niedziela, 12 lipca 2009

9. Refuge

Uwaga!
Ciekawostka:
Koko "Naruto" zna g(ł)ównie z telewizji Jetix. Odcinków w oryginale oglądała tylko kilka. Ja nawet Shippundena nie znam! ^.~ Mang nie czytuje.
Nie jestem jakąś tam szczególną fanką tego ® Naruto.
Naprawdę trudno jest mi zapamiętać jak Naruto mówił gdzie w czym ^-^` serio. Bo z tego co się orientuję wszędzie mówił co innego. Musicie mi więc wybaczyć tego typu błędy, a za 'kumalskiego' przepraszam. Obiecuję, że jeśli nie będę czegoś wiedzieć to się was zapytam ^-^



Rano nie rozmawiali już na temat zapachu i smaku ust Sasuke. Naruto był już normalny. Śmiał się, żartował i dużo gadał. Przeprosił ojca Sakury, ale przyszło mu to niezwykle ciężko. Cały czerwony na twarzy wydukał formułkę grzecznościową, którą wymyślił Uchiha, a pastor kazał mu powtórzyć jeszcze raz to, co powiedział. Później łaskawie mu wybaczył. Rozpoczął kazanie przeznaczone specjalnie dla blondyna, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Pan Fajfus? – Zapytał gość patrząc uważnie na pana domu.
- Tak w czym mogę pomóc?
- Ktoś chciałby z panem rozmawiać. Czeka przed domem, proszę za mną. – Chłopcy słysząc to spojrzeli bacznie po sobie. Ktoś. Niemożliwe, żeby tak szybko ich wytropili. Naruto mafią Sasuke za bardzo się nie przejmował, ale Suna… nawet oni nie byli w stanie tak szybko dojść do tego, gdzie znajduje się ich wróg. Cholera, cholera, cholera i co teraz?! Spojrzał spanikowany na bruneta, który gestem głowy wskazał schody. Odeszli od stołu dziękując gospodyni, która rozmawiała o czymś w kuchni z córką. Gdy znaleźli się na klatce schodowej wyjrzeli przez okno.
- Myślisz, że to ktoś z kasyna? – Zapytał w końcu brunet patrząc na mężczyznę stojącym przez czarnym BMW. Samochód był równie luksusowy, co bryka Sasuke.
- Nie, a przynajmniej nie wygląda.
- Musimy się zmyć! – Uchiha już miał iść na poddasze, gdy blondyn złapał go za ramię.
- Nie. Zostaniemy tutaj. Jeśli zjawi się Suna, to na pewno nie z kimś takim – wskazał na mężczyznę, który właśnie wręczał jakiś pakunek pastorowi.
- Może to pułapka?
- Gaara jeszcze nie wie z kim ma do czynienia. Na razie będzie nas szukał jak zwykłych przestępców.
- Mam nadzieję – mruknął Sasuke i spojrzał ostatni raz na gościa. – Idziemy do biblioteki?
- Tak, najwyższa pora wziąć się za robotę.
- To twoja pierwsza inteligentna wypowiedź odkąd cię poznałem.
- Teme! – Krzyknął Naruto rzucając się na bruneta. Przygwoździł go do ściany.
- Takiś chętny? – Zapytał mężczyzna z kpiącym uśmieszkiem.
- A wytrzymasz takie tempo? – chłopak zaczął się powoli zbliżać do bruneta. Owiał jego usta oddechem. Uśmiechnął się, kiedy poczuł dłonie na swoich pośladkach.
- Sasuke! Naruto! Jesteście tam? – z salonu dobiegł ich głos Sakury. Odsunęli się momentalnie od siebie.
- Tak już idziemy! – gdy zeszli, dziewczyna spojrzała na nich groźnie z rękami założonymi na biodrach.
- Znów chcieliście iść beze mnie? – Spytała marszcząc brwi. Brunet stojący na niebieskookim i westchnął cierpiętniczo.
- Sakura mamy ważne sprawy do załatwienia.
- Mogę wam pomóc. Umiem wiele rzeczy.
- W to nie wątpię – burknął blondyn przewracając oczami.
- Coś sugerujesz? – Dziewczyna spojrzała na niego mrużąc wściekle oczy.
- Naruto chciał tylko powiedzieć, że lepiej byś zajęła się kontaktami z rodziną. No wiesz, odnawianiem więzi i takich tam – Sasuke zaczął się powoli cofać w stronę drzwi. Naruto stał patrząc na niego nic nie rozumiejąc.
- Ale ja chcę wam pomóc – Naciskała.
- Wiesz, są ważniejsze sprawy, od naszych głupich pomysłów – uśmiechnął się, a w następnej minucie zniknął za drzwiami wejściowymi.
-Eee… no to pa! – Uzumaki puścił się biegiem w ich kierunku, bojąc się, że różowo-włosa się na niego rzuci, czy potraktuje go jakąś niewybredną torturą za to, że jej miłość właśnie nawiała.

