niedziela, 16 lutego 2020

Powrót - rozdział 2


Naruto siedział przy stole i patrzył na Sasuke. Przyjaciel zasnął niemal od razu po seksie. Nic dziwnego, musiał być naprawdę zmęczony. Naruto mógł tylko podejrzewać, jak długą drogę przebył, żeby wrócić do Konohy. Wiele by oddał, żeby zajrzeć do jego głowy. Dlaczego to zrobił? Co zamierzał? Najpierw musi się zastanowić, co on sam teraz zrobi.
Zdradził Hinatę. Ta myśl była przerażająca. W przeddzień ślubu zrobił jej takie świństwo. Jeszcze wczoraj dałby sobie rękę uciąć, że będzie wierny aż po grób. W końcu zawsze starał się postępować honorowo, to była dla niego największa wartość. Lojalność wobec przyjaciół. Tylko że tutaj chodziło o Sasuke. Już kiedyś przekonał się, że lojalność do Sasuke wygra. Zawsze. Tak jak kiedyś przeciwstawił się przyjaciołom, którzy chcieli zabić go za zdradę wioski, tak teraz nie mógł... mu odmówić.
Naruto był zaskoczony i zdezorientowany, kiedy Sasuke przyszedł do niego w środku nocy i zaczął go całować. Te pocałunki były tak dobre, a jego dotyk tak elektryzujący, że Naruto nawet się nie zastanawiał. Było tak, jak powinno być. Przeżył swój pierwszy raz z najlepszym przyjacielem i nawet teraz, kiedy emocje zaczęły opadać i pojawiły się wyrzuty sumienia, nie zamieniłby tego na nic innego. Zrozumiał, dlaczego Kiba i Sai mówili o seksie z taką łatwością. Pojął, dlaczego perspektywa seksu z Hinatą tak go przerażała.

