środa, 8 lipca 2009

8. Refuge

- Coś ty Naruto taki pochmurny? – Zagaiła go Sakura, gdy wszyscy siedzieli już przy stole. Sasuke rozmawiał z ojcem dziewczyny, a jej matka krzątała się po kuchni podśpiewując coś pod nosem. Naru spojrzał markotnie na przyjaciółkę.
- Sasuke poukładał mi rzeczy – poinformował różowo-włosą grobowym tonem. Wychodziło mu już to prawie tak dobrze jak brunetowi. Uśmiechnął się krzywo. Z kim przestajesz takim się stajesz, jak to mówią.
- No to chyba dobrze.
- Tak. Są teraz pod łóżkiem i zapoznają się bliżej z karaluchami.
- Nie mamy karaluchów.
- No to od teraz będziecie mieli! – Syknął w jej stronę chłopak z zaciętością równą gladiatora starał się przekroić tępym jak drut nożem kawałem czegoś co miało chyba przypominać rybę. Zresztą wolał nie wnikać co zaoferowała mu matka dziewczyny. Miał tylko nadzieję, że nie było tam żadnej trutki, czy środka przeczyszczającego…
- Przestań gadać bzdury i jedz – mruknęła do niego spuszczając głowę, gdy zauważyli, że ich rozmowie przysłuchiwała się reszta domowników.
- Geylord?
- Tak tato?
- Powiedz mi z łaski swojej, dlaczego zafarbowałeś sobie włosy na różowo?
- Ponieważ płatki Sakury mają kolor różowy.
- A co to jest Sakura? – Do rozmowy włączyła się matka. Mówiła do dziewczyny nieco milszym tonem, niż jej ojciec.
- To kwiat wiśni, który kwitnie w Japonii.
- Moja córka nazwała się jak drzewo?! – Ojciec spojrzał na nią jakby zobaczył kryminalistkę i psychicznie chorą w jednym.
- No chyba lepiej jak się nazywa Sakura, niż Geylord. – warknął Naruto patrząc na pastora. Cholera, jakoś wyjątkowo nie mógł przetrawić tego faceta.
- Nie odzywaj się niepytany!
- To wolny kraj! Będę się odzywał kiedy mi się podobał! – Wykrzyknął Naruto zamaszyście odsuwając krzesło. Spiorunował jeszcze wzrokiem stół, po czym wybiegł trzaskając drzwiami tak, że o mało nie wyleciały z futryn. Nie myślał teraz o tym, że jak wróci to pewnie go wyrzucą. Nie myślał o tym, że przez niego cały plan szlak trafił i że teraz będą musieli szukać nowego schronienia. Nie myślał teraz o niczym innym, niż o swoim gniewie. Dawno temu przysięgną sobie, że nikt nie będzie go traktował jak śmiecia. Jak kogoś gorszego. Zacisnął pięści tak mocno, że aż mu zbielały kostki. Przypomniała mu się sytuacja z Sasuke, zaraz na początku znajomości z Sakurą. Jak z nią rozmawiał. Uzumaki wtedy poczuł się podobnie, ale to oni przecież teraz stali się jego przyjaciółmi. To było tylko nieporozumienie. Wyolbrzymienie sprawy. Nie to co zaszło przed chwilą…
Odwrócił się patrząc na dom, który stawał się coraz mniejszy. Trudno sam znajdzie klucz. Będzie spał na pustyni, ulicy, gdziekolwiek! Ale nie wróci już do tego domu. Nie miał więcej zamiaru oglądać tego homofoba… tego…
- Jesteś największym debilem jakiego znam – usłyszał za sobą znajomy głos.
- Odwal się ode mnie! – Krzyknął, nawet się nie odwracając i poszedł dalej.
- Co teraz zrobisz?
- Idę szukać klucza!
- Niby gdzie?
- Na pustyni! – Spojrzał na Sasuke, który stał kilka kroków od niego. Jego oczy były niesamowicie chłodne.
- Powiedz mi matole, jak niby znajdziesz ten jebany klucz, jak nawet nie wiesz, jaki to klucz do kurwy nędzy! – Uchiha podszedł do niego i złapał za ramię. – A teraz później ze mną i przeprosisz tego chuja! – Pociągnął go w stronę domu Sakury, ale Naruto opierał się.
- Nie pójdę tam!
- Pójdziesz.
- Nie! Puszczaj mnie! Puszczaj! – Zaczął się wyrywać, jednak Sasuke trzymał go zbyt mocno. Nie wytrzymał. – Mówię ostatni raz – przemówił głosem Kyuubiego. Brunet przystanął patrząc z niedowierzaniem na swoją dłoń. Pojawiły się na niej lekkie ślady po oparzeniu.
- Co ty wyprawiasz…?!
- Naruto już ci powiedział. Nie mam zamiaru powtarzać, a teraz odejdź muszę go nakierować na moją zgubę.
- Nigdzie nie pójdziesz.
- Jesteś taki pewien? – Zapytał i powoli z jego ciała zaczął wydobywać się ogień.
- Nie zniszcz wszystkiego. Zabijesz mnie i siebie Naruto. Uspokój się. Obiecałeś mi coś, pamiętaj – Czarnowłosy pomimo tego, że starał się mówić spokojnie, patrzył wściekle na chłopaka przed nim. – Naruto jesteś moją jedyną nadzieję. Jeśli mi nie pomożesz to zginę – powiedział w końcu zbliżając się do niebieskookiego. Przedarł się przez gorące powietrze i złapał go za ramiona. Ciało Uzumakiego płonęło. Chłopak patrzył na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Jednak wróciłeś – usta mężczyzny wygięły się w półuśmiechu.
- Nie wrócę tam – Naruto spojrzał na niego słabo i przytrzymał się klatki piersiowej bruneta.
- Dlaczego?
- Bo nie ma zamiaru go oglądać. Nikt nie będzie mnie traktował w taki sposób! – Przewiesił rękę przez ramiona Uchihy, który podtrzymał go w pasie.
- Czemu jesteś taki słaby? – Zapytał po chwili idąc powoli w przeciwnym kierunku niż dom Sakury. To uspokoiło trochę Uzumakiego.
- Zawsze gdy się zjawia odbiera mi trochę energii. Nauczyłem się go kontrolować, ale wciąż jest cholernie silny. Silniejszy niż cokolwiek na tym świecie – uśmiechnął się delikatnie, a Sasuke drgnął.