~~***~~

- Aleś ty niekumany – mruknął do chłopaka Sasuke, gdy ten znalazł się koło niego. Kierowali się właśnie do biblioteki.
- Sam jesteś niekumany! Jak to jest do cholery, że ty zawsze umiesz wymyślić jakąś sensowną wymówkę i wszyscy ci wierzą?!
- Bo to trzeba mieć tu młotku – Sasuke postukał palcem w czoło niebieskookiego i uśmiechnął z kpiną.
- Ta tylko, że ci co mają tu – palce Naruto wylądował na czole bruneta – mają też tu – teraz Uzumaki namalował kółko wokół skroni swojego przyjaciela. – Draniu – dodał z uśmiechem i puścił się pędem przed siebie, gdy dłonie czarnookiego o mało go nie dotknęły. Roześmiał się słysząc przekleństwa pod jego adresem. Matoł. Sasuke pobiegł za nim. A jak go złapie to nie ręczy za siebie. Mijani ludzie patrzyli na niego zaspanym wzrokiem. Rozpoczynali kolejny nudny dzień życia. Zabawne… on miał aż za dużo rozrywki z tym debilem. Gdy dobiegł do biblioteki zdyszany chłopak czekał na niego już przed drzwiami budynku. Jego oczy błysnęły groźnie, gdy znikał za dębowym wejściem. Uchiha warknął zdenerwowany, jednak po chwili uśmiechnął się cwanie. Usiadł na kamiennych schodach i wystawił twarz do słońca. Dopiero zaczynało grzać, dlatego było bardzo przyjemnie…
- Draniu! – Rozległ się krzyk za jego plecami. Nawet się nie odwrócił. – Sasuke chodź tutaj! – Zero reakcji. – Teme, do cholery mówię do ciebie! - dziecinny głos coraz bliżej. Uśmiech czarnookiego poszerzył się. – Sasuke – ktoś nagle szepnął mu go ucha. Drgnął. – Sasuke potrzebuję cię. – Poczuł język za uchem i uśmiech zszedł mu z twarzy. Tym razem nie da się tak łatwo przekupić. Chłopak musi się bardziej postarać. – Sasuke pamiętasz, że jesteś Sprite? Ja jestem pragnieniem – ręce niewinnie sunące po ramionach. – Co zrobisz z pragnieniem, Hmm?- zapytał całując delikatnie jego kark. Kurwa. Brunet odwrócił się, patrząc na blondyna z wyższością.
- Czeka cię kara – rzekł patetycznym tonem, wstał i wszedł do biblioteki. Po chwili taszczył kilka grubych tomiszczy. Nie widział nic, prócz zakurzonych okładek. Naruto podbiegł do niego i zabrał mniejszą połowę ksiąg. Brunet spojrzał na niego sceptycznie, a chłopak widząc jego wzrok wzruszył tylko ramionami.
- No co? Jesteś większym gorylem ode mnie, to nieść będziesz więcej. Sam powiedziałeś, że ze mnie to chuchro jest.
- Powiedziałem coś jeszcze.
- Co?
- Że jesteś matołem.
- Wypchaj się papierem! – Niebieskooki wystawił mu język, schodząc ostrożnie po schodach.
- Jak się nim wypcham, to nie będziesz miał z czego się edukować.
-… No racja. – Naruto niewiele myśląc podrapał się po karku. Wszystkie książki wypadły mu z rąk i sturlały się na sam dół schodów. Spojrzał wystraszonym wzrokiem na Uchihe, który widząc go chciał załamać ręce. Powstrzymał się jednak.
- Gdzie idziemy? – Zapytał, kiedy blondyn w końcu pozbierał książki.
- Eeee… na pustynię?
- Zapomnij. Nie mam zamiaru się tam smażyć.
- No to gdzie niby? Znasz jakieś lepsze miejsce?
- Niedaleko jest małe jezioro. Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał. – Oczy Sasuke błysnęły groźnie. Wyczuł jak Uzumaki przełyka ciężko ślinę.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Jesteś pragnieniem, zapomniałeś?
- Nie – chłopak spuścił głowę.
- No to się nie leń, tylko chodź.

