środa, 29 lipca 2009

14. Refuge

Uwaga!
Wyjaśnienie:
W poprzednim rozdziale Sasuke powiedział do Sakury kochanie, ponieważ chciał, żeby sobie pomyślała, że ją lubi. Jak ją lubi, to dziewczyna będzie się go słuchała. A jak będzie się go słuchała, to nie będzie przeszkadzała chłopcom.
^-^

Naruto leżał na łóżku uśmiechając się delikatnie. Nie wiedział, czy wytrzymałby bez bruneta choć jeden dzień. Bez jego języka, ust, ciała, penisa…
- Ach! – jęknął gdy mężczyzna zaczął całować delikatnie jego pępek.
- Cii… Nie chcesz chyba, żeby ojciec Sakury tutaj przylazł? – Zapytał i nie czekając na odpowiedź wpił się w usta blondyna. Chłopak złapał go za kark i przyciągnął mocniej do siebie. Sasuke zawsze całował tak, że nie można było myśleć o niczym innym, tylko o rozkoszy. O jego języku gładzącym teraz usta niebieskookiego. Uzumaki odepchnął go nagle i zmienił pozycję. Teraz to on był na górze.
- Na co masz ochotę? – Zapytał poruszając lekko biodrami i dotykając całymi dłońmi torsu czarnookiego. Jego koszula leżała gdzieś na podłodze, burząc idealny porządek w sypialni. Ich sypialni.
- A jak myślisz? – szepnął i musnął palcami krocze chłopaka. Delikatnie przejechał po wybrzuszeniu jego spodni.
- Chcesz, żebym cię tam dotykał? – dłonie Naruto zjechały na jego spodnie. Niewinnie zaczęły wkradać się do środka.
- Nie tym razem księżniczko.
- Co? Jak mnie nazwałeś? – Uzumakiego tak zatkało, że nawet nie krzyczał. Patrzył tylko sparaliżowany na bruneta, nie mogąc zrobić nic więcej. Sasuke wykorzystał to i ponownie przejął inicjatywę. Zaczął odpinać pasek spodni blondyna, który uśmiechnął się tylko i pogładził włosy czarnookiego. Mężczyzna ustami zaczął odpinać zamek dżinsów. Nie spuszczał wzroku z chłopaka. Jego oczy błyszczały podnieceniem. Naruto miał wrażenie, że są jak diamenty, które ma tylko dla siebie. Nikt inny nie może na nie patrzeć.
Westchnął cicho, kiedy mężczyzna zaczął ściągać mu spodnie. Zatrzymał się nagle tuż przy jego męskości. Uzumaki spojrzał na niego zdziwiony. Uniósł brwi ku górze i kiwnął lekko głową na zachętę. Brunet jednak nic nie robił liżąc jego podbrzusze.
Boże… jak dobrze.
Szarpnął się kilka razy. Wiedział, że może być jeszcze lepiej.
- Czemu nic nie robisz? – zapytał w końcu, gdy czarnookie zjechał spodniami nieco niżej, jednak wciąż omijał najwrażliwsze części ciała chłopaka.
- Należy ci się kara…
- Za co?
- Bo zupa była za słona – mruknął i uśmiechnął się przebiegle. Naruto stężał.
- To nie była zupa, teme!
- To co? – zapytał bardzo delikatnie liżąc jego prącie. Uzumaki westchnął nieco głośniej.
- To był… ramen.
- Ramen? I tak go przesoliłeś.
- Teraz ty jesteś pragnieniem – zaśmiał się cicho i wygiął w stronę czarnookiego.
- Ja? Czemu?
- Bo cię suszy. A ja jestem jak oaza – położył kolana na jego ramionach i zacisnął mięśnie ud nieco mocniej.
- Nie pochlebiaj sobie. – Ugryzł bardzo delikatnie jego penisa.
- Sas… - stęknął blondyn czując jak cały pulsuje. Dłużej nie wytrzyma. Boże niech on to zrobi… Ledwo oddychał z podniecenia.
- Co się stało? – Zapytał i ściągnął z niego spodnie, aż do końca. Uśmiechnął się widząc jak blondyn wygina się w łuk. Jak bardzo chce jego dotyku. Złapał go za uda i zaczął je delikatnie masować.
- Mmm… zrób to.
- Co?
- Dotknij mnie.
- Przecież dotykam – teraz polizał delikatnie wnętrze jego ud.
- Ale… ah… nnnie tam.
- To gdzie chcesz żebym cię dotykał? – Naruto zirytował się. Szarpnął się mocniej i penisem dotknął ust czarnookiego. Uśmiechnął się.
- Tam… - szepnął zmysłowo. Jego oczy zaszły mgłą.
- Gdzie? Tutaj? – złapał go za pośladki i zaczął je delikatnie masować – a może tam – palcem zaczął krążyć wokół dziurki chłopaka. Uzumaki momentalnie się spiął. Ten drań doprowadzał go do białej gorączki! Nie wytrzyma, jeśli on nie…
- AHHH! – Nie myślał już o tym, że krzyknął. W końcu brunet go dotknął. Boże jego usta były takie gorące… robił to tak pewnie. Mmm… jeszcze… dotykaj mnie mocniej… Spojrzał w dół. Mężczyzna lizał go i ssał. Naruto ledwo łapał oddech. – Uchiha! Ty… och! Draniu… jeszcze… jeszcze – jęczał wijąc się pod nim. Nie wiedział co brunet robi, jednak nie dawał mu dojść do spełnienia. To było takie chore… nierealne.
- Poproś – oderwał się od jego członka, a Uzumaki myślał, że umarł, gdy nie czuł jego ust.
- Proszęęęę… Hnn!… ach! Błagam nie przestawaj – dyszał ciężko patrząc z podnieceniem na czarnookiego, który uśmiechnął się delikatnie i wrócił do poprzedniej czynności. Zaczął mocno ssać jego przyrodzenie.

