– Przestań już o tym myśleć – mruknął Sasuke i pocałował
Naruto. Zaczęli się powoli rozbierać. To był ostatni seks przed
rozstaniem. Postanowili, że Naruto odprowadzi Sasuke najbliżej
granicy, jak będzie mógł. To pozwoli mu uniknąć dzisiaj
problematycznych rozmów i będą mogli spędzić razem trochę
więcej czasu.
Naruto złapał jego dłoń i pocałował wewnętrzną stronę
nadgarstka, patrząc Sasuke w oczy. Miał wrażenie, że cała
ostatnia doba była jak sen, z którego jutro będzie musiał się
obudzić i wrócić do rzeczywistości. Smutnej rzeczywistości. Bez
Sasuke, ale i bez Hinaty. Jutro zmierzy się z ciekawskimi
spojrzeniami i plotkami. Z ludźmi, którzy zapytają go, dlaczego
odwołał ślub i z przyjaciółmi, którzy będą chcieli zrozumieć
jego decyzję.
– Za tydzień nikt nie będzie o tym pamiętał, młotku. –
Sasuke złapał go za podbródek i zmusił, żeby na niego spojrzał.
Kciukiem rozchylił jego usta.
Naruto poczuł dreszcz, kiedy zdał sobie sprawę, jak Sasuke na
niego patrzy. Hinata nigdy nie potrafiła spojrzeć na niego w taki
sposób. Z tak silną mieszanką pożądania i arogancji, z
obietnicą, że już za moment zrobią to w taki sposób, że Naruto
na długo to zapamięta.
– Nie zapomnij o tym, że jesteś mój.
– I vice versa, draniu!
Naruto pocałował Sasuke agresywnie, wpychając go pod prysznic.
Nawet zimny strumień wody nie ochłodził ich namiętności.
*
Sasuke zaczął się pakować. Uzupełnił z zapasów Naruto
brakującą broń i prowiant. W powietrzu wyczuwało się napięcie.
Nie chciał wracać, ale musiał dokończyć to, co zaczął w Kraju
Wodospadów. Zresztą miał w planach jeszcze coś.
– Naruto, jak wygląda sprawa z kosztami za ślub? – zapytał
poważnie. – Ile zapłaciliście za to wszystko, masz jakieś
podliczenie wydatków?
– Co? – Naruto, wyrwany z zamyślenia, potrzebował chwili, żeby
dotarły do niego słowa Sasuke. – Och, ja... Sam nie wiem. Dałem
Hinacie wolną rękę i ona po prostu przynosiła rachunki, a ja za
to płaciłem. Jej ojciec też sporo dołożył i... No nie wiem,
może gdzieś tu coś zostało. – Zaczął przeglądać papiery na
półkach. – O, mam jeden, za katering! – wykrzyknął
triumfalnie i już miał podać go Sasuke, kiedy coś go tknęło. –
A tak właściwie to po co ci to wiedzieć?
– Jestem ciekawy, ile kosztuje ślub, gdybyśmy chcieli jakiś
zorganizować – warknął Sasuke i zanim Naruto zdążył się
zorientować, że z niego kpił, wyrwał mu kartkę i spojrzał na
kwotę. – Ilu gości było zaproszonych?
– Draniu, co ty masz zamiar niby zrobić?! Sam pokryję koszty za
to wszystko! To ja odwołałem ślub i rzuciłem Hinatę, i...
– I ja pojawiłem się w przeddzień ślubu i wybiłem ci to z
głowy. Nie mam zamiaru zostawiać cię z tym samym, młotku. Ilu
było tych gości?
– Nie wiem, około stu pięćdziesięciu – burknął Naruto,
który wciąż starał się to przetrawić. – Ja powinienem ponieść
tego konsekwencje. To przeze mnie stało się to wszystko. Gdybym
szybciej zorientował się, że wcale nie kocham Hinaty, to...
