środa, 1 lipca 2009

6. Refuge

Jeszcze kilka słów przed rozdziałem. Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, jesteście naprawdę cudowni ^-^
Droga Sanu nie zniechęcę się małą ilością komentarzy. Piszę głównie dla siebie, bo to lubię. Jeśli innym podoba się to co robię, bardzo mnie to cieszy, jednak nie chcę uzależniać publikacji, od ilości komentarzy pod notką :)
Zapraszam:

Naruto z przerażeniem przywitał noc. Chciał żeby ta rozmowa odbyła się jak najpóźniej. Ba! On w ogóle jej nie chciał przeprowadzać. Odwlekał ją jak tylko mógł i gdy usłyszał pochrapywanie dziewczyny udawał, że również zasnął. Przez chwilę myślał, że Sasuke złapał się na haczyk i nie będzie go budził, jednak po kilku jakże długich minutach ktoś klepnął go w tyłek. Skrzywił się, ale nie zareagował. Będzie silny, wytrzyma. Znów klepnięcie i ku jego nieszczęściu dłoń Sasuke została już na jego tyłku. Przełknął ślinę. Prawie wytrzymał. Pisnął cicho, kiedy brunet zaczął go masować w „tym” miejscu. Odwrócił się momentalnie całkowicie zapominając o swoim chytrym planie.
- Co robisz zboczeńcu?
- Musimy porozmawiać – powiedział chłodno Sasuke nawet na niego nie patrząc.
- Nic nie musimy – już miał zamiar się odwrócić, kiedy silna dłoń złapała go bardzo mocno za rękę.
- Mi się jednak wydaje, że musimy.
- To ci się źle… Au! – stęknął, kiedy coś go kopnęło. Bynajmniej nie była to czyjaś stopa. – Co ty? Jak?!
- Nauczyłem się tego u Orochimaru.
- U kogo?
- To był mój nauczyciel, który uratował mnie przed odsiadką w pierdlu. Zgadnij kto by mnie tam wysłał.
- Już ci powiedziałem, że ci się należało.
- Tak i powiedzmy, że teraz pokutuję będąc skazanym na ciebie.
- Powiedz mi lepiej za co ja niby pokutuję?!
- Za głupotę.
- Teme!
- Wiesz, że wiecznie nie możemy się ukrywać. W końcu nas znajdą i co wtedy zrobimy?
- Uciekniemy, albo będziemy walczyć.
- Z całą mafią i tymi drugimi?
- Hmmm… no to uciekniemy.
- Przecież wiesz, że to się nie może udać – brunet przewrócił oczami.
- No to co niby twoim zdaniem mamy zrobić?
- Mam pewien plan, jednak jak na razie za mało wiem o tobie, żebym mógł go zrealizować. – Naruto milczał przez chwilę.
- Niby jaki masz ten plan?
- Przejmę władzę w mafii Orochimaru.
- I co niby nam to da?
- Będziemy mogli najpierw pokonać mafię i mojego byłego szefa, później Sune.
- Ale ja ich nie mogę zabić. Klasztor potrzebuje takiego sojusznika.
- Sojusznik chciałby zabić posłańca swojego przyjaciela?
Zapadła cisza. Naruto myślał. Jeśli zgodziłby się na to co mówi Sasuke miałby większe szanse na znalezienie tego, po co go wysłali. Mieliby pieniądze i ludzi. Ale… jak później wróciłby do klasztoru? A jeśli Shaolin już nie będzie? Przecież nie po to tyle pracował, żeby zniszczyć swój dom. Bo jakoś by się do jego upadku przecież przyczynił. Było jeszcze jedno ale. Kto dawał mu pewność, że przeżyje? A musi przeżyć żeby… O boże! Jak ma się niby sprzymierzyć z mafią jak to właśnie jacyś gangsterzy zabili jego mentora? Najważniejszą osobę w jego życiu?! No jak do cholery…?
On też jest bandytą. Patrz niby jak z nim pogrywasz. To przecież bez różnicy.
Ale oni go zabili! Nie powinienem z nimi nawet przebywać!
Ci co zabili Yondaime nie wiedzieli nawet co to mafia. Przecież to był tylko gang. Jakby władze zabiłyby czwartego też byś ich tak potraktował? Przecież jesteś w obcym kraju. Tutaj wszystko jest zupełnie inne. Zupełnie.
Co mam więc robić?
Zaufaj mu. On jest jedyną osobą, która może nas uratować.
No a klasztor i… i to wszystko? Suna i klucz.
On pomoże ci to znaleźć.
Niby jak?
Zobaczysz Naruto. Zobaczysz.

