Naruto siedział przy stole i patrzył na Sasuke. Przyjaciel zasnął
niemal od razu po seksie. Nic dziwnego, musiał być naprawdę
zmęczony. Naruto mógł tylko podejrzewać, jak długą drogę
przebył, żeby wrócić do Konohy. Wiele by oddał, żeby zajrzeć
do jego głowy. Dlaczego to zrobił? Co zamierzał? Najpierw musi się
zastanowić, co on sam teraz zrobi.
Zdradził Hinatę. Ta myśl była przerażająca. W przeddzień ślubu
zrobił jej takie świństwo. Jeszcze wczoraj dałby sobie rękę
uciąć, że będzie wierny aż po grób. W końcu zawsze starał się
postępować honorowo, to była dla niego największa wartość.
Lojalność wobec przyjaciół. Tylko że tutaj chodziło o Sasuke.
Już kiedyś przekonał się, że lojalność do Sasuke wygra.
Zawsze. Tak jak kiedyś przeciwstawił się przyjaciołom, którzy
chcieli zabić go za zdradę wioski, tak teraz nie mógł... mu
odmówić.
Naruto był zaskoczony i zdezorientowany, kiedy Sasuke przyszedł do
niego w środku nocy i zaczął go całować. Te pocałunki były tak
dobre, a jego dotyk tak elektryzujący, że Naruto nawet się nie
zastanawiał. Było tak, jak powinno być. Przeżył swój pierwszy
raz z najlepszym przyjacielem i nawet teraz, kiedy emocje zaczęły
opadać i pojawiły się wyrzuty sumienia, nie zamieniłby tego na
nic innego. Zrozumiał, dlaczego Kiba i Sai mówili o seksie z taką
łatwością. Pojął, dlaczego perspektywa seksu z Hinatą tak go
przerażała.
Nie miał pojęcia, co powinien teraz zrobić. Jedno było dla niego
oczywiste – nie mógł być z Hinatą, kiedy ją zdradził. Będzie
musiał zerwać zaręczyny, odwołać ślub i... co dalej? Jak to
będzie wyglądało? To go najbardziej przerażało, bo wiedział, że
zostanie sam. Nie wyobrażał sobie już związku z inną dziewczyną.
Dzisiaj zrozumiał, co to znaczy kogoś kochać. To co czuł przy
Hinacie, nie mogło równać się z tym, co czuł, kiedy Sasuke był
obok. Bardzo za nim tęsknił. Cholernie mu go brakowało. Nauczył
się już funkcjonować bez niego, ale oddałby wszystko, żeby mieć
go obok.
Spojrzał w ciemne okno. Wioska spała. Wszystkie światła w
sąsiedztwie były zgaszone. Ludzie toczyli normalne życie – w
dzień pracowali, popołudniu wracali do swoich rodzin, a w nocy
spali. Zabawne, że po wojnie myślał, że wszystko się ułoży.
Bardzo liczył na to, że Sasuke zostanie w wiosce, ale kiedy tak się
nie stało, chyba próbować znaleźć jakieś pocieszenie. Hinata
pojawiła się przez przypadek. Jeszcze ta historia z Tonerim...
Naruto trochę się w tym wszystkim pogubił, a później starał się
nad tym nie zastanawiać i nie analizować. Po prostu robił to,
czego od niego oczekiwano. Zaczął chodzić z Hinatą. W przypływie
chwili wyznał jej miłość, a on przecież nigdy nie rzucał słów
na wiatr. No właśnie, chyba po raz pierwszy nie będzie mógł
dotrzymać danego słowa. Po raz pierwszy skrzywdzi kogoś tak
bardzo. Nie chciał tego. Może gdyby teraz mógł cofnąć czas,
postąpiłby inaczej. Wolał nigdy nie zaznać tego uczucia z Sasuke,
niż tak bardzo zranić Hinatę. Wiedział, że jest bardzo wrażliwa.
On był silny i tak długo był samotny, że zniósłby i to. Nauczył
się kochać Sasuke z daleka. Mógłby to robić przez resztę życia.
Ale przez resztę życia nie mógłby jej oszukiwać. Bo tak naprawdę
wcale nie kochał Hinaty. Była jego przyjaciółką, ale nikim
więcej.
– Co teraz zrobisz? – usłyszał i poderwał głowę. Sasuke
wyglądał na rozbudzonego. Musiał obserwować go od dłuższej
chwili.
Naruto szybko przetarł twarz.
– Nie wiem – wydusił przez zaciśnięte gardło.
– Ożenisz się z nią?
– Nie – powiedział stanowczo. – Nie mógłbym tego zrobić.
Zdradziłem ją, więc już nie mogę z nią być. Nawet nie byliśmy
jeszcze małżeństwem, a ja już...
– Żałujesz? – W głosie Sasuke usłyszał napięcie.
Naruto uśmiechnął się.
– Nie. – Odwrócił głowę i znowu spojrzał na okno. Był
potwornie zmęczony, ale wiedział, że nie zaśnie. Chciał to
wszystko przemyśleć, ułożyć w głowie to, co rano powie Hinacie.
Będzie musiał poinformować jej ojca i najlepiej jeszcze
Kakashiego, żeby przekazał gościom, że ślub odwołany. Co on
powie tym wszystkim ludziom, którzy przyjechali tutaj specjalnie dla
nich? Robiło mu się niedobrze na myśl o rozmowach, które będzie
musiał przeprowadzić. Przymknął oczy i odetchnął głęboko.
Spróbował poradzić się Kuramy, ale on uparcie milczał.
Drgnął, gdy usłyszał głuchy trzask. Sasuke postawił przed nim
kubek z herbatą. Skupiając się na Kuramie, nawet nie usłyszał,
jak Sasuke zagotował wodę.
Sasuke zajął miejsce naprzeciw niego. Przez chwilę patrzyli na
siebie w milczeniu. Naruto po raz pierwszy pomyślał, że Sasuke
jest bardzo przystojny. Dopiero teraz przyszło mu to do głowy.
Wiedział, że dziewczyny często to powtarzały, słyszał ich
szepty, nawet pisk, kiedy widziały Sasuke, ale dla niego Sasuke był
po prostu Sasuke – rywalem i przyjacielem. Aż do dzisiaj.
– Na długo zostajesz? – zapytał szeptem.
– Nie, jutro wracam.
Naruto zacisnął zęby i spróbował się opanować. Miał ochotę
uderzyć Sasuke. Złapać go za włosy i przyłożyć mu tyle razy,
aż poleje się krew, aż zrozumie.
Wstał gwałtownie, o mało nie przewracając krzesła. Już chciał
iść do łazienki, kiedy Sasuke złapał go za rękę i zatrzymał.
Pocałował go, zanim Naruto zdążył zaprotestować. I to znowu się
stało. Naruto poczuł rodzące się w nim pragnienie, gwałtowniejsze
tym bardziej, że miał świadomość, że Sasuke znowu odejdzie.
Miał tak niewiele czasu, żeby nasycić się jego obecnością.
*
Po seksie długo milczeli. Nie było im wcale wygodnie, gdy obaj
leżeli na wąskim łóżku, ale żaden z nich nie protestował.
Naruto wsłuchiwał się w spokojny oddech Sasuke. Myślał, że
zasnął, więc spojrzał na niego z bliska. Sasuke rzeczywiście
miał zamknięte oczy, ale gdy poczuł ruch, otworzył je i odwrócił
głowę w stronę Naruto.
– Co teraz będzie? – zapytał Naruto. Nie mógł już dłużej
odwlekać tego pytania. Sasuke musiał dać mu jakąś odpowiedź.
– A co byś chciał, żeby było?
Naruto zastanowił się. Najchętniej odpowiedziałby „żebyś
został w wiosce”, ale stracił pewność, że swoją determinacją
może cokolwiek zmienić, nie raniąc innych osób. Ta determinacja
doprowadziła go do ślubu z Hinatą. Nie chciałby, żeby również
przez nią, unieszczęśliwił Sasuke. To było do niego niepodobne,
ale ostatnie wydarzenia udowodniły mu, z jak wielu rzeczy nie zdawał
sobie sprawy. Sasuke nie został w wiosce nawet po skończeniu wojny,
może wcale nie chciał do niej wracać?
– Jesteś mój – usłyszał i aż poderwał się z miejsca.
– Co?!
– Jesteś mój – powtórzył spokojnie Sasuke. – Nie pozwolę,
żebyś był z kimś innym.