Sasuke go nie słuchał, spojrzał na kwotę i spróbował
przeanalizować, ile kosztowała reszta ślubu. Oprócz kateringu,
musieli kupić kwiaty, dekoracje, kimono Hinaty kosztowało pewnie
fortunę, tak samo jak zakwaterowanie tylu gości.
– Draniu, mówię do ciebie! – zirytował się Naruto. – Nie
pozwolę ci tego zapłacić. Mam oszczędności i sam spłacę to
wszystko, łącznie z ojcem Hinaty!
– Nie mogę się skupić przez twoje wrzaski, młotku – westchnął
Sasuke. – Albo pozwolisz mi to pokryć, albo długo mnie w wiosce
nie zobaczysz.
– Co?! To jest szantaż! Nie zgadzam się, draniu!
– Szantaż? – Sasuke uśmiechnął się kpiąco. – Uważaj,
żebym nie spróbował dywersji.
Sasuke uparcie milczał, kiedy Naruto nie zrozumiał i zaczął
nalegać, żeby mu to wyjaśnił.
– Młotku, odpowiedź masz w książkach, więc zacznij się uczyć,
zamiast zajmować się niepotrzebnymi rzeczami.
Naruto nie wydawał się tą odpowiedzią usatysfakcjonowany, ale
porzucił temat, bo Sasuke skończył się pakować i mogli wyruszać
w drogę.
*
Ściemniło się, kiedy byli już w połowie drogi do granicy. Obaj
milczeli, skupieni na biegu i własnych myślach. Naruto powinien
zawracać, ale z uporem parł naprzód. Sasuke zdał sobie sprawę,
że jeżeli sam się nie zatrzyma, Naruto nie odpuści i dojdzie z
nim do Kraju Wodospadu.
– Młotku – zaczął, kiedy przystanęli na jednym z konarów
drzew. Było tak ciemno, że prawie się nie widzieli.
– Jeszcze kawałek... – Naruto chciał przeskoczyć na kolejne
drzewo, ale Sasuke złapał go za rękę.
– Jesteśmy już daleko od Konohy, powinieneś zawracać.
– Nic mi nie będzie.
– W końcu musimy się rozstać.
Naruto wyrwał mu rękę. Był wściekły. Nie chciał się
rozstawać. Znowu miał Sasuke tylko na jeden dzień, a tak długo
się nie widzieli. Mógłby z nim przebiec jeszcze trochę i dopiero
później by zawrócił.
Sasuke westchnął i przyciągnął go do siebie. Objął go mocno.
Będzie tęsknił. Teraz jeszcze bardziej niż wcześniej.
– Uważaj na siebie... – wydusił Naruto, odwzajemniając uścisk.
– I wracaj szybko.
Sasuke uśmiechnął się na te słowa. Teraz czuł, że wszystko
było tak jak powinno.
– Nie odsuwaj się – burknął Naruto i objął go jeszcze
mocniej. – Obiecujesz, że wrócisz?
– Obiecuję, młotku. A ty, że nie dasz sobie wmówić, co jest
dla ciebie najlepsze i będziesz się po prostu uczył?
– Kocham cię, Sasuke – wydusił Naruto i nie pozwolił się
Sasuke odsunąć, kiedy ten chciał na niego spojrzeć. – Od bardzo
dawna.
– Wiem, młotku. Teraz już to wiem.
*
Naruto nie przespał kolejnej nocy. Nie spieszyło mu się do domu.
Miał mnóstwo rzeczy do przemyślenia, a wolał to robić na
zewnątrz, niż w kawalerce. Mieszkanie po raz kolejny zaczęło mu
się kojarzyć z samotnością. Zabawne, bo gdyby dzisiaj wszystko
potoczyłoby się inaczej, już by w niej nie mieszkał. Po ślubie
mieli przenieść się z Hinatą do rezydencji jej klanu, do czasu aż
nie wybudowaliby domu. Naruto razem z jej ojcem wybrali już nawet
działkę i byli bliscy finalizacji transakcji.