Gdy doszli lekko zalesionego obszaru, zobaczyli małe jeziorko. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Usiedli pod najdalszym drzewem i otworzyli książki. Po kilku godzinach, Naruto położył się na trawie. Uśmiechnął się widząc wzrok Sasuke.
- Mówiłem ci, że mnie to męczy.
- Nie wątpię.
- Lubisz ojca Sakury?
- Nie.
- Ja też go nie lubię – nagle uśmiech zszedł mu z twarzy – traktuje mnie jak kogoś gorszego – westchnął i zwrócił głowę ku niebu, nie patrząc na bruneta. Mężczyzna tymczasem spojrzał na niego uważnie.
- Zrozum go, ma kompleksy.
- Niby jakie?
- A ty byś nie miał jakbyś się nazywał Fajfus? – uniósł brwi do góry, z lekkim uśmiechem witając zmianę na twarzy niebieskookiego.
- No… pewnie tak. Sakury też miała. A teraz też się nazywa Fajfus?
- Nie, Haruno. – Naruto zaśmiał się.
- Zdecydowanie lepiej niż Geylord Fajfus.
Zapadła cisza. Niebieskooki patrzył chwilę na niczym niezmąconą taflę jeziora, po czym wrócił do lektury. Uchiha uśmiechnął się pod nosem. Jak na razie nie będzie nic robił. Zaczeka. W końcu maja czas, a czekanie na pewno się opłaci. Naruto był jak deser lodowy. Najlepiej smakował, gdy był dobrze zmrożony…

