sobota, 4 lipca 2009

7. Refuge

Rozdział wcześniej ze względu na prośbę Naruki-chan. Mam nadzieję, że Hibari również zdąży przeczytać ^-^

Kiedy wrócili, dziewczyna już na nich czekała przed drzwiami do domu. Dłubała w zębach i patrzyła na swoje buty.
- I jak poszło? – Zagaił blondyn, gdy weszli na posesję.
- Hmm… dobre pytanie.
- Wyrzucił cię z domu? – Zapytał Sasuke bez ogródek stając przed dziewczyną.
- Nie. Powiedział, że mogę zostać. W końcu jestem jego dzieckiem, nie może mnie wyrzucić. Ojciec chce cię poznać, dlatego zaprosił nas na kolację. Pewnie będzie się pytał, czy nie przeszkadza ci to kim jestem.
- A ty się boisz co powiem? – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak.
- Nie martw się. Nie jestem aż takim chamem na jakiego wyglądam.
- Nie? – Naru spojrzał na bruneta jakby właśnie powiedział, że on kiedyś był zakonnicą, która zgrzeszyła z gejem i teraz mają syna.
- Dla ciebie jestem – uśmiechnął się do niego złowieszczo i pstryknął w nos. Blondyn się naburmuszył.
- Spadaj!
- Geylord! Chodź do stołu! Przyszli już twoi przyjaciele? – Z domu rozbrzmiał piskliwy głos matki Sakury.
- Tak, już idziemy! – Odkrzyknęła jej dziewczyna. Miała bardzo podobny ton do swojej matki. Jej jednak był nieco mocniejszy. Naruto zachichotał.
- Nie wiem czemu zmieniałaś imię. Geylord brzmi tak… tak rasowo. – Przyjaciele spojrzeli na niego. W oczach Sakury zobaczył szczerą nienawiść, gniew, który wkrótce go zabije. W oczach Sasuke… rozbawienie. Chociaż miał grobową minę, pewnie śmiał się teraz w duchu z żartu blondyna.
- Jeszcze jedno słowo, a będziesz jadł z psami – warknęła i weszła do domu.
- Na kolacji raczej się hamuj – ostrzegł go brunet i również wszedł do mieszkania.
- Nie wiem czy dam radę! – Westchnął cierpiętniczo Uzumaki, rozkładając ręce w geście bezradności. – W takim towarzystwie trudno zachować powagę…