– Cholera – zaklął Naruto, który uświadomił sobie, iloma
rzeczami będzie musiał się teraz zająć. Przerażała go ta
perspektywa. Natomiast wizja wyruszenia na misję razem z Sasuke była
niezwykle kusząca. Dlaczego z niej nie skorzystał? Bo Sasuke mu na
to nie pozwolił, przypomniał sobie. Oddałby wiele, żeby się z
nim teraz zamienić i nie musieć wykonywać tych wszystkich
obowiązków związanych z odwołanym weselem. Wszystko było
przecież dopięte na ostatni guzik. Pomyślał o Hinacie i poczuł
jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ciekawe jak spędziła ten dzień?
Była załamana, czy starała się udawać silną? Naruto znał ją i
wiedział, że bez względu na wszystko, złamał ją. To co jej
zrobił uważał za swoją największą porażkę. Nie życzyłby
takiego losu nawet wrogowi, a zgotował go dziewczynie, która oddała
mu serce.
*
Wyszedł spod prysznica. Cały aż się trząsł, bo żeby się
rozbudzić, kąpał się w lodowatej wodzie. Pomogło, przynajmniej
na chwilę. Bardziej niż na zmęczeniu, skupił się na tym, jak
było mu zimno. Zaczął się wycierać, kiedy usłyszał pukanie do
drzwi. Na początku myślał, że się przesłyszał, ale po chwili
dźwięk się powtórzył. Obwiązał się ręcznikiem w pasie i
wyszedł na korytarz. Zawahał się chwilę, zastanawiając się, kto
to mógł być. Może powinien się ubrać? Nie chciał spotkać się
z ojcem Hinaty, będąc w samym ręczniku. To nie był najlepszy
strój do walki.
– Naruto, jesteś tam? – Usłyszał głos Sakury. Nie krzyczała,
nie dobijała się do drzwi, to było dziwne.
– Tak, zaraz ci otworzę, tylko się ubiorę! – odkrzyknął.
Przyjaciółki też nie chciał witać w takim stroju. Ubrał
pospiesznie spodnie i zabrał jeszcze koszulkę do ręki.
– Sakura-chan? – zapytał, kiedy jej otworzył. Dziewczyna już
chciała się przywitać, gdy spojrzała na jego nagi tors i po raz
pierwszy zarumieniła się. – Chodź do środka. Długo czekasz?
Brałem prysznic i dopiero przed chwilą usłyszałem, że ktoś puka
– usprawiedliwił się i przepuścił ją Ubrał szybko koszulkę.
Zauważył, że Sakura rozgląda się, ale nie wyglądała na
zdziwioną, że w mieszkaniu nie było nikogo oprócz nich.
– Chcesz herbaty, kawy? Kupiłem jakieś ciastka, jak masz ochotę.
– Herbata może być. – Sakura usiadła przy stole. Na miejscu,
na którym wczoraj siedział Sasuke. Przejechała dłonią po stole,
jakby liczyła, że wyczuje na nim ciepło dłoni Sasuke.
– Jak się czujesz, Naruto? – zapytała po chwili, kiedy Naruto
nerwowo zaczął szperać po szafkach w poszukiwaniu czystych naczyń.
Naruto długo nie odpowiadał.
– Winny – przyznał w końcu. – Wiesz, jak się czuje Hinata?
– Byłam u niej wczoraj. Próbowała się jakoś trzymać, ale jej
ciężko. Nie rozumie twojej decyzji.
Zapanowało milczenie. Naruto dokończył robić herbatę. Postawił
kubek przed Sakurą. Podał jej jeszcze ciastka.
