piątek, 14 czerwca 2013

Bom Bom! 43



betowała A. :)
Sasuke z podstępnym uśmiechem wszedł do domu Kushiny. Naruto już tam był. Niestety nie udało mu się przekonać blondyna, żeby czekał na niego w bitej śmietanie albo będąc ubranym jedynie w jego złoty medal, który zdobył na zeszłorocznych zawodach.

- Cześć, kretynie – przywitał go Naruto z szerokim uśmiechem na ustach.
Niestety nie udało mu się namówić tego cholernego Uzumakiego nawet do tego, żeby był goły. Musiał z zaniepokojeniem przyznać, że jego umiejętności perswazji w ostatnim czasie zupełnie go zawodziły. Musiał nad tym koniecznie popracować.
Najlepiej jeszcze dzisiaj. Na stole w jadalni Kushiny. Albo na tym wielkim, puszystym dywanie przed kominkiem.
Sasuke spojrzał na dwie puszki piwa, trzymane przez blondyna.
- Chcesz jedno?
Prychnął jedynie w odpowiedzi, biorąc od niego puszkę. Rozejrzał się po salonie, zauważając na stoliku przed kanapą sześciopak i kilka paczek chipsów. Przewrócił oczami, zirytowany. Czy ten idiota naprawdę w taki sposób chciał spędzić piątkowy wieczór?
- Wypożyczyłem kilka horrorów. Lubisz horrory, Uchiha? – zapytał Naruto, szturchając go w ramię. Sasuke zmrużył wściekle oczy, zaciskając palce na trzymanym w ręce piwie.
- Nie – burknął przez zaciśnięte zęby. Nie lubił horrorów, wolał pornosy, ale do tego nigdy w życiu by się głośno nie przyznał.
- Nie? – Naruto uśmiechnął się szelmowsko i przybliżył do niego. Oblizał usta, patrząc przy tym wyzywająco w jego oczy. – To co byś chciał obejrzeć?
- Coś na żywo.
Naruto zaśmiał się cicho i kpiąco. Jego oczy błyszczały. Był odprężony i przyjemnie spokojny. Pozbyli się dawnego napięcia, przestało ono już ich obchodzić. Sasuke pochylił się nad nim, łapiąc mocno za kark. Czuł pod palcami miękkie kosmyki włosów. Przyciągnął go do siebie i już nic nie mówiąc, pocałował. Mocno i brutalnie, na granicy bólu natarł na jego wargi, rozchylając je językiem. Poczuł, jak Naruto przybliża się do niego i obejmuje wolnym ramieniem.
- Wydaje mi się, że moglibyśmy spędzić ten wieczór nie tylko na oglądaniu filmów – mruknął zachrypniętym głosem Naruto, kiedy się od siebie odsunęli. Zrobił łyk piwa i uśmiechnął się do niego złośliwie. – To już nie będzie ci potrzebne – oznajmił, zabierając z rąk Uchihy puszkę piwa.
- A tobie to – syknął Sasuke, łapiąc za dół sportowej bluzy Naruto. Szybko ściągnął ją z niego wraz z koszulką, którą miał pod spodem. Popchnął blondyna w stronę schodów.
- Co zamierzasz?
Sasuke uśmiechnął się jedynie niebezpiecznie, a jego ręce już odpinały skórzany, wysłużony pasek w spodniach Naruto.
Uzumaki zaśmiał się, opierając o barierkę schodów. Zamruczał prowokująco i otarł się o Sasuke z niemym wyzwaniem błyszczącym w oczach. Mięśnie Naruto prężyły się pod naciskiem dłoni Uchihy. Ciało blondyna było rozpalone i miało przyjemny, męski zapach. Sasuke pochylił się nad jego szyją i przejechał mu językiem za uchem, w międzyczasie ściągając z niego dżinsy. Naruto wstrzymał oddech i rozchylił nogi. Złapał Uchihę za biodra i przysunął jeszcze bliżej siebie. Sasuke zauważył wypukłość w jego luźnych, bawełnianych bokserkach. Sam czuł, jak krew napływa do dolnych partii jego ciałą. Popchnął go na schody, jednak koślawy Uzumaki przewrócił się w połowie, boleśnie upadając na drewniane stopnie. Sasuke stanął nad nim i uśmiechnął się na ten widok.
- Ściągaj majtki, Uzumaki – wymruczał gardłowym głosem. Oparł się o balustradę, oczekując na najlepsze. Naruto zaśmiał się cicho i bardzo powoli, cały czas patrząc mu w oczy, zaczął ściągać z siebie bokserki. Uchiha zacisnął pięści, oddychając głęboko.
