niedziela, 9 grudnia 2012

Sasuke Uchiha, genialny doradca do sprzętu AGD i RTV

betowała Alien ;*

To było niedorzeczne, całkowicie nierealne, wręcz fizycznie niemożliwe. Coś takiego nie może mieć po prostu miejsca. To czysty absurd, jakiś głupi żart, okropny koszmar, cokolwiek, do cholery!, tylko nie prawda. A może to było piekło? Z całą pewnością tak właśnie wygląda piekło. Nie ma wielkich kotłów z gotującą się smołą, języków ognia i jęku potępionych, jest brzydka, niesamowicie brudna wykładzina, rząd lodówek, telewizorów i mikserów, oślepiające, sztuczne światło i klimatyzacja. Masa chłodnego powietrza wirującego wokół klientów sklepu elektronicznego. Na pewno nie wiedzieliście, że to właśnie w sklepie elektronicznym znajduje się piekło, prawda? Sasuke Uchiha postanowił wam to jednak uświadomić.

Sasuke doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak trudno wam będzie uwierzyć w pewien przerażający fakt, jednak, zaufajcie mu, on też nie od razu doszedł do siebie po tym, kiedy makabryczna prawda wyszła na jaw.
Rodzina Uchiha zbankrutowała. Z bajecznie bogatych, wpływowych ludzi stali się kompletnymi bankrutami. Głowa rodziny, wielki przedsiębiorca Fugaku Uchiha okazał się zwykłym, perfidnym oszustem i łapówkarzem, oszukał rząd na kolosalnie dużą kwotę, wyłudzał pieniądze, nawet współpracował z mafią! Dlatego poszedł siedzieć. Jego matka okazała się puszczalską, niezwykle zdegenerowaną kurą domową, szantażującą swoich kochanków. Też poszła siedzieć, ponieważ żona jednej z jej zabawek do łóżka zwyzywała ją. Matka Sasuke nie mogła znieść jej przykrych słów, a że nie umiała odpowiadać na argument słowami, użyła pięści. Za brutalne pobicie — nawet nie wiecie, ile mogą zdziałać długie paznokcie — i zniszczenie mienia (kij golfowy idealnie nadaje się do uszkodzenia nowiutkiego, pięknego cabrio) dostała kilka lat za kratkami. Chociaż nawet w więziennym, wstrętnie pomarańczowym kombinezonie potrafiła wyglądać jak rasowa megalomanka. No a na koniec został jego brat, psychopata, który był równie porąbany i na bakier z prawem co reszta jego kochanej rodziny. Itachi— okazał się niedoszłym seryjnym mordercą; udało mu się zadźgać srebrnym widelcem biedną staruszkę, ich sąsiadkę, która co wieczór podrzucała im swoje śmieci. Według nieoficjalnej wersji zdarzeń użył do tej niecnej zbrodni całej zastawy stołowej, której przypuszczalne pochodzenie obejmowało carską Rosję z okresu panowania cara Iwana Groźnego.
No i został tylko Sasuke, bez złamanego grosza przy duszy, żadnej przyszłości; sprawy jego rodziny były na tyle głośne, że musiał przenieść się do słonecznego Los Angeles (nienawidził upałów), i głupią, och jakże żałosną posadą doradcy do sprzętu AGD i RTV. To było poniżające stać i z wymuszonym uśmiechem na ustach tłumaczyć ludziom zastosowanie miksera. Wyobrażanie sobie Uchihe, który mówi wam o tym, do jakich części ciała można używać depilatora najnowszej generacji? Ale Sasuke był spłukany a to była najlepsza praca, na jaką mógł teraz liczyć. Oczywiście była jeszcze masa propozycji matrymonialnych od bardziej lub mniej starszych kobiet, bogatych jak cholera i pragnących wspaniałego ciała Uchihy jak diabli, ale Sasuke nie był przecież prostytutką. Na zaciągnięcie do różowego biznesu również nie mógł się zgodzić. Z kwitkiem odesłał również licznych właścicieli gejowskich night—clubów, nie, nie zostanie striptizerem. Tancerzem go—go również. I nie będzie modelem, cholera! Bo uważał, że to najbardziej niemęski zawód świata. A był przecież mężczyzną jak się patrzy.
Sasuke stanął obok dużego telewizora, którego czarny ekran odbił jego sylwetkę. Przejrzał się w niej z zadowolonym wyrazem twarzy.
Zdecydowanie marnuje się w tej pracy. Powinien być teraz na studiach prawniczych, medycznych, może w policji? Albo jako biznesmen kontynuować interesy swojego ojca.