– Chyba zwariowałeś, nie jesteś twój, draniu! – Naruto
zaczerwienił się. Jeszcze nigdy nie usłyszał takich słów.
Sasuke nie mówił tak do niego. Poczuł mieszankę wściekłości i
ekscytacji, którą za wszelką cenę próbował stłumić.
Sasuke zmrużył oczy i uśmiechnął się. Był tak bezczelnie pewny
siebie.
– To ty jesteś mój – wypalił Naruto. – Nie obchodzi mnie,
kogo spotkasz na swojej drodze wędrując po tym cholernym świecie,
w swoim pieprzonym pokutnym marszu, ale za to, co dzisiaj zrobiłeś,
nikt nie ma prawa cię tknąć! Jesteś mój odkąd walczyłem z tobą
pierwszy raz w Dolinie Końca! Przez ciebie nie będę mógł
stworzyć rodziny, bo po tym, co się stało, wiem, że nie pokocham
żadnej dziewczyny. Zostanę sam i będę czekał na ciebie jak pies,
aż łaskawie wrócisz do... – Nie dokończył. Sasuke usiadł i
zasłonił mu usta ręką. Przyciągnął go do siebie i oparł swoje
czoło o jego. Był rozpalony. Obaj byli.
– Zamknij się, młotku. Po prostu się zamknij.
*
Naruto wykąpał się i ubrał. Schował ślubne kimono do szafy. Nie
mógł na nie patrzeć. Był blady jak kreda, miał cienie pod oczami
i zimne dłonie. Zapomniał już, jakie to uczucie naprawdę się
bać. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie czuł strachu po ich
misji w Kraju Fal. Przed wściekłością, jaką poczuł, kiedy Haku
zaatakował Sasuke i o mało go nie zabił, czuł ogromny strach, że
straci Sasuke. Nigdy więcej nie bał się tak jak wtedy. A teraz
znowu czuł strach i wiedział, że to co zaraz się stanie, nie
będzie mogło mieć szczęśliwego zakończenia. Zrani Hinatę,
złamie jej serce. Coś w jego sercu też umarło. Po dzisiejszej
nocy jego życie już nigdy nie będzie wyglądało tak jak dawniej.
Sasuke spał, wyczerpany po intensywnej nocy, jaką spędzili. Naruto
zapatrzył się na niego przez chwilę. Miał ochotę zamknąć się
w tej chwili na zawsze – z Hinatą nieświadomą jeszcze tego, że
odwoła ślub i z Sasuke w swoim mieszkaniu, żeby mógł go mieć
już na zawsze blisko siebie.
Z duszą na ramieniu, nie chcąc tego już dłużej odkładać,
wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Nie chciał obudzić
Sasuke, bał się, że odejdzie przed jego przyjściem.
*
Hinata na początku nie wiedziała, o co mu chodziło. Była jeszcze
w piżamie, kiedy Naruto do niej przyszedł. Złapała go za rękę i
przycisnęła do piersi.
– Naruto-kun, zaczekaj, mówisz za szybko, nie mogę cię
zrozumieć. Co się stało? Jesteś chory? Może masz gorączkę? Dam
ci jakieś leki, albo jeszcze lepiej, pójdziemy do Sakury-chan, ona
na pewno coś wymyśli. Ja też się denerwuję, ale za niedługo
będziemy mieli to za sobą.
– Nie, Hinata. – Naruto starał się panować nad emocjami. Nad
drżącym głosem i piekącymi oczami. Wyciągnął rękę z jej
uścisku. – Musimy odwołać ślub, ja... Nie mogę się z tobą
ożenić. Przepraszam cię, tak bardzo cię przepraszam za to
wszystko. Jestem strasznie głupi, że nie zrozumiałem tego
wcześniej. Powinienem był, żeby oszczędzić ci tego wszystkiego.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak mi jest przykro, nie chcę cię
ranić, naprawdę, najbardziej na świecie nie chcę cię ranić, ale
byłabyś ze mną nieszczęśliwa. Nie możemy wziąć ślubu. Kiedyś
mi za to podziękujesz.
– Ale Naruto-kun, dlaczego? Ja nie rozumiem, przecież mówiłeś
mi, że mnie kochasz.
