poniedziałek, 10 czerwca 2013

Bom Bom! 41

Betowała A., <3 Bom Bom! 41

Naruto z głupim uśmiechem wymalowanym na ustach, stał na środku lodowiska, czekając na Uchihę. Wokoło niego jeździła garstka amatorów lodowego szaleństwa. Sasuke specjalnie wybrał godzinę, w której lodowisko było najmniej uczęszczane. Naruto zauważył to bardzo szybko, ale nie skomentował. Miał nadzieję, że swoim milczeniem doda Sasuke odwagi.

Jak jeździła gwiazda snowboardingu, zimowy król górskiego miasteczka? Było to pytanie, na które chciał jak najszybciej poznać odpowiedź.
- Dziewięć minut spóźnienia – mruknął do siebie ze zdziwieniem, kiedy spojrzał na zawieszoną nad lodowiskiem tablicę punktową, na której wyświetlana była również godzina.
„Sasuke nigdy się nie spóźniał, to raczej moja specjalność, cholera!”, pomyślał z rosnącą irytacją. Powoli zaczynał czuć się głupio, stojąc na środku lodowiska jak kołek i obserwując innych, który z entuzjazmem jeździli. Niektórzy z nich byli naprawdę dobrzy – kręcili piruety, sunęli do tyłu, czy robili koślawe kukułki. Przyjemnie patrzyło się na ich umiejętności. Sam Naruto jak na razie opanował jedynie jazdę w przód. Może zabrzmi to trochę głupio, ale nie potrafił nawet zahamować, żeby nie upaść. Jego jazda musiała wyglądała dość prymitywnie, kiedy odbijał się od jednej ściany lodowiska do drugiej.
A jakimi umiejętnościami dysponował Sasuke? Rozejrzał się w poszukiwaniu Uchihy po trybunach. Od razu przypomniał sobie, swoją pierwszą wizytę na lodowisku, kiedy obserwował trening Sakury i Lee. Musiał przyznać, że lodowisko prezentowało się zupełnie inaczej, kiedy jeździła na nim para gwiazd, skupiając na sobie całą uwagę. Zupełnie inaczej prezentowało się ono również wtedy, gdy brał udział w treningu drużyny hokejowej. Przeźroczyste ściany i jego twarz uderzająca w nie, zdecydowanie do siebie nie pasowały.
„Teraz przynajmniej mogę czuć się w miarę bezpiecznie. Nie grozi mi niespodziewany atak z każdej strony”, przemknęło mu jeszcze przez myśl, zanim nie zauważył wchodzącego na lód Sasuke. Uśmiechnął się szeroko, obserwując niepewne ruchy Uchihy. „Teraz jest znacznie gorzej, niż na śniegu, co sportowy mistrzu?”, pomyślał, z satysfakcją mrużąc oczy i obserwując go. Wyraz twarzy Sasuke nie zmienił się nawet wtedy, gdy zachwiał się niebezpiecznie. Przed upadkiem uratowała go ścianka lodowiska, o którą się wsparł. Jego nogi ślizgały się po lodzie, starał się złapać równowagę, ale niestety nie bardzo mu to wychodziło. Naruto podjechał do niego, przygryzając mocno wargi, żeby się nie roześmiać. Wyniosły wyraz twarzy Sasuke zupełnie nie pasował do sytuacji, w której się znalazł.
- Może pomóc? – zaproponował, wyciągając w kierunku Uchihy rękę.