~~***~~

W ostatniej chwili zatkał ręką usta blondyna. Zaczął zlizywać resztki z jego penisa. O mało sam nie doszedł. Był tak podniecony, a ten matoł swoimi wszystkimi jękami, westchnieniami i ruchami jeszcze bardziej potęgował pragnienie. Kurwa… nie wytrzyma dłużej. Zaczął dyszeć ciężko. Nagle poczuł dłoń chłopaka na ręce. Zabrał ją do swoich ust i zaczął delikatnie ssać palce.
- Musimy kupić jakiś żel – mruknął brunet i podciągnął się w górę. Wolną ręką złapał za ich członki. Zaczął ich pieścić, liżąc w między czasie szyję mniejszego chłopaka. Niebieskooki pisnął czując parzący oddech na skórę. Na ciele Uchiha zaczęły pojawiać się kropelki potu. Zwolnił tempo. Cholera… chciałby już się pieprzyć z Naruto. Chciał w nim dojść. Bez zastanowienia wyciągnął ręce z gorących ust chłopaka i uśmiechnął się do niego drapieżnie. Złapał jego nogi i zawiesił sobie na ramiona, jak przedtem zrobił blondyn. Pocałował go gwałtownie i wsadził mokry palec w jego wnętrze. Jęknął czując jak mięśnie chłopaka zaciskają się na nim. Kurwa… czemu nie może to być jego penis. Westchnął czując jak ten daje o sobie znać napierając na zimną pościel. Niebieskooki zaczął jęczeć cicho w usta mężczyzny. Brunet pocałował go mocniej.
- Hnn! – Uzumaki powoli napierał na jego kolejne palce. Sasuke nie czekał na nic więcej. Oderwał się od niego i wszedł jednym szybkim ruchem. Krzyknęli cicho.
Kurwa jak dobrze… seks z Naruto nawet nie mógł się równać ze rżnięciem jego kochanek. To było… było…
- Och… Sasu… jesteś taki… wiel… ki – jęczał chłopak poruszając się razem z nim. Zaciskał swoje mięśnie na członku bruneta, które ledwo powstrzymywał się przed krzykiem. Ostatnie trzeźwa myśl podpowiedziała mu, że następnym razem powinni włączyć jakąś muzykę.
- Hnn! – przygryzał usta bardzo mocno.
Naru był taki… ciasny. Nie było nic lepszego od kochania się z nim… Każdy jego ruch… Och! Otaczał go… był jak twierdza trudna do zdobycia… Kurwa… jak dobrze… czuł ogień w dolnych partiach ciała… i zimno na plecach. Świat zawirował. Dopchnął ostatni raz i opadł na niego ciężko. Pocałował go mocno. Chłopak zacisnął ręce na jego karku. Blondyn jeszcze nie doszedł. Uchiha zaczął znów się poruszać. Tym razem bardzo wolno. Niebieskooki syknął zaciskając mięśnie wokół członka bruneta. Chłopak szarpnął biodrami kilka razy odchylając głowę do tyłu. Sasuke aż zamruczał. Złapał za jasne włosy i przybliżył do siebie. Poruszał się w nim głęboko, coraz głębiej. Nagle chłopak zadrżał i przygryzł z całej siły rękę. Opadł na poduszki zdyszany. Uchiha wyszedł z niego i się uśmiechnął. Trafił w prostatę.
- Zrób mi loda – polecił i położył się obok. Łóżko było niewielkie, więc stykali się ramionami. Usłyszał śmiech Naruto, który po chwili jednak podjął wyzwanie. Zniżył się ustami do krocza bruneta i polizał główkę jego penisa. Sasuke westchnął cicho nie spuszczając wzroku z Uzumakiego. Patrzył na jego język jeżdżący po jego członku. Oddychał głęboko. Nikt jeszcze nie robił mu loda, tak jak on… Stęknął cicho i doszedł w gorących ustach.