– Wiele osób jej nie rozumie. – Sakura westchnęła. – Gdybyś
widział, jak goście zareagowali na to, że nie będzie żadnego
ślubu... Shikamaru zajął się wszystkim, powinieneś mu
podziękować, bo odwalił kawał dobrej roboty, kiedy ty... –
Zacisnęła pięść. – Naruto, nie wiem, co Sasuke ci powiedział,
ale myślę, że źle zrobiłeś. Nie sądziłam, że będziesz do
tego zdolny, żeby odwołać ślub i tak skrzywdzić Hinatę. Może
lepiej byłoby...
– Niby co?! – zapytał Naruto ze złością. – Żebym ją
oszukiwał? Wziął z nią ślub, a później powiedział, że jej
nie kocham?
– Kochałeś ją i wiem, że tak było! – Sakura też podniosła
głos. – Widziałam twój wzrok, jak Toneri ją porwał! Jak ją
ratowałeś!
Naruto z trudem powstrzymał się, żeby nie powiedzieć jej, że
niech żałuje, że nie widziała jego wzroku, kiedy walczył z
Sasuke w Dolinie Końca.
– Hinata jest moją przyjaciółką, to wszystko. – Starał się
brzmieć spokojnie. – Skrzywdziłem ją, wiem. Chyba jeszcze nikomu
nie zrobiłem takiego świństwa, ale myślę, że prawda jest lepsza
niż życie w kłamstwie.
– A jaka jest prawda? – zapytała Sakura i uśmiechnęła się
gorzko. – Dlaczego Sasuke nagle pojawił się w wiosce i odwołałeś
ślub?
Naruto westchnął. Odchylił się na krześle i spojrzał na sufit.
Sakura kochała Sasuke od dziecka. Chciała z nim założyć rodzinę.
Naruto nie miał zamiaru łamać jeszcze jej serce. Przynajmniej nie
teraz... Zdał sobie sprawę, jakim był hipokrytą. Przed chwilą
mówił Sakurze o tym, że nie chciał kłamać, a teraz świadomie
zataja przed nią prawdę. Tylko odwleka w czasie nieuniknione.
– Naruto, odpowiedz! Wiesz, że kocham Sasuke. Liczyłam na to, że
wróci na twój ślub, ale nie spodziewałam się, że... Po tym, co
stało się wczoraj już całkiem się pogubiłam. – Schowała
twarz w dłoniach i zaklęła. Spróbowała się uspokoić.
Naruto patrzył na nią z ciężkim sercem, bijąc się z myślami,
co powinien zrobić. Poczuł do siebie obrzydzenie. Miał się za
bohatera wojennego, a potrafił tylko ranić bliskie sobie osoby.
Sakura była jego przyjaciółką, spędzili ze sobą tyle czasu,
chronili się... Po tym, jak prawda wyjdzie na jaw, znienawidzi go.
– Myślę, że Sasuke miał rację – powiedział cicho, nie
patrząc na nią. – Jestem za młody na ślub. To wszystko działo
się za szybko. Rodzina Hinaty naciskała, wszyscy oczekiwali, że
się jej oświadczę. Ślub bohatera wojennego półtora roku po
wojnie jest świetnym pretekstem do spotkania. – Uśmiechnął się
ironicznie.
– Ale naprawdę nie chciałeś z nią założyć rodziny? Co teraz,
Naruto?
– Teraz będę się uczył, żeby zdać egzamin na jonina, a
później... – Zawahał się. Sakura też nie powinna wiedzieć o
tym, co planowali z Sasuke zrobić.
– Naruto, mogę ci zadać osobiste pytanie?
Naruto spojrzał na nią z obawą. Ten ton nie wróżył niczego
dobrego. Przełknął ciężko ślinę i podrapał się po karku.
– Wiesz, jak wygląda dom? Jak to jest wracać po pracy i wiedzieć,
że ktoś na ciebie czeka? Że budzisz się i zasypiasz przy kimś i
wiesz, że jeśli wrócisz, to ten ktoś wciąż będzie. Że nie
będziesz siedział sam w czterech ścianach. Naruto, naprawdę chcę
twojego szczęścia i uważam, że... – Urwała, gdy podniosła
wzrok i spojrzała na Naruto.
