środa, 2 września 2009

24. Refuge

Rozpoczął się rok szkolny. Wszyscy więc wiemy co to oznacza.
Od tej pory rozdziały ukazywać się będą co pięć dni. Następna publikacja 5, później 10 itd.


Naruto i Sasuke dojechali do jakiejś mieściny. Kilka razy przesiadali się z taksówki do autobusu i pociągu, jednak w końcu dotarli na miejsce. Było to typowe miasteczko portowe. Z niego mieli wynająć motorówkę i płynąć pod prąd aż do samej dżungli. Sasuke z perfekcyjną znajomością języka dowiedział się kilku rzeczy, które każdy powinien wiedzieć zapuszczając się w dzicz. Tubylcy udzielili mu cennych wskazówek. Proponowali nawet, że kilka osób może jechać z nimi, jednak Uchiha odmówił. Oczywiście. On jak zwykle jest samowystarczalny! Naruto próbował go przegadać, ale… to jak walenie głową w ścianę. Cóż… zyskać w tej potyczce można jedynie guza. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że guz nie jest metaforą.
- Nie powinieneś mówić o wszystkim Gaiowi! – Powiedział w końcu blondyn, kiedy zostali sami. Szli w stronę przystani, gdzie już miała czekać na nich łódź. Sasuke dysponował zaskakująco dużą gotówką. Drań podwędził pewnie Fajfusom. Chociaż po głębszej kontemplacji… jakoś nie miał o to do niego żalu. Life is brutal, jak to kiedyś filozoficznie powiedział.
- Ostatnio byłeś za tym, żeby mu powiedzieć.
- Ale zmieniłem zdanie.
- Czasami mi cię aż szkoda – powiedział z ironicznym uśmiechem. Naruto spojrzał na niego oburzony.
- Litość jest słabością…
- A słabość to śmierć. Ale nie martw się ty umrzesz szybciej niż ja.
- Niby dlaczego?
- Twój mózg się w końcu ugotuje, albo co bardziej prawdopodobne – dodał uciszając blondyna, który chciał już coś powiedzieć, - wyparuje.
- Musisz uważać, żeby nie zatruć się toksynami, jak już szczątki mojej inteligencji będą w powietrzu.
- Wtedy odkryję szczepionkę, która będzie odporna na twoją głupotę.
- I dostaniesz nagrodę Nobla?
- Wystarczy mi odseparowanie się od twojego toku myślenia – Sasuke uśmiechnął się i spojrzał po łódkach.
- Nadzieja matką głupich. Od teraz będę cię zawsze prześladować. Będę twoim koszmarem.
- Jakbyś już nie był – westchnął i podszedł do jakiegoś mężczyzny, który chodził po porcie notując coś od czasu do czasu. Uchiha zmienił z nim kilka słów, a później machnął ręką wołając blondyna do siebie. Kiedy znaleźli się przy swojej łódce wpakowali do niej wszystkie plecaki, po czym Sasuke podziękował jeszcze mężczyźnie.
- Na razie jestem twoim marzeniem sennym – powiedział w końcu Naruto z wielkim bananem na gębie. Patrzył na oddalający się brzeg. Oddalający się ucywilizowany świat, jakby to powiedział Uchiha.
- Pracujesz na dwa etaty.
- Za taką pracę powinienem dostawać wyższą pensję, albo chociaż jakąś premię od czasu do czasu.
- Premię miałeś w samolocie. Na razie powinno ci wystarczyć – Naruto uśmiechnął się lekko i przybliżył do prowadzącego motorówkę bruneta.
- Powoli stajesz się impotentem.
- Nie kochanie – Sasuke spojrzał na niego z błyskiem w oku – na kolejną nagrodę będziesz sobie musiał zapracować – powiedział, a blondyn poczuł dłoń sunącą po jego nodze. Coraz wyżej i wyżej.
- Skoro tak bardzo chcesz, żebym stał się pracoholikiem. Później będziesz chodził ze mną na odwyk.
- Pracoholizm to bardzo dobra, pożyteczna i przyjemna choroba. Szczególnie odmiana, którą ty posiadasz.
- Nie wątpię.
Naruto mimowolnie uśmiechnął się i pocałował drania w policzek.

