sobota, 19 września 2009

27. Refuge

Uwaga!
Informacja:
Od tej pory rozdziały ukazywać się będą nieregularnie. Nie będziecie znać dnia, ani godziny. Mniej więcej raz w tygodniu.

Um... no i witam nowych czytelników :)


- Klucz? Przecież klucz był w tamtej Sali.
- To jest prawdziwy klucz.
Sasuke zmrużył oczy.
- Jeśli to jest klucz, to powiedz mi po jaką cholerę chcesz tamten?
- No… muszę mieć dwa. Jeden będzie dla mnie, a drugi dla klasztoru. – Uchiha słysząc to uśmiechnął się lekko.
- Chcesz zdradzić Shaolin?
- Nie. – Naruto zmarszczył brwi.
-Wiec?
- Wolisz kłamstwo czy milczenie? – Blondyn uśmiechnął się kpiąco.
- Ty nie umiesz kłamać – Mężczyzna odwzajemnij uśmiech.
- Pozostaje ci tylko milczenie – Uzumaki westchnął. – Idziemy? – Zapytał, a Sasuke bez słowa ruszył korytarzem przed siebie.
Co za cholernie głupi, matołowaty debil. Dlaczego nie chce mu powiedzieć?! Dlaczego nie może…? Czy prawda jest aż taka straszna? A jeśli blondyn mu nie ufa? Co wtedy?
Westchnął.
Obietnice są po to, żeby je łamać. Mam nadzieję, że ty naszej nigdy nie złamiesz – pomyślał.
Być może Sasuke był naiwny. Dziecinnie naiwny. Ale każdy musi mieć coś, w co wierzy. Kogoś komu może zaufać.

- Długo się jeszcze będzie ciągnął ten korytarz? Idziemy już chyba godzinę!
- Skoro jesteś taki bystry znajdź jakieś wyjście – mruknął Naruto i spojrzał na złote koło w ręce bruneta.
- Oddasz mi je później, prawda?
- Może… - wciągnął głośno powietrze. – Jak się nie poparzysz.
- Muszę go mieć.
- Więc na nie zasłuż – Sasuke uśmiechnął się lekko do niebieskookiego. Wolną ręką poczochrał mu włosy.
- Spadaj teme! – Naburmuszył się i gdy zrobił kolejny krok podłoga otworzyła się pod nim. W ostatniej chwili złapał się ręki bruneta.
- Tak to jest jak się komuś źle życzy młotku, przeproś – Sasuke poluzował uścisk. Naruto krzyknął patrząc w przepaść.
- Przepraszam! Przepraszam draniu! Wciągnij mnie! – Wrzeszczał i gdy w końcu Uchiha go wciągnął rzucił mu się na szyję. – Mój bohaterze!
- Drugi raz uratowałem ci tyłek przed upadkiem.
- I drugi raz jesteś moim rycerzem na złotym koniu.
- Chyba białym – mruknął uśmiechając się lekko. Naruto wzruszył tylko ramionami.