~~***~~

Naruto połknął wszystko i padł zmęczony na bruneta.
- O której jutro idziesz?
- Z samego rana.
- A o której wrócisz?
- Późno. – blondyn westchnął i polizał szyję Sasuke. Uchiha pociągnął go za włosy i odsunął od siebie, by następnie przyciągnąć jego głowę do swojej twarzy i wpić się w jego usta. Całował leniwie i powoli. Uzumaki uśmiechnął się.
- Dość – szepnął odrywając się od mężczyzny i ssąc delikatnie jego dolną wargę.
- Co?
- Musisz się jutro wyspać. Czeka cię ciężki dzień. Jesteś w końcu Bondem – zachichotał i wstał z łóżka.
- Skąd się dowiedziałeś? – brunet westchnął i podniósł się do pionu.
- Mam swoje źródła – przejechał dłonią po umięśnionym brzuchu mężczyzny. Sasuke wstał powoli i podszedł do półki. Zabrał z niej kilka rzeczy i skierował się w stronę schodów. - Gdzie idziesz?
- Do łazienki. Nie mam zamiaru spać oblepiony twoją spermą.
- Tak?! Wyobraź sobie draniu, że twojej mam na sobie zdecydowanie więcej! – Syknął Naruto i poderwał się z łóżka. Zabrał jakieś spodnie, chyba Sasuke i podbiegł do bruneta.
- A ty gdzie?
- Do łazienki – udanie sparodiował ton bruneta, który skrzywił się nieznacznie i trzepnął go po głowie. – Ała! Za co?
- Za inteligencje.
- Za co? – Blondyn stał patrząc na czarnookiego jak na idiotę. Mężczyzna uśmiechnął się do niego złośliwie i zniknął w dziurze w podłodze. Naruto pobiegł za nim. – Ej! Wracaj tu! Co ty sobie w ogóle… - Stanął jak wryty patrząc na ojca Sakury, który wyszedł właśnie z sypialni.
- Bezwstydniku! – Krzyknął jeszcze za nim nie złapał się za serce i zaczął z trudem nabierać powietrza do płuc. Uzumaki spojrzał na niego nic nie rozumiejąc. Mężczyzna zaczął się dusić, a blondyn zastanawiał się też o co mu do cholery chodziło.
- Tato! – Nagle ze schodów prowadzących na dół rozległ się krzyk i już po chwili różowo-włosa klęczała przy pastorze z przerażoną miną. – Naruto, kurwa pomóż mi! I się zakryj!
Chłopak spojrzał w dół i poczerwieniał lekko. Ups! No… chyba zapomniał włożyć spodnie Sasuke. Założył je pośpiesznie, jednak gdy podniósł jedną nogę i starał się wsunąć w nią nogawkę osunął się niefortunnie ze stromych stopni schodów i runął na podłogę. Wrzasnął jeszcze przy tym przeraźliwie. Nagle drzwi łazienki otworzyły się, a w nich pojawił się brunet owinięty tylko ręcznikiem. Niebieskooki spojrzał na niego krzywo, a Sakura zagapiła się przez chwilę.
- Co się tu kurwa dzieje? – Syknął patrząc na całą scenkę ze wściekłym wyrazem twarzy.
- Sasuke pomóż mi – dziewczyna wróciła do reanimowania ojca.
- Co się mu stało? – Zapytał i podszedł do Sakury. Zerknął jeszcze na blondyna, który poczerwieniał minimalnie.
- Nie wiem. Jak przyszłam to zaczął się dusić. To chyba zawał. Naruto zrób coś pożytecznego i zadzwoń po pogotowie! – Krzyknęła w jego stronę i zaczęła robić ojcu sztuczne oddychanie.
- Po co?
- Boże Sasuke weź go! – Jęknęła naciskając miarowo na klatkę pastora.
- Z przyjemnością – mruknął brunet jakby mało zainteresowany tragedią dziewczyny. Wstał i podszedł do blondyna, który wciąż patrzył na nich nic nie rozumiejąc.
- Uch! Co robisz?! Wracaj tu! Jesteś mi potrzebny! – Jęknęła z paniką w oczach.
- Przecież jesteś lekarką. Poradzisz sobie. Młocie idź zawołać jej matkę, a ja zadzwonię po to pieprzone pogotowie – mruknął i popchnął niebieskookiego w stronę schodów. Chłopak o mało znów z nich nie spadł. Przed upadkiem ocaliła go ręka Sasuke, który zaśmiał się cicho.