- Hej, jesteś?
- Mmm tak.
- Więc? – Sasuke spojrzał na niego badawczo.
- To wszystko jest… szalone, ale chyba nie mam innego wyboru. – Brunet na jego słowa uśmiechnął się.
- Siedzimy razem w tym bagnie, po samą szyje.
- Jeszcze głębiej draniu. Po same uszy. – Naruto poruszał koniuszkami małżowiny, na co Sasuke parsknął śmiechem.
- Kolejna twoja umiejętność?
- Jak widzisz jedna z wielu.
- No… to teraz chyba pora zejść na właściwy temat naszej rozmowy.
- Nie wydaje mi się, żeby była to odpowiednia pora. – Zerknął przez ramię na lekko pochrapująco dziewczynę.
- Przecież śpi.
- Ale to naprawdę długa historia.
- Musisz mi ją opowiedzieć.
- Powiedz… Dlaczego tak nalegasz? To nie cała część planu prawda? – Uchiha zerknął na niego i zaśmiał się cicho. Jego śmiech był lodowaty.
- Nie sądziłem, że będziesz taki bystry.
- Czego ode mnie chcesz?
- Pomóż mi się zemścić.
- Na kim?
- Na mordercach – szepnął Sasuke i spojrzał na niego tym wzrokiem.
- Kogo?
- Mojej matki, rodziny, mojego życia.

Naruto zgódź się. Jeśli mu pomożesz on odwdzięczy ci się tym samym.
Nie mogę ciągle zabijać.
Nie bez przyczyny daje ci moją moc.
Bez niej też być sobie poradził!
Jęknął nagle, gdy poczuł jak w ogól jego serca zaciskają się pazury.
Na pewno?
- Z-zgoda.

~~***~~

Sakura zbudziła się z samego ranka i zaczęła im mówić, jak mają się zachowywać, czego im nie wolno (większość zakazów skierowana była do Naruto). Dziewczyna przedstawiała im również nowy życiorys. Jak się dowiedzieli jej rodzice byli konserwatystami i z pewnością nie spodobałoby im się to czym zajmują się jej przyjaciele. A przecież jadą przedstawić im ich przyszłego zięcia! Naruto przyjął tą wiadomość z dość kwaśną miną. Uchiha zresztą również nie pałał optymizmem co do planu Sakury. Lepszego jednak rozwiązania jakoś nie umieli znaleźć, by zadowolić rodziców różowo-włosej. A może ona im tylko wmawiała to, że są aż tak surowi i nieprzystępni?