– Sakura, już Iruka-sensei próbował mi wytłumaczyć, jak
wygląda rodzina. – Naruto uśmiechnął się krzywo. Na
wspomnienie tamtej rozmowy poczuł ukłucie żalu. Iruka nie chciał
źle, ale doprowadził tylko do tego, że Sasuke się wściekł.
Mówienie o rodzinie i domu w jego obecności, nie było dobrym
rozwiązaniem. – To prawda, że nigdy tego nie doświadczyłem.
Może mógłbym wyjść za Hinatę i założyć rodzinę, gdyby moje
życie wyglądałoby inaczej. Gdyby moi rodzice przeżyli, albo nie
doszłoby...
– Nie doszłoby do czego?
– Do niczego. – Naruto uciekł wzrokiem. Chciał powiedzieć, że
gdyby nie doszło do masakry klanu Uchiha, może Sasuke też byłby
inny. Wtedy nie łączyłaby ich taka więź jak teraz, może nawet
by się nie przyjaźnili. Rzeczywistość była jednak inna. Byli
sierotami wojennymi. Ani Sakura, ani Hinata nie mogły ich zrozumieć.
Nawet jeśliby próbowały.
– On jeszcze wróci? – zapytała cicho Sakura. – Do wioski.
– Tak.
Sakura wstała. Przez chwilę wyglądała, jakby chciała coś
jeszcze powiedzieć, coś bardzo ważnego, ale w końcu zrezygnowała.
Pożegnała się i wyszła, zostawiając nietkniętą herbatę.
*
Sasuke wrócił do Kraju Wodospadów szybciej niż zakładał. Nie
odnaleziono jeszcze Otsuchiego, ale podano mu miejsce, w którym
widziano go po raz ostatni. Jego zadaniem było więc złapanie jego
tropu. Ludzie Shibukiego, lidera Kraju Wodospadów, odnaleźli
podwodny grobowiec. Otsuchi zdobył dostęp do ukrytego w podziemiach
drzewa i z niego czerpał Wodę Bohaterów. Jak długo to robił,
trudno było oszacować, ale nie dość, że zabił mnóstwo ludzi
przez swoje eksperymenty, to zarobił na tym grube miliony. Teraz tym
bardziej był łakomym kąskiem dla Sasuke. Musiał go odnaleźć jak
najszybciej.
*
Naruto spotkał się z Gaarą i resztą Kage, która specjalnie
przyjechała na ślub. Byli trochę zawiedzeni tym, że z
uroczystości nici, ale zachowali się bardzo powściągliwie i nie
wypytywali Naruto o powody tej decyzji. Po oficjalnym spotkaniu,
Naruto zaprosił Gaarę na spacer. Przez większość czasu głównie
milczeli, bo kiedy Naruto skończył wypytywać go o to, co u nie
słychać, tematy do rozmów się skończyły. Gaara nie pytał
Naruto o jego życie, a Naruto pierwszy raz naprawdę nie chciał o
nim opowiadać. Pożegnali się jednak w przyjaznej atmosferze i
Naruto obiecał, że za niedługo go odwiedzi.
Shikamaru rzeczywiście wszystkim się zajął, więc Naruto zostało
tylko jedno – iść do ojca Hinaty i oddać mu pieniądze, które
wydał na ślub. Musiał wyłożyć wszystkie swoje oszczędności, a
i tak było mało. Brakującą kwotę pożyczył od Kakashiego i
Tsunade. Zamiast ojca Hinaty, przyjął go jego kuzyn, który chłodno
podziękował za pieniądze i zamknął przed Naruto drzwi.
Odchodząc, Naruto wydawało się, że widział w oknie Hinatę, ale
gdy spojrzał w nie drugi raz, nikogo nie dostrzegł. Z całego serca
życzył jej szczęścia. Miał nadzieję, że kiedyś wybaczy mu to,
co zrobił.
