niedziela, 26 lipca 2009

13. Refuge

Naruto obudził równomierny stukot nad uchem. Przetarł ręką twarz i zerknął w tamtą stronę. Zegar - godzina dwunasta po południu. Skrzywił się z niesmakiem. Kac męczył go już nieco mniej, jednak stwierdził, że ma zdecydowanie za słabą głowę żeby pić. Nawet jeśli po alkoholu może robić takie rzeczy… westchnął na samo wspomnienie nocy, ale później warknął i schował głowę pod kołdrę. Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie wolno mu robić takich rzeczy! Jest mnichem do jasnej cholery, a nie jakąś prostytutką. Ma zaznawać cierpienia i spokoju, a nie namiętności i dzikiej rozkoszy. O jakże dzikiej… znów westchnął. Chociaż bardzo chciał zapomnieć, nie mógł. Przypominały mu się pocałunki, jęki, dotyk i zapach skóry, smak Sasuke…
- Niech to szlak! – jęknął patrząc na wzwód pod kołdrą.
Jak on teraz pokaże się w świątyni? Jak spojrzy w oczy swoim nauczycielem?!
Nie słuchaj już Kyuubiego. To była wszystko jego wina. Gdyby nie ten Lucyfer, to teraz byłby czysty i normalny. Jak każdy porządny mnich. Zlekceważył demona mówiącego, że mnisi wcale nie są tacy porządni. Teraz nie będzie go już słuchał. W niczym. Zamknął oczy i usilnie starał się zasnąć. Przespać to wszystko. Miał surrealistyczną nadzieję, że to był tylko sen. Rano obudzi się w Shaolin, albo chociaż w USA, ale bez wspomnienia ostatniej nocy. To była wszystko jego wina. To Naruto podsycał Sasuke. Te wszystkie uśmiechy, dotyk, pocałunki. Blondyn nie może teraz obwiniać Uchihy. To była wszystko jego wina. I będzie płacił za swój błąd do końca życia.
A jakby tak uciekł. Wie gdzie jest klucz. Jakoś się dostanie do Amazonki. Może uda mu się wyminąć Sune… wtedy nie było by problemu…

Pamiętasz jak skończyła się twoja ostatnia ucieczka?
Naruto zacisnął mocniej oczy.
Śmiercią Yondaime.
Chcesz by Sasuke umarł?

Kyuubi jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Ale miał rację. Zasraną, okrutną rację. Nie mógł pozwolić, by przez niego znów ktoś umarł. Nie mógł pozwolić, żeby umarł Sasuke.
Poniósł się ciężko z łóżka i rozejrzał po pokoju. Po jednej stronie panował pedantyczny porządek, a po drugiej… Chłopak uśmiechnął się widząc porozrzucane ubrania i inne przedmioty. Brunet kłócił się z nim co wieczór o ten bajzel, ale Naruto zawsze odpowiadał, że jak mu przeszkadza to niech sam posprząta. Jak na razie brunet się nie ośmielił. Może kiedyś… usta Uzumakiego wygięły się we wrednym uśmieszku.
- Ciekawe, gdzie teraz jest ten drań – mruknął do siebie i zszedł na dół. Skierował się do łazienki, gdy nagle usłyszał jęk z sypialni rodziców Sakury. Zaczerwienił się i podszedł bliżej do drzwi. Przełknął ślinę. A jak różowo-włosa będzie miała siostrzyczkę? Mimowolnie zaśmiał się i odszedł poszedł do łazienki. Gdy już otwierał drzwi, nagle ktoś wyleciał z sypialni, pod którą stał. Spojrzał w tamtą stronę i aż tworzył z wrażenia buzię.
- Naruto? – Pastor stał z odpiętymi spodniami patrząc na chłopaka otępiały.
- Eee… ja się lepiej pójdę umyć – powiedział pośpiesznie chłopak i już miał zamknąć drzwi, kiedy pastor złapał go za koszulę.
- Chciałbym z tobą porozmawiać. – Odwrócił go i przyparł brutalnie do ściany.
- O czym? – Zapytał i uśmiechnął się lekko. Chciał wyglądać na uprzejmego, jednak ojciec Sakury odebrał to chyba trochę inaczej.
- Słuchaj kmiocie! – Syknął przybliżając swoją twarz do jego. – Jeśli komukolwiek piśniesz choć słówko, o tym co tutaj zobaczyłeś będziesz już martwy rozumiesz?! Mam takie wpływy, że mógłbym zniszczyć nawet tego całego Uchihe! Spró… - Naruto zmarszczył brwi i spojrzał na pastora wściekle. Jego oczy płonęły dzikim ogniem.
- Ktoś taki jak ty nie będzie mi groził – syknął i odepchnął pastora na pobliską ścianę. Mężczyzna uderzył w nią mocno i upadł. Zaczął kaszleć. – Mógłbym cię teraz zabić, wiesz?- podniósł go na jednej ręce wysoko do góry. Ojciec Sakury patrzył na niego przerażony.
- Zostaw mnie, ja naprawdę…
- Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć. Tolerowałem cie naprawdę długo… za długo! – warknął i przyparł go do muru. – Daję ci ostatnią szansę – puścił go i odszedł do łazienki. Na progu odwrócił się jeszcze. – I radziłbym nie wspominać nikomu o tym co zaszło – drzwi zamknęły się, a pastor upadł na kolana.