A był sprzedawcą. Cholernym doradcą do sprzętu w jednym z centrów handlowych w Mieście Aniołów.
— Przepraszam — usłyszał obok siebie dziewczęcy, niepewny głos.
— Słucham? — spojrzał na młodą brunetkę z rezygnacją. Dziewczyna zarumieniła się lekko i, speszona, przygryzła dolną wargę.
— Chciałabym się zapytać, czy…
— Ej, ty!
Odwrócił się z zaskoczeniem, patrząc na koniec działu, gdzie szybkim krokiem zmierzał ku nim postawny blondyn.
Zazdrosny chłopak? — pomyślał ze znużeniem, przewracając oczyma.
— Do jasnej cholery, co to za sklep! Chcę kupić lodówkę, a nie mogę znaleźć nikogo, kto by mi ją sprzedał! Następnym razem wyniosę ją na plecach! — zagroził z groźnym błyskiem w niebieskich oczach.
— Jestem skłonny przystać na pana propozycję. Jeśli się to panu uda, dorzucę jeszcze rabat na telewizor — powiedział z chłodnym wyrazem uprzejmości, z satysfakcją patrząc na oburzony wyraz twarzy swojego klienta. — W czasie jednak, kiedy będzie pan próbował wynieść z naszego salonu interesującą pana lodówkę, ja zajmę się innymi klientami . Tak więc, w czym mogę pani pomóc? — zapytał dużo uprzejmiej niż na początku stojącą za nim nieśmiałą dziewczynę.
— Ja chciałam tylko zapytać, gdzie są elektryczne szczoteczki do zębów — wystękała, bezczelnie ignorując Sasuke i całą swoją uwagę poświęcając blond—dupkowi stojącemu za nim. Niemal pożerała go wzrokiem i niewiele brakowało, żeby dostała ślinotoku. Westchnął ciężko. To znaczyło, że jednak jego klienci nie są parą, straszna szkoda. Sam będzie musiał użerać się z tym idiotą, niech to szlag.
— Szczoteczki elektryczne są przy wejściu, może pomóc pani w wyborze odpowiedniej? — zapytał jeszcze z nadzieją. Ze zdobytego doświadczenia w marketingowej branży wiedział, że lepsza mało bystra, zakompleksiona dziewczyna, niż arogancki, nadęty dupek.
— Ej, ja byłem pierwszy! Chcę kupić, do cholery, pieprzoną lodówkę!
— Poradzę sobie sama — powiedziała i śmiejąc się nerwowo, szybko opuściła dział z telewizorami.
Witaj dziewiąty poziomie piekła.
Odwrócił się powoli w stronę blondyna, oddychając głęboko. Wytrzyma, jest silnym, opanowanym mężczyzną, jest Uchiha, do cholery. Nie da się sprowokować, a nawet nie takiemu nadętemu pacanowi.
— Jak wciśniesz mi jakiegoś bubla, sprawię, że wywalą cię z pracy, jasne?! — ostrzegł go blondyn, groźnie wymierzając w jego stronę palec. Sasuke spojrzał na niego z pogardą.
— W tym sklepie jest znacznie więcej rzeczy, które mógłbym panu wcisnąć — odpowiedział, nie mogąc się powstrzymać. Trudno, najwyżej go wyleją, ale nie da się poniżać jakiemuś utlenionemu kretynowi! Jest w końcu Uchihą, bankrutem, ale swój honor zachował!
— Czy pan mnie próbuje uwieść? — zapytał blondyn, który był chyba w zbyt dużym szoku, aby się wściec.
— Nie, tylko obrazić, proszę sobie nie pochlebiać — i wtedy uśmiechnął się do niego czarująco, a jego klient niemal zapowietrzył się ze złości.
Szczerze powiedziawszy, miał do czynienia z bardzo przystojnym mężczyzną. Jasne, półdługie włosy znajdujące się w całkowitym nieładzie, opalona, złota skóra i niebieskie oczy dodawały uroku temu kretynowi. Całości seksapilu dopełniała bawełniana biała koszula, przez którą niemal prześwitywały wyrzeźbione mięśnie blondyna. Kilka odpiętych guzików pod szyją odsłaniało tors, a podwinięte rękawy wywołały w Sasuke zazdrość. On musiał nosić grubą, zapiętą do ostatniego guzika koszulę, to było wybitnie niestosowne.
— Jestem gotów stwierdzić coś zupełnie innego — nieznajomy zmrużył groźnie oczy, co miało z pewnością wywołać w Sasuke strach. Niestety jego klient nie dopiął swego. Uchiha nawet nie drgnął. — Tylko geje noszą różowe koszule.
