niedziela, 23 sierpnia 2009

21. Refuge

Nie widziałam filmu. To jakiś pornos? ^-^

Do wieczora chłopcy siedzieli sobie potulnie na poddaszu, nawet nie wychylając nosa na zewnątrz. W prawdzie do ich sypialni próbowało się dostać kilku Fajfusów, jednak ostatecznie żaden nie przeprowadził z Sasuke poważnej rozmowy. Naruto już tego pilnował. Po tym incydencie jakby zapaliło się w nim wewnętrzne światełko.
Boże… stawał się coraz bardziej perfidny. On, Naruto Uzumaki cieszył się nieszczęściem innych! Przecież… przecież to aż nieprawdopodobne.
- Jeszcze ci się mózg rozgotuje – usłyszał nad uchem głos bruneta. Odwrócił się do niego minimalnie.
- Jak myślisz, ile usłyszała?
- Po jej minie chyba końcówkę.
- To dobrze, czy źle? – Naruto spojrzał na bruneta i uśmiechnął się słabo.
- Nie wiem.
Zapadła chwila milczenia. Niebieskooki zmrużył oczy.
- Powinieneś ją przeprosić – powiedział w końcu z powagą w głosie.
- Zapomnij! – prychnął Uchiha i zepchnął z siebie blondyna, który leżał na nim, wtulony w jego pierś.
- Draniu! Popatrz ile ona dla nas zrobiła.
- Tylko, że nie ja kazałem jej odstawiać całej szopki z narzeczeństwem. Ona zaczynała mnie już traktować jak jakiegoś cholernego męża!
- No… ale tak nie można.
- Wali mnie to.
- Sasu… ona… Sakura… to…drba… dziewczyna.
- Co?
- Chcę powiedzieć, że ona jest………… dobrą dziewczyną – Brunet spojrzał na niego z rezerwą.
- Ledwo ci to przez gardło przeszło.
- Ale przeszło. Nie możesz tak ranić innych. Przecież ona była kiedyś twoją jedyną przyjaciółką. Sądzę, że powinieneś do niej iść i wszystko wyjaśnić. Powiedz, że chcesz, żebyście pozostali tylko przyjaciółmi.
Sasuke milczał chwile. Blondyn gładził jego brzuch, liżąc od czasu do czasu sutki mężczyzny. Jednak bez żadnych ekscesów. Po kilku minutach westchnął w końcu cierpiętniczo.
- Radziłbym przygotować ci się odpowiednio. Będziesz mi to musiał solidnie wynagrodzić.
- O to już nie mówisz się martwić. Chociaż nie wiem, czy dam radę z takim małym fiutem…
- Już nie udawaj takiego urażonego. Dobrze wiem, że ci to… wisi – powiedział po namyśle i zniknął na schodach, w ostatniej chwili, gdy jego czarnej łepetyny miał dotknąć adidas blondyna.
Tak nawiasem mówiąc, blondyn wyjątkowo upodobał sobie ten tym odzieży. W Chinach nosił głównie japonki i sandały. Ale w Ameryce również było wiele wygodnych butów. I pomyśleć, że gdy odwiedzał USA po raz pierwszy, tak bardzo nienawidził tego kraju.
- Nie ocenia się książki po okładce – mruknął filozoficznie. Ostatnio stawał się coraz mądrzejszy. A mówią, że to taki zepsuty kraj… Ten cytat na przykład wyczytał z czasopisma o modzie. O! Podwędził jeden Sakurze, żeby mu się nie nudziło i proszę! Takie błyskotliwe i trafne rzeczy! Po prostu Amerykański Sen.
Zszedł na dół po cichu i przytulił się do ściany. Wychylił się minimalnie i zerknął do salonu. Sakura siedziała na kanapie z podkulonymi nogami. Aż tutaj widział jej rozmazany tusz. Sasuke natomiast stał i mówił coś do niej ściszonym głosem. Dziewczyna co rusz wybuchała głośnym płaczem. Nagle zadzwonił telefon w przedpokoju. Naruto schował się momentalnie na schodach. Po chwili matka Sakury odebrała.
- Halo.
-…
- Jutro z rana?
-…
- Dobrze powiadomię ich.
Kobieta odłożyła aparat i weszła do salonu. Naruto momentalnie wychylił się z powrotem.
- Co się stało mamo?
- Policja będzie tutaj z samego rana. Rozpoczną przesłuchanie. Powiedzieli, żebyście przygotowali się i przypomnieli wszystko co pomogłoby im w rozwikłaniu sprawy.
- Dobrze.
- Pogodziliście się już?
- Tak – Sasuke skinął jej sztywno głową, a różowo-włosa uśmiechnęła się nieco radośniej do pani domu.
- To dobrze. Powinieneś szanować swoją przyszłą żonę. – Uzumaki spojrzał z obawą na bruneta.
- I będę – mruknął mężczyzna, a niebieskooki wypuścił ze świstem powietrze. Uśmiechnął się delikatnie i odwrócił się, żeby wrócić na górę. Nagle jednak ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się momentalnie.
- Sasuke?
- Podsłuchiwałeś?
- Nie.
- Nie kłam.
- Sasu…?
- Sakura chodź do sypialni – Sasuke odwrócił się do dziewczyny, która już po kilku sekundach była przy nim.
- Tylko nie szalejcie za bardzo! – Usłyszeli jeszcze z kuchni głos pani domu. Naruto o mało nie parsknął śmiechem, widząc minę Sasuke.
- A ty co tu robisz? – Różowo-włosa zmierzyła go ponurym spojrzeniem.
- Stoję! – Niebieskooki pokazał jej język i o mało się nie przewrócił, kiedy Sasuke pociągnął go za rękę w górę. - Hej!
- Rusz tyłek.
- A ja Sasuke-kun? – Dziewczyna pisnęła urażona i już miała się rozpłakać.
- Ty też rusz tyłek – powiedział niesamowicie spokojnie i lodowato. Naruto uśmiechnął się lekko i mocniej ścisnął jego dłoń. Skierowali się na poddasze.

- Co się stało? – Sakura momentalnie ulokowała się na łóżku bruneta. Naruto usiadł na ziemi, a Sasuke uśmiechnął się do niego lekko i spoczął na łóżku blondyna.
- Nie możesz powiedzieć policji o niczym co nas dotyczy. Gadka o mnie i o tobie jest wciąż prawdą. Jestem biznesmanem, a ty zmieniłaś płeć. Naruto urodził się w USA. Nie może być żadnych problemów z tym, że przyjechałeś tutaj z Chin. I oczywiście nie mówisz o tym jak się znaleźliśmy, to chyba jasne. Nie mów też o brzuchu Naruto i o tym, że gramy w filmie. Jeśli ci się sami zapytają mów im same głupoty. O mnie najlepiej też mów tak jak swoim kuzynką. Same nieistotne rzeczy. Albo wiesz co… - Sasuke zmarszczył brwi i spojrzał na różowo-włosą z zamyśleniem – zachowuj się tak jak normalnie. Mów same brednie. Nic szczególnego – powiedział i poklepał ją lekko po plecach, gdy dziewczyna już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.
- A ja będę?
- Jesteś sprzątaczem.
- Kim?!
- Sprzątaczem. Poznałam cię, kiedy nie miałam się gdzie podziać.
- Nie chce być sprzątaczem.
- To masz problem, bo nim będziesz.
- Sama być sprzątaczką!
- Dość! – Syknął Sasuke i wstał. - Idźcie już spać. Jutro czeka nas ciężki dzień.
- Dobranoc Sasuke! – dziewczyna z uśmiechem wstała i podeszłą do bruneta. Pocałowała go w policzek i śmiejąc się jak zakochana nastolatka zbiegła na dół.
- Powiedziałeś jej, że zostaniecie tylko przyjaciółmi?
- No…
- Ech – Naruto pokręcił ze zrezygnowaniem głową i podszedł do bruneta. Uśmiechnął się i pocałował go mocno. – W najgorszym wypadku ich zabijemy.
- W najgorszym wypadku nas zabiją zanim zdążymy się zorientować, że to pułapka.
- Sasuke, pesymizm jest gorzki.
- A optymizm ślepy.