~~***~~

Sasuke oddychał powoli z grobową miną obserwując zamieszanie na planie. Przeczytał właśnie scenariusz i w duchu przeklinał tego matoła, za to, że namówił go, by w tym wystąpił. Nie mógł pojąć jak można napisać coś tak… tak… aż brakowało mu słów, żeby opisać idiotyzm scenarzysty. I reżysera. Podobno geniusza. Warknął i spojrzał jeszcze raz na swoją rolę. Ma grać jakiegoś zasranego Bonda. Jamesa Bonda. Agenta 007. Rozmasował dłonią skronie. To jednak nie było najgorsze. Najgorsze było to, że Sakura miała zostać jego filmową dziewczyną i że scena ich jakże dokładnego poznania będzie nakręcona w całości. A ściślej mówiąc będzie musiał się z nią przespać i uwiecznić to na taśmie. O tak, żeby jak będzie miał doła popatrzeć sobie na swoje igraszki z różowo-włosą. To go na pewno podbuduje… Jak on tylko dopadnie tego młotka da mu popalić. To wszystko była jego wina. Gdyby nie ten zasrany klucz i to, że obiecał mu go znaleźć wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. Zaczął właśnie wymyślać dla blondyna torturę numer dwanaście, gdy ktoś do niego podszedł.
- Em… pana… znaczy… chciałam… um… szszatnia – wydukała jakaś nastolatka, patrząc na niego i czerwieniąc się obficie.
- Co z szatnią? – Zapytał, jednak dziewczyna ulotniła się. Westchnął i skierował się w tamta stronę.
- O! Sasuke-san dobrze, że już jesteś – zawołał Rock i podbiegł bardzo pokracznie w jego stronę. Uchiha zmarszczył brwi.
- Co się stało? – Przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z Naruto na temat Gaia i jego wychowanka. Uśmiechnął się z ironią. Czyli, że nie tylko oni mieli wieczór wzniesień.
- Chodzi o ubranie. Trzeba pobrać miarę i krawcowe je szybko uszyją. Wynajęliśmy najlepsze w kraju. Jutro na pewno już będą. Bond w końcu musi stylowo wyglądać – zaśmiał się i poklepał bruneta po plecach. Mężczyzna przewrócił oczyma. Dopiero początek filmu, a mu się już rzygać tym całym Bondem chciało. A najgorsze jeszcze przed nim… Czuł się jak polityk zesłany do więzienia za niewinność.
- Panie Uchiha proszę ściągnąć koszulę – usłyszał głos jakiejś kobiety, trzymającej metr krawiecki. Z warknięciem ściągnął ubranie. W międzyczasie wymyślił torturę numer trzynaście dla Naruto. Uśmiechnął się lekko na samą myśl powrotu do domu. Pisk wyrwał go z zamyślenia. Stał właśnie na lekkim podwyższeniu, a kobieta mierzyła poszczególne części jego ciała. Zerknął w prawo i zobaczył chyba wszystkie baby z planu stojące z wypiekami na policzkach i gapiące się, tak gapiące się na niego. Jak ten wół we wrota.
- Ej! – Wrzask z drugiego końca Sali poniósł się echem. Brunet przymknął lekko oczy i zaczął oddychać głęboko. – Roboty nie macie, czy wstydu?! Nie pozwolę się wam tak patrzyć na mojego narzeczonego! Macie własnych meneli to ich oglądajcie. Od Jamesa wara! – Drgnął słysząc swoje filmowe imię. Kurwa miał nadzieję, że dziewczyna nie jest jakąś fanką tego agenta. Krawcowa zachichotała.
- Masz zazdrosną dziewczynę. Ale nie dziwie się jej. – uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, a Sasuke zmierzył ją beznamiętnym spojrzeniem.
- Moja gwiazdo! – zza zaułka wyskoczył Gai-sensei w kamizelce z napisem reżyser i czapeczce z daszkiem. – Jak ci się podoba na plamie?
- Zajebiście – mruknął odwracając się do krawcowej, która starała się zmierzyć jego klatkę piersiową.
- Hoho, ale masz tors kochanieńki. Nie dziwie się, że ta dziewczyna tak o ciebie walczy.
- No a jak! To najprzystojniejszy Bond jaki kiedykolwiek chodził po ziemi! – Wykrzyknął radośnie reżyser.
- Na pewno zrobi furorę.
- Z pewnością… - burknął brunet i spojrzał na kobietę morderczym wzrokiem. Ta jakby nigdy nic zaczęła mierzyć jego biodra.