Naruto rozciągnął swoje wysportowane ciało na schodach, eksponując się bezwstydnie, a Sasuke patrzył na nie nieskrępowany.
Pomimo tego, że był środek zimy, Naruto wciąż zachował dawną opaleniznę. Uchiha uśmiechnął się do siebie, czując gorąco i podniecenie, które budziło jego ciało. Kilka miesięcy temu nawet by nie pomyślałby o tym, że mężczyzna może go tak podniecać. Rozszerzył oczy, kiedy Uzumaki wsunął dwa palce do buzi, a później przesunął rękę w kierunku swojego penisa. Sasuke sapnął cicho, gdy Naruto westchnął z rozkoszy, zaciskając rękę na swoim prąciu i masując główkę kciukiem. Sasuke pochylił się nad nim, całując mocno. Naruto zamruczał mu prosto w usta, przymykając w przyjemności powieki. Poczuł dłoń Uzumakiego ciągnącą do góry jego sportową bluzę, dlatego odsunął się od niego, pomagając ściągnąć ją z siebie. Nawet nie patrzył, gdzie Naruto ją rzuca, ponieważ nie tracąc czasu, pochylił się nad nim, zasysając jeden z jego sutków.
- Przestań – warknął w końcu, ciągnąc głowę Naruto do tyłu. Blondyn oblizał usta, uśmiechając się złośliwie.
- Zrób mi loda.
- A jadłeś ananasy?
Sasuke wykrzywił usta w kpiącym uśmiechu. Czuł przyjemne mrowienie u dołu krzyża na samą myśl o obciąganiu Naruto.
- Jasne, będę pluł lemoniadą. A teraz jaz... Ach!
Sasuke zassał mocno sam czubek męskości Uzumakiego, który wypchnął biodra do przodu, sapiąc ciężko w odpowiedzi na zadaną przyjemność. Rozchylił szerzej jego nogi, masując wnętrze jego ud. Wiedział, że Naruto musi być bardzo niewygodnie. On sam opierał się kolanami o stopień, dlatego czuł się bardziej komfortowo.
- Kurwa, Uchiha – wysapał na wdechu Naruto, zaciskając usta, kiedy Sasuke dotknął jego jąder. Uchiha poruszał szybciej głową, zaciskając mocniej usta na szczycie penisa. Czuł na języku słone krople i wiedział, że Naruto za chwilę dojdzie. Blondyn zajęczał głośno i jakby w odpowiedzi zawtórował mu dźwięk dzwonka. Sasuke odsunął się od Uzumakiego i spojrzał na niego zaskoczony.
- Zapraszałeś kogoś?
- Co? – sapnął Naruto, otwierając oczy. – Wracaj do roboty, do cholery! – syknął, wypychając biodra w jego stronę. Ale po chwili ktoś zapukał głośno do drzwi i do Uzumakiego dotarło chyba, że pojawił się niezapowiedziany gość.
- Naruto, wiem, że tam jesteś! Otwórz mi!
- Niech to szlag, to moja siostra! – Uzumaki skrzywił się, patrząc desperacko na Sasuke. – Spław ją.
- Dlaczego ja?
- Och, cholera, patrz! Jest w oknie!
Spanikowany Uzumaki złapał za bokserki i uciekł na górę. Sasuke zaklął pod nosem, przewracając oczami. Rozejrzał się w poszukiwaniu swojej bluzy, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Zszedł po schodach i już miał jej poszukać, kiedy usłyszał hałas dobiegający z kuchni, a zaraz potem do salonu weszła siostra Uzumakiego.
- Sasuke? – otworzyła szerzej oczy, gapiąc się bezczelnie na jego półnagie ciało. Mocny rumieniec pojawił się na jej policzkach.
- Jak tutaj weszłaś? – zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Tylnym wejściem, mama zawsze zostawia klucz pod doniczką.
Westchnął, przeczesując włosy. Cholerny Uzumaki pewnie sikał teraz ze śmiechu, podsłuchując ich. I pomyśleć, że wieczór zapowiadał się tak pięknie...
- Czemu nie masz na sobie koszulki? I dlaczego ubrania są porozrzucane?
Sasuke spojrzał na schody, po których walały się ciuchy Uzumakiego.
- Graliśmy w pokera – zaczął ostrożnie. - Naruto przegrał i uciekł na górę – powiedział i uśmiechnął się, słysząc głuchy huk dobiegający z piętra.