- Jak ty możesz się śmiać w takiej sytuacji? – Zapytał z niedowierzaniem i odwrócił się na moment do bruneta, który wzruszył tylko ramionami i podszedł do telefonu. Uzumaki pobiegł po panią domu, która zmywała właśnie naczynia w kuchni, niczego nieświadoma.
- Czego chcesz? Wiesz ile przez ciebie mam roboty?! – Zapytała marszcząc groźnie brwi, gdy zobaczyła niebieskookiego. Chłopak nie przejął się tym zbytnio.
- Pani mąż… on…
- Co z nim?! – Wyrzuciła ręce do góry, a woda z płynem do naczyń poleciała w górę. Nieszczęśliwie jednak kilka kropel spadło wprost do oka Uzumakiego, który syknął cicho i zaczął ręką ściągnąć płyn z powieki. – Gadaj co się stało!
- Jest na górze. Pogotowie już jedzie – usłyszał zimny ton Uchihy i odwrócił się do niego. Kobieta pobiegła szybko do męża, a Naruto syknął cicho łapiąc się za oko.
- Co się znów stało? – Poczuł jak brunet podchodzi do niego i zapiera dłonie z twarzy.
- Płyn dostał mi się do oka. Piecze! – Jęknął i już chciał ponownie przetrzeć powieki, jednak Sasuke złapał go mocno za nadgarstki i skierował w stronę zlewu.
- Czasami mam wrażenie, że zamiast mózgu masz orzecha – mruknął i chłopak poczuł zimną wodę na twarzy. Palce bruneta zaczęły delikatnie obmywać jego piekące oczy. Blondyn uśmiechnął się lekko.
- Wole mieć orzecha niż myśleć penisem.
- Sugerujesz, że niby ja myśleć fiutem? – Chłopak otworzył delikatnie oczy, które piekły zdecydowanie mniej.
- Nooo wiesz… - nie dokończył jednak, bo brunet powalił go na stół. Uśmiechnął się wrednie.
- Skoro tak twierdzisz… – mruknął zbliżając się do leżącego. Rozsunął jego nogi i wszedł między nie, biodrami stykając się z kroczem niebieskookiego. Zniżył się i pocałował go mocno w usta. Naruto jęknął mimowolnie i przyciągnął go bliżej. Zaplótł nogi z tyłu jego pleców. Oddał pocałunek, gryząc przy tym lekko usta Uchihy. Ich języki walczył ze sobą zaciekle. Znów czuł gorzki zapach krwi. Jęknął w jego usta poruszając lekko biodrami. Masował skórę głowy bruneta, co rusz ciągnąć kosmyki jego włosów nieco mocniej. Uchiha w zamian pogłębiał pocałunek jeszcze mocniej, skutecznie odcinając niebieskookiemu dopływ tlenu. Naruto już czuł ręce na swoim członku, gdy nagle usłyszeli krzyk w przedpokoju.
- Sasuke! Chodź tutaj! – Oderwali się od siebie ze skwaszonymi wyrazami twarzy.
- Kiedyś zrobimy to na tym stole – szepnął mu blondyn do ucha i klepnął jego pośladek. Brwi czarnookiego zmarszczyły się, jednak uśmiechnął się jednoznacznie wchodząc co pokoju.
- Przyjechała już ta pomoc?
- Nie, jeszcze nie. Pomóż nam Sasuke. On jest za ciężki – jęknęła dziewczyna, która wraz z całą roztrzęsioną matką znosiła pastora ze schodów. Brunet przewrócił oczyma i podszedł od mężczyzny. Złapał go mocno i skierował się w stronę drzwi. – Boże! Matko Boska! Nie tak! Zabijesz go jeszcze! – Krzyczała za nim pani domu, która ledwo oddychała ze zdenerwowania.
- To jak?!
- No delikatniej! Ej ty, pomóż mu – wskazała palcem na blondyna, który podszedł pośpiesznie w tamta stronę. Złapał pastora za nogi, a Sasuke podtrzymał ojca Sakury za ramiona. Skierowali się w stronę drzwi. Gdy schodzili po schodach usłyszeli sygnał karetki.