~~***~~

I jak powiedzieli tak przyjechali. Już z samego rana w domu Fajfusów zjawiły się psy. Ubrane w mundury, z tłustymi, czerwonymi gębami i wrednymi uśmieszkami, jakby już wiedziały kto jest winny. Jasne kurwa, wiedziały …
Sasuke pokiwał z politowaniem głową i spojrzał na szeryfa Miles City. Mężczyzna popijał właśnie kawkę i rozmawiał beztrosko z panią domu. Kobieta odpieprzona jak nigdy, latała koło niego jak na skrzydłach. Brunet spojrzał kątem oka na Uzumakiego, dłubiącego w swoim jeszcze nie do końca zjedzonym śniadaniu. Sakura siedziała zaraz obok niego. Ich ręce były splecione na stole. Żeby każdy widział, że są narzeczeństwem.
- Tak – mruknął w końcu szeryf i spojrzał bacznie na zgromadzonych. – To co przydarzyło się pastorowi jest naprawdę straszne. Wierzę, że szanowaliście go, tak samo jak ja i pomożecie w dochodzeniu. Sądzę, że tylko wy jesteście w stanie naprowadzić nas na trop. Chociaż nie wykluczam też, że nie jesteście poza podejrzeniami. Zbadamy was na wykrywaczu kłamstw. – Powiedział i gestem ręki kazał wnieść stare, lekko zardzewiałe urządzenie. Uchiha poczuł, jak dziewczyna zaciska mocniej rękę. Naruto przymknął tylko lekko oczy.
- Pierwszy może ten blondyn. Ty chyba jesteś najbardziej podejrzany gówniarzu. Wszyscy wiedzą, że pastor cię nie lubił. Mieliście zgrzyty, co? W sumie to się nie dziwię – wyburczał i spojrzał groźnym okien na Naruto, który siedział jakby nigdy nic i gapił się wielkimi oczyma na szeryfa. Niewinnymi oczyma dziecka. Sasuke widząc to uśmiechnął się delikatnie.
- No chodź tu szybko i podwiń rękaw – drugi policjant szturchnął go i chłopak wstał. Przeniósł swoje krzesło bliżej wykrywacza kłamstw i usiadł. Wykonał tak jak mówili żandarmi i już po chwili blondyn z grobową miną patrzył na swoją rękę, do której podpiętych było chyba ze sto kabelków.
- Jak się nazywasz? – Podło pierwsze pytanie. Szeryf i jeszcze jeden z policjantów śledzili uważnie ruchy wahadełka.
- Naruto Uzumaki.
- Gdzie mieszkasz?
- Eee… - Naruto spojrzał na Sasuke. Brunet delikatnie skinął głową. – Aktualnie tutaj.
- Znałeś pastora?
- Tak.
- Lubiłeś go?
-…
- Odpowiedz.
- Nie.
- Byłeś przy tym jak dostał zawału.
- Nie.
- Pobiłeś go?
- Słucham?
- Jedna z jego podwładnych mówiła, że słyszała jakieś trzaski, gdy była w domu. Biliście się?
- Nie.
- Wiesz kto mógłby to zrobić?
- Nie.
- Zabiłeś kiedyś człowieka?
- Co to za pytania?! – Sasuke spojrzał na nich groźnie, jednak funkcjonariusze zignorowali go.
- Zabiłeś kiedyś człowieka?
- Nie.
- No dobrze. Później jeszcze do ciebie wrócimy. Jak na razie wynik pozytywny, jednak wciąż jesteś głównym podejrzanym.
Naruto odszedł i do wykrywacza kłamstw siadła Sakura. Dziewczyna dostawała podobne pytanie, jednak jej nie poszło już tak gładko jak blondynowi. Co chwila jąkała się i wykrywacz pokazał nawet kilka razy, że kłamała. I to w bardzo ważnych momentach.
- Poznałaś Sasuke niedawno?
- Nie.
- Sasuke pracuje w Toshiba?
- Tak. – Pisk. Wahadełko zaczęło drgać szybko, rysując ostrą kreskę na kartce.
- Sasuke zajmuje się czymś niebezpiecznym?
- Nie – Kolejne krzywe.
- Jest przestępcą?
- Nie. – Dziewczyna zaczęła oddychać szybko. Wahadełko zaczynało wariować.