- To jest sala główna?
- Tak. Idę po klucz.
- Ej! Czekaj. Jak go weźmiesz daj to – Sasuke podał blondynowi pały woreczek z piaskiem. Chłopak przewrócił oczyma.
- Nie widzisz, że ten klucz lata w powietrzu?
- Ale jeśli przestanie latać uruchomi się jakaś blokada.
- To uciekniemy.
- Żebyś się nie zdziwił – mruknął, patrząc jak niebieskooki idzie w stronę małej polanki. Sala główna okazała się wielkim ogrodem. Cztery mosty łączyły ją z przejściami. Z olbrzymiego, odsłoniętego sufitu spadały cztery wodospady, które ginęły w przepaści między mostami.
Usłyszał śmiech blondyna.
- Haha! I co? Kto jest mistrzem?! – Zawołał w jego stronę wymachując złotym kluczem wielkości kuchennego noża. Uchiha westchnął.
- Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz.
- Jasne, jasne – teraz Naruto stanął przed nim z wielkim bananem na gębie. Przybliżył się do niego i musnął delikatnie usta bruneta. Sasuke uśmiechnął się i przyciągnął chłopaka bliżej. Już miał pogłębić pocałunek, gdy poczuł piasek uderzający w ich głowy. Zmrużył oczy i spojrzał w górę. – Co to?
- Burza piaskowa? – Sasuke zamrugał kilkakrotnie i zaczął się cofać. Coś było nie tak. Spojrzał na sufit, z którego leciał piasek. Teraz małe ziarenka opanowały całą salę. – Kurwa, spadamy! – Krzyknął i złapał niebieskookiego za rękę. Ten jednak stał wpatrując się w wirujące drobinki. – Rusz dupę, bo zaraz będzie za późno!
- Naruto Uzumaki – rozległ się chrapliwy, męski głos. Sasuke zamarł.
- Uciekaj.
- Co?!
- Uciekaj! – Naruto spojrzał na niego gniewnie, czerwonym spojrzeniem – Już! – Popchnął go tak, że Sasuke uderzył o ścianę nad wejściem.
- Nie – podniósł się z ziemi i przymknął oczy. Gdy je otworzył ktoś krzyknął przeraźliwie.
- Miło cię poznać – usłyszeli, a później piaskowa mgła pochłonęła niebieskookiego.
- Naruto! – Sasuke wbiegł do środek Sali, jednak nie znalazł nic prócz opadających drobinek złota – Kurwa.

~~***~~

- Gaara.
- Naruto Uzumaki.
Coś musnęło policzek chłopaka. Odwrócił się.
- Pokaż się.
- Nie wiesz jak wyglądam?
- Nie.
- Wystarczy, że ja widzę ciebie.
Naruto drgnął, gdy ziarenka piasku zadrapały jego policzek. Rozejrzał się rozpaczliwie za Sasuke, ale nigdzie go nie było. Jakby zostali w pomieszczeniu sami. – Co trzymasz w ręce? – zapytał, kiedy blondyn ścisnął mocniej klucz.
- Nie powinno cię to obchodzić.
Dopóki nie zrobi żadnego ruchu nie zaatakuje go. A co jeśli Gaara okaże się od niego silniejszy? Co wtedy…?

Jestem najpotężniejszym z demonów, matole.
Znasz jego moc?
Tak. Nawet przy nas nie pierdnie.
Żebyś miał rację.

Naruto westchnął i schował klucz do plecaka. Znów poczuł piasek na skórze.
- Długo zamierzasz robić takie podchody? Pokaż się wreszcie. Jesteś aż taki szkaradny? – Zapytał, a Kyuubi warknął. Odwrócił się i w ostatniej chwili ominął mknące w jego stronę noże. Uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, że mogę zadać ból na tysiąc różnych sposobów? Który chcesz poznać?
- Znam kogoś, kto jest w stanie zadać go na tysiąc jeden sposobów. Przeceniasz się. – Tym razem usłyszał strzał pistoletu. Zamarł.
- Nie bądź taki pewny. Shaolin ostrzegł cię chyba z kim będziesz miał do czynienia.
- Może.
- Powiedzieli ci, że jestem szalony?
- Coś tam wspominali o jakimś niedorozwoju… Hn! – Stęknął cicho, gdy piasek skaleczył szyję -… umysłowym.
- Jesteś głupcem. Żartujesz z kogoś, kto jest w stanie cię zabić.
- Więc to zrób. No dalej… - Naruto uśmiechnął się lekko. – Nie będę bił czołem w podłogę na twoją cześć. Nie jestem jakimś pieprzonym arabem. A ty nie jesteś jakimś cholernym Bin Ladenem, prawda? – powiedział pewnym tonem i przytupnął sobie nawet nogą. A co! Niech ten gnojek wie, że się nie da.
W odpowiedzi otrzymał jedynie kolejne strzały z pistoletu. Warknął cicho, gdy jedna z kul o mało nie dosunęła jego głowy.

Uważaj trochę.

Łatwo ci mówić! Nic nie widzę przez ten cholerny piasek.

