piątek, 14 czerwca 2013

Bom Bom! 45



betowała A., :)

Kiedy wracali do pensjonatu, było już naprawdę chłodno. Naruto nałożył sobie na głowę kaptur i od czasu do czasu podskakiwał, chcąc się ogrzać, jednak skutek był naprawdę marny. Sasuke cały czas słyszał, jak ten kretyn szczękał zębami.
— Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś? — Naruto spojrzał na niego groźnie.

— Do cholernego zimna i zasypującego mnie ze wszystkich stron śniegu? Nie, wiesz, jakoś nie bardzo.
Szli w milczeniu, obserwując kolorowe, pięknie oświetlone miasto. Musieli uważnie stawiać kroki, żeby się nie poślizgnąć. Naruto już kilkakrotnie o mało co nie zaliczył bolesnego upadku, w ostatniej chwili podpierając się o Sasuke.
— Wiesz, ale ogólnie nie jest nawet tak źle — zaczął w końcu Naruto, pociągając nosem. Miał wyraźny katar i Sasuke zanotował sobie w pamięci, żeby go dzisiaj nie całować na dobranoc. — Lodowy król okazał się całkiem gorący.
— Lodowy król? — Sasuke uniósł brwi. — Chyba nie mówisz, kretynie, o mnie?
— Chyba jednak mówię — powiedział wesoło Naruto, zawieszając mu ramię na szyi. — Wiesz, Uchiha, jak chcesz, to nawet całkiem fajny z ciebie facet.
— To ma być komplement?
— No, może — mruknął Naruto, patrząc na niego jakoś tak dziwnie miękko. Sasuke uśmiechnął się lekko zdezorientowany. Drgnął zaskoczony, kiedy poczuł na policzku gorące, wilgotne usta Naruto.
— Co robisz? — odepchnął go od siebie, wycierając energicznie policzek. — Zwariowałeś?!
Naruto tym razem nie udało się uniknąć upadku. Syknął, rozmasowując sobie stłuczony tyłek.
— Draniu, ja tylko… — zaczął, stękając, kiedy gramolił się z ziemi. — Zresztą nieważne! — syknął w końcu, patrząc z urazą na Sasuke. Stanął na równe nogi, poprawiając grubą, zimową kurtkę i kaptur, który zsunął mu się z głowy. Stali przez chwilę, mierząc się groźnie wzrokiem, ale w końcu, kiedy któryś z przechodniów potrącił Sasuke, odpuścili. Do hotelu wrócili, nie odzywając się do siebie. Sasuke przez całą drogę zastanawiał się, co temu kretynowi strzeliło do głowy?! Doskonale wiedział, że nie mogą się publicznie obściskiwać, przecież nigdy, cholera, nie przeszkadzało im to, że muszą się ukrywać. Tak było lepiej, wygodniej.
Wciąż czuł dotyk warg Uzumakiego na swojej twarzy i ogarniał go niemal paniczny lęk, kiedy pomyślał, że mógł ich widzieć ktoś, kto go znał, albo, co gorsza, jakiś fotoreporter. Nie było możliwości, żeby się ujawnili, bo przecież, do diabła, nie byli pedałami! Ich znajomość była czymś innym, nie jakimś pieprzonym związkiem. Byli kolegami, przyjaciółmi, który się po prostu pieprzyli. A seks był naprawdę niesamowity, to wszystko.
W hotelu było ciepło i ten kretyn w końcu przestał trząść się z zimna. Kiedy przechodzili korytarzem inni zawodnicy, który również nocowali w tym hotelu, patrzyli na niego i miał wrażenie, że uśmiechają się do niego kpiąco. Niemal słyszał, jak szepczą, że jest pedałem, że widzieli go na ulicy, jak całował się z innym facetem.
„Cholera, już mi totalnie odbija”, pomyślał z jeszcze większą złością, wchodząc do windy. Czuł się lepiej, kiedy odciął się od tłumu gapiów. Oparł się o ścianę, spoglądając na swoją sylwetkę, widoczną w przeciwległej ścianie w szklanej szybie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że się rumieni. Zaklął w duchu, kątem oka zerkając na Uzumakiego, który, ku jego jeszcze większej złości, był zły i naburmuszony. Nie zobaczył na jego opalonej twarzy nawet cienia rumieńca. I po raz pierwszy przeklął jasną karnację.
Wyszli z windy szturchając się mocno ramionami, ale żaden z nich nawet nie próbował tego w jakiś sposób skomentować. Tak naprawdę nawet na siebie nie spojrzeli. Weszli do swoich pokoi, trzaskając głośno drzwiami.

*

Sasuke przed położeniem się do łóżka chciał przeanalizować jeszcze zjazdy konkurencji na Pipe. Musiał oderwać się od myślenia o tym głupim kretynie. Westchnął ciężko, orientując się, że dochodziła jedenasta. Chciał wcześniej iść spać i miał nadzieję, że jednak uda mu się zasnąć. Okno jego pokoju wychodziło na północne pasmo gór, które w całości pokryte były śniegiem. Sasuke zapatrzył się na ten widok i przypomniał sobie, co Naruto powiedział o Madarze. Dziwnie się czuł ze świadomością, że zabił człowieka. Coś w jego środku zaciskało się nieprzyjemnie, kiedy wyobraził sobie tę scenę.
Włączył jakąś mocną muzykę, nie miał dzisiaj ochoty na Kylie Minogue. Odchylił się niebezpiecznie na krześle i, podpierając nogi o blat biurka, zaczął się huśtać.
Jego życie było naprawdę popieprzone. Kiedy myślał o Madarze, zaczął się zastanawiać, jak zareagowałby sportowy świat, gdyby dowiedział się o historii, którą ukrywała jego rodzina. A do tego dochodził jeszcze cholerny pseudo związek z Uzumakim. Nigdy nie zależało mu na opinii publicznej, ale wiedział, że musiał się, cholera, pilnować. Skandale pieprzonych piłkarzy, którzy spijali się publicznie w jakimś klubie albo romansowali ze znanymi celebrytkami, były niczym w porównaniu z tym, co ukrywał on. Nie znał sportowca, który publicznie przyznałby się do tego, że jest gejem.
Przeklinając jak szewc, wstał z krzesła i poszedł pod prysznic. Zimny, najlepiej lodowaty.

Obudziło go głośny trzask, szuranie po podłodze i ciche przekleństwa. Na początku myślał, że to sen, ale kiedy materac ugiął się pod czyimś ciężarem, drgnął zaskoczony. Ktoś wsunął się pod kołdrę, mrucząc cicho ze złością i Sasuke poczuł znajomy, męski zapach Uzumakiego.
— Śpisz? — usłyszał przy uchu jego zachrypnięty głos i przełknął ślinę, napinając ciało.
— Jak wszedłeś do środka? — zapytał nienaturalnym, zaspanym głosem. Odchrząknął, czując suchość w ustach.
— Poprosiłem sprzątaczkę, żeby dała mi klucz. Powiedziałem, że jestem twoim trenerem i muszę zabrać coś z pokoju, a ciebie nie ma — zaśmiał się cicho, niepewnie dotykając ramienia Uchihy. Zacisnął na nim mocniej palce.
— I je ci tak po prostu dała? Nie mogłeś po prostu zapukać? — warknął, wiercąc się i odsuwając od Naruto.
— Najpierw mnie wylegitymowała i sprawdziła w systemie, a później, jak się do niej raz czy dwa uśmiechnąłem, dała mi te cholerne klucze — odpowiedział, wzdychając. Sasuke poczuł, jak Naruto przewraca się na plecy. — Wpuściłbyś mnie?
— Nie.
— Tak też myślałem. — Wyczuł, jak uśmiecha się szeroko. — Nie musisz się tak wściekać, nikt nas nie widział.
— Skąd wiesz?
Naruto prychnął i niespodziewanie przewrócił się na łóżku, kładąc się na Sasuke, który stęknął cicho. Uzumaki był cięższy, niż na to wyglądał. Dużo cięższy.
— Nie wiem, po prostu wierzę, że tak było.
Sasuke starał się go od siebie zepchnąć, ale ten idiota trzymał się dzielnie.
— Co byś zrobił, jakby się wydało? To, co jest między nami.
W ostatniej chwili udało mu się złapać nadgarstki Sasuke. Przycisnął je do materaca, ustami sunąć po jego szczęce. Zamruczał cicho, ocierając się o kiełkujący zarost.
Sasuke nie odpowiedział, mocno przygryzając wargi. Warknął ostrzegawczo, ale Naruto go zignorował.
— Wszystko będzie dobrze, Uchiha, zobaczysz — mruknął, puszczając go i zsuwając się na bok. Sasuke odwrócił się do niego momentalnie plecami, przysuwając śmiesznie blisko ściany. Naruto westchnął poirytowany, ale nie powiedział nic więcej.

*

Usłyszał podniesione głosy i ktoś szturchał go poleśnie w żebra. Jęknął głośno, przysłaniając przedramieniem twarz.
— Nie będziesz mnie, kurwa, osądzał! — usłyszał podniesiony głos Uchihy. Uniósł głowę, uchylając powieki i zamarł.
Neji Hyuuga stał nad ich łóżkiem z kompletnie zdezorientowaną miną patrząc się na nich. Byli w ubraniach, Naruto jak zwykle spał w grubej bluzie, Uchiha tylko w zwykłym podkoszulku, ale mieli na sobie ciuchy.
— Co on tutaj robi? — zapytał Neji spokojnie, wskazując na niego palcem. Naruto poczuł, jak robi mu się gorąco. Był zbyt zaspany, żeby wymyślić jakąś sensowną wymówkę. Modlił się w duchu, żeby Uchiha powiedział coś sensownego.
— Opił się i chyba pomylił pokoje — powiedział w końcu Sasuke, ponownie odzyskując panowanie nad sobą. Neji nie wydał się tym jednak przekonany.
— Nie mógł mieć klucza — powiedział i wyglądało na to, że sam nie wierzył w to, co mówi. Chyba właśnie zdał sobie sprawę z tego, jaka była prawda.
— Jak się tu dostałeś? — zapytał poirytowany Sasuke, siadając na łóżku. Był cały spięty.
— Drzwi były otwarte. Kakashi kazał mi przyjść po ciebie, bo ma nam coś do powiedzenia.
Naruto zerknął na elektroniczny zegarek znajdujący się obok łóżka. Dochodziła ósma. Skrzywił się, widząc, jak Sasuke rzuca mu wściekłe spojrzenie.
Bardzo możliwe, że jednak nie zamknął wczoraj tych drzwi. Po prostu nie potrafił sobie poradzić z tymi cholernymi nowoczesnymi zamkami!
— Do diabła, Uchiha, z nim?! — prychnął Neji, kręcąc głową. — A ja wyśmiałem Lee, kiedy powiedział mi, że jesteście ciotami! — prychnął, wykrzywiając lekko usta. — Módl się, żeby nikt się o tym nie dowiedział, bo będziesz skończony.
— Nie wolno ci nikomu o nas powiedzieć — syknął Uchiha, wyskakując z łóżka, ale potknął się o nogi Naruto i wyrżnął jak długi na podłodze. Hyuuga zmrużył oczy, patrząc na to wyniośle.
— Pośpiesz się, Kakashi czeka w swoim pokoju — powiedział cicho i wyszedł.
Naruto przygryzł wargę, kładąc głowę na poduszkę i wgapiając się w sufit. Usłyszał, jak Uchiha zbiera się z podłogi.
— Nic ci nie jest? — zapytał cicho, ale Sasuke mu nie odpowiedział. Zabrał tylko coś z fotela i poszedł do łazienki, trzaskając mocno drzwiami.
Naruto zaklął cicho, miał doskonałą świadomość tego, że już po nim. Coś dźwięczało mu w głowie, że to koniec.
Szybko wsunął na nogi buty i najciszej jak umiał, wyszedł z pokoju Uchihy. Chciałby być teraz w innym miejscu, pomyślał, opierając się o ścianę. Przechodzący korytarzem ludzie patrzyli na niego dziwnie.

*

Po raz pierwszy widział, jak Sasuke drżą ręce, kiedy zakładał buty snowboardowe. Stał z boku, obserwując Uchihę uważnie. Cała ekipa zauważyła napiętą atmosferę panującą miedzy nim a Hyuugą, ale nikomu, nawet Kakashiemu, nie chcieli powiedzieć, o co się pokłócili. Naruto nie miał pojęcia, czy Neji nie mówi o nich tylko dlatego, że nie chciał wywoływać jeszcze większego zamieszania w ekipie, czy rzeczywiście posłuchał Sasuke i będzie na ten temat milczał.
Strzepał z włosów śnieg, nawet nie myśląc o tym, żeby założyć kaptur. Mróz przestał robić na nim wrażenie.
Westchnął ciężko, wypuszczając parę z ust. Uchiha ani razu się do niego nie odezwał, nawet na niego nie spojrzał, traktując go jak powietrze. Rumienił się za każdym razem, kiedy Neji na niego spojrzał i odzywał się do niego ostro, kiedy musieli przedyskutować jakieś ważne sprawy związane z zawodami.
— Cześć — usłyszał znajomy głos, kiedy chciał wyjść ze stoku.
— Cześć — mruknął cicho, odwracając się do Saia.
— Pokłóciłeś się z Uchihą?
Nie odpowiedział. Zamiast tego zmarszczył brwi, mając nadzieję, że wygląda wystarczająco groźno.
— Niby skąd ten pomysł? — prychnął.
— Widać to po was, nie pieprzycie się już wzrokiem.
— Co?! — syknął zaskoczony i z wrażenia aż się zapowietrzył.
— Twój kolega, którego wczoraj dałeś mi numer, powiedział mi coś ciekawego. ¬— Zmienił temat Sai i uśmiechnął się dziwnie. Naruto drgnął, miał ogromną ochotę się odwrócić i po prostu odejść, wcześniej mówiąc jeszcze Saiowi, żeby spieprzał. W sumie mógłby się spakować i wrócić do Los Angeles, to był naprawdę dobry pomysł.
— Nie obchodzi mnie, co ci powiedział! Lee jest niepoczytalny — warknął Naruto, przybliżając się do Saia o krok, co najwyraźniej bardzo mu się spodobało.
— Nie wydaje mi się. On był tylko świadkiem tego, co tak dobrze ukrywaliście.
— Świadkiem? — Naruto uniósł brwi, nie rozumiejąc. Co ten cholerny Lee znowu wymyślił?! Nagle przypomniał sobie słowa Nejiego:
A ja wyśmiałem Lee, kiedy powiedział mi, że jesteście ciotami!
Szlag, niech to cholerny szlag trafi. Albo lepiej, Naruto, nie będzie musiał znosić tego całego cyrku.
— Widział was kiedyś, jak się obściskiwaliście na lodowisku — powiedział Sai, pochylając się nad nim. Był nieco wyższy, więc Naruto musiał unieść głowę, żeby patrzeć mu w oczy. Z pewnością siebie i arogancją, na jaką tylko było go stać. Nie przewidział tylko jednej rzeczy.
Sai przysunął się do niego niespodziewanie i łapiąc za podbródek, pocałował go tak delikatnie, że Naruto zaniemówił. Ten francuski kretyn muskał jego wargi powoli i spokojnie, jakby był zupełnie pewien tego, że Naruto go nie odepchnie. Czasami używał języka, liżąc jego dolną wargę. Największą porażką było to, że to Sai pierwszy się od niego odsunął, a na jego ustach błąkał się pełen zadowolenia uśmieszek.
— Moglibyśmy to powtórzyć — powiedział cicho, przesuwając rękę z jego podbródka na policzek. — Nawet nie masz pojęcia, jak bym chciał…
— Odpuść sobie — warknął Naruto, odpychając jego rękę. Czuł, jak palą go policzki. Właśnie całował się publicznie z facetem. Rozejrzał się, niektórzy nawet nie zwrócili na nich uwagi, kilku zerkało na nich z uśmiechem, a niektórzy gapili się na nich ze złością. Był jeszcze ktoś, Naruto poczuł na sobie intensywne spojrzenie, które doskonale znał.
„Jasna cholera”, przemknęło mu przez myśl. Spojrzał na Uchihę, który stał dość daleko od nich, ale nie było wątpliwości, że ich widział.
Naruto prychnął cicho, zaciskając pięści. Odwrócił się, schodząc w dół, w kierunku miasta.