- To on zabił twojego ojca?
- Nie. – Kreska złagodniała.
- Zabił kiedyś człowieka?
- Nie. – Lekkie drgnięcie.
- Zabiłaś kiedyś człowiek?
-…
- Sakura?
- Tak! W obronie własnej! – Krzyknęła i z płaczem wyszarpała wszystkie kabelki. Spojrzała tylko na Sasuke i wybiegła z pokoju. Jej matka pobiegła za nią.
- Kim jesteś?
- Biznesmanem.
- Nie kłam – szeryf wstał i zamachnął się, żeby uderzyć czarnookiego w twarz. Mężczyzna złapał jednak jego pięść w ostatniej chwili. Spojrzał lodowato na policjanta i wstał. Podszedł do wykrywacza kłamstw i bez słowa usiadł przy nim. Jeden z psów podpiął go do niego sprawnie.
- Nazywasz się Sasuke Uchiha?
- Tak.
- Jesteś przestępcą?
- Nie.
- Zabiłeś człowieka?
- Nie.
- Okradłeś kogoś?
- Nie.
- Zgwałciłeś?
- Nie.
- Jesteś narzeczonym Sakury?
- Tak.
- Kochasz ją?
- Tak.
- Zabiłeś pastora?
- Nie.
- Wiesz kto mógł to zrobić?
- Nie.
Sasuke z uśmiechem spojrzał na wahadełko. Kreska była niemal idealnie prosta. Jak od linijki. Gliniarze patrzyli po sobie zdezorientowani. Uchiha zmierzył ich ironicznym, chłodnym spojrzeniem. Bez słowa odpiął się od wykrywacza i wstał.
- To wszystko? – Zapytał i podszedł do siedzącego blondyna. Chłopak spojrzał na niego.
- Nie. Musimy was jeszcze przesłuchać. Dokładnie opowiecie nam co się stało – jeden z policjantów wyciągnął z walizki mały dyktafon i postawił do na stole.
- Nikt nie widział z lekarzy jeszcze takiego przypadku. To tak, jakby kilka nowotworów nagle zaczęło wyżerać organizm pastora.
- Może przedtem był chory? – Sasuke usiadł na krześle i zaczął bawić się łyżeczką Naruto od niechcenia. Ta cała szopka zaczynała go już wkurwiać.
- Nie. Sekcja zwłok wykazała, że jakaś nieznana energia doprowadziła do tego. W laboratorium nie potrafili określić jej pochodzenia.
- I niby my to mamy zrobić? – Naruto zmarszczył brwi i spojrzał ostro na policjantów. Ci uśmiechnęli się tylko z politowaniem.
- Nie. Wy macie po… - nie dokończył, gdyż nagle ktoś wszedł do kuchni. Sasuke zmarszczył brwi widząc młodego mężczyznę w kapeluszu. Facet uśmiechnął się do wszystkich i jakby nigdy nic zająć miejsce obok szeryfa.
- Kim jesteś? – Psy spojrzały na niego zdziwione, a Sasuke zmrużył oczy. Zerknął na blondyna, który szturchnął go nogą. Co jest?
- Pułapka – wyczytał z usta niebieskookiego. W oczach chłopaka był coś… coś…
- Jestem z FBI.
- FBI?!
- Proszę nie krzyczeć – uśmiech nie mógł zejść z twarzy nieznajomego. Spojrzał uważnie na przesłuchiwanych. Na jego oczy padał cień, jednak można było zobaczyć nienaturalnie bladą twarz. Cienkie usta i czarne włosy wystające zza kapelusza.
- Ale… ale… ta sprawa miała być nasza. – Mężczyzna zwrócił ku niemu swoją twarz. Zaśmiał się cicho. Po chwili podniósł głowę wyżej i chłopcy mogli zobaczyć oczy mężczyzny. Naruto wciągnął ze świstem powietrze.
- Sasuke Uchiha…
Zapanowała głucha cisza. Brunet patrzył w szoku na nieznajomego. Kim on do cholery jest?! Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle poczuł jak Naruto podnosi się z krzesła. W następnej sekundzie był już przy nieznajomym, trzymając go za gardło. Mężczyzna nawet nie zaprotestował.
- Zabiję cię – wycharczał. Z jego ciała zaczęła unosić się czerwona poświata. Psy odsunęły się momentalnie od niego i złapały za broń.
- Prędzej ja zabiję twojego kochasia – zaśmiał się i po prostu odepchnął od siebie blondyna. Uchiha patrzył uważnie na każdy jego ruch. Pułapka. Pułapka policji, mafii, czy Suny? Przymknął oczy i skupił całą swoją energię w spojrzeniu. Kiedy je otworzył nieznajomy stał bardzo blisko niego. Patrzył i uśmiechał się. Jakby był odporny na jego spojrzenie, tak jak niebieskooki.
- Sasuke! – Naruto wrzasnął i brunet usłyszał ciche skwierczenie za sobą. Odwrócił się minimalnie, patrząc na rozszarpane ciało jednego z policjantów. Pozostałość z jego broni kapała na kuchenną podłogę.
- Znalazłeś sobie niezłego ochroniarza Uchiha. Powiedz tylko gdzie takich sprzedają. Też sobie kupię taką super dziwkę –zaśmiał się i spojrzał wyzywająco na czarnookiego. W Sasuke aż się coś zagotowało. Odepchnął od siebie mężczyznę i zamknął mocno oczy. Gdy je otworzył w jego ręku pojawiła się niebieska, elektryczna kula. Nieznajomy patrzył na niego z delikatnym uśmieszkiem. Sasuke rzucił się w jego stronę i gdy już miał uderzać, mężczyzna nagle zniknął. Brunet odwrócił się momentalnie i zobaczył mały nóż wymierzony w jego szyję. Uśmiechnął się z złośliwie. Czy ten palant myśli, że jest go w stanie zabić? Zaraz Naruto wydłubie mu oczy – pomyślał i spojrzał w stronę blondyna, który miażdżył właśnie czaszkę szeryfa Miles City.
- Nawet nie wiesz w co się wpakowałeś – usłyszał i popatrzył tym wzrokiem na mężczyznę.
- Kim jesteś?
- Twoim dawnym pracodawcą – mężczyzna przejechał delikatnie po szyi bruneta. Uchiha nawet nie drgnął.
- Nie jesteś bossem – powiedział, a nieznajomy spojrzał na niego dziwnie i zaśmiał się otwarcie.
- Uchiha! Nie sądziłem, że jesteś aż tak głupi. Żyłeś pod kotarą.
- Kotarą?
-Tak. Zasłoną kłamstwa. I cały czas myślałeś, że pracujesz dla mafii – mężczyzna pokiwał z politowaniem głową, a Sasuke odepchnął go od siebie.
- Więc kim jesteście?
- Hmm… można powiedzieć, że rządzimy Ameryką.
- Co? – Sasuke popatrzył na niego jak na idiotę i prychnął rozbawiony. Poczuł gorąco za plecami. Naruto dotknął delikatnie jego ramienia.
- Zabić?
- Nie, czekaj – spojrzał w bok, gdzie stał chłopak. Jego jasne włosy, oraz twarz splamione były krwią. Oczy świeciły wściekłym szkarłatem.
- Niepowtarzalna zabawka. Nie spotkałem się jeszcze z taką siłą.
- Powiedz kim jesteś!
- Mówiłem, rządzimy Ameryką. Prezydent jest naszą marionetką, a wszystkie szychy uzależniają swoje decyzje od nas.
- Po co?
- Żeby chronić nasz kraj, Uchiha. Jesteśmy cholernymi patriotami mającymi władzę.
- I tylko tyle?
- Tylko? Rządzimy najpotężniejszym krajem na świecie. Możemy kierować wszystkim jak bogowie, to chyba wystarczający dowód siły.
- Dlaczego mnie ścigacie? Nie znałem prawdy, nikt by się nie dowiedział o was. Po co, więc to skurwione przedstawienie?
- Nie udawaj, że jesteś wzorowym obywatelem. Musimy cię zabić, zanim pogrzebiesz nasze szanse na zwycięstwo.
- Jakie zwycięstwo?
- Koniec przestawienia Uchiha – mruknął. Nagle ktoś rozbił okno. Spojrzeli na podłogę. Granat drgnął minimalnie, a później rozległ się wybuch.

