niedziela, 2 sierpnia 2009

15. Refuge

Wakano w końcu padną wielkie słowa, cierpliwości. Przyjdzie czas i na wróbelki i na motylki. Chociaż mam nadzieję, że nie liczycie na miłość w stylu pretty woman…

- Jak to… nie… żżż…
- Żyje? – Podpowiedział mu brunet.
- No właśnie. – Sakura westchnęła i przytuliła się mocniej do bruneta, który odchylił głowę w tył.
- Jego serce… nie wytrzymało. Było już bardzo słabe, – nagle zmarszczyła brwi – ale było coś jeszcze. Nie wiem jak to możliwe, ale jego narządy wewnętrzne były… spalone. – Naruto drgnął słysząc to. Spojrzał przerażony na bruneta i skinął delikatnie głową na drzwi.
- Sakura? Idź do matki. Teraz na pewno będzie potrzebowała twojego wsparcia – Uchiha odciągnął ją od siebie.
- A ty? – Zapytała wycierając z twarzy łzy, razem z tuszem. Kosmetyk rozmazał się tworząc czarne smugi na policzkach.
- Ja załatwię kilka spraw, żebyśmy byli bezpieczni. Teraz musimy szczególnie uważać – powiedział i pogłaskał ją po głowie. Dziewczyna z niewyraźnym uśmiechem odeszła, a chłopcy wyszli ponownie na wewnątrz.
- Co? – Zapytał w końcu Sasuke, gdy znaleźli się wystarczająco daleko od tłumu.
- Dzisiaj ja… znaczy… on… umm… wiesz, że wcale nie ułatwiasz?! – Krzyknął widząc wyraz twarzy bruneta. Mężczyzna westchnął i spojrzał w niebo, żeby czasem nie rozpraszać blondyna. Naruto wziął głębszy oddech. – Rano zobaczyłem go z kochanką i on… powiedział, że jeśli pisnę komuś słówko to mnie zabije. Że ma takie układy, że nawet ty mu nie podskoczysz.
- I?
- No… zdenerwowałem się trochę.
- Trochę? Ty go zabiłeś matole. Wiesz, że teraz zleci się nam na głowę policja?! Będą robili jakieś pierdolone śledztwo, dlaczego też pastor ich małego zadupia miał wszystkie wnętrzności spalone jak jebane kiełbasy z rożna! - Sasuke spojrzał na niebieskookiego tym wzrokiem. Uzumaki mimowolnie zadrżał.
- Ale ja…
- Ty, czy Kyuubi?
- No…
- Tylko mi nie mów, że ty! – Czarnookie i oparł się o barierkę.
- Tak po trochu… - Uzumaki złapał się za kark i zaśmiał nerwowo. Sasuke zmarszczył brwi.
- Powiedz mi dlaczego ty musisz być taki frajerem?
- Teme! – wrzasnął i ścignął pięścią kilka milimetrów obok twarzy mężczyzny, który w porę się odchylił.
- Zdajesz sobie sprawę co zrobiłeś?!
- Lubię zabijać ludzi, to moje hobby – burknął i odwrócił się zamaszyście plecami do Uchihy. Sasuke przymknął oczy, licząc do dziesięciu.
- Zaciąłeś się do kurwy nędzy?! Cały czas tylko po mnie powtarzasz!
- Nie prawda, bo drugi raz! – Blondyn z wypiekami na policzkach spojrzał na czarnookiego.
- O dwa za dużo matole!
- … Tak?! To ja ci zaraz pokaże o dwa za dużo! – rzucił się na niego z krzykiem. Kilka głów obróciło się w ich stronę. Uchiha złapał go za nadgarstki i wykręcił mocno. Chłopak jęknął zginając się w pół.
- Załóżmy, że jesteś taki tępy, że nie możesz ogarnąć tego co właśnie się stało. – Naruto wyrwał się z uścisku słysząc obelgę, jednak gdy zobaczył wzrok bruneta uspokoił się nieco. – Teraz uważaj. Powiem ci to w najprostszy z możliwych sposobów. Skup się i chociaż raz użyj tego co tam ci lata w czaszce. A teraz uwaga… Przygotuje się… A więc… pogrzebałeś nas matole! – Uderzył mocno w głowę blondyna, który skrzywił się nieznacznie i rozmasował obolałe miejsce.
- Niby czemu?
- Policja zacznie węszyć. A od nas strasznie śmierdzi, wiesz?
- Wcale nie! Sam mówiłeś, że pachnę cytryną ! – Oburzył się, sprawdzając przy okazji swój zapach. – No. Ładnie!
- A powiedz mi kochanie czym ja pachnę?
- Krwią.
- To policji najbardziej śmierdzi. Oni są jak takie piranie. Nawet jedna kropla doprowadzi ich do ofiary.
- Mmm… to co teraz zrobimy? – chłopak zrobił zamyślony wyraz twarzy, albo udawał, że myśli.
- Ty mi powiedz. Wpakowałeś nas w to, to nas z tego wyciągniesz. Ja już nie mam zamiaru naprawiać tego, co zepsułeś!
- A niby kiedy coś po mnie naprawiałeś, co draniu? – Oczy blondyna zwęziły się. Przez moment Sasuke miał wrażenie, że pojawił się w nich czerwony błysk.
- Było tego tak dużo, że już nawet nie pamiętam. I mnie podważaj mojego zdania w twojej obecnej sytuacji, dobrze ci radzę. – Dodał, gdy chłopak już zamierzał otwierać buzię by mu coś odpyskować.
- No dobrze. To wyjedźmy.
- Gdzie? – Sasuke zaczął piątą kolejkę liczenia do dziesięciu.
- No do Amazonii, jak to gdzie? Znajdziemy klucz i… Eee… no i tam coś z tym twoim planem było. Wszyscy będą szczęśliwi – pokiwał mocno głową, jakby sam chciał się przekonać do tego pomysłu. Uchiha westchnął.
- Zostaniemy. – Z lekkim uśmiechem patrzył jak Naruto otwiera usta. – Zostaniemy i będziemy udawać miłe narzeczeństwo z Sakurą.
- A ja?
- A ty będziesz sobą.
- Czyli? Mam być mnichem?
- Nie idiotą. A jak się czegoś dowiedzą – spojrzał na chłopaka tym wzrokiem. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Zabiłem człowieka Sasuke – westchnął po chwili i przybliżył się do bruneta, który objął go delikatnie.
- Cii… nie pierwszy i nieostatni raz. Przynajmniej Kyuubi to lubi.

~~***~~

Kiedy weszli na oddział, na którym leżał pastor zobaczyli awanturującą się różowo-włosą. Matka siedziała skulona na krześle.
- Spokojnie – powiedział Sasuke podchodząc do dziewczyna, która o mało nie rzuciła się właśnie na jakąś lekarkę.
- Co się stało? – Zapytał Naruto i spojrzał na zebranych.
- Oni… oni go nie uratowali!
- Przecież nie mogli – szepnął brunet i odciągnął ją nieco od lekarzy.
- Mogli dać mu lek. Dało się zagoić rany. Jest taka choroba, wirus. Przed nim można się uchronić… - jęknęła i odwróciła się do Uchihy.
- Nic się nie dało zrobić. Jego ciało było wrakiem. – Naruto popatrzył na nią z żalem.
- Co…? Skąd wiesz?
- On kiedyś widział to w Chinach. On ma rację, uspokój się – głos momentalnie zabrał brunet. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem, a czarne oczy zmierzyły blondyna groźnie. Chłopak zaczerwienił się lekko.
- Więc co to jest? Powiedz, to bardzo ważne – jedna z lekarek zwróciła się w jego stronę. Naruto spojrzał na nią wielkimi oczyma.
- Nie wiem. Po prostu to widziałem.
- Nic więcej sobie nie przypomnisz?
- Przykro mi, byłem wtedy mały. – Sasuke puścił już Sakurę i skierował się w stronę krzeseł. Pociągnął blondyna za sobą. Dziewczyna powiedziała jeszcze kilka słów do lekarzy, po czym poszła za nimi.
- Naprawdę mi przykro z powodu twojego ojca – szepnął blondyn i spojrzał na nią z żalem. Sakura uśmiechnęła się słabo.
- Naru… powiedz mi dlaczego on dostał zawału? Byłeś wtedy przy nim? I dlaczego leżałeś nago na podłodze? – Chłopak zaczerwienił się obficie słysząc ostatnie pytanie. Sasuke natomiast uśmiechnął się do niego ironicznie.
- Spadłem ze schodów i… - zerknął na Uchihe, który delikatnie pokręcił głową.
- I…?
- I on leżał już w drzwiach. Usłyszałem hałas, dlatego zszedłem – skłamał po raz kolejny. Boże… ten Sasuke zaczyna go demoralizować. On nigdy nie umiał kłamać!
- A-aha – dziewczyna westchnęła ciężko i oparła się głową o ścianę.
- A co z filmem? Nadal będziesz grać? – Zapytał brunet, a Uzumaki trzepnął go w ramię.
- Draniu! Jak możesz to mówić w takiej chwili?!
- Nie wiem jeszcze.
- Teraz policja zacznie węszyć.
- Policja? – Sakura spojrzała na niego lekko marszcząc brwi. Było widać, że jest wykończona.
-Sasuke, teraz nie pora na takie tematy. Idź się wyśpij. Porozmawiamy o tym rano – blondyn wstał i pociągnął mężczyznę za sobą. – Dobranoc.
- Dobranoc – dziewczyna również wstała i powlokła się w przeciwną stronę.
- Gdzie idziemy?
- Idziemy spać. Jutro będziemy nieprzytomni, a przed nami jeszcze ciężki dzień niż przypuszczałem.
Po chwili już rozkładali siedzenia w samochodzie.
- Dobranoc Sasuke – blondyn pochylił się nad nim i pocałował namiętnie.
- Dobranoc Naruto – Uchiha uśmiechnął się lekko i poklepał niebieskookiego po policzku – Miłych koszmarów.
- Z tobą w roli głównej.
- Między innymi.

~~***~~

Jasne słońce obudziło bruneta, który spał smacznie dotykając czegoś bardzo przyjemnego. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na swoją rękę, która znajdowała się pod koszulką Uzumakiego. Uśmiechnął się lekko i pochylił w kierunku chłopaka. Najpierw polizał delikatnie jego usta, a później skierował się w stronę ucha. Musnął je ustami, wziął głębszy oddech i…
- WSTAWAJ MŁOCIE! – Wykrzyknął i odsunął się momentalnie, kiedy Naruto skoczył jak oparzony. Nieświadomy miejsca, w którym się znajduje podniósł się na nogi i bach! Spadł z jękiem na fotel pasażera. Sasuke śmiał się cicho. Rozciągnął się, tak, że wszystkie kości mu strzeliły.
- Teme! – Blondyn rzucił się na niego, gdy już zdążył dość do siebie.
- Puść mnie matole! – Syknął czując pięści zaciskające się na jego koszuli, oraz oddech parzący jego policzek. Twarz bardzo blisko jego ust…
- Co ty sobie wyobrażasz?! Jakim prawem budzisz mnie w ten sposób ty draniu, ty… - nie dokończył. Dalszą część wypowiedzi stłumił pocałunek Sasuke, który przyciągnął chłopaka jeszcze bliżej siebie. Całował go namiętnie, masując plecy. Gładził podniebienie jego ust, językiem jeździł po zębach, a na koniec walczył zaciekle z językiem blondyna, który zawsze pozostawał bierny jego wyczynom. Oderwali się od siebie.
- To na dobry początek dnia, a teraz wstawaj. Trzeba załatwić sprawy z Sakurą, które przez ciebie musiały czekać do dzisiaj – warknął i wyszedł z samochodu.
- Nie bądź taki wredny. Zabiliśmy jej ojca, a ty teraz będziesz martwił się tylko o swój tyłek. Nie bądź aż takim potworem. Wystarczy, że wyglądasz… - Naruto cudem uniknął uderzenia pięści Uchihy.
- Jakoś ostatnio nie miałeś zastrzeżeń co do tego jak wyglądam! – Syknął i wszedł do szpitala. Skierowali się do windy na 10 piętro.
- Um… no to było ostatnio. Teraz wyglądasz, jakby los cię w tyłek kopnął.
- Uważaj, żebyś czasem ty nie kopnął z kalendarz.
- Grozisz mi? – Uśmiechnął się do bruneta, który spiorunował go spojrzeniem.
- Tylko sugeruję.
- Jasneeee… - chłopak wyszczerzył się do niego, za co dostał w głowę. – Ej no co?! Ja tu wnoszę trochę radości do twojego życia, a ty mnie za to jeszcze bijesz?
- Radości? Jesteś jedną wielką pomyłką.
- Wole być pomyłką, jak wadą genetyczną jak ty – blondyn wystawił mu język i w ostatniej chwili schował się za Sakurę, która właśnie do nich podeszła.
- Nie pogrywaj ze mną!
- Hej… - mruknęła, nawet nie przejmując się tym, że Uzumaki denerwuje „jej” Sasuke.
- Cześć… - brunet również nie okazał zbyt wiele entuzjazmu widząc ją.
- Jak tam? – Spytał blondyn.
- Lepiej.
- Możemy porozmawiać o sprawach związanych z policją?
- Tak – dziewczyna westchnęła i skierowała się w nieznaną im stronę budynku. Poszli za nią, chociaż Naruto wciąż trzymał się w bezpiecznej pozycji od Sasuke. Brunet rzucał mu co rusz mordercze spojrzenia. Nagle znaleźli się w małej kawiarence.
- Zamówmy kawę – dziewczyna podeszła do baru i spojrzała na menu. Naruto usiadł przy stoliku rozglądając się z zaciekawieniem.
- Jaką chcesz?
- Czarną, bez cukru i mleka.
- A Naruto?
- Capuccino.
- Skąd wiesz? Nigdy nie widziałam, żeby pił kawy.
- Zamów i już – mruknął i poszedł do stolika. Uśmiechnął się lekko do blondyna, który podpierał głowę o ręce, przymykając co rusz oczy.
- Nie wyspałeś się?
- Nie za bardzo.
- Hmm… przynajmniej miałeś dobrą pobudkę. – Uśmiechnął się widząc grymas na twarzy niebieskookiego.
- Jesteś draniem – jęknął i przetarł dłońmi twarz.
- Proszę – Sakura podeszła do stolika kładąc na nim trzy filiżanki kawy. Usiadł między brunetem, a Uzumakim. Podsuwając sobie niby niezauważalnie krzesło bliżej Sasuke.
- Ja nie piję kawy – Naruto patrzył na swój kubek głupawo.
- Spróbuj – czarnooki uśmiechnął się do niego i upił łyk swojej.
- Pewnie dodałeś do niej jakiś proszek – zmrużył oczy, jednak wbrew swoim słowom spróbował. W jednej chwili jego twarz rozpromieniła się. – Mmm! Jakie to dobre! – Wykrzyknął i napił się więcej. Sasuke widząc to uśmiechnął się tylko.
- Nic szczególnego. Tabletka gwałtu. – Naruto słysząc to wypluł wszystko na Sakurę.
- Matole! – Krzyknęła i zaczęła wycierać twarz chusteczką. Gdy skończyła uderzyła go w głowę.
- To jego wina! – Krzyknął blondyn i pokazał oskarżycielsko palcem na bruneta.
- Wcale nie! On to na mnie wypluł czy ty?!
- Ale on…
- Zamknijcie się już kurwa! Czas przejść do sedna sprawy – spojrzał uważnie na różowo-włosą, która zaczerwieniła się lekko i westchnęła.
- Policja najprawdopodobniej przeprowadzi śledztwo, ze względu na jego spalone wnętrzności.
- Zostaniemy.
- Co? Myślałam, że…
- Zostaniemy i będziemy udawać normalne narzeczeństwo. Naruto na szczęście nic nie będzie musiał udawać, więc… - zlekceważył niebieskookiego wołającego Teme i mówił dalej, – więc jakoś sobie poradzimy. A w filmie będziesz grać musiała.
- Ale…
- Nie ma żadnych ale. To już postanowione.
- Ja nie wiem czy wytrzymam. Teraz jestem trochę rozchwiana emocjonalnie.
- Jakbyś wcześniej nie była. To warunek, żebyśmy zostali. A chcesz, żebyśmy zostali, prawda?
- Tak, chcę.
- No. Rozmowa skończona. Miłego dnia – uśmiechnął się do niej i dopił kawę. Wstał i spojrzał na blondyna, który gapił się na bruneta w lekkim szoku. – Idziesz, czy mam cię tutaj zostawić?
- Ale… myślałem, że pomożemy Sakurze.
- W czym? Teraz załatwi formalności związane z ciałem, a później wrócimy na to zadupie. Chodź, muszę kupić kilka rzeczy, zanim jesteśmy w jako takiej cywilizacji. – Uchiha odwrócił się i skierował się w stronę drzwi. Odwrócił się po raz ostatni, żeby pogonić tego matoła, kiedy zobaczył, jak ten przytula delikatnie różowo-włosą. Zdenerwował się.
- Idziesz kurwa?! – Krzyknął na niego, tak, że wszystkie głowy zwróciły się w kierunku wejścia.
- Nie.
- Pieprz się – burknął i wyszedł z kawiarni. Co ten idiota sobie wyobraża?! Będzie się teraz bawił w miłościwego mesjasza, do kurwy nędzy! Na litość mu się zbiera, też coś! Jak zabijał cholernego pastora, jakoś nie myślał o konsekwencjach. A mogło być tak miło. Skrzywił się z wściekłości i splunął, gdy wyszedł ze szpitala. Skierował się w stronę samochodu, wyzywając w duchu i tego młota i dziewczynę, która rozpacza jakby Bóg wie co się działo. A przecież go nie lubiła. On jakoś nie znał swojego ojca i żył. Trzasnął wściekle drzwiami, przypominając sobie rozmowę z matką. Powiedziała mu wtedy, że uciekła do USA, by go chronić przed własnym ojcem! Nie wiedział dlaczego. Może był nieślubnym dzieckiem? Może zagrażał interesom jakiejś firmy, czy innego dziecka, które miało odziedziczyć majątek? Przypuszczał, że jego ojciec był bogaty. Był jakąś znaną osobistością w Japonii, chociaż nigdy nie słyszał o nazwisku Uchiha. Jego matka mu to powiedziała zanim… skręcił gwałtownie, gdy mało co nie wpadł na tira. Przeklął pod nosem. Zaczął rozglądać się po mieście. Nagle zahamował gwałtownie i ostro skręcił w prawo. Ha! W końcu nazywa się Uchiha. Wyszedł z samochodu i spojrzał z dumą na szyld nad budynkiem. Neonowe litery układały się w szukane przez bruneta słowo. Oto znalazł się pod sex-shopem! Cudownie. Myśl o przyszłych zabawach z blondynem poprawiła mu nieco humor. Wszedł do środka. Uderzył go słodki zapach jakiejś perfumy. W koło było bardzo… drapieżnie. Gdy poszedł nieco dalej wnętrze zmieniło się na obrzydliwie słodkie i różowe. Szybko opuścił tamten regał i znalazł się wśród żelów i zabawek należących do kategorii „tych mniej perwersyjnych”. Uśmiechnął się z satysfakcją. Najpierw wybrał najdroższy żel, o zapachu czekolady. Zawsze utrzymywał się w przekonaniu, że to co najdroższe, jest zawsze najlepsze. I jak dotąd nigdy się jeszcze nie pomylił, co do swojej teorii. Przeszedł do zabawek. Nie był jakimś chorym masochistą i nie miał dziwnych fantazji erotycznych, więc wygrał najzwyklejsze w świecie kajdanki, zrobione z satyny, by nie odzierały nadgarstków. W środku oczywiście były metalowe, by nie można było ich zerwać. Skierował się w stronę kasy, po drodze mijając jeszcze olbrzymi dział z wibratorami, i kasetami. Zatrzymał się na chwilę przy bieliźnie, lecz po chwili głębszej kontemplacji stwierdził, że woli blondyna oglądać nago, niż w lateksowych stringach. Podszedł do kasy, gdzie stał jakiś mężczyzna w obcisłej koszulce, z obrożą założoną na szyję. Uśmiechnął się do niego słodko i oblizując język odebrał od Uchihy rzeczy.
- Lubi pan sex analny?
- Słucham?
- Lubisz sex analny? Mam boskie usta, chcę zgrzeszyć z takim przystojniakiem jak ty! Boże – sprzedawca przewrócił oczyma i klepnął się po tyłku – jesteś najlepszym facetem jakiego w życiu spotkałem. Błagam pozwól mi – wychylił się zza lady i zanim czarnooki zdążył zareagować już odpinał mu rozporek.
- Jeszcze jeden ruch a przerżnę ci mózg pistoletem – szepnął przykładając broń do głowy mężczyzny, który pisnął i uciekł na swoje miejsce. Brunet płynnym ruchem schował pistolet. Jego ruchy były tak szybkie, że trudno było zobaczyć co ma w ręku. Sprzedawca przełknął ślinę i pośpiesznie skasował rzeczy bruneta.
- Umm… zawsze pociągali mnie faceci z bronią. Możesz mi sprawić lanie – mruknął ponętnie i podał torbę z zakupami. Sasuke przymknął oczy. Zaraz go szlak trafi. Spojrzał na sprzedawcę zimno i wyszedł bez słowa. Usłyszał jeszcze, o zgrozo! Jak ten woła za nim o przebaczeniu. Naruto będzie musiał mu ciężko zapłacić za poświęcenie bruneta. O tak… dzisiejsze zakupy z pewnością zaowocują w najbliższej przyszłości. Wrócił do samochodu i wrócił do szpitala.

~~***~~

- Jak ten drań mógł cię tak zostawić?! – Krzyknął Uzumaki machając rękami. Dziewczyna siedziała przed szpitalem i patrzyła na podjazd. Wypatrywała czarnego mercedesa.
- Najwidoczniej miał ważne sprawy do załatwienia. Ja to rozumiem. Przyzwyczaiłam się już.
- Przyzwyczaiłaś?! Nawet jeśli byłoby to obrobienie banku, ten idiota powinien zostać teraz z tobą. Przeżywasz naprawdę ciężkie chwile.
- Dam sobie jakoś radę. W końcu to nie koniec świata, wiesz… to nie był najlepszy ojciec. – Naruto słysząc to zaśmiał się sztucznie.
- Ja nie miałem nigdy ojca, ale wiem, że jeśli by umarł nie mówiłbym o nim tak. – Powiedział i spojrzał na drogę, marszcząc przy tym groźnie brwi. Luksusowe auto wjechało na parking, a już po chwili z samochodu wysiadł brunet.
- Sasuke! – Sakura momentalnie poderwała się z miejsca i rzuciła w ramiona czarnookiemu, który odsunął ją od siebie stanowczo. Spojrzał zimno na blondyna, który zmrużył wściekle oczy. Po chwili odwrócił głowę i założył ręce na piersi. Niech wie, że się na niego obraził! A co!
- Młocie, mam dla ciebie prezent – usłyszał i drgnął.
- Jaki? – Zerknął w jego stronę, unosząc brwi do góry i robiąc wyniosłą minę szlachcica.
- Później się dowiesz. Na pewno ci się spodoba – brunet uśmiechnął się lubieżnie i ledwo zauważalnie przejechał językiem po ustach. Naruto wstrzymał oddech. Miał świadomość co ten drań mógł wymyślić. Nie cieszył się jednak tym faktem.

