środa, 24 czerwca 2009

3. Refuge

Smutek to najdziwniejsze z uczuć; czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli – przy nim można
wyłącznie dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się coraz rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem.

Dla Naruki-chan, żeby już nigdy nie była smutna i nie wątpiła w słuszność tego co robi :)

- Sasuke? Sasuke kochanie! Co ty mu zrobiłeś potworze?!
Naruto stężał słysząc te słowa. Ostatkiem sił opanował się. Teraz nie pora na coś takiego, ważniejszy jest brunet. Musi go uleczyć. Uleczyć? Przecież nie umie leczyć!
- Napadli nas. Umiesz nam pomóc…? Proszę powiedz, że umiesz.
Położyli nieprzytomnego bruneta na łóżku.
- Ohh Sasuke… Sasuke… - Kobieta dotknęła jego twarzy mając łzy w oczach. Uzumaki zirytował się.
- Umiesz nam pomóc?! – Złapał ją za ramiona odwracając od bruneta. Nie podobało mu się to, w jaki sposób na niego patrzyła.
- Tak! Puść mnie. – Wyrwała się z uścisku blondyna - Chwila – wybiegła z pokoju. Naruto usiadł przy Sasuke.
- To moja wina. Powinienem wziąć wszystkie ciosy na siebie.
- Odsuń się! – Dziewczyna przybiegła z apteczką. Nożyczkami obcięła koszulę tak, by miała dostęp do rany. Zaczęła ją umiejętnie czyścić.
- Jesteś lekarzem?
- Tak.
Dopiero teraz Naruto się trochę uspokoił. Mieli szczęście. Sasuke nic nie będzie. Odetchnął z ulgą i spojrzał na kobietę. Wysoko, zgrabna, z długimi… różowymi? Włosami. Uzumaki mrugnął zdezorientowany. No dobrze dzisiaj i tak nic nie powinno go dziwić.
- Co się tak uśmiechasz? – Mruknęła i dopiero teraz zauważył, że ma dziwny, nienaturalny głos.
- Nie nic.
- Podaj mi szczypce.
- Co?
- To metalowe! Muszę wyciągnąć kulę! – Z przerażeniem stwierdził, że jej głos jest jeszcze grubszy od jego. Jakoś bał się powiedzieć – nawet w myślach, że bardziej męski.
- Pproszę.
Swoją drogą to twarz też miała dziwną. Mocno zarysowana szczęka, duży nos. Oczy przynajmniej miała ładne. Duże i zielone. Długie rzęsy…
- Oh Sasuke… Już myślałam, że cię straciłam. To musi być przeznaczenie – Spojrzał na bruneta, który wciąż był nieprzytomny. Dziewczyna właśnie kończyła zszywać drugą ranę. Metalowa kula leżała na łóżku brudząc białą pościel krwią. Naruto dotknął jej opuszkami palców. A więc tylko jedna się wbiła. To chyba dobrze. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Różowo-włosa spojrzała przerażona na blondyna.
- To ci ludzie, którzy was napadli? – Blondyn pokiwał tylko głową, ale uśmiechnął się po chwili.
- Nie martw się. Otworzę.
- Tylko nie zrób sobie krzywdy – mruknęła, gdy Naruto stał już w drzwiach. – Gdyby Sasuke był przytomny na pewno by ich załatwił jednym mrugnięciem . – Uzumaki uśmiechnął się dochodząc do drzwi. Ciekawe czy mówiła to dosłownie, czy tylko w przenośni?
Kiedy uchylił drzwi coś odepchnęło go tak mocno, że zatrzymał się na pobliskiej ścianie. Zamroczony spojrzał na „gościa”.
- Gdzie on jest?!
- Gdzie te łapy? – Czerwone oczy spojrzały na niego nienawistnie. Teraz widział każdy najdrobniejszy szczegół. Gdy złapał dłoń mężczyzny z uśmiechem przywitał grymas bólu na jego twarzy. Gość był mocny. Inni na jego miejscu pewnie by zemdleli.
- To nie była wina Sasuke, że nie zabił tego kogo trzeba!
- Sasuke? Tak się nazywa? – Starszy facet puścił blondyna patrząc na niego w szoku. Ups! Pewnie podał fałszywe nazwisko… no cóż przynajmniej będzie miał dobry powód kolejnego zabójstwa. Naruto nic mu nie będzie mógł zarzucić, kiedy wróci.
- Aaaa!
Coś ty zrobił?!
Musiałem, przecież wiesz…
Zrób coś z tym.
Z przyjemnością!