~~***~~

- Ty jesteś Uchiha? – Starszy mężczyzna zwrócił się do Sasuke, gdy tylko wszedł.
- Tak. Miło mi pana poznać – nawet nie mrugnął, gdy ojciec dziewczyny wpatrzył się w niego intensywnie.
- Kogoś mi przypominasz, ale nie wiem kogo – mruknął uśmiechając się lekko i poklepując go po ramieniu.
- Mam nadzieję, że nie jakiegoś przestępcę – przywitał się blondyn z bananem na gębie. Uchiha zmierzył go morderczym spojrzeniem.
- Jestem biznesmenem, nie bandytą – syknął wściekle kierując się do kuchni.
- Och z pewnością! Wyglądasz na takiego kochaniutki. A w jakiej firmie pracujesz? – Zapytała pani domu, gdy wniosła na stół kawałki kurczaka. Blondyn skrzywił się z niesmakiem. Sasuke szturchnął go łokciem w żebro.
- W Toshibie.
- To wielka firma. – Zauważył z uznaniem mężczyzna.
- Tak proszę pana.
- Mów mi tato – uśmiechnął się mężczyzna.
- Dobrze… tato – brunet skrzywił się niezauważalnie. Kurwa, w co on się wpakował?! Odwrócił się do blondyna, który patrzył na niego od dobrych kilku minut. Uniósł brwi widząc jego wyraz twarzy.
- Patrz ile tam nawaliła tłuszczu!
- I co z tego?
- To niezdrowe, nie zjem tego.
- Jakiś problem chłopcy? – Zapytała kobieta wnosząc dwa rodzaje sałatek.
- Nie, nie proszę pani – uśmiechnął się do niej blondyn.
- A ty chłopcze kim jesteś?
- Eee… - Naruto spojrzał na niego inteligentnie.
- To nasz przyjaciel tato. Bardzo mi pomógł znaleźć pracę i zaopiekował się mną, gdy nie miałam domu.
- W to nie wątpię. Widać, że lubi chłopców.
- Tato!
- A nawet jeśli bym lubił, to coś złego? – Uzumaki zmarszczył brwi, patrząc wyzywająco na pastora.
- Oczywiście, że tak! To grzech, choroba! – Wykrzyknął ojciec dziewczyny uderzając ręką w stół.
- Niby kto tak twierdzi? – Nagle do rozmowy włączył się Sasuke.
- Kościół. Dwaj mężczyźni w związku są czymś obrzydliwym, brudnym. Powinno się ich zamknąć w zakładzie dla obłąkanych! A jeszcze te cioty mogą się żenić i dziecko adoptować! To już szczyt wszystkiego! – Sasuke poczuł jak niebieskooki podnosi się minimalnie. Szybko złapał go za spodnie i pociągnął w dół, tak, żeby rodzice Sakury nie widzieli. Spojrzał na niego groźnie.
- Nie proszę pana, Naruto nie jest homoseksualistą.
- No nie wiem, nie powiedziałbym… - mruknął sceptycznie mierząc go uważnie.
- Niby dlaczego? – Zapytał wściekły blondyn patrząc na pana domu spode łba. Jasna grzywka zasłaniała mu oczy, za co Sasuke podziękował w duchu. Czuł, że Naruto nie jest sobą…
- No nie wiem po prostu niektórzy mają to wypisane na twarzy.
- A teraz co pan widzi na mojej? – Odezwał się grubym, męskim głosem. Matka Sakury spojrzała na niego wielkimi oczyma, tak jak i sama dziewczyna. Ojciec ku zdziwieniu bruneta pozostawał niewzruszony.
- Widzę nienawiść i słabość. – Niebieskooki szarpnął się na krześle, jednak przed następnym ruchem powstrzymała go dłoń Sasuke zaciskająca się na jego udzie.
- Ah ten Naruto! Z nim nie można się nudzić! – zaśmiała się Sakura widząc, że coś jest nie tak. Ojciec różowo-włosej automatycznie skierował ku niej nienawistne spojrzenie.
- Wiesz, że Geylord był kiedyś mężczyzną? Prawdziwym mężczyzną – dodał, przelotnie patrząc na blondyna.
- Tak wiem.
- I nie przeszkadza ci to?
- Niby w czym? Tato – zaakcentował mocno ostatnie słowo – żyjemy w XXI wieku. Teraz wszystko jest na porządku dziennym – uśmiechnął się groźnie. Naru słysząc jego ton pobladł momentalnie.
Ojciec Sakury prychnął.
- Wierzysz w Boga młody człowieku?
-N…
- Tak tato. Oczywiście, że tak. Tylko Sasuke zwątpił, wiele przeżył. Przyjechałam tutaj również po to, byś go nawrócił. Wiesz przecież, że tylko ty jesteś na tyle silny.
- Tak, masz rację Geylordzie. Dobrze, że przyjechałeś do mnie. Bardzo mądrze zrobiłeś. A teraz zabierzmy się za posiłek. – Naruto już wyrwał się do sałatki nakładając ją sobie wielkimi garściami, gdy ojciec dziewczyny uderzył w stół – Co to ma być?! Najpierw modlitwa później posiłek! – Krzyknął na chłopaka, który spojrzał na niego dziwnie przekrzywiając lekko głowę. Skrzywił się lekko, gdy poczuł buta Sasuke na swojej stopie.
- Pprzepraszam – wystękał. Ojciec złożył ręce w geście modlitwy.

Dopiero po dziesięciu minutach zaczęli jeść. Atmosfera przy stole była tak gęsta, że można było ją kroić nożem na równe kawałeczki i układać równo jeden na drugim. Sztuczna uprzejmość względem Naruto i Sakury wywoływała w Sasuke dziwną irytację. Wprawdzie rodzice dziewczyny w pełni go zaakceptowali, jednak brunet zdawał sobie sprawę, że tylko z powodu jego rzekomej pozycji w społeczeństwie. Ciekawe co by powiedzieli, gdyby poznali prawdę. Uśmiechnął się ironicznie wyobrażając sobie ich miny, a później krzyk, gdy Sasuke patrzy na nich w ten szczególny sposób. Dawno już przestał się powstrzymywać przed wizjami morderstw, które zazwyczaj się urzeczywistniały. Ale jeśli z tymi ludźmi ma wytrzymać kilka tygodni, musi jakoś się opanować.
- Dziękujemy bardzo za kolację. Była wspaniała, jest pani cudowną kucharką – ukłonił się grzecznie i wstał od stołu. Tak samo zrobił również Naruto.
- Dziękuję bardzo chłopcze. Geylord zaprowadź gości do ich pokoju. Na poddaszu – dodała gospodyni, gdy napotkała pytający wzrok swojego dziecka.
- Chodźcie – mruknęła Sakura i poczłapała ze spuszczoną głową na górę. Chłopcy zabrawszy bagaże z holu poszli za nią.
- Denerwuje cię to, że cały czas zwracając się do ciebie tak jak do swojego syna prawda? – Zapytał Naruto, gdy mijali korytarz drzwi.
- Oczywiście, że tak matole! – Syknął w jego stronę Sasuke, gdy różowo-włosa nawet się nie odwróciła. Doszli do małym schodów prowadzących na najwyższe piętro.
- Nie chcecie nas czasem ulokować na strychu? – Buzia Naruto się nie zamykała.
- Nie przerobiliśmy go na pokój gościnny. Rodzice chyba nie chcą byście byli w głównym pokoju gościnnym obok ich sypialni – uśmiechnęła się słabo i weszła po stromych schodach na górę. Otworzyła klapę i zabrała podaną przez blondyna torbę wykładając ja na górę. Były w niej rzeczy zarówno Uzumakiego, jak i Uchihy.
- A gdzie twoja walizka?
- Już w pokoju. Nie martw się Naruto nie wyrzucą mnie przed dom. Mój ojciec jest w końcu pastorem, co by ludzie powiedzieli, gdyby zrobił coś takiego. Zresztą… i tak już jestem na językach po tym co zrobiłam – westchnęła siadając na jednym z łóżek. Chłopcy rozejrzeli się po pokoju. Ściany znajdowały się pod skosem łącząc się u szczytu. Drewniana podłoga skrzypiała pod każdym krokiem, a pastelowe ściany odbijały od siebie zwodniczy blask lamp. Dwa niskie łóżka stały blisko siebie dzieląc tę samą szafkę nocną. Wielki, wzorzysty dywan dodawał pomieszczeniu urokowi.
- Fajnie tutaj – niebieskooki uśmiechnął się skacząc na łóżko bliżej poddaszowego okna. Sasuke westchnął.
- Za jakie grzechy muszę z tobą mieszkać?
- No wiesz… zawsze możesz zejść do mnie na dół. Mam pokój naprzeciwko schodów – Sakura uśmiechnęła się do niego nieco pogodniej.
- Taaa, żeby twój ojciec mnie później dopadł i mi jaja odciął?
- Tylko by spróbował – wydukał niewyraźnie blondyn z twarzą przy poduszce. Oczy zaczynały mu się powoli zamykać.
- Śpijcie już. Po prawej stronie schodów jest łazienka. Ja idę do swojego pokoju. W razie co przychodźcie – uśmiechnęła się jeszcze na pożegnanie i znikła na schodach zamykając jednocześnie klapę.
- Idę się wykąpać – mruknął Sasuke, a gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi odwrócił się do Uzumakiego. Chłopak już smacznie spał wtulony w miękki koc. Brunet uśmiechnął się i przykrył go kołdrą.
- Dobranoc młocie.