~~***~~

Sasuke drzemał na ramieniu Uzumakiego co chwila budząc się, gdy ktoś przechodził. Sakura wraz z matką kręciły się, pytając się personelu co kilka minut, czy wszystko już dobrze z pastorem. W Miles City jak się okazało było tylko pogotowie, nieprzygotowane na tak ciężki przypadek. Musieli przewieść mężczyznę do miasta położonego 50 km od rodzimej miejscowości. Sasuke wraz z Uzumakim i matką Sakury zabrali się mercedesem. Dziewczyna ze względu na jej wiedzę leczniczą została w karetce, która swoją drogą również nie była wyposażona w sprzęt przystosowany do zawału i jeszcze tam czegoś, czego im nie powiedzieli. Pewnie ze względu na żonę pastora, która przez całą drogę siedziała jak na szpilkach, a chłopcy musieli słuchać historii ich miłości. A byłoby tak pięknie gdyby nie ten babsztyl sapiący im za uchem.
Sasuke na wspomnienie jazdy warknął i potarł policzkiem o ramię blondyna.
- Nie chce mi się tutaj siedzieć – usłyszał jęk niebieskookiego. Uśmiechnął się lekko i podniósł do pionu, tak, by patrzeć na Uzumakiego.
- Idziemy do samochodu?
- Boże Sasuke… a nie mówiłem, że myślisz penisem?
- A ty nie udawaj takiej dziewicy. Chodź się gdzieś przejść – powiedział władczym tonem i nie czekając na odpowiedź Naruto pociągnął go w stronę wyjścia. Różowo-włosa nawet nie zwróciła na nich uwagi rozmawiając właśnie z matką ściszonym tonem. Wyszli na zewnątrz.
- Teraz mi powiedz dlaczego ten stary chuj dostał zawału. – Brunet spojrzał na zachmurzone nocne niebo, a później skierował ciemne oczy na Uzumakiego, który błądził wzrokiem po jakichś krzakach.
- No… hmm… nie wiem jak to powiedzieć. Ojciec Sakury zobaczył mnie nago – burknął tak cicho, że Sasuke nie był pewny, że aby na pewno chłopak to powiedział.
- Nago? – Jego brwi uniosły się ku górze.
- No nago. Jak poszedł za tobą to zapomniałem założyć spodni i… i…
- I cię zauważył – powiedział z nienaturalnie wielkim uśmiechem.
- Tak. – Uchiha słysząc to zaśmiał się głośno.
- Ale go urządziłeś. Teraz na pewno nie pójdzie już do tej swojej kochanki.
- Wiesz, że on ma kochankę?
- Mmm… tak. Widziałem ich jak się obłapiali kiedyś pod domem. A ty co?
- Ja widziałem jak wylatywała z jego pokoju – Naruto wyszczerzył się do niego i oparł plecami o barierkę, patrząc na wielki szpital. - Że też go nikt jeszcze nie nakrył.
- Może go nakryli, ale boją się mówić. W końcu jest pastorem. To jak jakby był burmistrzem tego zasranego miasteczka.
- Albo mafiosem – mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony, jednak po chwili uśmiechnął się.
- Sasu…?
- Hm? – Brunet zbliżył się do niego i odwrócił w kierunku miasta. Przywarł do jego pleców.
- Nie wydaje ci się, że jesteśmy trochę… umm…