~~***~~

- Dlaczego posuwamy się tak wolno? – Uzumaki zrzędził od dobrych dwóch godzin. Coraz trudniej było go znieść. Szczególnie po tym jak pokąsały go komary, a zamiast porządnego posiłku, dostał tylko ćwiartkę chleba i dżem, przemycony ze samolotu.
- Trzeba dać odpocząć silnikowi, bo się spali! – Syknął Sasuke już po raz setny. Oczywiście sens słów bruneta nie dotarł do jego partnera, który zmarszczył brwi i spojrzał z obrażoną miną na czarnookiego.
- To dlaczego tutaj nie ma pedałów?!
- A pedałowałbyś jakby były?
Sasuke spojrzał na Uzumakiego, który przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
- Czemu na gejów mówią pedały?
- A jak myślisz? – Ha! Zmęczenie robi swoje. Naruto Nie myśli. A Sasuke Myśli tylko o odpoczynku. Prowadzenie samochodu i prowadzenie motorówki to diametralna różnica.
- No… nie wiem właśnie. W czym pedał podobny jest do homoseksualistów?
- Posuwają go.
- Czyli?
- Czyli jeden pcha, a drugi jedzie.
- Aha – blondyn ziewnął i ułożył się wygodnie na kolanach Uchihy. Brunet westchnął cierpiętniczo i przygazował nieco.
Tutaj prąd jest mocny, jednak kiedy wypłyną nieco dalej, będę mogli zostawić łódkę, by ta płynęła sama. Wolno bo wolno, ale zawsze coś.

- Dzień dobry! – Sasuke był już ledwo żywy. Matoł się wyspał, a on czuwał całą noc. Całą cholernie długą, duszną, pełną komarów noc! – Ej draniu co ci jest? – Naruto poklepał czarnookiego po policzku. Mężczyzna spojrzał na niego sennym wzrokiem.
- Ja się prześpię, a ty poprowadź. Tylko nie gazuj cały czas – mruknął i oparł się o blondyna. Momentalnie zasnął.

Kiedy się obudził było dość gorąco, powietrze było tak wilgotne, że aż czuło się kropelki wody wciągane do nosa, coś warczało, coś syczało przeraźliwie, a nad jego głową coś ćwierkało diabolicznie. Momentalnie otworzył oczy.
Leżał na kolanach blondyna, który jakby nigdy nic jechał, podziwiając sobie naturę. Wjechali już do dżungli. Niebo aż płonęło od zachodzącego słońca. Spał kilka dobrych godzin. Najgorsze było jednak to, że nie czuł się wypoczęty. Wszystkie kości bolały go, a mięśnie nie chciały go słuchać. Zamrugał kilkakrotnie wpatrując się w banana na gębie Uzumakiego.
- Czemu ty zawsze tak krótko śpisz? – Zapytał chłopak nawet na niego nie patrząc.
- Bo jestem silnym i wytrzymałym mężczyzną – opowiedział mu z sarkastycznym uśmiechem i mimo bólu wstał. Czuł jak jego ciało płonie. Pot spływał mu po karku.
- Zobaczymy ile wytrzymasz w dziczy! – Naruto spojrzał na niego i wystawił go mężczyzny język. Zaśmiał się krótko i pochylił się, żeby musnąć usta bruneta. Nagle zatrzymał się tuż przed twarzą Uchihy.
- Co…? – Warknął brunet chcąc przyciągnąć chłopaka do siebie, jednak ten wyrwał się. Przyłożył policzek do jego czoła.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Masz gorączkę. Bolą cię mięśnie? – zapytał po chwili wyłączając motorówkę i zmieniając pozycję. Położył bruneta na małej ławeczce i klęknął obok niego. Spojrzał mu w oczy.
- Nic mnie nie boli maoeo! – Syknął i oblizał wargi, czując jak robi mu się sucho w ustach. – Daj mi coś do picia!
- Draniu… - albo się Sasuke zdawało, albo Naruto był przerażony. Jakby nie wierzy w to co widzi. A co ten matoł zaś zobaczył?! – Zapytał sam siebie kręcąc w politowaniu głowę. Nagle syknął cicho. Czemu łeb go tak boli?! To przez tego idiotę! Tak z pewnością! On go czymś nafaszerował, żeby został tym skurwionym impotentem! Szarpnął się kilka razy.
- Hn! – Sapnął czując ból w każdej komórce ciała. Tak czuje się osoba niezdolna do seksu? – To gorsze od śmierci – szepnął ze strachem wyobrażając sobie siebie za kilka lat.
Kilka lat?
Cholera i ma je niby spędzić z Uzumakim? Życie nie może być aż tak okrutne!
Przyszłość?
Ciekawe, czy jej dożyje.
Uśmiechnął się błogo i zasnął.