Nie miał pojęcia, co powinien teraz zrobić. Jedno było dla niego oczywiste – nie mógł być z Hinatą, kiedy ją zdradził. Będzie musiał zerwać zaręczyny, odwołać ślub i... co dalej? Jak to będzie wyglądało? To go najbardziej przerażało, bo wiedział, że zostanie sam. Nie wyobrażał sobie już związku z inną dziewczyną. Dzisiaj zrozumiał, co to znaczy kogoś kochać. To co czuł przy Hinacie, nie mogło równać się z tym, co czuł, kiedy Sasuke był obok. Bardzo za nim tęsknił. Cholernie mu go brakowało. Nauczył się już funkcjonować bez niego, ale oddałby wszystko, żeby mieć go obok.
Spojrzał w ciemne okno. Wioska spała. Wszystkie światła w sąsiedztwie były zgaszone. Ludzie toczyli normalne życie – w dzień pracowali, popołudniu wracali do swoich rodzin, a w nocy spali. Zabawne, że po wojnie myślał, że wszystko się ułoży. Bardzo liczył na to, że Sasuke zostanie w wiosce, ale kiedy tak się nie stało, chyba próbować znaleźć jakieś pocieszenie. Hinata pojawiła się przez przypadek. Jeszcze ta historia z Tonerim... Naruto trochę się w tym wszystkim pogubił, a później starał się nad tym nie zastanawiać i nie analizować. Po prostu robił to, czego od niego oczekiwano. Zaczął chodzić z Hinatą. W przypływie chwili wyznał jej miłość, a on przecież nigdy nie rzucał słów na wiatr. No właśnie, chyba po raz pierwszy nie będzie mógł dotrzymać danego słowa. Po raz pierwszy skrzywdzi kogoś tak bardzo. Nie chciał tego. Może gdyby teraz mógł cofnąć czas, postąpiłby inaczej. Wolał nigdy nie zaznać tego uczucia z Sasuke, niż tak bardzo zranić Hinatę. Wiedział, że jest bardzo wrażliwa. On był silny i tak długo był samotny, że zniósłby i to. Nauczył się kochać Sasuke z daleka. Mógłby to robić przez resztę życia. Ale przez resztę życia nie mógłby jej oszukiwać. Bo tak naprawdę wcale nie kochał Hinaty. Była jego przyjaciółką, ale nikim więcej.
– Co teraz zrobisz? – usłyszał i poderwał głowę. Sasuke wyglądał na rozbudzonego. Musiał obserwować go od dłuższej chwili.
Naruto szybko przetarł twarz.
– Nie wiem – wydusił przez zaciśnięte gardło.
– Ożenisz się z nią?
– Nie – powiedział stanowczo. – Nie mógłbym tego zrobić. Zdradziłem ją, więc już nie mogę z nią być. Nawet nie byliśmy jeszcze małżeństwem, a ja już...
– Żałujesz? – W głosie Sasuke usłyszał napięcie.
Naruto uśmiechnął się.
– Nie. – Odwrócił głowę i znowu spojrzał na okno. Był potwornie zmęczony, ale wiedział, że nie zaśnie. Chciał to wszystko przemyśleć, ułożyć w głowie to, co rano powie Hinacie. Będzie musiał poinformować jej ojca i najlepiej jeszcze Kakashiego, żeby przekazał gościom, że ślub odwołany. Co on powie tym wszystkim ludziom, którzy przyjechali tutaj specjalnie dla nich? Robiło mu się niedobrze na myśl o rozmowach, które będzie musiał przeprowadzić. Przymknął oczy i odetchnął głęboko. Spróbował poradzić się Kuramy, ale on uparcie milczał.
Drgnął, gdy usłyszał głuchy trzask. Sasuke postawił przed nim kubek z herbatą. Skupiając się na Kuramie, nawet nie usłyszał, jak Sasuke zagotował wodę.
Sasuke zajął miejsce naprzeciw niego. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Naruto po raz pierwszy pomyślał, że Sasuke jest bardzo przystojny. Dopiero teraz przyszło mu to do głowy. Wiedział, że dziewczyny często to powtarzały, słyszał ich szepty, nawet pisk, kiedy widziały Sasuke, ale dla niego Sasuke był po prostu Sasuke – rywalem i przyjacielem. Aż do dzisiaj.
– Na długo zostajesz? – zapytał szeptem.
– Nie, jutro wracam.
Naruto zacisnął zęby i spróbował się opanować. Miał ochotę uderzyć Sasuke. Złapać go za włosy i przyłożyć mu tyle razy, aż poleje się krew, aż zrozumie.
Wstał gwałtownie, o mało nie przewracając krzesła. Już chciał iść do łazienki, kiedy Sasuke złapał go za rękę i zatrzymał. Pocałował go, zanim Naruto zdążył zaprotestować. I to znowu się stało. Naruto poczuł rodzące się w nim pragnienie, gwałtowniejsze tym bardziej, że miał świadomość, że Sasuke znowu odejdzie. Miał tak niewiele czasu, żeby nasycić się jego obecnością.

*

Po seksie długo milczeli. Nie było im wcale wygodnie, gdy obaj leżeli na wąskim łóżku, ale żaden z nich nie protestował. Naruto wsłuchiwał się w spokojny oddech Sasuke. Myślał, że zasnął, więc spojrzał na niego z bliska. Sasuke rzeczywiście miał zamknięte oczy, ale gdy poczuł ruch, otworzył je i odwrócił głowę w stronę Naruto.
– Co teraz będzie? – zapytał Naruto. Nie mógł już dłużej odwlekać tego pytania. Sasuke musiał dać mu jakąś odpowiedź.
– A co byś chciał, żeby było?
Naruto zastanowił się. Najchętniej odpowiedziałby „żebyś został w wiosce”, ale stracił pewność, że swoją determinacją może cokolwiek zmienić, nie raniąc innych osób. Ta determinacja doprowadziła go do ślubu z Hinatą. Nie chciałby, żeby również przez nią, unieszczęśliwił Sasuke. To było do niego niepodobne, ale ostatnie wydarzenia udowodniły mu, z jak wielu rzeczy nie zdawał sobie sprawy. Sasuke nie został w wiosce nawet po skończeniu wojny, może wcale nie chciał do niej wracać?
– Jesteś mój – usłyszał i aż poderwał się z miejsca.
– Co?!
– Jesteś mój – powtórzył spokojnie Sasuke. – Nie pozwolę, żebyś był z kimś innym.
– Chyba zwariowałeś, nie jesteś twój, draniu! – Naruto zaczerwienił się. Jeszcze nigdy nie usłyszał takich słów. Sasuke nie mówił tak do niego. Poczuł mieszankę wściekłości i ekscytacji, którą za wszelką cenę próbował stłumić.
Sasuke zmrużył oczy i uśmiechnął się. Był tak bezczelnie pewny siebie.
– To ty jesteś mój – wypalił Naruto. – Nie obchodzi mnie, kogo spotkasz na swojej drodze wędrując po tym cholernym świecie, w swoim pieprzonym pokutnym marszu, ale za to, co dzisiaj zrobiłeś, nikt nie ma prawa cię tknąć! Jesteś mój odkąd walczyłem z tobą pierwszy raz w Dolinie Końca! Przez ciebie nie będę mógł stworzyć rodziny, bo po tym, co się stało, wiem, że nie pokocham żadnej dziewczyny. Zostanę sam i będę czekał na ciebie jak pies, aż łaskawie wrócisz do... – Nie dokończył. Sasuke usiadł i zasłonił mu usta ręką. Przyciągnął go do siebie i oparł swoje czoło o jego. Był rozpalony. Obaj byli.
– Zamknij się, młotku. Po prostu się zamknij.