~~***~~

Silniejszy… Najsilniejszy… Kim jest ten kto chroni Naruto, do wszystkich kurw świata?!
- Pójdziemy teraz do biblioteki? – Zapytał po chwili blondyn już nieco pewniej stawiając kroki.
- Tak, ale później będziesz musiał go przeprosić. To najlepsze schronienie do jakiego mogliśmy trafić. Tu ledwo telewizor odbiera!
- To czemu niby mają supermarket i te inne bajery?
- Nie wiem, to chyba zależy od przekaźnika. Ale nie rozumiesz?! Dzięki temu nas nie znajdą. Żadne elektryczne urządzenie nie pokaże im gdzie jesteśmy. Musimy tu zostać, choćby nie wiem co. – Naruto westchnął. Muszą tutaj zostać. Muszą zrobić wszystko by tutaj zostać.
- Niech ci będzie. Ale pierwszy i ostatni raz daję za wygraną. Pamiętaj.
- Jasne – prychnął, jednak uśmiechnął się.

Kiedy doszli do biblioteki zobaczyli dość duży, stary, zabytkowy budynek. Ludzie wchodzili do niego i wychodzili. Nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi.
- Eee… skoro to takie zadupie, to czemu mają taką bibliotekę? – Zapytał Naruto, gdy weszli do środka.
- Ona wcale nie jest taka duża.
- Nie?
- Mogłaby się zmieścić pięć razy w bibliotekach Nowego Jorku. Czego będziemy szukać?
- No tego klucza. – Naruto popatrzył na niego jak na idiotę. Sasuke westchnął ciężko.
- Wyobraź sobie, że nie ma tutaj takiego działu jak: klucze, których nie wolno odnaleźć. Chodź najpierw w Internecie znajdziemy coś o artefaktach chińskich. Bo to chińskie pewnie będzie nie?
- Tak. Jacyś wojownicy wykradli to i ukryli.
- Chodź – Uchiha pociągnął go w stronę kilku starych komputerów.
- Sasuke… ja wiem, że mamy niby dużo czasu, no ale… - Mruknął Naruto po pół godzinnych próbach uruchomienia googli. – Sprawdzę książki.
- Pójdę z tobą- Mężczyzna najwyraźniej dał za wygraną, ponieważ kopnął w komputer , który przewrócił się na podłogę. Kilka głów odwróciło się za nimi. Po chwili podeszła do nich starsza kobieta.
- Proszę to podnieść.
- Niby dlaczego? Tu nawet skurwiony Internet nie idzie! – Syknął w jej stronę ciemnooki, patrząc na nią groźnie. Naruto momentalnie znalazł się przy nim.
- Chodź. – Odciągnął go od kobiety i poprowadził do najdalszego kąta Sali. Bibliotekarka krzyczała jeszcze coś za nimi, jednak w końcu dała za wygraną. Na szczęście nikt nie kwapił się pomóc wymierzyć im sprawiedliwość. Nawet jako takiej ochrony nie posiadali. Uchiha uśmiechnął się kpiąco. A później się dziwić, że nawet Internet tutaj nie idzie.
- Jak teraz niby to znajdziemy, co?
- Patrz tutaj jest dział o kulturze azjatyckiej.
- To wszystko? – Sasuke uniósł sceptycznie brew. – Nie chce mi się tego czytać.
- Będziemy przeglądać. – Blondyn zabrał pierwszą książkę z brzegu i usiadł na podłodze.
- Czemu nie mogli ci czegoś więcej powiedzieć o tym zasranym kluczu? – Uchiha ulokował się koło chłopaka, jednak nie wziął książki.
- Bo moim zadaniem jest znaleźć o nim jak najwięcej informacji. To sprawdzian moich umiejętności.
- A jak ci się nie uda?
- Wysłali kilku mnichów. Nie jestem jedynym. Najlepszy zasiądzie w Radzie.
- No to wyśledźmy tych twoich kolegów i jak zdobędą klucz to ich ciachniemy i będziesz go miał. Szybko i sprawnie.
- Oni są w innych częściach świata. – burknął chłopak patrząc z zafascynowaniem na jakiś zwój namalowany na żółtych kartach księgi.
- A ty wspaniałomyślnie wybrałeś Amerykę, co? – w odpowiedzi otrzymał jedynie kiwnięcie głową. – Jesteś matołem. – Sasuke również wziął pierwsze lepsze tomiszcze do ręki. Czeka ich długi dzień. Cholernie długi dzień. Zajebiście.