Około dziesiątej rano wjechali do małej mieściny. Nieco większej od tej, w której Naruto i Sasuke spotkali się kilka lat temu.
- Zapraszam w moje skromne progi – Zawołała Sakura rozkładając ręce. Naruto patrzył na mijanych ludzi, którzy obracali się za nimi widząc taki samochód. Najwyraźniej w tych stronach luksus jest nowością.
- Ciekawe czy jeżdżą na traktorach do pracy? – Zapytał blondyn z przekrzywioną głową śledząc mijane budynki.
- Oczywiście, że nie matole. Może i nie jest to za duże miasteczko, ale mamy nawet supermarket. Może nie tak duży jak w Nowym Yorku, ale kilka tysięcy w końcu ma Milles City.
- Kurwa. – mruknął Sasuke patrząc na dom, do którego pokierowała ich dziewczyna. Trzeba było przyznać, że jeden z największych i najładniejszych w okolicy.
- Twoi rodzice są chyba nadziani. – Zauważył błyskotliwie Naru.
- No troszeczkę – zaśmiała się niepewnie, ale przestała, gdy zobaczyła kobietę w drzwiach posiadłości. – A teraz cicho…
- Geylord?! – Starsza pani stała jak w murowana patrząc z niedowierzaniem na Sakurę. Sasuke poczuł jak blondyn go szturcha. Zerknął w jego stronę i zobaczył jak ten marszczy brwi.
- Mamo to ja Sakura – dziewczyna podeszła do pani domu rozkładając ręce w powitalnym geście.
- Po co przyjechałeś?! Przecież wiesz, że ojciec nie chce cię znać po tym co zrobiłeś. – Przyjechałeś? Zrobiłeś? Co jest do cholery grane?! Chyba Sakura nie była kiedyś… Sasuke omal się nie roześmiał ze swoich myśli.
- Mamo posłuchaj przyjechałam przedstawić ci mojego narzeczonego – w tym momencie podeszła do bruneta i pociągła go w stronę kobiety. – Mamo to Sasuke. Sasuke to moja mama. – Uchiha ukłonił się grzecznie. Kobieta zmierzyła go groźnie, lecz po chwili uśmiechnęła się.
- Sasuke…?
- Sasuke Uchiha.
- Umm, chyba nie jesteś z tą.
- Nie pochodzę z Japonii.
- W jakim zawodzie pracujesz?
- Jestem biznesmanem.
- Och! Widać, widać – spojrzała z uznaniem na jego samochód. Mina jej zrzedła, gdy natrafiła na blondyna czekającego przy mercedesie.
- A to kto? Twoja koleżanka która również zmieniła płeć?! – Uchiha zamarł. Patrzył z niedowierzaniem to na panią domu, to na Sakurę, która była chyba bardziej czerwona od buraka.
- Ja niczego nie zmieniałem do cholery! – Słychać było jeszcze pieklącego się blondyna, lecz czarnooki go zlekceważył. Sakura była kiedyś mężczyzną. Mężczyzną.
- Nie powiedziałeś im? – Zdziwiła się jej matka. Brunet uśmiechnął się ironicznie. Jej.