- Jesteś ślepy, czy kulawy? Nawet strzelać nie umie… - jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Spojrzał na swój brzuch. – sz.
To on, czy drzewa tak szumiały? Cóż za magiczna melancholia, jak w jakimś melodramacie. A za chwilę świat usłyszy jego ostatnie słowa. Później będzie mógł w spokoju wyzioną ducha.
Podniósł wysoko głowę i zmrużył oczy. Zaraz Naruto Uzumaki padnie, powalony przez przeciwnika, którego nawet nie widział!
- Ja… zawładnę światem! – Krzyknął i runął na podłogę.
Rozległ się kolejny wystrzał pistoletu.

~~***~~

Wydawało mu się, że słyszał głos Uzumakiego. Gdzieś blisko. Tuż za nim, jednak gdy się obejrzał, zobaczył tylko piaskową ścianę.
- Kurwa – mruknął, patrząc na kolejnego przeciwnika. Ludzie z którymi um… walczył, byli tak beznadziejni, że nawet Sakura była ich w stanie pokonać jednym kopnięciem. Syknął coś wściekle. Dlaczego on musi zajmować się tymi frajerami, gdy ten matoł walczy pewnie z kimś o wiele potężniejszym! Podejrzewał, że mogą mieć do czynienia z Suną, a Naruto walczy właśnie z Gaarą. Już miał się odwrócić, by poszukać idioty, gdy nagle coś przecięło powietrze. Odwrócił się za siebie.
- Jesteś Sasuke Uchiha?
- Nawet nie wiesz jak wygląda twój cel? – Brunet uśmiechnął się ironicznie. Przed nim stała młoda kobieta. Blondynka z dziwną fryzurą, w wyzywającym ubraniu. Patrzyła na niego ciemnymi oczyma spod przydługiej grzywki. W ręce trzymała wielki wachlarz. Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Wiem. Oczywiście, że wiem jak wygląda zabójca mojego brata.
Hmm… czyli to naprawdę Suna. Och, cóż za zaszczyt.
Prychnął cicho i podszedł do dziewczyny. Ta patrzyła na niego w napięciu.
- A wiesz też jak go zabił? – Złapał jej twarz w dłonie i spojrzał na nią tym wzrokiem. Blondyna krzyknęła cicho i już miała umrzeć, gdy ściana piasku zasłoniła jej twarz. Sasuke odepchnął ją wkurzony i rozejrzał się wokoło. Żadnych wrogów. Tylko piasek, kontury ogrodu i coś błyszczącego mknącego w jego stronę. Uchylił się przed metalowym wachlarzem lecącym w jego stronę jak bumerang. Gdy zawracał złapał go i spojrzał na dziewczynę. Ta szybko wciągnęła kolejny wachlarz. Tym razem płócienny. Miał tam jakieś zdobienia na sobie, ale bez ekscesów. Uśmiechnęła się i mruknęła coś do siebie. Sasuke patrzył na nią w napięciu. Nagle blondynka zamachnęła się i olbrzymia fala powietrza uderzyła w bruneta. Mężczyzna wbił ostrza wachlarza do ziemi i złapał się go mocno. Jeszcze raz spojrzał na nią tym wzrokiem. Tym razem jednak nie chciał jej zabić. Pora wypróbować nowe umiejętności.