- Trochę? – polizał jego kark i położył swoje ręce na dłoniach chłopaka trzymającego barierkę.
- Trochę wredni? No bo popatrz, doprowadziłem go do zawału i teraz wisi nam co z nim będzie. Nawet się z niego śmialiśmy! Mam wyrzuty sumienia…
- Nagle się twoja moralność odezwała? Weź przestać. To śmieć. Nie pamiętasz już jak cię traktował? - Naruto obrócił się w jego uścisku stojąc twarzą do bruneta. Westchnął.
- No ale to w końcu też człowiek. Buddyzm nakazuje szanować każdą istotę żywą. On… w końcu to nie było nic takiego, w porównaniu z tym co ja mu zrobiłem.
- Kurwa, przestać bredzić. Jak wyzdrowieje może stanie się lepszym człowiekiem, a jak nie, to będzie miał nauczkę w następnym tym wcieleniu, czy jak to się tam zwie.
- Reinkarnacja.
- No. – zbliżył się do blondyna i polizał jego usta. Chłopak uśmiechnął się i położył ręce na klatce piersiowej mężczyzny. Musnął delikatnie wargi mężczyzny. Uchiha uśmiechnął się i brutalnie wpił w usta Uzumakiego, który jęknął zaskoczony i oddał namiętny pocałunek. Brunet przyparł go mocniej do barierki rozkoszując się kwaśnym smakiem Uzumakiego. Po chwili zjechał na szyję i ugryzł ją lekko. Tak, by został ślad.
- Nie jest paczką.
- Co? – Na ułamek sekundy spojrzał na niebieskookiego.
- Nie jestem paczką żebyś mnie znaczył, czy coś.
- Masz rację nie jesteś paczką.
- Tylko?
- Tylko moją własnością. Nigdzie nie mam cię zamiaru wysyłać, dopóki zabawa trwa.
- O takkkk… – jęknął blondyn czując dłoń w swoich spodniach. Uśmiechnął się.
- Przed nami jeszcze długa droga.
- Mhy.
- A zwycięzca bierze wszystko.
- Jakkolwiek definiujesz wszystko.
- Jakkolwiek. – Całowali się namiętnie, dopóki jakaś starsza pani nie podeszła do nich i nie zwróciła uwagi na to, że to nie burdel dla pedałów tylko szpital. Gdy weszła do budynku, jakimś dziwnym trafem straciła przytomność.
- Jesteś niemożliwy – powiedział blondyn patrząc ze zgrozą na zamieszanie przy wejściu.
- Sama się prosiła.
- Zabiłeś ją?
- Nie… będzie żyła. Chyba.
- Chyba? Musisz trochę przystopować.
- Czemu? Lubię to – położył dłoń na biodrze chłopaka, który skrzywił się nieznacznie.
- Lubisz zabijać?
- Tak i nie czepiaj się mnie. Każdy ma kurwa jakieś hobby – mruknął i poszedł w kierunku szpitala, kiedy już zdołali „sprzątnąć” z przejścia starszą panią.
- Hobby?! Ty to nazywasz hobby? – Uzumaki nie przestawał dobiegając czarnookiego.
- A ty co? Też lubisz zabijać.
- Ja nie… skąd wiesz? – Stanął, patrząc na bruneta z osłupieniem.
- Mam swoje źródła.
- Sasuke! Sasuke! – Zanim zdążył się odwrócić dziewczyna już rzuciła mu się w ramiona. Złapał ją i odciągnął od siebie. Jej oczy były zaczerwienione. Patrzyła na niego załamana.
- Co się stało? – Zauważył jak blondyn patrzy na nią uważnie marszcząc brwi.
- Mój ojciec… on… nie żyje.