- Rozbieranego? – Siostra Naruto rozchyliła usta i Sasuke był pewny, że za niedługo zobaczy skapującą z nich ślinę.
- Tak.
- Mogę zagrać?
- Nie! – krzyknął nagle Naruto, pokazując się u szczytu schodów. Na biodrach miał już bokserki, ale starał się pokazać jak najmniej swojego ciała. Przy nim nie był taki wstydliwy.
Uśmiechnął się do siebie, patrząc, jak Naruto zakłada znalezione po drodze spodnie i bluzę.
- Gdzie macie karty? – zapytała nagle siostra Naruto, rozglądając się po salonie.
- A co ty się wszystkim tak interesujesz? Nie powinnaś być teraz u sąsiadki? Spadaj stąd!
- To mój dom, nie twój!
Sasuke przewrócił oczami, słyszą tę kłótnię.
„Plebejskie zwyczaje”, pomyślał. On z Itachim kłócił się w dużo bardziej wyrafinowany sposób.
- Za niedługo Kiba Inuzuka robi imprezę. Przyjdziesz? Wtedy zagramy w pokera – powiedział Sasuke z kamiennym wyrazem twarzy, znosząc mrożące krew w żyłach spojrzenie Naruto. Był pewien, że Uzumaki zastanawia się właśnie, w jaki sposób go zabić.
- Och, serio? Ale takiego pokera... no wiesz? – zapytała dziewczyna, płonąc rumieńcem i patrząc sugestywnie na jego tors.
- Oczywiście – powiedział głosem, który zawsze działał na Naruto i, jak słusznie założył, teraz również na jego siostrę. – A teraz... – spojrzał wymownie na drzwi. Całe szczęście, dziewczyna zrozumiała i z rumieńcem na policzkach ostatni raz spojrzała na półnagiego Sasuke, po czym pożegnała się szybko i uciekła.
- Odbiło ci, idioto? – usłyszał wściekły głos Naruto, kiedy drzwi zamknęły się za jego przyrodnią siostrą.
- Miałem ją spławić.
- Ale nie tak, żeby wcisnąć ją na jakąś zasraną imprezę! Będę musiał z nią iść i jej pilnować, żeby przed nikim nie rozłożyła nóg. Matka mnie zabije!
- Jak na razie nie ma żadnej imprezy, nie panikuj – Sasuke podszedł do niego i przyciągnął do siebie. Wsunął rękę w blond czuprynę, przesuwając nosem po jego szczęce. – Dokończmy to, co nam przerwano – wymruczał, wolną rękę zsuwając na ukryty pod spodniami, wysportowany tyłek Naruto.
O tak! Był bardzo wysportowany. Sasuke zawsze wiedział, że jest świetnym trenerem w tych sprawach.
- Teraz będę miał wrażenie, że ta mała krowa nas podgląda – zrzędził Naruto, któremu najwyraźniej przeszła ochota na amory.
- To chodźmy gdzieś, gdzie nie będzie mogła nas zobaczyć.
Naruto westchnął ciężko, kapitulując, kiedy Sasuke wsunął mu rękę za pasek spodni.
- Miałem kiedyś pokój na poddaszu.
Sasuke uśmiechnął się triumfalnie.
- Grzeczny chłopiec.

Naruto stał po środku holu w pensjonacie i uśmiechał się nonszalancko do pożerającej go wzrokiem recepcjonistki. Obok niego stała elegancka, czarna walizka, pożyczona od starszego z braci Uchiha.
Itachi nie zdziwił się, kiedy Naruto powiedział mu o tym, że zdradził Sasuke prawdę o Madarze. Uznał, że jego brat zachował się dość normalnie, oczywiście jak na jego standardy. Podejrzewał również, że dopiero po X-Games może zainteresować się to sprawą nieco bardziej i poruszyć temat tabu w rodzinie. Itachi nie dałby sobie za to ręki uciąć, jak powiedział, ponieważ wszystko zależało od wyniku zawodów.
„Wściekły i niespełniony Sasuke staje się prawdziwym dupkiem” oznajmił mu, a Naruto w ostatniej chwili powstrzymał się przed kpiącym uśmiechem.
O tak, on akurat znał najlepiej konsekwencje wynikające z niezaspokajania niektórych żądz Uchihy. I nie chodzi tutaj tylko o sportowe ambicje.
Itachi twierdził, że jego brat od zawsze skupiał się tylko na jednym, wyznaczonym przez siebie celu i dlatego nawet tak straszna prawda nie była w stanie zachwiać jego światopoglądu. Może później, ale na pewno nie teraz.
Naruto denerwowało czekanie na to, aż wielka gwiazda zimowego miasteczka będzie gotowa do wyjazdu. Sasuke zatrzymały jakieś ważne sprawy i od dobrych dwudziestu minut siedział w gabinecie ojca, omawiając coś z nim i Kakashim. Naruto mógł być pewny, że podstępny Fugaku wymyślił jakiś zdradziecki plan, który pomoże wygrać jego synowi.
- Dopiero na zawodach zobaczysz, jaki Sasuke potrafi być arogancki. Ciesz się, że nie jesteś jego przeciwnikiem – powiedział nagle Itachi, który niespodziewanie pojawił się koło niego.
- Mogę się założyć, że będzie się zachowywał jak pieprzony król.
Itachi zaśmiał się szczerze, kiwając twierdząco głową.
- Tak, to słuszne spostrzeżenie. W tym świecie będzie traktowany jak młody bóg.
Naruto zaklął cicho, uśmiechając się do Itachiego.
Nie wiedział, czy będzie w stanie przeżyć najbliższe zawody. Nie mógł wyobrazić sobie tego, że Sasuke będzie traktowany jeszcze lepiej. Ta wizja była naprawdę przerażająca i co najgorsze, miała spełnić się już wkrótce.
Westchnął ciężko, odpychając na bok rodzące się uczucie zazdrości. On niczym nie potrafił zaimponować, kiedy Sasuke wzbudzał podziw niemal na każdym kroku. Irytowało go to. On był tylko głośnym facetem z mocnym lewym sierpowym i nie miał niczego więcej, czym mógłby się poszczycić. Uchiha był mistrzem, a on tylko marnym chłopcem z poprawczaka, który kiedyś dość dobrze surfował.
Kiedyś? Cholera, jeszcze trochę i wpadnie w depresję!
Gdy Uchiha w końcu zjawił się w holu, posiadał pełen wyższości, bezczelny uśmiech kogoś, kto na pewno jest jednym z najlepszych zawodników snowbordingu na świecie.
- Gotowy? – zapytał Naruto, sprowadzając na siebie uwagę całej ekipy zebranej w holu. Naruto poczuł się trochę dziwnie, że Sasuke zapytał o to właśnie jego, mając obok menadżerów, trenera i cały sztab reszty dużo ważniejszych od blondyna osób. Czy był dumny albo zakłopotany z tego powodu?
Oczywiście, że nie. Przyzwyczaił się już do bycia w centrum uwagi.
- Jasne, że jestem gotowy. Wszyscy czekamy tylko na ciebie!
Uśmiechnął się niepokornie. Sasuke prychnął.
- Na prawdziwą gwiazdę zawsze warto czekać, Uzumaki – szepnął mu do ucha, gdy z całą ekipą szli do busa.
Mieli udać się na najbliższe lotnisko, gdzie czekał na nich samolot do Aspen. Tam odbywał się tegoroczny X-Games.. Oszczędzali tym samym szesnaście godzin męczarni w wozie. Naruto po raz pierwszy jechał na takie prawdziwe, profesjonalne zawody i musiał przyznać, że od razu spodobała mu się atmosfera oczekiwania i specyficznego napięcia, jaka temu towarzyszyło. Wszyscy rozmawiali o szczegółach imprezy i paradoksalnie jedynie Sasuke był rozluźniony. Naruto naprawdę się to podobało.
- Denerwujesz się? – zapytał, a Uchiha spojrzał na niego z rozbawieniem. Uśmiechnął się złośliwie.
- A jak myślisz?
- Sądzę, że drżysz ze strachu – wyszeptał Naruto, przybliżając się do niego. – Będę miał kupę roboty z rozluźnianiem takiego nadętego dupka jak ty.
Sasuke zaśmiał się gardłowo, słysząc tę jawną próbę prowokacji. Naruto wiedział, że gdy zaraz się od niego nie odsunie, może nie wytrzymać. Zrobiło mu się gorąco na myśl o tym, że ktoś mógłby ich przyłapać. Stał się na pół twardy, gdy wyobraził sobie, że całuje teraz Uchihę. Usta tego dupka były naprawdę blisko. Siedzieli w busie, więc w każdej chwili ktoś mógłby się odwrócić do nich z przednich foteli, lub nachylić z tych z tyłu.
Naruto przygryzł wargę, zauważając z satysfakcją, że Uchiha chyba miał podobne myśli, ponieważ przymknął oczy w sposób, jaki robił tylko wtedy, gdy miał brudne myśli.