~~***~~

- Draniu! Teme! Sasuke! – Naruto szarpał ciałem przyjaciela, który mamrotał do siebie coś w różnych językach.

Musisz znaleźć Erythroxylon coca
Co?!
Taką roślinę! Lekarstwo. Idź do dżungli pokażę ci.
I mam go tutaj niby zostawić?!
Nic mu nie będzie.
Ma chorobę tropikalną prawdą? Nie zaszczepił się. Umrze.
Nie, ale pośpiesz się.

- Sasuke… Sasuke ja zaraz wracam trzymaj się – pogładził bruneta po włosach, a później pocałował delikatnie w usta. Zacumował motorówkę przy brzegu i momentalnie puścił się biegiem w głąb dziczy.

Czemu ja nigdy nie będę chory?
Bo mam za dużą moc. Nic nie jest w stanie przedostać się przez moją barierę.
Ile Sasuke wytrzyma?
Kilka godzin. To typowa choroba w Amazonii.
Cholera! Dlaczego nie wpadliśmy na to, żeby się zaszczepić?!
Bo jesteście matołami. Szukaj przy jakichś skałach. Albo wodospadzie.
Niby gdzie ja tutaj znajdę wodospad?!
Masz go po lewej stronie…

- Jak… pięknie – Naruto ledwo wydobył z siebie głos. Wszedł właśnie do malej doliny otoczonej ze wszystkich stron wielkimi, różnokolorowymi kwiatami. Liany zwisały z drzew, które śmiało można było porównać do wieżowców. Tak wielkie, tak ogromne, że Naruto wydawał się przy nich tylko małą, uciążliwą muchą.
Dołujące.

Nie podziwiaj krajobrazu tylko szukaj rośliny!
A jak one wyglądają?
Mają liście i kwiaty.
Tutaj wszystkie rośliny mają liście i kwiaty! Pokaż mi je!
Naruto gdyby mógł uderzyłby się w brzuch. Jak ten Lucyfer może w takiej chwili stroić sobie z niego żarty! Przecież obiecał, że pomoże! Dlaczego więc musi być aż tak wredny? W takim momencie…?

Są na szczycie wodospadu.
Dziękuję.

Blondyn spojrzał na wodospad i małą sadzawkę. Była w niej krystalicznie czyta, błękitna woda. Pewnie była przyjemnie chłodna i orzeźwiająca. Już miał do niej podejść, kiedy demon szarpnął nim w stronę skały. Chłopak otrząsnął się i zaczął wspinać na szczyt.