– Ale nie tak, jak powinno się kochać żonę. Kocham cię jak
przyjaciółkę, to wszystko. Przepraszam, Hinata. Mam nadzieję, że
kiedyś mi wybaczysz.
Zostawił ją, zanim się rozpłakała. Sam z trudem nad sobą
panował. Nie wiedział, czy najgorsze miał już za sobą, bo musiał
powiedzieć o odwołanym ślubie też jej ojcu. Na jego miejscu,
zabiłby chłopaka, który w dzień ślubu rzucił jego córkę.
Czuł się jak tchórz i zdrajca, kiedy wychodził z rezydencji
Hyuuga. Ojciec Hinaty na początku nie wierzył, w to co mówił
Naruto, a kiedy w końcu zrozumiał, że on nie żartuje, zniósł to
z dumą i godnością. Nie zaatakował Naruto, nawet nie powiedział,
co o nim myśli. Kazał mu się po prostu wynosić z jego domu i
nigdy więcej tutaj nie wracać.
Zrezygnowany i zmęczony, Naruto poszedł do Kakashiego, który tę
informację zniósł znacznie lepiej, niż podejrzewał. Przyglądał
mu się przez długą chwilę w milczeniu, aż w końcu skinął
głową i kazał mu wracać do siebie, żeby odpoczął. O nic nie
pytał, nie przekonywał go do zmiany decyzji, nawet nie był zły.
Naruto wyszedł z jego gabinetu w odrobinę lepszym humorze. Miał to
już za sobą. Odwołał swój ślub. Dzisiaj nie będzie miał żony,
nie założy rodziny. Przekreślił swoją szansę na to już na
zawsze.
Najszybciej jak mógł pobiegł do domu. Nie chciał spotkać nikogo
po drodze. Chciał się ukryć w mieszkaniu i jeszcze raz zobaczyć
Sasuke.
Otworzył drzwi, których, kiedy wychodził, nie zamykał na zamek.
Wiedział, że i tak nikt by się do niego nie włamał. Był w końcu
bohaterem wojennym, cieszył się dużym szacunkiem w wiosce.
Ciekawe, jak będzie teraz, gdy mieszkańcy dowiedzą się, że
odwołał ślub?
– Sasuke? – zawołał, gdy wszedł głębiej do mieszkania. Łóżko
było puste. Może Sasuke był w łazience? Zajrzał do niej szybko,
ale ta była pusta. Poczuł, jak oblewa go zimny pot. Sasuke nie mógł
już teraz odejść, przecież na pewno chciał dowiedzieć się, jak
potoczyła się rozmowa z Hinatą.
Usłyszał skrzypienie drzwi i obejrzał się. Sasuke wszedł do
mieszkania z siatką zakupów. Spojrzał na Naruto zaskoczony.
Spodziewał się, że to będzie trwało znacznie dłużej.
– Ty cholerny draniu – wydusił Naruto. Sasuke podszedł do
niego, a on przyciągnął go mocno i przytulił. Przycisnął twarz
do zagłębienia jego szyi i zamknął oczy, czując zbierające się
w nich łzy. Hamulce puściły, emocje mogły w końcu wydostać się
na zewnątrz. Sasuke odwzajemnił dotyk. Obejmowali się tak mocno,
jakby chcieli się ze sobą stopić. Sasuke przysunął twarz do
głowy Naruto. Czuł zapach jego włosów. Przymknął oczy i
odetchnął głęboko. Jeszcze nigdy nie czuł takiego spokoju. Całe
napięcie zaczęło z niego znikać, zastąpione cudownym uczuciem
błogości. Było inaczej, niż podczas seksu. Nie sądził, że
zwykły dotyk może przynieść tyle ukojenia.
Nie wiedział, ile tak trwali, chyba długo, bo wyrwało ich dopiero
pukanie do drzwi. Naruto jakby ocknął się z letargu, odsunął się
od Sasuke pospiesznie.
– Nikt nas jeszcze nie widział, młotku – zauważył złośliwie
Sasuke i zabrał siatkę, którą upuścił. Położył ją na stół.
– Poszedłem po zakupy, bo nic nie masz w lodówce.