10 komentarzy:

  1. Hmm...W tym parcie było dużo akcji. Jest kilka literówek, jak choćby ta śmieszna na samym końcu, gdzie z Sasuke robi się pani Uchiha xD
    Okazuje się, że nieświadomie sas pracował dla rządu, a no i jeszcze 2 party do 'oświecenia' Sakury...Czyli równo tydzień ;]
    Mogłabym oczywiście snuć przypuszczenia co wydarzy się dalej i w ogóle...Ale po co? Przecież i tak nas zaskoczysz ;]
    Poza tym...Wydawało mi się, czy tamten gościu to był Madara, hmm? A może Sai? Ale Bezimienny raczej nie pasowałby do roli szefa Sasa...Ok zaczynam mimo wszystko wymyślać, a obiecałam, że nie będę ;]

    Sayo ;]

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Uchiha?
    Aż mi wstyd Oo
    Nie mam pojęcia jak znalazło się tam to per "pan" nie miałam zamiaru tego pisać
    To wszystko przez tą bułkę tartą, którą się zaciągałam pisząc rozdział @.@

    OdpowiedzUsuń
  3. Odnośnie do pytania na początku: nie,Eurotrip to komedia:)
    Ciekawa jestem co Sasuke powiedział Sakurze, bo to jego no... było dość mętną odpowiedzią, a ona dalej zachowuje się jakby serio był jej narzeczonym. Musze powiedzieć, że zaskoczyłaś mnie rozwojem akcji tylko sama nie wiem do końca, czy tym razem było to pozytywne zaskoczenie. Naruto usmażył dwóch policjantów praktycznie za nic, zjawia się tajemniczy gość. No ale poczekam to się dowiem jak to będzie wyglądać i wtedy dopiero się jakoś określe.
    Cieszę sie, że wena cię nie opuszcza i mam takiep pyt. Na ile rozdziałów do przodu masz zaplanowanego fika? To takz ciekawości:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu!! Co ty zrobiłaś??? Zaraz zejdę na zawał!!! No nie wytrzymam do środy!! Mam nadzieję, że Sasuke nic się nie stanie... i co to za koleś w ogóle jest?! Co on sobie wyobraża, tak mówić o Naruto? Czekam na następny rozdziałek, ale będzie mnie nosić po całym mieszkaniu!!

    Wakana

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm... ja mam podobne odczucia, jak Sanu. Nie jestem przekonana, czy zaskoczenie było w pełni pozytywne. Jakaś akcja, zaczyna się coś dziać i jest super, lubię takie zwroty. Jednak pojawia się pewne "ale"... Mieli nie zaracać na siebie uwagi, jak powiedziała Sanu - bez potrzeby i bezsensu zabił tych policjantów... Mogło to być trochę lepiej rozegrane. Cóż, nie żebym cię potępiała za ten rozdział, czy coś,w żadnym razie! Ale stać Cię na lepsze rozdziały, o czym niejednokrotnie się przekonaliśmy. ^^ Ten nie jest mistrzostwem, tak uważam, mam nadzieję, że się nie obrazisz. ^^"
    Ale, ale!
    Nie komentowałam strasznie długo i za to powinnam wisieć! *wali głową w stół*
    Cóż, trudno mi teraz skomentować każdy z rozdziałów, które ukazały się pod moją nieobecność, bo trochę ich jest, za co biję przed Tobą pokłony. *______*
    W opowiadaniu jestem zakochana coraz bardziej, z rozdziału na rozdział i jak go nie dokończysz, to najnormalniej w świecie moja mafia Cię znajdzie i Cię zniszczę, jasne? xDDD No, mam nadzieję, że sobie to wyjaśniłyśmy. xP
    Co do tego ostatnie rozdziału i małego co nie co w Kościele... Powiem Ci, że jestem mocno wierzącą katoliczką, ale kurde... Wiesz jak mnie ubawił tamten rozdział? Śmiałam się jak głupia! Zazwyczaj coś takiego mnie odrzuca, ale Ty to tak fajnie napisałaś, że jak sobie do tej pory przypomnę, to mnie śmiech bierze. xDDDDDD
    Jaaa... mogłabym tak gadać i gadać godzinami, tylko po co? Zanudzę Cię, umrzesz i na co mnie to? Nie przeczytam już nic więcej! Więc już milczę. xD
    JEszcze tak od strony technicznej. Trochę błędów Ci się przewija, zazwyczaj literówki, gdzieś tam nie ma przecinka, ale to ujdzie, jak coś wyłapię, to Ci napiszę. O, i jedno, co mi się zapamiętało. Nie "szlak", tylko "szlag"! ^^
    Dobra, kończę, bo moja kochana rodzicielka krzyczy na swoją pierworodną. >__>