- Nie – warknął król zimowego miasteczka. Był strasznie uparty i dumny, i chyba głównie dzięki temu udało mu się złapać w końcu równowagę i oderwać się od ścianki. Był większy od Naruto o te kilka centymetrów, dlatego teraz mógł spojrzeć na niego z góry. W kąciku jego ust błąkał się cień uśmiechu, a jego błyszczące, czarne oczy mówiły: ‘Sprostałem wyzwaniu’. Zarówno on, jak i Naruto doskonale wiedzieli, że snowboardowy król zachowuje się jak mamut na lodzie, jednak nie można było zlekceważyć tego, że ten mamut jednak podjął wyzwanie. Sasuke ze wszystkich sił starał się zachować resztki godności, z kamiennym wyrazem twarzy, ostrożnie ruszając do przodu. Naruto uśmiechnął się radośnie, powoli jadąc za Sasuke. Naruto nie miał pojęcia, jak emocje na jego twarzy były w tym momencie doskonale widoczne. Gdyby to wiedział, nigdy nie podejrzewałby, że w jego spojrzeniu może kryć się tyle ciepła. Zwłaszcza względem Sasuke. Ale nie zwrócił na to żadnej uwagi, w przeciwieństwie na znajdującej się na trybunach postaci, która uważnie obserwowała Naruto. Wyciągnęła odpowiednie wnioski i cicho, nie zwracając niczyjej uwagi, opuścił lodowisko.
- Nigdy nie spłacisz tego długu – mruknął Sasuke, zatrzymując się przy jednej ze ścianek. Naruto zahamował gwałtownie, uderzając prosto w Uchihę. Zaśmiał się, słysząc jego zduszony jęk.
- Poczekaj, aż pokażę ci, jak trudno jest surfować – wypalił nagle, czując przypływ satysfakcji, kiedy uświadomił sobie, że w końcu znalazło się coś, w czym Uchiha nie jest dobry. Dopiero po chwili, widząc zmianę na twarzy Sasuke, zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. W jego słowach kryła się zapowiedź przyszłości wykraczającej poza zimowe miasteczko, co było dość niezwykłe. Naruto myślał o Sasuke w kwestii „tu i teraz”, czasami wspominał ich przeszłość, to jak ich relacja uległa niewielkiej zmianie. Układ ‘wróg na celowniku’, zamienili na walkę wśród pościeli. Uzumaki nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy w przyszłości przekształcą swoją relację w coś ponad ich cichy układ i głośną nienawiść. Zamieszkają ze sobą na poważnie, powiedzą zimowemu miasteczku, że są razem? I będą podróżować. Naruto zapozna Uchihę z surfingiem, pokaże mu to, w czym jest dobry, to co kiedyś było całym jego życiem.
„To bardzo odważne plany”, przemknęło Naruto przez myśl. Po wyrazie twarzy Sasuke poznał, że on ma ten sam problem. Przyszłość dla nich nie istniała, nie miała w tym momencie żadnego znaczenia. Może nie są jeszcze zbyt dojrzali na to, żeby określić to, co ich łączy? Naruto czuł się z tym niepewnie. Nie chciał snuć planów na przyszłość, w sierocińcu miał ich wystarczająco wiele i żaden z nich się nie zrealizował.
- Myślisz, że w surfingu nie będę od ciebie lepszy? – zapytał Sasuke i swoim prowokującym uśmiechem rozładował panujące między nimi napięcie. Naruto prychnął głośno, czując, że bezpośrednie niebezpieczeństwo jest już zażegnane, a niechciane myśli ponownie zepchnięte w kąt umysłu i przykryte zimowym śniegiem. Znów byli parą nienawidzących się przyjaciół, którzy dogryzali sobie na każdym kroku, kpili ze wszystkiego, co robili, a gdy nikt nie widział, zaglądali sobie do spodni.
- Jak zakręcisz jakiś piruet, może zrobię ci później loda – zaproponował, a Sasuke popchnął go lekko. Naruto krzyknął, upadając na twardy lód. – Coś mi mówi, że chcesz być na dole – mruknął, rozcierając obolałe pośladki i patrząc wilkiem na Uchihę.
- Chyba żartujesz – prychnął głośno, objeżdżając Naruto.
- Och, wydaje mi się, że masz chyba jednak na to dużą ochotę. – Zaśmiał się widząc wyraz twarzy Sasuke, który zaklął głośno, odjeżdżając na przeciwny koniec lodowiska. Nie zapomniał, oczywiście, wywrócić się przy tym dwa razy.
„Hm, jego tyłek też będzie obity. Co my zrobimy?”, pomyślał ze smutkiem Naruto, podnosząc się szybko i trochę pokracznie. Chciał dogonić Sasuke najszybciej, jak to było możliwe. „Może Uchiha wymyśli coś dobrego?”.

W wigilię Bożego Narodzenia pensjonat pełen był turystów. Jedni przyjechali z rodzinami, aby uciec od rutyny, może nawet od krewnych, którzy przyjeżdżali do nich w każde święta. Niektórzy przyjechali samotnie. Wśród nich były piękne kobiety i przystojni mężczyźni, ale nie zabrakło również tej niezbyt urodziwej części populacji.
Naruto uwielbiał obserwować przyjezdnych. Sasuke miał naprawdę dużą wprawę w ocenianiu ludzi. Na podstawie ich zachowania potrafił opowiedzieć ich całą historię:
„Straciła męża na wojnie w Iraku. Nie mieli dziecka, obiecali sobie, że po jego powrocie z wojny, postarają się o założenie rodziny. Jest wdową od kilku lat, ale nie chce zapomnieć o przeszłości. Teraz wyjechała tutaj, bo ma nadzieję, że ucieknie od wspomnień" - mówił mu Sasuke, kiedy zdarzało mu się dołączyć do siedzącego w strategicznym miejscu Naruto, który obserwował uważnie ludzi.
To właśnie Sasuke nauczył go rozpoznawać wdowy, rozwódki i nieszczęśliwie zakochane kobiety. Z mężczyznami Naruto nie miał problemów. Wręcz przeciwnie, był lepszy w rozpracowywaniu ich od Sasuke.
„Przyjechał na święta z kochanką. Jego żona jest zapuszczoną kurą domową, dlatego stara się od niej uciec. Widzisz jaką ma młodą laskę przy sobie? Nie chce się z nią wiązać, ona jest mu potrzebna tylko po to, aby się odstresować."
„A mnie się wydaje, że jest w separacji z żoną. Szuka innych kobiet, ale wszystkie, które znajduje, są dla niego za głupie. Widziałeś, jak patrzy na obrazy w pensjonacie? Jego dziewczyna gapi się tylko do lusterka. On potrzebuje inteligentnej kobiety w jego wieku, a kieruje się wzorcami przechodzących kryzys wieku średniego amerykanów”, argumentował Naruto i Sasuke po przemyśleniu zawsze musiał się z nim zgodzić. Zazwyczaj działo się coś, co potwierdzało słuszność teorii Uzumakiego.
Obserwowanie tych ludzi bardzo go odprężało. Pozwalał sobie zapomnieć o własnych problemach, zbyt pochłonięty dramatami życiowymi innych. Ktoś mógł powiedzieć, że to zwykłe plotkarstwo, ale to nieprawda. Naruto oceniał tych ludzi zupełnie inaczej, niż starzy plotkarze zimowego miasteczko ocenili jego, gdy tu przyjechał. Jego zachowanie nie miało na celu znalezienia sensacji. Analiza tych ludzi, turystów, sprawiała mu satysfakcję i zaprowadziła do pewnej ważnej myśli. Postanowił, że zdradzi Sasuke tajemnicę o Madarze. Właśnie ten sekret, który zdradził mu Itachi przy ich pierwszym spotkaniu.
„On również musiał mnie oceniać, jak ja oceniam teraz tych ludzi”, pomyślał Naruto, w duchu gratulując Itachiemu intuicji. Zaryzykował, powierzając mu tak niebezpieczną tajemnicę. Musiał mieć pewność, że jej nie zdradzę. Patrząc na wcześniejsze relacje jego i Sasuke, nigdy nie przewidział, że los potoczy się właśnie w ten sposób. Może Itachi od początku widział łączącą ich więź? Nie, Naruto był pewnie, że nie chodziło o erotycznej części łączącej go z bratem Itachiego znajomości. Ale jak mógł przewidzieć, że się zaprzyjaźnią?
Naruto uśmiechnął się do siebie, obserwując gromadkę młodych kobiet, które rozmawiały głośno i radośnie o męskich genitaliach, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Kilka z nich uśmiechnęło się łobuzersko do Naruto, jednak zignorował je. Przed sobą miał naprawdę ciężką rozmowę z Sasuke.