Po dwudziestym ciosie przestał już liczyć. Na przemian tłukł dziewczynę wachlarzem, uśmiechając się przy tym perfidnie. Wdarł się do jej umysłu, jakby właśnie włamywał się do jakiegoś domu. Nigdy nie sądził, że to będzie tak dziecinnie proste. Zrobić komuś pranie mózgu.
Zaśmiał się cicho.
Zabawne. Odkrył właśnie nowy sposób zabijanie. Zabijanie przez tortury było jeszcze przyjemniejsze. Ofiara błaga się o łaskę. Poniża się, by w końcu jej oprawca ją zabił. Hm, życie jest czasem smutne. A gdy iluzja się kończy ciało pozostaje w stanie idealnym. Jak porcelanowa lalka. Później może zabić spojrzeniem.
Uśmiechnął się do siebie szczęśliwy i zadał jej ostateczny cios. Oczywiście psychiczny.
Krzyk bólu jest taki piękny. Powinni z czegoś takiego zrobić symfonię. Mógłby siedzieć i słuchać godzinami wrzasku umierających.
Nagle poczuł ból w okolicach ramienia. Spojrzał w to miejsce. Iluzja się skończyła. Blondynka opadła bezwładnie na ziemię. Sasuke wyciągnął mały sztylet wbity w jego ramię. Odwrócił się.
- Zabiję cię.
Czarnooki nie odpowiedział. Zamiast na swojego przyszłego mordercę, patrzył na ciało leżące na podłodze, za nieznajomym. Oczy Uchihy rozszerzyły się w przerażeniu.
- Naruto! – Krzyknął i odepchnął mężczyznę. Podbiegł do uśmiechającego się lekko blondyna. – Naruto! – Spojrzał przerażony na wielką ranę na brzuchu. Jasna koszulka zabarwiła się szkarłatną krwią.
- Sasu… - chłopak spojrzał na niego wielkimi zaszklonymi oczyma. Dotknął jego policzka. – Uważaj – powiedział i zanim brunet zdążył się zorientować coś zaskwierczało za jego plecami. Spojrzał w tamtą stronę.
Blondynka krzyknęła i puściła stopiony wachlarz. Chłopak stopił nawet metalowy uchwyt, za który trzymała.
- Naruto trzymaj się. Ja… ja coś wymyśle. Obiecuję.
- Obietnice są po to, żeby je łamać.
- To przysięgam. Na swoją inteligencję – uśmiechnął się smutno i odwrócił patrząc za przeciwnikami. Piasek opadł już całkowicie. Sala główna znów nabrała mitycznego wyglądu.
- Pozostańmy raczej przy ten obietnicy – Naruto mówił coraz ciszej. Przymknął oczy. – Wiesz… fajnie, że cię poznałem, wiesz…?
- Cii… - Sasuke spojrzał na niego z determinacją. – Nic nie mów.
- To… przewyższa moje siły, przykro mi – Blondyn chciał się zaśmiać, jednak zamiast tego zaczął się krztusić. Zasłonił usta ręką. Na opalonej skórze pojawiły się krople krwi.
- Naruto leż, ja… - nie dokończył. Z lekko uchylonymi ustami patrzył na Eskimosa w niemodnych okularach zbliżającego się do nich razem z chordą robali.
- Zamknij buzie. Nie wyglądasz zbyt inteligentnie. Widzisz? Miałem rację, żeby zostać tylko przy obietnicy. Z tą przysięgą by nie… - Naruto zmarszczył brwi widząc Eskimosa pochylającego się nad nim. - Jesteś z Suny?
- Nie.
Uzumaki chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak nieznajomy zatkał mu usta ręką. Jego robaki wgramoliły się na niebieskookiego i otoczyły ranę na brzuchu. Blondyn z paniką w oczach chciał się wyrwać. Sasuke przytrzymał go i patrzył spokojnie na mężczyznę.
On go uratował. Nie miał żadnych przywidzeń. To na pewno był on.
- Kim jesteś? – Zapytał, gdy krew zaczęła powoli znikać z koszulki. Nieznajomy podwinął koszulkę chłopaka i spojrzał na zanikają raną. Dłużej patrzył na tatuaż blondyna.
- Nikim.
Wstał i odszedł wraz z robakami.
Sasuke patrzył na niego dłuższą chwilę.
- Eee, teme – Głos Naruto był wyraźnie mocniejszy. Chłopak uśmiechnął się do niego szeroko. - Ja też miałem jakieś dziwne zwidy. Widziałem kosmicznego Indianina. – Brunet słysząc to zaśmiał się. Jak on dobrze znał tego matoła.
- Ta rana przywróciła ci twój poprzedni poziom umysłowy. Jednym słowem, sięgnąłeś dna. – Uśmiechnął się i wsunął ręce pod kark i kolana niebieskookiego. Podniósł go.
- A patrząc na ciebie słyszę pukanie od dołu.
- Czyli to nie jest jeszcze kres twojej głupoty. Przerażające – czarnooki zacmokał z przejęciem i skierował się w stronę mocno. Po bitwie pozostał tylko piasek w trawie, oraz na mostach.
- To była Suna.
- Wiem, ale chyba ich znokautowałeś.
- Nie… Oni wciąż tu są.
Sasuke rozejrzał się, jednak nie zobaczył nic, co zagrażałoby im.
- A jak wrócimy? Tamten korytarz którym przyszliśmy jest zablokowany.
- No to może innym?
- Którym? – Mężczyzna spojrzał na wszystkie cztery wejścia. Dwoma z nich nie mogli wrócić. Pozostawały jeszcze dwa.
- Tym z lewej.
- Czemu z lewej?
- Bo w prawych zawsze są jakieś pułapki.
- W prawych? Lewe to ślepe zaułki. Tak jak lewi ludzie. Zawsze tak było.
- Mówię ci! Masz iść do lewego!
- Jak pójdę do lewego to się tylko zgubimy młocie! Idę do prawego! – Warknął i zaczął skierował się do odpowiedniego mostu. Niebieskooki zaczął się wyrywać w jego ramionach.
- Nie! Nie! Mówię masz iść do prawego! Ja znam drogę czy ty?!
- Ja myślę za nas dwoje.
- Sasuke! Draniu! Masz iść do lewego! Słyszysz! – Naruto wydzierał się już naprawdę głośno. Brunet jednak nie ustępował. Czy ten debil naprawdę myśli, że ma rację?! Zawsze wszystkie lewe wejścia kończyły się źle! Tak jak ludzie. Są prawi i lewi. A lewi zbyt często oszukują. Są pułapkami. – Jeśli nie zrobisz tego co mówię, zabiją cię – rozległ się potężny głos. Sasuke spojrzał na blondyna, którego oczy lśniły krwistym szkarłatem. Chłopak uśmiechnął się do niego chamsko. – Już.
- Głupszym trzeba ustępować – mruknął i ruszył w stronę lewego korytarza. Nie mają czasu na kłótnie. Suna w każdej chwili może znowu się zjawić. A ktoś w końcu musi być mądrzejszy.
Zerknął kątem oka na dumnego z siebie niebieskookiego.
Idiota.