~~***~~

Po kilkunastu godzinach spędzonych na czytaniu, przeglądaniu i zapoznawaniu się z historią Chin w końcu opuścili bibliotekę Miles City.
- Że też czytanie tak męczy – Naruto ziewnął i przetarł ręką zmęczone oczy.
- Właśnie dlatego nie zostałeś intelektualistą młotku – zauważył i uśmiechnął się sarkastycznie, gdy wyminął pięść sunącą w jego stronę.
- Gdzie idziemy?
- Do domu, a gdzie możemy iść?
- Tam jest Sakura. – Blondyn wskazał na dziewczynę, która rozmawiała w gronie ludzi, mniej więcej w jej wieku. Stali pod barem – Idziemy? – wyszczerzył się w stronę bruneta, który skrzywił się nieznacznie na ten pomysł.
- Nie. – Wyminął chłopaka i skierował się w stronę domu.
- O Sasuke! Sasuke! Chodź tu na chwilę kochanie! – przystanął i przymknął oczy. Poczuł jak Uzumaki chichocze za jego plecami. Chyba jej pomachał, bo dziewczyna zaczęła wołać również jego.
- Tee draniu, coś ci chyba nie wyszło – poklepał go po ramieniu. Sasuke zaczął gromadzić moc. Najpierw gnił cały dzień w bibliotece, teraz jeszcze będzie musiał siedzieć ze zjebanymi znajomymi dziewczyny. Co to, to nie! Odwrócił się wściekły i zobaczył niebieskie oczy obserwujące go bacznie… bardzo blisko jego twarzy. – Nie zrobisz tego – szepnął w usta mężczyzny, który patrzył na niego w szoku. Blondyn nawet go nie dotykał, ale czuł jego zapach. Taki intensywny, odurzający. Dlaczego wcześniej nie zwracał na niego uwagi? Poczuł jak Uzumaki łapie go za rękę i ciągnie przez ulicę do grupy młodych ludzi. Jakiś samochód strąbił ich, zatrzymując się tuż przed nimi, ale to teraz nie było ważne. Złapał mocniej dłoń niebieskookiego.
- Poznajcie mojego narzeczonego – Sakura uśmiechnęła się do niego przymilnie – Sasuke poznaj moich przyjaciół. – Uchiha spojrzał na wszystkich po kolei. Wyszczerzone gęby patrzyły na niego z uznaniem.
- Jej Sakura, nie wiedziałam, że on jest taki przystojny – powiedziała jedna z koleżanek różowo-włosej nie mogąc oderwać od niego wzroku. Brunet spojrzał na nią chłodno. Kolejne psychiczne wielbicielki do kolekcji? – pomyślał z niesmakiem patrząc na jej tłuste włosy i twarz, która nie należała do najładniejszych.
- A ten to kto? – Zapytał jakiś mężczyzna wskazując Uzumakiego.
- To mój przyjaciel Naruto.
- Hej! – Chłopak wyszczerzył się do wszystkich.
- Miło poznać – facet uścisnął blondynowi dłoń.
- I wzajemnie.
- To co, będziemy tutaj tak stać? Chodźby może do knajpy?