Uchiha wyczuł na sobie spojrzenie Naruto. Głodny, pożądliwy wzrok, który pochłaniał każdy centymetr jego bladej, umięśnionej skóry, zapamiętywał każdy gest bruneta, wywołał przyjemny dreszcz na jego ciele.
- Może pomożesz mi się ubrać? – zapytał cicho, obserwując w odbiciu lustra leżącego na kanapie Naruto. Na wigilijnej kolacji mieli pojawić się za dziesięć minut, ale Uzumaki nie zaczął się nawet przebierać. Był prawie nagi, puchaty ręcznik zakrywał strategiczne punkty na jego ciele. Jedną rękę założoną miał za głową, druga od niechcenia znajdowała się na udzie. Blisko jedynego okrycia Naruto.
Sasuke wdusił w sobie wyobrażenie tego, co Uzumaki mógłby teraz zrobić. Miał tysiąc pomysłów na spędzenie wigilii Bożego Narodzenia. Dlaczego musieli iść akurat na głupią kolację, skoro była masa innych, bardzo przyjemnych planów na ten wieczór?
- Bardzo chętnie bym cię rozebrał – mruknął Naruto, uśmiechając się łobuzersko. Sasuke zamrugał, kiedy zauważył, jak ręka Uzumakiego zaczyna powoli przemieszczać się po jego udzie w górę.
- Niestety nie mamy na to czasu – prawie warknął, czując jak zaczyna robić mu się gorąco. Naruto zaśmiał się tylko, po czym puchaty ręcznik wylądował na głowie Sasuke.
- Oczywiście że mamy. Jak spóźnimy się kilka minut nic się przecież nie stanie – powiedział Naruto, który najwyraźniej w ogóle nie wiedział, jak nieprzyjemne jest spóźnianie się na rodzinne kolacje rodziny Uchihów. – Twój tyłek na pewno jest jeszcze mocno obolały, może go wymasuję? – wymruczał Naruto, zbliżając się coraz bardziej. – Może ja odwdzięczę ci się tym samym, co ty wczoraj mnie? Masz na to ochotę?
Sasuke przygryzł wargę, starając się nie wydać najmniejszego dźwięku, który sugerowałby, że ma bardzo wielką ochotę.
Westchnął cierpiętniczo, kiedy Naruto zaczął odpinać guziki jego dopiero, co zapiętej koszuli.
- Mówię ci, że nie mamy na to czasu – wysyczał, czując, jak Naruto przyciska się do niego, ocierając swoją erekcją o jego pośladki, osłonięte przez eleganckie spodnie.
- Ale ochotę jednak masz – wymruczał mu do ucha blondyn, kiedy znalazł niezaprzeczalny ku temu argument. – Ściągaj te spodnie i się pośpiesz, to może zdążymy na czas – zadecydował, masując jego kroczę zdecydowanymi, pewnymi ruchami. Sasuke przewrócił oczyma.
- Są święta, więc uznaj to za prezent pod choinkę.
- Jakiś ty wspaniałomyślny – prychnął Naruto, popychając Uchihę na łóżko.

Na kolację wigilijną spóźnili się prawie dziesięć minut. Przywitał ich wściekły wzrok Fugaku, sugestywny uśmiech Mikoto i zrezygnowany Itachi. Przy stole znajdowało się jeszcze kilka osób z personelu oraz ludzie, których Naruto nie znał. Podejrzewał, że byli to biznesmeni, dla których wigilia jest doskonałym wieczorem do robienia interesów.
Uroczysta kolacja odbywała się w prywatnym skrzydle pensjonatu. W jednej z sal konferencyjnych, w których ilość świątecznych ozdób była mocno ograniczona. Pomieszczenie było bardzo surowo urządzone, dlatego wielka, złoto-czerwona choinka była najpiękniejszą rzeczą znajdującą się tutaj.
- Na zawody również będziesz się spóźniał? Uważasz, że jesteś tak dobry, że możesz nie szanować innych? – zapytał spokojnie ojciec Sasuke. Nawet nie spojrzał na syn, całą swoją uwagę poświęcając znajdującym się na stole potrawą wigilijnym.