Naruto i tak go nie słuchał. Był zirytowany tym, że Sasuke, który
normalnie milczy, nagle tak się rozgadał. Naruto nie chciał, żeby
gość ich usłyszał. Nie sądził, że ktoś pojawi się tak
szybko.
– Naruto, wiem, że tam jesteś – usłyszał głos Shikamaru. –
Otwórz. Kakashi powiedział mi, co się stało.
Naruto zawahał się i zerknął na Sasuke, a kiedy ten skinął
głową, wpuścił Shikamaru do środka.
– Naruto, co ty, do cholery... – Zamilkł, kiedy zobaczył, że
nie byli sami w mieszkaniu. – Sasuke. – Skinął głową na
przywitanie. – To wiele wyjaśnia.
– Niby co wyjaśnia?! – zapytał ze złością Naruto i wbrew
sobie, zaczerwienił się.
Shikamaru wszedł do mieszkania. Rzucił szybkie spojrzenie na łóżko,
ale nie zauważył nic podejrzanego. Przed tym, jak Sasuke poszedł
na zakupy, uprzątnął mieszkanie. Przynajmniej z wierzchu, bo
Naruto nie trzymał porządku w kawalerce.
– Jak Hinata na to zareagowała?
Naruto wzruszył ramionami. Patrzył, jak Sasuke rozpakowuje zakupy.
Shikamaru najwyraźniej też zdał sobie sprawę, jak dziwnie to
wygląda – Sasuke, który w mieszkaniu Naruto jakby nigdy nic robi
śniadanie. Dlaczego ten drań musi być tak bezczelnie pewny siebie?
– pomyślał Naruto ze złością. Nie ruszało go nawet to, że
przyszedł Shikamaru.
– Nie rozumiała, o co mi chodzi. Rozmawiałem z jej ojcem. Kazał
mi się wynosić i więcej tam nie wracać. Kakashi-sensei o dziwo
całkiem dobrze to przyjął.
Shikamaru i Sasuke wymienili się spojrzeniami.
– I co teraz będzie? – drążył dalej Shikamaru.
– Nie będzie ślubu. – Naruto zaczął bawić się pomidorem,
który kupił Sasuke. – Odwołałem wszystko.
– Ale co dalej?
– Nie wiem. Nie kocham Hinaty, nie chciałem jej zniszczyć życia,
w porządku?!
– W porządku. Dobrze zrobiłeś.
Naruto poderwał głowę i spojrzał z niedowierzaniem na Shikamaru.
Ten uśmiechnął się do niego i położył mu dłoń na ramieniu.
– Na razie was zostawiam. Porozmawiamy później.
Żegnając się, rzucił znaczące spojrzenie Sasuke. Sasuke
zrozumiał.
– Dobrze zrobiłem?! – zapytał z niedowierzaniem Naruto, kiedy
Shikamaru wyszedł. – Myślałem, że Shikamaru będzie mnie
przekonywał, żebym wrócił do Hinaty. Dobrze zrobiłeś, no
tego się na pewno nie spodziewałem.
– A myślisz, że źle zrobiłeś? – Sasuke wydawał się dużo
spokojniejszy. Na chwilę zniknął nawet pochmurny wyraz twarzy.
– Nie, ale... No nie każdy rzuca pannę młodą w dniu ślubu. Za
to powinien na mnie chociaż nakrzyczeć, cholera! Źle zrobiłem, że
doprowadziłem do tego wszystkiego.
– Lepiej późno niż wcale, młotku. Zemstę wybiłeś mi z głowy
dopiero kiedy o mało się nie pozabijaliśmy. – Sasuke nie
zareagował na zdziwione spojrzenie Naruto. Po raz pierwszy mówił o
tamtych wydarzeniach w żartach. – Musisz popracować nad
refleksem, słabo ci to wychodzi. – Rzucił w jego stronę nożem,
który Naruto złapał tuż przed twarzą.
– Atakujesz mnie we własnym domu, draniu?!
Sasuke uchylił się, kiedy Naruto oddał rzut. Ostrze wbiło się
głęboko w szafkę.
– Pięknie dbasz o ten dom – podsumował Sasuke.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Kakashi pewnie miał podejrzenia, no i sądzę że Shikamaru też bo wystarczyło że zobaczył Sasuke w mieszkaniu Naruto... już teraz na noże się biją...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka