środa, 26 lutego 2020

Powrót - rozdział 4


– Przestań już o tym myśleć – mruknął Sasuke i pocałował Naruto. Zaczęli się powoli rozbierać. To był ostatni seks przed rozstaniem. Postanowili, że Naruto odprowadzi Sasuke najbliżej granicy, jak będzie mógł. To pozwoli mu uniknąć dzisiaj problematycznych rozmów i będą mogli spędzić razem trochę więcej czasu.
Naruto złapał jego dłoń i pocałował wewnętrzną stronę nadgarstka, patrząc Sasuke w oczy. Miał wrażenie, że cała ostatnia doba była jak sen, z którego jutro będzie musiał się obudzić i wrócić do rzeczywistości. Smutnej rzeczywistości. Bez Sasuke, ale i bez Hinaty. Jutro zmierzy się z ciekawskimi spojrzeniami i plotkami. Z ludźmi, którzy zapytają go, dlaczego odwołał ślub i z przyjaciółmi, którzy będą chcieli zrozumieć jego decyzję.
– Za tydzień nikt nie będzie o tym pamiętał, młotku. – Sasuke złapał go za podbródek i zmusił, żeby na niego spojrzał. Kciukiem rozchylił jego usta.
Naruto poczuł dreszcz, kiedy zdał sobie sprawę, jak Sasuke na niego patrzy. Hinata nigdy nie potrafiła spojrzeć na niego w taki sposób. Z tak silną mieszanką pożądania i arogancji, z obietnicą, że już za moment zrobią to w taki sposób, że Naruto na długo to zapamięta.
– Nie zapomnij o tym, że jesteś mój.
– I vice versa, draniu!
Naruto pocałował Sasuke agresywnie, wpychając go pod prysznic. Nawet zimny strumień wody nie ochłodził ich namiętności.


*

Sasuke zaczął się pakować. Uzupełnił z zapasów Naruto brakującą broń i prowiant. W powietrzu wyczuwało się napięcie. Nie chciał wracać, ale musiał dokończyć to, co zaczął w Kraju Wodospadów. Zresztą miał w planach jeszcze coś.
– Naruto, jak wygląda sprawa z kosztami za ślub? – zapytał poważnie. – Ile zapłaciliście za to wszystko, masz jakieś podliczenie wydatków?
– Co? – Naruto, wyrwany z zamyślenia, potrzebował chwili, żeby dotarły do niego słowa Sasuke. – Och, ja... Sam nie wiem. Dałem Hinacie wolną rękę i ona po prostu przynosiła rachunki, a ja za to płaciłem. Jej ojciec też sporo dołożył i... No nie wiem, może gdzieś tu coś zostało. – Zaczął przeglądać papiery na półkach. – O, mam jeden, za katering! – wykrzyknął triumfalnie i już miał podać go Sasuke, kiedy coś go tknęło. – A tak właściwie to po co ci to wiedzieć?
– Jestem ciekawy, ile kosztuje ślub, gdybyśmy chcieli jakiś zorganizować – warknął Sasuke i zanim Naruto zdążył się zorientować, że z niego kpił, wyrwał mu kartkę i spojrzał na kwotę. – Ilu gości było zaproszonych?
– Draniu, co ty masz zamiar niby zrobić?! Sam pokryję koszty za to wszystko! To ja odwołałem ślub i rzuciłem Hinatę, i...
– I ja pojawiłem się w przeddzień ślubu i wybiłem ci to z głowy. Nie mam zamiaru zostawiać cię z tym samym, młotku. Ilu było tych gości?
– Nie wiem, około stu pięćdziesięciu – burknął Naruto, który wciąż starał się to przetrawić. – Ja powinienem ponieść tego konsekwencje. To przeze mnie stało się to wszystko. Gdybym szybciej zorientował się, że wcale nie kocham Hinaty, to...
Sasuke go nie słuchał, spojrzał na kwotę i spróbował przeanalizować, ile kosztowała reszta ślubu. Oprócz kateringu, musieli kupić kwiaty, dekoracje, kimono Hinaty kosztowało pewnie fortunę, tak samo jak zakwaterowanie tylu gości.
– Draniu, mówię do ciebie! – zirytował się Naruto. – Nie pozwolę ci tego zapłacić. Mam oszczędności i sam spłacę to wszystko, łącznie z ojcem Hinaty!
– Nie mogę się skupić przez twoje wrzaski, młotku – westchnął Sasuke. – Albo pozwolisz mi to pokryć, albo długo mnie w wiosce nie zobaczysz.
– Co?! To jest szantaż! Nie zgadzam się, draniu!
– Szantaż? – Sasuke uśmiechnął się kpiąco. – Uważaj, żebym nie spróbował dywersji.
Sasuke uparcie milczał, kiedy Naruto nie zrozumiał i zaczął nalegać, żeby mu to wyjaśnił.
– Młotku, odpowiedź masz w książkach, więc zacznij się uczyć, zamiast zajmować się niepotrzebnymi rzeczami.
Naruto nie wydawał się tą odpowiedzią usatysfakcjonowany, ale porzucił temat, bo Sasuke skończył się pakować i mogli wyruszać w drogę.