~~***~~

Przez kilka następnych dni nic tylko czytali, rozmawiali, wracali do domu Sakury i spędzali z nią czas. No i czasami jeszcze z jej znajomymi. Rodzice dziewczyny czasem męczyli „parę narzeczonych” pytaniami, sugestiami, aluzjami, jednak w końcu dawali za wygraną. Najgorsze jednak było to, że cała szopka powtarzała się następnego dnia. I tak w kółko.
W czwartek mijał tydzień odkąd przyjechali do Miles City. Mafia się nie pokazywała, w księgach niczego nie znaleźli, a Naruto był coraz bardziej sfrustrowany. Sasuke również nie pomagał. Mężczyzna zaczął traktować go z lekkim dystansem. Zastanawiał się dlaczego. Od ich rozmowy przed biblioteką nie było już dwuznacznych uwag i gestów. Zamiast tego blondyn dostał dodatkową porcję ironii, złośliwości i milczenia. Milczenia, które z każdą kolejną sekundą zaczynało go bardziej denerwować. Jego cierpliwość sięgała granic. Nie będzie tak żył! A drań nie będzie się tak zachowywał!
- Teme! – Wykrzyknął podsycany przez Kyuubiego. Siedzieli właśnie na jakiejś skale na pustyni. Zbliżał się już wieczór, więc słońce nie było uciążliwie. Wiał przyjemny, orzeźwiający wietrzyk.
-Co? – Mężczyzna podniósł wzrok znad „Kultury starożytnych Chin”, kolejnej z licznych historii całego Państwa Środka. Niebieskooki podejrzewał, że jego wiedza znajduje się już na poziomie Uniwersyteckim. Naruto… Naruto czytanie szło trochę gorzej.
- Znalazłeś coś? – Spytał na czworaka zbliżając się do czarnookiego, który patrzył na niego bez wyrazu.
- Może.
- Może?
- Może. – Uzumaki przymknął na chwilę oczy i policzył do pięciu. Kiedy je otworzył Sasuke gdzieś zniknął. Rozejrzał się zdziwiony i już miał się odwrócić, gdy ktoś brutalnie przycisnął go do skały. Obrócił go na plecy.
- Sasuke… - stęknął widząc twarz mężczyzny nad sobą.
- W tych zasranych książkach nie ma nic!
- Szukaj, może akurat coś znajdziesz. – powiedział z nadzieją w głosie blondyn.
- Mam lepszy pomysł – zniżył się tak, że stykali się nosami. Brunet przygryzł delikatnie wargę mniejszego chłopaka. Gdy ten otworzył mocniej usta oczekując czegoś więcej, zęby czarnookiego zacisnęły się nieco mocniej na wardze. Naruto jęknął w proteście marszcząc brwi. Sasuke przegryzł delikatną skórę z zafascynowaniem patrząc w oczy blondyna. Powolnym gestem zlizał kropelki krwi, które pojawiły się na ranie. Uzumaki oddychał ciężko. Czarnooki leżał na nim całym ciałem. Automatycznie zaplótł swoje nogi na biodrach mężczyzny, ocierając się o niego prowokacyjnie.
No dalej zrób coś więcej – mówiły jego oczy. Chciał wyrazić się prośbę w gestach, jednak Uchiha zdawał się w ogóle nie rozumieć zachowania niebieskookiego. Wciąż lizał ranę chłopaka.
- Smakujesz krwią – szepnął po chwili. Oczy Naruto otwarły się szerzej.
- Bo mnie zraniłeś. To chyba oczywiste! – Syknął unosząc się delikatnie w celu złapania oddalających się ust przyjaciela.
- Smakujesz krwią – powtórzył brunet i usiadł na skraju skarpy. Uzumaki, kiedy się w końcu opamiętał dołączył do niego.
- W takim razie smakujemy podobnie.
- Jaki smak ma krew? - Spojrzał na niego z dziwnym, mało spotykanym zacięciem. Sasuke zazwyczaj był władczy, rozkazywał i wydawał polecenia. Wszystko musiało iść po jego myśli. Ale zawsze traktował świat na dystans, z chłodną obojętnością. Naruto nie widział u niego jeszcze takiego uporu. Uśmiechnął się i odpowiedział:
- Smak krwi zależy od jej właściciela.
- Jak smakuje moja krew?
- Jest cholernie ostra jak papryczka chilli. Ta, co podała matka Sakury ostatnio na kolację. Pamiętasz? A ja głupi wziąłem od razu całą garść – zaśmiał się przypominając sobie ten incydent. Później musiał zabrać dwie butle wody na poddasze. Co chwila się budził i pił. A później zlatywał do kibla, ale mniejsza z tym.