~~***~~

Naruto nudził się cały dzień. Nie chciało mu się nigdzie wychodzić. Jedynym sensownym miejscem jakie przychodziło mu do głowy była pustynia i skarpa, na której… roześmiał się głupawo, chociaż tak naprawdę chciało mu się płakać. Nie mógł zapomnieć. Już nawet zaczął podejrzewać, że brunet jest duchem jakiejś ofiary Kyuubiego i teraz prześladuje go. Demon zawsze komentował obraźliwie jego kolejne teorie. A trzeba przyznać, że były coraz ciekawsze… aż bał się sobie ich przypominać.
Rzucił wściekle pilotem o ścianę. Czemu nie ma w tej cholernej telewizji nic edukacyjnego i moralnego?! Na każdym kolejnym programie były coraz bardziej demoralizujące rzeczy. Od całujących się nastolatków, po zabijających psychopatów, a na babciach w pornosach kończąc. W domu Sakury znalazł nawet kilka kaset dla dorosłych.
Wstał i wyłączył odbiornik. Z nudów zrobił obiad i posprzątał pokój… Sasuke zdziwi się, gdy przyjdzie. Blondyn warknął i już chciał rzucić kolejną rzeczą, którą miał pod ręką, jednak powstrzymał się w ostatniej chwili. Od rana nie było nic tylko Sasuke, Sasuke i jeszcze raz ten przeklęty Sasuke! Był gorszym diabłem od Kyuubiego! Ale nie. Spokojnie. Wziął kilka głębokich wdechów. Przez to, że dzisiaj się tak nudził przeczytał jakiś poradnik dla nastolatek, który Sakura miała w pokoju. Chyba przez godzinę kłócił się z demonem o to, że wcale nie jest wścibski. On śmiał mu jeszcze zarzucić, że węszy na prawo i lewo. Było już jednak za wiele, gdy powiedział, że Naru jest jak wścibska sąsiadka. O nie! Jakiś tam Kyuubi nie będzie sobie nim rządził. Blondyn wpadł na genialny pomysł lekceważenia wszystkiego co powie lis. Natomiast dzięki poradnikowi Sakury wpadł na jeszcze lepszy pomysł. Wyczytał, że jeśli chce się pozbyć problemu, trzeba zachowywać się tak jakby go wcale nie było. Ponieważ wszystko zależy od naszych myśli. Właśnie tak. Nie było sexu, nie ma problemu. Uśmiechnął się do siebie i odprężył.
- O wiele lepiej. Ciekawe, czy mają tutaj jeszcze coś interesującego – mruknął do siebie i już otwierał kuchenną szufladę, gdy nagle usłyszał trzask drzwi.
- Naruto? – Rozległ się krzyk pani domu. Chłopak w ekspresowym tempie zamknął szufladę i schował kasety pornograficzne, których jeszcze nie obejrzał. Oczywiście nie miał zamiaru ich oglądać, ale… to tak na wszelki wypadek, jak już umierałby z nudów. W końcu lepsze to, niż śmierć w męczarniach, prawda?