~~***~~

- Którędy wyjdziemy?
- Um… chyba koło rzeki.
- To dobrze. Tylko żebyś się nie pomylił. Wtedy to ty będzie niósł mnie na rękach – Naruto uśmiechnął się na jego słowa i pocałował w policzek.
- Zawsze wiedziałem, że też chcesz być królewną…
- Uważaj, żeby królewna nie zamieniła się w złego smoka.
- Raczej w wiedźmę – Naruto zaśmiał się cicho widząc minę Sasuke.
- Złego smoka.
- I tak zostanę przy wiedźmie.
Brunet westchnął i poprawił sobie chłopaka na rękach. Niebieskooki cały czas zastanawiał się czy go jeszcze nie bolały. Nie skarżył się. Jak chce udawać twardziela to niech trochę pocierpi. Przynajmniej niebieskooki na tym skorzysta.
W końcu doszli do wyjścia. Na szczęście obyło się bez żadnych pułapek i zasadzek. Hm… coś za prosto poszło. Naruto najbardziej niepokoiło co też stało się z Gaarą i jego siostrą. Przecież Kyuu wiciąż wyczuwał ich obecność. Choler! Żeby tylko nie czekali na nich na…
Kiedy wyszli na zewnątrz przywitała ich armia wojowników Suny.
- Ten lewy korytarz chyba nie był dobrym wyjściem.
- Serio?

~~***~~

Sasuke już szykował się do ataku. Tak samo jak i Naruto. Gdy chcieli zrobić ruch piasek pod ich stopami zawirował.
- Teraz zacznie się prawdziwa zabawa – usłyszeli jeszcze zachrypnięty, męski głos. Coś uderzyło ich w głowę.

11 komentarzy:

  1. O FUCK!!!! Coś ty zrobiła???!! Jak to się stało, już myślałam że mojemu aniołkowi coś złego się stanie... heh nieźle mnie wystraszyłaś, nie ma co...


    Wakana

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste!!!
    Co... co bedzie dalej, ile mam czekac???
    Cudownie to napisalas, jak juz mowilam jak w Indiana Jons (niewiem jak sie pisalo)...
    Czekam na next'a.
    Pozdrowienia!!!