*

Ściemniło się, kiedy byli już w połowie drogi do granicy. Obaj milczeli, skupieni na biegu i własnych myślach. Naruto powinien zawracać, ale z uporem parł naprzód. Sasuke zdał sobie sprawę, że jeżeli sam się nie zatrzyma, Naruto nie odpuści i dojdzie z nim do Kraju Wodospadu.
– Młotku – zaczął, kiedy przystanęli na jednym z konarów drzew. Było tak ciemno, że prawie się nie widzieli.
– Jeszcze kawałek... – Naruto chciał przeskoczyć na kolejne drzewo, ale Sasuke złapał go za rękę.
– Jesteśmy już daleko od Konohy, powinieneś zawracać.
– Nic mi nie będzie.
– W końcu musimy się rozstać.
Naruto wyrwał mu rękę. Był wściekły. Nie chciał się rozstawać. Znowu miał Sasuke tylko na jeden dzień, a tak długo się nie widzieli. Mógłby z nim przebiec jeszcze trochę i dopiero później by zawrócił.
Sasuke westchnął i przyciągnął go do siebie. Objął go mocno. Będzie tęsknił. Teraz jeszcze bardziej niż wcześniej.
– Uważaj na siebie... – wydusił Naruto, odwzajemniając uścisk. – I wracaj szybko.
Sasuke uśmiechnął się na te słowa. Teraz czuł, że wszystko było tak jak powinno.
– Nie odsuwaj się – burknął Naruto i objął go jeszcze mocniej. – Obiecujesz, że wrócisz?
– Obiecuję, młotku. A ty, że nie dasz sobie wmówić, co jest dla ciebie najlepsze i będziesz się po prostu uczył?
– Kocham cię, Sasuke – wydusił Naruto i nie pozwolił się Sasuke odsunąć, kiedy ten chciał na niego spojrzeć. – Od bardzo dawna.
– Wiem, młotku. Teraz już to wiem.

*

Naruto nie przespał kolejnej nocy. Nie spieszyło mu się do domu. Miał mnóstwo rzeczy do przemyślenia, a wolał to robić na zewnątrz, niż w kawalerce. Mieszkanie po raz kolejny zaczęło mu się kojarzyć z samotnością. Zabawne, bo gdyby dzisiaj wszystko potoczyłoby się inaczej, już by w niej nie mieszkał. Po ślubie mieli przenieść się z Hinatą do rezydencji jej klanu, do czasu aż nie wybudowaliby domu. Naruto razem z jej ojcem wybrali już nawet działkę i byli bliscy finalizacji transakcji.
– Cholera – zaklął Naruto, który uświadomił sobie, iloma rzeczami będzie musiał się teraz zająć. Przerażała go ta perspektywa. Natomiast wizja wyruszenia na misję razem z Sasuke była niezwykle kusząca. Dlaczego z niej nie skorzystał? Bo Sasuke mu na to nie pozwolił, przypomniał sobie. Oddałby wiele, żeby się z nim teraz zamienić i nie musieć wykonywać tych wszystkich obowiązków związanych z odwołanym weselem. Wszystko było przecież dopięte na ostatni guzik. Pomyślał o Hinacie i poczuł jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ciekawe jak spędziła ten dzień? Była załamana, czy starała się udawać silną? Naruto znał ją i wiedział, że bez względu na wszystko, złamał ją. To co jej zrobił uważał za swoją największą porażkę. Nie życzyłby takiego losu nawet wrogowi, a zgotował go dziewczynie, która oddała mu serce.

*

Wyszedł spod prysznica. Cały aż się trząsł, bo żeby się rozbudzić, kąpał się w lodowatej wodzie. Pomogło, przynajmniej na chwilę. Bardziej niż na zmęczeniu, skupił się na tym, jak było mu zimno. Zaczął się wycierać, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Na początku myślał, że się przesłyszał, ale po chwili dźwięk się powtórzył. Obwiązał się ręcznikiem w pasie i wyszedł na korytarz. Zawahał się chwilę, zastanawiając się, kto to mógł być. Może powinien się ubrać? Nie chciał spotkać się z ojcem Hinaty, będąc w samym ręczniku. To nie był najlepszy strój do walki.
– Naruto, jesteś tam? – Usłyszał głos Sakury. Nie krzyczała, nie dobijała się do drzwi, to było dziwne.
– Tak, zaraz ci otworzę, tylko się ubiorę! – odkrzyknął. Przyjaciółki też nie chciał witać w takim stroju. Ubrał pospiesznie spodnie i zabrał jeszcze koszulkę do ręki.
– Sakura-chan? – zapytał, kiedy jej otworzył. Dziewczyna już chciała się przywitać, gdy spojrzała na jego nagi tors i po raz pierwszy zarumieniła się. – Chodź do środka. Długo czekasz? Brałem prysznic i dopiero przed chwilą usłyszałem, że ktoś puka – usprawiedliwił się i przepuścił ją Ubrał szybko koszulkę.
Zauważył, że Sakura rozgląda się, ale nie wyglądała na zdziwioną, że w mieszkaniu nie było nikogo oprócz nich.
– Chcesz herbaty, kawy? Kupiłem jakieś ciastka, jak masz ochotę.
– Herbata może być. – Sakura usiadła przy stole. Na miejscu, na którym wczoraj siedział Sasuke. Przejechała dłonią po stole, jakby liczyła, że wyczuje na nim ciepło dłoni Sasuke.
– Jak się czujesz, Naruto? – zapytała po chwili, kiedy Naruto nerwowo zaczął szperać po szafkach w poszukiwaniu czystych naczyń.
Naruto długo nie odpowiadał.
– Winny – przyznał w końcu. – Wiesz, jak się czuje Hinata?
– Byłam u niej wczoraj. Próbowała się jakoś trzymać, ale jej ciężko. Nie rozumie twojej decyzji.
Zapanowało milczenie. Naruto dokończył robić herbatę. Postawił kubek przed Sakurą. Podał jej jeszcze ciastka.
– Wiele osób jej nie rozumie. – Sakura westchnęła. – Gdybyś widział, jak goście zareagowali na to, że nie będzie żadnego ślubu... Shikamaru zajął się wszystkim, powinieneś mu podziękować, bo odwalił kawał dobrej roboty, kiedy ty... – Zacisnęła pięść. – Naruto, nie wiem, co Sasuke ci powiedział, ale myślę, że źle zrobiłeś. Nie sądziłam, że będziesz do tego zdolny, żeby odwołać ślub i tak skrzywdzić Hinatę. Może lepiej byłoby...
– Niby co?! – zapytał Naruto ze złością. – Żebym ją oszukiwał? Wziął z nią ślub, a później powiedział, że jej nie kocham?
– Kochałeś ją i wiem, że tak było! – Sakura też podniosła głos. – Widziałam twój wzrok, jak Toneri ją porwał! Jak ją ratowałeś!
Naruto z trudem powstrzymał się, żeby nie powiedzieć jej, że niech żałuje, że nie widziała jego wzroku, kiedy walczył z Sasuke w Dolinie Końca.
– Hinata jest moją przyjaciółką, to wszystko. – Starał się brzmieć spokojnie. – Skrzywdziłem ją, wiem. Chyba jeszcze nikomu nie zrobiłem takiego świństwa, ale myślę, że prawda jest lepsza niż życie w kłamstwie.
– A jaka jest prawda? – zapytała Sakura i uśmiechnęła się gorzko. – Dlaczego Sasuke nagle pojawił się w wiosce i odwołałeś ślub?