*

Naruto wykąpał się i ubrał. Schował ślubne kimono do szafy. Nie mógł na nie patrzeć. Był blady jak kreda, miał cienie pod oczami i zimne dłonie. Zapomniał już, jakie to uczucie naprawdę się bać. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie czuł strachu po ich misji w Kraju Fal. Przed wściekłością, jaką poczuł, kiedy Haku zaatakował Sasuke i o mało go nie zabił, czuł ogromny strach, że straci Sasuke. Nigdy więcej nie bał się tak jak wtedy. A teraz znowu czuł strach i wiedział, że to co zaraz się stanie, nie będzie mogło mieć szczęśliwego zakończenia. Zrani Hinatę, złamie jej serce. Coś w jego sercu też umarło. Po dzisiejszej nocy jego życie już nigdy nie będzie wyglądało tak jak dawniej.
Sasuke spał, wyczerpany po intensywnej nocy, jaką spędzili. Naruto zapatrzył się na niego przez chwilę. Miał ochotę zamknąć się w tej chwili na zawsze – z Hinatą nieświadomą jeszcze tego, że odwoła ślub i z Sasuke w swoim mieszkaniu, żeby mógł go mieć już na zawsze blisko siebie.
Z duszą na ramieniu, nie chcąc tego już dłużej odkładać, wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Nie chciał obudzić Sasuke, bał się, że odejdzie przed jego przyjściem.