Cóż. To był zdecydowanie słaby punkt Sasuke. Nienawidził różowego, nienawidził wszystkiego co jest różowe, lub było różowe — uraz z dzieciństwa, kiedy przyłapał swojego starszego brata na próbach wciśnięcia się w sukienkę ich matki. Sasuke wspominał już, że Itachi był psychopatą? Teraz wiadomo, że był nim we wszystkich wymiarach.
— To z góry ustalony kolor naszego uniformu — wzruszył ramionami, starając się wyglądać na opanowanego drania. Jego klient uśmiechnął się jedynie kpiąco. Jedna z jego jasnych brwi uniosła się ku górze.
— Och, z pewnością.
Sasuke zmarszczył brwi i z wyższością spojrzał na blondyna. Przeczesał ręką swoje czarne, imponująco lśniące włosy i poluzował nieco jasnofioletowy krawat zdobiący jego szyję. Cokolwiek ten idiota nie powie, Sasuke i tak będzie wyglądał oszałamiająco. To w końcu Sasuke.
— Proponuję przejść do działu sprzętu kuchennego — rzucił w końcu i nie czekając na reakcję blondyna skierował się w tym właśnie kierunku.

— To najgorszy z możliwych wyborów — zawyrokował, kiedy tylko zobaczył lodówkę wybraną przez tego idiotę. Beznadziejna, najbardziej psująca się lodówka jaką dysponowali.
— Niby dlaczego?! — oburzył się mężczyzna, jawnie obrażony.
— Cóż, jeśli pominąć kwestię jej felernych części, to może dlatego, że pan ją wybierał? — uśmiechnął się do niego uprzejmie.
Nastała nagle nieprzyjemna, dusząca wręcz cisza. W oddali było słychać jedynie stłumiony dźwięk muzyki. Byli sami w kuchennym dziale, co dawało zdecydowanie większe pole do manewru.
— I tak ją wezmę — usłyszał w końcu naburmuszony głos mężczyzny.
— Oczywiście, będziecie do siebie idealnie pasować. Dysponujecie przecież tak samo niesprawnym sprzętem, prawda? — jego uśmiech poszerzył się nieznacznie. Zaskakującym okazało się to, jak dobrze bawił się z tym blond—dupkiem.
— Jak śmiesz?! — syknął jego klient z oburzeniem. Och, z pewnością nigdy nie miał przyjemności bycia obsługiwanym przez kogoś tak kompetentnego i szczerego jak Sasuke. — Zaraz mogę ci udowodnić, że mój sprzęt działa nawet lepiej niż powinien!
— Och, problem z przedwczesnym wytryskiem? — pokiwał ze zrozumieniem głową, robiąc najbardziej współczującą minę, na jaką było go stać. No dobrze, więcej na jego twarzy było wyrazu radosnej satysfakcji i dumy z błyskotliwej riposty, niż współczucia.
— Oczywiście, że nie! — krzyknął i z furią złapał Sasuke za nadgarstek, obracając go w swoją stronę. Uchiha spojrzał na niego z zaskoczeniem.
— Chce mi pan to udowodnić?
— Chcę kupić cholerną lodówkę! — blondyn niespodziewanie spłonął rumieńcem, kiedy Sasuke przybliżył się do niego nieco bardziej niż powinien. Brunet niemal czuł oddech mężczyzny na swoich ustach.
Uśmiechnął się lekko, mrużąc oczy.
Był nieco wyższy od swojego klienta, więc mógł patrzeć na niego z góry. Z odpowiednią dozą wyższości, pogardy i dominacji, pomimo faktu, że z teoretycznego punktu widzenia to on był niższy rangą w marketingowej hierarchii. Ale w końcu nie można zapominać o tym, że mamy do czynienia z czystokrwistym Uchihą, a oni zawsze zostaną na szczycie łańcucha pokarmowego, bez względu na to, czy będą fatalnymi bankrutami, czy szefami mega korporacji. W końcu lew nie przestanie być lwem tylko dlatego, że jakimś cudem pogryzie go kilka hien, prawda?
I dlatego właśnie Sasuke wciąż pozostał dawnym sobą, mimo różowej koszuli zdobiącej jego ramiona, braku złamanego centa w kieszeni i z przymusem obsłużenia blond—dupka.
— Może pokażę panu, jak chłodzi? — zapytał, nie odsuwając się od swojego klienta nawet o milimetr. Czuł zapach jego orzeźwiających perfum, widział rozszerzające się w źrenice i język oblizujący nerwowo usta.
Na ten gest Sasuke drgnął.