~~***~~

Kiedy Sasuke zaczął się powoli budzić, Naruto już wrócił. Z uśmiechem podszedł do jego łóżka, ale dalszą drogę zagrodziła mu ręka dziewczyny.
- Nie podchodź! – Syknęła trzymając dłoń bruneta.
- Niby dlaczego?! – Co to za babsztyl?!
- Potrzebuje odpoczynku! Nie wiem kim jesteś, ale na pewno nie jesteś w stanie zaopiekować się nim tak jak ja. Odejdź!
- Nie! – Odepchnął ją mocno i przybliżył się do bruneta. – Sasuke! – Uśmiechnął się, kiedy zobaczył jak czarne oczy patrząc na niego przytomnie. Delikatnie dotknął jego policzka.
- Mnnnn… Naru…?
- Sasuke! – Różowo-włosa podbiegła do leżącego przytulając się do niego.
- Sakura?
- Sasuke… - W jej oczach pojawiły się łzy. – Ohh Sasuke…
- Ej! Ona w ogóle nie chciała mnie do ciebie dopuścić. Dobrze się czujesz, draniu? – Naruto podszedł z drugiej strony łóżka patrząc zawistnie na dziewczynę.
- Tak. Wyleczyłaś mi rany prawda? – Spojrzał na dziewczynę dziwnie. Blondyn wstrzymał oddech.
- Tak! Tak kochanie! Nie sądziłam, że cię jeszcze spotkam. Boże dziękuję ci! Dziękuję!
- Teme! Nie mamy czasu! Musimy się gdzieś ukryć! – Naruto powoli zaczynał tracić cierpliwość. Dlaczego ona tak na niego patrzy? Dlaczego Sasuke jest taki dziwny?!
- Możesz u mnie się ukryć.
- Nie Sakura, nie chcę cię znów narażać.
- Ale…
- Poza tym jest jeszcze Naruto.
Mówił o nim jak o jakimś balaście. Blondyn znów poczuł się tak jak w klasztorze.
- Sam mówiłeś, że nie jestem ci potrzebny. Poradzę sobie. – Poczuł się jak śmieć. Zdziwił się, że tak zareagował. Zazwyczaj wisiało mu to, co ludzie o nim powiedzą.
- Nie. Teraz siedzimy w tym razem, nie pamiętasz? – Brunet uśmiechnął się delikatnie i złapał Naruto za rękę. – Co zrobimy?
- Mmm nie wiem – Uzumaki też się uśmiechnął i usiadł na łóżku.
- Może pojedziemy do mojej rodziny? Na pewno się nie zorientują! Tam będziemy bezpieczni!
- Nie. Pytałem Naruto nie ciebie.
- Ale… ale on przecież nie wie co robić! A ja wiem kochanie!
- Zamilcz.