- Odsuń się, kretynie.
- Myślisz o tym samym, co ja? – zapytał Naruto, uśmiechając się podstępnie.
Sasuke nie odpowiedział, marszcząc groźnie brwi. Naruto odsunął się, kiedy usłyszeli, jak ktoś z końcu busu zaczyna wołać Uchihę.

W Aspen już kilkanaście razy odbywały się zawody X-Games. W tym sezonie miały być one organizowane tutaj ostatni raz. Naruto musiał przyznać, że miasteczko było naprawdę wspaniałe. Nigdy nie interesował się zimowymi sportami, dlatego też dopiero od Uchihy dowiedział się, że Aspen nazywane jest zimową stolicą USA. Nic dziwnego, ponieważ posiadało jedną z największych ilości tras, na których regularnie rozgrywane były zawody. Niesamowita był również atmosfera panująca w miasteczku. Wszyscy chodzili niecierpliwi i podnieceni zbliżającymi się zawodami. Mówili tylko o nich.
Ekipy pochodzące z różnych krajów mierzyły grupę Uchihy niemal wrogimi spojrzeniami. Sasuke traktowany był jak młody bóg, co jednocześnie w jakimś stopniu się Naruto podobało, ale nie chciał za żadne skarby świata dać tego po sobie poznać. Dlatego nie szczędził mu złośliwych uwag. Był poirytowany tym, że mistrz ich górskiego miasteczka okazała się gwiazdą całego świata sportów ekstremalnych.
Sasuke był młodym, utalentowanym, a przede wszystkim przystojnym mężczyzną, dlatego Naruto z poirytowaniem patrzył na zastępy jego fanek, które przyjechały do Colorado specjalnie dla Uchihy. To było naprawdę wkurzające, ten cholerny dupek stał się przez to jeszcze bardziej arogancki.
Przełom nastąpił dopiero wieczorem. Naruto zawsze uważał tę porę za najlepszą część dnia, ale ten naprawdę był wyjątkowy. W Aspen pojawił się główny rywal Sasuke.
Czekali na wielkim, przeszklonym tarasie w centrum Federacji Zimowych Sportów Ekstremalnych, skąd rozciągał się niezły widok na stok i część snowparku. Królewski Pipe był tutaj naprawdę ogromny.
Naruto odwrócił się, kątem oka dostrzegając tajemniczego, przyglądającego im się mężczyznę. Facet był dziwnie podobny do Sasuke. Miał ciemne oczy, bladą cerę i czarne, lśniące jak końska grzywa włosy.
„Może to jakiś przyrodni brat Uchihy?”, pomyślał Naruto podejrzliwie, z zaskoczeniem patrząc, jak tajemniczy gość zbliża się do nich. Miał na sobie obcisłą kurtkę z mocno zarysowaną talią, dodatkowo podkreśloną gustownym paskiem. Jego nogi opinał kombinezon, który był modny w latach osiemdziesiątych.
- Proszę, proszę, proszę – zaczął mężczyzna, zwracając na siebie uwagę również Sasuke. – Czyż to nie wielki Uchiha raczył zjawić się na zawodach? – zapytał z francuskim akcentem. – Czy powinienem zacząć się bać?
Sasuke skrzywił się lekko.
- Nie da się ukryć, że ktoś taki jak ty nie może się ze mną równać. Może spróbujesz przespać się z którymś z sędziów? Dzięki temu może znajdziesz się w pierwszej dwudziestce.
Naruto spojrzał zdziwiony na Sasuke, lecz ten nawet nie drgnął. Zachował kamienny wyraz twarzy, nie dając po sobie niczego poznać. Naruto uśmiechnął się pod nosem.
„Och, Uchiha, ty mały kłamczuchu”, pomyślał. Nie sądził, że Sasuke może być tak dobrym aktorem. Jego twarz pozostała idealną maską, kiedy obrażał nieznajomego mężczyznę.
- Ja nie jestem tobą, Uchiha. Nie załatwiam spraw w twoim stylu.
Nagle mężczyzna zwrócił uwagę na Uzumakiego.
- A to twój prywatny asystent? Ładniutki – skwitował, a Naruto zrobił krok w tył. Czuł, że jego tyłek znajduje się w tarapatach.
- Odwal się od niego Sai, do cholery – prychnął Sasuke, marszcząc groźnie brwi. Mężczyzna spojrzał na niego z uśmiechem, a Naruto przełknął ślinę.
Cholera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.