Naruto westchnął. Odchylił się na krześle i spojrzał na sufit. Sakura kochała Sasuke od dziecka. Chciała z nim założyć rodzinę. Naruto nie miał zamiaru łamać jeszcze jej serce. Przynajmniej nie teraz... Zdał sobie sprawę, jakim był hipokrytą. Przed chwilą mówił Sakurze o tym, że nie chciał kłamać, a teraz świadomie zataja przed nią prawdę. Tylko odwleka w czasie nieuniknione.
– Naruto, odpowiedz! Wiesz, że kocham Sasuke. Liczyłam na to, że wróci na twój ślub, ale nie spodziewałam się, że... Po tym, co stało się wczoraj już całkiem się pogubiłam. – Schowała twarz w dłoniach i zaklęła. Spróbowała się uspokoić.
Naruto patrzył na nią z ciężkim sercem, bijąc się z myślami, co powinien zrobić. Poczuł do siebie obrzydzenie. Miał się za bohatera wojennego, a potrafił tylko ranić bliskie sobie osoby. Sakura była jego przyjaciółką, spędzili ze sobą tyle czasu, chronili się... Po tym, jak prawda wyjdzie na jaw, znienawidzi go.
– Myślę, że Sasuke miał rację – powiedział cicho, nie patrząc na nią. – Jestem za młody na ślub. To wszystko działo się za szybko. Rodzina Hinaty naciskała, wszyscy oczekiwali, że się jej oświadczę. Ślub bohatera wojennego półtora roku po wojnie jest świetnym pretekstem do spotkania. – Uśmiechnął się ironicznie.
– Ale naprawdę nie chciałeś z nią założyć rodziny? Co teraz, Naruto?
– Teraz będę się uczył, żeby zdać egzamin na jonina, a później... – Zawahał się. Sakura też nie powinna wiedzieć o tym, co planowali z Sasuke zrobić.
– Naruto, mogę ci zadać osobiste pytanie?
Naruto spojrzał na nią z obawą. Ten ton nie wróżył niczego dobrego. Przełknął ciężko ślinę i podrapał się po karku.
– Wiesz, jak wygląda dom? Jak to jest wracać po pracy i wiedzieć, że ktoś na ciebie czeka? Że budzisz się i zasypiasz przy kimś i wiesz, że jeśli wrócisz, to ten ktoś wciąż będzie. Że nie będziesz siedział sam w czterech ścianach. Naruto, naprawdę chcę twojego szczęścia i uważam, że... – Urwała, gdy podniosła wzrok i spojrzała na Naruto.
– Sakura, już Iruka-sensei próbował mi wytłumaczyć, jak wygląda rodzina. – Naruto uśmiechnął się krzywo. Na wspomnienie tamtej rozmowy poczuł ukłucie żalu. Iruka nie chciał źle, ale doprowadził tylko do tego, że Sasuke się wściekł. Mówienie o rodzinie i domu w jego obecności, nie było dobrym rozwiązaniem. – To prawda, że nigdy tego nie doświadczyłem. Może mógłbym wyjść za Hinatę i założyć rodzinę, gdyby moje życie wyglądałoby inaczej. Gdyby moi rodzice przeżyli, albo nie doszłoby...
– Nie doszłoby do czego?
– Do niczego. – Naruto uciekł wzrokiem. Chciał powiedzieć, że gdyby nie doszło do masakry klanu Uchiha, może Sasuke też byłby inny. Wtedy nie łączyłaby ich taka więź jak teraz, może nawet by się nie przyjaźnili. Rzeczywistość była jednak inna. Byli sierotami wojennymi. Ani Sakura, ani Hinata nie mogły ich zrozumieć. Nawet jeśliby próbowały.
– On jeszcze wróci? – zapytała cicho Sakura. – Do wioski.
– Tak.
Sakura wstała. Przez chwilę wyglądała, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, coś bardzo ważnego, ale w końcu zrezygnowała. Pożegnała się i wyszła, zostawiając nietkniętą herbatę.