W prawdzie cieszył się, że spotkał Sakurę. Dziwne było, że razem mieszkali w jednym bloku tyle czasu nie wiedząc o sobie. Ale może dziewczyna niedawno się wprowadziła? Uśmiechnął się na wspomnienie ich chwil spędzonych razem. Była jego najlepszą – jedyną przyjaciółką. Bał się tylko jednego. A co jeśli znów będzie chciał ją skrzywdzić? Przecież przez to rozpadła się ich przyjaźń.
- Suna wyśledzi nas w ciągu tygodnia. W tym czasie albo ukryjemy się gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie, albo przygotujemy się na ich wizytę…
- Mafia również będzie nas śledzić. Nie damy rady dwóm atakom.
- Możemy jechać do mojej rodziny! Wychowałam się na odludziu.
- Sasuke… To chyba będzie najlepszy pomysł. Nie mamy innego wyjścia – Dodał, kiedy brunet spiorunował go spojrzeniem.
- To gdzie ta twoja rodzina mieszka?- Zapytał po chwili zrezygnowany.
- W Milles City! – Wykrzyknęła radośnie Sakura i wstała. Spod łóżka wyjęła wielką walizkę w kolorowe kwiaty.
- A gdzie to jest?
- No widzicie sami nie wiecie! – Zaśmiała się jeszcze za nim zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy. – W stanie Montana.
- No… mam nadzieję, że nikt nas tam nie znajdzie.
- Pewnie, że nie! To największe zadupie jakie zdam! Tam prawie wszyscy są rodziną! – Teraz z szuflady wyjęła kilkanaście par różowych stringów. Chłopcy spojrzeli na siebie przerażeni.
- To już wiemy dlaczego jest taka zrąbana. Związki kazirodcze – Burknął smętnie blondyn drapiąc się po karku. Sasuke zaśmiał się na jego słowa. Dziwne… Przy blondynie czuł się jakoś inaczej, swobodniej. Całe napięcie gdzieś znikało. W końcu mógł zapomnieć o tym kim był i zacząć cieszyć się chwilą. Chociaż oczywiście wciąż pozostawał denerwującym i matołowatym dzieciakiem, który potrafił utrudnić człowiekowi tylko życie.
- A ty masz jakieś bagaże?
- Nie.
- Jesteś idiotą.
- Ej to nie moja wina, że zostawiłem je w kasynie!
- Cóż… najwyżej Sakura pożyczy ci trochę ubrań. Na pewno będą pasować. I na pewno będą w twoim typie.
- Sasuke – szepnął Naruto zbliżając się do bruneta.
- No?
- Wiesz… ona jest taka dziwna nie uważasz? – Oddechem patrzył usta leżącego.
- Co masz na myśli? – Jego brwi uniosły się ku górze.
- Ona jest bardziej męska ode mnie. Ma takie rysy twarzy i ten głos… - Sasuke zaśmiał się słysząc jego słowa.
- Młotku nawet cheearleaderka będzie bardziej męska od ciebie! – Stuknął go palcem w nos, na co chłopak skrzywił się zabawnie.
- Teme!
- Hej!
- No już pomóż mi wstać – Sasuke mruknął do Naruto, a przy nim już znalazła się Sakura. – Spakowałaś się już?
- Nie jeszcze kilka rzeczy. Może chcesz coś do jedzenia? Pewnie nic nie jadłeś, zrobię ci coś.
- Zjemy na mieście. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Jak masz z nami jechać, to się pośpiesz.
- Dobrze Sasuke-kun!
Naruto skrzywił się słysząc co.
- Ona jest naprawdę dziwna…
- Lepiej nie gadaj tyle, tylko mi pomóż!

Po piętnastu minutach Sasuke siedział już w samochodzie i oddychał głośno. W myślach dochodził powoli do numeru dziesięć.
- Siedziałem już z przodu, kiedy ty jeszcze nie wiedziałaś, że spotkasz Sasuke!
- Taaak…? Ale ja go znam dłużej, a zresztą teraz musimy odnowić znajomość! Mamy sobie w końcu tyle do powiedzenia.
- Ja też mam mu wiele do powiedzenia. Na przykład to jaka jesteś beznadziejna!
- Sasuke cholera powiedz coś temu debilowi! – Różowo-włosa zaczęła piszczeć przeraźliwie, na przemian tupiąc nogą.
- Naruto będzie siedział z przodu.
- Ha! – Blondyn wystawił w stronę dziewczyny język i z dumnie uniesioną piersią wsiadł na fotel pasażera.
- To niesprawiedliwe – jęknęła Sakura lokując się na tylnych siedzeniach.
- Niesprawiedliwe jest to, że będę musiał spędzić z wami najbliższe kilka dni, jak nie tygodni… Za jakie grzechy?!
- No wiesz jest ich kilka.
- Naruto…
- Mam wymienić w kolejności alfabetycznej, czy chronologicznej? – Zapytał z bananem na gębie i chcąc nie chcąc Sasuke też musiał się uśmiechnąć.
- Włącz lepiej radio.
- Co?
- Radio! To taka mała skrzynka z przodu samochodu. – Powiedziała Sakura i nie czekając na blondyna wychyliła się do przodu ocierając przy okazji o Sasuke i włączyła radio.
- A co w niej jest?
- Muzyka.

~~***~~

- Powiedz co chcesz, a nie rób cyrki! – Po raz któryś Sasuke syknął w stronę blondyna, który nadal upierał się przy swoim.
- Już powiedziałem. Chcę ramen!
- Przykro mi, ale nie mamy takiej potrawy. Są hamburgery, frytki, tortilla, kawałki kurczaka, sałatki różnego rodzaju. Może chodzi ci o sałatkę? – Zapytała ekspedientka również tracąc powoli cierpliwość. Naruto zastanawiał się, co by zrobiła, gdyby nie Sasuke. Wiedział, że tylko przez niego się hamuje.
- Proszę dać sałatkę grecką i hamburgera.
- Frytki i tortille – burknął blondyn wyraźnie nie zadowolony z zakupu. Szczerze powiedziawszy to brunet płacił, ale mniejsza z tym…
- Nigdy więcej już nie będę z tobą kupował.
- Oj tam, nie było tak źle. A to moja wina, że nie mieli ramenu? Co to za restauracja, która nie ma ramenu?!
- To McDonald`s!
- No cóż… nie będę oceniał twojego gustu kulinarnego. – Mruknął Naruto gryząc hamburgera.
- A ja twojej inteligencji.
- Wiesz, że dobre to nawet? Nie tak dobre jak ramen, ale może być. – Sasuke spojrzał jak blondyn gryzie frytki. W tym momencie nasunęły mu się bardzo jednoznaczne obrazki…