*

Hinata na początku nie wiedziała, o co mu chodziło. Była jeszcze w piżamie, kiedy Naruto do niej przyszedł. Złapała go za rękę i przycisnęła do piersi.
– Naruto-kun, zaczekaj, mówisz za szybko, nie mogę cię zrozumieć. Co się stało? Jesteś chory? Może masz gorączkę? Dam ci jakieś leki, albo jeszcze lepiej, pójdziemy do Sakury-chan, ona na pewno coś wymyśli. Ja też się denerwuję, ale za niedługo będziemy mieli to za sobą.
– Nie, Hinata. – Naruto starał się panować nad emocjami. Nad drżącym głosem i piekącymi oczami. Wyciągnął rękę z jej uścisku. – Musimy odwołać ślub, ja... Nie mogę się z tobą ożenić. Przepraszam cię, tak bardzo cię przepraszam za to wszystko. Jestem strasznie głupi, że nie zrozumiałem tego wcześniej. Powinienem był, żeby oszczędzić ci tego wszystkiego. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak mi jest przykro, nie chcę cię ranić, naprawdę, najbardziej na świecie nie chcę cię ranić, ale byłabyś ze mną nieszczęśliwa. Nie możemy wziąć ślubu. Kiedyś mi za to podziękujesz.
– Ale Naruto-kun, dlaczego? Ja nie rozumiem, przecież mówiłeś mi, że mnie kochasz.
– Ale nie tak, jak powinno się kochać żonę. Kocham cię jak przyjaciółkę, to wszystko. Przepraszam, Hinata. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Zostawił ją, zanim się rozpłakała. Sam z trudem nad sobą panował. Nie wiedział, czy najgorsze miał już za sobą, bo musiał powiedzieć o odwołanym ślubie też jej ojcu. Na jego miejscu, zabiłby chłopaka, który w dzień ślubu rzucił jego córkę.
Czuł się jak tchórz i zdrajca, kiedy wychodził z rezydencji Hyuuga. Ojciec Hinaty na początku nie wierzył, w to co mówił Naruto, a kiedy w końcu zrozumiał, że on nie żartuje, zniósł to z dumą i godnością. Nie zaatakował Naruto, nawet nie powiedział, co o nim myśli. Kazał mu się po prostu wynosić z jego domu i nigdy więcej tutaj nie wracać.
Zrezygnowany i zmęczony, Naruto poszedł do Kakashiego, który tę informację zniósł znacznie lepiej, niż podejrzewał. Przyglądał mu się przez długą chwilę w milczeniu, aż w końcu skinął głową i kazał mu wracać do siebie, żeby odpoczął. O nic nie pytał, nie przekonywał go do zmiany decyzji, nawet nie był zły. Naruto wyszedł z jego gabinetu w odrobinę lepszym humorze. Miał to już za sobą. Odwołał swój ślub. Dzisiaj nie będzie miał żony, nie założy rodziny. Przekreślił swoją szansę na to już na zawsze.
Najszybciej jak mógł pobiegł do domu. Nie chciał spotkać nikogo po drodze. Chciał się ukryć w mieszkaniu i jeszcze raz zobaczyć Sasuke.
Otworzył drzwi, których, kiedy wychodził, nie zamykał na zamek. Wiedział, że i tak nikt by się do niego nie włamał. Był w końcu bohaterem wojennym, cieszył się dużym szacunkiem w wiosce. Ciekawe, jak będzie teraz, gdy mieszkańcy dowiedzą się, że odwołał ślub?
– Sasuke? – zawołał, gdy wszedł głębiej do mieszkania. Łóżko było puste. Może Sasuke był w łazience? Zajrzał do niej szybko, ale ta była pusta. Poczuł, jak oblewa go zimny pot. Sasuke nie mógł już teraz odejść, przecież na pewno chciał dowiedzieć się, jak potoczyła się rozmowa z Hinatą.
Usłyszał skrzypienie drzwi i obejrzał się. Sasuke wszedł do mieszkania z siatką zakupów. Spojrzał na Naruto zaskoczony. Spodziewał się, że to będzie trwało znacznie dłużej.
– Ty cholerny draniu – wydusił Naruto. Sasuke podszedł do niego, a on przyciągnął go mocno i przytulił. Przycisnął twarz do zagłębienia jego szyi i zamknął oczy, czując zbierające się w nich łzy. Hamulce puściły, emocje mogły w końcu wydostać się na zewnątrz. Sasuke odwzajemnił dotyk. Obejmowali się tak mocno, jakby chcieli się ze sobą stopić. Sasuke przysunął twarz do głowy Naruto. Czuł zapach jego włosów. Przymknął oczy i odetchnął głęboko. Jeszcze nigdy nie czuł takiego spokoju. Całe napięcie zaczęło z niego znikać, zastąpione cudownym uczuciem błogości. Było inaczej, niż podczas seksu. Nie sądził, że zwykły dotyk może przynieść tyle ukojenia.