~~***~~

Z krainy słodkich snów wyrwał blondyna nieprzyjemny trzask. Uchylił zaspane powieki, żeby zobaczyć jak Sasuke patrzy na niego z ironicznym uśmiechem. Zamrugał kilka razy, by zyskać większą ostrość widzenia.
- Z czego się tak cieszysz draniu? – wyjęczał zdając sobie sprawę, że w pokoju jest nieprzyjemnie jasno.
- Mmm… no nie wiem, może ty mi powiesz?
- Co? – Podniósł się do siadu – O co ci znowu… - spojrzał na swoją rękę w spodniach. Cholera jak ona się tam znalazła?! Przecież nic mu się nie… śniło. Jego usta wygięły się w grymasie. No tak śniło mu się jak maca Sasuke. Do diabła!
- Może ci ją pomogę wyjąć. Zacięła się? – Zapytał brunet z udawanym zmartwieniem i już znalazł się przy chłopaku. Zanim ten zdążył cokolwiek zarejestrować Uchiha już włożył rękę do spodni blondyna i znalazł jego dłoń, która niewinnie muskała członka. Niebieskooki oblał się soczystym rumieńcem, gdy dłoń bruneta splotła się z jego. Palce mężczyzny dotknęły przyrodzenia chłopaka. Sasuke powoli wyjął ich ręce. Uzumaki był w tym momencie całkowicie bezwładny. Czarnooki gdyby chciał mógłby zrobić z nim co tylko chciał…
Ten jednak wstał z łóżka i podszedł do swojej walizki.
- Sasuke! – Syknął wściekle mniejszy chłopak wodząc spojrzeniem za sylwetką przyjaciela.
- Słucham?
- No chodź tutaj do cholery, draniu!
- Niby po co?
-…
Zapadła chwila ciszy.
- Sasuke?
- Hm?
- Co robisz?
- Przebieram się.
- A dlaczego tu?
- A gdzie to mam robić, u Sakury? – mruknął odwracając się do niego przodem. Naruto wciągnął ze świstem powietrze, patrząc zafascynowany na jego mięśnie. Musiał przyznać przy brunecie wyglądał jak mały chłopiec. Mimowolnie zjechał wzrokiem na krocze Uchihy, które opinały bokserki. Zaczerwienił się mocno, patrząc na jego męskość. Przygryzł wargę, czując jak temperatura jego ciała niebezpiecznie rośnie. Nie mógł jednak oderwać od niego spojrzenia.
- Sasuke… - brunet podszedł do niego wolnym krokiem i kucnął naprzeciwko chłopaka. Przejechał delikatnie dłonią po jego policzku.
- Słucham Naruto?
- Jesteś draniem, wiesz?
- No wspominałeś coś… - chuchnął w jego usta, które jak na zawołanie się otworzyły -… kiedyś. – Przejechał językiem po wargach chłopaka. Po chwili odsunął się od niego. – Smakujesz cytryną.
- A ty pachniesz… pachniesz tak intensywnie i ostro. Co to za zapach? – Naruto miał zamglone spojrzenie. Patrzył nieprzytomnie na twarz Uchihy, który uśmiechnął się dziwnie.
- To krew.
- Phy! Jasne.
- Serio – szepnął mu do ucha liżąc je zachłannie. Złapał delikatnie ramiona chłopaka i zmusił, żeby się położył. Wszedł na łóżko i zawisł nad nim. Niebieskooki drżał czując ciało mężczyzny tak blisko, tak…
- Ah! – jęknął czując dłoń bruneta na swoim kroczu. Dotykał go mocno i pewnie.
- Dobranoc Naruto - szepnął Uchiha i pocałował delikatnie ucho mniejszego chłopaka, który wygiął się w łuk. Chciał otrzeć się całym sobą o czarnookiego. Jednak gdy wykonał ruch brunet był już poza jego zasięgiem. Warknął patrząc wściekłym wzrokiem w jego stronę. Blade ciało zniknęło pod kołdrą a czarne oczy patrzyły na niego rozbawione. Naruto nie spuścił wzroku patrząc z uporem na Uchihe.
- Nie wiedziałem, że pochodzisz z Japonii. Czemu mi nie powiedziałeś? – Powiedział po chwili. Nie lubił milczeć. Od zawsze.
- Czy to takie ważne? – Sasuke wzruszył ramionami.
- Tak. Dla mnie to ważne. Tak jak dla ciebie to kto się mną opiekuje.
- Już mi powiedziałeś – uśmiechnął się do niego chytrze.
- A wiesz kto to jest? – Blondyn niemal bezbłędnie skopiował jego uśmiech.
- Powiesz mi.
- Może kiedyś… Nie wiem czy teraz zasługujesz.
- Jesteś młotkiem.
- Chyba to zaraźliwe – zachichotał, gdy o mało nie dostał poduszką w twarz.
- Matoł… - mruknął Sasuke i również się zaśmiał.
- Teme? Co teraz będziemy robić? Bo obiecałeś mi, że pomożesz znaleźć klucz.
- Jutro możemy iść go szukać.
- A co powiemy Sakurze?
- Że idziemy do biblioteki.
- Po co?
- Znaleźć ten cholerny klucz – Sasuke wstał i poszedł po poduszkę. Gdy przechodził koło blondyna uderzył nią w wystający spod kołdry tyłek chłopaka.
- Draniu! – Krzyknął niebieskooki, ale został zlekceważony przez Uchihe, który położył się na łóżku i odwrócił do niego plecami.
- Dobranoc Teme.

