środa, 26 sierpnia 2009

22. Refuge

Uwaga!
Wyjaśnienie:
Naruto rozszarpał jednego z policjantów, ponieważ ten chciał zastrzelić Sasuke. A jak zabił jednego to musiał zabić i drugiego. Nie mogli przecież zostawić świadków, prawda? Żywi świadkowie zwracaliby na siebie większą uwagę, niż martwi świadkowie.

Sanu, zaplanowana jest cała pierwsza część :)
Hibari, no nie wiem czy mnie już stać. To nie to co na początku. Czuję, że się wypalam :(


Naruto w ostatniej chwili dotknął Sasuke. Przytulił go mocno do siebie i odchylił głowę w tył. Poczuł, jak ogon wydostaje się z jego ciała. Kyuubi warczał wściekle mówiąc coś, czego Naruto nie mógł zrozumieć.
- Sas…uke – wychrypiał czując ogień na plecach. Słyszał jak rozrywają się ściany, widział cząsteczki niszczące wszystko co napotkają.
- Tak?
- Uderz mnie w… brzuch.
- Co?!
- Uderz! – Wykrzyknął i w ostatniej chwili lis ostrzegł go przed spadającym sufitem. Resztką sił ogon podtrzymały go.
Po chwili poczuł pieczęć. Sasuke uderzył go najsilniej jak umiał. Przez moment blondyn stracił kolor i ostrość widzenia, jednak już po chwili kolejny ogon wydostał się w jego ciała. Zamknął oczy i warknął wściekle.

Wydostań się stąd.
Niby jak?!
Wyjdź idioto! Wyjdź!

Naruto spojrzał z wątpliwością na drzwi do kuchni, widzące na jednym zawiasie. Przełknął ślinę i zrobił krok w stronę wyjścia.

Odwrócić się.

Usłyszał wściekły głos demona. Wykonał polecenie i zobaczył rozwaloną ścianę z „widokiem” na ogród. Uśmiechnął się do siebie i zbierając wszystkie siły, odwrócił się w stronę wyjścia. Sasuke syknął cicho.
- Co się stało? – Zapytał Naruto i spojrzał na bruneta. Ten tylko pokiwał głową i zacisnął usta.
- Idź… - stęknął i mocniej złapał blondyna. Chłopak kiwnął głową i wykonał pierwszy krok. Ogony zaczęły podtrzymywać sufit tak, by nie spadł im na głowę. Czuł ogień, chociaż czuć go nie powinien. Zazwyczaj był odporny, dlaczego więc tym razem…? Zrobił już kilkanaście kroków i zatrzymał się zmęczony. Każdy ruch sprawiał mu ból. Czuł się jak Jezus niosący krzyż. Cholera… jak wariat. Ale było mu tak ciężko… Jakby następny ruch miał skrócić jego życie o miesiąc. A tak długa jeszcze droga przed nim. Zacisnął mocno zęby i z determinacją poruszył nogą. Była taka słaba… coś było nie tak… coś było… Och, w końcu to pułapka.

Wyjdź stąd szybko.
To trudne.

Usłyszał ryk Kyuubiego i zrobił następny krok. A później kolejny i jeszcze jeden. Słyszał nad uchem ciężki oddech bruneta. Coś mu się stało? Dlaczego oddychał tak, jakby był… ranny?
Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Sasuke ranny.
Nie! Nie może do tego dopuścić. Zabije każdego kto się do nich zbliży. Ma przecież moc. Ma Kyuubiego i jest w stanie wykorzystać całą jego siłę.

Nie zabijaj tego faceta.
Dlaczego?
Jest ważny. Bardzo ważny.
Niby w czym?
W naszym planie Naruto. Jest jedną z części układanki.
Jak to?
Zobaczysz. Wkrótce poznasz prawdę.