- Masz gdzieś wodę pod ręką? – Uśmiechnął się do niego niebezpiecznie.
- A powinienem mieć? – Chłopak podrapał się z tyłu głowy.
- Sądzę, że tak.
Nie zdążył odpowiedzieć. Sasuke po raz kolejny powalił go na skałę. Jego oddech był taki gorący. Niebieskooki oblizał wargi.
- Jesteś Sprite. Powinieneś później ugasić moje pragnienie – mruknął, tuż przed tym jak brunet go pocałował. Na początku delikatnie muskał jego usta swoimi. Jeździł po nich językiem, a jego dłonie dotykały ciała mniejszego chłopaka. Badały je niespiesznie.
- Sasuke… - jęknął, gdy poczuł język na swojej szyi. Niesamowicie gorący i niesamowicie namiętny język, który lizał każdy centymetr skóry. Ręce bruneta stawały się zaś coraz odważniejsze. Właśnie zaczęły badać brzuch Naruto. Chłopak otarł się o niego. Boże jak on uwielbiał jego krocze… Uwielbiał je czuć… Wiedzieć, że gdy to robi czarnooki staje się coraz twardszy…
- Lubisz smak krwi? – Usłyszał tuż przy uchu. Przeszły go dreszcze. Język Uchihy zaczął lizać małżowinę. Cholera, czemu on musi być taż taki… taki…
- Taaak – jęknął nie mogąc się powstrzymać. W odpowiedzi brunet pocałował go namiętnie. Głęboko. Naruto zaczął z pasją oddawać pocałunek. Oddychał urywanie, parząc policzek przyjaciela.
Ahhh….. mocniej.
Otarł się o niego ponownie. Mimowolnie zaczął wyobrażać sobie jak Uchiha wygląda nago. Jaka jest w dotyku jego skóra, jak twardy jest… Uśmiechnął się odrywając od ust Sasuke. Oblizał napuchnięte wargi.
- Jak teraz ugasisz pragnienie?
- Sądzę, że pragnienie ugasi się samo – uśmiechnął się wrednie i wstał. Spojrzał jeszcze na niewielką wypukłość w spodniach blondyna. Podniósł swoją część książek i nawet się nie żegnając poszedł w stronę samochodu. Wyjechali dość daleko. I… i Naruto zorientował się, że nie za ciekawie będzie zostać tutaj samemu, jak czarnooki odjedzie. Wrzasnął za nim i w ekspresowym tempie pozbierał wszystkie książki. Po chwili stał już przy mercedesie. Uchiha uniósł brew i uśmiechnął się ironicznie.
- Pragnienie nie chciało sobie ulżyć? – Zapytał wsiadając do samochodu. Niebieskooki poszedł za jego przykładem.
- A Sprite by go podglądał? Chciałeś mnie tutaj zostawić! – Wymierzył oskarżycielsko palec w kierunku bruneta.
- Nie, nie miałem takiego zamiaru, ale po zastanowieniu…
- Haha! Teraz już za późno draniu! Masz refleks szachisty. – Zaśmiał się opierając o fotel. Był całkowicie odprężony. Spojrzał na Uchihe. W jednej chwili brunet ruszył skręcając ostro. Naruto nieprzygotowany na coś takiego rozlaszczył się na szybie - jak mucha.
- Szachista zrobił ruch. – Sasuke jechał z zabójczą prędkością. Zahamował nagle i Uzumaki wylądował na desce rozdzielczej – A teraz kolejny – ruszył i znów skręcił. Blondyn wleciał na Uchihe, który patrzył na niego w wyższością. – Chcesz zobaczyć jak będzie wyglądał szach-mat?
- Nie, to możesz mi akurat oszczędzić! – stęknął wściekle niebieskooki podnosząc się z kolan kierowcy. – Szopki ci się zachciało odstawiać?! Przez ciebie się uderzyłem draniu! O tutaj – wskazał na głowę – I tutaj! – łokieć. – i tutaj – pokazał brunetowi jeszcze kilka mniej, lub bardziej prawdopodobnych miejsc, które rzeczywiście były narażone na jakieś kontuzję. Sasuke patrzył na niego chłodno.
- Tak mi przykro. Mam pocałować?
- Nie, obejdzie się – burknął Naruto wlepiając wzrok w kierownicę. – Możemy już jechać? – Zapytał w końcu, nie mogąc znieść spojrzenia czarnych oczu. Cholera co za drań!