- Dzień dobry pani – wybiegł do przedpokoju i uśmiechnął się promiennie do kobiety.
- Uff! Jak dobrze, że to ty. Już myślałam, że się ktoś włamał! – Bez słowa podała mu siatki z zakupami i weszła do salonu. – Mogłeś posprzątać. Och! A co to?! Zepsułeś nam pilot? – Zapytała patrząc na resztki plastik na podłodze i lekkie wygięcie w ścianie.
- A Eee… kupię nowy. I zrobiłem obiad – dodał po chwili idąc do kuchni.
- Phi! To nie za wiele. Mam nadzieję, że chociaż będzie dobry. Wiesz mój mąż lubi tylko moje jedzenie. Zezłości się jak mu nie będzie smakowało.
- Może mi pani wierzyć, że to zje z przyjemnością – warknął blondyn i upuścił zakupy na stół.
- Jełopie! – Krzyknęła kobieta i podbiegła do siatek. – Tu są jajka! – zaczęła pośpiesznie wszystko wyjmować.
- Kto daje jajka na spód? – Zapytał blondyn słysząc jęk matki Sakury. Kobieta spojrzała na niego z mordem w oczach.
- Mówiłeś coś?
- Tylko, że jestem jełopem – burknął i usiadł na krześle.
- Zgadzam się z tym – Naruto odwrócił się momentalnie i zastygł.
- Jak miło, że jesteś. Może coś zjesz? – Zapytała kobieta uśmiechając się do nowoprzybyłego.
- Oczywiście. Bardzo proszę.
- Jak tam film? Słyszałam, że dostałeś najlepszą rolę. Oczywiście oprócz mojej córki. Będziecie wspaniale wyglądać na ekranie.
- Taaa – westchnął i spojrzał na Uzumakiego. – A ty co?
- Nic – burknął chłopak i zsunął się nieco niżej na krześle, jakby chciał ukryć się pod stołem.
- Proszę kochanieńki – gospodyni odgrzała obiad Naruto i podała na stół.
- Dziękuję – mężczyzna zaczął jeść. Po pierwszym kęsie skrzywił się nieznacznie. – Pani to gotowała? – Spytał, a kobieta przyjrzała mu się uważnie.
- Nie. Twój kolega – zerknęła na blondyna z satysfakcją i odwróciła się do kuchenki.
- Niby od kiedy gotujesz?
- A coś ci nie pasuje?! – wstał i zamachnął się pięścią. Brunet złapał ją tuż przed twarzą.
- W tyłek się kopnąłeś, czy jak do cholery?!– syknął i odepchnął niebieskookiego tak, że upadł na krzesło.
- Nie twoja sprawa!
- Ja myślę, że jak najbardziej moja. – Naruto wstał zamaszyście i wyszedł bez słowa. Sasuke patrzył na niego chwilę w lekkim szoku.
- Ech! Współczuję ci, że musiałeś z nim spędzać tyle czasu, mój drogi. On ma tylko uciążliwy charakter – westchnęła kobieta, krojąc coś właśnie. Brunet jeszcze chwilę patrzył w drzwi, ale w końcu wrócił do kolacji.