8 komentarzy:

  1. Pierwsz... Kawaii!!!
    Notka wspaniała zazdroszcze ci talentu, a tak wogóle to co bedzie dalej... Matka Sakury się wkurwi i przyśle jakis mafistów bo bedzie podejrzewac jakies dziwne rzeczy, albo coś w tym rodzaju...
    Ale mniejsza z tym, cudne i słodkie.
    To przy tej barierce...mniem albo w łóżku ktoś moze cię nakryc i ... słów mi brakuje.
    Ale rozwalajace jest to z ojcem Sakury i nagim Naruto...
    I jescze raz Cudne.
    Czekam na next'a.
    Pozdrowienia...
    Mitsuke ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja mam powiedzieć.... Kyaaa!!! to było przecudowne, masz tak wielki talent, że brak mi słów :) jesteś wspaniała, a to opowiadanie odzwierciedla ywój talent... czekam na nowy rozdziałek :)

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no Naruto doprowadził starego do zawału... normalnie myślałam, że padnę ale się powstrzymałam :) co ja mogę powiedzieć, bardzo podoba i się ten rozdział ^^ no i oczywiście proszę o więcej scen łóżkowych bo chyba się uzależniłam... jak to mówią sex jest jak kawa nigdy go za wiele xD hmmm tylko mam jedno pytanko... czy Sasuke traktuje Naruto jak sex zabawkę, czy jednak będą czuć do siebie coś więcej???... bo strasznie mnie to męczy...
    Czekam nowy rozdziałek :*:*:*

    Wakana

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra, mimo że lubię Sakury, to trochę mu jej szkoda.... no bo w sumie to ojciec, tylko czy to przez Naruto? Ajajajaj niegrzeczny Naru-chan też bym zeszła z tego świata jak bym go nago zobaczyła!!! On jest strasznie sexowny!!! No ale wracając do rpzdziału, bardzo mi się podoba :) no i oczywiście czekam do niedzieli niecierpliwie :)

    Lisek-chan

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko, ten rozdział był najlepszy. Matko to było cudowne. Czekam już na następną noteczkę. Pozderki :*:*:*:*:*::*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem dlaczego, ale zamieściłam komentarz do tego rozdziału pod tamtym. Tak więc wklejam jeszcze raz.
    No ładnie, Naruto uzależnił się od seksu z Sasuke i jeszcze mówi, że to Uchiha myśli dolnymi częściami ciała. Podobał mi się scena, kiedy wyszli ze szpitala i przy tej barierce Sasuke objał blondyna. To co było dalej też, zwłaszcza starsza pani twoerdząca, że to nie burdel dla pedałów. Niby staruszka, a slownictwo jak spod budki z piwem. No ale takie są najgorsze, tzw. fałszywa moralność. No i pastor Fajfus dostał zawału przez Naruciaka:D Swoją drogą ciekawe co go tak zszokowało, bo przecież Naru nie wpadł bez ubrania do kościała, a był w domu, takie rzeczy się zdarzają. No ale nie ma juz pastorka. Mam nadzieję, że Sasuke nie będzie jakoś specjalnie pocieszac Sakury , a pani pastorowa nie zemsic się na Uzumakim (gdyby prawda wyszła na jaw).

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz super blog ;p Jest strasznie oryginalny! A pomysł świetnie zrealizowany! Czekam na Twoje następne notki i dodaje Cię do swoich linków na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh yeah, oh yeah! Pastor Fajfus nie żyje, nie żyje! : D Wiem, jestem wredna, że cieszę się z czyjejś śmierci. Ale cóż poradzę? Był moim wrogiem od samego początku i dobrze, że to Naruto doprowadził go do zawału. W sumie, pewnie i ja bym zeszła z tego świata, gdyby mi tak nagle nagi blondyn wyskoczył ^ ^
    Dobrze Ci wychodzi opisywanie ich stosunków. Są takie... mrauu. Jeszcze to droczenie się między sobą, nhnn! "bo zupa była za słona", haha, ciekawy powód do kary. Oboje się chyba uzależnili od seksu ze sobą, ale żeby sugerować, że Uchiha myśli fiutem? Neee, aż tak źle to chyba nie jest: D Akcja przy barierce ze staruszką położyła mnie na łopatki. "To nie burdel dla pedałów", a niech się, kurwa, zajmie swoimi sprawami. Pewnie ma za mało 'rozrywki', i się doczepia do biednych przystojniaków by im życie uprzykrzać! A paszał won, brawo Sasuke, takie to trzeba eliminować, nawet na krótki czas: D Jak mi się podobało to zdanie: "Każdy ma kurwa jakieś hobby", nie wiem czemu, ma coś w sobie. Zabijanie to ich hobby? Oh yeah : D

    Czekam na nowy rozdział, choć przeczytam go pewnie dopiero jak wrócę, więc z góry przepraszam, że nie skomentuję na bieżąco.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.