Naruto znalazł się już krok od wyjścia. Dach stawał się coraz cięższy. Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. Bardzo głupia i godna Uzumakiego myśl.
A co z jego nowymi ubraniami, które zostały na poddaszu…?
Zmarszczył jednak brwi czując jak ściany upadają. Wziął głęboki oddech i odepchnął się dwiema nogami od krawędzi kuchni. Za jego plecami dom runął w przeraźliwym hałasie. Wypuścił głośno powietrze i spojrzał na Sasuke. Brunet miał zamknięte oczy i mocno zaciśnięte usta. Aż do samej krwi.
- Nic ci nie jest? – Naruto momentalnie zareagował i złapał chłopaka za ramiona. Ten stęknął głucho i odchylił głowę do tyłu.
- Puść… - wycharczał nawet nie otwierając oczu.
- Co? – Niebieskooki spojrzał na niego zaskoczony, jednak wykonał polecenie. Brunet odetchnął z ulgą i uchylił delikatnie powieki.
- Nigdy więcej nie dotykaj mnie, kiedy jesteś nim – uśmiechnął się delikatnie i podparł na łokciach.
- Masz jaja Naruto. Chociaż twój penis nie jest za duży… - Blondyn poderwał głowę patrząc na czarnookiego z nienawiścią. Nienawiścią w kolorze śmierci.
- Zapłacisz za to! – Syknął i już się podnosił, gdy poczuł nagle ukłucie w okolicy karku. Odwrócił się momentalnie i sięgnął za głowę. Z cichym syknięciem wyciągnął małą igłę. Spojrzał na nią z dezaprobatą.
- Żadna trucizna nie jest w stanie go zabić. – Kyuubi teraz już całkowicie przejął władzę nad ciałem chłopaka. Naruto czuł jego sierść. Pazury i kły, które choć spragnione krwi musiały się hamować. W paradoksalny sposób. Gorący język przejechał po wyschniętych ustach. Powietrze nagle stało się takie zimne i mroźne… zamrugał kilkakrotnie oczyma, by po chwili zmrużyć powieki.
- Sasuke, Sasuke, Sasuke… gdyby nie wzgląd na twojego ojca już dawno kopnąłbyś w kalendarz. Ale te przeklęte więzy krwi… - nieznajomy podszedł do bruneta i pochylił się nad nim. Wydął usta patrząc z udawanym żalem na Uchihe. Czarnooki mierzył go uważnym, chłodnym spojrzeniem. Kyuubi powiedział Naruto, że jest to specjalne spojrzenie mężczyzny. On nie musi nim tylko zabijać… O tak… Jak na początku Sasuke mu powiedział. Umie rozbierać wzrokiem. Chociaż dlaczego rozbiera tego… tego…
Niewiele myśląc blondyn rzucił się w stronę nieznajomego i odepchnął go od Uchihy. Warczał wściekle, niczym zwierze.
- Hej chłopczyku radziłbym nie pogrywać ze mną tak, bo…
- Rozszarpię cię.
- Hm… - nieznajomy przyłożył palec do usta i zastanowił się chwilę. Naruto spojrzał na niego zaskoczony. Ten gość był jakby z innej bajki. Niby taki zły i bezwzględny, ale jakby… nieco dziecinny. Ze swoim uśmieszkiem i radosnymi oczyma. – Dzisiaj macie dobry dzień – powiedział po chwili i klasnął w dłonie. – Zamiast mnie będziecie musieli się zadowolić rządowym mięsem. Ja przyjdę na deser. Smacznego! – Wykrzyknął jeszcze i Naruto chciał zobaczyć jak mężczyzna tak szybko znika, jednak uniemożliwili mu to ludzie, którzy rzucili się właśnie na chłopaka.

Kyuu, chcesz się zabawić?
Urządźmy sobie własne ludobójstwo.

Fala energii złamała drzewa.

~~***~~

Sasuke w ostatniej chwili zasłonił głowę, przed lawą ognia mknącą w jego stronę. Już wiedział dlaczego Naruto nazwał swojego opiekuna najsilniejszym. Wyjątkowa moc. Jakby był jakimś bogiem. Władał ogniem tak biegle, bez żadnej rany.
Z trudem wstał i przez chwilę chwiał się na nogach. Zakręciło mu się w głowie i gdyby nie nagle uruchomienie spojrzenia padłby pewnie jak długi. Ono działało jak zimna woda. Było jak źródło na pustyni.
Uśmiechnął się i odwrócił szybko. Jego ręka zaczęła sunąć płynnie po powietrzu, by gdy tylko dotknęła skóry przeciwników porazić ją prądem. Ha! On też nie był gorszy. Nikt go nie pokona. Dowie się kto jest prawdziwym szefem mafii i zemści się na nich. Tak, to jego następny cel.
Przymknął oczy i już po chwili kolejni wrogowie wrzeszczeli dziko, zataczając się po trawie. Jak zwierzęta! Sasuke prychnął i zaczął zabijać kolejnych przeciwników. Nie czuł zmęczenia. Coś bolało go w ramionach i piekło na brzuchu, ale poza tym był zdrów jak ryba. Maszyna do zabijania została uruchomiona…

Ludzi przybywało. Spojrzenie zaczynało się już nieprzyjemnie rozmazywać. Nie używał go jeszcze tak długo. Wciąż przekracza swoje rekordy. Och, jakie to olimpijskie. Czuł się bynajmniej jak jakiś sportowiec. O ten pływak, który zdobył osiem medali w Pekinie. Tak… zabijanie jest jak sport. Męczy i poprawia ogólną kondycję. Uczy za każdym razem, a co najważniejsze daje przyjemność. Mmm… tak bardzo odpręża!
- Kim jest twój przywódca? – Uchiha złapał właśnie jakiegoś młodzika, który miał mniej lat co on. Uśmiechnął się do niego wrednie.
- Nie… - chłopak splunął krwią i spojrzał na niego z zaparciem.
- Błąd – szepnął cicho brunet i przymknął na sekundę oczy. Gdy spojrzał na swoją ofiarę, ta zaczęła jęczeć z bólu. – Powiedz, inaczej będzie jeszcze gorzej… - mruknął przybliżając nieco twarz. Chłopak przymknął oczy, jednak i tak nie przestał skamleć z bólu. Sasuke czekał cierpliwie.
- Sai… - chłopak w końcu otworzył bardzo szeroko oczy, a później padł na ziemie. Sasuke otrzepał zaplamione ręce krwią.
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz, bo dopadnę cię nawet w piekle – mruknął cicho i ogarnął miejsce pojedynku. Och! Pojedynku! Jak ci szlachetni rycerze z zasadami walczący o damę. Jak te turnieje średniowieczne na śmierć i życie.
- Draniu, nic ci nie jest…?! – Usłyszał jeszcze głos niebieskookiego.
Jak ten XXI wiek, w którym każdy jest królem. A mówią, że nastały złe czasu…
- Nie.
- Sasu, co teraz? – Naruto stał naprzeciwko niego i oddychał powoli. Brunet ledwo dychał, a ten miał w sobie jeszcze tyle energii. Niesamowite. Uśmiechnął się lekko i podparł na ramieniu chłopaka.
- Nie wiem. Zobaczmy czy Sakura i jej matka przeżyły.

~~***~~

Kiedy wyszli zza szkieletu domu zobaczyli dwie sylwetki skulone pod samochodem. O dziwo nie posiadającym nawet jednej rysy. Naruto spojrzał z rezerwą na mercedesa. Może to jakaś bryka Bonda? Oglądał już kilka filmów z nim i widział jakie gościu ma zabawki. Zabawki… Uśmiechnął się i spojrzał ukradkiem na bruneta.

Jak możesz myśleć w tej chwili o takich rzeczach…
Oj zamknij się.