- Nie… jakoś tak wyszło. Sasuke…? – Dotknęła ramienia bruneta. Mężczyzna spojrzał na nią, jakby właśnie zobaczył ją po raz pierwszy. Jakby właśnie się poznali i ona nie była jego przyjaciółką, tylko jakimś obcym, skrzywionym przez los facetem. Brudnym od tej całej wolnej Ameryki. W oczach… dziewczyny pojawiły się łzy. – Ty wszystko umiesz zepsuć! – Krzyknęła w stronę matki i zbiegła po schodkach prowadzących na werandę. Naruto jej nie zatrzymywał. Pobiegła ulicą.
- Wybaczcie, ale jakoś trudno nam było zaakceptować to, że Geylord został kobietą. Zrozumcie to był nasz syn. Miał zostać tak jak ojciec pastorem!
- Kiedy Sakura zmieniła płeć?
- I imię. – Dodał Naruto podchodząc do drzwi wejściowych.
- Kiedy wyjechała z miasta. W wieku szesnastu lat.
- Wtedy ją poznałem – mruknął Sasuke posępnie cofając się kilka kroków w tył. – Pani wybaczy, jednak pójdziemy jej szukać.
- Oh… tak dobrze. – Kobieta kiwnęła głową i zamknęła drzwi. Uzumaki podszedł do Sasuke.
- Wiesz w sumie nie dziwie się, że zmieniła płeć. Ja też bym zmienił, gdybym się nazywał Geylord.
- A nie zmieniłeś? – Brwi Sasuke uniosły się ku górze, a usta wygięły w złośliwym uśmiechu.
- Ach Sasuke! – jęknął blondyn wieszając się na ramieniu bruneta. Wyższemu chłopakowi coś się przewróciło w żołądku. – Przejrzałeś mnie. Wieczorem specjalnie dla ciebie założę mini i pończochy. Chcesz? – Powiedział ponętnie w uchu bruneta, który drgnął minimalnie czując gorący oddech.
- I wypchaj sobie czymś biust. Chodź pójdziemy jej lepiej poszukać, bo jeszcze się zabije i z planu nici. – Naru słysząc to stanął.
- Sasuke ty mówisz na poważnie?
- Tak, a coś się stało? – Brunet spojrzał na niego nic nie rozumiejąc.
- Tylko dlatego idziesz jej szukać?
- Na razie jestem zbyt zły żeby szukać jej z jakiegoś innego powodu.
- Nie wiedziałeś. – Oznajmił mu mądrze blondyn.
- Wiedziałem wiesz?! Tylko zatkało mnie to jak ma na imię, chodź! – warknął w stronę blondyna ciągnąc go w kierunku, w którym pobiegła… dziewczyna. Kurwa, czy teraz za każdym razem będzie się wahał, żeby określić ją tym mianem?!
- Teraz żałuję, że tutaj przyjechaliśmy – mruknął po jakichś piętnastu minutach Uzumaki, który wlekł się smętnie za czarnookim.
- Co? Czemu?
- Zostałem ciężko obrażony – zmrużył wściekle oczy – zostałem wzięty za kobietę!
- No… nie dziw się tej miłej pani. Miała swoje powody – Jakoś nie mógł się powstrzymać. Uśmiechnął się delikatnie. Kłótnie z tym młotkiem były najlepszym sposobem na poprawienie mu humoru.
- Teme! – Krzyknął Naruto i z okrzykiem bojowym rzucił się na Sasuke. Ten złapał go za ręce, którymi wymachiwał szaleńczo jak jakiś neandertalczyk. – Zaraz zobaczysz jak ci obiję tę twoją bladą gębę!