~~***~~

Sasuke oddychał spazmatycznie. Od czasu do czasu otwierał oczy, żeby upewnić się, że znajduje się w dżungli. W tym momencie nie czuł za bardzo ani ciała, ani ciepła, ani nie przejmował się drgawkami. Bolało go tylko jedno. Niesamowita pustka. Samotność. Czy każdy człowiek kiedy umiera jest sam?
Roześmiał się cicho, chrapliwie.
Przez tą przeklętą impotencję zaczyna robić się ckliwą ciotą. Och, jakie to smutne, myśli o tym jak bardzo jest opuszczony, jak bardzo nikt go nie kocha. Zaraz się kurwa popłacze!
Westchnął i zacisnął zęby. Najwyższa pora wstać! Z trudem podparł się rękami. Wciągnął głośno powietrze i… odepchną się z całych sił siadając w pozycji horyzontalnej. Na początku myślał, że spadnie z tej ławki. Aż tak zakręciło mu się w głowie. Ból o mało nie rozsadził mu czaszki. Zapewne tak czuł się Naruto, gdy lądowali. Sasuke automatycznie podniósł dłoń do uszu.
Nie. Nie leciała mu krew. Przynajmniej z głowy. Nie wiedział, czy byłby zdolny zbadać następne rejony swojego ciała. Ciała? Uśmiechnął się ironicznie. Teraz z pewnością ten wrak nie przypominał ciała. Zapewne został spalony już przez słońce.
Ah, no tak. Jest zombii z tych wszystkich horrorów, które oglądał Uzumaki. Uuu ciekawe czy zyska jakieś nowe moce? Jak jakieś czarodziejki z księżyca kurwa!
Zaśmiał się po raz kolejny i spojrzał ze zdziwieniem na motorówkę. Po białej ściance zaczął się właśnie wdrapywać rząd owadów. Każdy robal miał inny kolor pancerza i patrzył na niego wielkimi, przypominającymi jakieś skurwione klejnoty oczyma.
Sasuke aż zacmokał z wrażenia. Insekty zaczęły iść w jego stronę, a brunet patrzył na nie radośnie. Jakaś chora myśl podpowiedziała mu, że już nie jest sam.
Nagle usłyszał szelest. Automatycznie spojrzał w tę stronę. Ból przyćmiło jednak zdziwienie.
Kilka metrów od niego, przyczajony w krzakach siedział mężczyzna. Ubrany jakby był jakimś Eskimosem, z niemodnymi okularami przeciwsłonecznymi. Patrzył na niego zza wielkiego kołnierza, a Sasuke nie mógł nic zrobić, kompletnie nic. Zaatakuje go? Zabije? A może to jest jakaś nowa wersja Indianina? Uśmiechnął się, już słysząc Naruto.
- Z najnowszego filmu science fiction. – Wymruczał i odwrócił się w stronę robaków. Jeden z nich bezczelnie siedział teraz na ręce bruneta i nawet go ugryzł! Skubaniec jeden! Poczuł jeszcze jedno ugryzienie, a potem wpadł do wody.

~~***~~

- Sasuke! Sasuke jestem już! – Naruto przybiegł ile sił w nogach. Udało mu się zdobyć roślinę! Udało! Teraz uratuje bruneta. Uśmiechnął się ocierając brudną, poodzieraną twarz. Podbiegł do łódki i wpakował się do środka. Spojrzał na ławkę i aż się przewrócił.
Sasuke nie było.
Rozejrzał się panicznie po motorówce i kiedy natrafił na białe palce trzymające się krawędzi łódki po przeciwnej stronie, serce przestało mu na moment bić. W następnej sekundzie już wyciągał ciało bruneta. Niebezpiecznie zimne.

Żyje. Rozetrzyj pyłek z kwiatów i daj mu do buzi.


Naruto posłusznie wykonał wszystko co powiedział mu Kyuubi. Wykonywał polecenia demona automatycznie, nie za bardzo mając nawet świadomość tego co robi. Kiedy otworzył usta Uchihy i wsypał mu proszek do gardła, ten po sekundzie zaczął się krztusić. Podniósł się momentalnie i spojrzał ze złością w oczach na blondyna. Naruto wstrzymał oddech.
- Czemu dajesz mi koke młocie? – Syknął cicho przecierając skronie. Blondyn spojrzał na niego wielkimi oczyma.
- Jaką koke?! Ja ci tu życie ratuję draniu!
- Noo… a i tak chciałeś ze mnie zrobić impotenta i ćpuna – dodał po namyśle, jednak uśmiechnął się lekko. – Nie zaszczepiłem się.
- Zapomnieliśmy.
- Ty nie możesz być chory.
- Co? Skąd wiesz?
- To logiczne – brunet szturchnął go w ramię i odwrócił się do silnika. Odpalił go jednym sprawnym ruchem. Jakby przed chwilą wcale nie miał poważnego wirusa. – Ten sukinsyn chroni cię nawet przed moim spojrzeniem.
- Noo… jestem niezniszczalny.
- Każdy ma słaby punkt – Sasuke cały czas się uśmiechał. Naruto chociaż również chciał się cieszyć nie bardzo mógł. To wszystko go przerażało. Przecież Uchiha o mało nie był trupem. Nie może tak po prostu wstać i szczerzyć się do niego jak szaleniec.
- Co robiłeś pod wodą? Powinieneś utonąć – Czarnooki spojrzał na niego zaskoczony i zmarszczył brwi.
- Ja się nad nią unosiłem. Ale… pamiętam tylko jakiegoś faceta i robale. A później… było tak przyjemnie chłodno.
- Jesteś wariatem.
- Uczę się od najlepszych.

