niedziela, 14 października 2012

Wyspa kobiet

 prequel do Cum, chociaż tą miniaturkę można traktować jako samodzielny tekst. Znajomość Cum nie jest wymagana. Pisane dla mechalice.

— Chyba zwariowałeś!
— Nie chcesz jechać tylko dlatego, że tam jest zimno — mówi spokojnie Neji, nawet na niego nie patrząc. Całą uwagę skupia na papierach, znajdujących się na biurku. Obok, w kieliszku z grubego kryształu, znajduje się końcówka La Fontaine de La Pouyade, koniaku, pochodzącego z obszaru Grande Champagne. Neji sięga po nią, upijając łyk.
— Bzdura — zaprzecza Sasuke, odkładając stare, pożółkłe wydanie Parzivala na bok. Nie może znaleźć żadnej wartościowej informacji, żadnej wskazówki, gdzie powinni szukać. Tylko suche, wybiórcze informacje, nikłe wskazówki, które nic im nie mówią. Klnie, ściągając na siebie zaskoczone spojrzenie Hyuugi.

— Nie sądziłem, że znasz tak barwne epitety — zauważa, uśmiechając się do niego chłodno. Sasuke marszczy brwi, odwracając głowę i w skupieniu obserwując płonący w kominku ogień. Zimowa rezydencja Hyuugi urządzona jest w stylu empire, jednak w salonie znajdują się artefakty ze wszystkich zakątków świata. Począwszy od rzeźb, czy ornamentów sfinksów, lwów i orłów — tak charakterystycznych w stylu empire — po chińskie zwoje, zawieszone na ścianach, azteckie maski Ometeotla, czy słowiańskie obrazy pogańskich bóstw. Salon jest niedużych rozmiarów, sprawia wrażenie ponurego przez malachitowy kolor tapety i ciężkie mahoniowe meble, znajdujące się w pomieszczeniu. Siedzą przy surowym, dużym stole przed dużym, drewnianym kominkiem, na którym wyrzeźbiono podobizny orłów. Sasuke przesuwa bosymi stopami po miękkim, perskim dywanie. Chociaż na zewnątrz panuje sroga zima, w rezydencji jest na tyle ciepło, że ma na sobie jedynie bawełnianą koszulę, rozpiętą aż do mostka. Sięga po kieliszek białego wina. Nie lubi koniaku, który tak namiętnie pije Hyuuga.
— Wątpię, czy cokolwiek znajdziemy — mówi niskim, gardłowym głosem, rzucając Nejiemu kpiące spojrzenie.
— Znajdziemy — odpowiada mu arogancko Hyuuga. Kiedy pochyla głowę nad starymi zapiskami, kosmyki jego długich, ciemnych włosów opadają na stół, zasłaniając twarz. Sasuke mruży oczy, obserwując uważnie mężczyznę. Jest piękny ze swoją bladą cerą i jasnym, kalkulującym spojrzeniem. Hyuuga zawsze ocenia, chociaż często jest wybiórczy w swoich osądach.
— Święty Graal nie istnieje — mówi krótko Sasuke, twardym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. Neji odrywa wzrok od zapisków i patrzy na niego otwarcie. Nie wiedzą, kiedy to się stało, po prostu kiedyś, gdy zbyt dużo wypili, zaczęli się całować. Mocno i brutalnie, jakby chcieli się nawzajem zranić. Ich pierwszy raz był ostry , bolesny i szybki — chcieli jedynie zaspokoić swój popęd, nagłą potrzebę, która ukryta gdzieś głęboko, dopiero wtedy została odkryta.
— Nie sądziłem, że archeolog może być aż tak sceptyczny.
—Uważasz, że każdy archeolog jest naiwny? — Sasuke uśmiecha się lekko. Ma wyrachowany, obojętny uśmiech, który podnieca Hyuugę.
— Archeologia jest jak wiara w Boga. Wy musicie wierzyć.
— Wierzyć?
— Wierzyć po to, żeby później pokazać tym, którzy muszą zobaczyć, żeby uwierzyć.
— Porównujesz społeczeństwo do biblijnego Tomasza? — Sasuke mruży oczy i odwracając wzrok, bierze do ręki kieliszek wina, wypijając je na wdechu. Neji uważnie obserwuje, jak mężczyzna przełyka alkohol. Czuje, jak coś zaciska mu się w podbrzuszu.
— Mógłbym porównać społeczeństwo do czegoś znacznie gorszego — zdradza, odkładając papiery na bok.