~~***~~

Jechali już kilka dobrych godzin. Sakura mówiła coś do Sasuke, który od czasu do czasu się uśmiechał. Naruto spał wtulony w fotel twarzą do bruneta. Patrzył czasami jak ten śmieje się z czegoś co powiedziała różowo-włosa. Denerwowało go to, bo stwierdził, że Sasuke zdecydowanie mniej ją obraża, bije po głowie i puszcza złośliwe komentarze. Duże częściej się zaś śmiał. Rozzłoszczony obrócił się w drugą stronę. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że pas drasnął go w szyję rozcinając skórę. Naruto syknął jeszcze bardziej rozwścieczony.
- Co znowu? – Usłyszał głos Sasuke, jednak zignorował go. Potarł szyję, zamknął oczy i usilnie starał się zasnąć. Ku jego uciesze udało mu się to, gdy rana się zagoiła.

~~***~~

Było już późno popołudnie gdy zatrzymali się na jakiejś stacji benzynowej. Sakura poszła do toalety, Sasuke już zatankował do pełna i patrzył na jeszcze śpiącego blondyna. Zastanawiało go jego zachowanie. Obraził się na coś czy jak? To do niego nie podobne żeby milczał tak długo. Ba! Sasuke mówił jakby go znał. Przecież przebywał z nim nawet nie jeden dzień. Co on może, więc o nim wiedzieć? Nagle spostrzegł czerwoną rozmazaną plamę na szyi. Czyli coś sobie jednak zrobił matoł jeden. Brunet uśmiechnął się delikatnie. Wziął paczkę chusteczek higienicznych ze schowka i poślinił je trochę, by później bardzo delikatnie zacząć zmywać krew z szyi chłopaka. Sam nie wierzył, że to robi. Tak jak przypuszczał nie było żadnego śladu po zadrapaniu. Rana musiała się więc zagoić. Kiedy skończył dotknął włosów chłopaka.
- Nie śpij tyle bo później się jeszcze nie obudzisz – szepnął do jego ucha.
- Mmm…
- Naruto.
- Co?
- Kupiłem ci ramen.
- Naprawdę?! – Krzyknął uradowany i natychmiast otworzył oczy odwracając się do Sasuke. Brunet nie zdążył się jednak cofnąć i ich nosy zetknęły się. Bał się przyznać sam przed sobą, że to nie był brak refleksu, tylko coś zupełnie innego.
- Gdzie ten ramen?
- Zjadłem.
- Teme! – Wykrzyknął Naruto odsuwając się od bruneta.
- Coś taki zły?
- Nie ważne…
- No powiedz.
- Już jestem. Zapłaciłam za benzynę, możemy jechać! – Wykrzyknęła radośnie różowo-włosa wsiadając do samochodu. Blondyn popatrzył na nią smętnie i włączył radio. Sasuke uśmiechnął się niepostrzeżenie. A więc o to chodziło…

2 komentarze:

  1. Pikne!!Już nie mogę się doczekać następnego xD. Błędów nie wicziałam, a wprost wprawia czytelkika w chęć czytania dalszego ciągu ;-),Ciekawa jestem, co będzie dalej. Czy Sas zrobi coś z tym? Musiało mu sprawić ogromną satysfakcję, że blondyn jest o niego zazdrosny. Bo jest, prawda?? Fajnie to rozegrałaś. Mogłabyć następnym razem napisać, jakie wyobrażenia ma Uchiha. Kilka razy o nich wspomniałać, ale nie wiadomo jakie one są, można się tylko domyślać xD. Masz talenta dziewczyno. Tekst jak z jakiejś książki Sienkiewicza normarnie wyrwany - niemalże idelny. Pisz szybciutko następny epek. A i jeszcze jedno. Dzięki za Dedytkę! Jeszcze nigdy nie dostałam takiej pięnknej, tylko dla mnie ^^
    Sunako Naruka - chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, dlaczego nie powiadomiłaś, że piszesz SasuNaru? Ja na pewno będę czytać, podoba mi się o ile tylko nie będzie złego zakończenia. Czekam na dlaszy rozdział o lepszy komentarz na pewno pokuszę się przy nast notce twraz wybacz praca... Pozdrawiam, Sanu

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.