*

Sasuke wrócił do Kraju Wodospadów szybciej niż zakładał. Nie odnaleziono jeszcze Otsuchiego, ale podano mu miejsce, w którym widziano go po raz ostatni. Jego zadaniem było więc złapanie jego tropu. Ludzie Shibukiego, lidera Kraju Wodospadów, odnaleźli podwodny grobowiec. Otsuchi zdobył dostęp do ukrytego w podziemiach drzewa i z niego czerpał Wodę Bohaterów. Jak długo to robił, trudno było oszacować, ale nie dość, że zabił mnóstwo ludzi przez swoje eksperymenty, to zarobił na tym grube miliony. Teraz tym bardziej był łakomym kąskiem dla Sasuke. Musiał go odnaleźć jak najszybciej.

*

Naruto spotkał się z Gaarą i resztą Kage, która specjalnie przyjechała na ślub. Byli trochę zawiedzeni tym, że z uroczystości nici, ale zachowali się bardzo powściągliwie i nie wypytywali Naruto o powody tej decyzji. Po oficjalnym spotkaniu, Naruto zaprosił Gaarę na spacer. Przez większość czasu głównie milczeli, bo kiedy Naruto skończył wypytywać go o to, co u nie słychać, tematy do rozmów się skończyły. Gaara nie pytał Naruto o jego życie, a Naruto pierwszy raz naprawdę nie chciał o nim opowiadać. Pożegnali się jednak w przyjaznej atmosferze i Naruto obiecał, że za niedługo go odwiedzi.
Shikamaru rzeczywiście wszystkim się zajął, więc Naruto zostało tylko jedno – iść do ojca Hinaty i oddać mu pieniądze, które wydał na ślub. Musiał wyłożyć wszystkie swoje oszczędności, a i tak było mało. Brakującą kwotę pożyczył od Kakashiego i Tsunade. Zamiast ojca Hinaty, przyjął go jego kuzyn, który chłodno podziękował za pieniądze i zamknął przed Naruto drzwi. Odchodząc, Naruto wydawało się, że widział w oknie Hinatę, ale gdy spojrzał w nie drugi raz, nikogo nie dostrzegł. Z całego serca życzył jej szczęścia. Miał nadzieję, że kiedyś wybaczy mu to, co zrobił.
Pierwsze dni mijały mu szybciej niż mógł przypuszczać. Skupił się głównie na nauce. Shikamaru, który mu pomagał, był zaskoczony, jak szybko Naruto opanował tak dużą partię materiału, chociaż wcześniej miał z nim problem. Sasuke może rzeczywiście miał rację. Gdyby był teraz mężem Hinaty, doszłyby dodatkowe obowiązki, a on nigdy nie opanowałby tego materiału do czasu egzaminu. Wolne chwile poświęcał na treningi. Nie chciał wyjść z formy, kiedy Sasuke wróci. Tym bardziej, gdy wyruszą w podróż.
Miał wrażenie, że Sakura go unikała. Przez większość dnia oboje byli zajęci, ale kiedyś Sakura wpadała do niego wieczorami, żeby przejść się na spacer, albo do knajpy. Naruto nie chciał jej naciskać, sam specjalnie nie szukał kontaktu, bo wolał po raz kolejny nie przypominać sobie, jakim był hipokrytą.
Po dwóch tygodniach zaczął się niecierpliwić. Uznał, że Sasuke powinien już wrócić z misji. Napisał do niego, ale nie doczekał się odpowiedzi. Podobnie jak Kakashi, który zapytał go o powodzenie misji. Naruto poczuł strach. Co, jeśli misja poszła nie tak? Jeśli Sasuke coś się stało? Dni przestały upływać niepostrzeżenie, nauka nie szła mu już tak dobrze jak wcześniej. Myślami był przy Sasuke.
Kakashi nie zgodził się, żeby Naruto poszedł do Kraju Wodospadów, żeby odszukać Sasuke. Uznał, że często zdarzała się taka sytuacja, że nie dostawał od niego raportów na czas i Naruto powinien przestać się martwić.
Po miesiącu Naruto nie mógł się już na niczym skupić. Sasuke wciąż nie dawał oznak życia i Naruto zaczął mieć już coraz gorsze myśli. Chyba jeszcze nigdy w życiu o nikogo się tak nie martwił. Najgorsze w tej sytuacji było to, że czuł się zupełnie bezsilny. Sasuke być może walczył tam gdzieś o życie, a on musiał cierpliwie czekać w wiosce. Swoimi prośbami doprowadzał Kakashiego do szału. Naruto obiecał sobie pewnego wieczoru, że jeśli Kakashi się nie zgodzi, bez jego zgody pójdzie szukać Sasuke. Miał się już kłaść do łóżka, ale usłyszał pukanie do drzwi.
Sasuke był tak samo przemoczony i zmęczony jak za pierwszy razem, kiedy do niego przyszedł.
– Wróciłeś – szepnął Naruto i uśmiechnął się słabo. Sasuke odwzajemnił ten uśmiech.
– Tak, wróciłem.
Naruto nie czekając na to, aż Sasuke wejdzie do mieszkania, rzucił się na niego i objął z całych sił.

2 komentarze:

  1. Dzisiaj zdarzył się cud... Moja ulubiona Autorka wróciła. I do tego jeszcze z nowym opowiadaniem. Czyżby już było Boże Narodzenie? Znakomity prezent... Co do opowiadania... Cód miód i orzeszki.... Sasuke nie jest takim zimnym draniem, jak większość go maluje. Jeśli chodzi o Naruto to potrafi okazać swoje uczucia i sklecić parę zdań. Dziękuję, pozdrawiam i życzę w tym czasie przede wszystkim zdrowia... Jak to powtarzał Alastor "Szalonooki" Moody "STAŁA CZUJNOŚĆ"!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, szkoda że Naruto nie powiedział Sakurze, że kocha Sasuke i to z wzajemnością... szczęśliwy byłby z Hinata, a skad to wiesz Sakura? bo chyba od dziecka pokazywał że zależy mu bardzo na Sasuke...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.