8 komentarzy:

  1. Cały Sasuke: nie ważne czy umarł czy żyje... jego interesuje tylko SEX ^-^ Ah ci Uchiha xDD. Przynajmniej Sakura się do niego nie klei -.-" bo już mnie szlak trafiał "Sasuke KUN!!" (wymiotuje ==)
    Pozdrawiam i życze miłej weny, Ceres xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawaii!!!
    Cudowny rozdzial, pieknie piszesz.
    Ah... Sasus sie wkurzyl na Naru, ale bedzie zabawa gdy dojada do domu, hihi...
    Czekam na next'a.
    Pozdro...

    OdpowiedzUsuń
  3. *_* !
    jak zawsze cudownie <3 Uchiha jest wspaniale typowo-fanfickowo Uchihowaty (tzn. seks, seks, kill, seks, kill, kill, seks, seksSEKS ... ooo uhhmm, sexshop?XD)
    Jakoś śmierć ojca Sakury mnie nie obchodzi, ale wolałabym, żeby SxN wyjechali już z tej dziury tylko we dwójke :(
    wybacz ten brak wylewności, ale mam mały kłopot z pcetem, i oborzeniechtenkoszmarsieskonczy XDDD

    Całuję ;***
    Virusek

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko to było wspaniałen. Bardzo mi sie podboało i to było takie...takie mocne. ie mogęsię już doczekać harda xD. Czekam już na newsa. Pozderki :*:*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwalił mnie Sasuke tymi małymi zakupami w sex shopie, Naruto miał racje, ze ten to mysli tylko o jednym. A facet w sklepiku miał tupet, no no. Uchiha mógł go potraktować jak ta staruszkę, która twierdziła, ze to nie burdel dla pedałów. Już się boję, jak on będzie udawał to "miłe narzeczeństwo" z Sakura, bo z tego co widać, to ona serio mysli, że on się nią interesje. Naruto był najlepszy z tym tekstem, że wprowadza do zycia Uchihy trochę radości:D A no i tabletka gwałtu. Czy mi się zdaje, czy on to mówił przy Sakurze. Ciekawe co sobie pomyslała, w końcu ten specyfik jak mówi nazawa... Ale ona jakoś mało domyslna jest, zyje złudzeniami i nie widzi ci się dzieje pod jej nosem:D
    Rozdział jak zwykle fajny, ciekawe czy Uzumakiemu spodoba się niespodzianka:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż mi się gorąco pod koniec zrobiło. xD Cóż, bardzo mi się podobał ten rozdział. Współczuję Naruto. Sasuke chyba nie zamierza być delikatny, na czym ucierpi tyłek blondyna. ;d Czekam na następny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, trafiłam na Twojego bloga wczoraj wieczoram i przeczytałam wszystko za jednym razem ^^
    Naprawdę masz talent ;]
    Już nie mogę się doczekać nexta.

    Pozdrawiam, Paula ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem, że nie wiem co mam powiedzieć.... Kocham to opowiadanko, a właśnie i kiedy nowy rozdziałek, bo już usycham z tęsknoty... xD

    Wakana

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.