    Mitsuke

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Ah, szkoda już myślałam, że Naru pocierpi trochę dłużej xD. Notka super... dziewczyno skąd ty bierzesz tę pomysły ?! Trochę zdziwił mnie fakt, że Blondasek przegrał z Gaarą, ale to chyba lepiej, tak naturalnie i z szczyptą napięcia. Bo gdyby wygrał byłoby zwyczajnie ( teraz mu skopie dupsko !!!! ). Uchiha to sierota * haha *, tak bardzo mu zależy na Blondasku, oj! Słodkie ! xD.
    Temari zginęła czy żyję ? oO Bo najpierw "wykończył" ją psychicznie, a później tym ogniem ( chodziło o czarny ogień? ). Tak jestem tempa :].
    Dlaczego zakończyłaś w takim momencie? Specjalnie przyznaj się ! Specjalnie, abyśmy nie mogły doczekać się new notki! xD
    Dziękuję za przywitanie :3 Będziesz musiała jeszcze trochę pomęczyć się ze mną xP
    Pazurek
    PS: To na górze " nagłówek?" jest śliczny *___*

    OdpowiedzUsuń
  4. To było genialne, płakać mi sięchciało kiedy Naruto był tak mocno rany. Nie moge siejuż doczekać się następnej notki. Pozderki :*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że nie zmieniłaś planów i ciągle zamierzasz...Zresztą wiesz. Tylko w tym wypadku, niedługo wyjdzie na jaw coś, co obróci sytuację o 180stopni, a Naruto w oczach Sasa postawi jako zdrajcę...To będzie dla niego bolesne bo w końcu nie spodziewał się, że nie powinien ufać Naruto...No ale Z Uchihą się nie zadziera ;-)

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja nabiera coraz szybszego tempa. Suna? W pierwszej chwili myślałam, że to po prostu aktywowały się pułapki pilnujące klucza, a tu miła niespodzianka. No, miła jak dla kogo, bo na pewno nie dla nich. Szczególnie dla Naruto. Przegrał z Gaarą? Dziwne, zważywszy, że Kyuubi jest potężny, jak sam stwierdził. Miał nie pierdnąć? Chyba się demon trochę pomylił: ] Ale to i dobrze, zbyt banalne by było, gdyby wygrał, więc jak najbardziej ten fakt mi się podoba.
    A Sasuke mnie przeraził. Symfonia z krzyków bólu? O nie, podziękuję, nie podpisuję się pod pomysłem bruneta, a wręcz przeciwnie. No, ale skoro zadawanie bólu psychicznego sprawia mu radość, to niech się tym cieszy; p
    Eskimos? Fragment gdy pojawił się Shino i uratował blondyna, rozbawił mnie. Tak po prostu: ) Był zabawny. Ja też chcę zobaczyć mało inteligentnego Sasuke, z tak słodko otwartymi ustami ^o^.
    Tak, lewe tunele są fałszywe, jak lewi ludzie. A młotek młotkiem, przybić musiał zły gwóźdź. Czemu nie posłuchał Uchihy? Wtedy być może nie trafili by na Sunę.
    No ja się nie mogę doczekać nowego rozdziału! Niech tym razem skopią im dupę, niech Suna przekona się, że z nimi się nie zadziera: ]
    Pozdrawiam!: D

    OdpowiedzUsuń
  7. twoje dialogi są zajebiste, no kurde wymiękam przy nich xDD
    sasuke jak zwykle bezbłędny, chociaż szkoda, że tak poturbował temari :<
    wreszcie wiem, kto jest moim ulbionym bohaterem w twoim ff :D
    KYUUBI! gościu niszczy i tępi psyche, chce takiego na własność! :3 (na urodziny myślę, że w sam raz <33)
    no i ofc, nie zapominaj kto jest twoją muzą, yo? <333

