czwartek, 29 listopada 2012

True

Do napisania tego tekstu, zainspirowało mnie kilka blogów, które ostatnio odwiedziłam. Nie będę wymieniała ich autorów, bo nie taki jest mój cel. Po prostu mam już dość tego, że wszyscy robią z Naruto i Sasuke niedorozwinięte emocjonalnie cioty. To parodia, więc nie bierzcie tego tekstu na serio.

1. True

Sasuke wszedł do mieszkania bardzo zmęczony.
– Naruto! – wrzasnął, a raczej warknął głośno, bo nie miał w zwyczaju krzyczeć. Położył torbę na podłodze, ściągnął buty i schował je do szafki. Nikt mu nie odpowiedział, więc skierował się do kuchni.
Wchodząc do niej, uderzył w niego nieprzyjemny zapach spalenizny. Skrzywił się brzydko, widząc bałagan panujący w zlewie. Pomyślał ze złością, że on na pewno nie będzie mył tych wszystkich brudnych naczyń. Teraz była przecież kolej Naruto. Rozzłościł się jeszcze bardziej, kiedy nadepnął na pustą puszkę po piwie. Kiedyś o mało nie wdepnął w kocią kupę, co tak go wkurzyło, że wyrzucił kocura, który ją zrobił. Trzeba dodać, że kot zrobił ją na samym środku dywanu. Skubaniec trafił prosto w wyhaftowane liście pięknego, perskiego kwiatu.
„Ten rudy pchlarz mnie popamiętał”, pomyślał z mściwą satysfakcją Sasuke. Wspomnienia o chudym dachowcu, który wegetował w ich mieszkaniu dokładnie cztery miesiące temu, zawsze sprawiały Sasuke dużą przyjemność. Nigdy nie lubił zwierząt, zwłaszcza tych domowych, które dużo jadły, jeszcze więcej sikały, a na domiar złego ich sierść była na wszystkim, czego się dotknęły. Kilku znajomych, kiedy zobaczyło rude włosy na koszuli Sasuke, zapytało go nawet, czy nie znalazł sobie kochanka. Tylko nie pomyślcie, że Sasuke miał wielu znajomych. A już na pewno jakiegoś rudego kochanka.
Oburzony własnym tokiem myślenia, wszedł do salonu.
– O, już wróciłeś! – zawołał wystraszony Naruto, który siedział przy komputerze i jadł chipsy.
– Znowu jest bajzel – zauważył uprzejmie, a przynajmniej w jego mniemaniu był to szczyt serdeczności.
Sasuke ostatnimi czasy bardzo złagodniał. Z natury był raczej szalonym typem masowego mordercy, ale znajomość z Naruto w magiczny sposób hamowała jego destrukcyjne popędy.
– Jak było w pracy? – zapytał niezrażony Naruto, ponieważ na nim uprzejmości Sasuke nie robiły żadnego wrażenia.
– Świetnie – burknął jedynie, siadając z nietęgą miną na kanapie. Wyjął sobie spod pośladków kolejną puszkę piwa i zmrużył groźnie oczy, patrząc na etykietę. – Znów piłeś z Tsunade.
– Ależ skąd! – zaprzeczył gwałtownie Naruto i zaraz poczerwieniał obficie, starając schować się za wielkim, starym monitorem. – Jak się zorientowałeś?
– Tylko ona pije tak mocne piwo. Ty nie masz do tego jaj. Znalazłeś pracę? – zapytał podejrzliwie, doskonale zdając sobie sprawę, że Naruto po raz kolejny nic nie robił przez cały dzień.
– Nie – usłyszał pełne skruchy burknięcie, ale zaraz potem Naruto wyraźnie się ożywił. – Ale znalazłem coś lepszego, wiesz?
– Jesteś bezrobotny już od roku. Utrzymuję twoją dupę, która jest cholernie droga w eksploatacji.
– Tak, tak, wiem! – fuknął urażony Naruto, ale jasnym jak słońce było, że nie wiedział, co znaczy słowo eksploatacja. Właśnie dlatego Sasuke często używał trudnych słów. Kupił sobie nawet słownik wyrazów obcych, żeby robić z Naruto idiotę. Można to uznać za dość specyficzne hobby.
– Więc, co robiłeś przez cały dzień? Oczywiście oprócz picia z Tsunade.
– Znalazłem coś odjazdowego. Wiesz, co to jest yaoi?
– Yaoi? – powtórzył jak echo i uniósł brwi w górę.
– Tak, tak, yaoi! Ludzie piszą o gejach teksty, wyobrażasz sobie?
– I ty je czytasz? – zapytał niepewnie Sasuke, zaskoczony tą informacją. Nie wiedział, czy bardziej ma się dziwić temu, że Naruto cokolwiek czytał, czy dlatego, że ludzie robią tak dziwne rzeczy. – Dlaczego mieliby pisać o gejach? Co w tym fajnego?
– Wszystko! My jesteśmy fajni, mówię ci!
– Serio? – ponownie spytał Sasuke i podrapał się z zastanowieniem po brodzie. Skoro ludzie o nim piszą, może powinien zaciągnąć porady adwokata? Mógłby pobierać opłaty za udział w tych tekstach.
– No, serio! – wykrzyknął podniecony Naruto i szybko zaczął coś wstukiwać w klawiaturę. – Ludzie robią z nas totalnych przystojniaków! A ty zazwyczaj tarzasz się w kasie!
Sasuke słysząc to, westchnął ciężko. Od bardzo dawna pracował w monopolowym na osiedlu. Sprzedawał wino w kartonikach ulicznym menelom, prezerwatywy pryszczatym nastolatkom, czy mleko, ser i papier toaletowy paniom domu. Gdy właściciel sklepu nie widział, podjadał batoniki.
– Albo jesteśmy sportowcami! – wykrzyknął uradowany Naruto, macając swój brzuszek piwny. Sasuke ze smutkiem spojrzał na własną oponkę, którą wyhodował na czekoladzie, mleku w proszku i słodzikach.
– Sportowcami – mruknął w zadumie, wyobrażając sobie, jak by wyglądał, gdyby miał kaloryfer na brzuchu.
– Zazwyczaj jesteśmy pożeraczami damskich serc – kontynuował Naruto. – No, zazwyczaj ty, ale mi też się zdarza, wiesz? W ogóle często robią ze mnie dziewczynę – żalił się, nieustannie przeszukując Internet.
– Ciebie?
– No, mówię ci. Jestem facetem, ale zachowuję się jak ciota. Mam brzoskwiniowe usteczka, lazurowe oczy i subtelnie zaokrągloną dupę!
Sasuke spojrzał zdziwiony na Naruto, który naprawdę wyglądał jak prawdziwy facet.
– Jesteś kurduplem, ale to twój jedyny mankament – powiedział w końcu ze znawstwem, a Naruto zachmurzył się jeszcze bardziej.
– Sam jesteś kurduplem! – oskarżył go, grożąc mu palcem. – Ale dzięki. Żebyś sobie nie myślał, z ciebie też często robią babę.
Sasuke wyraźnie się oburzył, słysząc to. Z niego robią babę?!
– Czytasz jakieś głupoty i marnujesz czas!
– Ej, siedzimy w tym razem. Wiesz, że często mówimy sobie, jak bardzo się kochamy? Ludzie lubią, jak się kochamy.
Sasuke też lubił, jak się kochali, albo inaczej uprawiali dziki seks. Sasuke był trochę dziki. Naruto w sumie też.
– Ale w ogóle straszne z nas cioty, wiesz Sasuke? Najgorzej to mam chyba ja. Z ciebie robią jakiegoś macho, który ani me, ani be, jakby miał zatwardzenie. A mi wciskają w prezencie okres. Wiesz, ile ja łez już wylałem w tych wszystkich fanfikach?
Sasuke nie wiedział, ile łez wypłakał Naruto, ani co to są właściwie te fanfiki, ale w sumie, co go to obchodziło?
– Bzdura!
– Też tak myślę! – zawołał Naruto, uderzając pięścią w blat biurka. – Raz czy dwa zapłakałem ze szczęścia i już robią ze mnie beksę! Sasuke, to wkurzające.
Sasuke doskonale zdawał sobie sprawę. Naruto był najtwardszym, najbardziej upartym i zdeterminowanym facetem na świecie.
– Kto w ogóle pisze te fanfiki? – zapytał trzeźwo, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o dziwnych ludziach, tworzących takie osobliwe rzeczy.
– A kto ich tam wie? Niektórzy przyprawiają nam uszy i ogony, wyobrażasz to sobie?!
Sasuke nie mógł sobie tego wyobrazić. Nawet nie chciał tego robić.
– To straszne. Powinniśmy ich zniszczyć – powiedział w końcu, ponieważ obudził się w nim pierwiastek szaleńca.
– Nie, nie, Sasuke, nie możesz tego zrobić!
– Dlaczego? – zapytał z zaskoczeniem i aż wstał z kanapy.
– Te teksty są dobrym oderwaniem od rzeczywistości. Nikt nie odkrył jeszcze, że jesteśmy skończonymi frajerami.
– Serio? – zapytał Sasuke z nadzieją w głosie, chociaż tak naprawdę jego brzuszek nigdy mu tak bardzo nie przeszkadzał.
– No, mówię ci. Może zmotywują nas nawet do ćwiczeń? Jak poczytasz, jakim jesteś ciachem, może pójdziemy na siłownię?
Chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, Sasuke nie wiedział, czy mógłby zrezygnować ze swoich batoników.
– Wiesz, że są obrazki?
– Obrazki? – powtórzył Sasuke ze zdziwieniem i podszedł do Naruto, zerkając mu przez ramię. Zaczerwienił się, kiedy zobaczył, jakim jest przystojniakiem.
– Może jutro wykupię karnet na siłownię?
– Dobry pomysł – mruknął Naruto. – Przejdziemy na dietę i pokażemy wszystkim, że mamy jaja.
Sasuke zrobił arogancką minę i pokiwał głową na zgodę.
– Pokażemy!



2. Hero's come back!


Naruto patrzył z uwielbieniem na Sasuke, który wyciskał siódme, ósme, a nawet dziewiąte poty na siłowni. Jego urocza oponka wciąż jednak trzymała się dzielnie, skutecznie zasłaniając piękny kaloryfer, który Sasuke wyrzeźbił sobie przez ciężkie minuty ćwiczeń. Naruto był tego pewien i chociaż nigdy w życiu by się do tego nie przyznał, był cholernie dumny ze swojego chłopaka. Nie każdego stać na taką determinację, żeby porzucić batoniki na rzecz wyciskania ciężarów. Naruto wciągnął nosem powietrze i uśmiechnął się do siebie. Lubił zapach potu Sasuke. Był taki inny, jakby kwiatowy. Nie miał pojęcia jakim cudem, ale czytał jedno opowiadanie, w którym właśnie takimi epitetami były określane ich zapachy spod pachy. Ktoś zapomniał jednak stwierdzić, że kwiatki, jakimi pachnieli, dawno już zwiędły. I jakiś pies niechybnie na nie nasikał. Ale to były tylko szczegóły! Naruto nigdy nie lubił czytać, może miał z tym nawet jakiś problem, ale dzięki fanfikom sasunaru stał się literackim wyjadaczem! Wiedzieliście, że sperma Naruto ma smak lemoniady? Niektóre z autorek to wiedziały! Często zastanawiał się nawet, czy ludzie nie śledzili ich czasem, bo skąd mogli tak wiele wiedzieć o ich życiu erotycznym?! Może Sasuke w tajemnicy zamieszczał jakieś porno filmiki w internecie? No dobra, nie wszystko się zgadzało w tym, co znalazł w fanfikach. Penis Sasuke niestety nie był tak duży, żeby dosięgnąć jego jelita cienkiego. Zamiast jęczeć i rozpływać się w szczęściu, Naruto podczas seksu dyszał raczej, jak zarzynany tur. Ale to wszystko przecież szczegóły!
Najgorszy był moment, w którym pokazał Sasuke teksty, w których autorki kazały mu ubrać sukienkę. Uchiha zażądał tego samego!
– Masz przebrać się w strój pielęgniarki. Pobawimy się w szpital – zarządził, wręczając mu pieniądze na kupno erotycznego wdzianka.
– Chyba kpisz! – wrzasnął wtedy Naruto i zaczerwienił się tak bardzo, że wyglądał jak dojrzały pomidor. Kiedy sobie to uświadomił, przestraszył się nie na żarty. Sasuke przecież uwielbiał pomidory! Jeszcze mógłby go zjeść! – Naprawdę sądzisz, że wcisnę się w jakąś kieckę z takim brzuchem? – Naruto nie miał wyboru i musiał sięgnąć po argument ostateczny. I wiecie co? Sasuke odpuścił. W końcu to mądry facet. Zdał sobie sprawę, że niektóre rzeczy były niewykonalne.
Naruto kątem oka zerknął na jakiegoś przystojniaka, który bez wysiłku przyjął na klatę wielką sztangę.
Niezły, pomyślał sobie i uśmiechnął pod nosem.
– Na co patrzysz? – usłyszał jadowity głos Sasuke i podskoczył na siedzeniu rowerka, na którym właśnie siedział.
– Pedałuję – odpowiedział i szybko wprowadził swoje słowa w życie.
– Nie kłam.
– Nie kłamię przecież! Patrz, jak się spociłem!
Sasuke skrzywił się brzydko, odsuwając się od niego o krok.
– Śmierdzisz tak, że nawet w masce gazowej nie można do ciebie podejść. Choćbyś chciał kogoś podrywać i tak nie dasz rady – powiedział Sasuke, uśmiechając się arogancko. Zostawił zszokowanego Naruto na rzecz bieżni.
– Prawdziwi mężczyźni lubią zapach potu! – syknął, jednak wątpił, że Sasuke go jeszcze usłyszał. – Przecież miałem pachnieć kwiatkami – mruknął już nieco żałośniej, ale wiedział, że nie może się poddać. W końcu musi być lepszy od tego zadufanego w sobie dupka! Powiedział, że jest z niego dumny? Kłamstwo! Doskonale wiedział, że po treningach Uchiha zamyka się w łazience, żeby obżerać się batonikami!
Zaczął pedałować tak szybko i wytrwale, że odpadły mu pedały. I to dwa na raz! Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem, ale też uznaniem, a Naruto poczuł się jak król świata. Głupi Uchiha truchtał jedynie na bieżni i pocił się przy tym jak świnia. Ha! Naruto był lepszy. Zawsze był, oczywiście!
– Nieźle.
Spojrzał zaskoczony na przystojniaka, który do niego zagaił.
– Widzę, że masz wprawę w wyrywaniu pedałów – powiedział i uśmiechnął się prowokująco. Naruto zapatrzył się na jego brzuch, odsłonięty przez przykrótką koszulkę. Obcisłe spodenki uwydatniały wszystkie owoce, które nieznajomy nosił w spodniach. – Jestem Sai.
– Naruto – przedstawił się, wyciągają spoconą rękę w kierunku mężczyzny. Sai był bardzo podobny do Sasuke, jednak w przeciwieństwie do niego, sprawiał wrażenie miłego.
– Obserwuję cię od jakiegoś czasu. Pedałujesz jak baba. Masz penisa, bo nie mogłem zauważyć?
Naruto zaczerwienił się obficie i już miał coś powiedzieć temu zboczeńcowi, już mu miał nawet przywalić, ale ktoś go uprzedził.
– Sasuke! – krzyknął zaskoczony, patrząc, jak jego chłopak powitał Saia potężnym ciosem w twarz.
– Hej! – krzyknął ktoś, zaalarmowany bójką. Mężczyźni podbiegli do Saia, zbierając go z ziemi.
– Cholera, nie sądziłem, że ten pączek może mieć tyle siły – powiedział z trudem, krzywiąc się i łapiąc za twarz. –Chyba złamał mi szczękę!
– Sasuke, spadamy! – Naruto skutecznie wykorzystał zamieszanie, które narobił Sai. Złapał Sasuke za łokieć i szybko pociągnął go w kierunku szatni.
Dopiero kiedy byli poza budynkiem siłowni, odetchnęli z ulgą.
– Jeszcze raz zrobisz taki numer i to ty oberwiesz! – ostrzegł go Sasuke, który nie był w humorze.
– Jesteś zazdrosny? – zachichotał Naruto i zrobił to jakoś nie po męsku. To przez te fanfiki!
– Kocham cię i chcę, żebyś patrzył tylko na mnie – powiedział bardzo poważnie, a Naruto włożył dwa palce do buzi.
– Przestań, bo się porzygam.
– Sam tego chciałeś! Będę ci mówił tak za każdym razem, kiedy mnie wkurzysz.
– Boże, nie! – krzyknął Naruto z przerażeniem. Lubił fanfiki, były fajne. Ale Sasuke, który wyznawał mu miłość był okropny. Nigdy nie powinien tego robić.
– Jesteś moim ukochanym. Co powiesz na to, żebyśmy odbyli teraz pełen namiętności, delikatności i pożądania akt miłości?
– Wolę już lewatywę na stojąco – burknął cicho Naruto, obiecując sobie, że już nigdy nie spojrzy na żadnego zboczonego pedała. Będzie wierny Sasuke aż do śmierci. Tylko żeby Uchiha był sobą.

2 komentarze:

  1. Dobre intencje, i wykonanie świetne, ale jeśli chciałaś tym ludziom uświadomić, że ich wyobrażenia o świecie mijają się z prawdą to myślę, że podjęłaś się ciężkiej misji. Opowiadania które sparodiowałaś, będą jeszcze długo obecna w internecie - tak się pisze jak się jest nastolatkiem. Uroki dorastania. Kontrreakcja na rzeczywistość, która mija się z naszymi wyobrażeniami.
    Naprawę podoba mi się ten tekst, fajnie ujęłaś cechy bohaterów takie jak np. wytrwałość, które występowały w mandze, nie robiąc przy tym z nich płaskich postaci. Podoba mi się także przedstawienie relacji między nimi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Inercjo, nikogo nie chcę uświadamiać, bo już wcześniej "ałtoreczki" nauczyły mnie, że są odporne na jakąkolwiek krytykę. I uwierz, to może strasznie brzmieć, ale nie tylko nastolatki piszą o tym, że geje pierdzą tęczą. Spotkałam się już z takimi tekstami pisanymi przez dwudziestokilkulatki...
    Dziękuję za komentarz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Proszę pisać komentarz pod najnowszą notką.