- Przepraszam – mruknął młody Uchiha przez zaciśnięte zęby. Usiadł obok Itachiego, a Naruto skrzywił się, zauważając, że jedyne wolne miejsce, znajduje się obok pary jakichś nieznajomych ludzi interesu.
- Następnym razem zejdź z piedestału, bo wygranie kilku zawodów, nie upoważnia cię do takiego zachowania.
Twarz Sasuke stężała na te słowa, ale pozostawił je bez żadnego komentarza. Naruto poczuł się dziwnie, bo jeszcze do niedawna nie miał pojęcia, co to znaczy mieć tyranicznego ojca. Można było porównywać do tej roli męża Kushiny, ale to wciąż nie było to samo. Na szczęście niedawno pojawił się Minato, dlatego Naruto mógł przekonać się na własnej skórze, co znaczy ojcowski chłód.
Najgorsza była bezsilność Sasuke. Musiał znosić słowa Fugaku, nie mogąc nawet zaoponować. Naruto, gdyby usłyszał takie słowa od swojego ojca, zachowałby się zupełnie inaczej. Wiedział, że Sasuke nie może pozwolić sobie na ten luksus. Fugaku wychowywał go od początku, dlatego bez względu na to, jaki był, musiał odnosić się do niego z szacunkiem. Naruto nie czuł tej samej powinności względem Minato.
Spojrzał na Sasuke uważnie.
„Tylko nie mów, że ktoś taki jak Fugaku może cię złamać. Nie rozpłacz się jeszcze”, mówił jego wyzywający uśmiech. W odpowiedzi otrzymał jedynie ciche prychnięcie.
„Za kogo ty mnie masz, Uzumaki?”, wyczytał z aroganckiego spojrzenia Sasuke.

- Nie było wcale tak źle – mruknął Naruto, kiedy wyszli w końcu z sali konferencyjnej, kierując się prosto do pokoju Sasuke. Uzumaki przybliżył się do bruneta, pochylając nad jego uchem. – Pamiętasz, jak wziąłem cię w gabinecie twojego ojca? Moglibyśmy to powtórzyć.
Sasuke prychnął głośno, odpychając go od siebie. Na jego ustach błąkał się cień uśmiechu i Naruto wiedział, że Uchiha rozważał taką możliwość.
„Może w noc sylwestrową zrobi mi prezent?”, pomyślał jeszcze, zanim nie weszli do pokoju.

Boże Narodzenie przywitało ich ogromną śnieżycą. Zasypana została większość dróg prowadzących do zimowego miasteczka, skutkiem czego jego mieszkańcy zostali odcięci od świata. Ci którzy chcieli dotrzeć do miasteczka, najprawdopodobniej spędzą święta w samochodzie. Ci którzy chcieli z tego miasteczka uciec, zostaną w nim uwięzieni na Boże Narodzenie.
Naruto obserwował uważnie malujący się za oknem koniec świata, dziękując w duchu, że jest schowany w ciepłym, przytulnym pokoju snowboardowego króla.
- Jak myślisz, dużo ludzi przyjdzie na przyjęcie bożonarodzeniowe? – zapytał, odwracając się w stronę Uchihy, który wciąż leżał w łóżku. W ramach świątecznego prezentu postanowił zapalić papierosa, ukradzionego ze starej paczki Naruto. Z zafascynowaniem obserwował wydobywający się z jego ust szary dym.
- Myślisz, że Sakura będzie? A Hinata? – dodał, kiedy nie otrzymał żadnej reakcji.
- Hinata? – Sasuke zmarszczył brwi, podnosząc się z łóżka. Ponownie włożył peta do ust i zaciągając się nim mocno. – A co cię obchodzi, czy będzie na przyjęciu? – zapytał.

Sasuke wiedział, że rodzina Hyuuga urządza co roku eleganckie przyjęcie. Zaprasza władze miasta i ważnych przedsiębiorców. Obecność wszystkich członków rodziny jest obowiązkowa. Dlatego nie ma żadnych szans, żeby Hinata zjawiła się wieczorem w pensjonacie.