- Uważaj księżniczko bo sobie jeszcze coś naciągniesz – szepnął Uchiha pochylając się lekko – tak by patrzeć blondynowi w oczy.
- Ja ci dam do cholery księżniczkę! – wrzasnął i wyrwał się z uścisku Sasuke, lecz nie zdążył nic więcej zrobić, bo chłopak złapał go w pasie i przewiesił sobie przez ramię.
- Co ty robisz draniu?! Nie jestem workiem ziemniaków!!! – Mieszkańcy miasteczka patrzyli na nich dziwnie, gdy szli chodnikiem.
- Szybciej pójdzie jak cię poniosę, niż jak pójdziesz sam i co chwila będziesz do mnie skakał jak stado wściekłych psów.
- Sasuke! Sasuke puszczaj mnie draniu jeden! – Zaczął walić pięściami w plecy bruneta, lecz to nic nie dawało. Uchiha nie ustępował. – Czekaj tylko jak mnie w końcu postawisz to…
- Sakura ! – Krzyknął czarnooki na widok skulonej na ławce dziewczyny. Patrzyła na budynek przed sobą.
- Sasuke ja… ja chciałam cię przeprosić. Za wszystko. Za to, że przez tyle lat byłeś przeze mnie okłamywany, że w ogóle musiałem się spotykać z kimś takim jak ja. Przepraszam. Błagam Sasuke wybacz mi. – Mężczyzna postawił Uzumakiego, który spojrzał ze smutkiem na dziewczynę. – I ciebie też Naruto – dodała.
- Sakura – szepnął niebieskooki i usiadł przy dziewczynie obejmując ją delikatnie. Ta patrzyła przed siebie.
- Co to?
- To kościół. Mój ojciec jest w nim pastorem. Za kilka minut skończy się msza i…
- I zobaczy swojego syna po latach – Dokończył za nią Sasuke grobowym tonem.
- Tak. Zobaczy swojego SYNA – westchnęła płaczliwie dziewczyna i wtuliła się w blondyna, który zaczął kołysać się delikatnie trzymając ją w ramionach.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – Dziewczyna powinna mu dziękować, że mówi do niej w rodzaju żeńskim.
- Bałam się tego jak zareagujesz. Bałam się, że ode mnie odejdziesz, a ja cię tak bardzo kochałam Sasuke. Tak bardzo…
- Za kogo ty mnie kurwa masz?! Przecież byłaś moją przyjaciółką. Ty mnie nie zostawiłaś, to ja ciebie też bym nie zostawił! – Syknął wściekle i odwrócił się w kierunku kościoła, z którego powoli zaczęli wychodzić ludzie, a dzwony obwieszczały koniec ceremonii.
- Zostawimy cię tutaj. Powodzenia – Naruto wstał i pociągnął bruneta w stronę, z której przyszli.
- Chyba nie zamierzasz wracać do jej domu – Sasuke ostatni raz obejrzał się za dziewczyną, która wstała i poszła w stronę świątyni.
- Oczywiście, że nie. Chyba cię porąbało! Mam lepszy pomysł.
- Mam się bać?
- Hmm… możesz zacząć – niebieskooki zaśmiał się i pobiegł przed siebie.
- Hej młotku czekaj! – Krzyknął za nim Sasuke, ale chłopak tylko się obrócił śmiejąc się jeszcze głośniej. Uchiha puścił się za nim biegiem.