*

Reszta dnia minęła szybciej, niż mógł przypuszczać. W eliminacjach na Big Air nie poszło mu tak źle, jednak jego skok był daleki od możliwości, którymi dysponował. Sasuke nie był kimś, kto przejmował się konkurencją, ale ulżyło mu, kiedy występ Saia również okazał się poniżej oczekiwań. I jak zwykle za wszystko odpowiedzialna była jedna osoba. Łatwo się domyślić, kto.
Na domiar złego cholerny Neji wciąż go obserwował i Sasuke miał ogromną ochotę mu przywalić.
— Za kilka dni finały — powiedział lakonicznie Kakashi, zerkając na niego uważnie, po czym ze znudzonym wyrazem twarzy wrócił do lektury swojej książki. Sasuke znał Hatake zbyt dobrze, żeby wiedzieć, co jego trener miał na myśli, mówiąc to.
— Wiem — burknął, co miało zakomunikować Kakashiemu, że doskonale wie, co robi. Już od dawna wszystkie rozmowy między nimi wyglądały dość podobnie. Może dlatego tak dobrze się dogadywali.
— Dobrze byłoby, żeby Naruto był na finałach — powiedział cicho Kakashi, kiedy wchodzili już do hotelu. Sasuke zmarszczył brwi, słysząc to.
— Niby dlaczego?
— To twój przyjaciel, prawda?
W odpowiedzi Sasuke warknął jedynie ostrzegawczo, nie chciał kontynuować tego tematu. Znając analityczne zdolności Hatake, pewnie już dawno domyślił się, co ich łączyło.
Kiedy szli do windy, zobaczył Naruto siedzącego na jednym z wielkich foteli przy recepcji. Zagadywała go jakaś dziewczyna, ale zbył ją najwyraźniej niezbyt przyjemnymi słowami, bo odeszła cała czerwona na twarzy.
Sasuke przewrócił oczami i ignorując zaciekawiony wzrok Kakashiego, wsiadł do windy.
Po dotarciu do pokoju wziął zimny prysznic, licząc na to, że lodowata woda trochę go otrzeźwi. Nieprzerwanie myślał, co mógłby zrobić, nie, inaczej, co powinien zrobić. Nie może doprowadzić do tego, żeby sportowy świat dowiedział się o tym, że jest pieprzonym pedałem. Zastanawiał się, co powiedziałby jego ojciec, gdyby poznał prawdę. Albo jeszcze lepiej, zobaczył jakieś wiele mówiące, perwersyjne zdjęcie ze swoimi synem i jego lokatorem w roli głównej.
Poirytowany podjął decyzję od razu. Ubrał na siebie dżinsy, nie, to tylko przypadek, że akurat najlepsze, które miał pod ręką. „Pod ręką” znaczy, że przeszukał całą walizkę, żeby je znaleźć. Przez głowę wcisnął jakąś firmową, ciepłą bluzę i na odchodnym zabrał jeszcze kurtkę. Jego cel był jasny. Musiał go tylko namierzyć, a to, jak się później przekonał, nie było takie łatwe, jak zakładał.