~~***~~

- Naruto! – brunet stał nad chłopakiem, który spadł jak suseł z lekko otwartymi ustami i śpikiem wysuwającym się z nosa za każdym razem, gdy niebieskooki robił wydech. – Naruto wstawaj! – Potelepał nim trochę na wszystkie strony zanim niebieskooki w końcu uchylił smętnie powieki.
- Co chszesz draniu?! – Wymamrotał rękawem wycierając nos.
- Wąż ci z jaskini wyszedł – powiedział Uchiha i odszedł od łóżka.
- Co?! – Uzumaki natychmiast wyskoczył z posłania patrząc na swoje spodnie. Odetchnął z ulgą, gdy jednak nic z nich nie wyszło. – O czym ty pieprzysz Uchiha? – Zmrużył wściekle oczy i spojrzał z chęcią mordu na brunecie, który nieświadomy zagrożenia wypakowywał właśnie swoje ubrania z torby.
- W nosie. Przez chwilę myślałem, że to jakaś nowa biżuteria made in China.
- Jesteś walnięty – burknął tylko chłopak i podszedł do walizki.
- I wzajemnie.
- Gdzie moje ciuchy? – podrapał się po karku patrząc uważnie do środka.
- A jak myślisz? – Uśmiechnął się do niego chamsko, z satysfakcją patrząc na zmiany na twarzy Uzumakiego.
- Gdzieś tyś je dał?!
- Nie wiem, poszukaj – mruknął, kończąc układanie ubrań w półce. Każda para spodni była równo złożona. Koszule nie miały nawet zagięcia. Wszystko było idealnie poukładane. Ułożone od rodzajów tkanin, aż po kolory. Sasuke uśmiechnął się z siebie dumny patrząc na swoje dzieło. Uwielbiał porządek. Przesunął kawałeczek zwinięte skarpetki. Idealn…
- Coś ty do jasnej cholery zrobił z moimi rzeczami, draniu?! – Jego harmonijny spokój zburzył pewien blond-włosy matoł o bardzo ładnych oczach i niezwykle seksownym tyłku. Odwrócił się powoli w jego stronę.
- Wypakowałem ci ubrania.
- Wypakowałeś?! – właściciel zgrabnych pośladków spojrzał na niego tępo – WYPAKOWAŁEŚ?! – Złapał się zabawnie za głowę z niedowierzaniem patrząc na bruneta. – Czy to – wskazał na stertę ubrań pod jego łóżkiem – wygląda na wypakowanie mi ubrań? – Sasuke spojrzał na niego z zastanowieniem, po czym wzruszył tylko ramionami i zszedł na dół. Uśmiechnął się, kiedy usłyszał jak blondyn mówi do siebie coś wściekle po chińsku.