Nie wiedział, ile tak trwali, chyba długo, bo wyrwało ich dopiero pukanie do drzwi. Naruto jakby ocknął się z letargu, odsunął się od Sasuke pospiesznie.
– Nikt nas jeszcze nie widział, młotku – zauważył złośliwie Sasuke i zabrał siatkę, którą upuścił. Położył ją na stół. – Poszedłem po zakupy, bo nic nie masz w lodówce.
Naruto i tak go nie słuchał. Był zirytowany tym, że Sasuke, który normalnie milczy, nagle tak się rozgadał. Naruto nie chciał, żeby gość ich usłyszał. Nie sądził, że ktoś pojawi się tak szybko.
– Naruto, wiem, że tam jesteś – usłyszał głos Shikamaru. – Otwórz. Kakashi powiedział mi, co się stało.
Naruto zawahał się i zerknął na Sasuke, a kiedy ten skinął głową, wpuścił Shikamaru do środka.
– Naruto, co ty, do cholery... – Zamilkł, kiedy zobaczył, że nie byli sami w mieszkaniu. – Sasuke. – Skinął głową na przywitanie. – To wiele wyjaśnia.
– Niby co wyjaśnia?! – zapytał ze złością Naruto i wbrew sobie, zaczerwienił się.
Shikamaru wszedł do mieszkania. Rzucił szybkie spojrzenie na łóżko, ale nie zauważył nic podejrzanego. Przed tym, jak Sasuke poszedł na zakupy, uprzątnął mieszkanie. Przynajmniej z wierzchu, bo Naruto nie trzymał porządku w kawalerce.
– Jak Hinata na to zareagowała?
Naruto wzruszył ramionami. Patrzył, jak Sasuke rozpakowuje zakupy. Shikamaru najwyraźniej też zdał sobie sprawę, jak dziwnie to wygląda – Sasuke, który w mieszkaniu Naruto jakby nigdy nic robi śniadanie. Dlaczego ten drań musi być tak bezczelnie pewny siebie? – pomyślał Naruto ze złością. Nie ruszało go nawet to, że przyszedł Shikamaru.
– Nie rozumiała, o co mi chodzi. Rozmawiałem z jej ojcem. Kazał mi się wynosić i więcej tam nie wracać. Kakashi-sensei o dziwo całkiem dobrze to przyjął.
Shikamaru i Sasuke wymienili się spojrzeniami.
– I co teraz będzie? – drążył dalej Shikamaru.
– Nie będzie ślubu. – Naruto zaczął bawić się pomidorem, który kupił Sasuke. – Odwołałem wszystko.
– Ale co dalej?
– Nie wiem. Nie kocham Hinaty, nie chciałem jej zniszczyć życia, w porządku?!
– W porządku. Dobrze zrobiłeś.
Naruto poderwał głowę i spojrzał z niedowierzaniem na Shikamaru. Ten uśmiechnął się do niego i położył mu dłoń na ramieniu.
– Na razie was zostawiam. Porozmawiamy później.
Żegnając się, rzucił znaczące spojrzenie Sasuke. Sasuke zrozumiał.
– Dobrze zrobiłem?! – zapytał z niedowierzaniem Naruto, kiedy Shikamaru wyszedł. – Myślałem, że Shikamaru będzie mnie przekonywał, żebym wrócił do Hinaty. Dobrze zrobiłeś, no tego się na pewno nie spodziewałem.
– A myślisz, że źle zrobiłeś? – Sasuke wydawał się dużo spokojniejszy. Na chwilę zniknął nawet pochmurny wyraz twarzy.
– Nie, ale... No nie każdy rzuca pannę młodą w dniu ślubu. Za to powinien na mnie chociaż nakrzyczeć, cholera! Źle zrobiłem, że doprowadziłem do tego wszystkiego.
– Lepiej późno niż wcale, młotku. Zemstę wybiłeś mi z głowy dopiero kiedy o mało się nie pozabijaliśmy. – Sasuke nie zareagował na zdziwione spojrzenie Naruto. Po raz pierwszy mówił o tamtych wydarzeniach w żartach. – Musisz popracować nad refleksem, słabo ci to wychodzi. – Rzucił w jego stronę nożem, który Naruto złapał tuż przed twarzą.
– Atakujesz mnie we własnym domu, draniu?!
Sasuke uchylił się, kiedy Naruto oddał rzut. Ostrze wbiło się głęboko w szafkę.
– Pięknie dbasz o ten dom – podsumował Sasuke.


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, Kakashi pewnie miał podejrzenia, no i sądzę że Shikamaru też bo wystarczyło że zobaczył Sasuke w mieszkaniu Naruto... już teraz na noże się biją...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.