~~***~~

- Po co mnie tutaj przyprowadziłeś?
- Myślisz, że może być tam coś ukryte? Jakiś skarb? Coś, co nigdy nie powinno zostać odnalezione? – Zapytał blondyn schodząc po stromej skarpie w dół.
- Słońce ci zaszkodziło? – Sasuke poszedł za jego przykładem. Po chwili znaleźli się w dole kotliny. - Prawie jak w jakimś pieprzonym westernie – mruknął Uchiha. Słońce prażyło tak mocno, że na widnokręgu rozmazywał się obraz. – Kurwa, chodźmy stąd lepiej bo się jeszcze ugotuję.
- Gdzie ukryliby coś, czego nie można znaleźć? – Powtórzył pytanie blondyn patrząc na bruneta uważnie.
- Skąd mam niby wiedzieć takie rzeczy?! Jak ja bym coś ukrywał to tam, gdzie nikt by się nie domyślił.
- Czyli?
- No nie wiem… najciemniej jest pod latarnią.
- I niby tam to znajdę? – Zapytał zszokowany blondyn z niedowierzaniem patrząc na bruneta.
- Nie młocie! To takie przysłowie, czyli, że to co masz pod nosem, to najmniej widzisz, a szukasz gdzieś daleko, rozumiesz? – Ciemnooki załamał ręce w geście rozpaczy widząc myślącego chłopaka.
- No czuje, czuje. Chyba – dodał po chwili. – To gdzie to jest według ciebie?
- Co?
- No to miejsce!
- Po co chcesz je znaleźć? Co jest w nim ukryte?- Zapytał Sasuke, patrząc jak mniejszy chłopak idzie w jego stronę.
- Dowiesz się w swoim czasie. – szepnął mu go ucha liżąc je delikatnie.
- Nie! Powiesz mi teraz! – Złapał go za ramiona i odsunął od siebie.
- Nie. – Uchiha spojrzał na niego tym wzrokiem, po chwili znów poczuł kopnięcie. Takie samo jak w samochodzie. Spojrzał na ręce mężczyzny.
- Może i jesteś odporny na moje moce, ale na prąd na pewno nie – mruknął i już miał znów go porazić. Już coś zaczęło syczeć i rozjaśniać ramiona czarnookiego, gdy Naruto odepchnął go i powiedział:
- Wysłali mnie żebym znalazł klucz.
- Klucz do czego? – Sasuke zmarszczył brwi i spojrzał na niego groźnie.
- Nie wiem, nie mam pojęcia do czego! Powiedzieli tylko, że znajdę go tam, gdzie nikt nie może tego znaleźć. Że to nigdy nie może zostać odkryte. Że jestem jednym z najsilniejszych wojowników i muszę do zrobić by wejść do Rady.
- Rady?
- Tak. Mój mentor był jej przewodniczącym. Najpotężniejszym przywódcą Shaolinu. Ja również chcę się tam znaleźć.
- Skoro nikt nie powinien tego znaleźć, to czemu ci kazali szukać? Przecież wiadomo, że ci się nie uda.
- Sasuke – potężny głos poruszył kryształkami piasku – on może wszystkiego dokonać. Ma w końcu mnie. – Kiedy Naruto znów na niego spojrzał, w jego oczach pojawiły się łzy. – Sam nie dam rady. Pomóż mi, proszę pomóż mi. Jeśli znów wrócę z niczym oni mnie wygnają, zabiją. Zabiorą mi Kyuubiego! – Chłopak padł na kolana i zaczął walić pięściami w piach tak mocno, że robił wokół siebie fale żółtych drobinek.
- Cii – Sasuke momentalnie znalazł się przy nim. Otoczył go silnymi ramionami. – Pomogę ci nie martw się.
- Obiecujesz?
- Nie Naruto. Obietnice są po to, żeby je łamać.
- To przysięgnij. Przysięgnij na swój dar, że mi pomożesz.
- Przysięgam.
- I, że mnie nie zostawisz.
- Nigdy?
- Nigdy.
- Zapomnij, nie zniszczę sobie tak życia – zaśmiał się chłopak i wziął Naruto na ręce.
- Ej! Ty draniu puszczaj mnie!
- Wróćmy już do domu Sakury. Pewnie już wróciła z ojcem.
- Taa… - kiedy mężczyzna chciał podstawić Naruto ten złapał go mocniej za szyje. – Wiesz noga mnie coś boli. – Brunet na jego słowa tylko uśmiechnął się ironicznie.