6 komentarzy:

  1. Zdążyłaaaaaaam! Juuupiiiiii! *dziki taniec radości*
    Rozdział bardzo mi się podobał, wiekszych błędów nie zauwazyłam, prócz:

    "Wyglądasz na takiego kochaniutki. " - przypuszczam, że miało być "kochaniutkiego".

    "(...) kroić nożem na równe kawałeczki i układać równo jeden na drugim." - tak to podwójne "równe" mi nie pasuje, bez tego drugieo mogłoby się obejść.

    W sumie to tyle, co mi się w oczy rzuciło. xD
    Rozdział wyszedł Ci bardzo fajnie i zabwanie. Przy "Geylord brzmi tak… tak rasowo" zaczęłam śmiać się jak wariat. *chichocze* No i odzywki Uchihy są powalające. xPP Ale tatusia to Sakura ma, współczuje jej, co jak co, ale fanatyzm jest groźny, dziwić się potem, że syn znienia płeć. xDDD
    W kazdym razie pobawie si w jurora i powiem: Jestem na tak! xDDD


    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny i żebym miała sporo do nadrabiania jak wrócę. xDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzienx!! Dzążyłam!! Bardzo mi się podobało, jak zwykle;] Bardziej się zorpiszę, jak wrócę, papatki i życz mi fajnej wiarki na koloni mój Młotku, całuski;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie. Sasuke jest naprawdę wredny, tak zostawić biednego, napalonego Naruto ;) Zresztą blondynek też nie daje sobie w kaszę dmuchać, za co składam Ci stokrotne dzięki. Nic gorszego niż słodziachny Uzumaki w spodniach w krateczkę. Już jak kupował ubrania trzymałam kciuki, aby było to coś normalnego ;)
    Ojciec Sakury to istny tyran, nie wiem jak oni wytrzymają tak długo w tym domu, ja bym uciekła z wrzaskiem XD
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, jest naprawdę dobry i mogę to powtarzać w nieskończoność, właśnie dlatego zwróciłam uwagę na to opowiadanie, bo z natury jestem kapryśna ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejną część :)

    Akame

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się. noteczka podobała, to było cuodnwe. Cud, miód i czekolada. Czkema już na niusa. Pozdereczki :*::*:*:*:*:*

    Cloud

    OdpowiedzUsuń
  5. Super.
    Podoba mi sie, ż enie pomijasz tej ich trasy i wszystko tak kolejno opisujesz. No i to jak opisujesz! Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. No Sasuke prowokuje i prowokuje Naruto, a potem nic sobie z tego nie robi. Menda z niego, ale to w końcu Uchiha. Sakurze współczuje rodziny, a to imię Geylord cały czas rozwala mnie, zwłaszcza w komentarzach Naruto. I jaki wybredny, kurczak ma za dużo tłuszczu hehehe. Ciekawa jestem jak im wyjdzie to mieszkanie w jednym pokoju, bo jak Sasuke ciągle będzie tylko prowokował i nic, to Uzumaki może się w końcu "zdenerwować" i będzie ciekawie.
    Sorki, że tak krótko, dopiero znalazłam chwilkę czasu. Nawet Rywali nie mam kiedy pisac:( No ale u Ciebie jak widzę systematycznie, co mnie cieszy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.