„Przyjdzie zapytać, czy Naruto przyjął prezent i jej wybaczył”, pomyślał Sasuke, już od dawna wiedząc, jaka będzie odpowiedź Naruto. Nie musiał go nawet pytać, żeby to wiedzieć.
- Chyba najwyższa pora otworzyć prezenty, nie uważasz? – zapytał Naruto, wyrywając go z zamyślenia. Chłopak podszedł do małej choinki znajdującej się przy telewizorze i sięgnął po dwa niewielkie prezenty leżące pod jej sztucznymi gałęziami. Drzewko przystrojone było na granatowo, lśniąc przy tym obrzydliwie.
- Masz, łap! – Naruto rzucił w kierunku łóżka prezent dla Sasuke, który ten złapał dosłownie w ostatniej chwili. – Wesołych świąt, draniu – powiedział jeszcze, uśmiechając się szeroko.
Uchiha nawet nie spojrzał na swój prezent, uważnie obserwując Naruto.
- Chyba powinienem zacząć się już bać – mruknął blondyn, odwiązując wstążkę.
- Powinieneś – zgodził się z nim spokojnie Sasuke.
Przez chwilę zapanowała cisza. Naruto powoli otworzył pudełko, a na jego twarz wpłynął wyraz autentycznego zaskoczenia.
- Uchiha, skubańcu! – krzyknął, patrząc z niedowierzaniem na Sasuke. – To puchar Kelly`a Slatera z 2008! Skąd wiedziałeś...? – zapytał, uśmiechając się przy tym radośnie. Sasuke zmrużył oczy, czując niemałą satysfakcję. Hinata była taka głupia, że oddała mu swój prezent.
- O patrz, jest nawet autograf! – zawołał radośnie, biorąc do ręki niewielką kartkę. – "Bo góry mogą się poruszyć i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie." – przeczytał na głos Naruto, a potem z głupim wyrazem twarzy spojrzał na Sasuke.
„Cholerna Hinata!”, pomyślał jeszcze Uchiha, zanim jego twarz nie wykrzywiła się w grymasie gniewu. Jak miał się teraz wytłumaczyć? Niech to szlag!
- Ktoś musiał ją tam przez przypadek wrzucić – mruknął wściekły. Naruto tylko parsknął śmiechem, zupełnie nie przekonany argumentami Uchihy.
- Jasne, pewnie Święty Mikołaj. – Mrugnął do niego, zapewne uznając, że był to albo głupi żart Uchihy, albo wyzwanie miłości w dość tandetny sposób. Sasuke poirytowany swoją kompromitacją, z wściekłością zaczął odpakowywać prezent Naruto.
- Płyta Lady Gagi? – sapnął zaskoczony, patrząc na kolorową okładkę.
- Pomyślałem, że ona również ci się spodoba. Podobno geje ją uwielbiają – powiedział Naruto, uginając się przed mknącą w jego stronę poduszką.
- Idiota.

- Patrz, uśmiechnęła się do ciebie – zauważył Sasuke, szturchając Naruto w bok.
- Spadaj, nie mam ochoty z nikim flirtować – mruknął tylko, popijając smętnie słodki poncz.
Na bożonarodzeniowym przyjęciu była masa ludzi. Znaleźli się na nim nie tylko wczasowicze, ale również mieszkańcy zimowego miasteczka. Naruto obserwował uważnie tłum, szukając w nim blond czupryny swojego ojca. Doskonale wiedział, że on także zjawi się w pensjonacie.
- Uzumaki, co z tobą? – zapytał poirytowany Sasuke, kiedy grupka kobiet zniknęła z widoku. Naruto już miał coś odpowiedzieć, jednak zamarł, zauważając w tłumie swoich rodziców. Razem wyglądali dziwnie, wręcz nienaturalnie.