— Oczywiście. — Sasuke odchyla się na krześle, przymykając oczy. Oblizuje szybko usta, na których wciąż jeszcze czuje krople gorzkiego wina. Jest rozluźniony, chociaż na pierwszy rzut oka ktoś, kto go nie zna, może uznać, że jest spięty, nieprzyjemny, wręcz odpychający. Neji uważa, że tylko on może go zrozumieć. Jest podobny do Uchihy. Chłodny, opanowany i introwertyczny, posiadający silny, zdecydowany charakter. Skupiony na swoim celu, czasami nawet nieetyczny.
— Naprawdę chcesz odnaleźć Avalonche? — pyta z nutą ironii Sasuke, wstając od stołu. Bolą go już oczy, nie wie, ile czasu spędzili na przeszukiwaniu jakichkolwiek informacji o celtyckim raju. Kiedy Neji również wstaje i podchodzi do niego, śmieje się cicho. — Chcesz odnaleźć miejsce, w którym rządzą kobiety? Podnieca cię to?
— Nie. — Neji pozwala Sasuke dotknął swoich włosów, przygryza wargi, kiedy mężczyzna ciągnie je brutalnie, przysuwając się do niego gwałtownie. Czuje jego wciąż chłodne, gładkie ciało, twarde mięśnie i sięga ręką, żeby je dotknąć. Wsuwa palce pod koszulę, drapiąc go po bladej skórze. Pragnie go. Teraz, na tym dywanie, przed tym cholernym kominkiem.
— Więc po co? — pyta Sasuke tuż przy jego uchu, po czym liże go po skórze, a jego ślina spływa drażniąco po szyi. Neji napręża się, wzdychając z trudem. Czerwieni się, co skutecznie ukrywa mocny blask ognia.
— Jak sądzisz, Sasuke, skąd może pochodzić ta nazwa? Gdzie najpierw powinniśmy szukać? Które źródło jest najpewniejsze? — zadaje wolno pytania, błądząc dłońmi po ciele Uchihy. Twardnieje, kiedy myśli, że tylko on może go tak dotykać. W końcu Sasuke całuje go, ignorując wcześniejsze pytania. Gwałtownie wsuwa mu język do ust, zaciskając palce na jego włosach. On też jest już podniecony. Hyuuga gorączkowo rozpina jego skórzany, ciężki pasem, siłą zdziera z niego eleganckie, ciemne spodni. Zachowuje się jak w amoku, jakby nigdy wcześniej tego nie robił, jakby był prawiczkiem. Ta myśl podnieca go jeszcze bardziej. Chce być pod Uchihą, chce czuć jego ciało na sobie, zapach jego pot. Ale wcześniej pada na kolana, wyciągając nabrzmiałego penisa z bokserek. Sasuke nie nosi slipek, nigdy. Nie lubi ich.
Annwyn — słyszy jego niski, gardłowy głos i aż jęczy. Nie może uwierzyć, że Uchiha mówi to wtedy, kiedy go zaspokaja. Patrzy na niego jasnymi oczami, piorunując go spojrzeniem. Chociaż jest na kolanach, chociaż klęczy przed tych cholernym angielskim arystokratą, wie, że ma kontrolę nad sytuacją. Czuje się panem świata. Czarne oczy jego partnera błyszcząc z podniecenia. Jest gorący i pachnie intensywnie, męsko. Neji jeszcze kilka lat temu nigdy nie przyznałby się, że go to podnieca. Teraz też przychodziło mu to z trudem, jednak, gdy jest przed Uchihą, gdy liże go i czuje smak jego nabrzmiałego penisa, wszystko wydaje się inne. Może nawet oglądać te głupie, plebejskie filmy pornograficzne. Byleby tylko Uchiha był obok, byleby tylko mógł go dotykał. Żeby Sasuke dotykał jego włosów.
— Powiedz to jeszcze raz — udaje mu się wydusić cichym, świszczącym głosem. Ściska penisa Sasuke w dłoni. — Powiedz to jeszcze raz.
Uchiha jęczy, napinając pośladki. Jego skóra aż lśni w blasku ognia. Ma dobrze zbudowane ciało, wąskie biodra i szerokie, umięśnione ramiona, chociaż jest kanciasty, ma ostre rysy twarzy. Jest niesamowity.