Pierwsze dni mijały mu szybciej niż mógł przypuszczać. Skupił
się głównie na nauce. Shikamaru, który mu pomagał, był
zaskoczony, jak szybko Naruto opanował tak dużą partię materiału,
chociaż wcześniej miał z nim problem. Sasuke może rzeczywiście
miał rację. Gdyby był teraz mężem Hinaty, doszłyby dodatkowe
obowiązki, a on nigdy nie opanowałby tego materiału do czasu
egzaminu. Wolne chwile poświęcał na treningi. Nie chciał wyjść
z formy, kiedy Sasuke wróci. Tym bardziej, gdy wyruszą w podróż.
Miał wrażenie, że Sakura go unikała. Przez większość dnia
oboje byli zajęci, ale kiedyś Sakura wpadała do niego wieczorami,
żeby przejść się na spacer, albo do knajpy. Naruto nie chciał
jej naciskać, sam specjalnie nie szukał kontaktu, bo wolał po raz
kolejny nie przypominać sobie, jakim był hipokrytą.
Po dwóch tygodniach zaczął się niecierpliwić. Uznał, że
Sasuke powinien już wrócić z misji. Napisał do niego, ale nie
doczekał się odpowiedzi. Podobnie jak Kakashi, który zapytał go o
powodzenie misji. Naruto poczuł strach. Co, jeśli misja poszła nie
tak? Jeśli Sasuke coś się stało? Dni przestały upływać
niepostrzeżenie, nauka nie szła mu już tak dobrze jak wcześniej.
Myślami był przy Sasuke.
Kakashi nie zgodził się, żeby Naruto poszedł do Kraju Wodospadów,
żeby odszukać Sasuke. Uznał, że często zdarzała się taka
sytuacja, że nie dostawał od niego raportów na czas i Naruto
powinien przestać się martwić.
Po miesiącu Naruto nie mógł się już na niczym skupić. Sasuke
wciąż nie dawał oznak życia i Naruto zaczął mieć już coraz
gorsze myśli. Chyba jeszcze nigdy w życiu o nikogo się tak nie
martwił. Najgorsze w tej sytuacji było to, że czuł się zupełnie
bezsilny. Sasuke być może walczył tam gdzieś o życie, a on
musiał cierpliwie czekać w wiosce. Swoimi prośbami doprowadzał
Kakashiego do szału. Naruto obiecał sobie pewnego wieczoru, że
jeśli Kakashi się nie zgodzi, bez jego zgody pójdzie szukać
Sasuke. Miał się już kłaść do łóżka, ale usłyszał pukanie
do drzwi.
Sasuke był tak samo przemoczony i zmęczony jak za pierwszy razem,
kiedy do niego przyszedł.
– Wróciłeś – szepnął Naruto i uśmiechnął się słabo.
Sasuke odwzajemnił ten uśmiech.
– Tak, wróciłem.
Naruto nie czekając na to, aż Sasuke wejdzie do mieszkania, rzucił
się na niego i objął z całych sił.
Dzisiaj zdarzył się cud... Moja ulubiona Autorka wróciła. I do tego jeszcze z nowym opowiadaniem. Czyżby już było Boże Narodzenie? Znakomity prezent... Co do opowiadania... Cód miód i orzeszki.... Sasuke nie jest takim zimnym draniem, jak większość go maluje. Jeśli chodzi o Naruto to potrafi okazać swoje uczucia i sklecić parę zdań. Dziękuję, pozdrawiam i życzę w tym czasie przede wszystkim zdrowia... Jak to powtarzał Alastor "Szalonooki" Moody "STAŁA CZUJNOŚĆ"!
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, szkoda że Naruto nie powiedział Sakurze, że kocha Sasuke i to z wzajemnością... szczęśliwy byłby z Hinata, a skad to wiesz Sakura? bo chyba od dziecka pokazywał że zależy mu bardzo na Sasuke...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka