środa, 21 listopada 2012

Bom Bom! 6

Bom Bom! 6 
Zemsta najlepiej smakuje na zimno

Szkoła to miejsce, w którym zgłębia się arkana wiedzy, uczy się ważnych lub nieco mniej ważnych rzeczy, które nigdy się nam do niczego nie przydadzą. Dzięki niej wiemy, jak ściągać na sprawdzianach, oszukiwać w grach zespołowych i za pośrednictwem grupy wyśmiewać innych. Szkoła to nauczyciele, ale przede wszystkim uczniowie, przeżywający pierwsze przyjaźnie, miłości, polucje… Zdobywający również wrogów i czasami, kiedy szczęście im dopisze, ci ludzie mogą posłużyć im na całe życie. Szkoła to również elita — król i królowa balu — najpopularniejsi uczniowie, najbardziej pożądani, ci najfajniejsi. Rodzi się więc pytanie, czy w takim brutalnym, złowieszczym świecie, w szkolnej dżungli uda się przetrwać nowicjuszowi?


Sasuke wszedł do klasy językowej bez pukania. Był przygotowany na to, że nauczyciel literatury angielskiej spóźni się wystarczająco długo, żeby usiąść w ławce, wyciągnąć z torby książkę i spławić namolne koleżanki. Przyzwyczaił się już do swojej popularności, co nie znaczyło, że ją lubił. Często ignorował większość kobiet, które go zaczepiały. Krążyły już legendy o kilku numerach, które wraz z kumplami (tak, zakład z Bom Bom!) wywinął swoim namolnym fankom. Westchnął, starając się zignorować podniecony szum w klasie, który wołała Sakura, wchodząc razem z nim po dzwonku. Sasuke spojrzał na nią — uśmiechniętą i pewną siebie. Właśnie siadała do swojej ławki, rzucając mu jeszcze szybkie spojrzenie. Nie było wątpliwości, co wszyscy sobie pomyśleli. Napotkał wzrok Kiby, który mówił więcej niż jego bezczelny uśmieszek. Nawet Shikamaru obudził się i patrzył na niego zaskoczony. Sasuke nie zauważył jednak, że poruszenie w klasie było spowodowane nowym uczniem, który pojawił się w klasie.
Kto to jest? — zapytał ktoś i Sasuke odwrócił się gwałtownie w kierunku drzwi.
Naruto opierał się o ścianę, nogi splótł w kostkach, a dłoń wsunął nonszalancko do kieszeni luźnych spodni. Uśmiechał się lekko, obserwując uważnie nowych kolegów. Wszyscy patrzyli na niego z zaskoczeniem i tylko Sasuke, który szybko zamaskował swoje zdziwienie, piorunował go wzrokiem. Naruto zmrużył oczy, odwzajemniając wyzywające spojrzenie chłopaka. Zdawał się ignorować podniecone szepty innych, swoją uwagę skupiając na Sasuke. Jego niebieskie oczy błyszczały łobuzerską pewnością siebie.
Jesteś nowy? — padło pytanie i Naruto kiwnął głową, odrywając się od ściany. W sumie było miło, ludzie w klasie wydali się dość sympatyczni.
Niestety, niefortunnym trafem, jedyne wolne miejsce, znajdowało się w sąsiednim rzędzie obok Uchihy. Podszedł do wolnej ławki i odsunął głośno krzesło, uśmiechając się krzywo do nowych kolegów. Z rozbawieniem uznał, że wszyscy obserwowali go, jakby był nieznanym gatunkiem.
Co tam, Uchiha, jak zdrówko? — zapytał bezczelnie swojego sąsiada, siadając na krześle. — Mam nadzieję, że gęba nie boli cię za bardzo? — zapytał z udawaną troską i roześmiał się niskim, zachrypniętym głosem, czując na sobie zaskoczone, pełne napięcia spojrzenia reszty klasy. Sasuke zerknął na niego obojętnie i, jasna cholera, po prostu zaczął czytać książkę. Zignorował go! Naruto nie mógł w to uwierzyć! — Co, język ci w gębie odebrało? — zapytał przez zaciśnięte zęby, czując, jak robiło mu się gorąco. Co za dupek z tego Uchihy! Zerknął szybko na klasę i niektórzy uśmiechnęli się do niego kpiąco. Rozległy się rozmowy i śmiechy, ktoś parsknął.
Dupek! — syknął cicho Naruto, zdając sobie sprawę, że przestał być w centrum uwagi. Zmarszczył brwi, niezadowolony, ale nie zrobił nic, żeby znowu zwrócić na siebie uwagę pozostałych.
Tylko się nie popłacz, idioto — mruknął cicho Sasuke, wciąż udając, że czytał książkę. Naruto spojrzał na niego z uwagą. Naprawdę nie sądził, że trafi do jednej klasy z tym kretynem. Nawet nie sądził, że Uchiha był jego rówieśnikiem! No, chyba że kiblował. Uśmiechnął się chytrze, pochylając się nad przejściem, dzielącym ich ławki.
A ty płakałeś? — zapytał zachrypniętym głosem i w końcu dostał to, czego chciał — Uchiha na niego spojrzał.
Chyba wiesz, co cię czeka w tej szkole?
Grozisz mi? — Naruto uniósł brwi. — Co mi zrobisz? Walniesz snowboardem?
Sasuke drgnął zaskoczony, słysząc to. Czyli Uzumaki już wiedział, kim był i sądząc po jego minie, raczej z niego kpił.
Może — powiedział tajemniczo, uśmiechając się lekko. Ten sukinsyn jeszcze go popamięta. Naprawdę nie miał zamiaru wdawać się teraz w dyskusję, chociaż Naruto wyraźnie go prowokował. Tym razem nie da się sprowokować.
Już się boję! — zaśmiał się głośno, ponownie zwracając na siebie uwagę kilku uczniów. Naruto był hałaśliwy i rozgadany, zupełnie inny niż Sasuke.
Ej, ty! — krzyknął nagle Kiba, podnosząc się ze swojego krzesła. Sasuke rzucił mu rozdrażnione spojrzenie, ale milczał, obserwując go uważnie, kiedy zbliżył się do ławki Uzumakiego. Naruto uniósł brwi, uśmiechając się wesoło, bardziej rozbawiony niż przestraszony.
Ty też chcesz dostać po pysku? — zapytał Naruto, kiedy Kiba podszedł do jego ławki i pochylił się nad nią gwałtownie. Zainteresowanie klasy ponownie skupiło się na nowym uczniu, który w najlepsze sobie z niego kpił. Kilka osób zaśmiało się, widząc jego czerwoną ze wstydu twarz. Mało kto zadzierał z Kibą — powszechnie było wiadomo, że chłopak posiada bardzo wybuchowy charakter, dodatkowo, trzymając z Uchihą, nikt nie chciał robić sobie z niego wroga. Pewność siebie i nonszalancja, z którą odzywał się do niego Naruto, wywołała w klasie wybuch wesołości . Niektórzy wiedzieli, że nowy uczeń szybko dostanie nauczkę, inni byli zachwyceni, że ktoś w końcu utarł nosa aroganckiemu Inuzuce.
Kiba zadziałał instynktownie, łapiąc Naruto za przód bluzy i unosząc go nad krzesłem. Stęknął przy tym z wysiłku, ale wciąż trzymał go dzielnie za fraki, obserwując z nienawiścią jego posiniaczoną twarz. Czuł, jak adrenalina w nim szaleje, tętno pulsowało przyśpiesza gwałtownie; było mu tak nieznośnie gorąco!
Gdzie z tymi łapami?! — warknął Naruto, krzywiąc się lekko. — Spadaj na drzewo, frajerze!
Kiba sapnął wściekły, nie wierząc, że ktoś w tak jawny sposób go obrażał. Niewiele myśląc, zamachnął się, chcąc uderzyć Naruto, ale ten w ostatniej chwili zablokował cios. Kiba fuknął ze złością, wyszarpując rękę z uścisku swojego przeciwnika. Cały czerwony na twarzy odsunął się, wściekły i upokorzony. Czuł na sobie spojrzenia reszty klasy i było mu jeszcze bardziej wstyd. Już dawno nikt go tak nie upokorzył! Popchnął Naruto, który zaskoczony upadł na krzesło, o mało się na nim nie przewracając.
Sasuke wstał gwałtownie, łapiąc Inuzukę mocno za ramię.
Zgłupiałeś? — syknął, szarpiąc nim trochę. Kątem oka widział, jak Naruto już się podnosił. Rzucił mu nienawistne spojrzenie i ponownie skupił się na Inuzuce, który wyrwał się z jego uścisku.
Nie będzie mi jakiś idiota ubliżał! — krzyknął Kiba, tracąc kontrolę.
Taki jesteś chętny, żeby wyglądać jak Uchiha? — zapytał głośno Naruto, a Sasuke, słysząc to, zatrzymał Inuzukę i sam do niego podszedł, cały napięty i wyprostowany, z emocją chłodnej furii czającą się w spojrzeniu. Naruto wstrzymał oddech, uśmiechając się lekko.
Naprawdę myślisz, że masz ze mną jakiekolwiek szansę? — zapytał Sasuke niskim głosem, zaciskając mocno pięści. Aż go świerzbiły, żeby go uderzyć. — Przekonasz się, że nie masz ze mną żadnych szans — dodał, mrużąc oczy. Nawet nie wiedział kiedy podszedł do Uzumakiego tak, że stykali się teraz torsami, piorunując się nawzajem wzrokiem. Czuł jego zapach — świeży i męski, jednak zignorował to, całą swoją uwagę skupiając na niebieskich oczach. Poznał go zaledwie wczoraj, a już nienawidził całym sobą.
właśnie chwilę wybrał sobie nauczyciel, żeby wejść do klasy. Drzwi otworzyły się z hukiem i w progu pojawił się Gai.
Dzień dobry! — zawołał mężczyzna, wchodząc do klasy. — A wy co? — zapytał z zaskoczeniem, patrząc na Sasuke i Naruto, którzy speszyli się, uświadamiając sobie, jak blisko siebie stali. I jeden, i drugi szybko usiedli do ławek, ale nie mogli odmówić rzucania sobie pełnych nienawiści spojrzeń. Gai nawet nie zauważył, że do klasy dołączył nowy uczeń, więc zorientował się dopiero, gdy zaczął sprawdzać obecność.
Naruto Uzumaki? — zapytał, rozglądając się po klasie.
To ja — mruknął Naruto, unosząc rękę w górę.
Świetnie — uśmiechnął się Gai — możesz nam coś o sobie opowiedzieć? Klasa na pewno chciałaby cię poznać! — zawołał radośnie, wstając i zamykając dziennik. Naruto, który przepisał się do szkoły już po rozpoczęciu roku szkolnego, został wpisany na koniec listy.
Sasuke obserwował go uważnie i chłodno, skutecznie ukrywając swoją ciekawość. Naruto westchnął cicho, podnosząc się z krzesła.
Przyjechałem z Los Angeles — powiedział, uśmiechając się lekko i zauważając, jak twarze kolegów patrzą na niego z zaskoczeniem — chyba się tego nie spodziewali. Rzucił wyzywające spojrzenie Sasuke, kontynuując. — Trenowałem surfing, no i cóż — wzruszył ramionami, uśmiechając się obezwładniająco — lubiłem poimprezować.
Gai słysząc to, zaśmiał się serdecznie, kiwając głową i prosząc go, żeby usiadł. Niewiele zwlekając, rozpoczął lekcję, ale Naruto zupełnie to nie obchodziło. Patrzył na Sasuke otwarcie i wyzywająco, uśmiechając się przy tym szeroko. Był ciekawy, jak Uchiha zareaguje, musiał przyznać sam przed sobą, że chciał mu zaimponować. Niestety nie dostał nic oprócz pogardliwego spojrzenia, które rzucił mu Sasuke, kiedy zabierał się za czytanie jakiejś książki. On również niewiele był skupiony na lekcji, nie robił nawet notatek, które dyktował nauczyciel. Naruto niepocieszony i sfrustrowany resztę lekcji przespał, bo kompletnie nie interesował go wykład na temat literatury średniowiecznej Anglii. Napisał kilka SMS-ów do przyjaciół i dowiedział się, że w Los Angeles jest teraz zajebista pogoda i wielgachne fale. Przeklął w myślach, zerkając w okno. Niebo było zachmurzone i zanosiło się na deszcz, a temperatura osiągnęła pewnie cholernie niski stopień. Jak się dowiedział, mieli zajęcia blokowe, więc następną godzina literatury, również będzie w tej sali. Kiedy zadzwonił dzwonek, Gai wyleciał z klasy jak oparzony, kilku uczniów również wyszło na przerwę, większość jednak została. Naruto siedział odprężony na krześle, obserwując klasę. Mrugnął do jakichś dziewczyn, gapiących się na niego bez skrępowania. Chciał złapać spojrzeniem Sakurę, jednak ta nie zwracała na niego żadnej uwagi. Za to Kiba już tak. Szedł właśnie w jego stronę, a jego mina mówiła, że jest porządni wkurzony. Naruto przewrócił tylko oczami, ale mimo wszystko uśmiechnął się prowokacyjnie.
Siądź na dupie, Kiba — warknął Sasuke, zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć.
Właśnie, słuchaj swojego szefa, Kiba. — Naruto uśmiechnął się szeroko, opierając łokieć na krześle i odchylając się na nim nieco.
Ale… — Inuzuka spojrzał na Sasuke bez zrozumienia, pokazując rękami Naruto, jakby sam jego widok był dostatecznym powodem, żeby go pobić.
Chyba nie chcesz, żeby cię zawiesili, idioto? — warknął Uchiha, marszcząc brwi. Odłożył na bok książkę, którą czytał i Naruto spojrzał na okładkę, ciekawy tytułu — Zbrodnia i kara. Uniósł brwi, rozbawiony. Nie czytał jej, oczywiście, ale czy powinien zacząć się bać? Może to jakaś aluzja? Nim zdążył jednak cokolwiek odpowiedzieć, zabrzmiał dzwonek. Pierwsza przerwa zawsze trwała tylko pięć minut. Sasuke rzucił mu groźne spojrzenie, nie ruszając się z miejsca.
Jeszcze zedrę ci ten parszywy uśmiech z twarzy — mruknął złowieszczym głosem, zanim Gai ponownie nie wszedł do klasy, robiąc przy tym trochę hałasu.
Jeszcze się ciebie przestraszę. — Mrugnął do niego Naruto. — Naprawdę myślisz, że możesz mi dowalić? — szeptał konspiracyjnie, nachylając się nad przejściem między ich ławkami. — Tymi swoimi piąstkami? — prowokował go nadal, korzystając z okazji, że Uchiha nie mógł go tknąć.
Naruto! — krzyknął nagle Gai, zwracając na siebie jego uwagę. — Dyrektorka cię wzywa do siebie.
A gdzie jest jej gabinet? — zapytał, podnosząc się z miejsca. Wciąż nie mógł przestać się szeroko uśmiechać.
No tak, racja! — krzyknął Gai, wstając gwałtownie z krzesła. Naruto skrzywił się w duchu, bojąc się, że mężczyzna chce go osobiście zaprowadzić do dyrektorki, jednak nie przewidział, że nauczyciel może mieć inne plany.
Sasuke, zaprowadź go! — zagrzmiał, a uśmiech Naruto od razu zniknął z jego twarzy.
Tak jest — powiedział niechętnie Sasuke, wstając z krzesła. Naruto zapatrzył się na wysportowaną sylwetkę Uchihy i zmarszczył brwi. Już chciał powiedzieć, że może sam poszukać gabinetu dyrekcji, jednak wtedy uznaliby go za tchórza. — Rusz się — warknął na niego Sasuke, potrącając ramieniem. Naruto prychnął i wsuwając ręce w kieszenie dżinsów poszedł za Uchihą.

*

Korytarz był cichy i wyludniony. Naruto spojrzał uważnie na Sasuke, w każdej chwili przygotowany na jego atak. Był czujny i nie miał zamiaru dać się zaskoczyć! Sasuke rzucił mu kpiące spojrzenie, uśmiechając się ledwo zauważalnie. Zmrużył swoje migdałowe oczy i Naruto aż się zapatrzył, dopiero po chwili, kiedy Sasuke prychnął, odwracając speszony wzrok. Cholera, ten drań był zbyt przystojny! Minęła chwila, kiedy zdecydował się ruszyć za Uchihą, który już szedł wzdłuż korytarza, nie czekając na niego.
Nie oddasz mi za wczoraj? — zadziwił się Naruto, gdy już się z nim zrównał. Sasuke zamiast odpowiedzieć, dyskretnym ruchem dłoni wskazał na kamery umieszczone na korytarzu. Naruto zaśmiał się cicho, kręcąc głową. — Więc prowadzisz mnie w jakieś ustronne miejsce? — zgadł, czujnie obserwując profil Sasuke. — Czekam z niecierpliwością.
Szli przez dłuższą chwilę w milczeniu, co jakiś czas rzucając sobie nienawistne spojrzenia. Sasuke irytowało, że ten kretyn wciąż był tak pewny siebie. Jakby uważał się za lepszego od nich wszystkich! Za chwilę zedrze mu ten głupi uśmieszek z twarzy! Nienawidził takich pozerów, najpierw chojrakują, myśląc, że są cokolwiek warci, ale po zetknięciu z nim, zawsze zmieniają zdanie. Sasuke naprawdę nie miał pojęcia, jak temu kalifornijskiemu kretynowi udało się go wczoraj pobić.
Naprawdę jesteś takim mistrzem snowboardu? —zapytał nagle Naruto, wyrywając go z zamyślenia. Sasuke zamiast odpowiedzieć, zupełnie niespodziewanie pchnął go na szafki. Znajdowali się w korytarzu, w którym zasięg kamer już nie sięgał. Podszedł do Naruto i zacisnął pięści na jego bluzie. Marzył o tym już od wczoraj!
Całe szczęście masz tyle siniaków, że nikt nie zauważy, kiedy dojdą ci kolejne — powiedział cichym, złowieszczym głosem. Mocniej naparł na Uzumakiego, który próbował się wyrwać. Chłopak złapał go za ramiona, starając się go od siebie odepchnąć, jednak było to bezskuteczne. Sasuke był zbyt wściekły, żeby odpuścić.
Poradzisz sobie bez kolegów? — prychnął wściekle Naruto i w przypływie natchnienia, uderzył go z główki. Sasuke sapnął zaskoczony, cofając się kilka kroków. Zrobił szybki unik, kiedy Naruto go zaatakował. Wciąż trzymał się za obolałą brodę i miał nadzieję, że Uzumaki nie wybił mu żadnego zęba, bo jeśli tak, słono za to zapłaci. Zapominając o bólu, wymierzył Naruto potężny cios prosto w szczękę, aż chłopak zatoczył się kilka kroków w tył.
Matoł! — syknął Naruto, jęcząc cicho. — Naprawdę myślisz… — Nie dokończył, bo Uchiha zaatakował go ponownie, wyładowując na nim całą swoją wściekłość. W końcu mógł odreagować i zemścić się za upokorzenie sprzed dwóch dni. Kiedy powalił Naruto na ziemię, usiadł na nim, blokując możliwość ucieczki. Odetchnął ciężko, łapiąc Naruto za podbródek.
Teraz już nie jesteś taki pyskaty — stwierdził, pochylając się nad wykrzywioną w złości twarz Naruto. Sińce nabrały koloru i z ust Uzumakiego wypłynęła strużka krwi. Sasuke zupełnie się tym nie przejął. Mocniej zacisnął palce na szczęce swojego przeciwnika i zmarszczył brwi. — Nie obchodzi mnie, skąd przyjechałeś, kim jesteś, ani co robiłeś w tym pieprzonym Los Angeles — syknął, pochylając się nad Uzumakim jeszcze niżej. Patrzył mu w oczy, chcąc mieć pewność, że Naruto nie przegapi żadnego słowa. — Mam dla ciebie tylko jedną radę, idioto, nie wchodź mi w drogę, bo, gwarantuję ci — wyszeptał, czując jak Naruto gwałtownie pod nim wierzgnął — nie wyjdziesz z tego cało.
Naruto opluł go czerwoną śliną w momencie, w którym usłyszeli ostrzegawczy krzyk. Sasuke wstał szybko, rękawem ścierając z twarzy ślinę. Skrzywił się z obrzydzeniem, patrząc na gramolącego się z podłogi chłopaka.
Do cholery, co tam się dzieje? — zawołała dyrektorka, idąc szybkim krokiem w ich stronę. Jej biust podskakiwał szaleńczo i Naruto aż się na niego zapatrzył z głupią miną. — Powariowaliście?! — warknęła, wymachując ręką, w której trzymała jakieś teczki. — Do mojego gabinetu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.