- Tak, świetnie! – Sakura wzięła Sasuke pod ramię i wszyscy skierowali się w stronę czerwonego budynku, pod którym stali. Uchiha zadbał, żeby niebieskooki szedł zaraz koło niego. Ale ten i tak zdawał się nie zwracać na niego uwagi, zajęty rozmawianiem z facetem, który go zauważył. Czarnooki zerknął na nich kątem oka, coraz bardziej poirytowany. Jeszcze szczebiocące wokół niego dziewczyny! Zaraz go szlak trafi, a jak nie szlak to chętne usta Sakury, która stara się pokazać swoim koleżanką jak dobrze całuje jej narzeczony. Gdy weszli w końcu do baru, skierowali się do stolika w kącie. W pomieszczeniu było dość dużo ludzi, którzy śmiali się, pili piwo i tańczyli. Wszyscy zdawali się nie przejmować życiem, ciesząc się chwilą. Brunetowi jakoś trudno było iść za ich przykładem, gdy wokół było tylu denerwujących gęb. A najgorsze było to, że ta najwięcej wkurzająca nie zwracała teraz na niego uwagi…
- Sasuke jest biznesmenem – oznajmiła zgromadzonym Sakura, już któryś raz z kolei.
- Och to takie romantyczne! – Pisnęła jakaś mała dziewczyna popijając piwo i uśmiechając się do niego słodko. Nie miał pewności, czy skończyła nawet piętnaście lat.
- Prawda? – Tym razem nie zdążył zrobić uniku ponieważ siedział pod ścianą. Usta dziewczyny spoczęły na jego policzku. Gdy się w końcu oderwała poczuł lepką maź. Z wyrazem obrzydzenia starł ją z twarzy i spojrzał z wyrzutem na niebieskookiego, który wciąż rozmawiał z tych facetem. Kto to w ogóle był, do kurwy nędzy? Uchiha spojrzał na niego z mordem w oczach, a później na blondyna. Ten matoł widział cokolwiek innego od swojego rozmówcy?!
- Muszę do toalety, przepraszam na chwilę. – Sasuke jakoś się przecisnął przez rząd dziewcząt, które piszczały cicho, gdy starał się przepchać. Jak już mu się to udało i wyszedł spod ściany, przechodząc otwarł się delikatnie o plecy blondyna. Miał nadzieję, że matoł załapie. Skierował się szybko do łazienki. Po kilku minutach ku jego uldze do kibla wszedł również i niebieskooki.
- Co?
- Nie mam zamiaru tutaj gnić! – Syknął w jego stronę rozglądając się po pomieszczeniu. Kilka rozlatujących się pisuarów, dwie kabiny, kilka umywalek i wielkie lustro. Naprzeciwko nich zaś niewielkie okienko – ziemia obiecana Sasuke.
- Ale mi się podoba, ja nigdzie nie idę! – Naruto jak na złość założył ręce na piersi i spojrzał z uporem na bruneta. Mężczyzna warknął i nie czekając na nic złapał blondyna w pasie.
- Chcesz czy nie pójdziesz ze mną – mruknął i starał się wcisnąć blondyna przez małe okienko. Ten jednak bronił się jak mógł, łapiąc się ścian toalety. Ku nieszczęściu mniejszego chłopaka jego nogi znajdowały się już na zewnątrz.
- Puszczaj mnie draniu! Puszcza… - zamilkł, gdy usłyszeli głosy za drzwiami.
- Szybko! – Zanim Uzumaki zdążył zareagować już znajdował się na zapleczu knajpy.

~~***~~

W małym zaułku znajdowało się również wiele kartonów i kontenerów. Gdzieś było wejście do kuchni, pomyślał Naru z zamiarem zwiania od Sasuke i powrocie do knajpy, gdy ktoś przyparł go do muru.
- Co robisz teme?! – Wrzasnął blondyn na całe gardło, gdy zobaczył twarz Uchihy przed sobą.
- Zamknij się już, do cholery!
- Nie! Nie będziesz sobie robił ze mną co będziesz chciał, kumalski?! – Znów się szarpnął, jednak to nic nie dawało.
- Ej tam ktoś chyba jest! – Usłyszeli po drugiej strony. Niebieskooki poczuł jak Sasuke przyciska go mocniej do muru. Całym swoim ciałem.
- Tak! Proszę mi pomóc! Jestem tutaj! – Wrzasnął chłopak mając już serdecznie dość zachowania Uchihy. Co on sobie myśli, że będzie jego zabawką, z którą może zrobić co mu się podoba?!
- Nie możesz się chociaż na chwilę zamknąć?! – syknął przybliżając się do niego niebezpiecznie blisko.
- Nie jesteś w stanie mnie uciszyć!
- O ile się założysz? – Polizał delikatnie szyję blondyna, który drgnął. Czarnooki zdawał się w ogóle nie zauważać jakiegoś faceta, który rozglądał się w oknie. Nie przyszło mu pewnie na myśl, żeby spojrzeć w dół, gdzie stali.
- O… - nie dokończył jednak bo dalsza część wypowiedzi została stłumiona przez usta Sasuke. Mężczyzna naparł na niego całym ciałem. Niebieskooki czuł każdy jego mięsień przez koszulę. Brunet zaczął składać mocne pocałunki na jego wargach. Sasuke zawsze pachniał tak męsko, tak… intensywnie. Naruto jęknął czując język jeżdżący niecierpliwie po jego wargach. Po chwili czarnooki już badał wnętrze ust chłopaka. Boże jak przyjemnie… Uzumaki otarł się zmysłowo o biodra mężczyzny. Niech nie przestaje… zrobi wszystko co zażąda, ale niech nie przestaje…
- Oh! – westchnął w jego usta, gdy poczuł kolano między nogami. Kolano sunęło coraz wyżej i wyżej, aż udo Uchihy dotknęło krocza chłopaka. Ten podniósł nogę i zaplótł ją o tył nóg bruneta. Mężczyzna złapał go za udo i podniósł niego wyżej.
Ahh… Sasuke
W końcu również włączył się do zabawy. Siłował się z czarnookim o dominację. Ich języki splotły się w szaleńczym tańcu. Powoli zaczynało im brakować powietrza. Ruchy stawały się chaotyczne i niecierpliwe.
Jeszcze chwilę… wytrzymaj jeszcze chwilę. Miał surrealistyczne wrażenie, że gdy się tylko do siebie oderwą Sasuke rozpłynie się w powietrzu. Teraz był taki… taki… niesamowity. Wręcz magiczny. Uchylił lekko powieki patrząc na jego twarz. Nie dziwił się, że podobał się wszystkim koleżankom Sakury. Poczuł jak brunet zaczyna się od niego oddalać. Po chwili spojrzał na niego. Jego oczy nic nie wyrażały. Były… tak samo chłodne jak zawsze.
- Sasu…? – Zapytał z niedowierzaniem. A jeśli to nie był on? Jeśli…?
- Zamknąłem ci usta – uśmiechnął się z satysfakcją masując udo blondyna, które cały czas trzymał opierając o swoje biodro. – Jaką dostanę nagrodę? Wygrałem zakład.
- Ja byłem nagrodą! – Prychnął niebieskooki oblizując usta. Po zastanowieniu musnął usta czarnookiego i wymknął się z jego uścisku.
- Idziesz? – odwrócił się do Sasuke, który stał patrząc na ścianę, gdzie przed chwilą stał blondyn.
- Gdzie?
- Do knajpy.
- Mówiłem ci, że tam nie wrócę – warknął i już miał podejść do chłopaka, jednak ten zniknął za drzwiami kuchni. Uzumaki uśmiechnął się, gdy poczuł pierś Sasuke na plecach.
- Czeka cię kara.
- Myślisz?
- Tak! A teraz idź już w końcu – popchnął go przez środek kuchni. Pracownicy patrzyli na nich dziwnie, jednak nie odezwali się, gdy zobaczyli, że kierują się do wyjścia.

- Sasuke? Sasuke co tak długo! Już myślałam, że się coś stało! – Krzyknęła w ich stronę różowo-włosa, gdy tylko pojawili się na horyzoncie. Ciemnooki spojrzał groźnie na blondyna, który uśmiechnął się tylko delikatnie. Musnął palcami jego dłoń.
- Lepiej szybko znajdź jakąś wymówkę – szepnął zanim usiadł naprzeciwko pustego miejsca, gdzie zaraz potem spoczął Uchiha.
- Zadzwonił mój telefon. Sprawy biznesowe – mruknął, a Naru przygryzł wargę. Palant, jak on tak szybko mógł wymyślić wymówkę? I dlaczego, do jasnej cholery wszyscy patrzyli w niego jak w obrazek?!
- Sasuke jest taki zapracowany.
- Och tak na pewno. A gdzie pracujesz?
- W Toshibie.
- Tak?! To wspaniałe mam tam szwagra. Powiedz tylko, a załatwi ci jakiś awans – pisnęła jakaś panienka. Uchiha spojrzał na nią z grobową miną. Sakura poruszyła się nerwowo, a Naru jakoś nie mógł oderwać wzroku od bruneta. Miał takie ostre rysy twarzy, bladą cerę i czerwone usta. Tak niesamowicie czerwone jak… krew. Nagle jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Sasuke smakował krwią. I czymś jeszcze, ale krwią. Intensywną, ostrą i odurzającą krwią.
Resztę wieczoru wciąż patrzył na ciemnookiego. Nie mógł skupić się na żadnej rozmowie. Na niczym prócz niego.
Sasuke smakował krwią.

~~***~~

- Dowiedziałem się, że można wypożyczyć książki. Pożyczyłem od jednej dziewczyny kartę. Będziemy mogli iść czytać w jakieś wygodniejsze miejsce – powiedział Sasuke z błyskiem w oku patrząc na blondyna. Od przyjścia z baru nie odezwał się do niego ani słowem. Nawet na niego nie krzyknął! Brunet zaczął się poważnie niepokoić. – Ej co ci jest młotku? – Podszedł do leżącego na łóżku chłopaka. Ukucnął przy nim. Naruto patrzył przed okno w dachu na rozgwieżdżone niego. – Młocie! – Pomachał mu ręką przed twarzą.
- Wiesz, że smakujesz krwią? – zapytał w końcu, nawet nie patrząc na Uchihe.
- Co?
- Mówiłeś mi, że pachniesz krwią. Twoje usta również nią smakują. Dlaczego?
- Dlaczego? – Brunet uśmiechnął się ironicznie. – A jak myślisz?
- Temu, że tyle zabijasz? – W końcu spojrzał na mężczyznę, który pokiwał tylko z politowaniem głową.
- Jesteś matołem wiesz? – szepnął i pochylając się pocałował czoło chłopaka. – Dobranoc młocie.
- Ale…
- Śpij bo jutro nie wstaniesz.

6 komentarzy:

  1. Wszpaniały rozdział, cudo...
    A ten pocałunek pod oknem coś pieknego...
    Masz talent i to cholerny...
    No nic czekam na next'a
    Pozdro......

    OdpowiedzUsuń
  2. O nowy rozdzialik:) Cały Naru, predzej robi niż myśli, chodzi mi o to wyjscie z domu Sakury. Hmm Sasuke chyba robi się zazdrosny. No i ta scena na zapleczu bardzo mi się podobała. Naruto niby nic, ale jak go tylko Sasek dotknie to się rozpływa. Co nie zmienia faktu, ze za 5 min znów jest soba:)
    W całym rozdziale ni podobały mi się tylko 2 rzeczy:
    1 - za dużo przekleństw, zarówno w dialogach jak i (O!) narracji. To mi trochę popsuło ich wypowiedzi.
    2- "Kumalski" No nie jak możesz używac tego Jetixowego tłumaczenia. Toż to straszne.
    Ale pozatymi drobnostkami, jak zwykle ciekawie i widze, że akcja posuwa się naprzód.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała niteczeka bardzo mi się ona podobała i już się nie mogę doczekać następnej, pisz już szybko. Pozderki :*:*:*:*:*
    Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, ehh ten Naruto, zawsze w ogrącej wodzie kąpany XD Sasuke tutaj przeszedł samego siebie, współczuję mu, że musi grać chłopaka Sakury i to jeszcze w takich okolicznościach O.o Ciekawe co będzie jak wrócą do domu.
    Co do przekleństw, nie przeszkadza mi, fick jest osadzony w takiej sceneri, że dodają tylko autentyczności. Za to faktycznie "kumalski" można by pominąć, przyznam, że nie cierpiałam tego wymyślonego przez Jetix słówka, zupęłnie odcięty od rzeczywistości.
    Pozdrawiam ciepło i czekam na cd.
    Akame

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju.
    Świetnie piszesz, naprawdę!
    Ah, Sasuke pachnie i smakuje krwią... <3
    Taki Mroczny Zabijaka, cały Sasuś xD
    Cudne opowiadanie, cudne. Już podbiłaś moje serce ^^
    Cóż, nie podoba mi się ta sytuacja z Sakurą, no ale cóż poradzić...
    W ogóle, ja jej nienawidzę, za to, że jest tym różowowłosym czymś, bo człowiekiem raczej jej nazwać nie można xD
    Co do wulgaryzmów, scen erotycznych i tego, że nie wszystko jest takie jak w mandze - proszę bardzo! ;)
    Uwielbiam zmiany, zwłaszcza te, które dodają uroku i odpowiedniego klimatu całemu opowiadaniu. A Ty robisz to naprawdę świetnie.
    Cóż, nie przeciągając. ^^
    Dodaję Twojego bloga do linków u siebie, mam nadzieję, że się nie obrazisz ;)
    Pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. *.* pięknie... to o tym że pachnie i smakuje krwią, podoba mi się najbardziej i jest takie tajemniczne ;]] a to co wyprawiali za oknem SWEET *-* i wogóle, kurcze świetnie piszesz, poproszę więcej scen xDD

    pozdrawiam Ceres

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.