Kushina miała na sobie obcisłą, czarną suknię, która zupełnie kłóciła się z tym, co do tej pory nosiła. Pomimo swoich lat, wciąż miała figurę nastolatki. Mocny makijaż i złote kolczyki sprawiał, że wydawała się zupełnie inną kobietą. Jej twarz promieniała szczęściem, jakiego Naruto nigdy u niej nie widział. Idący obok niej Minato, obserwował wszystkich z neutralnym spokojem. Spojrzenie jego niebieskich oczu nie zatrzymywało się na nikim dłużej, ze znudzeniem przenosząc się od jednej twarzy do drugiej. Na jego ustach błąkał się delikatny, trudno do rozszyfrowania uśmiech. Zachował dystans do otaczających go ludzi, który graniczył z arogancją. Dopiero kiedy zauważył Naruto, jego spojrzenie zyskało na sile.
- To twój ojciec?
Skinął głową, kątem oka obserwując reakcję Uchihy, który nawet nie drgnął, uważnie obserwując zbliżającą się do nich postać. Jego nieruchome, przeszywające spojrzenie nie zrobiło chyba żadnego wrażenia na jego ojcu.
- Jesteście do siebie bardzo podobni – powiedział Sasuke, a cień uśmiechu pojawił się na jego ustach. Naruto parsknął cichym śmiechem, kręcąc głową.
- On nie ma blizn na twarzy.
Bardzo chciał wiedzieć, co Sasuke sądzi o jego ojcu, jakie zrobił on na nim wrażenie. Obojętność Uchihy była dla Naruto dość niezwykła. Sasuke zawsze pokazywał swoje prawdziwe uczucia. Wściekłość, rozdrażnienie, pogardę, czy rozbawienie. Nigdy nie ukrywał się za maską.
- Witaj, Naruto – usłyszał znajomy głos i odwrócił się w stronę swojego ojca. Nie odpowiedział na powitanie, a jedynie mocno zacisnął usta, chowając dłonie do kieszeni. – Dawno się nie widzieliśmy.
- Całe osiemnaście lat – prychnął, a jego usta wygięły się w kpiącym uśmiechu. – Równie dobrze mogliśmy się nigdy nie spotkać.
Poczuł, jak Uchiha szarpie go za rękach koszuli, ale zignorował go.
- To nie ja zadecydowałem o tym, że się poznaliśmy. – zaśmiał się cicho i dźwięcznie Minato. Pomimo hałasu panującego z sali, jego śmiech był doskonale słyszalny. – Ale skoro już do tego doszło, może warto byłoby się kiedyś spotkać i porozmawiać?
- Nie mamy o czym – niemal warknął, odsuwając się niezbyt taktownie od Uchihy.
Nienawidził Minato za te słowa, za to w jaki sposób na niego patrzył, za jego obojętność. W tym momencie zastanawiał się nad tym, co pomyśli Sasuke. Naruto zawsze był twardym gościem, zachował twarz nawet wtedy, gdy Sakura oskarżyła go o gwałt. Teraz, przy Minato, czuł się jak mały, nic nie znaczący dzieciak.
- Naprawdę tego chcesz? – zapytał Minato, a w jego głosie słychać było rozbawienie. Z pewnością sądził, że swoją propozycją wyświadcza Naruto przysługę. Chłopak powinien się czuć zaszczycony, mogąc iść z nim na spotkanie, porozmawiać, poznać go lepiej. Może właśnie o tym myśleli ojcowie, którzy poznawali swoje dzieci dopiero wtedy, gdy były one już dorosłe? Sądzili, że chwili uwagi z ich strony jest tym, o co będą zabiegać?
- Tak – powiedział w końcu Naruto, marszcząc groźnie brwi. – Przyjechałeś tutaj z więzienia, więc ciesz się wolnością. Wesołych Świąt.
Odwrócił się na pięcie, odchodząc. Wściekły, wyrwał rękę z uścisku Sasuke, który złapał go za nadgarstek, chcąc zatrzymać.
- Zostaw mnie, Uchiha – warknął, czując jak jego głos drży z gniewu. W czarnych oczach Sasuke znajdowało się niedowierzanie. Uchiha Ooeniał go i nie mógł zrozumieć, dlaczego Naruto tak postąpił. Uzumaki prychnął, wychodząc z sali.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.