~~***~~

Kiedy już zjadł posiłek w drzwiach pojawił się pastor, a za nim Sakura. Przeprosił ich jednak udając zmęczenie i poszedł na górę. Cały czas zastanawiał się, co też ugryzło tego matoła. Nie sądził, że tak na niego zareaguje. Nie po tym co zaszło. Chociaż… może za bardzo przyzwyczaił się do dziwek rzucających mu się na szyję, gdy tylko przekroczył próg?
- Kurwa – mruknął stojąc przed schodami. A może Naruto tylko udaje, żeby…? Uśmiechnął się pod nosem i wszedł pewnie po stopniach. Gdy otworzył drzwi w podłodze i ogarnął wzrokiem pokój o mało nie spadł ze schodów. Przez chwilę zastanawiał się, czy aby nie pomylił poddaszy. W ich sypialni panował… porządek. Kurwa, on nawet zapomniał co w pełni znaczy to słowo. Zamrugał kilkakrotnie. Wszedł cicho i zamknął klapę. Uzumaki leżał na łóżku z głową w poduszce. Brunet podszedł bardzo ostrożnie. Usiadł na biodrach blondyna, który wrzasnął i odwrócił się momentalnie. Sasuke uśmiechnął się i przybliżył do chłopaka.
- Zrobiłeś porządek – polizał wargi blondyna, który zmarszczył brwi.
- Nie licz, że dla ciebie!
- A na co mogę liczyć? – złapał jego nadgarstki i wyciągnął za głowę niebieskookiego.
- Na pewnie nie na to, co wczoraj! – syknął i szarpnął się kilka razy.
- Uuu… jaki narwany. Sądzę, że chciałbyś to jednak powróżyć. Wiele razy – polizał jego szyję, a chłopak drgnął.
- Spadaj! – w końcu odepchnął od siebie bruneta, który spojrzał na niego morderczo.
- Co kurwa ci się robi?
- Wypchaj się petami! – Wrzasnął i już chciał wstać, gdy Uchiha po raz kolejny przyparł go do łóżka.
- Wczoraj chciałeś żebym to ja cię wypychał. Skąd ta zmiana?
- Może nie jesteś w tym taki dobry jak myślisz, co Uchiha? – syknął i spojrzał na niego płomiennymi oczyma.
- A ty masz doświadczenie, co męska dziwko?
- Nie znasz mnie – uśmiechnął się i złapał Sasuke za szyję. Mężczyzna syknął cicho i starał się odciągnąć dłonie niebieskookiego. Ręce, które parzyły ogniem.
- Znam, żeby wiedzieć, że jesteś największym matołem jaki chodzi po świecie! – warknął i złapał za blond włosy. Pociągnął go mocno w górę.
- Mogę cię zabić.
- Więc to zrób… - puścił go i odchylił głowę w tył. Tak, żeby Uzumaki miał jeszcze lepszy dostęp do jego szyi.
- Mamy plan.
- Pieprzyć plan! No dalej. Zabij mnie. Jak nie ty, to nikt mnie nie zabije. A ja będę zabijał kolejnych ludzi. Jestem maszyną do zabijania, wiesz? Orochimaru szkolił mnie na mordercę. Zabiję każdego, kto stanie mi na drodze. Nawet ciebie. Kiedy będzie przeszkodą, po prostu cię wyeliminuję.
- Kłamiesz! – Wykrzyknął blondyn i rzucił czarnookim o ścianę. Ten opadł ciężko, a po chwili podniósł się i wytarł krew z ust. Uśmiechnął się w odpowiedzi. Z ciała blondyna zaczęła wydobywać się delikatna pomarańczowa poświata. Drewno pod nim zaczęło skwierczeć nieprzyjemnie. Chłopak oddychał ciężko, patrząc na niego szaleńczo. – Kłamiesz! – powtórzył mocniej, tak, że nawet ściany zadrżały lekko.
- Zaryzykujesz?
- Cco? - Naruto spojrzał na niego nic nie rozumiejąc. Czerwona chakra cofnęła się.
- Zaryzykujesz? – powtórzył nie odrywając od niego wzroku. Jego oczy zaczynały piec delikatnie. Jeszcze nigdy nie używał tak długo spojrzenia.
- Nie baw się mną Sasuke – Uzumaki uśmiechnął się groźnie i zbliżył się do bruneta. Uchiha śledził każdy jego ruch.
- Ty też się mną bawisz. Na jedno wychodzi. – przyciągnął go do siebie i wpił w usta. Kurwa… były… czuł się jakby całował właśnie wnętrze wulkanu. Bardzo namiętnego wulkanu…
- Nie możemy przerwać tej zabawy, prawda? – chłopak zaczął się powoli uspokajać. Masował delikatnie kark Uchihy.
- Nie możemy – zapewnił go Sasuke i uśmiechnął się delikatnie.
- Jest tylko jedno… jedno…
- Jedno co?
- Chce powiedzieć, że nie ma żadnych zasad.
- Żadnych? – Zapytał i podciągnął nogę chłopaka niego w górę.
- Żadnych. – Naruto odchylił głowę pozwalając ustom Uchihy zakosztować jego szyi. Mężczyzna wpił się w nią niczym wampir.
- Nie wiesz na co się właśnie zgodziłeś – mruknął prowadząc go do łóżka.
- Sądzę, że ty też mało zdajesz sobie sprawę z tego jaka zabawa nas czeka.
- Mmm… wiem tylko, że bardzo przyjemna – zaczął ściągać z niego ubranie.
- I równie niebezpieczna.
- A co będzie jeśli ją wygram?
- Dostaniesz niespodziankę – Naruto ściągnął z niego koszulę. Czarnooki już chciał zapytać jaką, lecz nagle usłyszeli kroki na schodach. Uchiha momentalnie wstał i ogarnął wzrokiem cały pokój.
- No… nie ma aż tak źle – usłyszał głos blondyna i w następnej sekundzie zobaczyli głowę Sakury w drzwiach w podłodze.
- Słyszeliśmy jakiś hałas. Nic się nie stało? – Weszła na poddasze i z przerażeniem spojrzała na Sasuke. – Ty krwawisz! Co ten matoł ci zrobił?! I… i ta ściana! – jęknęła patrząc na wgięte drewno. – Co tutaj się stało?
- Trochę się posprzeczaliśmy – Naruto założył rękę na kark i zaśmiał się nerwowo. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.
- Trochę? To wygląda co najmniej tak, jakbyście chcieli się wyzabijać z karabinów maszynowych!
- A widzisz tutaj gdzieś dziury po kulach? – Spytał blondyn zanim zdążył pomyśleć. Dziewczyna zaczęła wrzeszczeć coś na niego, a czarnooki przewrócił oczyma, patrząc na niebieskookiego z pretensją.
- Kochanie! – Wykrzyknął i złapał różowo-włosą za ramiona. – Posłuchaj, to nic takiego. Teraz już naprawdę jestem zmęczony, więc proszę idź na dół i powiedz, rodzicom, że nic się nie stało. Jutro czeka nas trudny dzień, pamiętasz? – Sakura pokiwała głową z błyskiem w oczach. Przybliżyła się do bruneta, który wstrzymał oddech. Poczuł lepką szminkę na policzku.
- Dobranoc Sasuke-kun – uśmiechnęła się do niego przymilnie i skierowała się w stronę schodów.
- O ścianie też raczej nie mów – spiorunowała Uzumakiego wzrokiem, a ten zaśmiał się radośnie – Dobranoc Sakurka!
Dziewczyna zniknęła na schodach zamykając klapę. Sasuke nagle znalazł się przy blondynie.
- Sądzę, że trzeba powtórzyć wczorajsza noc, nie uważasz? – szepnął do ucha chłopakowi, który powoli zaczął odpinać jego koszulę.
- Zabawę czas zacząć.