~~***~~

Wracali w ciszy, słuchając radia. Sasuke właśnie przełączył na swoją ulubioną stację. Tam, gdzie dużo było rocka i metalu. Brunet lubił te klimaty. Uważał, że pokazują czym jest prawdziwe życie. Takie bez słodkości i różowości.
- Nie mam zamiaru słuchać jakichś zdesperowanych nastolatków! – Wrzasnął blondyn, gdy usłyszał pierwsze słowa piosenki. Przełączył stację. Z głośników wydobyły się posapywania jakiegoś rapera. Skrzywił się z niesmakiem. Bez słowa zmienił na poprzednią stacją. Gdy zabrzmiały ostre gitary, Naruto wrócił do hip-hopu.
- Jeśli jeszcze raz to zrobisz zobaczysz jak wygląda szach-mat – powiedział spokojnie i przełączył na rocka.
- Spadaj teme – burknął i wrócił do zasranego amerykańskiego rapera. Sasuke zahamował gwałtownie. Naruto znów poleciał na deskę rozdzielczą.
- Masz w tej chwili przełączyć na poprzednią stację.
- Bo co? – Chłopak wystawił mu język.
- Bo przez tydzień nie usiądziesz na tyłku.
- Nic mi nie zrobisz draniu!
- Przekonamy się? – przybliżył się do niego.
- Nie baw się ogniem, bo będziesz w sikał w nocy! – zaśmiał się, jednak mina zrzedła mu, gdy zobaczył nóż w dłoniach Sasuke. Mężczyzna uśmiechnął się wrednie przykładając go delikatnie do krocza chłopaka. Nacisnął na nie mocniej. Uzumaki pisnął kuląc się w fotelu i starając się odciągnąć ostrze. Bezskutecznie. Pokaleczył sobie tylko palce.
- Co… ty? – wystękał przygryzając wargę.
- Ostrzegałem – powiedział brunet niskim, seksownym głosem. – Wolisz szyję? – przejechał bardzo delikatnie ostrzem przy krtani. Tak, by tylko przeciąć skórę – czy jakieś inne miejsce? – dotknął stalą brzucha blondyna, podciągając jednocześnie koszulkę. Chłopak drgnął.
- Brzuch – padła zdecydowana odpowiedź. Czarnooki spojrzał na niego z niedowierzaniem. – No dalej. Zrób to. Cykasz się? – dodał po chwili, widząc, że Uchiha tylko na niego patrzy – Wiedziałem. Puste, nic niewarte gada… - jęknął gdy ostrze przejechało po lekko umięśnionym brzuchu. -…nie.
- Mam kontynuować?
- A jak daleko… się posuniesz? – Zapytał niebieskooki palcami przejeżdżając po ostrzu noża.
- Nie wystarczająco daleko, żebyś wylądował w szpitalu. – W odpowiedzi brunet zrobił kolejną ranę. Zlizał krew, która zaczęła z niej wypływać.
- Lubisz takie masochistyczne zabawy?
- Może. Sam je zacząłeś. – Sasuke rozmazał krew na stali. Odłożył nóż.
- Zagoi ci się? – Zapytał nie spuszczając wzroku z brzucha chłopaka. Od czasu do czasu lizał rany.
- Tak. Za chwilę.

~~***~~

- Mówiłem ci już, że jesteś walnięty? – Naruto uśmiechnął się do kierowcy.
- Nie jestem walnięty – zaprzeczył spokojnie brunet. Trochę zbyt spokojnie, jak na niego.
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Nie jestem.
- Ależ jesteś.
- Jeszcze słowo…
- Jesteś walnięty – niebieskooki zaśmiał się, gdy Sasuke spojrzał na niego tym wzrokiem.
- Jestem walnięty.
- Serio? – Uzumaki spojrzał na niego tak, jakby właśnie oznajmił mu, że umie rzeźbić.
- Jestem walnięty. Za to ty… - uśmiechnął się niebezpiecznie -… ty jesteś samobójcą.
- Eee… - blondyn zamrugał kilka razy.
- Grabisz sobie, a moja zła strona powoli zaczyna tracić cierpliwość.
- Będę z przyjemnością czekał na twoją gorszą stronę. – banan jakoś nie mógł zejść mu z gęby. Sasuke pokiwał ze zrezygnowaniem głową, jednak również się uśmiechnął.
- Matoł.