Oczywiście nie, żeby był gejem. No, może troszeczkę, ale nagle okazało się, że jego klient wcale nie jest takim dupkiem, za jakiego go wcześniej wziął. Albo nie, inaczej, blondyn był cholernym dupkiem, co nie wykluczało jednocześnie faktu, że mógł dysponować niesamowicie seksownym tyłkiem.
— Chłodzi?
— Tak, chłodzi — uśmiechnął się z serdecznością kobry. — Jest pan strasznie rozpalony, ciśnienie panu skoczyło? Mam nadzieję, że krew napłynęła tylko do twarzy — spojrzał sugestywnie w dół, nie mogąc powstrzymać bezczelnego uśmiechu cisnącego się na jego wąskie wargi.
— Sugeruje pan, że powinienem wsadzić tyłek do lodówki? — blondyn spojrzał na niego kpiąco, otwierając drzwi wybranego przez niego modelu lodówki i uważnie obserwując jej wnętrze.
Jeśli Sasuke miałby na czynienia z kobietą, zapytałby pewnie, z najwyższą uprzejmością na jaką byłoby go stać: „Sprawdza pani, czy pani dupa zmieści się do środka?” Ale nie miał do czynienia z żadną amatorką odchudzania i zamiast tego dostał seksownego blondyna z wąskim tyłkiem, który teraz wypinał się w jego stronę zachęcająco, kiedy jego właściciel pochylał się, żeby lepiej obejrzeć znajdującą się na dole lodówki zamrażarkę.
— Ile jest lat gwarancji?
— Ćwierć wieku.
— Naprawdę? — blondyn wyprostował się gwałtownie, uśmiechając radośnie.
— Oczywiście, że nie — Sasuke przewrócił oczyma. — Pięć lat, po upływie, których ta cholerna lodówka wyzionie ducha.
— Świetnie, biorę! — zadecydował jego klient, ignorując profesjonalne rady jeszcze bardziej profesjonalnego doradcy. — Proszę zapakować — tutaj spojrzał na plakietkę przyczepioną na piersi Uchihy — Sasuke — dokończył z ociekającym jadem uśmiechem.

— Ależ oczywiście, Sasuke — odpowiedział mu blondyn, kiedy padło kolejne rutynowe pytania podczas wypełniania formularzy. Jego klient—dupek brał felerną lodówkę na raty, co zapewniło Sasuke jeszcze więcej roboty. — Właśnie tak, Sasuke — padła kolejna odpowiedź i Uchiha spojrzał groźnie na siedzącego przed nim mężczyznę, któremu nonszalancki uśmiech nie schodził z ust.
— Dostarczyć do domu?
— Najlepiej osobiście.
— Słucham? — Sasuke zmarszczył brwi, ponownie odwracając swoją uwagę od papierów.
— Bardzo chętnie zobaczę, Sasuke, jak wnosisz moją lodówkę do domu. Co prawda na początku kazałeś mi ją wynieść samemu, dorzucając gratisowo rabat na telewizor, jednak z racji obecnej sytuacji i fortuny, jaką wydaję na ten dziadowski sprzęt, bardzo chętnie zobaczę ciebie z moją wspaniałą lodówką na plecach, co ty na to? — mężczyzna uśmiechnął się wesoło, widząc diabelnie zimną furię malującą się na obliczu niebywale profesjonalnego doradcy.
Sasuke zmrużył niebezpiecznie oczy, co zwiastowało coś naprawdę niedobrego.
— Panie… — brunet spojrzał lekceważąco na dane swojego klienta. — Uzumaki, nie sądzę, żeby ją pan potrafił nawet podłączyć, dlatego dla dobra naszego sprzętu i w imię ducha elektroniki, będę zmuszony się poświęcić uśmiechnął się czarująco i z pewnością gdyby jego klient—dupek nie siedział teraz w wygodnym fotelu, kolana by się pod nim ugięły.
— Zostawiam panu swój numer telefonu, proszę dzwonić — pan Uzumaki nachylił się nad szklanym blatem i w bardzo jednoznaczny sposób oblizał swoje ponętne wargi.
— Kiedy tylko znajdę chwilę czasu. Będę musiał poszukać dla pana wyjątkowo wadliwego modelu lodówki, którą pan wybrał — powiedział gardłowym głosem, mrużąc jednocześnie zaczepnie oczy.
— Mów mi Naruto — mężczyzna mrugnął do niego, po czym wstając z krzesła, rzucił jeszcze: — Byleby dobrze chłodziła, ta opcja przyda się nam obu.
I z niebezpiecznym, złowieszczym uśmiechem opuścił piekło.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam tego typu dialogi , są genialne *.* ! - dlatego bardzo lubię Twoje opowiadania.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.