6 komentarzy:

  1. zawaliste *.* uwielbiam czytac Refuge, nawet nie wiesz jak bardzo, masz świetny styl pisania, historia którą stworzyłaś jest idealna - oby tak dalej xDD
    pozdrawiam, Ceres ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu wszyscy, ale to wszyscy mają tendencje do przerywania w najlepszym momencie? :[
    Naruto, fajnie, że pokazał pazurek, Sasuke zachowuje się tak jakby wiecznie mu stał, a Sakura irytuje mnie coraz bardziej.
    Weź, nie wiem ... Spal ją na stosie, odrąb ten cholerny, różowy łeb czy cu XD
    Jej rodzice nie lepsi zresztą.
    Błędów nie zauważyłam, jedyne co rzuciło mi się w oczy to
    "Jak ten wół we wrota. " << chodziło Ci chyba o "jak cielę w malowane wrota" :D
    =*

    Virusek

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, z tego pastorka to niezłe ziółko,poza tym ten Lee biegnący pokracznie hehehe. Mam tylko jedno pytanie. Skoro Sasura wie, że to jej całe narzeczeństwo z Sasuke jest farsą, ale rodzice nie mieli żadnych ale, to dlaczego zachowuje się jakby to było naprawdę? Chociaż nie, to jeszcze rozumiem, bo ona mogła sobie coś wmówić, ale dlaczego Uchiha kiedy są tylko w trójkę, mówi do niej kochanie? Chyba coś mi umknęło...
    Ale wracajac do rozdziału, jak zwykle fajnie. Jak ja się cieszę, że dodajesz notki tak szybko, naprawdę jak wchodzę na twój blog i widzę nowy rozdział, poprawia mi to humor. Absolutnie nie tracisz nic z pomysłowości, za każdym razem czymś zaskakujesz (James Bond? - no jak najbardziej pasuje do Sasuke). Mam tylko nadzieję, że to "przespać sięz Sakurą" to na niby, bo przecież w filmach aktorzy nie robią takich rzeczy. Biedny Sasuke, można mu współczuć, no ale ma jeszcze Naruto:)
    Aha i jeszcze coś. Rozwałiło mnie to zdanie: "Zlekceważył demona mówiącego, że mnisi wcale nie są tacy porządni". No cóż cała prawda i tylko prawda, niech więc i Uzumaki ma coś od życia:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to chyba zawsze nas czymś zaskoczysz: D
    Sasuke jako James Bond? Padłam. On idealnie pasuje do tej roli.: D Przeraża mnie tylko myśl o tej scenie z Sakurą. On i różowa bestia? Co to, to nie! "STOP AIDS".
    Biedny Naruto, podnieca się na samo wspomnienie tamtej nocy ^_^ Powinien dziękować Kyubi'emu, a nie przestać go słuchać. Lubię tego lisa, bądź co bądź, wie co dobre: D
    A pastora Fajfusa to ja nie cierpię. Jak śmiał grozić Naruto?! Dobrze, że tego pożałował. Ja bym nie dała mu żadnej szansy. Jego zachowanie jest niewybaczalne, wrr! Z resztą jego żona-hipokrytka też nie lepsza.
    Ta 'kłótnia' Sasuke i Naruto... wrau. Czytałam z zapartym tchem, licząc, że żaden nie zrobi niczego głupiego. To podsycanie siebie nawzajem... Auć, aż mnie zabolało jak Sasuke uderzył w ścianę. Dobrze, że to się jednak ciekawie skończyło ^_^

    "zaśmiał się i odszedł poszedł do łazienki." - jedno albo drugie, nie oba ; )
    "sexu" - seksu. Może się czepiam, ale tak jest poprawnie.
    "Już myślała, że..." - myślałam
    "Wrzasnął i już chciał wstał, gdy..." - wstać
    "i podciągnął nogę chłopaka niego w górę." - chyba 'nieco'.
    Przepraszam, że to wypisałam, ale zirytowały mnie te błędy. Rzucają się w oczy, więc radzę je poprawić. I mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe ^^"
    Pozdrawiam: )

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko to był0o cudowne, tak bardzo mi się podobało że już nie mogę sie doczekać niusa. Pozderki :*:*:*:*:*:*
    By:Cloud

    OdpowiedzUsuń
  6. No ładnie, Naruto uzależnił się od seksu z Sasuke i jeszcze mówi, że to Uchiha myśli dolnymi częściami ciała. Podobał mi się scena, kiedy wyszli ze szpitala i przy tej barierce Sasuke objał blondyna. To co było dalej też, zwłaszcza starsza pani twoerdząca, że to nie burdel dla pedałów. Niby staruszka, a slownictwo jak spod budki z piwem. No ale takie są najgorsze, tzw. fałszywa moralność. No i pastor Fajfus dostał zawału przez Naruciaka:D Swoją drogą ciekawe co go tak zszokowało, bo przecież Naru nie wpadł bez ubrania do kościała, a był w domu, takie rzeczy się zdarzają. No ale nie ma juz pastorka. Mam nadzieję, że Sasuke nie będzie jakoś specjalnie pocieszac Sakury , a pani pastorowa nie zemsic się na Uzumakim (gdyby prawda wyszła na jaw).

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.