niedziela, 23 grudnia 2012

Nienawiść jest dla łajz.



Droubble, angst
Ten tekst raczej nie nadaje się na świątecznego fika, ale życzę wszystkim wesołych świąt Bożego Narodzenia.

Sasuke miał na rękach krew wielu ludzi. Zabił swojego brata, a kiedy dowiedział się prawdy o klanie Uchiha, postanowił zniszczyć Konohę. Musiał dokonać zemsty. Dopełnić jej.
Najpierw na drodze stanął mu Kiba. Zabił go bez zbędnych przeszkód. Tak samo stało się z resztą jego byłych kolegów. Tak samo stało się z resztą mieszkańców. Dokonał masakry w jedną noc, sam nie mogąc uwierzyć we własną siłę. Jego nienawiść nabrała wtedy zupełnie innego, nieznanego znaczenia. Na sam koniec zostawił drużynę 7. Sakurę zabił szybko i bezboleśnie. Z Kakashim miał większy problem. Walczył z nim, uwalniając swoją maksymalną moc. Jego były mentor konał powoli. Rodzajem śmierci, na który nie zasłużył. Dla Sasuke nie miało to żadnego znaczenia. Umierający przeklinali Uchihę, deklarowali nienawiść do niego, nie mogli uwierzyć, że naprawdę niszczył Konohę.
Sasuke z uśmiechem patrzył na śmierć każdej swojej ofiary. Z największą przyjemnością na śmierć trzech ostatnich.
Wszystko byłoby w porządku, dopełniłby swojej zemsty, gdyby nie Naruto. Pochylając się nad jego zakrwawionym, na wpół zmiażdżonym ciałem usłyszał coś, co go zaskoczyło. Głos Naruto, jego przyjaciela, był cichy i zachrypnięty bardziej niż zwykle. Uśmiechał się.
— Nigdy nie mógłbym cię znienawidzić, Sasuke. Nawet, jeśli bym chciał. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Sasuke pożałował, że dopełnił zemsty.

2 komentarze:

  1. Fakt, bardzo optymistyczne i świąteczne. Ja naprawdę poczułam przy tym magię świąt ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem świątecznym Grinchem :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.