7 komentarzy:

  1. Mrau. *^^*
    Cudownie, naprawdę.
    Ah, Naruto i te jego aluzje, które Sasek tak umiejętnie omija.
    Sprite i pragnienie - bardzo dobre porównanie, nie ma co. ^^
    Bo oni rzeczywiście się tak zachowują.
    Ciekawe, ile jeszcze się będzie ciągnęła ta szopka z Sakurą.
    No i w ogóle, jak to się wszystko dalej potoczy.
    Czekam na kolejną notkę.
    Pozdrawiam gorąco. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no. Muszę powiedzieć, że do tej notki nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jest po prostu świetna. Strasznie podoba mi się przekomarzanie Naruto z Sasuke i to, ze blondyn jest prawdziwym facetem, który potrafi postawić się Sasuke i go prowokować. Nie ucieka, o nie, wręcz przeciwnie, on sam tego chce. Uchiha to musi mieć naprawdę niezłą samokontrolę, jak potrafi tak nagle przestać...:D I świetnie wychodzą ci te dialogi odnośnie do Sprite i pragnienie. No rewelacja. Co by tu jeszcze dodać... A właśnie, nazwisko Fajfus, nie no rodzinka Sakury to niezłe zjebki. Pastor Fajfus - ciekawe, co na to wierni hehehe Ta rodzinka wprowadza tu zdecydowanie ciekawy element humorystyczny.
    Ach, twoje notki aż chce się czytać i ciągle ma się niedosyt. Wszystko jest tu takie realistyczne i naprawdę nigdy wcześniej nie czytałam takiego fika. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała noteczka, ale bardzo ciekawi mnie to co by zrobił Sasuke gdyby Naruto się dłużej obraził na Sasuke. Np. zaczął by go ignorować, nie słuchał go by Sasu do niego by mówił, em znaczy sie udwał że go ie słucha xD. No nic moja wyobrażnia działa xD. Czekam na niusa. Pozderki :*:*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co mam Ci powiedzieć :) to opowiadanko jest tak fenomenalne i tak bardzo dobrze napisane że rozdziały się po prostu zjada :) a dialogi są wspaniałe :) już nie mogę do tej środy wytrzymać :)

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. ale zaczyna się dziać ^^ nie no Sasuke chyba ciut przesadził z tym nożem, on naprawdę jakiś dziwny jest.... ale wracając do rzeczy :) bardzo podobała mi się akcja na przy skałkach ^^ no i te teksty - jesteś niesamowita :) no i oczywiście poproszę więcej takich hard fragmentów :)

    czekam na next :)

    Lisek-chan

    OdpowiedzUsuń
  6. Koko, wróciłam!! Takk!! Czekam na ciebie na gg. Ja ogllądałam wszystkie odcinki 1 serii, i oglądam na bierząco shippudena, jestem do twojej dyspozycji!! xD. Czygtam zaraz rozdzialik.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, uwielbiam taki język pisania. On sprawia, że twoje opowiadanie ma urok. Oczywiście, można by zrobić jakąś cenzurkę, ale po co? TAK JEST ŚWIETNIE!! I to cię u mnie wyrónia w śród innych. Ten tekst trafia to każdej młodej osoby, bo ona znajdzie tu coś z siebie, jakąś cząśtkę, jakąś reakcję, na którą zareagował by tak samo. To, że przertrzymujesz to wszystko - sprawia, że ma ochotę się czekać, aż oni to zrobią. Masz bardzo dużo scen, które mogły by być wstępne, ale albo oni sobie na nawzajem, albo ktoś im przeszkadza. Bardzo często jest też, że chcą sobie po prostu zrobić na złość, jak tu wyżej Sasuke Naru-chii. To bardzo podkolorywuje twoje opowiadanie, chociaż tak były te dwa słowa, których nie rozumiałam, i w googlach ich tłumaczenia nie znalazłam. Opowiadanko jak zwykle bardzo, BARDZO mi się podobało, idę do dziesiątego, i czemak na jutrzejszego nexta. Warto było czekać. Napisz na gg, Mam sprawusię.

    PS To opowiadanko wcale nie jest rzelkowe, jest po prostu sweetaśne!!

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.