    *seksi po kątach

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm...zupełnie nie wiem co napisać. Może na początek odpowiem na Twój komentarz.
    Oczywiście, że się nie pogniewam. Każdy odbiera tekst inaczej i nie mogę narzucić Ci tego, jak Ty go odbierzesz. Też uważam, że wyszło nieco sztucznie, ale nie chciałam ukazać nadmiernego dramatyzmu, więc po prostu pozbyłam się w większości kwestii Uzumakiego. Został więc z tego "prawie" monolog Uchihy.
    Natomiast cenię sobie, właśnie szczere opinie dlatego też Twój komentarz jest na miejscu i jak najbardziej pożądany. Przez moje ja żądne krytyki, która umożliwi mi pracę nad sobą.
    Teraz jednak przejdę do Twojego rozdziału, bo przecież nie będę tu paplać o sobie.
    Od razu powiem, że czytałam ten tekst po trochu, bo co chwilę ktoś mi przeszkadzał. Powinnam przeczytać go więc po raz kolejny ale...no właśnie, jest ale.
    Niestety, nie wiem czy już wspominałam to Tobie, nie przepadam za scenami walk, jakiegokolwiek rodzaju. Owszem, jeżeli są ciekawie napisane (np. własnie przez Ciebie) to przeczytam je z uśmiechem i zainteresowaniem. Ten rozdział natomiast nie dość, że czytany przeze mnie co 15 minut to na dodatek, trudno mi było przebrnąć przez sytuację z Gaarą. Pogubiłam się w niej jakoś i nie mogłam wyobrazić sobie, co i jak, kto z kim.
    Na szczęście moje, Twój talent pisarski odratował ten rozdział. W dialogach jesteś wspaniała. Przynajmniej w dialogach, które prowadzą ze sobą, właśnie Uzumaki i Uchiha. Cięte riposty i wulgaryzmy, nie odrzucają mnie jak zwykle, wręcz przeciwnie i nie raz padłabym ze śmiechu.
    Odwieczny spór o to, który z nich jest głupszy chyba ich nie opuści.
    Sasuke mnie przeraził swoją obsesją zabijania, a Naruto zmartwił tym, że był ranny.
    Dziwnie mi się czytało, o spanikowanym Sasuke, albo po prostu mi sie wydawało, że był spanikowany. Tak czy siak, niecodzienne zjawisko i tego chyba nie zapomnę.
    Shino? Nie sądziłam, że się pokaże jeszcze...
    No i blondyn wpakował ich znowu w kłopoty, ale coś mi się wydaje, że gdyby poszli jednak w prawo to też nie wynikło by z tego nic dobrego :)
    I tak źle i tak niedobrze...

    Następnym razem postaram się przeczytać wszystko na raz, a nie z przerwami, a także napisać bardziej przejrzysty komentarz
    Pozdrawiam & Cya...:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj nadrabiałam 3 rozdziały więc dopiero teraz piszę komentarz. Faktycznie akcja przyspiesza, dzieje się tyle nowych rzeczy, że muszę przyznać, że się trochę pogubiłam. Najpierw z tym wodospadem jak skakali, już sama nie wiedziałam, kiedy Naruto poszedł po klucz, no a potem scena walki z Suną. Tu niestety tak jak Siruwia pisała wyżej, ja też nie przepadam za scenami walki. Byłam pewna, że Temari zginęła, później sama nie wiedziała, kiedy oni zniknęli. No ale pomijając tą walkę, jak zawsze mistrzowsko opisujesz relację między Sasuke a Naruto. Najbardziej podobało mi się, kiedy Uzumaki prawie umarł, a Uhicha przysięgał mu, że coś wymyśli. Jakby odrobina paniki z jego stronę, co świadczy o tym, że naprawdę mu na blondynie zależy. Scena naprawdę była dobra. Jeszcze sięgając wstecz, inna scena z pająkiem na mnie podziałała, jak na plecach Naruto znalazł się pająk, Brrrr, nienawidzę pająków,boję się ich jak cholera. No ale ogólnie te "zwierzątka" trochę im wówczas przeszkodziły.
    Dialogi świetne, jesteś w nich po prostu mistrzynią. I choć fik jest już trochę innego typu niż na początku (chodzi o fabułę) to i tak będę go czytać, bo piszesz świetnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja osobiście zgadzam się z Siruwią i Sanu, więc nie będę się rozpisywac. Trochu się podgubiłam, dialogi Naruto-Sasuke boskie i czekam na kolejny rozdział. ^^

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja osobiście zgadzam się z Siruwią i Sanu, więc nie będę się rozpisywac. Trochu się podgubiłam, dialogi Naruto-Sasuke boskie i czekam na kolejny rozdział. ^^

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.