Naruto podszedł do dziewczyny i już się chciał nad nią pochylić, jednak powstrzymała go ręka na plecach. Spojrzał zdezorientowany na Sasuke.
- Co mówił wam facet podobny do mnie?
Różowo-włosa podniosła głowę, jakby dopiero teraz zauważyła, że chłopcy stoją nad nią. Zamrugała kilkakrotnie i zacisnęła usta.
- Nic.
- Widziałaś co zrobiliśmy z jego ludźmi?
- Nie.
- Zrobimy z tobą to samo. A oni ci nawet nie pomogą.
Naruto spojrzał zaskoczony na Uchihe, jednak zaraz potem zwrócił głowę w stronę Sakury. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Boże! Nawet on wiedział, że kłamała. On! Czy ona jest aż taka tępa?

Trudno w to uwierzyć, że ktoś jest głupszy od ciebie, prawda?
Nie igraj sobie ze mną Lucyferze.
Ach jak uroczo. Zgłębiasz tajemnice chrześcijaństwa. Zafascynowała cię ta religia po przygodzie w konfesjonale?
Nie trzeba wierzyć, żeby wiedzieć, że jesteś diabłem.
Jestem demonem. Najpotężniejszym z dziewięciu.
To dlaczego siedzisz w ciele takiego frajera jak ja?

- Naruto! – Poczuł mocne szarpnięcie za ramię. Spojrzał na Sasuke, który syczał coś do niego wściekle.
- Co?
- Mówię do ciebie idioto! Skup się chociaż raz w życiu!
- Skupiałem się przy tobie wiele razy. Sai miał rację. Rzeczywiście jesteś mało spostrzegawczy – Blondyn zachłystnął się powietrzem, kiedy zimna ręka zacisnęła się na jego gardle. Szarpnął się, jednak zobaczył tylko wściekłe oczy. To spojrzenie.
- Gdybym miał więcej czasu zapomniałbyś jak się nazywasz.
- Niby czemu?
- Nie pytaj, młocie. Nie pytaj – Sasuke uśmiechnął się firmowym uśmiechem numer dwa. Pan świata rusza na wojnę. Naruto drgnął. Wściekły Uchiha oznacza…

Impotencję.

- Sądzę, że ty jesteś na tyle pomocny, żeby mi wówczas przypomnieć.
- Młotku, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, musisz za to zapłacić pewną cenę. - Czarnooki uśmiechnął się chamsko i puścił chłopaka. Spojrzał na Sakurę, która z rozdziawioną gębą gapiła się na nich tępo. Dziewczyna skojarzyła na Naruto z miną pacjentki zakładu dla obłąkanych. – A teraz powiedz Sakura co ci jeszcze mówił Sai.
- Nic mi nie możecie zrobić! – Syknęła i podniosła się momentalnie na nogi. Zrobiła to jednak nieco za szybko i zachwiała się. Upadłaby, gdyby nie palce Sasuke zaciskające się na jej włosach. Pisnęła z bólu. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Sądzę, że nie za bardzo zdajesz sobie sprawę z tego, z kim rozmawiasz.
- Mówił, że nie mogę pozwolić, żebyś wrócił do ojczyzny.
- Do Japonii? Dlaczego?
- Zabiją cię.
- Co ty pierdolisz…?! – Już chciał uderzyć dziewczynę, gdy nagle ktoś złapał jego rękę. Naruto zmrużył oczy.
Sai.
- Jesteś przeszkodą – Brunet stanął naprzeciwko Uchihy. Uśmiechnął się nieco szerzej. – Twoja rodzina nie wykonała do końca swojego zadania… Gdybym mógł cię teraz zabić… - szepnął i dotknął delikatnie policzka czarnookiego. Sasuke stał i patrzył na niego spod grzywki.