— Avalon to z brytońskiego Annwyn,oznacza wyspę jabłek. Idiotyczne — prycha Sasuke, chociaż Neji nie wie, czy z podniecenia, czy z kpiny. — Chcesz poznać inne? — pyta, mrużąc oczy i odchylając głowę w tył. Porusza biodrami, wciąż trzymając go mocno za włosy. Neji patrzy na niego z dołu uważnie, pełnym napięcia wzrokiem. Czeka tylko na to, aż Uchiha zacznie mówić. — Z irlandzkiego oznacza ziemię kobiet, Tir na mBan.
Później wymienia jeszcze inne nazwy, ma obcobrzmiący, ostry akcent.
— Podobno w Avalone jest król Artur. Jak dobrze poszukasz, może znajdziesz jeszcze Excallibur? I święty Graal, on też tam jest.
Neji ssie go gwałtownie, aż jego policzki zapadają się, energicznie przesuwa głową, wdychając bez opamiętania mocny zapach Uchihy. Krew szumi mu w uszach i jest mu tak bardzo gorąco.
— Weź mnie — odrywa się niespodziewanie, z trudem łapiąc oddech. Dywan, na którym klęczy, jest miękki, wykonany z najlepszych materiałów. Sasuke oddycha ciężko, puszczając jego włosy. Szybkim ruchem ściąga koszulę. Jest już cały wilgotny od potu.
— Nie pojadę z tobą — mówi, popychając Nejiego na dywan. Hyuuga uderza głową o podłogę, ciągnąc Uchihę za sobą. Nie może wytrzymać, kiedy jego ciało nie jest przy nim, nie dotyka go.
— Pojedziesz — mówi pewnym siebie głosem, ocierając się szaleńczo o niego. Jego penis jest już boleśnie twardy. Gorączkowo ściąga z siebie ubrania, spychając z siebie Uchihę. Gdy już jest nagi, Sasuke atakuje go ponownie. Syczy, kiedy wsuwa mu palce między pośladki, kiedy wdziera się w niego bez ostrzeżenia. Czuje łzy pod powiekami, jednak prędzej zginie, niż pozwoli im popłynąć. Nie może pokazać słabości. W tym też są do siebie podobni.
— Sam powiedziałeś, że nie lubię zimna — mruczy prosto w jego usta Sasuke, całując go delikatnie, mokro i leniwie. To takie dziwne, bo jego palce pieprzą go ostro, rozciągając zupełnie brutalnie, bez żadnego wyczucia. Neji wierzga biodrami, sam nie wierząc, że jest mu tak uległy. Zupełnie stracił kontrolę nad sytuacją, nawet więcej — zupełnie stracił zmysły, że pozwala mu się tak traktować. Ale chce tego i nic więcej go nie obchodzi.
— Jedziesz ze mną, nie będzie ci zimno — mówi przez zaciśnięte usta. Sasuke wyjmuje z niego palce i na oślep szuka nawilżacz. Kiedy jest z Hyuugą, stara się go nosić przy sobie.
— Jesteś zbyt pewny siebie — kpi, szybko nakładając na siebie żel. Masturbuje się pośpiesznie, rozprowadzając go na całej długości. Neji wgapia się w to bezczelnie, oddychając szybko. —Sądzisz, że jesteś aż tak gorący?
— Przecież widzę — prycha Neji, unosząc jedną brew. Sasuke krzywi się, nie komentując. Zamiast tego wchodzi w niego gwałtownie. Hyuuga krzyczy zaskoczony, zaciskając palce na ramionach Uchihy. — Widzę, jak na mnie reagujesz — dodaje, poruszając biodrami i starając się dopasować do pchnięć Sasuke, który porusza się w nim głęboko i zdecydowanie.
— To jeszcze nie powód, żebym jechał z tobą na północ.
—Pomożesz mi je znaleźć, Uchiha — warczy Neji, gryząc go mocno w szyję. Sasuke syczy zaskoczony, nie przestając się poruszać. Są już blisko. —Nie przyjmuję odmowy — mówi i zaraz potem dochodzi gwałtownie, wyginając się pod ciężkim, wilgotnym ciałem Uchihy. Sasuke potrzebuje jeszcze kilku płytkich, szybkich pchnięć, żeby wytrysnąć.
— Zacznij od Man na zachodnich wybrzeżach Walii — mówi, kiedy się uspokaja. Nie ulega. Schodzi z niego szybko, doprowadzając się do porządku. Neji też podnosi się błyskawicznie i ignorując Uchihę, idzie do łazienki. Nie czuje się pokonany. Wie, że go jeszcze przekona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.