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurna żeby przerwać to w takim momęcie? Nie no jak mogłaś em lub mogłeś xD. Czekam już na następną noteczkę. Pozderki :*:*:*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś mnie tym nagłym zwrotem akcji i przyspieszeniem jej. Trochę się przez to pogubiłam, za szybko się to działo i zapanował mały chaos, co trochę utrudniało czytanie. Mogłaś to trochę inaczej napisać, nie gnać tak do przodu, jednak pomysł jest naprawdę ciekawy. Sasuke pracował dla jakiejś organizacji, która włada Ameryką ? Ciekawe. Nasuwa mi się myśl, że to Akatsuki, ale wyciągać pochopnych wniosków nie będę. Wolę ten efekt zaskoczenia; )
    Podobało mi się, jak Sasuke tępił Sakurę, a ona i tak sobie nic z tego nie zrobiła. Jej głupota mnie przeraża i to pod każdym względem. Ta, ona mi przypomina blondynkę z natury, choć nie ma blond fryzury, phi. Jak ja nienawidzę takich osób i naprawdę mam nadzieje, że plan Sasuke z przywiązaniem jej do drzewa i patrzenia jak zżerają ją zwierzęta wypali, lub coś w ten deseń. I cholera, co jej wtedy Uchiha powiedział, że ona znów zachowuje się, jakby byli narzeczeństwem?! O geez...
    Granat? Oho, ciekawe jak się wyratują z opresji ^ ^
    Czekam na kolejny rozdział,
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anju, może nie ma blond, ale za to różowe. To jest chyba nawet bardziej dosadne. xDDD

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm.... Jak dla mnie, to Sasuke nie musiał pocieszać Sakury. Mogł poprostu ja wyśmiać ;). Cóż fabuła bardzo ciekawie się rozwija. Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się mój pajączek.. ach [marzy]. Ale nic. Muszę cię pochwalić za tę notkę, ładnie napisana. Szczerze mówiąc.. to pierwsza nota od jakiegoś czasu bez harda xD. Dobrze, bo już się nim zaczynało przelewać. Co za dużo, to nie zdrobo. Ciekawa jestem jak to sobie o ni poradzą z tym granacikiem. Czekam środzi. No i oczywiście 23 noci! Mam nadzieję, że jutro rano będziesz na gg, bd czekać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż się sobie dziwię, że dopiero teraz piszę komentarz. To jest absurdalne, abym tak długo unikała wypowiedzenia się, na temat Twojego opowiadania.
    Najgorsze jest to, że wiem jak je odbieram, ale nie potrafię tego wyrazić, bo emocje się ze soba kłócą.
    Mimo wszystko nawet jeżeli je opiszę, to nie usprawiedliwi to tak krótkiego i nieskładnego, komentarza.
    Jednak spróbuję jakkolwiek dać upust swoim emocjom i może zacznę od...no prawie od początku.
    Nie wiedziałam czego mam się spodziewać gdy przeczytałam początek, więc spodziewałam się tylko ciągu dalszego, który mi pozwoli na rozeznanie się w sytuacji. Akcja rozwinęła się szybko i zwinnie i pomimo tego, że zraziło mnie trochę słownictwo...ale dosłownie trochę...to spodobało mi się bardzo.
    Dużo humoru, cięte riposty i właśnie "akcja".
    Potem już wszystko ułożyło się na swoim miejscu...do czasu gdy dowiedziałam się, że Sakura była mężczyzną.
    Padłam ze śmiechu gdy na dokładkę, przeczytałam nazwisko. Rodzina Fajfusów wydała mi się niezwykle ciekawa i czekałam tylko, na dalszy rozwój wydarzeń. Wszak nie mogłam ścierpieć, że Uchiha musi tak łgać, na dodatek z przyczepioną mu plakietką "narzeczonego" Sakury.
    Bawiły mnie także podchody chłopaków i rozterki Uzumakiego. Mnich nie mnich, na Sasuke każdy musi się rzucić...choćby miał potem już nie mieć z nim nic wspólnego.
    Jednak, przypadła mi najbardziej do gustu postać Naruto. Może to dlatego, że zawsze bardziej mnie fascynował.
    Z Sasuke był drań od początku i draniem zawsze pozostanie, ale Uzumakiego ma traktować po królewsku. Przynajmniej powinien, za to co dla niego robi. Za to co musi przez niego przeżywać i dzielić się nim z Sakurą.
    No ale w końcu to się skończy, bo przerwałaś w najciekawszym momencie jaki mogłaś sobie obrać...a mnie aż świerzbi z niecierpliwości.
    Mam nadzieję, że ten komentarz wynagrodzi moje 20 rozdziałów milczenia. Mam po prostu dzisiaj jakieś takie natchnione palce to komentowania wszystkiego, co czytam.
    Ufam, że wyrażenie tej jakże, poplątanej opini, wyjdzie mi na dobre...czyt. będzie więcej niesamowitych rozdziałów.
    Pozdrawiam & Cya...:*

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.