Kim on jest?
Ma władzę. Ludzie z władzą zawsze stanowią ważną część układanki.
Bez władzy też będę mógł sobie poradzić.
On ma nie tylko władzę Naruto.
To co jeszcze?
Zna jedną z tajemnic.
Jaką?
Wie dlaczego siedzę w takim frajerze jak ty…

Naruto chciał coś odpowiedzieć temu przeklętemu demonowi, jednak nagle poczuł ból w okolicy ramienia. Spojrzał w tamtą stronę.
- A o tobie dowiem się wszystkiego. Jesteś niezwykły, wiesz? – Uzumakiemu zdawało się, że mężczyzna chce coś jeszcze powiedzieć, jednak rozmyślił się w ostatniej chwili. Uśmiechnął się ironicznie i odszedł kilka kroków od blondyna. Sasuke cały czas obserwował mężczyznę dziwnym wzrokiem. – Teraz, żeby nie było niepotrzebnych pytań. Mały prezent od Amerykańskiego rządu!
Brunet uderzył pięścią w drogę asfaltową, a wszystkie domy runęły jak te budowle z kart.

Och, jak śmiesznie.
Wszystkie ślady zatarte.
A ciała?
Też się ich pozbyli.

~~***~~

Sasuke patrzył jak ludzie z trudem podnoszą się w gruzów domów. Zdawał sobie sprawę, że pewnie większość została zasypana, ale… teraz jakoś nie miał zamiaru im pomagać. Miał w końcu ważniejsze rzeczy na głowie. Sprawy, które za bardzo lubią się komplikować.
Jest przeszkodą. A więc matka miała rację. On miał rację. W Japonii było coś czego nie mógł zobaczyć. Tajemnica. Sekret. Zagadka…
- Ej Sasuke! Wieczorem wyjeżdżamy. Chodź lepiej poszukamy jakichś ubrań. Mam nadzieję, że są całe – Naruto stał centymetr przed nim i spoglądał na bruneta wielkimi oczyma. Uchiha dopiero po chwili uśmiechnął się cynicznie i nie odepchnął do siebie chłopaka.
Naruto lubi rozwiązywać zagadki. Pomoże mu. Z nim jest w stanie zrobić wszystko.
- Pornosów już raczej nie odratujesz.
- Co? Skąd wiesz o pornosach? – Blondyn o mało nie spadł, kiedy wdrapywał się na szczyt rozwalonego domu.
- Nie trudno się domyśleć. Tylko chodziłeś i patrzyłeś jaki zaliczyć tym razem.
- Ja ich nawet nie oglądałem! One były awaryjne – mruknął cicho i cały czerwony ruszył dalej. Sasuke uśmiechnął się lekko.
- Awaryjne?
- Jakbym nie miał co robić, kiedy pracowałeś nad Bondem.
- A ja się dziwiłem skąd jesteś taki perwersyjny, mały zboczeńcu. – W ostatniej chwili uchylił się przed mknącą w jego stronę dachówką.
- Sai miał rację. Jesteś bystry jak woda w klozecie…
Sasuke zagotował się na te słowa, jednak gdy spojrzał na blondyna uśmiechnął się tylko cwanie.
Zemsta najlepiej smakuje na zimno.

- Sasuke? – Sakura stanęła obok szperających w gruzach chłopców. Mieszkańcy Miles City powoli zaczęli pojmować co się właściwie stało. Za przykładem domu Fajfusów, ludzie również zaczęli ratować swój majątek. A raczej wyjmować jego pozostałości.
- Co?
- Ja… wiesz, że ja chcę dla ciebie jak najlepiej. Zrobię dla ciebie wszystko, ale proszę cię nie jedź do Japonii.
- Od początku wiesz kim jestem.
- To nie znaczy, że człowiek nie może się zmienić! – Zaprzeczyła momentalnie i uklękła obok bruneta. Uchiha spojrzał na nią chłodno.
- Przecież wiedziałeś kim się stanę.
- Dlaczego mówisz do mnie jak do mężczyzny?
- Nie ma powodów, dla których mógłbym cię dalej tolerować.
- To znaczy, że…?
- Koniec Sakura. W Brazylii zobaczysz nas po raz ostatni.

9 komentarzy:

  1. łoo nieźle sobie pojechałaś. Zastanawia mnie jedno. Bo tego do końca nie rozumiem. Naru zna Sai'a? No i czemu, czyżby był w zmowie z podobizną Sasa czy co? Ej bo tego do końca nie rzumiem. I czy Sai jest dobry tylko nie chce puścić Uchihe do JAponi czy nie i jak nie to dlaczego NAru jest pomiędzy nimi dwoma i n ie staraja sie zabić Saia i ojejku, o kurde no! Ej za skomplikowane jak dla mnie. Mam nadzieję, że wyjaśnisz mi to na gg lub to się rozwiąrze w następnych odcinkach.

    Musze popastwić się nad jedną rzeczą. Te rozmowy kyuubiego a Naru. Ej no bo Kyuubi azdaje sie wszystko wiedzieć, to znaczy, że on jest w zmowie z Saijem i tam jego kompanami?I dlaczego tylko kyuubi, a nie Naru też? Bo Uzumaki zdaje się nic nie rozumieć, a przecież toleruje SAia i nic mu nie robi.

    Następna rzecz. Skoro nie mogą dopuścić, by Sas nie pojechał do Japoni, o czemu go nie uwiąrzą lub coś? Tylko sasemu mu tak pozwalają. NIe rozumiem tego za bardzo. Mam nadzieję, że mi wytłumaczysz przynajmniej część pierwszą.

    Całuski!!;*

    A, jeszcze jedno. Nie będzie mnie teraz do 10.30, a jak wrócę to napisz mi już wcześniej te odpowiedzi,(no chociaż na część, no!) i wtedy się do nich ddostosunkuję.

    Naruka-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Hai, Hai xD Proszę o bardzo ładną zemstę ^^ taką wiesz w twoim stylu xD Bardzo ciekawie się zaczyna robic, no bo tyle zagadek teraz wplątałaś w to opowiadanko, że nie wiem co mam myśleć co napisać.... napiszę tylko że masz wielki talent co widzimy w tym opku ^^ czekam na następny rozdziałek

    Wakana

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wściekły Uchiha oznacza...Impotencję"

    Myślałam, że brzuch mi pęknie. W dodatku te rozmyslania Naruto, nad tym nad czym mysleć nie powinien.

    Przynajmniej nie w takiej chwili.
    Nie spodziewałam się, że to będzie Sai. Co prawda przeszedł mi przez myśl, ale bardzo szybko się ulotnił. Stwierdziłam, że jest za młody i w ogóle, że to do niego nie pasuje.
    No ale przedstawiłaś go tak, że zaczęło to w pewien sposób do niego pasować. Dziecinny, zgodze się i...czemu on głaszcze Uchihe po policzku??
    Swoją drogą szkoda, że Sasuke nie może zabić Sakury, w końcu potrzebna mu jest aby wyjechać do Brazylii. Ale jej matka? No wiesz...po co im ona? (diabelski błysk)
    No to wspaniały Sai, pogrzebał połowe ludu żywcem, a Kyuubi też zrobił sobie małą rzeźnię.
    No tak, skoro wiem już, że to Sai, to teraz zastanawiam się, jakie ma powiązania z rodziną Uchiha? Dlaczego Sasuke jest przeszkodą?

    Aaa...tyle pytań!
    I dlaczego nie napisałaś mi, że JUŻ się pojawił u Ciebie nowy rozdział...??
    To da sie wybaczyć...tym razem..xD
    Oficjalnie oświadczam Ci, że chcę być informowana...:)
    Pozdrawiam & Cya...:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie wypalam coooooo? Ja nie widzę żadnego wypalenia, ten rozdział był dużo lepszy od poprzedniego. *wyszczerz* Ale mam jedną uwagę. Szczerze powiedziawszy, to ja się gubiłam, kiedy Sai znikał, kiedy się pojawiał, mogłaś napisać, że... nie wiem... Nagle znikąd pojawił się Sai, czy usłyszeli znikąd jego głos... czy coś w tym stylu, bo ja się przy tym gubiła, niby był, za chwilę nie był, potem był... No, a ja jestem ciężko kapujące dziecko. ^^""" I ci ludzie, z którymi walczyli... to byli ludzie Sai'a, nie?
    Wyałapałam takie drobne usterki.
    Mam nadzieję, że nie kłamiesz, bo dopadnę cię aż w piekle - myślę, że lepiej by brzmiało "nawet w piekle".