Ale teraz wszystko już będzie dobrze?
Tak. Teraz powinien być już zdrowy.
Przysięgasz?
Nie.

- Naruto?
- Mm?
- Słyszysz dwa razy lepiej niż przeciętny człowiek prawda? Dlatego w samolocie nie mogłeś wytrzymać ciśnienia.
Niebieskooki spojrzał zaskoczony na bruneta, jednak uśmiechnął się po chwili.
- Choroba podniosła poprzeczkę na swoje dawne miejsce.
- Teraz będziesz miał dwa razy więcej roboty.
- Nie martw się. Ty opracujesz szczepionkę na moją głupotę, ja stworzę swojego klona. – Powiedział Naruto i położył głowę na nieco jeszcze wilgotnym ubraniu bruneta. Jechali tak przez dłuższą chwilę w ciszy.
- Nigdy więcej nie pojadę do dżungli.
- Teraz płyniesz – Naruto wyszczerzył się cwanie i pocałował delikatnie bruneta.

5 komentarzy:

  1. Mistrzostwo ;D przypomniały mi się stare dobre homoviatorskie pierwsze texty <333 Sasuke i jego robale były bezbłędne !
    Kocham ciem za tego ficka > : D !
    virusek (trochę przybity szkołą) XD ;************

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha....Niesamowite
    Normalnie, mózg Uchihy przyćmiony chorobą, wysuwa ciekawe wnioski. Naruto wyraźnie wbił mu do głowy impotencje...No i brunet, urządził sobie małą kąpiel.

    Kyuubi się na coś przydał, gdyby nie on, to ciekawe co by się stało z Uchihą...hmmm?
    Zapewne nic, bo byś na to nie pozwoliła, ale jednak...
    Naruto zamiast zachwycać się pięknem natury, powinien się skupić na roślinie, która ma "kwiaty i liście"...hahaha, świetne.
    Myślałam, że padnę. A jak Sasuke, zaczął widzieć robale, to skojarzyło mi się z "Wormsami" I wyobraziłam sobie takie glisty, mające wielkie białe oczka...lol.
    I teksty o pedałach mnie rozwaliły :) Rozumowanie blondyna czasami mnie zadziwia.

    Cya...:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak zbawienne skutki choroby! Sasuke staje się na powrót wybitnie inteligentnym draniem, więc to co miało go zniszczyć paradoksalnie zadziałało na jego korzyść.
    Ale kiedy zaczął pierdolić o 'Sailor Moon', zaczęłam poważnie rozważać jego stan psychiczny.
    Co do szczepionki...Chwalebne, oby tylko Sas wymyślił ją zanim Naruto się sklonuje, bo dwóch Naruto to za dużo...Nie ma w końcu tyle sprytu, aby pokryć dwóch Naruto. Aluzja do tego przysłowia chińskiego ;]

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  4. No pięknie, poszedł po lekarstwo i sobie widoki ogląda, zabiłaś mnie w tym momencie.... ale tak naprawdę bardzo mi się podobała noteczka, a jeśli się nie mylę tym gościem który siedział na gałęzi był Shino xD

    Wakana

    OdpowiedzUsuń
  5. To była wspaniała noteczka. Bardzo mi się podobała i już się nie mogę doczekac sie nastepnej. Pozderki :*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.