dodałaś notkę, a ja już nie mogę się doczekać następnej...
    Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. WoW super rozdział chociaż bardziej kocham SasuNaru to NaruSasu też dam radę przeczytać i powiem ci ze w twoim wykonaniu najbardziej mi się podobało. Czekam już na następny rozdział pozdrawiam
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. twoje opowiadania jest super...^^ uwielbiam je. Zastanawiałam się jak napiszesz narusasu i powiem Ci, że się nie rozczarowałam. :D
    By: karo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj zaśliniłam stół czytając, ale na komentarz nie miałam już siły. Dzisiaj od rana wracam, w miarę wyspana, tyle że głowa mnie boli. Chłopcy pili a ja mam kaca ;)
    Ale, ale nie u bólu głowy przyszło nam tu rozprawiać a innych części ciała ;)
    Czy już pisałam, że kocham Twojego Naruto? Pisałam i co z tego, napiszę po raz setny. Kocham go :D
    Poker. Świetny pomysł. Przecież Sasuke nie mógł tak po prostu zgodzić się na rolę bierną, to godziłoby w jego dumę. Aczkolwiek przegrana też nie jest lepsza ale przynajmniej starał się zawalczyć o swoją cnotę ;)
    W bibliotece czuć to napięcie między nimi. Cisza, tykający zegar, jakby odmierzający czas do egzekucji. Do tego pewny siebie Naruto, uwodzący Sasuke. CUDO! Smaczku dodaje fakt, że są w koszulach, krawatach (zabiłaś mnie koncertem country, tak poza tym ;) ). Można porozpinać guziczki, poluźnić węzeł pod szyją, to dodaje temperatury. No i mamy zwycięzcę. Śmiech był prawie taki, jak ten Sasuke w ostatnim odcinku anime ;)
    Przechodzimy do gabinetu tatusia. Ależ sobie miejsce wybrali (gdzie ta siostra Naruto, co miała wycierać mi brodę ;) ). Trąbka mnie zabiła, dobrze że nic nie piłam :D Teraz następuje scena, na którą czekałam od początku tekstu. Świetna. Naruto rozegrał to po mistrzowsku. Ale, Ty paskudo! Przez to, że skończyłaś w takim momencie mam teraz lęki, że ktoś wejdzie! I co? Teraz będę gryzła pazury dwa albo trzy tygodnie? (myśli... nieee jeszcze około 20 rozdziałów, nie może teraz nikt wejść, to jeszcze za wcześnie, żeby się wydało. Poza tym Naruto należy się doprowadzenie sprawy do końca, myśli...) No dobra wyszło mi, że jednak nikt nie wejdzie. Chyba ;) Autor to przewrotne stworzenie. Tak czy inaczej czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
    Wena moja kochana ku naszej radości :*
    (co ja bym bez Was zrobiła, jakie życie byłoby nudne. Odchodzi kręcąc głową ;) )

    Ściskam Cię mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  6. Pora na wyjście z ukrycia. Stresa mam ale co tam.
    Na samym początku powiem tak. Pewnie słyszałaś już to milion razy ale cudeńka stwarzasz a potem człowiek boi się wyskoczyć z marnym komentarzem. Tzn ja tak mam.
    Refuge czytałam nocami jak dni miałam zajęte. Pochłonęłam w całości..szkoda, że nie ma kontynuacji.
    Ale teraz jest Bom Bom! i to on zaprząta mą głowę.
    Kocham Twoich Naruto i Sasuke.
    Dwie silne bestie nie dające sobie w kaszę dmuchać.
    Wszystkich momentów nie będę teraz roztrząsać bo czas na obecne.
    A się dzieje. Także, jak pozostali czekałam, na owy moment przejęcia inicjatywy przez Uzumakiego. Nie zawiodłam się bo Naru podołał zadaniu i ....aż człowiekowi gorąco na samą myśl.
    Sam fakt, że Uchiha przegrał i dał się ponieść emocjom w gabinecie ojca przyprawia o dreszczyk emocji nie tylko ich ale i czytelnika. Oni tu się rozkręcają, czytam z wypiekami na twarzy i ciągle po głowie kołacze się myśl: a co jeśli ktoś wejdzie? ojeju zaraz drzwi się otworzą, niech nikt nie wchodzi! itd.
    I co? Teraz myślę non stop czy jednak ktoś wejdzie czy też nie. A może ojciec Sasuke ma ukrytą kamerę w gabinecie i tak wszystko zobaczy?
    Ostatnie zdanie rozdziału mogłabym czytać na okrągło. Strasznie mi się podoba. Zawarta została w nim uległość Sasuke i dominacja Naruto. Pożądanie.
    Ja pożądam kolejnego rozdziału by dowiedzieć się czy ktoś czycha za drzwiami.
    Pozdrawiam serdecznie i weny życzę, może raczej czasu do pisania. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. 3663901 jak chcesz to napisz to mogę poprawić Twoj tekst
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh jaka miła niespodzianka, szczególnie, ze za 5 godzin wyjeżdżam z polski na trochę :) baaaaaaardzo bardzo bardzo dobry rozdział, betowany czy nie betowany, ważne, że jest :) ja błędów w każdym razie nie widziałam. POzdrawiam serdecznie i czekam na rozdział następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. HAHA, ale jestem matołek ;D Mam przemyślenia czy wejdzie ktoś, czy nie, a to są przecież wspomnienia i nikt im przecież nie wlazł (wali głową w ścianę). Przed chwilą na to wpadłam. No cóż, muszę to zrzucić na przemęczenie, upał, nawał pracy i inne kataklizmy ;)
    A mi po nocach śni się Uzumaki na desce surfingowej O.O Przysięgam, tej nocy miałam taki wspaniały sen ^^
    Buziaki i wena :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  10. No nieźle... Ja jestem jak najbardziej za :D Jakoś NaruSasu jest jednak dużo sympatyczniejszym w odbiorze paringiem ;P

    Ale kolejności poprzedniej notki to nadal nie rozumiem. Wiem że to są wspomnienia ale reszty nie kumam.

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam cały rozdział jednym tchem. Wszystko widziałam oczami wyobraźni, matko! To było cudowne!
    Myślałam, że w paringu NaruSasu już mnie nic nie zaskoczy, aż znalazłam Twojego bloga i jestem zadowolona.
    Podziwiam Cie!
    Pisz dalej, bo masz genialny talent!
    Pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.