    Zdawał sobie sprawę, że pewnie większość została zasapana - chyba "zasypana".

    A przy tym, myślałam, że skończę się ze śmiechu... xDDDD "Wściekły Uchiha oznacza… Impotencję." *chichocze jak opętana*

    Ogólnie mnie się rozdział bardzo podoba i strasznie nie mogę się doczekać kolejnej części. *___* Mam nadzieję, że dokończysz to oppowiadanie, że wcale się nie wypalisz, bo ja je bardzo lubięęęęęęę... *wyje*

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, Teraz już wiemy skąd Naruto bierze pomysły xD wprowadzasz nowe postacie... Na początku myślałąm, że ten facet to Itaś, a tu Sai... Ogólnie rozdział świetny, dodaj jak najszybciej nowy rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  6. Już w kolejnym parcie Sakurze szczena zjedzie do parteru! Jajć xD
    A tak serio...Sai w tym parcie skojażył mi się jakoś z Sakurą z Shippuu. No wiesz - to rozwalanie jednym ciosem :lol2:
    Ale nie powiem. Sasuke i Naruto są słodcy, kiedy stają twarzą w twarz z niebezpieczeństwem xD

    Sorry, że tak krótko, ale głowa boli =.='''

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  7. To się teraz dopiero zaczya, rozdział był wspaniały i bardzo mi isę podobał. Już się nie mogę doczekać nastepnego. Pozderki :*:*:*:*
    By: Cloud

    OdpowiedzUsuń
  8. Wprowadzasz kolejne zagadki, a moja ciekawość to takie upierdliwe coś, że nie wiem czy wytrzymam nie trafiając do psychiatryka. Ale cóż, trzeba żyć dalej ^ ^
    "Wściekły Uchiha oznacza... Impotencję." Parsknęłam śmiechem, gdy to przeczytałam. Chyba mój ulubiony 'tekst' z tego rozdziału: D
    Akcja z Sai'em... Zupełnie nie podejrzewałam, że to będzie on. Gdzieś mi tam błyskało, ale nie byłam pewna. Po prostu do niego mi to nie pasowało, ale Ty przedstawiłaś go od takiej strony, że to zaczęło mieć sens. Niby taki dziecinny, ale i tajemniczy, i taki... wszystkowiedzący, jak również lubiący się bawić i mieszać w życiu Sasuke, a co za tym idzie, również Naruto. Wie, dlaczego Kyuubi jest w 'takim frajerze jak Naruto'? No ciekawie, ciekawie. I chce go lepiej poznać? O nie, ja podejrzewam o co mu może chodzić, zważywszy, że już stwierdził, iż Uzumaki ma małego^ ^ Taaak, on ma fioła na punkcie gadania o penisach.
    Końcowy dialog miał coś w sobie. To, jak Sasuke mówił do Sakury. I wiesz, co Ci powiem? Że w tamtym momencie Haruno wyszła dość ludzko, jakby nagle dostała dopalacza jakiegoś i na moment potrafiła myśleć. To takie moje odczucie, i aż nie mogę w to uwierzyć. A jednak^ ^
    Komentarz może trochę chaotyczny, ale dopiero wstałam i moje myślenie pracuje na zwolnionych obrotach.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział: D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja szczerze mówiąc też się trochę pogubiłam z tym Saiem. Ogólnie nie lubię takich opisów i tak jakoś nie byłam w stanie wyłapać, o co do końca chodziło. Trochę dziwne było dla mnie to zburzenie domów jednym uderzeniem. Na początku myślałam, że Naruto ma tylko po prostu jakieś moce demoniczne a nie że zmienia się w Kyubiego. No ale mniejsza o to, pewnie pasowało ci to do fabuły i taki właśnie miałaś zamysł. Cieszę sie też, że masz już obmyślana całą pierwszą cześć. Pozdrawiam:)
    Sanu

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.