*

Odwiedził hotelową restaurację, bar, salon gier, kort tenisowy, a nawet pieprzony basen, lecz nigdzie go nie było. Nigdzie. A najgorsze było to, że nie wiedział, czy ma zacząć się martwić, co samo w sobie stanowiło pomysł raczej absurdalny, czy wręcz przeciwnie, powinien być wściekły i zazdrosny. Uzumaki był nieprzewidywalny i albo siedział teraz u jakiejś laski, albo poderwał faceta, może nawet dwóch. Sasuke nie wiedział, które rozwiązanie było gorsze.
Wkurzony jak diabli wyszedł na zewnątrz, żeby odetchnąć, a raczej ostudzić myśli. Cholerny Uzumaki, jeśli zdradzi go z kimkolwiek, wyrwie mu nogi z dupy!
Rozejrzał się od niechcenia, ale nigdzie nie zauważył czupryny jasnych włosów. Przewrócił oczami, kiedy musiał odsunąć się ode wejścia, bo właśnie z autokaru wypakowała się wycieczka tłustych, wielkich amerykanów.
Przeszedł na bok, opierając się o boczną ścianę hotelu. I właśnie wtedy go zauważył.
Uzumaki stał z tyłu i częściowo zasłaniały go jakieś krzaki.
Sasuke zmrużył oczy, nie mogąc dostrzec, co Naruto trzymał w ręce. Podszedł do niego cicho, jak pieprzony ninja, ale chłopak chyba go nie zauważył, był za bardzo pogrążony we własnych myślach.
— Skręt? — zapytał z niedowierzaniem, patrząc, jak Naruto zaciąga się petem, który trzymał między palcami. Schował swój uśmiech za wysokim kołnierzem bluzy, kiedy Naruto podskoczył zaskoczony, o mało nie upuszczając jointa. — Skąd to masz?
— Nie interesuj się! — warknął, mierząc go groźnym spojrzeniem. Sasuke zacisnął pięści. Ten bezczelny surfer aż prosi się o to, żeby dostać w pysk.
— Jaki ktoś cię zobaczy, to ja będę miał kłopoty, głupi idioto — powiedział niskim, złowieszczym tonem. Naruto nawet na niego nie spojrzał, ponownie przykładając skręta do ust i zaciągając się mocno. Sasuke zdusił w sobie myśl, że podoba mu się ten widok, że Uzumaki z petem w ręku wygląda naprawdę seksownie. Przez chwilę zapatrzył się na palce, na policzki, które zapadły się nieco, kiedy zaciągał się jointem. Mimowolnie przypomniał sobie, kiedy policzki Naruto tak się zapadały. Przygryzł wargę, sfrustrowany. Teraz naprawdę miał ochotę przywalić temu kretynowi!
Złapał za jego nadgarstek, kiedy Uzumaki ponownie chciał się zaciągnąć skrętem. Zacisnął mocno palce na jego skórze, przez co Naruto syknął ostrzegawczo, starając się wyrwać. Nie zdążył. Sasuke przycisnął go swoim ciałem do ściany, napierając na niego mocno. Zacisnął zęby, czując na twarzy szybki, gorący oddech Uzumakiego. Pachniał specyficznie, trochę słodko i chyba ziołowo, Sasuke nie znał się na tych sprawach aż tak dobrze, ale podejrzewał, że ten kretyn musiał palić marihuanę. Naruto zmrużył oczy, patrząc na niego wyzywająco i bardzo powoli wysunął język, oblizując prowokująco górną wargę. Sasuke nie wytrzymał. Złapał Uzumakiego za włosy i pocałował go, mocno gryząc wargi, na siłę wsuwając język do jego ust; zderzyli się zębami. Kątem oka zobaczył, jak Naruto upuszcza jointa, więc puścił jego nadgarstki, bo wiedział, że przyniesie mu to tylko korzyści. Sasuke był mądrym facetem i nie pomylił się. Ręce Uzumakiego natychmiast znalazły się na jego pośladkach, zaciskając się na nich mocno. Naparł mocniej, ocierając się o niego kroczem . A kiedy palce Naruto wślizgnęły się za materiał jego spodni, z ust wyrwał mu się mimowolny jęk. Policzki Sasuke stały się gorące. Cholera, nie mógł się powstrzymać. I już wyczuł, jak Naruto uśmiecha się, odrywając od jego ust.
— Ja pierdolę — usłyszał jego zachrypnięty, gorączkowy głos.
— Chyba jednak ja — mruknął, łapiąc go nagle za uda i podnosząc go do góry. Cholera, był podniecony, napalony jak dzika świnia. Mógł to zrobić tu, teraz, zaraz.
Przesunął swoje usta na szyję Uzumakiego, ssąc ją mocno. Zmrużył oczy, mrucząc cicho, kiedy Naruto starał się wsunąć swoją rękę do przedniej strony jego spodni, ale własnym ciałem uniemożliwiał sobie dostęp do fiuta Uchihy. Sfrustrowany jeszcze mocniej zacisnął nogi na jego biodrach, mocno ocierając się o niego.
Nie wiedział, kiedy to się stało. Miał nawet wrażenie deja vu. Zobaczył pod powiekami wybuch światła, skrzywił się, otwierając oczy.
Flesz aparatu błysnął jeszcze raz, ponownie go oślepiając.