8 komentarzy:

  1. Piękniusio xD. Ale wiesz, szkoda że jeszcze się pomiędzy nimi nic nie wydarzyło... Już zcekam na to ;]. Obiecałaś, że będzie niedługo, nie mogę się do czekać . A Co do odcinka, to był super. Te ich przepuchanki.. są słodziutkie. Ciekawa jestem tylko, jak SAs może razić tym prądem...

    OdpowiedzUsuń
  2. myślałam, że nie wytrzymam!!! twój styl pisania mnie powala, tak bardzo mi się podoba, że nie wiem co mam Ci powiedzieć :) z niecerpliwością czekam na nową noteczkę :)

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę, pięknie piszesz, a ta akcja z Sakurą mnie powaliła - meżczyzna BUHAHAHAHA, powiem szczerze ze nigdy tej różowowłosej nie lubiłam... za bardzo się do Uchihy klei, a dzięki tobie już nie będzie - mężczyzna BUHAHAHAHAHA, czekam na akcję SasuNaru hard *.*

    pozdrawiam Ceres.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że się skończe, kiedy się okazało, że Sakura była facetem. *chichocze* Biedna Sakura, powinnam jej współczuć, a mnie po prostu śmiech bierze na samo wspomnienie. xDDD No i Naruto pierwszy ją przejrzał, od początku mówił, że Sakura jest męska. *zwija się ze śmiechu*
    Ale ad rem. xD Rodział bardzo fajny, tylko że robi niesmowitą ochotę na następny. *___* Jestem tak straszliwie ciekawa, co będzie dalej... Ale już sobie nie przeczytaaaaaam! *wyje*
    Brakowało trochę przecinków i takie drobne błędy wyłapałam.
    "A jeśli Shaolin już nie będzie?" - wydaje mi się, że "Shaolin" się odmienia, więc powinno być "Shaolinu", lecz nie jestem pewna, ale zdanie moze brzmieć też tak - A jeśli Shaolin już nie będzie istniał?
    "Jęknął nagle, gdy poczuł jak w ogól jego serca zaciskają się pazury." - powinno być "wokół".
    "mruknął i już miał znów go porazić. Już coś zaczęło syczeć i rozjaśniać ramiona czarnookiego (...)" - myślę, że to drugie "już" jest zbędne; po "porazić" może być przecinek i reszta zdania - "coś zaczęło syczeć (...)"
    To mi się tak rzuciło najbardziej w oczy.
    Ale mimo drobnych usterek rozdział mi się bardzo podobał i kurde, ja chce wiedzieć, co będzie daaaaleeeeeeeeeeej! ;_______;
    I tak w sumie... to Naruto opowiedział Sasuke o sobie? Znaczy, o tym kluczu tak (nawiasem mówiąc jestem ciekawa o co w tym chodzi), ale o swoich mocach i w ogóle, chyba jeszcze nie? Ugh... czemu jestem tak niecierpliwa. >_<

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  5. ahhh jaka ja jestem szczęśliwa, że zaczęłam czytać tego bloga :) masz taki talent, jakiego wielu ludziom brakuje :) tak bardzo podoba mi się to opowiadanie, że normalnie ciekawość mnie zżera, co będzie działo się dalej :) mimo iż oni mają te swoje przepychanki między sobą, to wygląda t tak słodko że normalnie się roztapiam :) i mam nadzieję, że wszystko się ułoży i chłopcy będą razem :) czekam na nowy rozdziałek
    Pozdrowionka :*

    Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentarz poprzedzający: tak, wiem co znaczy pisać dla siebie, inaczej nikt raczej nie stworzy niczego dobrego. Trzeba umiec pisać dla siebie, by pokazać to innym. Ale jednak ja lubię poczytać komantarze, nawet te z krytyką. A te miłe, ale konstruktywne - motywują, jak czasami nei ma się checi.
    Komentarz własciwy: Powaliłaś mnie na łopatki. Sakura facetem!!! I powiem ci, że gdybym przeczytała to gdzie indziej, to stwierdziłabym pewnie, ze ktoś z nudów wymyśla głupoty, ale u ciebie to wyszło tak humorystycznie, że nie mam ci tego za złe. Wręcz przeciwnie, rozbawiło mnie to jak cholera. Geylord... hehehehehhe nie moge, Naru był najlepszy: tez bym zmienił płeć jakbym nazywał sięgeylord:D A co do reszty, słowa Sasuke: Obietnice są po to by je łamać, no niestety ma rację, tak już jest. I ten ich dialog: I mnie nie zostawisz, nigdy? - Zapomnij, nie zniszcze sobie zycia Epic!:)
    Coż ja moge powiedzieć... Czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku!! Tak bardzo podoba mi się to opowiadanie, że nie mogę doczekać się nowego rozdziału :) to jak to wszystko opisujesz mnie powala :) te wszystkie opisy i dialogi, no i oczywiście Naru jest tak rozbrajający że wymiękam xD tylko mogło by się coś między nimi już zacząć dziać bo nie mogę wytrzymać bez czegoś mocniejszego :) czekam na nexta :)

    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie, bardzo mi się podoba, mało błędów, dobra stylistyka, rozbudowana fabuła, akcja nie leci na łeb na szyję. Naprawdę jestem miło zaskoczona. Rozbawiło mnie to, że Sakura zmieniła płeć XD biedna, teraz już zupęłnie straciła szansę i Sasuke, o ile w ogóle kiedykolwiek je miała ;) Podoba mi się, że Naruto jest silny, nie lubię jak ktoś robi z niego ciamajdę i biedaka, którego wiecznie trzeba ratować ;)
    Pozdrawiam ciepło, na pewno tutaj wrócę XD
    Akame

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.