10 komentarzy:

  1. O.... Kurde kurde kurde kurde kurde. Za przeproszeniem. TO mój jedyny komentarz na koniec tego rozdziału... Naprawdę, to wszystko to dla mnie jedna wielka zagatka! Nie mam bladego pojęcia, co się stanie dalej. Uchiha przyzna się do wszystkiego, czy się nawzajem poranią? A może razem uciekną? Najbardziej, to bym chciała, by opornie, ale jakoś im się tam jednak udało... Z doświadczenia wiem, że friends with benefith też działa, gdy ludziom na sobie zależy, ale nie mogą pozwolić sobie na miłość, to moze i im się uda! Czekam z wytęsknieniem na następne rozdziały i dzięki za aż 3 dzisiaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo japier... to się porobiło xd
    a no i wygląda na to, że chyba coś mogą do siebie czuć, w końcu zazdrosny Sasek mówi sam za siebie :)
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie to... no cóż innego powiedzieć - cud, miód, delicje. Prawdziwa rozkosz ;) Już kiedyś je czytałam, a teraz postanowiłam powrócić i nie zawiodłam się, bo opowiadanie jest takie jak je zapamiętałam. Z dużą dawką humoru, romansu i pozytywnych emocji. Czyta się rewelacyjnie , do takiego stopnia, że zarywa się noce. Nie jestem znawcą jeśli chodzi o styl i najróżniejsze rodzaje błędów, więc nie będę poruszać głębiej tego tematu. Mnie osobiście czyta się baaardzo przyjemnie, a chyba o ty właśnie chodzi. Mam jednak nadzieję, że mogę wyrazić moje nadzieje/sugestie co do ciągu dalszego. A mianowicie męczy mnie pewna scenka o której chciałbym przeczytać. Tu chyba oryginalna nie będę, ale byłabym przeszczęśliwa jeśli w przyszłych rozdziałach (nie koniecznie tych najbliższych) przeczytałabym o wycieczce chłopców do Los Angeles i oczywiście obowiązkowo: surfing! Pozdrawiam i życzę duuużo weny i czasu na pisanie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, ile mam scenariuszy w głowie teraz :D Ale ja lubię to opowiadanie, och, jak ja je lubię.
    Zastanawiam się co będzie dalej i czekam, czekam, czekam na ciąg dalszy XD

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem pod mega wrażeniem, serio. Piszesz niesamowicie, podoba mi się twój styl, jest taki lekki, normalny, nie przytłacza.
    Najbardziej jednak podobają mi się dialogi. Są wręcz genialne, zupełnie tak, jakby były prowadzone w rzeczywistości przez nich.

    Końcówka mnie rozbroiła. Teraz nie mam pojęcia, jak się zachowa i Sasuke i Naruto. To niespodzianka tak samo jak całość.

    Życzę dużo weny i szybkiego ciągu dalszego ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny i już nie mogę się doczekać kontynuacji. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu, jak sytuacja się skomplikuję tym bardziej, że obaj mają bardzo wybuchowe charaktery. Uwielbiam Twoje opowiadania i czytam je jednym tchem. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki miły komentarz, dzięki! :) Tak jeżdżę na snowboardzie, ale z tego co pamiętam jak opisywałam "pierwszy raz Naruto na desce" nie próbowałam jeszcze jeździć.
    Też słyszałam o tym narratorze. Co kto lubi, niektórych taki narrator może odrzucać, ale taki już mój styl :)
    Witaj Siveliar, dziękuję za komentarz, ale niestety muszę cię ostrzec, że na BB będziesz musiała jeszcze trochę poczekać, bo na razie nie mam na nie weny.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Kochanie, SN to już skończony rozdział. Nowsze teksty to albo opowiadania, albo 1D :)

      Usuń
  8. Zapomniałaś juz o tym opowiadaniu? bo czekam na nie juz prawie 4 miesiące ;/ I nie potrafie zrozumiec czemu nie dodajesz nowych rozdziałów, do czegoś tak cudownego. Ja wiem, że może byc brak weny, no ale 4 miesiące? Gdy wiesz, że masz stałych czytelników, którzy czekają na nowe rozdziały, to już po prostu tortury! Mogę wiedzieć, czy zamierzasz kontynuować to opowiadanie? Bo za bardzo je polubiłam i jeśli nie doczkam sie jego zakończenia, to będe żałowac, że zaczłam je czytać. Ogólnie styl masz bardzo lekki, pojawiaja się literówki, ale relacja między Naruto i Sasuke, jest dobrze przedstawiona, widac jak stopniowo zmieniaja do siebie nastawienie - pod tym względem ta historia jest wręcz doskonała. Chciałabym żebyś ją dokończyła i chciałabym nie czekać kolejnych kilku miesięcy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też czekam i czekam, mam nadzieję że coś jeszcze wstawisz, chce wiedziec co dalej. <3

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.